hydraulik, złota rączka — warsztat w magazynie portowym
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Wcześniej wykonywał rozkazy, teraz robi, co do niego należy.
017.
susan & brad
If you can’t be happy, at least you can be drunk.
Wkurwiała go swoim dziecinnym podejściem oraz brakiem refleksji, dlatego — przekonany, że powstrzymanie Susan przed wyjściem z jego samochodu, byłoby błędem — pozwolił, aby zamknęła za sobą drzwi i odeszła. Przez chwilę ściskał kierownicę z siłą, od której zaczęły boleć go palce, ale ich rozluźnienie wydawało mu się wówczas niemożliwe. Blondynka — jak zwykle — nadała jego wypowiedzi całkowicie odmiennej narracji. Słyszała w jego słowach to, co chciała usłyszeć, zamiast tego, co naprawdę próbował poprzez nie przekazać. Przede wszystkim troskę i cholerny, niedający mu wytchnienia n i e p o k ó j powiązany z wątpliwościami, które swoim zachowaniem dodatkowo w nim wzmagała.
Odjechał z myślą, że lepiej będzie, jeśli Susan go znienawidzi.
W następnych tygodniach próbował skupić się na pracy, ale znalezienie zajęcia dla rąk okazywało się niewystarczające, by wygłuszyć głowę i wszystkie przepływające przez nią myśli. Niemożność odcięcia się od nich wywoływało w nim coraz większą frustrację. Czuł się tak, jakby nie potrafił poradzić sobie z samym sobą, a wszystko przez to, że nie powiedział ostatniego słowa.
Podły nastrój wpłynął również na jego pracę, bo chociaż otrzymywał nowe zlecenia, nie wykonywał ich. W jego warsztacie piętrzyły się uszkodzone urządzenia, w których prawdopodobnie wystarczyło dokręcić poluzowaną śrubę lub wymienić prosty mechanizm, ale Bradley nie znajdował w sobie motywacji do działania.
Udawał — przede wszystkim przed samym sobą — że n i c się nie dzieje.
Aż znalazł się w barze.
Wieczorem wsiadł do furgonetki i ruszył przed siebie, p r z y p a d k i e m zatrzymując się przed lokalem zapełnionym ludźmi, których nie znał. Przekonywał samego siebie, że nie panuje nad podejmowanymi w amoku decyzjami, ale tak naprawdę dokładnie przemyślał wybór miejsca — wystarczająco głośnego i zatłoczonego, by nikt nie zwrócił na niego uwagi. W dodatku oddalonego od Lorne Bay o liczbę kilometrów, która minimalizowała możliwość spotkania kogokolwiek znajomego (co najmniej jakby miał przyjaciół, którzy wiedzieliby o jego problemie i próbowali go powstrzymać przed przerwaniem trzeźwości).
Zamówił cztery pięćdziesiątki czystej wódki. Usiadł przy dwuosobowym stoliku wciśniętym w najciemniejszy zakątek baru i wbił wzrok w kieliszki pełne gęstej, zimnej w ó d k i.
Na szkle pojawiły się krople wody — alkohol robił się coraz cieplejszy. Muzyka stawała się coraz cichsza albo docierała do niego z coraz mniejszą intensywnością. Dwukrotnie próbował wyciągnąć rękę po kieliszek, ale za każdym razem jego dłoń drżała. Gdy wszedł do baru, na zewnątrz było widno, choć zbliżał się wieczór, teraz za oknami panowała ciemność rozrzedzana jedynie ulicznymi lampami. Musiało minąć wiele godzin. Nikt przez ten czas nie zwrócił na niego uwagi, więc gdyby zdecydował się napić, nikt by się nie dowiedział.
Sięgnął po kieliszek i opróżnił go. Gryzący, cholernie ciepły alkohol rozlał się po jego gardle. Bradley z trudem przełknął płyn. Z następnym kieliszkiem poszło dużo łatwiej. Trzeci przełknął automatycznie, a po czwartym poczuł chorą satysfakcję i postanowił zamówić więcej. Nie pozwolił natomiast zabrać kelnerce pustych kieliszków — potrzebował je widzieć, jakby podświadomie karał siebie za to, co ze sobą robił.
