Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Sekretarka Anthonego była złotą kobietą, która nigdy nie zadawała pytań. Pracowała ze swoich szefem od lat i prawdopodobnie wiedziała o nim więcej niż jego własna matka. Może też dlatego nigdy nie próbowała się z nim szczególnie zaprzyjaźnić, co nie oznaczało, że nie łączyła ich nietypowa relacja. Wystarczyło jedno spojrzenie, czy gest, aby Rose wiedziała czego od niej oczekiwał. Poza tym była świetna jeśli chodziło o wykonywanie własnych obowiązków, pilnowanie tego, aby Tony o niczym w swojej arogancji nie zapomniał i dbanie o jego życie prywatne. Niestety, czy tego chciała, czy też nie na pewnym etapie zaczęła zajmować się także sprawunkami, które Hemingway niekiedy zaniedbywał, a które dzięki uwadze Rose nadal miały się całkiem dobrze. Potrafiła także trzymać język za zębami, co Tony szanował w niej najbardziej, poniekąd jej lojalność była przez niego kupiona, ale z czasem chyba także przywiązanie zaczęło odgrywać tutaj spore znaczenie. W każdym razie była jedną z nielicznych osób, które doskonałe wiedziały o roli jaką Makayla Wyatt pełniła w życiu prokuratora. Owszem, wiedziało o niej jeszcze kilka innych osób, jednak tak właściwie nikt wprost tego nie komentował. Teoretycznie do budynku prokuratury pani Wyatt przychodziła w sprawach związanych ze swoim wyrokiem. Spędziła nieco czasu za kratami, mogła być przydatnym świadkiem, ale w praktyce jej wizyty zazwyczaj miały czysto towarzyski charakter.
Nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu, który objawił się nonszalanckim uniesieniem kącika ust, gdy tylko Makayla weszła do jego biura. Mieli zjeść wspólnie lunch, ale nieczęsto udawało im się spełnić to co zakładali w planach.
- Jesteś przed czasem - powitał ją niby z wyrzutem, ale zaraz potem odłożył na bok okulary i oparł się wygodniej w fotelu. Jego spojrzenie powoli prześlizgiwało się po sylwetce Wyatt, delektując się tym widokiem. To jak się prezentowała było jednym z powodów, dla których ich relacja nadal miała się tak doskonale. Relacja... Hemingway nie lubił szufladkować i zamykać w ramach sposobu w jaki przyjemnie spędzali czas we dwoje, dlatego nigdy nie mówił o nich wprost. Tak było wygodniej i łatwiej, i jemu i jej, a przynajmniej tak zakładał. - Ale właśnie skończyłem - dodał, ponownie pozwalając na to, aby cień uśmiechu padł na jego twarz, gdy ich spojrzenia wreszcie się skrzyżowały. Zatrzasnął także laptopa i zamknął leżącą na biurku teczkę, bo mimo wszystko dbał o prywatność w pracy. Miał też pełną świadomość tego dla kogo pracowała Makayla i chociaż darzył ją zaufaniem to jednak posiadało ono granice.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ chyba po grach

Powiedzieć, że Makayla żyła w całkiem dobrych relacjach z sekretarką prokuratora Hawthorne to tak, jakby nic nie powiedzieć. Wiele je dzieliło, być może miały różne poglądy na pewne zagadnienia, ale niewątpliwie łączył je stosunek do wykonywanej pracy. Czytać w jego myślach. Wykonywać polecenia szefa, nawet te najbardziej niedorzeczne i niemożliwe do realizacji. Niczego nie komentować. Być lojalną. Żyć w jego cieniu.
Nie interesować się jego życiem prywatnym.
Lubiła wierzyć w to, że podobna relacja łączyła ją z jej własnym przełożonym. Skoro Anthony wiedział, czym zajmowała się Makayla, to jego sekretarka musiała mieć tego pełną świadomość tego, gdzie pracowała ciemnowłosa i jak mogły wyglądać jej zawodowe relacje z szefem. Może dlatego czasami miło skinęła jej głową? A może tylko jej się to wydawało? Zresztą, nawet gdyby dostrzegła w jej twarzy jakąś dezaprobatę, to czy przeszkadzałoby to w czymkolwiek pannie Wyatt? Ależ skąd.
