SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Claire oddałaby naprawdę wiele by znaleźć się na miejscu Alfiego – tak jej się przynajmniej wydawało. Bo tak naprawdę nie chciałaby znaleźć się finalnie w takim chaosie. Wystarczyło jej, że na głowie miała miłostki, pracę i znoszenie posiłków z rodzicami na co dzień. W życiu przecież by nie pomyślała, że w tym samym czasie, kiedy ona wywraca oczyma na kolejne wzmianki o studiach, Alfie marznie na łajbie.
Zmierzyła go niechętnym spojrzenie spod rzęs. To prawda, że zawsze była tym bardziej kłopotliwym i sprzeciwiającym się dzieciakiem. To prawda, że zawsze miała więcej do powiedzenia i z reguły zawsze była przeciwna wszystkiemu, co reprezentowali jej rodzice. Może nie wszystkiemu – w końcu nie można było powiedzieć, by nie korzystała z uroków swojego statusu społecznego albo z rodzinnego majątku. Ale ostatecznie przecież nie poszła na żaden uniwerek i zamierzała się poświęcić karierze łyżwiarki, ale kontuzja wszystko jej przekreśliła, czego do tej pory nie potrafiła przeboleć. Obecnie przecież czuła się uwięziona w tym miejscu. Państwo Buxton chwalili się synem – córką już znacznie rzadziej, choć z pewnością ochoczo podkreślali jej urodę i powodzenie. Zadarła głowę, ale nie odpowiedziała słowem na jego przyganę.
Przyjęła za to piwo, które jej otworzył i pociągnęła sporego łyka. Spoglądała na brata badawczo, obserwując każdą jego reakcję i próbując odczytać z jego twarzy każdą emocję. — Nie wiesz co to zabezpieczenie? — wtrąciła po jego pierwszym zdaniu, mówiąc praktycznie równocześnie z nim. ale zaraz też całkowicie zamilkła, bo z każdym jego kolejnym słowem sprawa robiła się poważna, a jej przez chwilę nawet głupio było, że rzuciła owym komentarzem. Przez dobrą chwilę milczała. To było sporo do przyjęcia na jeden raz i Claire przez chwilę tylko tam stała i mrugała. — Ustalmy fakty. Jak dobry i przykładny syn wyjechałeś zgodnie z oczekiwaniem do Szkocji, by oddawać się naukom. Wyjechałeś nawet pomimo tego, że twoja już była dziewczyna powiedziała ci, że będziesz ojcem. Kiedy cię nie było, matka postanowiła wtrącić się w życie swojego cudownego syna i chciała przekupić dziewczynę? Bo nie wątpię w to, że zasugerowała całkiem sporą sumkę nie tylko za aborcję, ale też w ramach uciszenia jej? — rzuciła kąśliwie i nieco rozgoryczona, bo wprawdzie spodziewała się sporo po swojej matce, ale jednak chyba nie tego. Potrząsnęła głową. — Poza tym dziewczyna, z którą współżyłeś okazałaś się nie tylko zdrajczynią, ale i kłamczuchą? — uzupełniła i odczuła przemożny smutek, bo jednak jakaś laska oszukała jej braciszka. — Och, Alfie — mruknęła jeszcze i skrzywiła się ze współczuciem.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Może i ją ganił, może stawiał w pozycji naśladowcy po sobie, a przecież był dla rodziców niedoścignionym wzorem. Wszystko to jednak robił głównie z troski, która dla niego stanowiła największą część jego charakteru. Przywiązał się wolno do ludzi, często odczuwał wobec nich sporą nieufność i dystans, ale jeśli już kogoś polubił, to był dla niego całym światem. Nic dziwnego, że rodzinę traktował jak świętość, bo w końcu młodsze rodzeństwo było z nim od dzieciństwa i mimo wybrania odrębnych ścieżek ich życia, nadal odczuwał w stosunku do nich odpowiedzialność.
Może i powinien się zmienić, mieć bardziej luźne podejście, ale wtedy nie byłby tym samym Buxtonem. Już teraz czuł się absolutnie niekomfortowo z powodu odejścia od rodziny i braku sprawdzania czy z nimi wszystkimi jest dobrze. Najwyraźniej przeoczył wiele w życiu Claire i był gotowy do tego wrócić, zapewne po jeszcze jednym piwie, by mógł przełknąć ewentualnego chłopaka swojej siostry. Nadal poważnie rozważał opcję pojedynkę na szable, gdyby adorator mu się nie spodobał.
Na razie jednak musieli zająć się jego własnym kryzysem, a to wcale nie było takie piękne jak w romantycznych powieściach, którymi się zaczytywał (i z czego się śmiała). Westchnął lekko i pokręcił głową.
