manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ po grach

Okej, to nie była poranna kawa, bo tę ciemnowłosa zdążyła wypić w domu. Nie była to również kawa przedpołudniowa, bo zazwyczaj pozwalała sobie na nią w pracy, przy swoim biurku. Potem przychodziła pora na kawę lunchową, największą i najsłodszą ze wszystkich, wypijaną tylko i wyłącznie w towarzystwie zaufanych ludzi, takich, które nigdy, nawet na torturach, nie powiedzą nikomu, że Makayla Wyatt ma jakieś słabości i jest nią (poza Hardenem, jej dawnym przyjacielem) gigantyczna porcja bitej śmietany oraz egzotycznej posypki na waniliowej latte. Do grona tych osób zdecydowanie należała Leighton, jej młodsza siostra.
Nie zawsze miały okazję spotkać się i po prostu wyskoczyć na kawę. Leighton spędziła kilka lat za granicą, Makayla w zakładzie karnym, ale teraz, kiedy młodsza Wyatt znów była w mieście, mogły pozwalać sobie na takie szaleństwa. Oby nie za często, bo mogłyby ucierpieć na tym ich figury, ale lunch, napój bez dodatków albo nawet zwykła woda... Dziś jednak w planach była rozpusta.
- Mam nadzieję, że nie jadłaś lunchu, bo ja niemal od rana się głodziłam, żeby wcisnąć w siebie sałatkę, największą kawę, jaką tylko tu mają oraz kawałek ciasta. Podobno mają tu nieziemski sernik.
Czy to jej sposób na to, by powiedzieć "cześć"? Poniekąd. Mimo wszystko stać ją było na więcej. Znacznie więcej.
Przyszła na miejsce jako pierwsza, mogła więc wybrać im najlepszy stolik, a także usiąść sobie na jednym z krzeseł. Gdyby spotkała się teraz z kimś innym, prawdopodobnie nie wstałaby, ale Leighton była ważna. Była jej siostrą. To dlatego Wyatt wstała, delikatnie poprawiając przy tym materiał swojej sukienki.
- Dobrze cię widzieć w Lorne Bay - uśmiechnęła się. Do niej mogła się uśmiechać, mogła umawiać się z nią na kawę, plotki, wieczorne wino na tarasie jej niewielkiego domku w Tingaree... To zabawne, że Makayla nigdy nie potrafiła zrobić tego z Grace. Nie potrafiła się z nią dogadać. Nie potrafiła jej tak po ludzku polubić. Na szczęście nie spędzało jej to jakoś snu z powiek, bo miała inną siostrę oraz brata, którzy byli dla niej ważni.

Leighton Wyatt
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
7.

Musiało upłynąć kilka tygodni dni, by Leighton dojrzała do decyzji o odwiedzeniu dawnych, znajomych kątów i skontaktowaniu się z osobami, które bez cienia ironii określała mianem bliskich. I choć rodzinę o swoim powrocie poinformowała na jakiś czas przed faktycznym wejściem na pokład samolotu, to jednak kwestie związane z rozpakowaniem się oraz urządzeniem nowego lokum wypełniły jej grafik po brzegi. Lub może zwyczajnie dokładała wszelkich starań do tego, by tak się stało, nieco przedłużając w czasie ewentualną konfrontację.
I to wcale nie tak, że unikała rodziny czy dawnych przyjaciół jak ognia. Przecież niemal od razu odwiedziła Chrisa, dość niespodziewanie natknęła się również na Ephraima, choć to drugie spotkanie wiązało się z różnie skrajnymi emocjami, których ani nie rozumiała, ani których nie chciała wspominać - zarówno przez to, jak ją potraktował, jak i z powodu czasowego odcinka, który upłynął od ich ostatniej rozmowy i kilku wymienionych listów. Im dłużej jednak trwało przeciąganie takiego stanu rzeczy, tym bardziej tęskniła; za siostrą, za bratem, za wszystkimi osobami, które przed kilkoma laty pozostawiła w Lorne Bay.
Spotkanie w miejscu słodkiej rozpusty było tylko dodatkowym atutem.
Nic mi nie mów – jęknęła żałośnie, kiedy w końcu zjawiła się w lokalu. Nienawidziła się spóźniać, ale ponieważ ostatni czas był dla niej niezwykle intensywny, to Leighton liczyła na wyrozumiałość ze strony siostry. – Nie jestem pewna, czy wolę ciasto marchewkowe, czy może jednak to, z którego wylewa się czekolada. Życie z tylko takimi problemami byłoby o wiele prostsze – westchnęła ciężko, zawieszając torebkę na oparciu krzesła i to samo robiąc z cienką, błękitną kataną. Widząc strój siostry, uśmiechnęła się pod nosem - dziś naprawdę prezentowały się jak najlepsze przyjaciółki, kompatybilne pod każdym względem; również tym modowym.
Ciebie też dobrze widzieć. Tak ogólnie – odparła, posyłając siostrze kolejny już ciepły uśmiech. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie tęskniła. Nawet jeżeli nie okazywała tego zbyt często i wylewnie, to jednak rodzina pozostawała dla niej ważna, dlatego Leighton pozwoliła sobie na zainicjowanie krótkiego, acz przepełnionego szczerością uścisku, którego sama chyba cholernie mocno potrzebowała.
Zaszalejemy? – zaproponowała, sięgając po kartę.

