manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
To miał być tylko seks.
Jednorazowy. Dziki. Bez większych zobowiązań. Tylko seks. Nie wymienili się adresami, numerami telefonów, bo i po co, skoro oboje wiedzieli, jak wyglądają kolejne kroki w tańcu, do którego melodię wygrywał im nastrój tamtej nocy.
Gdy kilka dni później Paxton pojawił się w progu klubu, którym zarządzała, mogłaby uznać to za przypadek. Mogłaby również pomyśleć, że było to zrządzenie losu i chyba właśnie tę drugą wersję przyjęła, kiedy Jeremy niemalże z buta wlazł do niej, na jej zaplecze, podczas kiedy jego szef rozrabiał na całego. Wciąż ją drażnił. Wciąż ją denerwował. Skutecznie podniósł jej ciśnienie, pchając się do jej domu z awanturą, ale nawet wtedy wyglądał pociągająco. Może nawet bardziej (zdecydowanie bardziej!), niż za pierwszym razem, bo jednak tamtego dnia, w Shadow, przez to, z kim pracował, a z kim pracowała ona, wydał jej się nie nieco bardziej niedostępny i jednocześnie zdecydowanie bardziej... Był niczym zakazany owoc. Nie powinna o nim myśleć, a jednak ten neandertalczyk znalazł swoje miejsce w niektórych jej snach. Gdybym miała o nich pisać, zdecydowanie musiałabym dodać tu jakiś znacznik 18+, hajda lub jakiś trigger dla dorosłych. To nie była dla niej znajoma sytuacja. Przeciwnie. To było coś nowego. Coś, czego przez wzgląd na swoje wcześniejsze przejścia, nie chciała chyba definiować, nie dało się jednak ukryć... Okej. Makayla nie była wylewna. Była chodna, zdystansowana i do niedawna niewiele osób znało szczegóły z jej życia osobistego, aż tu nagle pojawił się, on, Jeremy Paxton, który niemalże z kopa, w ubłoconych butach, rozwali jej drzwi do świętego spokoju. I choć w pierwszym odruchu chciała go zabić, tak w drugim...
To nie był już tylko seks.
Ten facet ją kręcił i chyba nie potrafiłaby już temu zaprzeczyć. Gdyby był pierwszym lepszym typem z hotelu, nie przejęłaby się jego nagłym zniknięciem. A on? Wiedziała, czym się zajmował. Zdawała sobie sprawę z tego, że czasem obowiązki służbowe mogą porwać go gdzieś daleko i naprawdę nie o to jej chodziło. Wkurzyła się, bo nie dał jej chociaż jednego znaku, że żyje. Że Roman nie zamknął go w lochu. Że jest cały. Trochę się jednak martwiła, tak? Zapewne nie powie tego głośno, ale jakoś tak trochę zaczęła martwić się trochę-swojego faceta. Niech lepiej dla niego będzie, jeśli leżał teraz martwy w jakiejś rafie koralowej, niż po prostu się do niej nie odezwał, bo nie uznał tego za stosowne.
Wciąż jeszcze jednak była obrażona. To dlatego nie odebrała pierwszego połączenia od Paxtona. Przy drugim odczekała moment i wcisnęła czerwoną słuchawkę. A co, niech wie!
Dopiero przy trzeciej próbie, tej najpóźniejszej, niemalże przed północą, zdecydowała się w końcu odezwać.
- Makayla Wyatt, słucham - rzuciła sucho.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
W zasadzie nie wymienili się nawet imionami, przynajmniej nie tymi prawdziwymi. W telefonie Jera Makayla wciąż widniała jako „Kayla”. Nie dlatego, że Paxton utożsamiał Wyatt z tamtą nocą spędzoną w hotelu i w jego świadomości nie istniała inna jej wersja. Utożsamiał ją z kobietą, która wtedy od razu przykuła jego uwagę – swoja pewnością siebie, swoim obyciem… zajebistym tyłkiem też, no bo reality check. Wydobywała z tego neandertala cechy, o które sam siebie nigdy by nie podejrzewał. I tak, zrobił jej awanturę. Ale do jasnej cholery, zaledwie dobę czy dwie później przyszedł do niej z kwiatkami i zrobił jej cholernego steka. Modus operandi Jerego było zawieranie niezobowiązujących relacji, a następnie znikanie bez słowa wyjaśnienia. Tak było łatwiej – nikt nie miał wobec niego oczekiwań.
