instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
001.
ghost of the past turned out to be the new reality
{outfit}

Przeszło jej przez myśl, że może powinna przestać i po prostu zdać się na los. Jak wydarzy się sytuacja, w której będzie musiała stanąc z nim twarzą w tarz to będzie i tyle. Nikt nie umrze, kończyny nie straci, może co najwyżej godność, ale to najgorsza opcja. Może też okazać się, że stali się dorosłymi ludźmi, którzy potrafią normalnie rozmawiać, a potem iść w swoją stronę. Nigdy niewiadomo. Kiedy o tym myśla coraz bardziej się do tego przekonywała, bo miało to sens. Dużo sensu. Wszystko się zmieniało im bardziej realna sytuacja wydawała się być w jej głowie. Szykując się do wyjścia uznała, że najwyżej będzie go unikała przemieszczając się po lokalu, da się zrobić. W drodze była coraz mniej pewna, a kiedy znalazła się pod lokalem to stwierdziła od razu, że jak go zobaczy to wychodzi.
Może zachowywała się głupio. Może przesadzała. On na pewno już dawno o niej zapomniał, żył sobie swoim super życiem, a przynajmniej takie informacje do niej dotarły, więc powinna podejść do tego na luzie. Tylko problem był taki, że ona nie zapomniała. Miała wrażenie, że nigdy nie zapomni i nigdy z nikim niczego takiego, więc spotkanie go wydawało jej się piekielnie trudne. Niezależnie od tego jak się potoczy. Nie chciała przeciez zrobić z siebie idiotki ani zdradzić się z tym że o niego pytała. Ani że o nim myślała częściej niż żadziej nadal.
Weszła do środka analizując od razu ludzkie twarze. Najpierw wzrokiem napotkała koleżanki, do których pomagała, a potem jego. Od razu sięgnęła do torebki wyjmując telefon, jakby właśnie dzwonił i musiała go odebrać, po czym szybko wyszła. Tak jak zawsze. Wszystko miało być jak zawsze. Oprócz tego, że tym razem usłyszała znajomy głos. Mogła z nim nie rozmawiać te kilka lat, ale od razu wiedziała że to on. Zatrzymała się biorąc głeboki wdech, przykleiła lekki uśmiech do twarzy i odwróciła się w jego stronę - Flynn, hej - przywitała się strając się brzmieć i wyglądać naturalnie bardzo, nawet na trochę zaskoczoną. Nie jak uciekinierka. Chciała powiedzieć coś więcej, ale nie bardzo wiedziała co. Wolała wybadać teren zanim powie coś więcej. Widział ją wcześniej w podobnej sytuacji czy nie? Od tego zależała jej taktyka teraz.
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
kiss me once 'cause you know I had a long night
kiss me twice 'cause it's gonna be alright
three times 'cause I've waited my whole life
001.
Los nie był dla niego zbyt łaskawy w ostatnim czasie. Przeziębił się podczas jednej z imprez świętujących koniec zimy, więc był wyłączony z walk przez ponad dwa tygodnie, co równało się z odcięciem dopływu gotówki. Za pieniądze ze swojej normalnej pracy też był w stanie wyżyć, ale musiał się bardziej ograniczać i mniej mógł dawać swojemu ojcu.
Miał też wrażenie, że był nie tylko przeziębiony, ale też coś mu się na głowę rzuciło. Może dostał o jeden raz za dużo w potylicę, bo kilka razy zdawało mu się, że widzi swoją byłą. Jedyną, która się liczyła. Mignęła mu raz w tłumie w barze, drugi raz przemknęła między alejkami w sklepie, a za trzecim mógłby przysiąc, że jechała rowerem po ścieżce wzdłuż plaży, choć było to niemożliwe, skoro wyjechała gdzieś na południe, żeby się uczyć rysowania. Czy coś. A może to nie był żaden uraz czaszki, przez który kość mu uciskała mózg, tylko nawiedzal go duch przeszłości, przypominający mu o decyzji, którą kiedyś podjął. W końcu zbliżały się Święta, to pora na takie odwiedziny.
Tym razem, gdy zobaczył ją pomiędzy ludźmi w barze, w którym kiedyś nie było ich stać na drinka, bez wahania ruszył za nią. Ona zaczęła uciekać, jak gdyby to on był goniącym ją duchem.