Nie zauważył, kiedy do baru weszła blondynka — jego b l o n d y n k a.
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
Od ich ostatniego spotkania, blondynka blokować w swej głowie, każdą, pojawiającą się myśl, która oscylowała wokół mężczyzny. Znajdowała sobie zajęcia, które pozwalały jej skupić się na czymś innym i wierzyła, że im prędzej wybije go sobie z głowy, tym lepiej. Nie rozumiała jednak, dlaczego przychodziło jej to z takim trudem? Przecież zamknęła swe serce lata temu i do tej pory, z powodzeniem udawało jej się unikać wiążących relacji. Dlaczego więc nie umiała zapanować nad swymi uczuciami do faceta, który - jak sam twierdzi - jest dla niej najmniej odpowiednim wyborem?
Powróciwszy do domu przyjaciółki, na nowo ogarnęła swą przestrzeń i bardziej angażowała się w lokatorskie życie; wolne wieczory spędzała w obecności przyjaciółki i brata, który po kilkunastu latach mieszkanie pod jednym dachem, okazał się być całkiem niezłym kompanem do towarzystwa. Może to ta cała przemiana w geja, sprawiła, że lepiej się dogadywali? W ciągu dnia zaś, skupiała się na ostatnich szlifach swej pracy dyplomowej, której obrona zbliżała się wielkimi krokami.
Ukończenie studiów smakowało wyzwalająco! Czekała na ten moment latami i gdy w końcu osiągnęła tytuł biologa morskiego, czuła dumę, która wznosiła ją pod sam sufit uniwersyteckiej auli. Nie wiedziała czy uda jej się zakręcić w zawodzie, dlatego nie rezygnowała pochopnie z pracy w sklepie odzieżowym, dając sobie czas na znalezienie odpowiednich ofert pracy i podjęcie decyzji. Zanim jednak się tym zajmie, zamierzała świętować w towarzystwie studentów z jej rocznika, którzy podobnie jak ona, mieli powód do radości i dumy.
Spotkali się w jednym z większych barów w Cairns i zajęli największy stół po uprzedniej rezerwacji. Ilość osób zmusiła ich do dostawieniu kilku krzeseł, co najpewniej nie spodobało się klientom przy sąsiadujących stolików ale nikt się tym specjalnie nie przejmował. Zamówili kolejkę tequili, po chwili kolejną i rozkręcili mała imprezę w kącie lokalu.
Uciskający pęcherz alkohol, zmusił ją do przedarcia się przez rozstawione krzesła i przybyłych gości w kierunku toalet. Zanim jednak chwyciła za klamkę, dostrzegła w kącie mężczyznę, na którego widok, poczuła ucisk w piersi. Ich wzrok spotkał się na chwilę, jednak zacisnęła zęby i zniknęła za drzwiami, nie pozwalając sobie na słabość. Nie chciała czuć się tak, jak ostatnim razem, gdy opuściła jego auto. Gdy załatwiła swa potrzebę, umyła dłonie pod strumieniem wody i zanim wyszła, poświęciła chwilę na doprowadzenie się do porządku przed lustrem. Głęboki wdech, pierś do przodu i powrót do swojego stolika. Miała się przecież bawić, A nie użalać nad sobą z powodu faceta, któremu robiła zły PR.

Bradley U. Weatherly
hydraulik, złota rączka — warsztat w magazynie portowym
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Wcześniej wykonywał rozkazy, teraz robi, co do niego należy.
Zastanawiał się — przed miesiącem, może dwoma — czy wciąż pamięta smak alkoholu.
