Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
#11

Prawdę mówiąc Adam był przekonany, że dla niego statek załadowany szalonymi randkami i uniesieniami miłosnymi już dawno odpłynął. Ożenił się w dość młodym wieku, dlatego tak naprawdę już dawno zapomniał jak to było spotykać się z kimś, poznawać się i czuć te wszystkie motyle w brzuchu. Obecnie na myśl o swojej małżonce dostawał raczej mdłości niż czuł, że cokolwiek tam fruwa, ale po raz pierwszy od baaardzo dawna miał wrażenie, że może ulec to zmianie. Po randce z Mabel długo rozmyślał i wspominał sobie jej przebieg. Dochodził do wniosku, że nie było niczego, co zmieniłby w jej przebiegu. Było luźno, swobodnie, okazało się że mają ze sobą jeszcze więcej wspólnego niż pierwotnie zakładał. Do tego doszedł element flirtu zwieńczony pocałunkiem. Wychodziło na to, że zaliczyli idealną pierwszą randkę. Dlatego należało iść za ciosem i udać się na kolejną - zapewne równie udaną!
Zgodnie z zapowiedzią Adam przygotował swój prezent, którego strajkujące elfy Mikołaja odmówiły dostarczenia. I na razie tyle na temat prezentu, żeby nie walnąć spoilerem. Brooks uznał, że w okresie przedświątecznym grzechem byłoby umówić się w innym miejscu, niż jarmak świąteczny. Nie umówił się z Mabel w konkretnym miejscu, dlatego najpierw zrobił obchód całego jarmarku. W pewnym momencie dostrzegł brunetkę i z uśmiechem na ustach ruszył w jej kierunku.
- Możesz śmiało ruszać w stronę Mikołaja, założę się że nie dostaniesz za ten rok rózgi - rzucił zaczepnie kiwając głową w stronę kolejki do Świętego Mikołaja siedzącego na podwyższeniu parę metrów od nich. - Dobrze Cię widzieć - dodał, po czym delikatnie ułożył dłoń na jej talii i pocałował na powitanie w policzek. Nie chciał od razu wylatywać z większymi gestami, dając sytuacji samej się rozwinąć.
mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
7


Miała tylko nadzieję, że nagle nie zacznie padać albo nie zastanie ich na tej randce burza – bo jednak futerko i deszcz to niezbyt dobra kombinacja. Bynajmniej nie chciała wyglądać niczym zmokła kura. Podejrzewała, że wówczas Adam byłby skłonny do odwrócenia się na pięcie i daniu w długą. A jeszcze będąc w swojej sypialni stwierdziła, że wygląda całkiem uroczo i miała nadzieję, że przyciągnie skutecznie TO jedno spojrzenie. Bo w przeciwieństwie do Adama, Mabel znane było uczucie motyli, zauroczenia i ekscytacji na kolejną randkę. Dość często przecież dobrze się z kimś bawiła ¬– choć musiała przyznać, że naprawdę rzadko kiedy czuła się tak jak w obecności Brooksa. Mężczyzna od początku dawał poczucie bezpieczeństwa i sprawiał, że do całej sprawy podchodziła ciut poważniej. Niby niczego sobie nie obiecywali i też nie mieli niczego ze sobą przegadane, ale mimo to Mabel czuła, że z Brooksem będzie inaczej. Nie oznaczała to, że uważała go teraz z miejsca za tego jedynego i chciała go zaciągnąć na ślubny kobierzec – bez przesady prawda – ale podświadomie czuła, że randki z Adamem będą na nieco innym poziomie. Trochę ją to przerażało mimo wszystko, bo nie zwykła odnajdować się w poważnych relacjach, ale inaczej niż zwykle w takiej sytuacji – postanowiła spróbować.
