pisarz i właściciel księgarni — "angel wings"
44 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Księgarz i pisarz, dwukrotnie żonaty, świeżo po rozstaniu z narzeczonym. Aktualnie znajduje oparcie u boku specyficznego pana policjanta, pisze książkę, pomaga przyjacielowi w opiece nad córeczką i... hoduje sobie króliczka, ale ćśś.
Obrazek

Video call

Arthur nie lubił takich dni jak ten. Czym charakteryzował się ten nielubiany przez niego dzień? Przede wszystkim było to wiele godzin spędzonych w księgarni, ale nie to było najgorsze, w końcu kochał swoją pracę, kochał otaczać się książkami i akurat w swojej pracy zwykle czuł się jak w domu. Problem polegał na tym, że zrobił dzisiaj już dosłownie wszystko co miał zrobić, czyli złożył zamówienie na nową dostawę, wystawił fakturę za poprzednią, ogarnął skrzynkę mailową, a potem jakoś tak usiadł do biurka i chciał zrobić coś produktywnego, ale kompletnie nie miał pomysłu na to co mogłoby to być. Dzień, w którym nie było klientów, zawsze był strasznie męczący.

Co więc miał do roboty...? Złapał za telefon, wybrał numer Samuela na szybkim wybieraniu i włączył kamerkę, bo zwykle rozmawiali właśnie w taki sposób - bardzo rzadko zdarzało się, żeby gadali przez telefon bez włączonych kamerek, chyba że jeden z nich prowadził akurat samochód albo robił coś innego, co jakkolwiek ograniczało jego ruchy czy możliwość swobodnej rozmowy. Czemu akurat Sammy? Bo się stęsknił. Widział się z nim dzisiaj rano, ale był taką typową kluchą, która potrzebowała miłości i atencji na każdym kroku, a teraz się wyjątkowo nudził, więc atencja Samuela była jak najbardziej wskazana. Liczył na to, że mężczyzna odbierze i będą mogli chociaż przez chwilę porozmawiać, bo inaczej się chyba zanudzi przy tym biurku, w samotności i ciszy....

Samuel Monroe

spiker radiowy, pisarz — lokalne radio
45 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz, spiker radiowy i wielki fan motywu venitas zarówno w literaturze, jak i sztuce. Powraca do formy po załamaniu nerwowym i odzyskuje kontrolę nad życiem.

Samuel pracował dzisiaj w domu, chociaż nie miał wiele do zrobienia, więc przez większość czasu po prostu się nudził. Fabian wychodził ze swojego pokoju tylko kiedy musiał skorzystać z toalety albo wziąć sobie coś do jedzenia. Zaraz jednak znikał w swoich czterech ścianach i własnym świecie. Po domu krzątała się Pani Ania, robiąc z grubsza to, co zwykle i nie przeszkadzając mu w wypełnianiu swoich obowiązków i zarabianiu pieniędzy. Nagrał audycję informacyjną i dokończył reportaż o zamknięciu sprawy morderstwa w jednym z okolicznych miast, po czym zajął się udawaniem, że robi coś pożytecznego. Rzucał kulkami z papieru do kosza, jednocześnie oglądając filmiki instruktażowe składania kartek papieru, aby powstawały z nich zwierzęta. Próbował zrobić kota, żyrafę, a potem słonia, ale ostatecznie poddał się z westchnieniem rezygnacji.

Sięgnął po telefon, kiedy usłyszał sygnał przychodzącego połączenia wideo i zmarszczył czoło, odczytując imię rozmówcy. Arthur Dzik. Zamruczał coś pod nosem, nie przypominając sobie kiedy i dlaczego zapisał go w ten sposób. Mógłby przysiąc, że wczoraj nie było tam żadnego dzika. Może Fabian bawił się jego telefonem? Wzruszył ramionami i odebrał, ustawiając zaraz urządzenie na podpórce.

Stowarzyszenie dziarska wędka, słucham 一 odezwał się głośno, z animuszem, przeczesując przy tym dłuższe kosmyki włosów i sięgając po opaskę, aby przytrzymać je w jednym miejscu. Zerknął na twarz Arthura z lekkim uśmiechem, unosząc jedną z brwi. 一 W czym mogę pomóc?