Makayla Wyatt
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Gdyby to Makayla była na miejscu młodszej siostry, zrobiłaby pewnie to samo - odezwałaby się do osób, tych spoza rodziny, które byłyby dla niej ważnie. Nie to, żeby rodzeństwo było gdzieś na drugim miejscu, po prostu czasem bywa tak, że trafiają się rzeczy nico bardziej pilne. Grunt, że Leighton dała się w końcu wyciągnąć na kawę.
- Marchewkowe? - spojrzała na nią z lekkim niedowierzaniem. Gdzie tu namiętność, gdzie serce, toż to samo warzywo! - Zdecydowanie bierzemy takie, z którego wylewa się czekolada. A jeśli przyjdzie nam wspólnie spalić te kalorie, to na pewno znajdziemy jakiś sposób.
Prawdopodobnie zaproponowałaby jakiś jogging, ale sama kiepsko biegała (chyba że w szpilkach, za przeceną na inne buty na wysokim obcasie), więc najwyżej podczas kolejnego spotkania zjedzą jakieś sałatki. Bo kolejne spotkania sióstr będą. Na pewno!
Może nie było to w jej stylu. Może nie było to w stylu tej Wyatt którą znali inni, ale bez słowa zbędnego komentarza po prostu przytuliła się do młodszej siostry. Tęskniła za nią. To było jasne. Leighton była dla niej o wiele ważniejsza niż ta najstarsza z sióstr, więc i reakcja Makayli była nieco inna.
- Zdecydowanie zaszalejemy. Chyba wezmę podwójną bitą śmietanę - co samo w sobie było już szaleństwem do kwadratu. - Wiesz, gdybym chciała, zadałabym ci teraz sto pytań z gatunku "co robiłaś", "jak ci tam było" i "czy wróciłaś na stałe", ale liczę na to, że sama wszystko mi opowiesz.
A owszem, niech jej mówi!! Niech jej opowiada! Jakby na to nie patrzeć, rzeczywiście miały coś do nadrobienia. - Ani jednej róży na walentynki?
Ani jednego misia, który czekał na jej siostrę?