Reyah! — krzyknął za nią, nie myśląc kompletnie o tym, że dookoła nich byli jacyś ludzie, którym mogłoby się nie spodobać, że bezceremonialnie się między nimi pcha, a raczej ich taranuje w pogoni za jakąś drobniutką laską. Wyciągnął za nią rękę i o mało nie uchwycił czegoś zdecydowanie bardziej namacalnego niż materiału jej koszulki. Zobaczył jej twarz z bliska i usłyszał głos, który sprawił, że zadrżał na całym ciele, a na ręce wystąpiła gęsia skórka. Myślał, że już nigdy więcej się na nią nie natknie. Że zostawiła całe to życie i jego za sobą z zamiarem nie oglądania się już nigdy za siebie. A jednak, stała przed nim, z uśmiechem tak sztucznym, że nie wiedział kogo próbowała oszukać. Na pewno nie jego, bo przecież doskonale potrafił przejrzeć przez jej przybierane na pokaz miny. Nawet teraz.
Jesteś prawdziwa — powiedział lekko zdyszany z wyczuwalną w jego głosie ulgą. Na razie to właśnie to uczucie dominowało, szok nie pozwalał innym dojść do głosu. — Zacząłem myśleć, że dostałem w głowę o jeden raz za dużo — przyznał się, odkrywając przed nią więcej kart niż planował. Był jednak zbyt oszołomiony by nad sobą panować.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Rey by wcale nie powiedziała, że coś mu jest patrząc na niego teraz. Wyglądał naprawdę dobrze. Jakby ją o zdanie zapytać to powiedziała, że nawet lepiej niż kiedy widziała go ostatni raz. Nie wiedziała czy to złudne wrażenie, ale wydawał się jej jeszcze postawniejszy. Że szczęśliwszy to może sobie dopowiadała, jednak na pierwszy rzut oka na pewno mniej poobijany.
Ciężko było osądzić co było gorsze, świąteczny duch Rey czy taka prawdziwa. W końcu duch zaraz zniknie, z tą prawdziwą natomiast było gorzej, szczególnie że nigdzie się aktualnie nie wybierała. Jedynie to w drugą stronę niż on, co jak widać wychodziło jej całkiem nieźle do tej pory, skoro pozostawała jakąś nieuchwytną zjawą w jego głowie. Teraz była prawdziwa, on też był i ta sytuacja była dla niej dokładnie tak ciężka jak się spodziewała. Nie chodziło nawet o to że bała się jakiejś kłótni, bo tego się nie spodziewała w ogóle. Chodziło o uczucia, które mogła sobie ignorować do tej pory, ale jak usłyszała jego głos to było ciężko, nie mówiąc o tym co się w jej głowie działa jak stała teraz naprzeciwko niego mogąc przyglądać mu się z bliska.
Jakby ją ktoś zapytał to ona oczywiście nie uciekała. Po prostu miała ważny telefon, nowa praca i te sprawy. Nie było to takie kłamstwo całkowite, bo Julia była zajmująca, także w każdej chwili faktycznie mogła do niej zadzwonić albo napisać. W tym momencie jednak o tym nie myślała.
Jej myśli całkowicie skupiły się na nim. Patrzyła na niego uważnie, jakby chciała na tej podstawie nadrobić wszystkie te lata i wyłapać wszystko co się zmieniło. Jakby była w stanie to wyczytać z jego twarzy. Serce waliło jej przy tym tak mocno, że zagłuszało wszystkie dźwięki dookoła. Chwilę jej zajęło zanim dotarło do niej co dokładnie powiedział- Pewnie dostałeś i tak, ale jestem prawdziwa - zapewniła go nie odpowiadając sobie za dużo do jego słów w tym momencie. Przecież w jej głowie wiódł teraz szczęśliwe życie, bez tego syfu w który to ona go wciągnęła, także na pewno nie chodziło mu że w niedawnym czasie tylko tak ogólnie - Chyba nadal nie umiem Cię okłamywać, więc będę totalnie szczera. Nie mam pojęcia co się teraz mówi - przyznała, bo totalnie nie wiedziała co powiedzieć. Że dobrze wygląda? Zapytać co u niego? Chyba nie była gotowa na słuchanie, że lepiej niż kiedy była częścią jego życia - To że dobrze wyglądasz wydaje się przesłodzone, a wszystko inne co mi przychodzi do głowy totalnie nieodpowiednie - wyznała. Na przykład, że tęskniła.