Nauczył się żyć bez przyjemnego szumu w głowie. Nauczył się żyć bez w y m ó w e k, które zapewniał mu nie tyle sam alkohol, co stan, do jakiego doprowadzało go jego nadmierne spożywanie. Boląca głowa i suchość w gardle nie były jednak tak bezlitosne dla Bradley’a jak nudności wyrywające żołądek na zewnątrz. Nie pamiętał, ile razy zwijał się w konwulsjach na zimnej łazienkowej podłodze, błagając, by ból się skończył. Ile razy sięgał po nieprzynoszące ulgi tabletki, ostatecznie pomagając sobie tym, co doprowadzało go do takiego stanu — wódką. Nic — może za wyjątkiem odurzającej morfiny, której smak poznał podczas wojskowej operacji — nie przynosiło ukojenia lepiej niż o n a.
Teraz czuł się podobnie.
Nie walczył jednak przeciwko fizycznemu bólowi, choć kiedy ujrzał Susan popychającą drewniane drzwi nadszarpnięte zębem czasu, mógłby przysiąc, że poczuł niebywały ścisk w żołądku. Z trudem zrozumiał, że nie była alkoholową marą, że wcale nie miał omamów, a ona — jak zawsze prowokująco piękna — naprawdę przeszła tuż obok niego. A może nie miał racji? Może była ułudą? Wytworem jego zmęczonej wyobraźni, która bezustannie podsuwała mu obrazy z tamtej nocy, kiedy trzymał w ramionach jej młode ciało, łakomie poddające się jego żądzom.
Sięgnął po następny kieliszek, ale nie zdjął spojrzenia z drewnianych drzwi, jakby musiał się przekonać, że wcale nie wypił tak dużo, by stracić zaufanie do własnych zmysłów. Ledwie zdążył przełknąć alkohol, a blondynka — jego blondynka — wyłoniła się zza łazienkowych drzwi i ponownie przeszła obok niego bez słowa. Obrócił się w ślad za nią i odprowadził natarczywym spojrzeniem ku stolikowi, przy którym usiadła. Pasowała tam. Pasowała do grupy młodych ludzi potrafiących bawić się życiem, które żadnego z nich nie zniszczyło tak doszczętnie, jak zrobiło to z nim.
Westchnął i wypił szósty kieliszek — tym razem niesmakujący najlepiej — po czym zaczął bawić się pustym szkłem i niemal nieprzerwanie obserwował Susan.
Czekał. Wątpił. Zmieniał zdanie. M y ś l a ł.
Minęły kolejne godziny (a może tylko jemu czas tak potwornie się dłużył) zanim wstał. Zostawił na stoliku dwa pełne kieliszki i skierował się ku barowej ladzie, lecz niczego nie zamówił. Po prostu znalazł się trochę bliżej dziewczyny, którą teraz widział wyraźniej. Część otaczających ją ludzi zdążyła wyjść, zostali tylko ci o najmocniejszych głowach lub pijący najmniej. Nie potrafił określić, co ostatecznie pchnęło go ku temu, by do niej podejść. Może była to ręka siedzącego obok niej chłopaka, która znalazła się zdecydowanie za blisko jej uda ledwie osłoniętego materiałem spódniczki, a może spojrzenie, które ponad stołem zawiesiła na rozpiętej koszuli innego młokosa. Tak czy inaczej, wstał. Zrobił kilka kroków i stanąwszy za Susan, pochylił się nad jej ramieniem, by jego usta znalazły się tuż obok ucha zasłoniętego jasnymi włosami.
Napij się ze mną — mruknął gardłowym głosem, balansując na granicy prośby i rozkazu. Nie wyglądał najlepiej. Miał zdecydowanie za długą brodę, która dodawała mu kilku lat, zarzuconą na plecy kraciastą koszulę, która przedarła się przy prawym rękawie i z pewnością nie pachniał paryskimi perfumami. Był sobą. Z tą różnicą, że nie był trzeźwy. Mimo to liczył, że Susan się zgodzi.