Przygryzł lekko wargę, próbując mimo wszystko pozostać poważnym. Nie wiedział jak sprawy miały się u Fella, ale albo się nudził, jak on sam, albo miał jakiś mniej lub bardziej poważny problem, jak na przykład rozważania nad tym co powinien zjeść na drugie śniadanie i czy w ogóle je jeść, bo w rybnym po drugiej stronie ulicy mają wędzoną makrelę, ale jak przechodził tamtędy przed godziną, to nie wyglądała ona zbyt apetycznie.


pisarz i właściciel księgarni — "angel wings"
44 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Księgarz i pisarz, dwukrotnie żonaty, świeżo po rozstaniu z narzeczonym. Aktualnie znajduje oparcie u boku specyficznego pana policjanta, pisze książkę, pomaga przyjacielowi w opiece nad córeczką i... hoduje sobie króliczka, ale ćśś.

Rozmowy z Samuelem rzadko kiedy bywały śmiertelnie poważnie - i dobrze, bo inaczej zanudziłby się z nim na śmierć. Kochał go całym sercem, ale jedną z jego cech, które ukochał nad życie, był właśnie jego humor. Nie wszyscy musieli to rozumieć, nie każdego ten humor musiał bawić (nawet sam Arthur co jakiś czas mówił Samuelowi, że jest żenujący), ale najważniejsze, że ten humor ich łączył i był czymś, co zawsze podnosiło ich obu na duchu. Żenujące żarty prowadzącego - w tym wykonaniu Samuel Monroe - rozpoczęły się już od powitania, czyli właściwie wszystko było w jak najlepszym porządku. Fell nie odmówił sobie krótkiego parsknięcia pod nosem, gdy obdarzał przyjaciela krótkim spojrzeniem i mocował się z tym takim ustrojstwem, które stawiało się na biurku i w które wkładał się telefon. Podstawka była zajebista, tylko Fell jak zawsze miał problem z dopasowaniem telefonu tak, żeby stał tak pięknie i równo, jakby tego chciał. Klasyka.

- Dzień dobry, moja ty złota rybko - rzucił na wstępie, jeszcze trochę nieskupiony na rozmówcy, bo wciąż mordując się z tą podstawką, ale w końcu udało mu się postawić telefon tak, że był w miarę równo i raczej nie zanosiło się na to, że zaraz się z niej zsunie. Znając jego szczęście i tak się to wydarzy, ale może przynajmniej nie w ciągu najbliższych kilku chwil.

- Ha, udało się! - oznajmił w końcu radośnie, zostawiając w spokoju telefon i opierając się plecami o oparcie fotela, który stał przy jego biurku w pracy. Kiedyś było to krzesło, ale ostatecznie był już na tyle stary, że mógł bezkarnie korzystać z wygodnego, obrotowego fotela i nikt się do tego nie przyczepi.

- Nudzi mi się, nie mam klientów - rzucił zaraz potem, krzyżując ramiona na piersi i wlepiając posępne spojrzenie w twarz przyjaciela widoczną na ekranie telefonu. - Zabaw mnie jakoś, bo zaraz zdechnę z nudów. Potrzebuję rozrywki.

Samuel Monroe

spiker radiowy, pisarz — lokalne radio
45 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz, spiker radiowy i wielki fan motywu venitas zarówno w literaturze, jak i sztuce. Powraca do formy po załamaniu nerwowym i odzyskuje kontrolę nad życiem.

Pochylał się nad biurkiem, opierając dłonie na drewnianym blacie i przyglądając się jak Arthur mocuje telefon w podstawce. Zaśmiał się krótko, bezgłośnie, po czym pochylił się, opierając plecami o wygodny fotel, wyprofilowany specjalnie do siedzenia godzinami przy biurku. Założył ręce na klatce piersiowej, cierpliwie czekając aż wydarzy się cud i Fell ustawi telefon równo i na tyle porządnie, aby w tracie rozmowy mu z tego trzymadła nie wypadł.

Ah, co za ulga 一 skomentował ten mały sukces księgarza i odchrząknął krótko, przekręcając głowę, by zerknąć na zamknięte drzwi od gabinetu, za którymi właśnie ktoś przeszedł. Na szczęście w dalszym ciągu nikt nie przeszkadzał mu w nic nie robieniu.