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
kiss me once 'cause you know I had a long night
kiss me twice 'cause it's gonna be alright
three times 'cause I've waited my whole life
Bił się mniej, a i owszem, a w ciągu ostatnich niemal trzech tygodni wcale, więc nie miał poobijanej twarzy ani innych części ciała. Reyah mogła zapomnieć jak wygląda bez pełnej palety sinej tęczy na skórze, skoro podczas ostatnich lat ich związku stale walczył. Zmienił się też pod innymi względami. Tak samo jak ona. Te kilka lat odbiło się na nich obojgu, nie dało się udawać, że minęła tylko chwila. Flynn potrafił przywołać każdy detal jej twarzy z pamięci, ale rzeczywistość prezentowała się znacznie lepiej niż jego wspomnienia, w których i tak ją idealizował. Krócej ujmując, była piękna. W ten znajomy, ale jednocześnie nowy sposób.
Zachwycanie się tym, że przed nim stała, piękna, cała i prawdziwa, było tylko jedną z setek pozornie niezwiązanych ze sobą myśli, które przemykały przez jego głowę w szaleńczym tempie. Miał też po swojej stronie szok, on nie miał czasu przygotować się psychicznie na ewentualność tego spotkania w przeciwieństwie do niej. Właściwie to myślał, że już nigdy jej nie zobaczy. Co najwyżej jako ducha przeszłości, nawiedzającego go by przypomnieć jakie błędy popełnił na przestrzeni lat. A jednak, była tu i patrzyła się na niego w sposób, który sprawiał, że jego bijące w szaleńczym tempie serce tylko przyspieszało, zbliżając go niebezpiecznie do stanu przedzawałowego. Reszta świata nie istniała, znajdowali się we dwójkę niemalże w bańce, wszystko poza nią było tylko rozmazaną smugą.
Ano — zgodził się machinalnie, bo nie potrafił się skupić na tyle by wyartykułować z siebie coś bardziej elokwentnego. Chociaż mówienie o elokwencji i Flynnie w jednym zdaniu było obelgą wobec tego pierwszego. Nie miałby najszerszego słownika pojęć nawet gdyby część nie wypadała mu uchem za każdym razem gdy oberwał za mocno w głowę. Wciąż chciał ją dotknąć, żeby się przekonać na własnej skórze czy jest prawdziwa, ale trzymał ręce przy sobie. — Ja chyba wiem, co chcę powiedzieć — powiedział powoli po wysłuchaniu jej słów. Czy coś w nim drgnęło na wieść, że dobrze wygląda? I czy było to raczej poczucie winy, nie przyjemne ciepło? Raczej tak, ale trudno mu to było określić jednoznacznie, bo musiałby być w stanie się skupić na swoich emocjach na dłużej, a było to obecnie niemożliwe. Nie w towarzystwie utraconej na własne życzenie miłości, która dopiero co przestała przed nim uciekać. — Co tu robisz, Rey? — zadał pytanie, które było dość oczywistym w sytuacji, w jakiej się znaleźli. — Bo że dobrze wyglądasz podkreślać nie muszę — było to tak oczywiste, że nie był właściwie po co o tym wspomina. Ale w tym momencie czuł, że wie jeszcze mniej niż zwykle. — I jak długo tu jesteś? — dorzucił drugie. Skoro tym razem była prawdziwa to przy poprzednich razach, gdy ją widział, najprawdopodobniej też była. A to nasuwało całą masę innych pytań.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Niepoobijany Flynn w jej głowie był zdecydowanie młodszy, niż ten którego teraz widziała. Przecież dobrze pamiętała jak wyglądał jak się poznali, byłaby nawet w stanie powiedzieć w co był ubrany, bo przez lata pielęgnowała to wspomnienie. Wolała to niż kiedy opatrywała jego rany czy przykładała lód do posiniaczonego ciała. Te wspomnienia bolały bardzo. Niemniej one też utrwaliły się w jej głowie i zdecydowanie wolała to jak prezentował się teraz. Bez siniaków, ran na twarzy i tego spojrzenia, którego wielu na pewno się bało. Ona nigdy. Ona bała się tylko wtedy o niego. Także teraz radość mieszała się z poczuciem winy.