- Jestem lekarzem. Jasne, że wiem co to zabezpieczenie. Tyle, że ona była… no była moją pierwszą - przy nikim tak się nie jąkał jak przy niej, ale pod tym względem podejrzewał, że ona może mieć dużo większe doświadczenie niż on. Jednocześnie przejmowało go to grozą, jak i sprawiało, że ta rozmowa wywoływała u nim rumieńce wstydu.
Być może całe szczęście, że szybko się zreflektowała i przeszła do faktów, które podsumowała jak przystało na córkę rodu Buxtonów. Zwięźle, trafnie i bardzo na temat.
- Jak tak mówisz to mam ochotę uderzyć się w ten parapet i wybić sobie to wszystko z głowy. Przydałaby się jakaś amnezja albo terapia wstrząsowa. Masz jakieś wtyki w tym zakresie? - zapytał rozbawiony, a wreszcie kiwnął głową, by potwierdzić wszystkie słowa, które tu padły. - Nie mogę się z nią widzieć, Claire. Zrobiłbym coś, co by sprawiło, że przestaniemy się szanować, a ja cholernie tego nie chcę - i patrzył na nią, a ona tylko stała i mrugała. Tak ciągle stała i mrugała, że aż zaczął podejrzewać, że cierpi na jakąś ostrą odmianę padaczki, więc podszedł i szturchnął ją zdecydowanie za mocno w bok.
- Buxton, żyjesz?! Bo zachowujesz się zdeczka dziwnie - wypowiedział te słowa człowiek, który chodził ubrany jakby na zewnątrz panował mróz i ten sam, który przyznał się jej, że dopiero po dwudziestce zaliczył jakąś dziewczynę.
Plus zakochał się w niej i wpadł, choć szczęśliwie to nie było jego dziecko.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Dziewczyna to rozumiała i zawsze w głębi serca doceniała troskę brata. Rozumiała też dlaczego rodzice stawiali go na piedestale i prawdę powiedziawszy nigdy nie miała mu tego za złe. Po prostu przyjmowała to jako fakt. Zresztą, to nie tak, że jej nie szanowali. Po prostu dość lekceważąco podchodzili do jej opinii. Trochę tak jakby Claire tak naprawdę nie wiedziała, co dla niej do końca dobra i nieustannie potrzebowała prowadzenia za rękę. A wcale tak nie było. I poniekąd dlatego Claire potrzebowała swoim rodzicom utrzeć nosa.
Claire westchnęła z politowaniem i ciężkością, z jaką tylko rodzona siostra może westchnąć nad bratem. — To nie znaczy, że nie powinieneś użyć zabezpieczenia! Chyba nie wierzysz w mit, że przy rozdziewiczaniu nie można zajść w ciążę? — spytała z bólem serca. Gotowa była tutaj wyzionąć ducha, jeśli przyzna, że owszem, właśnie w takie rzeczy wierzy. Oczywiście, nie zamierzała się bynajmniej dzielić z nim swoimi doświadczeniami. Ba, nie zamierzała nawet mówić z kim i kiedy, bo uważała, że to absolutnie nie powinno interesować Alfiego.
Może powinieneś, braciszku. Pacnąć się porządnie w czoło! Ale nie teraz… tylko zanim do tego wszystkiego doszło — mruknęła ironicznie i tylko przewróciła oczyma. Nie mogła uwierzyć, że Alfie wpakował się w taką sytuację. — I co teraz? — zapytała trochę ciszej, bardziej chyba mówiąc do siebie niż do niego. Bo chyba Alfie nie zamierzał pozostawać na łodzi na zawsze.
Niby co? — burknęła, nie rozumiejąc. Prychnęła zaraz po tym. — Co byś zrobił? — zapytała ze złością, a oczy zalśniły gniewem. Choć tak naprawdę to nie na niego była zła. No… nie tak do końca tylko na niego. Ale co takiego mógł zrobić Alfie, co jeszcze bardziej pogorszyłoby tą popraną już sytuację? Claire była w istocie wściekła. Na niego, bo wyjechał i nic jej nie powiedział na temat tego, co się działo; na matkę za to, co zrobiła z ową dziewczyną, i że próbowała wcisnąć jej hush money, na ojca, bo ten z jakiegoś powodu, jak zwykle nie zrobił nic by powstrzymać żonę; na byłą brata, bo próbowała go wrobić w dzieciaka choć tak naprawdę go zdradzała. — Żyję — oznajmiła beznamiętnie Claire i potrząsnęła głową, by uporządkować wszystkie myśli. — Po prostu… wkurza mnie, że ktoś cię tak potraktował, wiesz? Chciałabym sobie porozmawiać z tą dziewczyną.I wygarnąć jej wszystko, co zostało przez Claire już niewypowiedziane, ale za to pomyślane. Zacisnęła usta w geście gniewu i spojrzała wymownie na brata.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Był zmuszony na jej słowa mało elegancko przewrócić oczami. Wprawdzie za nią tęsknił, ale wystarczyła jedna chwila, by przekonać się, że nadal potrafi być… Cóż, musiał równie niegrzecznie określić ją jako wrzód na tyłku. Chyba tym jednak charakteryzowało się każde rodzeństwo. Nie byli pod tym względem wyjątkowi. Przez większość swojej relacji miał ochotę udusić ją ze szczególnym okrucieństwem, ale gdyby tylko ktokolwiek inny ośmieliłby się podnieść na nią rękę to wybiłby jego rodzinę do szóstego pokolenia. Musiał jednak przyznać, że jej pytanie go zirytowało niesamowicie, bo przecież może i nie uważał na lekcjach dotyczących życia seksualnego, ale do jasnej cholery, był lekarzem.