Nie masz klientów, bo zdradzasz im zakończenia powieści, które chcą kupić 一 powiedział całkowicie poważnie, w trakcie wypowiedzi powoli wracając wzrokiem na wyświetlacz telefonu, który wypełniała zarośnięta twarz Arthura. Uniósł brwi, kiwając powoli głową, dla potwierdzenia swoich słów. W końcu miał rację. Trzy razy był świadkiem takiego wydarzenia.

Z nudów się nie umiera 一 prychnął, po czym pociągnął krótko nosem. Co prawda sam miał wrażenie, że zaraz umrze, taki to był leniwy dzień, ale przecież teraz się do tego nie przyzna, skoro księgarz powiedział o tym pierwszy.

Kątem oka zerknął na kilka koślawych zwierzątek, które złożył z papieru. Właściwie nie do końca przypominały zwierzęta, bardziej powykręcane, wymięte chusteczki higieniczne.

Składałeś kiedyś origami? 一 zapytał nagle, sięgając po słonika, czyli zmiętą kulkę z czymś co zamiast trąby przypominało dziób bociana. Pochylił głowę, mrużąc oczy i próbując przyłożyć swoje dzieło do kamerki w taki sposób, aby było je dobrze widać.

To słoń 一 powiedział, aby nie było wątpliwości, chociaż według niego i tak nie powinno ich być. To słoń. Bez dwóch zdań. Piękny, dorodny słoń z papieru.


pisarz i właściciel księgarni — "angel wings"
44 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Księgarz i pisarz, dwukrotnie żonaty, świeżo po rozstaniu z narzeczonym. Aktualnie znajduje oparcie u boku specyficznego pana policjanta, pisze książkę, pomaga przyjacielowi w opiece nad córeczką i... hoduje sobie króliczka, ale ćśś.

Słusznie, że Sammy skomentował mały sukces Arthura - należało doceniać nawet takie niewielkie sukcesy, bo one również były ważne, ok? W końcu droga do wielkiego sukcesu często wyłożona była malutkimi sukcesami. Nie wiedział skąd mu się to wzięło, ale był pewien, że czytał o tym w jakiejś książce. Zapewne tak właśnie było.

- Nieprawda! - żachnął się słysząc to jakże niesłuszne oskarżenie, po czym wydął wargi i zmarszczył nos, wlepiając jasne oczy w wyświetlacz telefonu, trochę tak, jakby chciał przewiercić Samuela wzrokiem. Oskarżycielskie spojrzenie numer jeden: zaliczone.

- Po prostu wiesz, gdy ktoś szuka książki romantycznej z wątkiem szczęśliwego zakończenia to nie polecę mu Romeo i Julii, no nie oszukujmy się - wywrócił oczami, całkowicie niewinnie i słodko, jak zawsze, przy okazji jednak przyznając się do oskarżeń Samuela. Zdradzanie zakończeń książek nie było chyba grzechem ciężkim...? Miejmy nadzieję, bo inaczej pójdzie do piekła. Ups.

- A założysz się? - zapytał chwilę później wojowniczym tonem, słysząc, że z nudów się nie umiera. Zabrzmiał tak, jakby zaraz miał mu tu umrzeć z nudów tylko i wyłącznie po to, żeby udowodnić orzyjacielowi, że ten się mylił. To Arthur - byłby do tego zdolny.

- Składałem - odpowiedział odrobinę zaciekawiony, przyglądając się jak Samuel po coś sięga i z uniesionymi brwiami przyjrzał się temu, co mężczyzna nazwał słoniem. Przez jakiś czas jego twarz wyrażała sceptyczne zaintrygowanie, a w końcu Fell cmoknął krótko i pochylił się do telefonu, opierając przedramiona o blat biurka. Teraz na ekranie telefonu Sama widać było zapewne głównie twarz mężczyzny, a w szczególności jego oczy i nos.