Doskonale znała kroki. Znała również melodię, do której przyszło jej tańczyć i potrafiła robić to tak, że nigdy nie wychodziła poza wyuczony schemat. Zamiast trzymania ramy - trzymanie gęby na kłódkę. Obrót. Daj się obrócić. I pamiętaj, to mężczyzna prowadzi. To taniec. Prawdziwy taniec, w którym Kayla była naprawdę dobra. Umiała balansować na krawędzi, a Tony... Tony był po tej stronie, na którą lubiła czasem upadać.
- Nie lubię się spóźniać. Spóźnienie to brak szacunku wobec osoby, z którą mamy się spotkać, a ciebie... - dała mu chwilę na dokończenie obserwacji i usiadła na jednym z foteli stojących po drugiej stronie jego biurka. - Ciebie szanuję.
Na drugim fotelu ułożyła swoją torebkę oraz cieniutki płaszczyk, którym się dziś okryła. Pod nim tez nie było wiele. Ot, elegancka sukienka, niezbyt gruba, bo przecież w Australii panowało upalne lato, a jednak nie wypada przychodzić do prokuratorskiego biura tylko i wyłącznie w stroju budzącym, być może, najniższe męskie instynkty.
- Na to liczyłam - uniosła jeden z kącików ust. - Nie mam dziś zbyt wiele czasu, więc jeśli naprawdę chcemy coś zjeść, to powinniśmy już zacząć coś zamawiać.
Nie potrzebowała wiele. Należała do grona kobiet, które w obecności innych były na wiecznie diecie i nie jadała nic więcej, poza jakąś sałatką. Dziś również mogłaby taką zamówić. A może... Może postawiłaby na owoce morza? Bo czy taka krewetka zjedzona z jej brzucha nie byłaby ciekawą pozycją w menu?

Anthony Hemingway
Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Stronił od poważnych i stałych związków. Pierwsze lata po stracie żony jawiły się we wspomnieniach Hemingway'a niczym koszmar. Nie chciał pamiętać z nich zbyt wiele, a to co wciąż żyło w odmętach jego świadomości nie budowało w niej obrazu człowieka zdrowego. Stoczył się, zagubił, szukał ukojenia bólu i podejmował wiele nieroztropnych decyzji. Dopiero skupienie się na młodszej siostrze Lucille i próba niesienia jej pomocy sprawiła, że ponownie stanął na nogi. Nigdy jednak nie wrócił do bycia dawnym sobą. Przestał wierzyć, w kogokolwiek i cokolwiek poza samym sobą. Tak było i jest najbezpieczniej. Nie mniej jednak z czasem dojrzał do tego, aby posiadać przy sobie kilka "stałych" osób, które niczym boje, utrzymywały go na powierzchni. Oczywiście wmawiał sobie, że nie są ona na tyle znaczące, by w razie potrzeby nie potrafił ich pozostawić za sobą i ruszyć na przód. Jednak przyjemnie było myśleć i wiedzieć, że są, że istnieją i że gdy będzie "ich" potrzebował, będą obok. Makayla była właśnie jedną z takich osób.
- Jak zwykle wiesz co powiedzieć - odparł, nie spuszczając spojrzenia z Wyatt, gdy zajęła miejsce na przeciw jego biurka. - Urocza sukienka - skomplementował ją, skoro ona także od wejścia obdarowała go miłym słowem, poczuł się w obowiązku, aby odpowiedzieć jej tym samym.
Właściwie to całe to zaproszenie na "lunch" było tylko pretekstem, aby zwabić Makaylę. Anthony wiedział, że była tego dnia w mieście, a on rzadko w ciągu tygodnia odwiedzał Lorne Bay. Byłoby więc szkoda nie skorzystać z okazji, by się nie spotkać tym bardziej, że obydwoje byli "zapracowanymi" ludźmi.