Tego typu dyrdymały zaś pasowały do nastoletnich Australijek, które żują gumę jak krowa i ubierają się w crop topy, nie zaś do szanowanego medyka. Wprawdzie do tej pory szanował go jedynie woźny, ale to i tak był wyczyn.
- Claire Winono Buxton, nie wiem czy to coś ci mówi, ale jestem lekarzem. Wiem wszystko o zachodzeniu w ciążę - oburzył się więc iście teatralnie. Już pomijał fakt, że jego rozrywkowa dziewczyna pewnie wtedy dziewicą nie była. Każdemu jednak przy pierwszym razie lub z jednym z pierwszych może pęknąć gumka.
- Poza tym skoro to nie było MOJE dziecko to akurat ja mogłem zabezpieczać się dobrze - zauważył całkiem logicznie, ale najbardziej zabawne w tym wszystkim było to, że dopiero teraz to do niego dotarło. Wcześniej obwiniał się, że nie był zbyt ostrożny i dlatego zakończyło się to w ten sposób.
Nie mógł jednak zbyt długo świętować swojego sukcesu, bo nagle okazało się, że Claire wbiła klin. Tak naprawdę nie wiedział co dalej i dlatego został na łódce. Gdyby miał receptę na dalsze życie to nie egzystowałby w towarzystwie szczurów, tego był pewien.
- Nie mam zielonego pojęcia i to mnie przeraża - odpowiedział więc całkiem szczerze i choć nawiązywał przyjaźnie i nie czuł się samotny, wiedział, że jest człowiekiem, który bez rodziny nie wytrwa zbyt długo. Właśnie dlatego tak przeraźliwie obawiał się konfrontacji z własną matką i jej skutków.
Miał je właśnie w miniaturze- w osobie Claire, która pałała słusznym gniewem.
- Nie mam pojęcia - powtórzył nieco bezradnie i po raz pierwszy zatęsknił za Ginny, która by w tej chwili go zrozumiała. - A jeśli ja jej powiem, że nie chcę jej widzieć, że jej tego nie wybaczę? Będę żył bez własnej matki? - pokręcił głową, bo czuł spore rozżalenie, wściekłość, a jednocześnie nie wyobrażał sobie dalszej egzystencji bez rodziny.
I dopiero, gdy jego siostra zastygła w przerażeniu, a potem odpowiedziała co się stało, zrozumiał, że wcale nie była wściekła na niego, a na tę sytuację. Ta myśl poprawiła mu humor i uśmiechnął się lekko.
- Nie przejmuj się nią. Ma dziecko, to wystarczająca kara - stwierdził, bo mimo swojej widocznej dojrzałości miał wciąż dwadzieścia lat i nie wyobrażał sobie bycia ojcem.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Nie przywołuj mojego drugiego imienia na daremne — powiedziała dosadnie w odpowiedzi i również nieelegancko przewróciła oczyma, co ostatnio chyba weszło jej w nawyk. — Wydajesz się taki spłoszony samą rozmową jakbyś posiadał mentalność szlachcica z dziewiętnastego wieku, wiesz? — dodała jeszcze i tylko potrząsnęła głową. Zdała sobie jednak sprawę, iż faktycznie, skoro to nie był pierworodny Alfiego, to chyba oznaczało, że jej brat był całkiem ogarnięty w te klocki. Musiała mu jednak przyznać, iż nie był to najwygodniejszy temat do rozmowy pomiędzy rodzeństwem; i że rzeczywiście akurat ona pewnie spłonęłaby ze wstydu, gdyby role się odwróciły i to Alfie ją tak przepytywał. Do czego miała nadzieję, że nie dojdzie. Nigdy.