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
Za każdym razem, gdy myślała, że zdołała przejrzeć go na wylot, on odkrywał przed nią kolejną kartę - Jokera - który zmieniał w s z y s t k o. Wiedziała, że miał przeszłość o której nie chciał mówić przez doświadczenia z frontu i choć wiedziala, że demony wciąż mają na nim kontrolę, to nie wiedziała o jego alkoholowym problemie. Nigdy nie była uzależniona, więc nie wiedziała z jakim problemem się mierzyły takie osoby, jednak nie znaczyło to, że podchodziła z obojętnością do tematu.
Kątem oka zerkała w stronę kąta, który zajmował i widziała wlewany w gardło alkohol. Nigdy wcześniej nie widziała go pijącego i w takim stanie, dlatego odrobinę się zaniepokoiła. Siedział tam sam i spoglądał na nią, jak gdyby była winna jego problemów. Starała się jednak dobrze bawić - przynajmniej na tyle, ile potrafiła. Między wygłupami, żartami i kolejnymi szotami, miała baczenie na niego. Przy większej ilości alkoholu, porzuciła wzrokiem bruneta i zainteresowana rozmową z kolegą z roku, nie zauważyła jak odszedł od stolika. Tak bardzo chciała móc sobie odpuścić i cieszyć się sukcesem, który osiągnęła własną, ciężką pracą. Szkopuł w tym, że nie mogła!
Gdy szepnął jej do ucha, wzdrygnęła się przestraszona, a dreszcz przeszedł po jej karku. Odwróciła się i dostrzegła jego zmęczoną twarz. Od razu uśmiechnęła się w stronę towarzystwa, które siedziało naprzeciw, nie chcąc by pomyśleli, że obcy facet ją zaczepiał. Podniosła się z krzesła i odeszła od stołu, nie chcąc prowadzić tej rozmowy przy ludziach.
Napij się ze mną? Nagle stwierdziłeś, że moje towarzystwo wcale nie szkodzi twojemu wizerunkowi? — zapytała i splotła ręce na wysokości klatki piersiowej. Była lekko wstawiona i nie chciała się z nim kłócić, bo wiedziała, że emocje i alkohol rozbiją ją na kawałki. — Wyglądasz na kogoś, kto ma już dość, Brad. Powinieneś wrócić do siebie i położyć się spać — dodała w obawie, że ściągnie na siebie kłopoty. Wyglądał jak wrak człowieka - przystojny ale wciąż w r a k.

Bradley U. Weatherly
hydraulik, złota rączka — warsztat w magazynie portowym
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Wcześniej wykonywał rozkazy, teraz robi, co do niego należy.
Bradley nie wypił dużo, lecz zamierzał to zmienić.
Zanim zdecydował się podejść do blondynki, co — jak prędko mu uświadomiła — było idiotycznym pomysłem, do którego skłonił go diabelski podszept, wypił zaledwie sześć kieliszków. S z e ś ć pierdolonych kieliszków, którymi zniszczył lata alkoholowej wstrzemięźliwości. Jeśli naprawdę sądziła, że s z e ś ć kieliszków potrafiło go sponiewierać, myliła się. Nie wyglądał dobrze nie z powodu wódki, choć miała na to wpływ. Wyglądał ź l e, bo nie mógł się pozbierać. Bo był starym durniem, którego penis sztywniał na widok młodej, cholernie pociągającej blondynki, z powodzeniem niszczącej mu życie.
Powiódł spojrzeniem po zaniepokojonych twarzach kolegów i koleżanek Susan. Szczególną uwagę zwrócił na chłopaka, obok którego siedziała niemal cały wieczór, ale również z niego ostatecznie zdjął natarczywe spojrzenie, by zawiesić je na stojącej naprzeciw niego blondynce. Skrzyżowane ręce świadczyły o tym, że próbowała odgrodzić się od niego, przez co Bradley zrobił krok w tył. Jeśli nie chciała się kłócić, niewłaściwie to okazywała. Mimo to zrozumiał, co chciała mu przekazać.
Nie lubi delikatnych gości, zapamiętaj — rzucił, zdjąwszy spojrzenie z Susan i przerzuciwszy je na chłopaka, który zaskoczony, nie potrafił mu w żaden sposób odpowiedzieć, a jedynie rozchylił głupkowato usta, jakby szykował się do połknięcia gigantycznej muchy.