Na szczęście, kiedy napisał jej o prezencie dla niej sprawił, że została uprzedzona, więc miała trochę czasu by i jemu coś na szybko kupić. Nie planowała tego i poniekąd to, że Adam postanowił jej sprezentować coś na święta ją zdziwiło. Niemniej, dzięki tej smsowej podpowiedzi, udało jej się kupić mu zabawny krawat z dinozaurami, który miała nadzieję, że doceni. Kiedy tylko go spostrzegła na jarmarku świątecznym uśmiechnęła się promiennie już z oddali. I kiedy podszedł do niej, przywitawszy się z nią buziakiem w policzek, oddała mu tego buziaka, choć jej usta figlarnie zawędrowały do kącika jego ust, ale nie przekroczyły owej granicy. — Hej, a nie masz wrażenia, że to strasznie creepy zmuszać dzieci do siadania jakiemuś staremu dziadowi na kolanach? Czy to jakby nie zezwalanie społeczeństwu na dziwne zachowania? Nigdy nie wiesz czy taki Mikołaj na jarmarku to tak naprawdę nie menel, który potrzebuje szybko zarobić, a wieczorami łapie za tyłki młode dziewczyny w klubie — podzieliła się z nim z powagą swoimi obawami, obdarzając go wymownym spojrzeniem. — Mam nadzieję, że Joey’ego trzymasz z daleka od takiego jarmarcznego Mikołaja? — zapytała z lekkim niepokojem i troską w głosie.
Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Ubraniowa misja zakończyła się sukcesem, bo Adam od razu zwrócił uwagę na to jak uroczo prezentowała się Mabel. Choćby właśnie przez ubiór przejawiała młodzieńczy przejaw świeżości, który – obok charakteru i poczucia humoru – również go do niej przyciągał. Prawdę mówiąc gdyby zmokło jej futerko, to wciąż uważałby ją za uroczego zmokłego futerkowca. Ale mimo to lepiej, żeby jednak nie gruchnęło i nie psuło im randki, wiadomo. Brooks czuł się przy Mabel totalnie swobodnie, więc miał nadzieję że w takim wypadku ona czułaby się podobnie przy nim. I o ile może jakiś czas temu myślał jeszcze o dzielącej ich różnicy wieku jako o potencjalnym minusie dla tej relacji, tak z biegiem czasu kompletnie przestał zwracać na nią uwagę. Sam również musiał przyznać, że podchodził do tej znajomości poważnie – w końcu już na pierwszej randce wspomniał mimochodem o pisaniu listów do Mikołaja z jego synem, czego przecież nie oferował każdej napotkanej na swojej drodze kobiecie. A na poważne rozmowy z pewnością przyjdzie jeszcze czas – Adam nie chciał niczego przyspieszać, wolał aby wydarzenia toczyły się swoim torem. Chciał też dać Mabel szansę na potencjalne wycofanie się jeśli jednak stwierdziłaby, że nie chce się w to pakować. Nie miałby do niej żadnych pretensji i być może nie oferowałby jej przyjaźni – bo nie wierzył w takie rzeczy – ale na pewno wciąż okazywałby jej sporo serdeczności.
Trochę pesymistycznie zajechałam, więc wróćmy do przyjemniejszych rzeczy! Uśmiechnął się czując jej usta w okolicach swoich – wychodziło na to, że oboje będą odpakowywali ten prezent powoli, w odpowiednim tempie, tak żeby deser faktycznie zostawić sobie na koniec. Dziwna metafora, ale no!