Za to najwyraźniej takie oczekiwania rościła sobie wobec niego Makayla Wyatt. A Jeremy wziął je sobie do serca… mimo, że Eve próbowała mu wskazać, że takie jazdy mogą być poważnymi red flagami u lasek. Ale czy Paxton wyglądał na kogoś, kto by się takimi czerwonymi flagami przejmował? No właśnie. Zresztą, on sam tego nie odbierał. Wiedział, że gdzieś w głębi był to wyraz troski ze strony Makayli. Trochę szorstki i nieprzyjemny, ale jednak. Dlatego czuł się winny, że najpierw ją olał, a później nie dał jej znaku życia. Sam byłby na nią wkurwiony, gdyby sytuacja była odwrotna. I miałby w dupie to, czy w oczach kogoś postronnego byłby chodzącą czerwoną flagą. Dlatego musiał zadzwonić… a przynajmniej spróbować się dodzwonić do Kayli, mimo że dwie pierwszy próby zakończyły się fiaskiem.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc suche „Makayla Wyatt”. Charakterna ta jego Makayla! Ups, czy ja napisałam „jego”? – Zanim rzucisz telefonem o ścianę albo roztrzaskasz go o głowę jakiegoś pracownika, daj mi powiedzieć parę słów. Umowa stoi? – od razu przeszedł do rzeczy, nawet się nie przedstawiając. Wiedział, że wiedziała kto to.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Niezobowiązujące relacje nie były jej obce. Nie obce były jej również te relacje, które wymagały już odrobiny zaangażowania. Bywała w związkach, krótszych, dłuższych, ale jednak zdefiniowanych jako więź dwóch osób polegająca na czymś więcej, niż tylko spotkaniach w hotelu. Czy w przypadku tej dwójki można mówić już o zalążkach czegoś takiego? Jeśli uzna się za niezbędne składowe chociażby wspomniane kwiaty, kolację, chłopca w jej domu, ich wzajemne przyciąganie oraz to, że po pierwszej fali złości zaczęła zastanawiać się nad tym, czy Jeremy pokaże się u niej w jednym kawałku, to było to całkiem prawdopodobne.
Jej smsowe bombardowanie było zaledwie pomarańczowym rozbłyskiem zapałki w porównaniu z tym, co można było uznać za prawdziwą czerwoną flagę. Ha! Flagę! To był ogromny, jarzący się piekielnym ogniem atomowy grzyb! Mniej więcej za coś takiego można bowiem uznać fakt, iż pracowali dla mężczyzn, którym niekoniecznie było po drodze z uczciwością, praworządnością oraz nimi wzajemnie. Wiedząc to, co oboje o sobie wiedzieli, powinni się do siebie nie zbliżać. Powinni trzymać się od siebie z daleka, trzymać się jedynie zawodowych relacji, ale jak widać na załączonym obrazku, ani trochę nie było to łatwe.
- Nigdy nie rzuciłabym swoim telefonem. Jest dla mnie zbyt cenny. Mogłabym rzucić telefonem pracownika... - zawiesiła na moment głos - ale tego nie zrobię.
Czy to jej sposób, by zgodzić się na proponowaną przez niego ugodę? Prawdopodobnie tak.
- Stoi - zdecydowanie tak. Właśnie dlatego postanowiła postawić sprawę konkretnie. Nie wypadało teraz kluczyć i bawić się w słowne metafory, chociaż ciężko będzie jej zrezygnować z niego przesadnie chłodnego głosu. Bo faktycznie, była charakterna, stanowcza i nieprzejednana
Telefon od Paxtona dopadł ją w pracy. Być może gdzieś w tle dało się usłyszeć stłumione dźwięki muzyki, jednak w jej gabinecie nie przeszkadzały one w prowadzeniu swobodnej rozmowy. Usiadła więc za swoim biurkiem, nalewając sobie uprzednio odrobinkę brandy do kieliszka, który kilka chwil wcześniej zdążyła już opróżnić.