W milczeniu napiła się piwa i tylko spoglądała na brata, gdy ten wyznał, że kompletnie nie ma pomysłu na to, co dalej. Skrzywiła się ponownie. — Na twoim miejscu skonfrontowałabym się z matką — oznajmiła rzeczowo, bo pewnie tak by zrobiła, gdyby była w jego roli. Znów przewróciła oczyma na jego rozważania. — Nie stanie się tak. Dobrze wiesz, że matka tak naprawdę nigdy nie pozwoli ci się odsunąć. Gdyby tylko wiedziała, że jesteś w Lorne Bay to pewnie sama przyszłaby na łódkę, by przekonać cię, że masz wracać do domu. W bardziej lub mniej skuteczny sposób — oznajmiła i wzruszyła ramionami. Ją przecież skutecznie ściągnęli do kraju, prawda? — A znając ciebie to pewnie długo nie wytrzymasz w ukryciu. Zresztą – sam zobacz. Ja trafiłam na ciebie przypadkiem. Jak myślisz ile zajmie rodzicom, by na ciebie w końcu wpadli na mieście albo w szpitalu? — spytała, kręcąc głową i podając mu na tacy te wszystkie argumenty. I zanim zdążyłby jej wejść w słowo kontynuowała swoją tyradę: — Poza tym nie bądź naiwny. Myślisz, że z personelu szpitala albo pacjentów nikt nie sypnie, że cię widział? Nawet przypadkiem. — To akurat było najbardziej prawdopodobne i mogło się wydarzyć prędzej czy później. — Dlatego na twoim miejscu zakończyłabym tą zabawę w Toma i Jerry’ego i po prostu się z nią skonfrontowała — dodała jeszcze i napiła się piwa, bowiem zaschło jej w gardle od tego mówienia.
Sama perspektywa tego, że miałaby być ciocią – pewnie byłaby super ciocią – ale niezbyt widziała się w tej roli. Tak samo zresztą jak w ogóle nie dopuszczała do siebie myśli, iż Alfie mógłby być ojcem.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
- Tak, tak, bo teraz wszyscy muszą być tacy nowocześni i zmieniać partnerki jak rękawiczki. Nie myślałaś nigdy o tym jakie to niehigieniczne? Ja myślę o tym cały czas -przyznał i choć Alfie Buxton był daleki od obwiniania ludzi (bo nie dyskryminował nikogo ze względu na płeć) za ich liczbę partnerów seksualnych to musiał przyznać, że wcale nie podobało mu się to współczesne rozpasanie. Może i bardziej pasował na jakąś faktycznie pannicę, która rumieni się na widok erotyki w swoim ulubionym romansie, ale Bóg obdarzył go penisem i na dodatek on czasami sprawiał, że zachowywał się jak wygłodniałe zwierzę, co wcale mu nie przypadło do gustu.
Ba, żadna tego typu kontrola nad nim nie budziłaby zachwytu, więc świadomość tego, że czasami jego ciało przejmuje kontrolę nad jego mózgiem była uwłaczająca. Jak i fakt, że musiał drążyć ten temat z rodzoną siostrą, która na dodatek była w wieku, w którym podejmuje się pewne seksualne inicjacje. Gdyby dowiedział, że Claire ma to już za sobą to pewnie całkiem możliwe, że padłby na zawał. Z tego też powodu z ulgą stwierdził, że dziewczyna nie zamierza podejmować tej erotycznej rękawicy i mogą wrócić do spraw kluczowych, to jest do ich wspólnej matki, która okazała się potworem.
Przesadzał. Przez ostatnie miesiące nawet próbował ją zrozumieć, choć akurat na tym polu poniósł sromotną porażkę.
- To co, mam po prostu wrócić i powiedzieć, że przeniosłem się z powrotem do Australii dla dziewczyny, która okazała się tak samo nic niewarta jak sądziła matka? - pokręcił głową. - Tyle, że wiem, masz rację. Ktoś się prędzej czy później wygada, może Nina - westchnął, bo przecież obecnie z dziewczyną miał praktycznie zerowy kontakt, więc nie miała interesu, by go wspierać w tym całym procesie ukrywania się na łódce. Sprawa prędzej czy później musiała się rypnąć mówiąc kolokwialnie i Alfie miał być na tyle inteligentny, by przewidzieć straty i ich uniknąć.
- Dobrze - stwierdził więc kręcąc głowę. Był cały przeciwko temu pomysłowi, ale skoro już słowo się rzekło... - Zapowiem się z wizytą i postaram się z nią porozmawiać - obiecał i choć brzmiało to zabawnie, zwłaszcza to całe zapowiadanie się to wiedział, że przy jego rodzicach nie ma innej możliwości. Oboje byli ekstremalnie zajętymi rodzicami, na dodatek dbającymi o etykietę. To dlatego zawsze Buxton szukał wsparcia u swojej siostry.
Teraz też przyjrzał się jej uważnie.
