studentka i asystentka — Flemming and partners
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
trochę studiuje, ale większość czasu spędza w kancelarii, gdzie segreguje papiery Griffina i udaje, że uczy się jak zostać dobrym adwokatem

[akapit]

TRZY

Osiągnięcie zamierzonego celu nigdy nie jest proste, o czym zresztą Geordie niejednokrotnie zdołała się już przekonać. Choć czas, odkąd stąpała po tym świecie nie sięgał jeszcze nawet ćwierćwiecza, życiem doświadczona była prawdopodobnie bardziej niż niejedna osoba przewyższająca ją wiekiem o połowę. Już jako dziecko poznała smak toczenia batalii, która z góry wydaje się przegrana, dlatego zdawała sobie sprawę z tego, jak ważny bywał niekiedy upór. Wiedziała też, że sama miała go wyjątkowo dużo, ponieważ to właśnie dzięki niemu udało jej się zabrnąć na wymarzone studia, jeszcze w ich trakcie rozpocząć staż w jednej z miejscowych kancelarii, a wcześniej też pokonać chorobę, która nieźle dała jej w kość. Była silna – co do tego nie miała wątpliwości, ale najwyraźniej zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że pomimo osiągniętych większych czy mniejszych sukcesów, nadal mogła popełnić błąd, za który srogo przyszłoby jej zapłacić.
Odkąd rozpoczęła staż w kancelarii Luthera, nagle zaczęła obracać się właśnie w takim środowisku. Wiedziała, że będzie miała do czynienia z osobami, które tworzyły wszelkie szczeble prawniczego półświatka, ale nie zakładała, że nagle przenikać zaczną one także do jej życia prywatnego. Nic więc dziwnego, że ani nie przewidziała, ani nie zaplanowała sobie tego, że elementem jej codzienności stanie się jeden z lokalnych prokuratorów. Choć zdawała sobie sprawę z tego, że powinna być ostrożna z wszelkiego rodzaju relacjami – szczególnie tymi, które miały jakiś związek z jej karierą, to jednak niedoświadczona życiem i obdarzona jeszcze młodzieńczą naiwnością wierzyła, że nikt nie chciał wyrządzić jej krzywdy. Łudziła się także, że nikt nie mógłby spróbować jej wykorzystać – naiwne, prawda? Z tego jednak Geordie nie zdawała sobie jeszcze sprawy.
Polubiła go, dlatego nie uciekała przed tą znajomością. Nie miała nic przeciwko kolejnym zaproszeniom, które z jej perspektywy nie wykraczały poza granice nienachalnych znajomości. Lubiła spędzać z nim czas, dlatego dzisiejszego wieczora również chciała to zrobić, a jednak tym razem przygnieciona została nadmiarem obowiązków. Musiała zostać dłużej w pracy, o czym zresztą poinformowała blondyna, z bólem serca rezygnując z ich dzisiejszego wyjścia. Nie spodziewała się jednak, że on mógł mieć inne plany, więc kiedy ciszę panującą w gabinecie przerwało pukanie, a ona podniosła się z miejsca, aby otworzyć drzwi, odrobinę zdziwiła się tym, co za nimi zastała. - Czy to znaczy, że się za mną stęskniłeś? Czy może chcesz wyręczyć mnie w pracy? - zapytała z przekąsem, ale uśmiech, który wymalował się na jej ustach, sugerował, iż naprawdę cieszyła się na jego widok. Najwyraźniej nie miała nic przeciwko odrobinie rozproszenia, które mógł jej zafundować, kiedy ona uginała się pod nadmiarem obowiązków. Właśnie dlatego wpuściła go do środka, lekkim ruchem przesuwając się w drzwiach, by umożliwić mu przekroczenie progu.

Anthony Hemingway
Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Kiedyś, gdy postępował niemoralnie za każdym razem usprawiedliwiał się przed samym sobą za główny argument podając niesprawiedliwość, którą nakreślone było jego życie. Niejednokrotnie zastanawiał się nad tym jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie odebrano mu wszystkiego co kochał nim w ogóle zdążył tego zasmakować. Czy zdobył by to co posiadał? Osiągnął tak wiele? Dzierżył tak istotne stanowisko? Czy byłby tym kim jest, gdyby "ona" nadal żyła? Zapewne nie, bo to cierpienie, chęć zemsty i poczucie niesprawiedliwości pchały go do popełniania czynów trwale ciążących na jego sumieniu, pozostawiających zadry, nakreślających jego osobowość cechami człowieka, którym kiedyś nigdy nie chciałby się stać. Całe szczęście wyzbył się wyrzutów sumienia, zapomniał o odczuwaniu empatii i nie przejmował tym co robił, usilnie wmawiając sobie, że to cel uświęca środki.
W przypadku Geordie właśnie tak było. W oczach Tonego młoda asystentka, posiadająca dostęp do wielu informacji i ważnych dokumentów, o jakich zapewne nawet nie miała pojęcia, była idealnym narzędziem, które aż szkoda było nie wykorzystać. Chociaż skłamałby mówiąc, że nie czuł żadnej przyjemności z uwodzenia i spędzania czasu z ambitną studentką. Była całkiem zabawna, błyskotliwa, a przy tym na tyle atrakcyjna by swoją urodą zatuszować jakiekolwiek uchyłki, które ewentualnie mogłyby go drażnić. Nie miał jakiegoś konkretnego celu, gdy zaczął niby bezinteresownie zwracać na nią uwagę, za każdym razem, gdy spotykali się na sądowych korytarzach, prywatnych kancelariach, czy prokuraturze. Zagadywał ją, ofiarował pomoc, okazywał zainteresowanie, zdając sobie sprawę z tego, że prędzej, czy później przyniesie to swoje efekty. Nie postępował moralnie, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, ze ktoś z jego stanowiskiem, wpływami, nazwiskiem i aparycją, na młodą adeptkę sztuki prawniczej mógł mieć spory wpływ. I właśnie na to liczył, że pod pretekstem zainteresowania i uwagi, niczego nie świadoma panna Feldstein ofiaruje mu o wiele więcej niż się spodziewa.
- Pozwolę wybrać ci odpowiedź, która da ci więcej satysfakcji- odpowiedział, szarmancko uśmiechając się do blondynki, po czym korzystając z zaproszenia wszedł do środka. Zerknął na rozłożone papiery przy jej biurku i otwarty laptop, ale zaraz potem powrócił spojrzeniem do Geordie. Jak każdy mężczyzna lubił napawać się pięknem, więc skusił się i tym razem, powoli sunąc wzrokiem po sylwetce dziewczyny. Chciał okazać jej jak najwięcej zainteresowania, chociaż tak naprawdę odwiedził to miejsce, przede wszystkim ze względu na sprawę, przy której pomagała asystentka, a nie tylko ze względu na jej kobiece wdzięki. - Nad czym tak istotnym pracujesz, że śmiało to konkurować ze mną... A co gorsza wygrać. Czuję się sfrustrowany tą sytuacją - rzucił, po tym jak ponownie skrzyżował spojrzenia z Feldstein i niby odruchowo złapał za jakiś pierwszy lepszy dokument, by "bezmyślnie" na niego zerknąć.