– Bardziej creepy jest dla mnie to, że niektóre dzieciaki same się tam pchają,a rodzice jeszcze im wtórują. Zero wyrobienia instynktu samozachowawczego. A potem trzeba robić kolejną i kolejną kampanię o tym, żeby nie ufać każdemu napotkanemu znajomemu, który oferuje ci cukierka albo prezenty, jakie ma w samochodzie – westchnął nieco zrezygnowany, po czym posłał brunetce szeroki uśmiech. Czy któreś z nich myślało, że ich rozmowa przynajmniej nie otrze się o wątki kryminalne? No chyba nie! – Kiedy idę z Joeyem na takie wydarzenia, wcześniej dokładnie prześwietlam Mikołaja. No i młody miał już tyle wykładów na ten temat, że mam niemal stuprocentową pewność, że bez mojej obecności nie zawędruje za żadnym fikuśnym czerwonym wdziankiem – odparł. Joey pewnie wolałby obejść się smakiem niż po raz setny słuchać wykładu ojca o nierozmawianiu z nieznajomymi na ulicy. – Ale cieszę się, że Tobie też nie muszę robić takich wykładów. Myślę, że zasłużyłaś na prezent z racji bycia grzeczną i ułożoną dziewczynką w tym roku – stwierdził i wyjął z kieszeni małe pudełeczko, w którym znajdował się łańcuszek, na którym z kolei znajdowała się zawieszka z mini mikrofonem. – Myślałem o odrysowanym kształcie ciała z miejsca zbrodni, ale uznałem że to byłoby jednak zbyt creepy. Jeszcze bardziej niż jarmarczny Mikołaj – podsumował przytakując głową i czekając na reakcję dziewczyny.
mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Prawdę powiedziawszy, Mabel czuła się przy Adamie całkiem swobodnie. Czasem tylko przyłapywała się na myśli, że być może powinna nieco przystopować z tymi motylami w brzuchu i nie uśmiechać się w aż tak oczywisty sposób do niego, ale nie potrafiła tego głupiego uśmiechu na jego widok powstrzymać. Chyba po prostu miała nadzieję, że z Adamem będzie inaczej, a zarazem fajnie. Nie przeszkadzało jej, że był od niej troszkę starszy ani to, że w zasadzie był starszym bratem jej kolegów, ani też to, że prawdopodobnie pamiętał ją jako nastolatkę. Nie przeszkadzało jej to, że miał syna. Może trochę przeszkadzało jej to, że miał wciąż żonę na papierze, bo to zawsze rodziło jakiś niepokój w kiełkującej relacji, ale wiedziała przecież, że nie mieszkają razem. Wiedziała to jeszcze od czasów, gdy był tylko jej kontaktem na policji. Poza tym… jak oboje zdążyli zauważyć w swoich głowach, na poważne rozmowy przyjdzie jeszcze czas. Na razie Mabel wolała skupić się na chwili obecnej i wymianie prezentami. Bo prezent od niej ukryty miała w niewielkim różowym plecaczku. Na szczęście opakowany w świąteczny papier krawat był dość łatwy do ukrycia.
Musiała się uśmiechnąć, bo poniekąd z ulgą przyjęła, że Adam wcale nie traktuje jej wywodu jako coś pretensjonalnego, a wręcz podszedł do jej słów równie poważnie. Czasami tego właśnie się obawiała, iż Adam potraktuje ją po prostu protekcjonalnie ze względu na ich różnicę wieku. Albo, że nie będzie wystarczająco świadomy pewnych kwestii, przez co – ponownie – sprowadzi się to do protekcjonalnego potraktowania. Ale tak się nie działo. Adam za każdym razem słuchał tego, co miała do powiedzenia i wcale jej nie zbywał. Może poniekąd miało to związek z tym, że był detektywem i jego zawodem było słuchanie ludzi? Niemniej, Mabel to naprawdę doceniała i odwzajemniła jego uśmiech, co miało oczywiście oznaczać to, że w pełni się z nim zgadza. — Mogłabym skłamać, że jestem zaskoczona twoim wyznaniem, ale…. Nie zrobię tego. Wcale mnie nie dziwi, że wykorzystujesz swoje detektywistyczne zdolności i prześwietlasz Mikołaja — oznajmiła z nieskrywanym rozbawieniem, bo jednak umówmy się, to też nie było do końca normalne zachowanie, za to całkiem w stylu Brooksa, a dla kogoś takiego jak Mabel było całkowicie akceptowalne i wcale jej to nie zdziwiło.