- To teraz porozmawiajmy na twój temat - i nie była to ani prośba ani pytanie, po prostu wydał rozkaz i miał nadzieję, że zostanie spełniony.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Bo to jest niehigieniczne i łatwo coś złapać. Poza tym nikt nie chce tak naprawdę fuckboya — odparła Claire ze wzruszeniem ramion z miną znawczyni, przeświadczona wręcz o swojej racji. Ponadto wzruszyła ramionami jakby dla potwierdzenia włożonej nonszalancji wypowiedzianego zdania. W ramach prowokacji mogła się nieco podroczyć i poudawać, że owszem – ona by chciała fuckboya, ale z drugiej strony nie widziała szczerze sensu w takim udawaniu. Poza tym Claire Buxton nie chciała fuckboya – pragnęła za to badboya, a to jest znacząca różnica.
Wzruszyła ramionami nieco obojętnie. Wątpiła, by to akurat Nina wsypała jej brata, ale nie mogli chyba na tym etapie wykluczać takiej opcji. Natomiast to, co tyczyło się ich matki nie mogło być oczywiście łatwe. Było raczej zawsze skomplikowane. — Możesz powiedzieć, że wróciłeś. To wszystko. Matka nie musi wiedzieć, że miała racja — oznajmiła z westchnieniem, bo jeszcze tylko tego brakowało, by ich rodzicielka chodziła dumna jak paw i zacierała swoje szpony, chełpiąc się wygraną. Claire akurat w tej kwestii doskonale rozumiała brata. Sama wolała się wręcz zapaść pod ziemią i prowadzić życie pustelnicze niż przyznać matce rację. Właściwie śmiała nawet sądzić, że momentami to ona z ich dwójki miała gorzej, gdy musiała przyznać rodzicom rację.
Uśmiechnęła się wręcz zwycięsko – poniekąd zadowolona z faktu, że Alfie naprawdę wziął sobie jej słowa do serca i zamierzał porozmawiać z matką. Naprawdę zresztą była przekonana o swojej racji – prędzej czy później występek Alfiego zostanie wykryty i ktoś doniesie o jego obecności w Lorne Bay. Ba! Sama by to zrobiła, gdyby nie była taką dobrą i kochaną siostrą.
Nie ma o czym rozmawiać — oznajmiła i wzruszyła ramionami. — Poza tym muszę już wracać, ale… Ale mam nadzieję, że przyjdziesz wkrótce do domu. A jeśli nie, to ja odwiedzę ciebie — oznajmiła i posłała mu bardzo wymowne spojrzenie, mające go przede wszystkim przekonać o tym, że owe słowa to tak naprawdę ukryta groźba i lepiej, żeby się zastanowił dwa razy nad jej spełnieniem. Claire po tych słowach zebrała się dość spiesznie, mierzwiąc bratu włosy na pożegnanie, tylko po to, by z uśmiechem satysfakcji prędko po tym odejść.
Alfie Buxton

/ zt x2 <33
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
#2

Freya miała nadzieję, że po powrocie Naimy do domu wszystko się jakoś zmieni na lepsze. Naprawdę sądziła, że nagle jakimś cudem jej żona odzyska pamięć, gdy przekroczy próg domu. Niestety nic takiego się nie stało. Nie było żadnej poprawy, wszystko stało w miejscu i strasznie to Freye dołowało, chociaż oczywiście nie mogła tego po sobie pokazać. Cały czas trzymała fason, uśmiechała się i mówiła, że wszystko będzie dobre, starała się być wsparciem dla Naimy tak bardzo jak to było możliwe. Tylko, kto w takich wypadkach będzie wsparciem dla niej? Nie mogła się wyżalić najbliższej osobie, bo wiedziała, że mogłoby ją to zdołować, a Naima miała już wystarczająco dużo problemów, by mierzyć się jeszcze z niezadowoleniem żony. Jedyną osobą, która jej tu została była Selene.
Cieszyła się, że razem z Naimą wybrały właśnie Lorne Bay na swoje nowe miejsce do życia. Gdyby miała być w jakimś innym australijskim miasteczku to pewnie teraz zostałaby zupełnie sama. Całe szczęście miała Selene i mogła z nią porozmawiać, ale też nie chciała jej zarzucać swoimi problemami więc po prostu zaprosiła ją na wspólny spacer. Gdy były małe to często łaziły gdzieś po okolicy i bawiły się odkrywców starożytnych skarbów, teraz Freya chciałaby do tego wrócić. - Nie marudź, tylko chodź - powiedziała patrząc na siostrę, bo widziała, że nie jest zadowolona z takiego łażenia nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co. - Całe dnie siedzisz za biurkiem musisz się trochę poruszać - martwiła się o zdrowy kręgosłup Selene! Nie chciała mieć kolejnej bliskiej osoby w szpitalu. - Naima ostatnio widziała sie z Jamesem, przyszedł w odwiedziny jak mnie nie było - no może jej siostra chce wiedzieć o takich rzeczach. - Podłączył jej konsolę więc przydał się jej bardziej niż ja - bo on był cudownym chłopcem, a Freya nie wiedziała jak się podłącza taki sprzęt. Nie była w końcu fanką gier. - Oooo zobacz, tam coś jest! - Krzyknęła i wskazała na chatkę, która się chowała gdzieś za krzakami. - Chodź zobaczymy co jest w środku - może będą tam pocięte zwłoki, albo kto wie.... małe kotki w piwnicy?