Nie była pewna czy to przygotowanie jakoś jej pomogło. Nie czuła, żeby tak było, bo te wszystkie scenariusze jakie w głowie układała przecież się nie spełnią. To co chciała powiedzieć może wyrzucić do kosza, w sumie jej mózg to zrobił, bo aktualnie nic z tego nie pamiętała. Miała pustkę totalną. Tylko on się liczył, a ona bardzo walczyła ze sobą, żeby się do niego po prostu nie przytulić teraz.
Mógłby ją dotknąć, ale mogłoby to się skończyć bardzo źle. Albo bardzo dobrze. Zależy od punktu widzenia i tego czego oczekiwali, chociaż żadne nie potrafiło chyba tego teraz określić. Serce, które do tej pory waliło w jej piersi teraz stanęło oczekując na jego pytanie. Miała w głowie wiele pomysłów odnośnie tego jakie słowa mogą paść z jego ust, jedne gorsze od drugich. Nie wiedziała do końca czego się spodziewać, więc spodziewała się wszystkiego, ale najgorszego. To co padło wcale nie było pytaniem prostym. Znaczy pytanie może i proste było, ale odpowiedź zdecydowanie trudniejsza. Bo co mu miała teraz powiedzieć? Że tęskniła za swoim życiem tu, że tęskniła za nim? Nie byłoby to kłamstwem, ale na pewno nie było to czymś co powiedzieć chciała. Nadal pamiętała przecież jak się czuła, kiedy dość dosadnie jej zakomunikował, że to nie ona była dla niej najważniejsza. Kolejne było jeszcze gorsze, jednak zamierzała zachować spokój i udawać, że jest totalnie wyluzowała. Flynn na pewno sobie zdawał sprawę, że Rey do luzaka było daleko, natomiast długo jej nie widział. Zawsze mogła się jednym stać przecież - Wróciłam - powiedziała wzruszając lekko ramionami, jakby to nic takiego wielkiego nie było. Dla niej w sumie nie było, bo zawsze wiedziała, że wróci kiedyś do domu, a on nie miał jak tego wiedzieć. Komplement z jego ust jej uwadze nie umknął wcale, jednak nie był czymś co u niej wielką radość wzbudziło. Wręcz lekką złość poczuła, dlatego pozostawiła to bez komentarza w ogóle - Nie zamierzałam tam zostawać na stałe, więc stwierdziłam, że najwyższy czas, żeby się zapakować do domu - dodała jeszcze, bo odpowiadanie jednym słowem jakby byli jakimiś znajomymi czy po prostu byłymi wydawało jej się nieodpowiednie bardzo - Niedługo - odpowiedziała, chociaż to było niekonkretne bardzo - Jakieś dwa miesiące - tu jej lepiej poszło, ale to mniej pewnie powiedziała zdecydowanie. Liczyła, że następne pytanie jakie padnie z jego ust wcale nie będzie takie jakiego się spodziewała. Nie zamierzała się przyznawać, że go tyle czasu unikała intencjonalnie, a nauczona była że najlepszą formą obrony był atak, więc może się to tak skończyć. Nie żeby chciała. Chociaż sama nie wiedziała co chce, bo dużo bardzo się w jej głowie i innych częściach ciała działo.
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
kiss me once 'cause you know I had a long night
kiss me twice 'cause it's gonna be alright
three times 'cause I've waited my whole life
Z jednej strony pragnął, żeby się do niego teraz przytuliła, bo jej dotyk i to uczucie, gdy ich ciała idealnie się w siebie wpasowywały byłoby spełnieniem jego najskrytszych marzeń, które pielęgnował w swoim sercu w ramach tortur wobec samego siebie przez lata. Z drugiej, to, że trzymali się od siebie na dystans było prawdopodobnie jedynym powodem, dla którego był w stanie jakkolwiek logicznie myśleć. Była też trzecia, zawistna strona, malutka część jego osoby, chciała ją pokarać za to, że go zostawiła. Oczywiście, ta cząstka zakładała, że Reyah wciąż go kocha, a był to raczej wymysł samolubnej części jego umysłu, zupełnie oderwana od rzeczywistości. Minęły cztery lata. Zdążyła się przez ten czas z niego wyleczyć, ruszyć dalej. On nie do końca, ale przecież próbował. Miał Amaltheę, miał swoją pracę, miał jakieś nowe zainteresowania (i kilka starych)… Mógł sobie wmawiać, że poszedł dalej. I prawie już w to uwierzył, dopóki jej nie zobaczył.