- W takim razie zamieniam się w słuch.
Nie zamierzała na niego naskoczyć. Przy całej swojej zawziętości, była szalenie słowna, dlatego też nie zamierzała zasypać go potokiem wymówek.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Flagę – i to taką bieluśką – pokazywał za to teraz Jeremy. Co prawda nie kapitulował przed Makaylą, bardziej zależało mu na tym, żeby dostrzegła że zależy mu na zawarciu rozejmu. Nawet tymczasowe zawieszenie broni byłoby dla niego wystarczające. Zależało mu na tym, że Makayla wiedziała, że nie wyjechał bo miał taki kaprys albo że bawi się gdzieś z inną babą na wakacjach. A jeżeli jego niespodziewany wyjazd miał jednak w konsekwencji oznaczać zerwanie znajomości, wolał żeby zdecydowała o tym mając pełny obraz sytuacji.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc jej słowa. Ale choć zgodziła się go wysłuchać, wcale nie był przekonany, czy to co powie zrobi na niej jakiekolwiek wrażenie. Nie chciał opowiadać jej teraz wszystkiego ze szczegółami, bo nie był to odpowiedni czas – nie mógł w szybkiej rozmowie telefonicznej wprowadzić jej w swoje życie, które prowadził od jakichś 16 lat.
– Wyjechałem, bo wypadła mi pilna sprawa rodzinna. Wiem, brzmi to tak jakbym używał wymówki, żeby nie przyjść do pracy, ale naprawdę tak jest – zaznaczył. – Potrzebowała mnie moja siostra. Jest treserką psów k9, możesz poszukać w internecie informacji o niej. Eve Paxton – dodał. Kto wie, może Kayla faktycznie wrzuci w google jej nazwisko. Ale czy to sprawi, że mu uwierzy? Nie wiedział. Istniało ryzyko, że siostra będzie kryła brata. – Pojechaliśmy na północ stanu. Zaginęła tu dziewczynka, pomagamy miejscowej policji w poszukiwaniach. Psy Eve mnie znają, dlatego nie wzięła nikogo z łapanki – wyjaśnił, czekając na odpowiedź Kayli. Nie mogła ona wiedzieć, że to co powiedział do tej pory było zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Ale nie skłamał – Eve go potrzebowała. A on potrzebował być przy siostrze, bo ostatnie lata spędził na poszukiwaniach jednego skurwiela, którego być może teraz mieli pod nosem. Przysiadł sobie na łóżku wynajętym motelowym pokoju.
– Ta sprawa być może ma coś wspólnego z wydarzeniami z naszej rodzinnej historii. To strasznie pojebana historia i nie opowiem ci jej teraz przez telefon, ale nie wyjechałbym gdybym nie musiał – zapewnił rozmasowując sobie skroń.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Póki co nie była jeszcze przekonana, czy zrywanie znajomości z Paxtonem byłoby odpowiednią formą "rewanżu" za to, że ją wystawił. Owszem, była wkurzona i zdecydowanie chciała, by wybrzmiewało to w jej głosie, ale musiała docenić to, że jednak do niej zadzwonił, a nie próbował tłumaczyć się na przykład w wiadomości sms. To dlatego faktycznie zaczęła uważnie go słuchać.
- Sprawa rodzinna? - spytała, ale o dziwo nie było słychać z jej strony żadnego powątpiewania. Bardziej... Ciekawość, bo Jeremy chyba nieco ją zaintrygował. Czy mężczyzna mógł słyszeć teraz w słuchawce odgłos stukania w klawiaturę? Być może. Nie chodziło jednak o to, by faktycznie sprawdzić, czy kobieta istniała. Ot, po prostu była jej ciekawa. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie wyguglał sobie rodzeństwa lub najbliższych przyjaciół kogoś, z kim od niedawna się spotykało.
