instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
010.

Po powrocie starała się odbudować swoje życie towarzyskie. Na początku było to trochę trudne, skoro unikała swojego byłego, a on jak na złość pojawiał sie tam gdzie ona albo tam gdzie chciała być. Dobrze, że miała swoich informatorów, które pomagały jej go unikać, chociaż to też nie do końca zadziałało tak jak powinno. Na szczęście najgorsze ma za sobą, teraz może powiedzieć nawet że mają relacje w kierunku tych pozytywnych. Nie zmieniało to jednak tego, że raczej wolała na niego nie wpadać. Budziło to w niej dużo bardzo różnych emocji przez co zachowywała się absurdalnie, a nie chciała być niestabilną wariatką. Dlatego dzisiaj wybrała na jej babskie spotkanie z Kaią miejsce, gdzie Flynn na pewno się nie pojawi, bo on nie był z typów co tupią sobie nóżką. Spotkały się oczywiście najpierw na biforek, żeby w klubie być w odpowiednim stanie upojenia alkoholowego, bo inaczej to zupełnie bez sensu. Pomijając już fakt, że nie były bogaczkami, żeby tyle pić w klubie to po prostu było to nieznośne.
- Jak Ci się podoba Lorne? - zagadnęła, kiedy były w drodze do klubu. Ciekawiło ją to mocno, bo jako osoba, która się tu urodziła i spędziła w zasadzie większość swojego życia, w tym poznają miasto od najgorszej strony, chciała wiedzieć jak się prezentuje dla kogoś z zewnątrz - Gdzie w ogóle mieszkasz? - zapytała - Ja jak byłam mała to chciałam w Tingaree. Są tam takie drewniane domki, w środku lasu, więc dookoła natura, rano budzi Cię śpiew ptaków - podzieliła się z nią tym co przyszło jej do głowy, a że zdążyły już się trochę napić to nie miała przed tym żadnego oporu. Normalnie nie wypluwała z siebie tyle słów za jednym razem - Chociaż są tam też dzikie zwierzęta, więc to minus - dodała jeszcze krzywiąc się przy tym lekko.

fizjoterapeutka — cairns hospital
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
przeniosła się cztery miesiące temu, by zamieszkać z przyjaciółką po tym, jak jej dotychczasowe życie się posypało
002.

Obawiała się zderzenia z małomiasteczkowością. Nie była już w wieku, kiedy łatwo nawiązywało się znajomości — ludzie, których widywała w pracy, mieli w większości ustabilizowane życie i rodziny przecież. A że nie chodziła na żadne dodatkowe zajęcia, to i możliwości miała ograniczone. Okazało się jednak, że Lorne Bay przyjęło ją bardziej otwarcie, niż zakładała. Nawiązała pierwsza znajomości, znalazła ludzi o podobnych zainteresowaniach i w niedługim czasie — ledwo po czterech miesiącach mieszkania — porzuciła początkowe obawy, gdy przechylała kolejną szklankę ze zbyt mocnym drinkiem, którego przygotowały razem z Rey, zanim opuściły jej mieszkanie, by udać się do klubu.
— W sumie to bardzo — przyznała, zaskakując samą siebie odpowiedzią. Wcześniej nie poświęcała temu szczególnie myśli. Kailani przeżyła wystarczająco dużo przeprowadzek w życiu, by nauczyć się, że nie warto przywiązywać się do miejsc. W jednej chwili się gdzieś mieszkało, w innej przenosiło się na drugi kraniec świata — szczególnie gdy miało się za rodziców dwójkę oszustów.
— Nie widziałam ich jeszcze. W Pearl Lagune przy plaży, razem z przyjaciółką — wyjaśniła. Jej samej nie stać byłoby na wynajęcie czegoś w tym rejonie, ale dziewczyna, która ściągnęła ją do miasteczka, zaoferowała pokój w domu, w którym się wychowała. Dzięki temu miała piękny dom, ze wspaniałymi widokami, którego na pewno nie chciała w najbliższym czasie zmieniać na cokolwiek innego — nawet na drewniane chatki w środku lasu. Nawet takie na wyspie Gahdun Island, chociaż raz miała okazję podziwiać ją. — Jeszcze nie wiem, co jest tutaj fajne tak naprawdę, bo najczęściej przesiaduję na plaży i w pracy — wyjaśniła. Czasami też błądziła do klubów, ale dotychczas udało je się dopiero dwukrotnie, a szkoda, bo brakowało jej kręcenia się po parkiecie.
Kiedy poczuła duszne powietrze i unoszący się w powietrzu miks duszących zapachów, uśmiechnęła się szeroko. Nie przeszkadzało jej ocieranie się o przypadkowych ludzi, gdy trzymając rękę niedawno poznanej koleżanki, próbowała dostać się bliżej baru, żeby móc zamówić sobie pierwsze drinki.
— Co bierzemy?! — zawołała, starając się przekrzyczeć dudniącą muzykę. Czuła się już wprawdzie lekko pijana, ale chciała wziąć szklankę z jednym z drinków, a później znaleźć miejsce na parkiecie, bo przecież nie będą siedzieć bezczynnie.

instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Rey też zaskoczyła, bo o ile rozumiała, że komuś się Lorne podobało, w końcu sama należała do tej grupy, to tego że bardzo się nie spodziewała. Lekka przesada mogła to być jej zdaniem, ale skoro Kaia była tak pozytywnie nastawiona to ona zupełnie nie zamierzała tego psuć. W sumie to wręcz przeciwnie, jeśli będą ku temu okoliczności i ochota to ona chętnie jej pokaże swoje ulubione miejsca, żeby to bardzo się utrzymało. Taką miała nadzieję przynajmniej, że się utrzyma - To super - powiedziała z uśmiechem - Przeprowadzki mogą być trudne - ona coś o tym wiedziała. Co prawda ją Melbourne też miło przywitało, ale okoliczności zmiany miejsca zamieszkania średnio miłe były, więc trochę psuło to cały efekt.
- Wow - lekko zaskoczona była, a że już po alkoholu to Kaia dostała bardzo szczerą reakcję - Czyli na bogato - stwierdziła zgodnie z prawda, ale rozbawiona bardziej niż z zazdrością. Dziewczyna na pewno zdawała sobie sprawę. Fajnie było słyszeć, że wszystko jej się układało, powodziło, bo sama Rey nie mogła narzekać też. Były oczywiście aspekty, na które mogła, ale no to sobie tylko była winna - Fajnie, że Lorne daje Ci się poznać od najlepszej strony - powiedziała. Te mniej bogate dzielnice też mają coś w sobie, ale na widoki trafiła prawie najlepszej, dla niektórych może nawet najlepsze - Plaże to dobry początek, bo nie zawodzą - stwierdziła. Ładne były bardzo - Surfujesz? - zapytała, bo nie ma co przecież się opierać na stereotypach i zakładać, że wszyscy w Australii też sport lubią i praktykują. Wcale tak nie było na pewno, więc totalnie potrzebne pytanie - Nie jest to metropolia, ale jest tu co robić. Zależy co lubisz - spojrzała na nią pytająco. Rey na pewno jej coś poleci, chociaż prawda była taka że trochę sama musiała się w tej kwestii do edukować, bo ostatnie kilka lat spędziła poza miasteczkiem, a teraz jednak dużo siedziała w pracy, więc więcej słyszała, niż tak serio mogła polecić.
- Gin? - zapytała nachylając się w kierunku dziewczyny, żeby się lepiej słyszeć, chociaż w tych warunkach było to trudne. Narzekać nie zamierzała, w końcu potańczyć przyszły, więc dokładnie tego mogły się spodziewać.

kailani fairfield
fizjoterapeutka — cairns hospital
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
przeniosła się cztery miesiące temu, by zamieszkać z przyjaciółką po tym, jak jej dotychczasowe życie się posypało
Kaia miała zdecydowanie więcej do odkrycia. Nie chodziła tymi uliczkami od dziecka — jak większość osób, które gdzieś na swojej drodze w Lorne spotkała. A skoro wszystko to pozostawało nowością, to nic dziwnego, że wywoływało zachwyt i całą mieszaninę innych emocji. Kiedyś to dla niej spowszechnieje i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale teraz? Teraz przypominało serialowe, senne miasteczko, które zawsze zachwycało ładnymi widokami i przesadnie pięknymi ludźmi. — Są. I mówię to jako specjalistka — przyznała niby ze śmiechem, ale odrobinę nerwowym, bo wystarczyło, że te słowa z jej ust padły, by dotarło do niej, że może niepotrzebnie wspominała o tym aspekcie życia, kiedy stale przeskakiwała z miejsca w miejsce.
— Miałam szczęście — przyznała. Ze względu na ofertę, dom, który zajęły i mnóstwo innych rzeczy. Jeśli kiedyś jej przyjaciółka dojrzy do myśli, że chciała mieszkać sama, Kaia to uszanuje — chociaż na pewno przykro będzie jej się wyprowadzać z tak pięknej okolicy. — Plaże są wspaniałe — przyznała bez udawanego zachwytu. Były ładniejsze, niż w miejscach, w których zdołała zamieszkać z rodzicami, gdzieś na przestrzeni lat. Mogła się więc cieszyć, że Lorne Bay nie było jednym z miasteczek, w którym zdecydowali się zasłynąć jako duet złodziejaszków i oszustów. — Jeszcze nie, ale bardzo bym chciała — dodała. Myślała o tym jak wcześniej. Miała nadzieję, że któregoś dnia nadarzy się ku temu okazja i ktoś pokaże jej, jak to działało. Póki co nie znalazła w sobie ani wystarczająco odwagi, ani też kogoś, kto chciałby ją tego nauczyć.
Pokiwała głową, zanim odwróciła się w stronę barmana, by wykrzyczeć do niego poczwórne zamówienie. Jedną kolejkę na teraz, a druga, którą mogły zabrać ze sobą na parkiet, by wypić, kręcąc się już wśród zdecydowanie bardziej pijanych ludzi.
— Napijmy się za dobry wieczór, brak kaca i jakąś budę z frytkami, gdy będziemy wracać! — zawołała do niej, podając jej pierwszego drinka. Sama uniosła swojego i po szybkim stuknięciu szklanką o jej, napiła się kilka dużych łyków. Trochę zbyt łapczywych i może odrobinę zbyt gówniarskich, jak na ich wiek, ale wcale jej to nie przeszkadzało.

ODPOWIEDZ