Nie oczekiwał zbyt wiele w odpowiedzi na zadane pytania. Tylko prawdy, nieważne jaka by ona nie była. Nie wierzył w jej wyluzowaną postawę, którą próbowała sobie teraz narzucić. Może się mylił, może odkryła jakiś magiczny sposób na to, żeby się zmienić. Chuj wie co robiła ze swoim życiem odkąd wyjechała. Ale dopóki ktoś nie poda mu na dłoni jasnych dowodów na to, że zaszły w niej jakieś zmiany, będzie obstawiał przy swoim. A jego Rey w takiej sytuacji byłoby bardzo daleko do „chillery”.
Na stałe? — upewnił się, choć w głębi duszy już znał odpowiedź na to pytanie. Ujęłaby to inaczej, gdyby wpadła tu tylko w odwiedziny. I nie widywałby jej wcale wcześniej. A był prawie pewien, że przy tych poprzednich razach, gdy migała mu w tle, nie była jedynie urojeniem. — Aha — skwitował jedynie, bo nic sensowniejszego mu do głowy nie przyszło. Nie miał pojęcia, że zawsze planowała tu wrócić, bo mu tego nigdy nie powiedziała. Nie miał prawa się na ten fakt złościć. Ale i tak poczuł iskierkę gniewu. Radził sobie z tym wszystkim bazując na założeniu, że więcej się nie zobaczą. Tymczasem pojawiła się tu niespodziewanie, nawiedziła go kilkukrotnie i teraz oznajmiła, że będą mieli jeszcze wiele szans by się spotkać. Równie dobrze mogła mu przywalić na dzień dobry w brzuch. Odniosłaby taki sam efekt jak teraz. — Dwa miesiące to według Ciebie niedługo? — wyrzucił z siebie praktycznie z miejsca po tym jak mu wyjawiła ile już baluje w Lorne Bay. Teraz to już się zezłościł. — Chowałaś się przede mną przez dwa jebane miesiące? I dalej byś to robiła gdybym Cię teraz nie dogonił? — zapytał i zwieńczył swoje słowa prychnięciem. Atakował ją, bo nauczyli się dokładnie tego samego. W końcu wychowali się w bardzo podobnych okolicznościach, a potem spędzili lata razem, ucząc się od siebie nawzajem. A on czuł, że ma pełne prawo być oburzony w tym momencie.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Wychodzi na to, że obydwoje byli masochistami, bo Rey nie potrafiła dać mu odejść, nawet jeśli bolało ją za każdym razem kiedy pojawił się w jej myślach. Z wielu powodów. Fakt, że nie była dla niego na tyle ważna bolał ją równie mocno co świadomość, że to ona wciągnęła go w syf, z którego nie potrafiła pomóc mu wyjść. Miała nadzieję, że brak jej osoby mu w tym pomoże, bo innego pomysłu nie miała. A kochała go za bardzo, żeby postawić siebie wyżej i egoistycznie zostać. Kochała go tak bardzo, że czas i odległość zupełnie tego nie zmieniły. Ani przekonanie o tym, że on jej tak nie kochał. Może pomogłaby jej jakby miała swoją Amaltheę, ale nikt nie był wystarczająco dobry, żeby dłużej zagrzeć miejsce przy jej boku. Jakby nie porónywała wszystkich do niego na pewno byłoby łatwiej.
Na pewno trochę się zmieniała, śmiałaby powiedzieć że dojrzała, oby trochę zmądrzała, bo w końcu dużo się tam nauczyła. Miała jakieś świstki na to nawet. Ale nie była zupełnie nową osobą. Nadal była jego Rey i nadal znał ją najlepiej na świecie, co widać na załączonym obrazku, bo mimo że bardzo próbowała postawić coś między nimi, muru by nie dała rady, ale co żeby dystansu nabrać to czytał ją bez najmniejszego problemu.