- A chcemy? Chcemy jeść naprawdę? - Powtórzył z lekkim rozbawieniem tych kilka słów, spoglądając w oczy siedzącej na przeciwko kobiecie. Zaraz potem odsunął delikatnie krzesło od blatu biurka, niby po to, aby poluzować kołnierzyk koszuli i usiąść wygodniej opierając przedramiona na podłokietnikach i zaplatając razem palce. -Sądziłem, że moje zaproszenie jest dość oczywiste... Gdybym chciał patrzeć jak zajadasz się sałatką umówiłbym się z tobą w restauracji - wyjaśnił, aby nie było między nimi więcej niedopowiedzeń i aby sytuacja była bardziej klarowna. - Co robiłaś w Cairns? - Spytał, nie żeby go to szczególnie interesowało, ale z drugiej strony lubił wiedzieć rzeczy o ludziach. A o takich, których dopuszczał do siebie szczególnie blisko, tym bardziej.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Nie znała go wcześniej. Nie znała poprzedniego Anthony'ego, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Przeciwnie. Nie miała zamiaru rozwodzić się nad tym, jaki był dawniej, bo w tym momencie oboje mieli równie cyniczne podejście do życia oraz zaznawania przyjemności. Miała pełną świadomość tego, jak wygląda ich relacja. Czy narzekała? A skąd! Żadne z nich nie szukało związku, seks był świetny, Hemingway miał całkiem przyjemną twarz, a jego zawodowe koneksje były tu tylko dodatkowym bonusem, którego nie miała zamiaru zbyt często korzystać.
- Nic pod nią nie mam - puściła mu oczko. Ani trochę nie żartowała. Właśnie dlatego miała ze sobą płaszczyk. To, co pod sukienką, było dziś zarezerwowane tylko dla niego. Po co ktoś inny miałby interesować się tym, co miała, a raczej czego nie miała dziś na sobie?
- Nie musimy, chociaż szczerze mówiąc liczyłam chociaż na to, że zaproponujesz mi przynajmniej kawę.
O tak. Zdecydowanie by się jej napiła. Rzeczywiście, być może nie mieli wystarczającej ilości czasu oraz nastroju na to, by zjeść porządny lunch. Nie musiała również pić dużej kawy. Szybkie, małe espresso z pewnością dodałoby jej jeszcze więcej energii, bo zdaje się, że doskonale wiedziała, jak ją spożytkuje.
- Anthony... - zaczęła po chwili. - Nie mam dwudziestu lat. To nie jest nasz pierwszy wspólny lunch. Gdyby był, prawdopodobnie miałabym na sobie bieliznę, a jednak nie mam jej z jakiegoś konkretnego powodu - ciekawe z jakiego, hehe. - Nie masz pojęcia, ile tracisz. Nie wiesz nawet, jak cudownie wyglądam, kiedy jem sałatkę.
Uśmiechnęła się. Fakt, sporo tracił. Na szczęście może dziś wiele zyskać. Póki co Wyatt sięgnęła po pierwszą z brzegu karteczkę oraz długopis i zaczęła coś notować.
- Co robiłam? To, co zwykle. Zaspokajałam potrzeby swojego szefa - nie wdawała się w szczegóły. - Wieczorem mam jeszcze jedno spotkanie. Nie wracam dziś do Lorne Bay. Zatrzymałam się w Riley Hotel, a to jest numer mojego pokoju.
Przesunęłam karteczkę w jego stronę. Czy to zaproszenie? Poniekąd. Zresztą, musiała wspomnieć o hotelu, żeby Tony nie pomyślał sobie, że Makayla jeździ po kraju bez gaci, tylko zostawiła je w hotelu.

Anthony Hemingway
Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Kącik ust Anthonego drgnął delikatnie, gdy Makayla wspomniała o swojej bieliźnie, a raczej jej braku. Doceniał ten jej elegancki, aczkolwiek perwersyjny styl bycia, który bardzo mu odpowiadał. Podobnie jak układ w jakim żyli, bo z jednej strony każdy wiedział, że coś między nimi było, a z drugiej nikt nie posiadał na nic konkretnych dowodów, a oni sami pisali własne reguły gry. Niekiedy bardzo nieprzyzwoitej gry.
- Rose, podaj proszę kawę dla mnie i panny Wyatt - po krótkim komunikacie puścił guzik łączący jego telefon z aparatem znajdującym się w biurze sekretarki, po czym ponownie utkwił swoje błękitno-szare spojrzenie w Makayli. Jeszcze nim powiedział cokolwiek, powoli prześlizgnął się po jej sylwetce wzrokiem jakby świadomość tego, że pod swoją sukienkę była całkowicie naga, miała pozwolić mu dostrzec coś więcej niż to co widział. - Jestem gotów ponieść tę ofiarę. Innym razem skusze się na tę perwersyjną zabawę z sałatką - odpowiedział, pozwalając na to, aby jego twarz na kilka sekund przyozdobił nieco większy uśmiech, a kąciki oczu ubarwiły się delikatnymi zmarszczkami.