- Wiesz co, jednak robótki ręczne nie są dla ciebie - rzucił śmiertelnie poważnie, wciąż przyglądając się słonikowi. Zmrużył brwi, ewidentnie walcząc ze sobą, żeby nie dodać czegoś jeszcze, ale ostatecznie nie wytrzymał. - Poza tym uważam, że ty masz ładniejszą trąbę niż ten twój Dumbo. - w jego oczach pojawiły się zawadiackie iskierki, a sam Arthur chwilę później odsunął się odrobinę, wciąż jednak opierając się o biurko. - Masz jakieś inne zwierzątka? Pokaż. Pochwal się.

Samuel Monroe

spiker radiowy, pisarz — lokalne radio
45 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz, spiker radiowy i wielki fan motywu venitas zarówno w literaturze, jak i sztuce. Powraca do formy po załamaniu nerwowym i odzyskuje kontrolę nad życiem.

Mlasnął krótko, słysząc jak Arthur nieporadnie się tłumaczy.

Prawda, dziadu. Jakbyś nie mógł po prostu podać kilku tytułów, bez swoich trzech groszy i skasować książki. Nie byłbyś sobą, gdybyś nie chwalił się tym, jaki oczytany jesteś. Nie oszukujmy się 一 powiedział, również wywracając oczami i drapiąc się po policzku rozbawiony.

Arthur robił to zawsze i tak naprawdę podoba mu się jego pasja i to, że wszystko tak bardzo przeżywał, ale to też czasami bawiło. Nie ukrywał tego.

Zmarszczył zaraz brwi, słysząc o zakładzie.

Co założysz? Nie mów, że mógłbyś naprawdę umrzeć z nudów. Wyłazi z ciebie drama queen 一 mruknął z uśmiechem, bo mimo wszystko wydawało mu się to dosyć urocze, nawet jeżeli bywało, że się irytował na to jego wyolbrzymianie i dramatyzowanie.

Kiedy słyszał, że Arthur składał już kiedyś origami, spojrzał na niego trochę podejrzliwie, ukrywając zaciekawienie. Więc spryciarz też sobie składał kartki w zwierzątka? Na pewno nie. 一 Pewnie tulipany składałeś w przedszkolu, co? 一 zasugerował, przeczesując włosy palcami. Sięgnął po opaskę i wsunął ją na głowę, aby podtrzymać kaskadę ciemnych, lśniących kosmyków. Nie chwalił się swoimi włosami, ale gdyby ktoś zapytał o pielęgnację, to nagle mógłby zrobić wykład o tym jakie szampony i odzywki są najlepsze i jakie najbardziej pasujące do konkretnych typów i kolorów włosów.

Zmarszczył brwi, wyraźnie niezadowolony z krytyki, nie skupiając się nawet nad podtekstem odnośnie jego trąby. Przyjrzał się jeszcze raz swojemu słoniowi z papieru i mruknął coś cicho pod nosem, odkładając go powoli na drewniany blat.

Zerknął na Arthura spode łba, a potem przeniósł wzrok na kilka innych zwierzątek, które wcale nie wyglądały lepiej od pogniecionego Dumbo.

Nie mam 一 burknął, decydując się na drobne kłamstwo, ratujące resztki jego godności.一 A ty masz? Pokaż swoje. Na pewno tak nie umiesz jak ja 一 rzucił, pochylając się do telefonu i obserwując z napięciem twarz rozmówcy, wypełniającą ekran.


pisarz i właściciel księgarni — "angel wings"
44 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Księgarz i pisarz, dwukrotnie żonaty, świeżo po rozstaniu z narzeczonym. Aktualnie znajduje oparcie u boku specyficznego pana policjanta, pisze książkę, pomaga przyjacielowi w opiece nad córeczką i... hoduje sobie króliczka, ale ćśś.

Zapowietrzył się słysząc słowa mężczyzny i w pierwszej chwili skrzyżował ręce na piersi, odchylając się na fotelu nieco do tyłu, żeby przyjrzeć się twarzy Samuela z grymasem ewidentnie świadczącym o niezadowoleniu. No cóż, Sammy powinien wiedzieć, że takimi komentarzami łamał mu serduszko... No dobra, może nie do końca, ale Arthur faktycznie bywał drama queen, to fakt. I teraz z niego to wychodziło nieco bardziej niż zwykle.