- Yhym - przytaknęła. Nie musiał nic więcej mówić. Wystarczyło to aha, jego mina i reakcja na to co powiedziała, żeby wiedziała co teraz myślał. Śmiało mogła stwierdzić, zachwycony nie był, czego się spodziewała oczywiście. Chociaż myślała, że dostanie więcej obojętności z jego strony. Nie żeby narzekała, bo obojętność z jego storny bolała ją bardiej, niż gniew, natomiast zupełnie nie trafiła z tym dlatego nie był zachwycony. Wszystko przez błąd w podstawowym założeniu, bo do głowy jej nie przyszło, że nadal miał tyle uczuć, skoro to jego decyzja spowodowała że odeszła. Sam tego chciał - Ale nie będę Ci wchodzić w drogę - obiecała - Mam pracę, nawet dwie, więc mam co robić - przynajmniej tyle mogła dać od siebie i dla siebie, bo rozmawianie z nim w ten sposób łatwe dla niej nie było. Jakby miała go zobaczyć z jakąś inną kobietą to już w ogóle dramat. Także jak widać ona sobie z tym nie radziła wcale. Uniosła brew na jego słowa patrząc na niego oburzona wręcz jego złością, do której według niej nie miał podstaw żadnych - Ty tak na serio teraz? - zapytała i też sobie na niego prychnęła, bo kto jej zabroni. Na pewno nie on. Nie zamierzała zaprzeczać ani potwierdzać czy się przed nim chowała, bo obydwoje znali odpowiedz na te pytania -Co miałam według Ciebie zrobić? Wpaść na herbatę, żeby obgadać jak to ostanim razem stwierdziłeś, że napierdalanie się jest ważniejsze niż ja? - oczywiście, że zamierzała to wyciągnąć, bo naprawdę ją rozzłościł. Nikt nie potrafił tego zrobić tak jak on. Nikt też nie potrafił sprawić, że jest szczęśliwa, jak on, więc równowaga zachowana - Wybacz, że po tym nie byłeś pierwszy na mojej liście - szkoda, że w innych rzeczach nie byli tak dobrzy, jak w ataku. Widać, że uczyli się od najlepszych i dużo doświadczenia mieli.
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
kiss me once 'cause you know I had a long night
kiss me twice 'cause it's gonna be alright
three times 'cause I've waited my whole life
W przypadku miłości, jaka ich łączyła jakaś cząstka ich osoby miała już na zawsze nosić w sobie to uczucie. Zakorzeniło się głęboko, nie dało się go wyrwać jak chwasta, nawet jeśli by się próbowało. A on nigdy takiej próby nie podjął. Nosił w sobie jej wspomnienie, bo nie chciał zapomnieć. Z czasem chciał po prostu by stała się częścią jego osoby, do której może sięgać bez czucia bólu. I był na dobrej drodze dopóki ona na niej nie stanęła.
On mógł na razie oceniać ją jedynie po wyglądzie. Podejrzewał, że nie tylko w tym aspekcie zaszły zmiany. W samym sobie ich za wiele nie widział. Być może z wierzchu dużo w jego życiu się zmieniło, ale miał wrażenie, że w środku jest w zasadzie tym samym człowiekiem, co gdy się rozstawali. Może bardziej zgorzkniałym, jej odejście sprawiło, że zaczął patrzeć na pewne sprawy inaczej, chociażby na związki. Więc jednak cośtam było w nim innego niż wcześniej. Niekoniecznie w dobrą stronę.
Dzięki za obietnicę — mruknął obojętnie, jeszcze chwilowo próbując utrzymać swoje emocje na wodzy. Nie szło mu to specjalnie dobrze, widać było jego poruszenie i zdenerwowanie przez szpary w jego fasadzie, przez które Rey mogła przejrzeć na drugą stronę jak przez dziury w starym płocie. Próby ukrywania czegokolwiek przed sobą nie miały żadnego sensu, ale trudno się pozbyć nawyków, których nabrali przez lata rozłąki. Flynn nie chciał okazać przed nią słabości. Powody były dość oczywiste i nie ma co się nad nimi rozwodzić. Nad jego złością też nie. Nad jej oburzeniem już mógł, w swoich myślach i na głos, choć tego drugiego na razie nie robił. Bo zauważył je, trudno było nie, skoro było wymalowane na jej twarzy. — A co myślałaś? Że przełknę tę tabletkę bez popijania i ruszę dalej ze swoim życiem? — zapytał ją, w zasadzie retorycznie, bo nie oczekiwał od niej odpowiedzi. Chociaż spodziewał się, że i tak ją dostanie. — Nie no, zdecydowanie lepiej jest mnie stalkować i chować się po kątach, pozwalając mi myśleć, że wariuję — stwierdził wkurzony. Czy być może wcale nie śledziła go i była tylko w tym samym miejscu i o tym samym czasie co on? Istniała taka możliwość, ale ona nie była wystarczającym dopieczeniem jej w tym momencie. A chciał to zrobić, bo wkurzyła go niemiłosiernie. A on nie był najbardziej rozważnym człowiekiem, który myślał zanim coś powiedział lub zrobił. Emocje kierowały nim obecnie bardziej niż zwykle, a zwykle i tak pozostawał pod ich pantoflem. Tym bardziej, że z miejsca postanowiła wyciągać największą bombę w zasadzie na start. — Zajebiście. Wiem, że wypisałem się z innej na własne życzenie, ale tym bardziej powinienem się znaleźć na tej — odpowiedział jej i pokręcił głową, a właściwie potrząsnął. W zasadzie nie wiedział po co, bo nie było opcji, żeby się pozbył z niej jakichkolwiek myśli i uczuć. Było ich zdecydowanie za dużo, choć jednocześnie czuł się dziwacznie pusty.