Wspomnienie Nathaniela przez Wyatt sprawiło, że Tony mimowolnie zerknął na szufladę, w której znajdował się pendrive, który miał dla niego przekazać. To jednak mogło jeszcze chwilę poczekać, bo póki co Makayla także miała dla niego coś istotnego.
- Wpadnę, o ile zamówisz tę sałatkę - rzucił, zabierając z blatu karteczkę i przez kilka sekund przyglądając się równemu pismu kobiety, aby zapamiętać numer pokoju i piętro. Potem schował papier do wewnętrznej kieszeni marynarki, a sekundę później rozległo się cisze pukanie.
Rose weszła do środka, pozostawiając tacę z kawą na niewielkim stoliku, który znajdował się w rogu pomieszczeniu, a wokół którego stały dwa fotele i niska kanapa.
- To jak? Napijemy się tej kawy? - Zapytał, wstając z fotela i powoli kierując się w stronę sofy, ale w między czasie podchodząc do drzwi, których zamek kliknął cicho, gdy go zamknął.
Wcale nie miał ochoty na raczenie się kofeiną, ale skoro Wyatt miało sprawić to przyjemność, Tony sięgnął po swoją filiżankę i upił z niej kilka łyków, po czym ponownie odstawił na stół. Nie usiadł przy tym, a czekał, aż sama Mayakla do niego dołączy i w tym czasie pozbył się marynarki, odkładając ją na oparcie fotela.
- Mam coś dla twojego szefa, ale najpierw musisz zaspokoić też moje potrzeby - rzucił, nie bawiąc się w finezyjność. Poza tym Makayla doskonale wiedziała jak skończy się ten ich niepozorny taniec. Chociaż tym razem nie tylko o to chodziło. Po głowie Tonego od dłuższego czasu chodziła pewna myśl, a nie miał nikogo, kto mógłby zaspokoić jego ciekawość. - Powiedz mi tylko, czy Nate przypadkiem nie ma kogoś innego, kto obecnie zaspokaja go tak... jak ty mnie? - Dodał, mają w głowie wspomnienie pianistki, która niekiedy przygrywała w klubie, części którą Hemingway tylko i wyłącznie odwiedzał. Słyszał pewne pogłoski, ale niewiele wiedział, a jednak informacja była władzą, a tym bardziej o kim takim jak Hawthorne'a.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Wiedziałam, że ta sałatka podziała na ciebie bardziej, niż mój brak bielizny - zażartowała. Tony musiałby być głupi, gdyby wolał warzywa od... mięsa, że tak to niezbyt poetycko ujmę. Ich relacja, nawet po ostatnim małym tuningu, wciąż była czymś, co obojgu dawało ogromną satysfakcję, a była ona tym większa, im więcej napięcia uda im się wytworzyć, by potem móc rozładować je w jeden możliwy sposób.
- Kawy nigdy nie odmawiam.
Podobnie jak pacierza oraz kilku innych rzeczy, o których raczej nie wypada wspominać w zestawieniu z modlitwą. Nie dlatego, że była religijna i w jakimś stopniu jej to przeszkadzało. Co to, to nie. Z pewnością znaleźliby się tacy, którzy przywołując w pamięci scenę z filmu "Adwokat diabła" (tę, w której to postać grana przez Ala Pacino sprawia, że woda święcona rozstępuje się w aspersorium i niema z niego wyparowuje) zarzekaliby się, że widzieli w niej Makaylę Wyatt, ale nawet ona potrafiła wyczuć subtelną granicę. To nic, że czasem ją przekraczała. Grunt, że wiedziała, gdzie ona leży.
Potrzebowała odrobiny kofeiny. Ten dzień był długi, przed nią jeszcze wiele wyzwań, nic więc dziwnego, że upiła łyk, zaraz potem drugi i kolejny, z pewnością nie ostatni.