- Wcale się nie chwalę tym jaki jestem oczytany - prychnął krótko; cóż, najzwyczajniej nie było go stać w tym momencie na żadną bardziej kreatywną odpowiedź. Czy tym samym przyznawał mu rację? Pewnie trochę tak. Arthur faktycznie miał sporą wiedzę o książkach i lubił się nią chwalić, co Samuel doskonale wiedział, bo nie raz i nie dwa tego doświadczył. Ba, od wymądrzania się Artka w pewnym sensie zaczęła się ich znajomość za czasów studiów, ale wtedy Monroe raczej go nienawidził, niż kochał.

- Sam jesteś drama queen - bardzo kreatywnie, panie Fell. Aż wywrócił oczami słysząc własną odpowiedź. No naprawdę, na nic lepszego nie było go stać? Ostatnimi czasy docinanie Samuelowi sprawiało mu najwyraźniej pewien problem; może zbyt często myślał o nim w miłym i dobrym kontekście? Nah, bzdura, zawsze myślał o nim głównie dobrze, nawet jeśli kiedyś się do tego nie przyznawał. Cóż, może po prostu się starzał i jego cięte riposty nie były już takie cienkie jakby chciał? To smutne, ale może coś w tym być.

Zauważył, że Samuelowi zrobiło się trochę przykro z powodu tego jak skomentował jego "robótki ręczne", a automatycznie kiedy jemu robiło się przykro, to i Arthur od razu tracił dobry humor. Tak to właśnie działało, jak dzieliło się z kimś mózg. Czasem bywało to przydatne, ale nie zawsze.

- Ej, no, może jednak ten Dumbo nie jest znowu taki zły... - wymamrotał, skruszony, pochylając się do stojącego na podstawce telefonu i wlepiając w ekran swoje misiowate oczka. - Może trochę źle go oceniłem, bo wiesz, obraz w telefonie tego nie oddaje. Ty też w rzeczywistości jesteś dziesięć razy przystojniejszy, niż w moim telefonie - wywrócił oczami i posłał mu ciepły uśmiech, po czym - słysząc rzucone mu wyzwanie - sięgnął do szuflady po kartkę papieru. Wytknął język spomiędzy warg, przygryzając jego czubek, co świadczyło o wielkim skupieniu księgarza, po czym pod czujnym spojrzeniem Samuela zaczął składać zwierzątko. W pierwszej chwili myślał, że zrobi pieska, potem, że będzie to kotek, ale gdy rzucił zwierzątku ostatnie spojrzenie, to uznał, że bardziej przypomina to jakąś ośmiornicę, ale nawet nie był pewien, czy sztuka składania zwierzątek z origami przewidywała ośmiorniczki.

- Hm - mruknął krótko, położył zwierzątko na swojej dłoni i podsunął pod kamerkę w taki sposób, że przysłoniła teraz jego twarz, więc Samuel mógł podziwiać ją w całej okazałości. Czy wyglądało to faktycznie jak ośmiorniczka czy raczej jak zwitek papieru podziabany przez ślepą wronę? Opuśćmy na to zasłonę milczenia. - Umiem... zwierzątko. Prawie tak ładne, jak to twoje. Myślę, że moja... ee... ośmiorniczka powinna umówić się z twoim Dumbo. Byliby ładną parą.

Zza ośmiorniczki dobiegł cichy chichot Arthura.

Samuel Monroe

spiker radiowy, pisarz — lokalne radio
45 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz, spiker radiowy i wielki fan motywu venitas zarówno w literaturze, jak i sztuce. Powraca do formy po załamaniu nerwowym i odzyskuje kontrolę nad życiem.

Po jego twarzy błąkał się rozbawiony uśmiech triumfu, a roziskrzone oczy śledziły miny Artur wręcz zafascynowane. Rzadko kiedy można było go doprowadzić do ostateczności, czyli momentu, w którym nie wie co powiedzieć lub posuwa się do krótkiego zaprzeczenia niepodpartego argumentami czy odbijania piłeczki w stylu przedszkolnym. Brakowało tylko, aby się komuś poskarżył. Kiedyś na pewno biegł w takiej sytuacji do nauczycielki, krzycząc: jesteś u Pani!