Och — mruknęła tylko na jego pochwałę i zafalowała wymownie brwiami. Ale nie zdążyła rzucić żadnym flirciarskim tekstem, bo wówczas Adam wyjął małe pudełeczko. Bezczelny uśmieszek zniknął z jej twarzy, kiedy otworzyła jego zawartość. Aż jej oczy zabłyszczały, bo prezent był tak w punkt, że z trudem powstrzymała się przed pociągnięciem nosem i zrobieniem awww. Parsknęła śmiechem jednak na to osłonięcie się z jego strony kolejnym żartem i tylko pokręciła głową. — No, to byłaby jednak lekka przesada — przyznała z rozbawieniem, podnosząc na niego wzrok. — To jest naprawdę przepiękny prezent. Przemyślany i uroczy. Naprawdę dziękuję — powiedziała i tym razem już cmoknęła go w usta, decydując, że sobie zasłużył tym prezentem. Szybko i przelotnie, by się nie nasycił jeszcze za bardzo, ale za to z czułością. — Zapniesz? — spytała, wyciągając łańcuszek z pudełeczka.
Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Na szczęście Adam nie należał do tego typu facetów, którzy musieli podbudowywać swoje ego czy udowadniać męskość poprzez protekcjonalne odnoszenie się do kobiet. Mabel owszem, była od niego młodsza, ale jednocześnie nie widział w niej jakiejś naiwnej młódki, a dojrzałą kobietę. To właśnie ten fakt sprawił, że w ogóle przyszło mu do głowy, żeby się z nią umówić. Bo nie chodziło przecież o rok urodzenia, bo Adam znał też kobiety - swoje rówieśniczki - które pod tym względem pozostawały daleko w tyle za Fairweather. W pewien sposób imponowała mu również tym, że wykazywała tak duże zrozumienie względem jego rodzinnej sytuacji. Bo faktycznie, formalnie był przecież żonaty, co mogło przecież odstraszać. Mabel jednak z jakiegoś powodu postanowiła obdarzyć go zaufaniem, a Brooks - w ramach pewnego rodzaju rewanżu - miał zamiar traktować ją jak najlepiej się dało i być wobec niej szczerym na każdym etapie ich relacji.
- To by tłumaczyło fakt, że wciąz tu jesteś i nie szukasz ukradkiem toalety, do której mogłabyś się wymknąć, po drodze całkiem opuszczając jarmark - odparł również szeroko się do niej uśmiechając. Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości, że akceptacja dziwactw drugiego człowieka jest solidną podstawą relacji, to tu miał idealny tego przykład! - Ale wiesz, to zboczenie zawodowe bywa czasem i przekleństwem. Mniej podejrzliwym ludziom pewnie łatwiej się żyje - wzruszył ramionami, wzdychając nieco teatralnie. W końcu im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. A Adam sypiał ostatnio bardzo kiepsko.
Z uśmiechem na ustach uważnie obserwował reakcję Mabel. Aż mu się jakoś ciepło na serduchu zrobiło kiedy widział, że brunetka naprawdę szczerze ucieszyła się z jego prezentu. Prawdę mówiąc trochę już zapomniał, jak przyjemne może być sprawianie komuś bliskiemu prezentów.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie - odparł wciąż się uśmiechając i odwzajemniając jej przelotny pocałunek, który rozbudził ochotę na więcej. W odpowiedzi na jej kolejne pytanie przechwycił od niej łańcuszek, po czym przestąpił krok i znalazł się tuż za nią, odgarniając jej włosy z karku. - Zaraz zobaczymy, czy uda mi się zrobić to szybko i z klasą, czy będziemy musieli prosić o pomoc kogoś z mniejszymi dłońmi - rzucił zaczepnie w pełni skupiając się na swojej misji. Która zresztą zakończyła się powodzeniem, wobec czego mógł odetchnąć z ulgą! - Gotowe. Obyło się bez wzywania posiłków - dodał jeszcze nawiązując do policyjnego żargonu. Kiedy ponownie znalazł się tuż przed nią, dokładnie przyjrzał się łańcuszkowi, a następnie przeniósł wzrok ponownie na twarz Mabel. - Nie ma co, mam wspaniały gust - stwierdził z zawadiackim uśmiechem. Dwuznaczność była tu oczywiście całkowicie zamierzona!
mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Miałam ochotę zaklaskać na to zdanie wprowadzające, gdyż to bardzo dobrze świadczyło o Adamie. I jak podejrzewam o reszcie Brooksów, bo mama wychowała ich wzorowo! Natomiast samo podejście Mabel do sytuacji rodzinnej Adama nie wzięło się raczej znikąd i prawdę powiedziawszy, gdyby to był jakiś randomowy facet to by nigdy tak łatwo nie przyszło jej zrozumienie. A tymczasem pomimo tych wszystkich zebranych obaw, Mabel miała świadomość tego, że Adam jest po prostu dobrym facetem i nie oszukiwałby jej w ten sposób. Nawet jeśli złośliwy głosik w głowie podpowiadał jej, że generalnie to czerwona flaga i powinna wiedzieć lepiej, to ona uparcie go zduszała w zarodku. Znała Adama wystarczająco, by wiedzieć, że nie zrobiłby nic tak durnego, jak wdanie się w romans i jeszcze oszukiwanie swojej potencjalnej kochanki.
Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi i w przelotnym geście musnęła palcami jego dłoń, uśmiechając się jeszcze szerzej na potwierdzenie, że nigdzie się nie wybiera i nie ma zamiaru uciekać z tej randki. Spotkania świątecznego? Randki? W sumie nie wiedziała, jak to nazwać, bo w wiadomości użyli chyba czegoś w stylu „dostarczenie sobie prezentów”. — Hm… pewnie lepiej. Mówią, że im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, ale czy na pewno? — zapytała filozoficznie i również wzruszyła ramionami. — Lepiej żyć z większą świadomością otaczającego nas zła tego świata, ale bezpieczniej — skomentowała z lekko wymuszonym uśmiechem, bo nagle zrobiło się jakoś mrocznie.
Na szczęście płynnie przeszli do wręczenia sobie prezentów. I naprawdę się ucieszyła z czegoś tak dobrze dobranego jak ten naszyjnik. — A co? Widzisz kogoś ciekawego w tłumie? — podroczyła się z diabelskim uśmieszkiem, którego pewnie nawet nie widziała, bo przecież znajdował się tuż za nią. Pozwoliła mu zapiąć sobie na karku łańcuszek i poprawiła włosy, gdy tylko udało mu się to zrobić. Sam przecież wspomniał o kimś z mniejszymi dłońmi, prawda? Niemniej, Mabel i tak nie pozwoliłaby się nikomu innemu dotknąć, jak tylko właśnie jemu, co było na pewno dość oczywiste. Odwróciła się do niego z uśmiechem i parsknęła śmiechem na jego słowa, potrząsając głową. — Pozwolisz, że nie skomentuje tego w obawie o twoje ego? — spytała zaczepnie. — Też coś mam dla ciebie. To znaczy… elfy zostawiły — powiedziała po chwili i wyjęła z plecaczka opakowany krawat w dinozaury. Nie było to aż tak efektowne i przemyślane jak naszyjnik od niego – powiedziałaby, że był to prezent symboliczny, ale miała nadzieję, że mimo wszystko Adam się nie zawiedzie. — Będzie ci pasował na przykład na dzień ojca w szkole Joey'ego — dodała z uśmieszkiem, kiedy już otworzył prezent.
Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Mój wewnętrzny Adam aż się zarumienił, no tyle komplementów! Ale co tu dużo mówić, takie były fakty - Brooksowie byli świetnymi partiami. Czasami zdarzało im się pobłądzić, jak każdemu człowiekowi, ale generalnie każdy z nich był dobrym facetem. A już na pewno żaden nie był okropnym seksistą umniejszającym kobietom. Wszyscy dażyli szacunkiem mamę Brooks i na pewno każdy z chłopaków ją podziwiał, że praktycznie sama dała radę wychować tylu chłopa. Także ten szacunek do kobiet Adam przenosił na relacje z Mabel, której nigdy nie mógłby, a nawet nie chciałby zrobić w konia czy w jakikolwiek sposób skrzywdzić. Inna sprawa, że Mabel miała swój rozum i gdyby wyczuła, że Adam kombinuje, to na bank już dawno by mu podziękowała.