To co? Chcesz już iść i dać mi spokój? — zapytał wyzywająco. Tchórz, tchórz, tchórz.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Przy takiej miłości nie można chyba było kompletnie pozbyć sie bólu. Ona wiedziała, że Flynn będzie częścią jej na zawsze i prawdę mówiąc najwięcej bólu czułaby gdyby on nie mógł powiedzieć tego samego. To że jej nie kocha byłaby w stanie znieść, ale nie jakby o niej zapomniał, chociaż byłoby to na pewno łatwiejsze dla obojga. Szkoda, że oni łatwej drogi nigdy nie wybierali.
Możliwe, że się dowie, bo skoro tym razem ją dogonił to nie bardzo miała już powody, żeby uciekać. Nie oznaczało to oczywiście, że jest chętna do wspólnego spędzania czasu, bo zupełnie nie była. Aż taką masochistką nie była, bez przesady, natomiast na pewno trafia się okazję, kiedy będą spędzać czas z tymi samymi ludźmi a tym samym poniekąd ze sobą. Rey żyła w świecie, gdzie jego życie zmieniło się na dobre. Pomijając już fakt, że miał normalną pracę to nie utykał, nie miał poobijanej twarzy i nie krzywił się za każdym razem jak brał głębszy wdech. To były dobre znaki, które wyłapała niemalże od razu. Szkoda, że nie wiedziała, że to chwilowe, wtedy na pewno by takich wniosków nie wyciągała. Tak jak takich, że bez niej jest mu ewidentnie lepiej.
Westchnęła tylko na jego słowa, bo nie bardzo wiedziała co na to powiedzieć. Nie chciała mu wchodzić drogę, kłócić sie z nim ani robić tego co teraz robią. On mógł nadal żyć swoim życiem, a ona swoim. Nikt nikomu nie musiał w drogę wchodzić, szczególnie że jej osoba dobrze na niego nie działała. Widziała to dobrze, nawet jeśli się starał to ukryć. Każde kolejne słowo padające z jej ust też nie pomagało. Problem polegał na tym, że nieważne jak bardzo by się starała unikać sprzeczek to Flynn działał na nią jak nikt inny. Nie potrafiła się nie odezwać, zacisnąć zęby i nic nie powiedzieć - Tak - odpowiedziała, bo to była oczywista odpowiedz dla niej przecież - Nie widzę żadnego powodu, żebyś miał tego nie zrobić. Szczególnie, że wygląda na to, że dobrze Ci to wychodzi - dodała jeszcze - Nie stalkowałam Cie - zaprzeczyła oburzona. Robiła akurat coś zupełnie przeciwnego czyli uciekała przed nim. Co najwyżej wypytywała znajomych o niego, ale to zdecydowanie pod to określenie nie podchodziło - I chyba trochę przesadzasz z tym wariowaniem - dorzuciła trochę lekceważąco.
- Nie - powiedziała dość stanowczo - Ty mnie zostawiłeś pierwszy, więc nie jesteś na żadnej, chyba że ja zdecyduje inaczej. Ty już nie decydujesz o niczym - teraz była równie wkurzona co on. Chociaż nie powiedziała do końca prawdy, bo nadal był na liście ludzi, których kochała, ale nie chciała żeby o tym wiedział. Niewiele wiedziała aktualnie, jednak tego była pewna.