Zaśmiał się nawet bezgłośnie pod nosem, zerkając krótko, kontrolnie, na drzwi i wracając wzrokiem do narzeczonego, który wyglądał jakby sam nie był pewien czy naprawić swoją wypowiedź jakimś jeszcze usprawiedliwieniem czy zakończyć na tym i przełknąć tę porażkę.

Jeżeli chodziło zaś o składanie origami, to Samuel wiedział, że nie stworzył żadnego dzieła sztuki, ale wydawało się mu, że jak na pierwszy raz to poszło mu całkiem dobrze i przez chwilę nawet był z tego trochę dumny, przynajmniej na tyle, na ile można być dumnym z takiej błahostki. Był artystą, uważał się za takiego, chociaż jego talent obejmował głównie sferę wyobraźni i słowo pisane, mniej te wszystkie plastyczne rzeczy. Kiedyś był na kilku warsztatach artystycznych, skupiających się na malowaniu obrazów na płótnie, ale to miało niewiele wspólnego, w zasadzie nic, ze sztuką składania kartek papieru.

Czy zrobiło mu się przykro? Może wkradła się jakaś szpilka rozczarowania, ale starał się tego po sobie nie pokazać. Czasami zapominał z kim ma do czynienia i że ten człowiek zna go ponad dwadzieścia lat. Może znał go nawet lepiej, niż on sam?

Zerknął na niego trochę podejrzliwie, kiedy tak nagle zmienił zdanie. Coś mu tu nie pasowało. Zaraz jednak księgarz zaczął składać swoje zwierzątko z papieru, więc Samuel przyglądał się temu procesowi uważnie, jak szachista, który obmyśla szczegółowo swój kolejny ruch i wszystkie jego możliwe następstwa. Zbliżył twarz do ekranu telefonu jeszcze bliżej, aby na pewno niczego nie przeoczyć.

Oh 一 wyrwało mu się, gdy zobaczył już efekt końcowy i trochę się odsunął. Podrapał się po krótko przyciętej brodzie i przez chwilę przyglądał się ośmiorniczce, zaprezentowanej przez Arthura. 一 Tak, tak. Pewnie masz rację, chociaż nie wiem czy mieszanie gatunków wyszłoby im na dobre 一 pokiwał głowę, krzywiąc się lekko. 一 Może zróbmy im drugiego słonia i drugą ośmiornicę?


pisarz i właściciel księgarni — "angel wings"
44 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Księgarz i pisarz, dwukrotnie żonaty, świeżo po rozstaniu z narzeczonym. Aktualnie znajduje oparcie u boku specyficznego pana policjanta, pisze książkę, pomaga przyjacielowi w opiece nad córeczką i... hoduje sobie króliczka, ale ćśś.

To była prawda - Arthurowi rzadko kiedy brakowało kontrargumentów, ale najczęściej działo się to właśnie w dyskusjach z Samuelem, zupełnie jakby tracił przy nim głowę. Właściwie coś w tym było i odkrył to już dawno, nawet jeszcze zanim przyznał przed samym sobą, że czuje coś do przyjaciela; było w nim coś takiego, zwłaszcza w jego oczach, co sprawiało, że Fellowi uciekały z głowy wszystkie myśli. Najwyraźniej teraz było podobnie i najwyraźniej oczy Samuela działały tak samo na żywo jak i przez obraz cyfrowy. Niech szlag trafi najstarszego Monroe i jego piękne, ciemne ślepia.

- No wiesz - odezwał się po chwili, rozżalony. - Po kim jak po kim ale po tobie nie spodziewałem się takiej dyskryminacji. - przytulił ośmiorniczkę do swojej piersi. - Mieszanie gatunków, słyszałaś to, Octo? - popatrzył na ośmiorniczkę i pokręcił głową, pociągając nosem. - Doprawdy - zacmokał, niezadowolony i rzucił ukochanemu karcące spojrzenie.

Chwilę później w księgarni dało się słyszeć charakterystyczny dzwoneczek świadczący o tym, że ktoś pojawił się w środku. Arthur uniósł brwi, zaskoczony, po czym nagle na jego twarzy pojawił się wyraz objawienia.