- To ma jakiś związek z twoją pracą albo z Romanem?
Nie mogła o to nie spytać. Gdy Paxton się u niej nie pojawił, przeszło jej przez myśl, że Jović wydał mu jakieś służbowe polecenie. Oczywiście nie chodziłoby tu o sprawdzenie wykresów w Excelu lub wysłanie kilku przelewów, co zlecał Wyatt jej własny szef. Miała świadomość tego, kim był Roman i że interesy z nim niekoniecznie musiały kończyć się pozytywnie. Nic dziwnego, że przez chwilę, dosłownie przez moment, przeszło jej przez myśl, że Serb mógł maczać swoje obrzydliwe paluchy w zaginięciu dziewczynki, a Jeremy, jego siostra i psy właśnie depczą mu po piętach. Czy trzeba mówić, jak zazwyczaj kończą się takie historie?
- Nie musiałeś od razu wtajemniczać mnie we wszystkie wasze sprawy i zdawać mi szczegółowego sprawozdania z tego, co właśnie robisz i gdzie jesteś. Wystarczyłoby tylko, żebyś dał mi znać, że musisz wyjechać. Nie będę udawać, że wszystko rozumiem - powiedziała między kolejnymi łykami alkoholu - ale rozumiem to, że chciałeś jej pomóc.
Ona dla swojej siostry nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego, ale już dla chrześniaka... Tak. Gdyby chodziło o małego Joey'a, rzuciłaby wszystko i pojechałaby nawet na drugi koniec świata.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Nawet gdyby Makayla nie odebrała od niego telefonu, Jer próbowałby się dobić do niej na inny sposób. Po powrocie zapewne nie odpuściłby, dopóki Kayla nie otworzyłaby mu drzwi. Ewentualnie dopóki nie wezwałaby glin, które zgarnęłyby „tego podejrzanego człowieka, który czai się pod jej chatką”. Dlatego to, że przyjęła jego próbę kontaktu uznał za dobry znak. Pytanie tylko, czy mu uwierzy , czy jednak uzna że ten podejrzany typek od Romana na pewno coś kręci.
– Nie, nie. To nic związanego ani z moją pracą, ani z Romanem. A już szczególnie Roman nie ma z tym nic wspólnego – zapewnił. Jeszcze tego by brakowało, że Roman miał jakiekolwiek związki z jego rodziną. Aczkolwiek skłamałby mówiąc, że nie pomyślał o Serbie w kontekście informacji przekazanych mu przez Eve. Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że Jović zna kogoś, kto zna kogoś znającego ludzi powiązanych z handlem ludźmi. Przez moment pomyślał o kobiecie, która jakiś czas temu przyszła na jego farmę, próbując uzyskać jakieś informacje. W każdym razie Roman był obrzydliwym seksistą, ale Jer był niemal pewien, że nie ma żadnych zboczeń tego typu, by wiązać go ze sprawą Isabelle czy innymi zaginionymi dziewczynkami. Ostatecznie Jer prawie że podcierał mu tyłek, więc coś tam wiedział o jego upodobaniach.
– Wiem, Kayla, po prostu to wszystko zadziało się tak szybko. Dosłownie kiedy Eve do mnie napisała już zacząłem się pakować. I nie chciałem robić tego przez smsa, wolałem na spokojnie zadzwonić – powiedział zgodnie z prawdą. Gdzieś w głębi poczuł ulgę, że Makayla wykazała się taką wyrozumiałością. – Obiecuję ci, że jak wrócę to wszystko ci opowiem. Po prostu teraz to nie czas i nie miejsce – dodał siadając na skrzypiącym motelowym lóżku. Po raz pierwszy od bardzo dawna naprawdę chciał opowiedzieć komuś o tym, co spotkało jego rodzinę w przeszłości. Choć nigdy nie domknął tamtego rozdziału, co do zasady nie lubił o tym opowiadać. Ale ileż można kisić wszystko sobie?