Baw się dobrze, Susan — powiedział tylko, nie mając ochoty wchodzić z nią w kolejną (podobną do poprzednich) dysputę. Miał tego dość i zamierzał wbić sobie do głowy, że więcej nie przekroczy granicy, którą mu postawiła. Kto wie, może na to zasłużył? Może zapracował na takie traktowani i chłodną obojętność?
Odwrócił się i poszedł do baru. Kupił całą butelkę wódki — ciepłej, by wódka mocniej w niego uderzyła — i nie odwróciwszy się, wyszedł z lokalu.
Na zewnątrz przywitała go ciemna noc. To mu odpowiadało, gdyż ciemność ukrywała jego upadek. Otworzył samochód i zamknął się na tylnym siedzeniu. Nie był głupi, wiedział, że nie może prowadzić. Dlatego zamierzał upić się w furgonetce, nikomu się więcej nie narzucając.
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
W żadnym wypadku, nie przemawiał przez nią wstyd - jego obecność wcale nie krępowała blondynki, otoczonej znajomymi z roku, jednak złościła się, gdy pod wpływem alkoholu zwracał na nią uwagę, tylko dlatego, że brakło mu kompana do kieliszka. Nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie i nie wiedziała co było przyczyną upijania się samotnie w barze; może coś się stało albo przed jej przyjściem, ktoś mu towarzyszył? Nie znała odpowiedzi na żadne z tych pytań, jednak nie zamierzała rezygnować ze spotkania na rzecz ponownego rozszyfrowania mężczyzny, który wcale nie potrzebował jej zainteresowania.
Troska okazała się jednak silniejsza aniżeli jej duma, dlatego, gdy zniknął z zasięgu jej wzroku, podniosła się z krzesła i rozejrzała dookoła. Wiedziała już, że dla niej, impreza ta dobiegła końca, dlatego sięgnęła po torebkę i pożegnała osoby, które postanowiły balować dalej. Przedarła się przez zajęte stolika i podpitych ludzi, którzy umożliwiali jej swobodne przejście przez lokal. Gdy wyszła, zobaczyła jego auto i mężczyznę, który wsiadł na tylne siedzenia i z trudem zatrzasnął za sobą drzwi. Od razu ruszyła w stronę pojazdu i widocznie zdenerwowana stanęła przy drzwiach. Zapukała z szybę, a po chwili otworzyła drzwi.
Koniec zabawy. Dla mnie i dla ciebie — pochyliła się nad siedzeniem i wyrwała mu butelkę wódki. Wiedziała, że mężczyzna nie odpuści zbyt łatwo i najpewniej czekała ją niełatwa przeprawa ale musiała dostarczyć go do domu i upewnić się, że nie zamierzał rozpijać się na ulicach Cairns. Tylko jak u diabła miała tego dokonać? Godzina dzieliła ich od domu i powrót taksówką, wydawał się jej być najgorszym, możliwym pomysłem. Bywał nieobliczalny gdy nie pił, więc nie była pewna czego powinna się spodziewać gdy był pijany jak bela. — Dlaczego doprowadziłeś się do takiego stanu? I czemu piłeś sam? — zapytała, a następnie wepchnęła się na tylne siedzenie auta i usiadła obok. Nie zamykała jednak drzwi, pozwalając na dopływ świeżego powietrza. Było ciemno i niewiele ludzi kręciło się tędy o tej porze. — Jesteś daleko od domu, Brad. Musimy zostawić tu auto i wrócić taksówką do Lorne — zauważyła, jednak nie była pewna tej decyzji. Może powinni znaleźć jakiś motel i przekoczować do rana? Nie zostawi go w tym stanie samego. — Albo znaleźć nocleg w Cairns — nie była jednak pewna czy w środku nocy, znajdą jakikolwiek pokój.

Bradley U. Weatherly
ODPOWIEDZ