Leighton Wyatt
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Leighton z trudem powstrzymała parsknięcie śmiechem, a nawet jeśli takowe mimowolnie wyrwało się spomiędzy jej ust, to liczyła, że jedynym odbiorcą tego dźwięku była właśnie jej siostra. Chyba jeszcze nigdy nie widziała, by ktoś tak mocno oburzył się na myśl o cieście marchewkowym, ale z drugiej strony była skłonna starszą Wyatt zrozumieć - nie widziały się przecież od dawna, w efekcie czego zasługiwały na celebrację tego momentu czymś więcej niż tylko warzywem.
Ty rządzisz – zawyrokowała krótko, unosząc obie dłonie w obronnym geście. Celowo zrezygnowała z argumentu pokroju jesteś starsza, bo przecież nie mogła znać ani dnia, ani godziny, w której Makayla powróciłaby do tego spotkania, do tej rozmowy i do tej konkretnej wypowiedzi młodszej siostry.
Ale nawet mimo tych obaw Leighton bardzo cieszyła się z ponownego spotkania oraz perspektyw na kolejne - bez względu na to, czy miałyby one odbyć się przy sałatce, czy mocniejszym trunku. Liczne podróże niosły ze sobą wiele frajdy i możliwość rozwoju, ale czym był sukces, skoro nie miała z kim dzielić się wynikającą z niego radością? Poczucie samotności w wielkim świecie odbierało co najmniej połowę z trudem wypracowanej satysfakcji.
Cóż – podjęła krótko, może niezbyt inteligentnie, ale odnalezienie odpowiednich słów po tak dużej pauzie w rozmowach było wyzwaniem, któremu Leighton bardzo pragnęła sprostać. – Malowałam, robiłam wystawy, jeździłam to tu, to tam. – Brzmiało to wszystko bardzo lakonicznie i wcale nie musiało spotkać się z aprobatą siostry, ale takie były fakty. Życie Wyatt, choć pozornie bardzo intensywne, jeśli chodziło o wypełniony po brzegi grafik, ograniczało się do zaledwie kilku czynności, pośród których ciężko było upchnąć coś niezwiązanego z pracą. – Wynajęłam mieszkanie. Na razie się urządzam, więc... chyba na stałe – przytaknęła, tym samym zamykając listę odpowiedzi na pytania, które padły, a całość skwitowała ciepłym uśmiechem; gest ten w odgórnym założeniu miał zachęcić siostrę do zadania innych pytań, o ile tylko miała na nie ochotę.
Więc będziemy rozmawiać o romansach? – rzuciła przez śmiech, który opanowała dopiero w momencie pojawienia się przy ich stoliku kelnerki i konieczności złożenia zamówienia. – Poszłam ostatnio na randkę. Było bardzo miło – wyznała, bawiąc się serwetką. Spotkanie z Gabe'm wspominała bardzo miło, chociaż nie miała pojęcia, czy możliwa była powtórka. I czy w ogóle powinna była się na nią decydować, gdy jej myśli krążyły wokół przeszłości.
Co u was? – U Ciebie, rodzeństwa, reszty rodziny, wszystkich, których mogłyby określić mianem wspólnych znajomych. Plotki z życia Lorne Bay też na pewno przyjęłaby z ucałowaniem ręki, wszak nie miała pojęcia, jak aktualnie należało poruszać się po miasteczku.