– Jak ty się masz? U Ciebie wszystko w porządku? – spytał po chwili, uznając że koniec gadki o nim. Był autentycznie ciekaw, co u Makayli i jednocześnie miał nadzieję, że nic się u niej nie waliło ani nie paliło – akurat wtedy, kiedy nie mógł być obok.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Istotnie, mogłoby tak być. Być może przez moment przeszłoby jej wtedy przez myśl, że lepiej nie mieszać do tego policji i wypada zadzwonić od razu po ludzi Hawthorne'a, jednak zaraz potem uświadomiłaby sobie, że noc spędzona na komisariacie byłaby chyba odpowiednią karą za niegodziwość, jakiej się dopuścił. Bo owszem, wystawienie jej było odrobinkę niegodziwe. Każdy są by się z nią zgodził.
- Tyle dobrego - odparła. To chyba jej sposób, by powiedzieć "cieszę się, że nie jesteś teraz z tym idiotą, bo chyba trochę bym się martwiła". Tak naprawdę sama nie wiedziała, co byłoby gorsze: to, że Jović, faktycznie mógłby mieć coś wspólnego z handlem dziećmi (handel dziwkami, choć również smutny, mieścił się już poniekąd w sferze zawodowych spraw panny Wyatt) czy to, że pośrednio to Paxton miałby mieć przez to jakieś problemy.
- Twoja siostra zajmuje się tym zawodowo? Kiedy coś się dzieje, to rzuca wszystko i jedzie gdzieś na drugi koniec stanu?
Pytała z czystej ciekawości. To byłoby logiczne, w końcu przestępcy nie śpią, a skoro to legalny interes, to poniekąd można teraz uznać Jeremy'ego za bohatera! Tak, chyba poprawiło jej to nieco nastrój. Wystawił ją, żeby zrobić coś dobrego. Ale wciąż ją wystawił.
- Okej - odparła krótko. Miał rację - to nie czas i miejsce na jakieś głębsze zwierzenia oraz rodzinne opowieści. Ona sama niekoniecznie była ich fanką. W jej przypadku zwierzanie się komuś szło chyba równie opornie, co Paxtonowi, ale chętnie go wysłucha. Po tonie jego głosu wyraźnie wyczuwała, że chodziło o coś, co było dla niego istotne. A skoro coś było ważne dla niego...
- Pomijając to, że ktoś mnie wystawił... - pozwoliła sobie na niewielką pauzę - to tak. Wszystko w porządku. A skoro nie mam nic lepszego do roboty, uznałam, że posiedzę w Shadow i pomyślę, kogo i za co zwolnić w pierwszej kolejności - to już ewidentnie był żart. Póki co nie planowała żadnych roszad personalnych. - Pewnie nie możesz powiedzieć mi, gdzie dokładnie jesteś?
I znów - pytała z ciekawości. Nie pojedzie do niego, nie zacznie również śledzić go w Google Maps. Czy to... Troska? Być może.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy usłyszał wyraźną ulgę w jej głosie na wiadomość, że nie jest teraz z Romanem ani że nie załatwia teraz jego spraw. Nie musiał być Sharlockiem żeby wiedzieć, że Makayla przeklinała dzień, w którym Jović i jego świta pojawili się w okolicy, a na jego widok spluwała na chodnik.
– Zazwyczaj pracuje na miejscu. Ale tak, czasami zdarza się, że rzuca wszystko i jedzie pomóc poza stanem. Jak na przykład w tym przypadku, ale powiedzmy, że to zahacza również o nasze sprawy z przeszłości – odparł ponownie dość enigmatycznie. Ale naprawdę nie chciał mówić jej tego wszystkiego przez telefon. Wiedział, że nie było lepszego momentu na TĘ rozmowę, niż zaraz po jego przybyciu. Zresztą, mówił prawdę i nie chciał, żeby Kayla miała wobec niego jakiekolwiek podejrzenia, że kłamie. Dlatego z ulgą przyjął, że była gotowa zaczekać z pytaniami. Że była gotowa zaczekać na niego z rozmową.