Geordie Feldstein
studentka i asystentka — Flemming and partners
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
trochę studiuje, ale większość czasu spędza w kancelarii, gdzie segreguje papiery Griffina i udaje, że uczy się jak zostać dobrym adwokatem
Dotychczas wierzyła, że nie można zarzucić jej nieroztropności. Samą siebie miała za osobę rozsądną – taką, która zrobi wszystko, aby dopiąć swego i osiągnąć cel, jakim był rozwój własnej kariery. Wiedziała zatem, że we wszelkiego rodzaju relacjach powinna być raczej ostrożna, ale może to pozostałości dziecięcej naiwności pozwoliły jej uwierzyć, że ktoś, kto wyciągnął do niej dłoń i okazał swoje zainteresowanie na prywatnym gruncie, nie mógł zmierzać do tego, aby ją wykorzystać. Była przecież czujna, a Anthony nigdy dotąd nie wysłał jej żadnego sygnału, przez który w głowie mogłaby zapalić jej się czerwona lampka. Nigdy nie zrobił nic, co zasugerowałoby, że to jej pracą interesował się bardziej, ale może przez cały ten czas zbyt słabo się tego doszukiwała? Może było w nim coś, co sprawiało, że Geordie nie chciała tego widzieć, przez co rzeczywiście traciła czujność. Czyżby zapomniała, jak bardzo zależało jej na karierze?
Uśmiechnęła się łagodnie, nie odpowiadając. Mimowolnie zastanowiła się nad tą pierwszą możliwością, ale nim poświęciła jej zbyt dużo myśli, wróciła zainteresowaniem do mężczyzny, za którym zamknęła drzwi. Ruszyła w głąb pomieszczenia, a później oparła się pośladkami o biurko, na którym panował istny chaos. Ciężko pomyśleć, iż ona rzeczywiście mogła się pośród tego odnajdować, ale kiedy pracowała, musiała mieć wszystko pod ręką. - Dzisiaj nie jest to nic ciekawego - przyznała, również sięgając po jeden ze świstków, który nie był niczym znaczącym. Ot, akta sprawy sprzed lat, które obecnie nie miały już żadnego znaczenia. Nie wiedzieć czemu, Luther lubił zasypywać ją zadaniami, które z jej punktu widzenia nijak nie miały jej się przysłużyć. Jemu prawdopodobnie również, ale może była w błędzie? Może kryło się w nich coś, czego ktoś tak niedoświadczony jak Geordie, nie był w stanie się doszukać? - Chyba nie zaszkodzi, jeśli zrobię sobie krótką przerwę - stwierdziła, niedbale wzruszając przy tym ramionami. Musiała przyznać, że praca nie zawsze sprawiała jej przyjemność. Bywały chwile, kiedy nudziła się przy niej koszmarnie, wówczas dochodząc do wniosku, że nie tak sobie to wyobrażała. Nie skarżyła się jednak, wierząc, że był to wyłącznie etap, przez który musiała przejść, aby w końcu zająć się czymś ciekawszym. Czekała przecież, aż kiedyś będzie mogła wkroczyć na salę sądową – nie zajmując miejsca w ławce, ale występując na środku. To właśnie myśl o tym sprawiała, że po jej plecach przemykał dreszcz. - Napijesz się czegoś? Jestem pewna, że mój szef trzyma gdzieś tu jakiś alkohol i raczej nie zorientuje się, jeśli trochę mu ukradnę - poruszyła zaczepnie brwiami, prawdopodobnie trochę igrając teraz z ogniem. Była jednak zmęczona, zapracowana i zdecydowanie potrzebowała rozluźnienia, a skoro Hemingway zdecydował się złożyć jej wizytę, nie mogła pozwolić, aby siedział tu i wyłącznie jej się przyglądał.

Anthony Hemingway
ODPOWIEDZ