Makayla Wyatt
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Być może Leighton tego nie kojarzyła, w końcu była wtedy naprawdę mała, ale mama często powtarzała Makayli, że jest starsza od swojej siostry i powinna być mądrzejsza. Szkoda tylko, że teraz miała wrażenie, że wcale nie była mądrzejsza, ale starsza... Tak. To już bardziej. Nie zamierzała być tą, która prawi kazania tej nieco młodszej Wyatt, ale zdecydowanie nie będzie się wahała, by wytknąć jej to, że zbyt rzadko bywała w rodzinnych stronach. Nie chciała też blokować siostrze szans rozwoju, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak ważny by on dla ludzi. Zwłaszcza dla artystów.
- Najchętniej spytałabym teraz o to, czy dałaś radę z tego wyżyć - w tym miejscu pozwoliła sobie na nieco dłuższą pauzę. Jakby na to nie patrzeć, punkt widzenia Makayli był uzasadniony. Sama zajmowała się finansami, ukończyła kierunkowe studia, posiadała dyplom z bankowości, obecnie zajmowała się tym, czym się zajmowała, ale przede wszystkim zależało jej na tym, by siostra nie klepała biedy. To, co zrobi ze swoim zawodowym życiem, leżało już poza jej strefą wpływów, chociaż gdyby tylko miała taką możliwość, znalazłaby dobrze płatne zajęcia zarówno dla niej, jak i dla młodszego brata. W Kayli nie było chyba nawet krzty artystycznej duszy. Zbyt twardo stąpała po ziemi, żeby w pełni zrozumieć rodzeństwo. Kto wie, być może pod tym względem była znacznie bardziej podobna do Grace, niż sama chciałaby tak uważać, ale przecież kobieta nigdy nie przyzna się do tego na głos. Dla niej zabrzmiałoby to niczym pewnego rodzaju obelga.
- Cieszę się. Serio. Naprawdę chciałabym, żebyś została tu jak najdłużej. Może w końcu rodzice zajmą się tobą i twoimi sprawami i trochę mi odpuszczą.
Wiadomo, żartowała. Nie życzyła jej uwagi starszych Wyattów, ale fakt, iż Makayla siedziała i straciła uprawnienia do prowadzenia pojazdów, które jednak były jej potrzebne w życiu, niezaprzeczalnie spędzał czasem rodzicom sen z powiek.
- Od razu o romansach. Randkę od romansu dzieli czasem mnóstwo czasu - zerknęła na siostrę. - Powiedz mi więcej.
Niech Leighton opowiada! Niech mówi wszystko! Im więcej powie, tym więcej dowie się o tym, co działo się u jej rodziny.
- U nas... Chyba bez zmian. Grace nadal się rozwodzi, ja wyszłam z więzienia, Jesse i Lucy całkiem nieźle sobie radzą...
O sobie jeszcze nie wspomniała.

Leighton Wyatt
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Leighton spochmurniała.
Chociaż w rodzinnych okolicach przez ostatnie lata pojawiała się raczej sporadycznie, to jednak sądziła, że pewien etap ona i rodzice wraz z rodzeństwem mieli już dawno za sobą. Wiedziała, że wielokrotnie wymieniali między sobą porozumiewawcze spojrzenia w związku z kierunkiem edukacji, jaki obrała brunetka. Czuła, że nie było to coś, na co liczyli i z czym wiązali wielkie nadzieje. Często sama miewała chwile zwątpienia, bo przecież świat sztuki - bez względu na jej rodzaj - bywał okrutny i niezwykle przewrotny. Jednego dnia było się na szczycie, ale szybko okazywało się, że jedynie po to, by po kilku godzinach spaść z niego z ogromnym hukiem i nigdy nie wrócić tam, gdzie zdołało się sięgnąć dzięki talentowi, ciężkiej pracy i w dużej mierze również szczęściu.
Jak widzisz, mam się całkiem dobrze – odparła krótko, nie chcąc wdawać się w mniej lub bardziej istotne szczegóły. Nie była wychudzona, nie miała na sobie znalezionych przypadkiem łachmanów, nie mieszkała na kanapie u znajomych. Właściwie prezentowała się zupełnie przeciwnie; chwilami wydawało się jej, że nieco sobie folgowała z jedzeniem, ciuchy może nie wyszły spod ręki topowych projektantów rodem z Mediolanu lub Paryża, ale w opinii Leighton były eleganckie jak na istnienie sporego prawdopodobieństwa ubrudzenia ich farbą, a wynajęte mieszkanie może i było niewielkie, ale przytulne. Nie miała jednak ochoty tłumaczyć, że nie klepała biedy, a jej powrót do Lorne Bay nie był związany z aspektem finansowym.
Nie mam zbyt wielu spraw. Przynajmniej nie takich, które mogłyby ich zainteresować. – Chyba, że państwo Wyatt w międzyczasie uznali, że był to idealny czas na znalezienie sobie męża. Leighton nie byłaby zaskoczona, gdyby matka pod jej nieobecność uknuła jakiś niecny plan bazujący na zeswataniu jej z synem swojej koleżanki. – Ale ja też się cieszę – dodała, by całość nie miała zbyt ostrego wydźwięku. Zwłaszcza, że jej radość była autentyczna i płynęła prosto z serca, bo, mimo wszystko, naprawdę się za rodziną stęskniła.
Chyba nie ma o czym. Byliśmy w wesołym miasteczku, wygrałam dla niego pluszaka. Mam nadzieję, że to nie ubodło jego męskiej dumy. – Choć milczenie ze strony Gabe'a sugerowało, że mogło tak być, ale Wyatt chciała wierzyć, że nie był tym typem faceta.
Aha, więc nie szykuje się żaden rodzinny zlot z pieczenią i ciastem? – dopytała, a kiedy kelnerka w końcu pojawiła się z ich zamówieniem, Leighton niemal od razu sięgnęła po swoją kawę.