- To nie wystarczy ci sama moja obecność? - spojrzała na niego, próbując jednocześnie wyglądać na szalenie zaskoczoną. Cóż, chyba nieszczególnie wychodziła jej ta sztuka, bo zaraz zaśmiała się figlarnie. O tak, doskonale wiedziała, co tu robiła. Kawy mogła napić się w hotelowej restauracji. Stanowiła ona jedynie miły dodatek i delikatny ukłon w jej kierunku, który zdecydowanie doceniała. A skoro już się jej napiła, mogła w końcu usiąść na kanapie, póki co zakładając jeszcze nogę na nogę. Przecież Tony nie może mieć wszystkiego podanego na tacy, prawda?
- Tak jak ja ciebie... - udała, że próbuje sięgnąć gdzieś pamięcią. - Wiesz, żeby utrzymać właściwy poziom, musiałabym zadbać o to osobiście, a jednak Nathaniel i ja stawiamy na pełne rozdzielenie państwa od kościoła - ot, taka metafora. - Nie interesuje się jego życiem prywatnym, ale nawet, gdybym coś wiedziała, to i tak nie mogłabym ci nic powiedzieć.
Co poradzić, przysięgała. Nie przed ołtarzem, nie na Biblię, tak naprawdę to nawet nie składała żadnej uroczystej przysięgi, ale lata temu wybrała stronę, po której będzie stać i tak się składało, że postawiła wtedy na Hawthorne'a. To jemu była wierna.

Anthony Hemingway
Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Makayla była przyjemnością, której Anthony nie potrafił sobie odmówić. Była też dowodem na to, że wciąż największą uciechę w życiu sprawiało mu myślenie tylko o sobie samym. Czasem, bardzo rzadko i to gdy był poza Cairns w swoim domu w Lorne Bay dopadały go wyrzuty sumienia. Lucille na pewno nie pokochałaby go za to jakim obecnie był człowiekiem, ale jej już nie było. Nie istniała, a co za tym idzie nikt nie był już dla Tonego istotny poza nim samym. Grał więc nieczysto, otaczając się kobietami, które chociaż w minimalnym stopniu mogły wypełnić pustkę, która go trawiła. Czując na sobie dotyk ich ciał, zaspokajał swoją potrzebę bliskości, przez chwilę mając świadomość tego, że w ich głowach nie istnieje nikt inny poza nim. Z niektórymi pogrywał nieczysto, a inne tak jak na przykład Makayla, doskonałe wiedziały o co w tym wszystkim chodzi. Na dobrą sprawę Wyatt była do niego w tej kwestii całkiem podobna.
- Wieczorem będzie wystarczyła mi tylko twoja obecność, teraz mamy jeszcze interesy do omówienia - wyznał, nie odrywając spragnionego spojrzenia od Kayli. Z chęcią przekonałby się już o tym, czy nie kłamała odnośnie tej bielizny, chociaż nie pierwszy raz pozwalała sobie w jego obecności na tak perwersyjny sposób dialogu i nigdy go nie zawiodła. Chciał jednak spróbować dowiedzieć się czegoś więcej o Nathanielu, aczkolwiek lojalność Makaylii była wręcz do pozazdroszczenia i zdecydowanie Hemingway mógłby się od niej uczyć. - To chyba jedyny facet, któremu jesteś wierna, co? - Spytał, bezczelnie się przy tym uśmiechając. Nie dał jednak za wygraną. nawet jakby nie chciała powiedzieć mu wprost, mógł się postarać dostrzec coś w jej twarzy, we wzroku który także nieustępliwie mierzył jego sylwetkę. - To ta pianistka, prawda? Widziałem ją kiedyś w Shadow. Co nieco także słyszałem - dodał, obserwując wciąż Wyatt, a przy tym zbliżając się powoli, by to ich spotkanie na lunch, wreszcie zostało właściwie zrealizowane. Nachylił się nad kobieta, opierając jedną z dłoni o kanapę za jej plecami. - Lorne Bay to nie jest wielkie miasto, a nieobecność organistki w kościele została szybko zauważona - drążył dalej, a chociaż rozmowa skupiała się na Hawthornie, to dłoń Anthonego już nie koniecznie, powoli sunąc po udzie Makaylii.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Nie ma nic złego w myśleniu o sobie oraz fundowaniu sobie przyjemności. Wystarczyło tylko spojrzeć na nią. Kiedyś i Makayla była inna i ci, których kochała, mogliby jej teraz nie poznać, bo od jakiegoś czasu prezentowała dość hedonistyczne podejście do życia i całkiem dobrze się z tym czuła. W zasadzie... Mało co czuła. O, a tym momencie na przykład był to brak wstydu związany z tym, że nie miała na sobie wspomnianej bielizny. Tak właśnie było. Nie kłamałaby przecież w tak poważnej sprawie, więc na Hemingway'a z pewnością nie czekała żadna niespodzianka w postaci nagłego ataku koronkowych stringów.