selene andrianakis
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
10.

Gdyby Selene wiedziała, że siostra ją wyciągnie na łażenie po chaszczach i innych niezbadanych terenach, to najzwyczajniej w świecie nie odebrałaby od siostry telefonu. Oczywiście nie chodziło o to, że Selene miała zerową kondycję i taki spacer był dla niej wysiłkiem. Nie, nie. Kondycję miała bardzo dobrą. Wręcz superbohaterską o czym może w końcu się kurwa przekonam, nie wiem. No tak czy siak nie to było problemem. Problemem było to, że z Selene zrobił się taki mieszczuch, że łażenie po zaroślach nawet nie leżało obok kręgu jej zainteresowań. Poza tym to była Australia, która była zamieszkana przez pająki wielkości jej pleców. Na takiej Krecie nie musiała się obawiać takich straszydeł. Tam jedynymi zmartwieniami były pojawiające się od czasu do czasu jaszczurki i cykady. Największym zagrożeniem były kozy. Jak któraś się wkurwiła to tak, potrafiła powalić, ale nigdy się to nie przydarzyło, ani Selene ani Freyi. Była tego pewna, bo jakby przydarzyło się to Freyi, to Selene nigdy nie dałaby jej o tym zapomnieć.
-Jak mam nie marudzić? – Westchnęła poirytowana i zdjęła ze swetra coś co prawdopodobnie było kawałkiem pajęczyny, ale Selene wolała o tym nie myśleć. I tak już wszystko ją swędziało na myśl, że mogła właśnie mieć we włosach obrzydliwego pająka. –Dobrze wiesz, że to jest nieprawda. Jakbym siedziała ciągle za biurkiem to nie doszłabym tak daleko. Chodzę regularnie na siłownie. – Nie kłamała. Dbała o siebie. A dowodem na to, że opłacało jej o siebie dbać było chociażby to, że ostatnio w supermarkecie wyrwał ją typek młodszy od niej. Uznała jednak, że nie powie o tym Freyi. A przynajmniej nie teraz. –O. Nie sądziłam, że to zrobi. – Wiedziała, że James jest dobry, ale pomyślała, że może wolałby unikać wdawania się w relacje z żoną siostry swojej byłej żony. Boże. –Dobrze wiesz, że to nieprawda. Naima potrzebuje ciebie bardziej niż kogokolwiek innego. – Dobrze, że Naima miała orientację jaką miała, bo jeszcze Selene zaczęłaby być zazdrosna, że jej były mąż poszedł wtykać kable tam gdzie nie trzeba. Eh. Dobrze, że Naima nie lubiła kabli.
-Ty mówisz poważnie? – Zapytała stając obok siostry i zerkając na rozwalający się domek. –Ty umyślnie prosisz się o coś złego czy od czegoś uciekasz? – Zapytała i zerknęła na Freyę. Starsza siostra zawsze była dla niej zagadką. Była bardzo dobra w ukrywaniu swoich trosk, zmartwień i problemów.

freya yarrow
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
- Normalnie - powiedziała i pokręciła głową. - Pamiętasz jak kiedyś ciągle gdzieś łaziłyśmy? Trzeba wrócić do tego, poza tym jestem tu od niedawna i chcę poznać okolice, a z kim mam to niby zrobić jak nie z ukochaną siostrą - dodała i nawet ją złapała pod ramię żeby jej tu teraz blondyna nie uciekła. - Poczuj odrobinę przygody Selene - Freya wiedziała, że bunkrów to tu raczej nie będzie, ale może i też będzie zajebiście. Ona nie bała się pająków, bo jej życie było w tak strasznym punkcie, że w sumie to nic nie było jej straszne, ani nawet obrzydliwe. Miała to w dupie, jak wiele innych rzeczy w sumie. Może dlatego potrzebowała tej odrobiny adrenalinki, którą przynosi spacer w nieznane, chciała w końcu poczuć coś innego niż przytłoczenie i smutek. - No to dobrze, przynajmniej się nie zmachasz jak będziemy dalej iść - uśmiechnęła się i wyprzedziła siostrę żeby iść z przodu i nadać im tempo, które było dość szybkie. Freya co prawda nie chodziła na siłownie, ale biegała, szczególnie ostatnio, gdy chciała sie wyluzować i chociaż na chwilę przestać myśleć o tym, że jej małżeństwo wisi na włosku, bo chyba tak to mogła nazwać. Jej żona nawet jej nie pamiętała i nie znała. Nawet nie wiedziała czy dalej może ją nazywać swoją żoną.