Dla Adama była to niewątpliwie randka. Co prawda przy pierwszym spotkaniu użył mniej bezpośredniego określenia, ale tym razem nie czuł już potrzeby takiego dawania im przestrzeni. Bawili się świetnie, ich wyjście zakończyło się pocałunkiem, oboje chcieli ponownie spotkać się sam na sam - no jeśli to nie było randkowanie, to ja już nie wiem co nim mogło być!
- Cholera, bardziej mrocznie-poetycko bym tego nie ujął. Wiesz czego mi tu brakuje? Co najmniej jednego martwego ciała - uśmiechnął się szeroko, wiedząc że Mabel doceni żart! No i cóż, ta dziewczyna z minuty na minutę coraz bardziej mu się podobała i nie chodziło jedynie o względy fizyczne.
- W tym momencie widzę jedynie Twój kark i włosy - odparł przekomarzając się, a kiedy znowu wzajemnie się widzieli i Mabel wspomniała o jego ego, parsknął śmiechem. - Słusznie, jak wiemy im większe ego, tym bardziej kruche i łatwiej je urazić. To miłe, że tak się o mnie troszczysz - stwierdził wciąż szeroko się uśmiechając, a następnie uniósł brwi na wieść o prezencie dla niego. Kompletnie się nie spodziewał ani też nie oczekiwał od brunetki żadnych prezentów. Tak naprawdę dawno nikt nie sprawił mu niespodzianki. I to jakiej! Widząc, co Mabel, tfu, elfy dla niego przygotowały parsknął śmiechem, bo jej gest naprawdę go rozczulił! - Niemożliwe, skąd wiedziałaś, że dokładnie taki miałem na oku? Nie pracujesz przypadkiem w jakimś Google Ads? - stwierdził z nieco teatralnym entuzjazmem. - Nie ma z nami elfów, dlatego pozwól, że podziękuję Tobie. Ale nie musisz przekazywać tych podziękowań dalej - zaznaczył z łobuzerskim uśmiechem, a następnie objął brunetkę w talii i musnął wargami jej usta, początkowo delikatnie, by po chwili całkiem dać porwać się chwili i całując ją zdecydowanie intensywniej i namiętniej.

mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Mabel znała Brooksów i zapewne znała też bardzo dobrze panią Brooks. Dlatego wiedziała, że ktoś, kto wyszedł spod jej dachu musi być dobrze wychowany. A przynajmniej na to właśnie liczyła. I swoje potwierdzenie otrzymywała niejednokrotnie w postaci różnych, wszelkich gestów ze strony jej synów. Co prawda z Adamem miała zawsze najmniej do czynienia, ale teraz miała okazję się przekonać – i to całkiem nieźle – że miał poszanowanie do kobiet i traktował je z należytą uwagą. Doceniała to bardzo i dlatego poniekąd wszystkie swoje obawy starała się upchnąć do szuflady i ich nie wyciągać na światło dzienne.
Zaśmiała się z lekko rozbawiona i ścisnęła lekko jego ramię. — Adam, ale serio, musimy trochę popracować nad tymi twoimi żartami w obecności innych ludzi, bo wydaje mi się, że piękne oczy nie wystarczą na odratowanie nastroju po takim żarciku. — Oboje chyba nie chcieliby żarty Adama były nieodpowiednie, prawda? Aczkolwiek miał rację, że ona doceniała jego czarne poczucie humoru, bo plasowało się ono pewnie na tym samym poziomie, co jej. Także jej to absolutnie nie przeszkadzało.