- Tak. Jeśli chodzi o facetów, to tak - odparła z tajemniczym uśmieszkiem wprost wymalowanym na twarzy. Czy coś sugerowała? Czy udzieliłaby innej odpowiedzi, gdyby Tony spytał o kobiety? A może usłyszałby coś podobnego? Niech zostanie to jeszcze w sferze niedopowiedzeń. Te są chyba całkiem fajne i z cala pewnością mogą podziałać jeszcze dodatkowo na wyobraźnię prokuratora. Ta bowiem pracowała już chyba na najwyższych obrotach, skoro sądził, że Wyatt mogłaby powiedzieć mu cokolwiek o związkach swojego szefa. Raz, nie zrobiłaby tego nawet na torturach lub na przesłuchaniu. Serio. Wolałaby pójść siedzieć, niż zdradzić Nathaniela. A dwa... Naprawdę nie wnikała w to, z kim się spotykał. Nawet jeśli cos słyszała, nawet gdyby faktycznie widywał się z organistką, to nie interesowało jej to, co robili w wolnych chwilach.
- Byłam pewna, że wolisz rap. Słuchasz miejscowych pianistek? - zerknęła na niego. Owszem, łapała go za słówka i prawdopodobnie nie na taką odpowiedź liczył, ale na więcej chyba nie mógł liczyć. - Ostatni raz byłam w kościele sześć lat temu i to tylko dlatego, że moja siostra poprosiła, żebym została matką chrzestną jej syna. Nie mam nic wspólnego z tą instytucją. Jeśli chodzi o mnie, to równie dobrze na organach może tam grać Hans Zimmer i nie zrobi to na mnie wrażenia.
Akurat w tych słowach nie było nawet cienia przesady. Ten temat jej nie interesował. Równie dobrze Nate mógł spotykać się z katechetką, dostawczynią opłatków komunii świętej, panią sprzedająca gazetki religijne lub egzorcystką. Był jej szefem. Nie ucinali sobie towarzyskich pogawędek.
- Aż tak ciekawi cię muzyka? Może jednak wolałbyś, żeby teraz na moim miejscu siedziała jakaś młoda pianistka? Moim zdaniem o wiele bardziej interesujące są harfistki. Wyobrażasz sobie, co one potrafią zrobić... - przeniosła dłoń w okolice sprzączki jego paska od spodni - palcami?

Anthony Hemingway
Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Prowadzenie rozmów z Makaylą zawsze było fascynujące i ryzykowne. Tony niejednokrotnie otrzymywał od niej informacje na jakich mu zależało, w zamian płacąc tym samym, ale nigdy nie udawało mu się dowiedzieć czegokolwiek o Nathanielu. Czasem sam Hawhtorne więcej mu mówił niż Makayla i Hemingway sam nie wiedział, czy powinien być zazdrosny o jej wierność, czy wściekły o przywiązanie do tego gnojka zamiast do niego.
- Rap? Wyglądam ci na kogoś kto słucha takiej muzyki, Kayla? - Zaśmiał się, prowadząc dalej tę wysublimowaną grę. - Och... Przecież bywałem w Shadow jak tam grywała. Nie musisz udawać, że nie wiesz o kim mówię - dodał, bo klub Nathaniela, którym Makayla zarządzała odwiedzał regularnie. To tam spotykał się z ludźmi, których nie powinien widywać twarzą w twarz publicznie i to z tego miejsca płynęła największa władza i kontrola jaką Anthony pożądał. Podobnie jak Makayli w tamtej chwili, ale ich dyskusja trwała nadal, uprzyjemniając tym samym grę wstępną.