- Możesz mu podziękować za zainteresowanie, jak się z nim będziesz widzieć - doceniała, że się postanowił pofatygować i zobaczyć się z Naimą. Może była z tego powodu trochę zazdrosna, ale wiedziała, że takie znajomości przydadzą się jej żonie. Musiała powoli wracać do normalności. - Nie wiem... szczerze mówiąc to czasem mi się wydaje, że wszystko co robię to za mało, a boję się, ze jak przesadzę to ją przytłoczę, a nie chce jej do niczego zmuszać. - Czuła, że całe jej życie stało się strasznie skompilowane i trochę też męczące. Potrzebowała tego spotkania z siostrą, nie po to żeby się wygadać, ale po to żeby po prostu spędzić trochę czasu z kimś kto ją zna. Tak dla odmiany. - Oj przestań, co złego może się stać? - No przecież są dorosłe, nikt je nie napadnie. Umieją szybko biegać! Chyba. W każdym razie postanowiła zaszaleć i rzeczywiście poszła w stronę tego rozwalającego się domku. - Myślisz, ze ktoś tu mieszka? - Zapytała idąc sobie przed siebie i chwilowo nie patrzyła pod nogi co zaowocowało tym, że noga jej wpadła w jakąś dziurę, która była zasłonięta liśćmi. - Cholera jasna - warknęła, bo tego to się akurat nie spodziewała!

selene andrianakis
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
-Pamiętam. Ale to były inne czasy. Człowiek się nie starał, żeby jakoś się prezentować i jednocześnie nie nosił drogich ubrań. – W sumie to nie wiedziała ile kosztowały ciuchy, które nosiła za dzieciaka, bo który dzieciak się tym przejmuje. Rodzice kupowali, Selene to pewnie jeszcze nosiła ciuchy po Freyi, więc było jak było. Dopiero teraz stała się taką zimną i nietykalną, elegancka kobietą, której przecież nie wypada mieć kawałka gałązki we włosach. –No nie wiem, Freya, może ze swoją żoną? – Poza tym, że dla Selene Naima była człowiekiem z piwnicy grającym w gry, to raczej miała vibe kogoś kto lubi wychodzić z domu. A przynajmniej powinien. Ale już nie chciała tyrać żony swojej siostry, bo zaraz Freya jej rzuci tekstem w stylu „przynajmniej ja kogoś mam, stara rozwódko, nara”. –Czuję. I nie chcę tego czuć. – Odparła z uśmiechem. Nie miała nic przeciwko przyrodzie, ale naprawdę w tym momencie wolałaby siedzieć w czystej i spokojnej kawiarni czy restauracji. Brzmiało to lepiej niż zaglądanie do domu starego pijaka. Miała tak wiele pytań do Freyi na temat tego wyboru, ale nie wiedziała czy powinna pytać.
-A. Czyli jednak idziemy dalej. – Wierzyła, że jej narzekania coś zmienią i Freya się nad nią zlituje i powie, że żartowała i że tak naprawdę za trzema następnymi krzakami jest zakręt do naprawdę fajnej i uroczej knajpki, gdzie nie tylko wypiją kawę, ale też zjedzą coś super. Niestety przeceniła w tym momencie siostrę. I jej dobroć.
-Jasne. Przekażę. – Odparła z automatu, bo naturalnie wiedziała, że będzie się z Jamesem widzieć mimo, że nie byli nawet nigdzie umówieni. Po prostu już się przyzwyczaiła do jego obecności i do tego jak się teraz dogadywali. –Zawsze też możesz mu sama podziękować skoro i tak będzie widywał się z twoją żoną! – Dodała, żeby nie było, że jest taka pewna tego, że będzie się z nim widziała. W końcu nie zdążyła się pochwalić Freyi ile czasu ostatnio ze sobą spędzają. Powiedziała tylko, że kontakt odżył, ale nie ciągnęła tematu, bo naturalnie nie była zbyt wylewna.
-Wiesz… nie jestem specjalistką jeśli chodzi o małżeństwa, ale wydaje mi się, że powinnaś ją przytłoczyć. Jesteś jej żoną. Wzięłyście ślub. Na tym to chyba polega, nie? Ja mojego nie przytłaczałam i zobacz jak skończyłam. – Wskazała na palec, na którym już nie miała obrączki. Przez pierwsze miesiące od zdjęcia miała tylko ślad, który wyraźnie sugerował, że pierścionek zdjęła. Przykre.