– Wynagrodzę ci to – rzucił krótko w temacie wystawienia. Już ona dobrze wiedziała, w jakich metodach wynagradzania specjalizował się Paxton. – Cieszę się, Kayla. Jedno trzęsienie ziemi na raz nam wystarczy – dodał w odpowiedzi, nieświadomie używając już formy „nam”. Tak jakby każde bagno, w którym któreś z nich lądowało, stawało się z automatu ich wspólnym bagienkiem. – To taki efekt motyla? Koleś wystawia kobietę, a ktoś inny traci z tego powodu pracę – roześmiał się. Nie chciałby absolutnie, żeby ktoś przez niego tracił robotę. Lepiej, niech Makayla kumuluje złośc w sobie i wyżyje się już na Paxtonie!
– Na północy. Teraz tylko tyle mogę ci powiedzieć – odparł. Nie było to może jakąś wielką tajemnicą, ale nie chciał, żeby przypadkiem przyszło jej do głowy albo wysyłać tam swoich ludzi, albo odezwać się do starych znajomych z pytaniem, co to za akcja wydarzyła się w Karumbie.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Dopóki Jović zamierzał uczciwie płacić za wszelkie swoje rozrywki, którymi miałby zamiar oddawać się pod dachem Shadow, Wyatt nie zamierzała specjalnie protestować. Jego obecność w Lorne Bay mogła być nie na rękę jej przełożonemu i do tego nie zamierzała się wtrącać (chociaż zamierzała mu donosić, owszem), ale w jej interesie leżało to, by klub zarabiał na świadczonych przez siebie usługach. Bez różnicy, czy chodziło jedynie o spożywanie dobrego alkoholu, czy rozkoszowanie się kobiecymi wdziękami. Równie dobrymi. Może nawet bardziej okazałymi?
- Brzmisz teraz naprawdę poważnie - przyznała. A skoro tak, to nie wypadało żartować z tego tematu. Czuła to już wcześniej, teraz miała już absolutną pewność. Nie zamierzała rzucać żadnego żartobliwego komentarza odnoszącego się do jego rodzinnych spraw. Co więcej, nie chciała ciągnąć go za język, skoro powiedział wyraźnie, że to nie jest rozmowa na telefon.
- Jeremy... - kolejny raz zrobiła odrobinkę dłuższą pauzę. Tym razem nie było to do końca zamierzone, po prostu wstała ze swojego fotela, podeszła do drzwi i domknęła je nieco szczelniej, by jeszcze bardziej wytłumić dźwięki dochodzące z sali. - Oboje jesteśmy dorośli. Rozumiem, że masz przeszłość. Ja też ją mam. Jeśli będziesz chciał porozmawiać o tym wszystkim po powrocie, to na pewno cię wysłucham, ale zrozumiem, jeśli będziesz wolał po prostu pomilczeć. To też wychodzi mi całkiem nieźle. Załatw to, co masz do załatwienia i przyjedź - powiedziała spokojnie. W międzyczasie znów usiadła w swym fotelu i dolała sobie jeszcze odrobinę alkoholu. - Mógłbyś tylko czasem dać znać, że nadal żyjesz i planujesz wrócić.
Nie to, żeby w razie braku jakiejś wiadomości miała zamiar szukać sobie innego towarzystwa, by zaspokoić swoje pierwotne potrzeby. To kompletnie nie o to chodziło. Gdzieś tam, na horyzoncie, majaczyła jej wizja zadośćuczynienia, jakie jej obiecał, a skoro dzielili już trzęsienia ziemi oraz lądowali we wspólnym bagnie, to chyba mogłaby żyć z myślą w stylu "mój facet wyjechał, więc na niego czekam".
