Pragnie być muzykiem, dlatego wybrał studia — na kierunku muzycznym
21 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Melt me, I'm cold
I've reached out my hand countless times
The echo is colorless
Oh, this ground feels so heavier
I am singing by myself
I just wanna be happier
Am I being too greedy?
#4
I'm stuck inside a loop, why can't I shake it off...?
{outfit}
Mijały dni, a on nadal nie mógł pogodzić się z tym, że jego uczucia nie były odwzajemnione przez jego pierwszą niespełnioną miłość. Żył właściwie w iluzji związku, bo chciał wierzyć w to, że prędzej czy później padną te dwa piękne słowa i będą finalnie razem. Saul w żadnym momencie niczego mu nie obiecywał, nawet zaczynał wręcz stopować, by nie zranić go tym samym jeszcze bardziej. Nie wspominając o tym, że Chae ciągle obwiniał się o nieszczęśliwe zakończenie tejże znajomości. Zwalał to, co najgorsze na siebie twierdząc, iż to on nawalił na całej linii. Uważał, że wszystko koncertowo spierdolił przez swoją niedojrzałość, impulsywność, bycie za bardzo narwanym, i że pokładał w tym mężczyźnie zbyt głębokie nadzieje. Nie chciał wręcz dopuścić do siebie myśli, że wina zawsze leży po dwóch stronach, nieważne kto w jakim stopniu zawinił. Zaczynał mieć wątpliwości, że mu to kiedykolwiek przejdzie. Dlaczego go to tak cholernie bolało tam w środku...? Dlaczego tak trudno zapomnieć...? Owszem, szczere rozmowy z tymi, którzy przez cały ten czas dają mu potężną dozę wsparcia bardzo dużo pomaga i jest tym wszystkim osobom za to dozgonnie wdzięczny. Ale sam nie wiedział, co ze sobą zrobić, a przede wszystkim jak wyleczyć to biedne, złamane serduszko? Tyle pytań przewijało się przez przepełniony chaosem umysł Jaesanga, a odpowiedzi na nie brak. Jak na złość żadna z nich nie chciała dać się znaleźć...
Był już tak zdesperowany i sfrustrowany swoimi własnymi emocjami, że po raz kolejny sięgnął po alkohol. Tym razem postanowił zorganizować libację w swojej własnej willi, bo po ostatnim incydencie nie miał ochoty iść do klubu nocnego Shadow. Dlatego też wybrał do tego celu bezpieczniejsze miejsce. Może nie była to impreza na większą liczbę osób, lecz czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Wolał najebać się w samotności, nie potrzebując wyjątkowo żadnego towarzystwa. Po co inni mieliby na niego patrzeć w tak żałosnym stanie? Chlał wszelkie trunki do rana, żłopiąc zachłannie jedną szklankę po drugiej. Odkąd zasmakował napojów wysokoprocentowych, czuł wzmożoną potrzebę zatapiania w nich swych smutków jak najbardziej się dało. Być może to przez ten pozorny, chwilowy brak tych męczarni, przez które ostatnio przechodził i nie mógł ich nijak pokonać...? I choć było to istne złudzenie — podobał mu się ten zwariowany stan, w którym wszelkie problemy jakby wyparowywały, odchodziły gdzieś hen daleko, a on czuł się taki niesamowicie zrelaksowany i wesoły! Jednak niestety było to bardzo zwodnicze i krótkotrwałe, ponieważ potem jest jedynie gorzej, a skutki uboczne o wiele boleśniejsze... Ale Jae stwierdził, że skoro chociaż na parę godzin działa, tak będzie mu lżej i lepiej.
Tego wieczora przegiął pałę. Wynikało to również z niewiedzy na temat swoich limitów, w efekcie czego niespodziewanie urwał mu się film i upadł bezwładnie gdzieś na posadzkę, leżąc we własnych wymiocinach. Nie zdawał sobie kompletnie sprawy z tego, co wyprawiał i gdzie się znajdywał. Kiedy w miarę otrzeźwiał, zaczął bezwiednie wypisywać pijackie esemesy do Saula. W międzyczasie po raz kolejny puścił pawia, lecz na szczęście odzyskał na tyle kontakt z rzeczywistością, że jakimś cudem doczołgał się do łazienki i trafił prosto do kibla. Ten zasugerował mu, by poszedł spać. Ledwo trzymał się na nogach i w dalszym ciągu nie ogarniał, co się wokół niego działo. Nie zdążył się rozebrać ani umyć. Ostatkami sił powłócząc nogami dostał się do swojej sypialni i od razu padł na miękkie łóżko, zostając tam już do późnego popołudnia. Obudził się z potwornym kacem mordercą. Próbował jakoś złagodzić rozsadzającą go od bólu czaszkę, co do łatwych zadań nie należało. Czuł się koszmarnie. Długo dochodził do siebie, ale jak już mu się to udało postanowił posprzątać cały syf, który zostawił po alkoholizowaniu się. Musiał zrobić z tym porządek, bo od samego patrzenia na ten pierdolnik robiło mu się słabo. Bardziej dobiła go treść tych wszystkich wiadomości wymienionych z Saulem.... Ugh, normalnie miał ochotę spalić się ze wstydu, tak było mu głupio! I co on z tego picia miał? Właśnie widać, do czego go to zaprowadziło... Bezsprzecznie nie w tym kierunku, w którym pragnął.
Nie mając już absolutnie żadnych pomysłów, napisał do swojego przyjaciela. Wiedział, iż na niego może zawsze liczyć i w sumie powinien był wcześniej się do niego odezwać, ale... myślał, że jakoś sobie poradzi. Bynajmniej.
Po omówieniu z nim szczegółów spotkania, pozostało mu już doprowadzić siebie do względnego porządku. W barze pojawił się jakieś piętnaście minut przed czasem. On zawsze wolał przyjść wcześniej, tak na wszelki wypadek. Przysiadł się do jakiegoś wolnego stolika, oczywiście takiego najbardziej oddalonego i usytuowanego gdzieś w kącie. Czekał cierpliwie na Olivera, póki co niczego nie zamawiając. Podparł się jedną ręką pod policzkiem, natomiast ta druga leżała na drewnianej powierzchni, a czarnowłosy nerwowo stukał o nią swoimi paznokciami.

wystrzałowy jednorożec
Lil Meow Meow
No, god please no.