Makayla Wyatt
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Makayla już taka była - praktyczna, twardo stąpająca po ziemi i może właśnie przez to nie do końca rozumiały życiowe wybory swojego bardziej uzdolnionego artystycznie rodzeństwa. Od czasu do czasu Jesse również musiał usłyszeć od niej kilka zdań wynikających z przesadnej troski, ale nigdy nie kwestionowała ich stylu życia, podobnie jak oni ni robili tego z nią.
- Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że wszystko u ciebie w porządku - zapewniła ją jeszcze. Nie będzie więcej ciągnęła jej za język, przynajmniej w tej kwestii, bo cała reszta... Tego zdecydowanie nie mogła obiecać. - Wiesz jacy oni są. Obawiam się, że będzie interesowało ich dosłownie wszystko.
To też miało swój urok. Lepsi tacy rodzice, którzy żywo interesują się życiem swoich dzieci (chociaż starają się w nie nie ingerować), niż ci, którzy kompletnie mają gdzieś własne pociechy. A co do swatania... Tak. Tego nie można wykluczyć, tym bardziej że przecież mama Wyatt miała sporo koleżanek z fajnymi i wolnymi synami.
- Pluszaka? Wow. Po czymś takim zdecydowanie byłabym już twoja - uśmiechnęła się. - Wiesz co powinnyśmy zrobić? Wykraść Joey'a od Grace, pojechać z nim do wesołego miasteczka i spędzić tam z nim cały dzień, zaliczając wszystkie możliwe atrakcje.
Jedną z nich byłoby oczywiście wygrywanie misia dla siostrzeńca obu sióstr, ale czy nie byłoby przyjemnie, gdyby tak pojeździły sobie z nim na karuzeli lub nie pooglądały popisów jakichś klaunów? Nie dość, że sprawiłyby radość dziecku, to jeszcze im samym na pewno dobrze zrobiłby taki wypad. Miałyby okazję nadrobić trochę straconego czasu i przy okazji nieco się wyluzować. Może nawet Makayla potrafiłaby to zrobić?
- Raczej nie. Chyba że mama coś zorganizuje i wszystkich nas zmusi jakoś do obecności - ona również sięgnęła po swoją kawę. - Możemy też trochę ją uprzedzić i po prostu umówimy się, że w którąś niedzielę przyjdziemy do rodziców na obiad.
Taka dywersja wydawała jej się całkiem niezłym rozwiązaniem. Odpowiednio się przygotują i mama niczym ich nie zaskoczy.