- To jego kobieta, prawda? - Zapytał jeszcze raz, gdy usta Kayli znalazły się milimetry od jego ust, a dłoń na pasku do jego spodni. - W chuju je mam... Teraz wystarczysz mi ty - dopowiedział, bo akurat niekoniecznie umiał skupić się na kimkolwiek innym poza Wyatt.
Podła i cwana pani menager, która swoją obecnością usunęła z umysły Tonego na jakiś czas myśli o kimkolwiek poza samą sobą. Nathaniel, jego interesy i kobiety, Shadow i cała prokuratura były gówno warta, gdy Hemingway trzymał w ramionach Makaylę, rozkoszując się przyjemnością jaką był lunch w jej towarzystwie.
- Mam nadzieję, że jak wpadnę wieczorem to powitasz mnie podobnie przygotowana - mruknął, po wszystkim, gdy nadal siedział na kanapie z rozchełstaną koszulą, a jego oddech wciąż był nierówny i przyspieszony. Oparł wygodnie głowę i przymrużonym wzrokiem sunął po sylwetce Kaylii. - Chcę do wieczora, abyś myślała tylko o mnie, więc pendrive dla twojego szefa dostaniesz później - mruknął, tylko po to, aby odrobinę się z nią poprzekomarzać.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Dlaczego miałby być zazdrosny o lojalność Makayli? Przecież nie ślubowała jej panu prokuratorowi. Tony musiałby być wyjątkowo naiwny, gdyby uważał, że Wyatt będzie lojalna wobec niego, a nie wobec swojego szefa. Przecież od samego początku wiedział, gdzie pracowała, czym się zajmowała, mógł więc podejrzewać, że w życiu kobiety liczył się tylko jeden mężczyzna.
- Gdyby zaczesać ci włosy do tyłu... - oczywiście tego nie zrobi, bo jednak nie zamierzała aż tak mocno ingerować w jego przestrzeń osobistą. Pozostałe części ciała to cos zupełnie innego! - No i musiałbyś mieć nieco inne ubrania - na to mogła już coś poradzić. Oczywiście tylko w połowie, bo mogłaby pozbawić go tych obecnych. O nowe, nieco bardziej pasujące do stylistyki rapu, musiałby zatroszczyć się już ktoś inny. Kto to będzie - to już jej nie interesowało, podobnie jak cała reszta jego życia prywatnego. Od niego chciała tylko jednego - by w czasie, jaki spędzali razem, myślał tylko o niej, a nie o innych kobietach, zwłaszcza zakonnicach, które ładnie grają na różnych instrumentach medycznych.
- Ja jestem jego kobietą.
Oczywiście tą "zawodową". Te "prywatne" ani trochę jej nie interesowały. Zresztą, przecież ona i Nate nie zwierzali się sobie, nie plotkowali o tym, kto jest z kim w związku. Owszem, wiedzieli o sobie to i owo, ale to były ich małe sekreciki, z których nie zamierzała się nikomu spowiadać.
Nie zamierzała też spowiadać się z tego, co robiła dziś w biurze pana prokuratora. Kościół, konfesjonał, zdecydowanie nie były miejscem, do którego by zaglądała, podobnie jak posterunek policji. Biuro prokuratora... To z kolei odwiedzała w celach czysto towarzyskich i jej szef zdecydowanie o tym wiedział. Ufał jej i musiał mieć świadomość tego, że Makayla się nie rozpruje. Nigdy.
- To pendrive dla mojego szefa, dlaczego miałabym się o niego martwić? Jeśli jest dla niego ważny, a ty mi go teraz nie dasz, zaraz się o niego upomni.
Przecież mu go nie wyrwie. Jesli dostanie go wieczorem, z pewnością powie Nate'owi, że mogła mieć go wcześniej, ale Tony jej go nie dał, ale co poradzić? Przecież już i tak spędziła tu sporo czasu. Nie mogła odkryć wszystkich swoich kart już teraz, tak od razu. Odkryje je wieczorem. A póki co... Niech Tony myśli o tym, że teraz przyszła bez bielizny. W czym (albo bez czego) będzie czekała wieczorem?

/ zt Anthony Hemingway
ODPOWIEDZ