- Mniej więcej - uśmiechnęła się pod nosem. - Tak naprawdę nie zamierzałam nikogo zwolnić. Okej, przez chwilę przeszło mi to przez myśl, ale potem... Potem poszłam do Rudd's. Ile właściwie masz teraz czasu? - wtrąciła nagle. Ot, chciała wiedzieć, czy dzwonił na szybko podczas tankowania auta, czy mógł porozmawiać chwilę dłużej.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
W milczeniu przytaknął głową, czego Makayla oczywiście nie mogła widzieć. Ale wszystko się zgadzało – to wszystko brzmiało poważnie i takim też było. Aczkolwiek nie sprawiało to, że mówiąc jej o tym Jeremy przemieni się w jakiegoś pana ponuraka i Makayla nie będzie mogła nawet drgnąć policzkiem w strachu, że urazi tym Paxtona.
Wysłuchał jej kolejnych słów w milczeniu. Był pozytywnie zaskoczony tym, jaką przestrzeń mu dawała. Sam jeszcze do końca nie wiedział, czy opowie jej o wszystkim zaraz po powrocie, czy jednak będzie musiał przez chwilę przetworzyć to sam w swojej głowie.
– Oczywiście, że planuję wrócić – odparł w odpowiedzi na jej ostatnie słowa z tego monologu. – Nie planowałem wyjechać z miasta bez słowa. Ani bez pożegnania. Tym razem tak wyszło, ale jeżeli kiedykolwiek taka sytuacja się powtórzy, uprzedzę cię wcześniej – zapewnił. Choćby miał być to głupi sms, sytuacja z dzisiejszego dnia na pewno się nie powtórzy. Sam nie wiedział, jak to wszystko intepretować – jej troskę i swoje zapewnienia. Miał poczucie, że wisiało nad nimi mnóstwo niewypowiedzianych słów, które po opadnięciu mogły albo wywołać wybuch atomowy, albo spowodować pokój na świecie. Nic pomiędzy,
– Całkiem sporo. Jestem cholernie zmęczony, ale chętnie cię posłucham – stwierdził i sam położył się na łóżku. Był to niebezpieczne w jego stanie, bo jeśli Makayla nagle usłyszałaby po drugiej stronie głośne chrapanie… no, z tego już nie byłoby tak łatwo się wytłumaczyć! – Byłaś w Rudd’s? Umówiłaś się z kimś? – spytał zaciekawiony, czy poszła na samotnego drinka, czy jednak wezwała kogoś w ramach pogotowia i potrzeby wygadania się. I pokurwienia na Paxtona. A może poszła sama, stwierdzając że skoro Jeremy ją wydymał, to ona odda się tej czynności z innym facetem. Tyle pytań!
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Domyślała się, że tego typu sprawach, mających jakieś powiązane z rodzinną tajemnicą, przestrzeń jest czymś, czego człowiek czasem naprawdę potrzebuje Niekoniecznie wsparcia, niekoniecznie dobrej rady, tylko przestrzeni, by zmierzyć się z własnymi demonami. Może właśnie dlatego do tej pory Makayla nie rozmawiała z nikim o śmierci Grace (poza szwagrem, który akurat całkiem dobrze znał sytuację obu sióstr, więc nie trzeba było wtajemniczać go we wszystko od samego początku). A może po prostu ich konflikt zaostrzył się na tyle, iż nie obeszło jej to tak bardzo, jak być może powinno.
- Taki gest będzie naprawdę mile widziany.
W jej świecie coś takiego było normalne. Sytuacja, w której ktoś ją wystawił i zniknął bez słowa, bez względu na to, czy chodziło o randkę, czy jakieś zawodowe zobowiązania, nigdy wcześniej jej się nie zdarzyła. Była przyzwyczajona do tego, że uprzedzano ją nawet o minutowym spóźnieniu. Nic dziwnego, że "delikatnie się wzburzyła", gdy Paxton wyciął jej taki numer. Okazuje się jednak, że nawet tak nieokrzesanego faceta można nauczyć odrobinki ogłady lub przynajmniej dość dobitnie dać mu do zrozumienia, że nie lubiła tego typu zachowań.
Skoro miał czas, zamierzała z niego skorzystać. Nie musiała nigdzie pędzić, rozpoczynać historii w połowie, mogła rozwinąć nieco swoją opowieść na tyle, by nie pozostawiać tu pola dla niepewności i snucia domysłów nie mających nic wspólnego z rzeczywistością.