Leighton Wyatt
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dlatego liczę, że któreś z was zdąży wywołać jakiś obyczajowy skandal i nie będę musiała znajdować się w centrum zainteresowania – odparła treściwie, dumę ze swojego niecnego planu podkreślając nieco bardziej zaczepnym uśmiechem. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby któraś z osób z rodzeństwa miała w planach obwieszczenie rodzinie jakiegoś wielkiego przełomu czy diametralnej zmiany, bo to skutecznie odwróciłoby uwagę od powrotu dziecka marnotrawnego. Leighton, choć nigdy nie mogłaby narzekać na brak zainteresowania i wsparcia ze strony rodziców, wielokrotnie miała wrażenie, że pod powłoką pozornych uśmiechów i pełnych wyrozumiałości słów krył się żal za to, że w tak młodym wieku nie tylko opuściła rodzinny dom, ale kraj w ogóle.
Rodzinne popołudnie w parku rozrywki brzmi jak coś, czego nie robiliśmy od lat – przytaknęła krótko, zaraz potem pozwalając sobie na kilka kiwnięć głową w geście jawnej aprobaty. Nawet jeżeli w tym przypadku miałaby im przypaść rola nianiek, to Leighton nie miała absolutnie nic przeciwko. Z dziećmi wprawdzie było jej cholernie nie po drodze, ale spędzanie czasu z rodziną było warte przemęczenia się. Nieco mniej entuzjastycznie podchodziła do tematu wymienionej siostry, bowiem kotłujące się w głowie myśli niemal nakazywały zapytać. – Jak... sprawy między wami? – mruknęła nieśmiało, celowo rezygnując z pozyskiwania konkretnych, dokładnych informacji. Wątpiła, że starsza Wyatt zdecydowałaby się aż na tak daleko idące zwierzenia, więc zwyczajne jak zawsze pewnie również by brunetkę usatysfakcjonowało, bo grunt był bardzo niepewny i poruszanie się po nim było co najmniej niebezpieczne.
Przejęcie inicjatywy i domowy obiad za jednym razem? Wchodzę w to – skwitowała ze szczerym entuzjazmem, a na znak triumfu - nawet jeżeli ten dopiero był przed nimi - uniosła swoje szkło z kawą i delikatnie stuknęła nim o naczynie, w którym znajdował się napój siostry. – Może nawet upieczemy jakieś ciasto? – zaproponowała, poruszając zabawnie brwiami. Czuła, że tego typu zestawienie skutecznie sprowokowałoby w ich rodzinnym domu szok - byle tylko ten niegroźny dla zdrowia staruszków.

Makayla Wyatt
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Na mnie nie licz. Wyczerpałam całą swoją pulę na co najmniej dziesięć najbliższych lat. Za jedenaście - możemy pogadać, ale póki co odpadam - uśmiechnęła się. Wystarczy już chyba skandali w jej wykonaniu. Nie to, żeby nagle zamierzała wrócić na ścieżkę dobra i prawości, co to, co nie! Po prostu uznała, że każdemu, nawet jej, należy się mała przerwa od grzeszenia. To jeszcze nie emerytura. To tylko urlop.
- Prawda? To brzmi jak kompletne szaleństwo i właśnie dlatego powinnyśmy to zrobić.
Już teraz szalenie podobała jej się ta wizja. Uwielbiała swojego chrześniaka, przepadała za czasem, jaki zdarzało im się mieć tylko dla siebie i nie wyobrażała sobie, że kiedykolwiek miałaby przestać zabiegać o jego uwagę, nawet jeśli oznaczało to kłamstwa, intrygi i sceny rodem z filmu sensacyjnego.
- Nic nie wskazuje na to, żebyśmy w najbliższym czasie miały się dogadać. Ha, żebyśmy w ogóle miały o czym ze sobą rozmawiać - wzruszyła ramionami i upiła spory łyk swojej kawy. - Nie mów jej tego, ale Adam od czasu do czasu pozwala mi zobaczyć się z małym, kiedy akurat u niego jest. Właśnie ze względu na nich nie zamierzam brać udziału w ich rozprawie rozwodowej i nie będę zeznawała na korzyść żadnego z nich.
Grace na pewno jej o to nie poprosi, a Adam... Z pewnych powodów, o których nikt poza Makaylą i szwagrem nie musiał nic wiedzieć, lepiej będzie, jeśli kobieta wstrzyma się ze wszelkimi zeznaniami. Zresztą, rozwód i tak był tu nieunikniony i tylko ślepiec uznałby, że Brooks powinien zostać w jakiś sposób pokrzywdzony.
- Nie wiem, czy ciasto mnie nie przerośnie, ale możemy spróbować - przytaknęła. O tak, mina rodziców byłaby bezcenna, gdyby ich córki odwiedziły ich kiedyś z jakimś domowym ciastem. No, w ostateczności robotę zrobiłby również jakiś kupny wypiek, ale kto powiedział, że nie poradziłyby sobie z mąką, jajkami, kremem i dekoracją? Nazywały się Wyatt, a to jednak do czegoś zobowiązywało.