- Ach, zapomniałem, że zamawiałem paczkę - wywrócił oczami, położył ośmiorniczkę ostrożnie na blacie biurka, tuż przed ekranem telefonu, po czym podniósł się z krzesła. - Zaraz wrócę, daj mi moment! - rzucił jeszcze do Sammy'ego i zniknął z zasięgu jego wzroku, faktycznie idąc do kuriera, który pojawił się w księgarni z zamówieniem. Arthur zabrał od niego paczkę, podpisał co trzeba, podziękował i wrócił na krzesełko.

- Już jestem, wybacz - uśmiechnął się wesoło, znów zgarniając ośmiorniczkę i położył ją sobie na przedramieniu, po czym lekko ją pogłaskał, jak żywe zwierzątko, zerkając na nią z czułością. - Chyba się dzisiaj urwę trochę wcześniej... i rozważałem jakieś zakupy. Skoczysz ze mną do marketu, Sammy? - popatrzył na ukochanego swoimi jasnymi ślepkami, teraz przypominając proszącego szczeniaczka. - Wiesz, że jak pójdę sam, to kupię milion niepotrzebnych rzeczy... - dodał po chwili, zagryzając dolną wargę.

Samuel Monroe

spiker radiowy, pisarz — lokalne radio
45 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Pisarz, spiker radiowy i wielki fan motywu venitas zarówno w literaturze, jak i sztuce. Powraca do formy po załamaniu nerwowym i odzyskuje kontrolę nad życiem.

Oczy Samuela potrafiły wpatrywać się w rozmówcę z tajemniczą intensywnością, nad którą nawet nie panował. Kiedy patrzył na Arthura te ciemne tęczówki błyszczały jeszcze intensywniej, wręcz młodzieńczym blaskiem, który wydobywał się prosto z jego duszy, połączonej od lat z duszą Fella. Czy to był powód, dla którego Arthur czasami zapowietrzał się i nie mógł znaleźć słów? Samuel nie był pewien, a przynajmniej nigdy nie planował go tak onieśmielać, o ile to właśnie na tym polegało.

Zmarszczył brwi, słuchając jego odpowiedzi.

Jakiej znowu dyskryminacji? To dla ich dobra 一 zaprzeczył oskarżeniom, krzywiąc się lekko. 一 Nazwałeś go? 一 zapytał z lekkim niedowierzaniem. Wiedział, że nazywa się rzeczy lub istoty bliskie, a przecież to był tylko pognieciony papier. No, ale oczywiście Pan Arthur Fell musiał pokazać mu, że jego pognieciony papier jest ważniejszy od papieru Samuela.

Naburmuszył się, widząc karcące spojrzenie partnera i fuknął tylko coś niezrozumiałego pod nosem, odsuwając słonia poza zasięg kamerki. Nie będzie parki, na pewno nie.

Co? Jaką paczkę znowu? 一 zapytał, przysuwając twarz do telefonu, przyglądając się ekranowi z podejrzliwością. Nasłuchiwał, ale nie słyszał nic oprócz szmerów. Nie zdziwiłby się, gdy zamówieniem były kolejny książki, ale ostatnio Arthur zamawiał chyba więcej, niż zwykle i Samuel już wcale nie był taki pewien co on tam kupuje, roztrwaniając ich majątek. Położył palce na swoich wargach i popukał w nie w zastanowieniu, oczekując powrotu narzeczonego.

Co tak długo? 一 zapytał, obserwując wędrówkę ośmiorniczki. No i ten ją jeszcze głaskał i pewnie zaraz całkowicie się rozwali. Westchnął w odpowiedzi na jego kolejne słowa i odchylił się, uderzając plecami o oparcie fotela. Zakupy, jakby właśnie nie kupił jakiejś kolejnej niepotrzebnej rzeczy online.

A co? Wykupiłeś już cały sklep internetowy? Co kupiłeś? Przyznaj się 一 rzucił, sięgając po paczkę papierosów. Nikt nie powinien wchodzić teraz do jego gabinetu, chociaż kręcąca się nieopodal Pani Ania mogłaby wyczuć dym i wcale by się jej to nie podobało. Nie mógł się jednak powstrzymać, więc odpalił szluga, wyciągnął z szuflady popielniczkę i zaciągnął się, wypuszczając zaraz dym nosem.