- Poszłam sama - przyznała. - Nie wiem, czy kojarzysz właściciela. Przez wiele lat Harden i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Planowaliśmy nawet otworzyć Rudd's wspólnie. Gdyby nie to, że spotkałam na swojej drodze Hatwhorne'a, byłabym dziś współwłaścicielką pubu.
Czy w jej głosie dało się słyszeć dumę? Być może. Ciężko jednak powiedzieć, z czego ona wynikała: z tego, że mogła mieć połowę udziałów w całkiem nieźle funkcjonującym lokalu, czy też z tego, że teraz była już kobietą gangstera. No, człowiekiem, ale wiadomo, kobietą brzmi zdecydowanie lepiej.
Oczywiście tylko zawodowo.
- Harden chyba wciąż jest zazdrosny o to, że wybrałam Nathaniela, a ja lubię go czasem podręczyć swoją obecnością - zdaje się, że nawet delikatnie się uśmiechnęła. To był niewinny żart, który zamierzała za chwilę sprostować. - Był taki moment, kiedy byliśmy dla siebie wrogami. Rywalami. Wciąż jeszcze ma do mnie żal, ale obecnie... od czasu do czasu zdarzy nam się normalnie porozmawiać.
I to właśnie robiła. Normalnie z nim rozmawiała. A że akurat o Paxtonie... O tym powie mu za moment.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
To nie było też tak, że Jeremy po wsze czasy zamierzał milczeć przy Kayli na temat wszystkich jego rodzinnych tajemnic. Czy tego chciał, czy nie, była to część jego osobowości, jego historii. Rodzinne dramaty i trudne doświadczenia ukształtowały go jako człowieka. Natomiast nie miał zamiaru na siłę wypytywać Makaylę o jej przeszłość, o której zresztą napomknęła podczas tej rozmowy telefonicznej. Wychodził z założenia, że sama mu o wszystkim powie, jeżeli poczuje się gotowa. W końcu o to chodziło w dawaniu sobie przestrzeni, prawda?
Uśmiechnął się pod nosem słysząc jej słowa. Cholernie podobało mu się to, że Makayla miała swoje zasady, a nie przyjmowała wszystko jak leci. Nie była kobietą, którą można było porzucić bez słowa i za jakiś czas wrócić do tego, co było. Miał w sowim życiu tego typu znajomości i… nie cieszyły się one jego szacunkiem. Bo w końcu jak miał szanować kogoś, kto nie szanował samego siebie. Jego zachowanie względem Kayli zdecydowanie wykraczało poza jego modus operandi. Chyba wszystko wskazywało na to, że z tego dzikusa będą jeszcze cywilizowani ludzie.
– Chyba kojarzę, ale tylko z widzenia – odparł drapiąc się po brodzie. – Nie miałem pojęcia, że się przyjaźniliście – dodał, a kiedy wspomniała o właścicielu Shadow, zmarszczył lekko brwi. – Czym skusił cię Hawthorne, czego nie mógł ci zaoferować Harden? – spytał, choć domyślał się, że to wszystko oscylowało wokół pieniędzy. Zdziwiłby się, gdyby tak nie było. Dobrze wiedział, jak to wszystko wyglądało w Shadow.
– Jest zazdrosny tylko o ten wybór czy o jeszcze jakiś inny? – dopytał, bo coś mu podpowiadało, że Harden mógł chcieć od Makayli czegoś więcej, niż tylko to, by została jego wspólniczką. – Wiesz, jak to jest z facetami. Nasza urażona duma to zadra na całe życie – uprzedził, unosząc lekko brew. Choć Makayla już pewnie nie raz zdążyła się o tym przekonać na własnej skórze. Na pewno dała kosza niejednemu byczkowi, który przeklinał ją do tej pory! – I o czym rozmawialiście? – spytał zaciekawiony.
Makayla Wyatt
ODPOWIEDZ
cron