Leighton Wyatt
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Okej, więc poszukam innej potencjalnej ofiary – skwitowała krótko, wzruszając ramionami. W gruncie rzeczy daleko było jej do skandalistki, toteż wątpiła, że to właśnie jej osoba mogłaby znaleźć się na językach wszystkich miejscowych staruszek, ale ponieważ panie tego typu nie potrzebowały wiele, by zacząć o kimś mówić - zwłaszcza negatywnie - to i tak wolała mieć się na baczności i po prostu trzymać się z daleka od wszelkiej maści problemów. Z drugiej jednak strony te wydawały się być wpisane w brzemię związane z akurat ich nazwiskiem.
Ja w to wchodzę – zapewniła radośnie, jednocześnie jednak unosząc obie dłonie w obronnym geście; zupełnie tak, jak gdyby w niemy sposób chciała siostrze przekazać, że przecież co złego, to wcale nie ona. – Nie uważasz, że to trwa już trochę za długo? I że ten konflikt to tylko marnowanie czasu i życia? – mruknęła, sięgając po swoją kawę. Nigdy nie wnikała w to, co działo się między siostrami. Nawet jeżeli niektórzy zarzuciliby jej ignorancję i wygodnictwo, to jednak jej odpowiadała rola neutralnej Szwajcarii. Zarówno Makayla, jak i Grace były dorosłe, toteż rozwiązywanie problemów w cywilizowany, kulturalny sposób wydawało się czymś, co byłyby w stanie zrobić bez pomocy ewentualnego mediatora. Wystarczyło tylko trochę dobrych chęci. – Nie myśl, że się wtrącam. Zrobicie, co uznacie za słuszne, ale jest milion innych spraw, na które mogłybyście spożytkować siły – dodała, wzruszając ramionami. Temat był delikatny i Leighton nie chciała zabrnąć za daleko, dlatego też bardzo szybko porzuciła pomysł na dalszą część moralizatorskiego dialogu. Siostry przecież zawsze wiedziały najlepiej.
Wymieszać jajka z mąką i proszkiem do pieczenia. To nie może być takie trudne. Tak samo jak roztopienie czekolady jako polewy – rzuciła zachęcająco, poruszając brwiami w zabawny sposób. To wcale nie tak, że namawiała siostrę do złego - a pieczenie w ich przypadku mogłoby się czymś takim właśnie okazać, biorąc pod uwagę brak doświadczeń i umiejętności w tym temacie - ale była gotowa podjąć się tego wyzwania. Ot, chociażby po to, aby faktycznie zobaczyć zaskoczone miny rodziców i rodzeństwa.

Makayla Wyatt
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Może ciotka Ruth? - młodsza siostra ich matki. - Słyszałam, że znów się zakochała, tym razem w jakimś facecie młodszym od niej. Mama mówi, że to jakiś artysta, może okaże się, że go znasz?
Trzeba przeprowadzić śledztwo i wyciągnąć od niej nazwisko nowego obiektu westchnień ciotki. Zresztą, może to tylko plotka? Najważniejsze i tak byłoby to, że wszyscy rozmawialiby o szanownej ciotuni, a nie o Leighton i Makayli. To liczyło się najbardziej.
Być może zadbałaby również o dobre imię starszej siostry, ale jakoś... Niekoniecznie miała na to ochotę.
- Nie narzekam na te sposoby spożytkowania energii, które zazwyczaj wybieram - uśmiechnęła się. Sprzeczki z Grace w jakimś stopniu były jej pasją, ale rzeczywiście, inne formy aktywności były znacznie ciekawsze. - Chyba własnie dlatego, że to tak długo trwa, żadna z nas nie chce tego przerwać. Zresztą, nie wyobrażam sobie nawet, że teraz miałybyśmy siadać razem do rodzinnego obiadu albo dzwonić do siebie z życzeniami.
Może nie będą już podkładać sobie świń, bo kilka razy jednak im się zdarzyło, ale z pewnością nie zostaną przyjaciółkami. Nie będą ze sobą tak blisko, jak chociażby Makayla z Jessem i Leighton. Zdecydowanie nie mogła obiecać nikomu, że ich relacje ulegną poprawie. Była jednak pewna, że ona sama nie wyciągnie ręki jako pierwsza. Była na to zbyt dumna. Zbyt wiele gorzkich słów usłyszała z ust starszej siostry (i vice versa), by tak po prostu nagle zakopać topór wojenny.
- Możesz kiedyś wpaść do mnie z jakimś dobrym winem. Spróbujemy cos upichcić, żeby upewnić się, że nikogo nie zabijemy naszym wypiekiem.
Właśnie dlatego warto zrobić próbę generalną. Tylko czy Makayla posiadała piekarnik? Czy jej kuchnia była wyposażona w coś więcej, niż tylko lodówkę? To może być małe logistyczne wiązanie, ale może i z nim jakoś sobie poradzi.