Oczywiście. Poza tym przecież wiadomo, że najgorzej spada się ze szczytu — rzuciła jeszcze z rozbawieniem. Ale cieszyła się jednocześnie, że Brooks miał do siebie dystans i wcale się nie obraził o ową uwagę i jeszcze z taką łatwością i płynnością się z nią droczył. Natomiast aż jej oczy rozbłysnęły, gdy spostrzegła, że sprawiła nie tylko, że był autentycznie zaskoczony jej marnym prezentem, ale również i wyglądał na uradowanego. No i zrobiło jej się bardzo miło, gdy tak umiejętnie acz teatralnie przyjął z entuzjazmem prezent od niej. Posłała mu więc ciepły uśmiech i z trudem powstrzymała się przed kolejnym pocałunkiem, bo facet był taki dobry i uroczy, że zdecydowanie zasługiwał. Ale widocznie Adam pomyślał o tym samym, bo dostrzegła w jego oczach znajomy błysk. Brewka jej drgnęła, gdy mężczyzna wspomniał coś nieprzekazywaniu podziękowaniem i już z uśmiechem spoglądała na niego w oczekiwaniu aż nachyli się w jej stronę. Dobrze, że trzymał ją w talii, bo tylko jakimś cudem się nogi pod nią nie uginały. Czuła się trochę jak trzpiotka, czując motylki w brzuchu, gdy tak się całowali na środku jarmarku świątecznego w tłumie ludzi, i było jej trochę głupio, że tak się zachowują, ale jednocześnie wcale nie chciała się od niego odrywać.
Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Kto by pomyślał, że w ich życiu zajdzie takie plot twist - że z tego Brooksa, z którym Mabel miała do tej pory najmniej do czynienia, Adam stanie się z tym, z którym obecnie spędzała najwięcej czasu. Z jednej strony zastanawiał się, jak reszta braci zareaguje na tę nowinę, natomiast z drugiej... tak naprawdę niezbyt się tym przejmował. Był dużym chłopcem i nigdy w życiu nie sugerowałby się w sprawach sercowych czyjąś opinią, nawet jeśli pochodziłaby ona od jednego z braci. On nigdy nie krytykował ich wyborów, a jeśli okazywały się one nietrafione, to sami musieli zmierzyć się z konsekwencjami. W końcu nikt za nich życia nie przeżyje.
- Nie udawaj, widziałem jak kącik ust Ci się podnosi - posłał jej szeroki uśmiech. - A przechodniom zawsze mogę pokazać odznakę i mówić, że rozmawiamy o ostatniej teorii na temat zbrodni - co oczywiście było żartem, bo Adam jednak poważnie traktował swoją pracę i nie wykorzystywał odznaki ani broni dla prywatnych celów.
Adam absolutnie nie zamierzał obrażać się o przytyki w jego kierunku ze strony Mabel. Wiedział, że źródłem tego wszystkiego była sympatia oraz chemia, jaka się między nimi wytworzyła. I to właśnie ta chemia sprawiła, że kiedy tak stali pośrodku tłumu na ulicznym jarmarku, kompletnie nie myślał o tym, co dzieje się wokół. Całkowicie skupił się na Mabel, na jej miękkich ustach i na tym, jak serce zaczęło mu mocniej bić. Niechętnie, ale w końcu oderwał się od dziewczyny, na koniec jeszcze odgarniając jej z policzka kosmyk niesfornych włosów.
- Cholera, zaczyna mi to wchodzić w nawyk - roześmiał się, choć w zasadzie uśmiech nie schodził mu z ust ani na moment w towarzystwie brunetki. Był to dopiero ich drugi pocałunek, ale nie wyczuwał z jej strony żadnego skrępowania, ktore czasami towarzyszyło takim sytuacjom. Wręcz przeciwnie - całowanie Mabel przychodziło mu niemalże naturalnie. Nie musiał rozmyślać, czy to dobry moment, czy okoliczności sprzyjają oraz czy po wszystkim nie będzie niezręcznie - czy był lepszy wyznacznik tego, że relacje idzie w dobrym kierunku?
mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Mabel też była ciekawa w jaki sposób zareagują bracia Adama. I czy w ogóle już którykolwiek z nich wie? Domyślała się, że Raymond zapewne jeszcze nie, skoro jeszcze jakiś czas temu próbował jej wcisnąć randkę.