-Dosłownie, Freya, mogę ci wymienić setki złych rzeczy, które mogą się stać. Pozwól, że zacznę od bycia zamordowaną. – Jakby ją zamordowali to tam nic, nie przejęłaby się dopóki smierć była szybka. Bardziej przerażała ją wizja tortur, gwałtów i wszystkiego co psychol mógłby zrobić. –A ty chciałabyś mieszkać w czymś takim? Bo ja nie. – Selene zapomniała o tym, że na świecie mieszkają ludzie biedniejsi od niej, których po prostu nie stać na komfortowe warunki mieszkalne.
-Mówiłam kurwa! – Szepnęła i podeszła do siostry, ale teraz ostrożniej stawiała kroki. –Wszystko w porządku? Możesz chodzić? – Zapytała próbując odgonić najczarniejsze scenariusze, które właśnie pojawiały jej się w głowie.

freya yarrow
agentka nieruchomości — freelancer
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I po chwili płaczą oboje lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia.
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc.
Pokręciła ostro głową. - Nie mogę jej wszędzie ze sobą targać, ona też potrzebuje czasu dla siebie - Freya naprawdę bała się tego, że Naima będzie jej miała dość. No, bo Yarrow nie pamiętała wielu swoich znajomych i jednak większość czasu spędzały razem, a co jak się jej znudzi? Może będzie miała przesyt i wtedy ich związek dopadną jeszcze inne problemy, na które Freya nie miała już chyba siły. Tak bardzo chciała żeby wszystko się uspokoiło i żeby znów było tak jak dawniej. Tylko problem był taki, że chcieć to sobie co najwyżej mogła. - Zachowujesz się jakbyś miała 50 lat - wywróciła oczami - wyluzuj trochę i spróbuj się pocieszyć towarzystwem moim i przyrody - no i być może jakiegoś pana menela, który mieszkał w tym zapuszczonym domu nieopodal. No, ale to też dobrze, bo zawsze warto poznawać nowych ludzi! - Coś tak czuję, że z Tobą się szybciej zobaczy - rzuciła lekko unosząc brew i zerkając na siostrę, by wybadać jej reakcje. - Chociaż, może powinnam być zazdrosna co? Wcześniej nie musiałam, bo Naima była zdeklarowaną homoseksualistką, a co jak po wypadku dojdzie do wniosku, że jednak jest bi? - Nawet Freya wiedziała, że James jest cudowny i skoro jest obecnie wolny i ma tak dobry kontakt z Naimą to kto wie!? Okej, teraz już pewnie nieco przesadzała i dramatyzowała, ale naprawdę bała się, że w końcu może stracić Naime.
- Różnica jest taka, że Twój mąż pamiętał Ciebie, wasz związek i wiedział dlaczego się w Tobie zakochał, a Naima ledwo mnie zna. Wie tylko tyle ile jej powiedziałam. Boje sie, ze któregoś dnia się obudzi i powie mi, że jestem niewystarczająca, albo że nic do mnie nie czuje - takie rzeczy się mogły wydarzyć, może "nowa Naima" nie będzie czuła do Freyi tego co kiedyś. To było skomplikowane i ciężko było jej o tym mówić. Nie chciała też jak na razie rozmawiać o tym z Naimą, żeby jej niepotrzebnie nie stresować. To były jej obawy, z którymi musiała sobie jakoś poradzić. - No tak, nigdy nie miałaś problemu z wymyślaniem negatywnych rzeczy... pomyśl o pozytywach, może znajdziemy ukryty skarb... albo szczeniaczka - chciała już nawet powiedzieć, że Selene chyba przydałby się zwierzak, ale sobie przypomniała, że siostra ma przecież kota.
- Trochę remontu i by się dało tu mieszkać - może, powinna to opchnąć jakimś hipsterskim klientom, którzy zapłaciliby dużo siana za takie coś. Ludzie byli dziwni i mieli różne upodobania, Freya się w swojej pracy o tym przekonała. Tak sami jak przekonała się żeby patrzeć pod nogi, bo można sobie zrobić krzywdę. - Tak... chyba tak - skrzywiła się i spojrzała na swoją kostkę, która bolała i wyglądała nieco dziwnie. - Ale chyba sobie skręciłam kostkę... weź zobacz w google jak wygląda skręcona kostka - no, bo przecież nie była lekarką i nigdy nie miała niczego skręconego więc musiała zaczerpnąć wiedzy, a wiadomo, że wujek google wie wszystko. Mogła na spokojnie stanąć na nodze, ale nawalało ją to wtedy dość mocno. - Mogę ruszać palcami więc przynajmniej wiemy, że nie jest złamana - bo to byłoby już jednak średnie, gdyby nagle musiały tu wołać służby.

selene andrianakis
ambitny krab
barbie westworld
luna - joshua - james - zoey - bruno - ella
ODPOWIEDZ