Skoczę 一 burknął w końcu, bo niby przyznał mu rację, że powinien go kontrolować, ale tak naprawdę lubił spędzać z nim czas, nawet na zakupach, podczas których zawsze dyskutowali na temat przydatności jakiegoś produktu, jego ceny lub tego czy jest zdrowszy od innego, jeżeli chodziło na przykład o jedzenie.

O której chcesz wyjść z księgarni? 一 dopytał jeszcze, zerkając na godzinę, która wyświetlała się na ekranie telefonu, tuż nad głową Arthura.


pisarz i właściciel księgarni — "angel wings"
44 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Księgarz i pisarz, dwukrotnie żonaty, świeżo po rozstaniu z narzeczonym. Aktualnie znajduje oparcie u boku specyficznego pana policjanta, pisze książkę, pomaga przyjacielowi w opiece nad córeczką i... hoduje sobie króliczka, ale ćśś.

Arthur często nazywał rzeczy - to była jedna z jego cech charakterystycznych i Samuel powinien się już do tego przyzwyczaić. Dla niego nie miało większego znaczenia czy nazywał pieska, kotka, papużkę, kamyk czy kawałek papieru. Przecież wszystko na świecie zasługiwało na to, żeby mieć imię i na to, żeby ktoś je kochał, prawda? Nawet taka ośmiorniczka z papieru z tymi swoimi krzywymi mackami.
Po odebraniu paczki i powrocie do biurka Arthur uśmiechnął się słodko i niewinnie, jak to tylko on potrafił i wzruszył lekko ramionami.

- Wcale nie długo, po prostu przywitałem się z kurierem, odebrałem paczkę, podpisałem i tyle. - uznał, że odpowiedź na to pytanie jest konieczna, bo Sammy zaraz sobie zacznie coś dopowiadać. - No wiesz, ostatnio błądziłem po internecie i znalazłem takie słodkie piżamki zwierzątkowe, na całe ciało, z kapturem i w ogóle - wywrócił oczami, wciąż uśmiechnięty. - Pomyślałem, że Fabian i Isaac się ucieszą. Fabian dostał smoka, a Isaac jednorożca. - wyszczerzył zęby. - Myślę, że im się spodobają.

Nie chciał dłużej opowiadać o zakupie, bo i tak zamierzał przesyłkę pokazać Samuelowi, ale to dopiero w domu. Jasne, kupił to bez jego wiedzy i zgody, ale Arthur nie miał w zwyczaju konsultować ze swoim narzeczonym dosłownie wszystkiego, o co czasem się sprzeczali, ale jakoś nigdy nie aż tak tragicznie, żeby Fell miał się nauczyć na własnych błędach. Poza tym - chyba nie mieli za sobą jeszcze kłótni, która byłaby prawdziwą kłótnią; jeśli nie liczyć tej jednej, kilka miesięcy temu, dzięki której teraz byli tu gdzie byli, więc tak naprawdę nawet nie można powiedzieć, że wyszła im ona na złe.

Uśmiechnął się szeroko, słysząc, że Samuel skoczy z nim na zakupy. Tak naprawdę nie spodziewał się nawet innej odpowiedzi, no ale cóż, a nuż akurat Monroe postanowiłby go zaskoczyć i uznać, że akurat dzisiaj nie ma ochoty włóczyć się z nim po centrum handlowym. Przecież miał prawo odmówić, nawet jeśli prawdopodobieństwo było dość znikome.

- Chciałem zamknąć jakoś o 17, więc jak po mnie przyjedziesz, to od razu pojedziemy na zakupy - powiercił się przez chwilę na krześle, po czym wziął telefon do ręki i cmoknął krótko, tuż przy ekranie, zbliżając do niego swoją twarz. - To będę czekał. Do zobaczenia, kochanie.

I rozłączył się chwilę później, czekając jeszcze na pożegnanie Samuela, po czym zabrał się za to, co jeszcze zostało mu do ogarnięcia w księgarni, żeby o 17 móc jedynie przekręcić klucz w drzwiach i zwinąć interes - przynajmniej do kolejnego dnia.

/ zt <3

Samuel Monroe

ODPOWIEDZ