Spojrzała na niego zaskoczona, a potem parsknęła. W sumie mogliby w tej rozmowie nie używać wcale. Mogliby tylko kręcić głową, wywracać oczami i parskać na siebie, dogadali by się tak sam dobrze, jak im idzie teraz - A co już Ci sie nie podoba ta rozmowa? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Oczywiście, że nie zamierzała odpuścić.
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
kiss me once 'cause you know I had a long night
kiss me twice 'cause it's gonna be alright
three times 'cause I've waited my whole life
Nigdy nawet nie podjął próby zapomnienia o niej. Czasem kiedy jego myśli ku niej wędrowały, próbował je zająć czymś innym, ale nie za każdym razem. Pozwalał sobie na wspomnienia, zarówno te miłe, jak i przykre, na żale i rozgoryczenie. Były też przypadki, gdy nie potrafił o niej nie myśleć. Na ringu, kiedy przechodził obok pnia, przy którym często się rozkładali na plaży i w wielu innych miejscach. Spędzili razem szmat czasu, a Lorne Bay było stosunkowo małe. O czym teraz się kolejny raz przekonywali. I na pewno jeszcze im będzie dane.
Zastanawiał się po co wróciła. Nie dla niego, tego był pewien. Ale wiedziała, że natknie się na niego. Nigdy nie miał aspiracji do tego by wyjechać. Dlatego, że przez większość życia znajdowało się to poza zasięgiem jego możliwości i nie widział w ogóle dla siebie miejsca gdzieś indziej. Dla niej natomiast była szansa na życie gdzieś indziej. Uwolnienie się od tego syfu na dobre. Od niego, skoro oboje tak zdecydowali. Czy już jej wcale nie zależało? Czy był jej na tyle obojętny, że mogła na niego wpadać i nic sobie z tego nie robić? Fakt, że przed nim zwiewała nie pozwalał tego jednoznacznie określić, a ta rozmowa nie pomagała mu zadecydować. Może jak się rozejdą i będzie miał czas się uspokoić, a potem to wszystko przemyśleć, nakręcić się znowu… I tak dalej to w końcu do czegoś dojdzie. Ale na razie nie było takiej opcji.
Tak, kurwa, świetnie mi to idzie ewidentnie — prychnął. Serio, zajebiście szło mu przyswajanie do wiadomości, że Reyah wróciła i zostanie tu na stałe, co oznacza, że jeszcze się zobaczą, nawet przelotnie. — Jak chcesz — machnął ręką, bo akurat o to nie chciał się kłócić. Gdyby wiedział, że o niego wypytywała to sprawa by wyglądała inaczej i by się bardziej wówczas oburzał, ale tak to mógł sobie akurat tę kwestię odpuścić. Szczególnie, że nie był pewien czy nie przesadzał. Jakby gadał więcej z ich wspólnymi znajomymi to może by mu powiedzieli, ale ich kontakty się trochę poluzowały. Żaden z nich nawet nie wiedział o Thei i nie mógł sprzedać ploty o niej Morales. — Nie możesz już decydować o tym czy przesadzam, czy nie — wytknął jej. Już ona o to zadbała.
Ja? To nie ja wyjechałem — stwierdził oburzony bez zastanowienia. — Ale dobrze, nie jestem na żadnej liście — niech będzie jak chce. Nie zasługiwał jej zdaniem nawet na to, żeby mu napisała choćby SMSa, że wraca to proszę kurwa bardzo. Niech ma co chce.
Nie wiem o czym więcej byśmy mieli rozmawiać, skoro nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia — co to było za idiotyczne pytanie z jej strony. Tak samo jak cała ta rozmowa. I tak, miał serdecznie dość, ale to nie on zachowywał się jak skończony głupiec w trakcie tej wymiany zdań i nie on ją teraz przeciągał z powodów, których za cholerę nie potrafił zrozumieć. — Obyśmy się nie zobaczyli przez długi czas. Następnym razem już nie będę się do Ciebie odzywał — zażyczył sobie i jednocześnie złożył jej obietnicę, a potem się po prostu odwrócił i odszedł. Ręce go świerzbiły, nogi kierowały same w doskonale znanym kierunku.
I byle jak najdalej od niej.

koniec, Reyah Morales
ODPOWIEDZ