Leighton Wyatt
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Artysta, no proszę – mruknęła zawadiacko, jak gdyby chciała w ten sposób imitować aprobatę dla najnowszej zdobyczy ciotki Ruth oraz jej sposobu życia w ogóle. – Może została jego muzą? I niedługo to jej portrety zobaczymy na jakiejś wystawie? Będziemy musiały zrobić wycieczkę po wernisażach – zakomunikowała krótko, chichocząc w najlepsze. Życie uczuciowe, a już na pewno to erotyczne ciotek, wujków czy kuzynek niespecjalnie ją interesowało. W gruncie rzeczy Leighton nigdy nie ingerowała nawet w wybory swojego rodzeństwa. Głównym wyznacznikiem jej zadowolenia była informacja o tym, czy siostra lub brat czuli się szczęśliwi. Kiedy odpowiedź była twierdząca, Wyatt mogła spać spokojnie i to w zupełności jej wystarczało.
Jak chcesz – westchnęła przeciągle, unosząc obie dłonie w geście kapitulacji. Konflikt między siostrami może i bezpośrednio dotyczył zarówno jej osoby, jak i całej rodziny, ale to wciąż nie była sprawa, w którą Leighton zamierzała nadmiernie ingerować. Po tylu latach nie widziała najmniejszych nawet szans na poprawę sytuacji - zwłaszcza, jeżeli takowej nie dostrzegały nawet same zainteresowane. Uszczęśliwianie kogokolwiek na siłę również nie leżało w kobiecej naturze, toteż pozostawało jej jedynie docenienie tego, że nie dochodziło do rękoczynów.
Aha, a kiedy nam nie wyjdzie, to po prostu się upijemy. Świetna myśl – przytaknęła, intensywnie kiwając głową na znak aprobaty dla tej propozycji. Ewidentnie zamierzała z niej skorzystać. Nie wiedziała jedynie, czy w bliższej, czy dalszej przyszłości, ale niewątpliwie zamierzała - bo przecież nie planowała ani wyjechać w daleką podróż, ani ponownie wyjechać z Lorne Bay na dobre. Czuła, że mogła tu zostać na dłużej, nawet jeżeli nie do końca jeszcze miała pomysł na siebie i swoje życie; zarówno prywatne, jak i to zawodowe. Mogło się to wydawać dość nieprawdopodobne w tym wieku, ale takie były realia, zwłaszcza w momencie, w którym dotychczas koncentrowała się przede wszystkim na karierze, a obecnie popadła w stan wiecznej bez-weny.
Nie miała pojęcia, jak dużo czasu spędziły jeszcze na rozmowie i smakowaniu kolejnych kawałków oferowanych przez kawiarnię ciast, ale niewątpliwie od powrotu w rodzinne strony była to jedna z przyjemniejszych chwil, dlatego kiedy Leighton żegnała się z siostrą krótkim, acz intensywnym uściskiem, raz jeszcze zapewniła o wcześniej wspomnianych odwiedzinach.

Makayla Wyatt

zt.
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
ODPOWIEDZ