Nie zdołała nawet ukryć rozbawienia tym razem i na jego komentarz niewinnie tylko wzruszyła ramionami. — Bo dla mnie, mój drogi, jesteś przezabawny. Ale może to tylko efekt klapek na oczach? — rzuciła, drocząc się odrobinę z rozbawieniem. Zapewne tak właśnie było, ale Mabel bynajmniej nie zamierzała się tym w ogóle przejmować. Poza tym wiedziała, że może sobie tego typu teksty rzucać w stronę Adama, bo ten nie traktował jej szpileczek i przytyków jako coś złego. Zresztą, Mabel ani przez chwilę nie miała intencji, by go zranić czy być wredną. Ona po prostu się z nim droczyła i poniekąd testowała na razie na ile może sobie z nim pozwolić. Jednocześnie naprawdę ciężko jej było uwierzyć w to, jak szybko po prostu zaczęła go szczerze lubić. Co Brooksowie mieli w sobie takiego, że tak łatwo każdemu przychodziło zakochiwanie się w nich? Sama Mabel na ten moment nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż trochę głupio się tym starszym mężczyzną zauroczyła.
Wtórowała mu uśmiechem. Jej też się to podobało. Nawet zaczynało jej się podobać trochę za bardzo i sama się sobie dziwiła, że tak łatwo przychodzi jej okazywanie uczuć w miejscu publicznym. I jak łatwo przychodzi jej okazywanie czułości wobec mężczyzny, z którym była dopiero drugi raz na randce. Mogła to, co prawda zrzucić na pożądanie, ale patrząc w oczy Adama czuła, że pod płaszczykiem pożądania, coś więcej ją do niego przyciąga. I żeby ponownie nie przylgnąć do mężczyzny, postanowiła odbić myśli obojga w zupełnie inne rejony. — Mam dla ciebie zagadkę, detektywie — oznajmiła nagle rozpromieniona i poklepała Adama po ramieniu. Brwi jej zafalowały. Zapewne przewidywała nagrody w postaci kolejnego pocałunku, ale o tym nie musiał wiedzieć. Niech ma ten element zaskoczenia. — Pewna kobieta idzie na pogrzeb siostry. Na tym pogrzebie spotyka mężczyznę, w którym się z miejsca zakochuje, ale podczas ceremonii traci go z oczu i mężczyzna znika po pogrzebie. Kobieta nie wie kim ów mężczyzna jest i nie zna jego imienia. Parę tygodni później ta kobieta zabija swojego brata. Dlaczego zabija swojego brata? — Poniekąd dumna była z tej zagadki, ale jednocześnie chyba wiedziała, że akurat z Adamem, który miał zapewne instynkt detektywa, może się ową zagadką podzielić. Powiedzmy, że też przy okazji sprawdzała jego spryt. No i pytanie czy nadawał się ewentualnie na wspólnika w zbrodni?
Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Wait, wait. Raymond? Ktoś tu chyba dawno nie dostał po głowie od starszego brata, he he. No ale tak serio, Adam mimo wszystko podchodził ostrożnie do kwestii informowania braci o swojej nowej relacji. Ale też nie było tak, że to ukrywał - Coltonowi w końcu się wysprzęgli podczas świątecznych zakupów. Po prostu czekał na odpowiedni moment, bo zdecydowanie nie był facetem, który na rodzinnej konfie na WhattsUpie ogłosi nowinę, że spotyka się z Mabel.
- Pewnie tak. Kiedy klapki opadną, odkryjesz że jestem starszym, niezabawnym panem z prześwitami na głowie - wyszczerzył się, oczywiście w tonie przekomarzanek, bo przecież dobrze wiedział, że dziewczyna nie miała złych intencji. Co do zauroczenia, Brooks sam zastanawiał się, czy już przekroczył tę granicę. Ale uśmiech i to uczucie zadowolenia i zaciekawienia towarzyszące mu przy każdym spotkaniu z panną Fairweather upewniały go, że owszem, był w niej zauroczony. No ale znowu - był ostrożnym facetem, który nie miał w zwyczaju używać takich określeń, nie będąc w 100% pewnym co z tego ostatecznie wyniknie. Choć przeczucie miał bardzo dobre.
Sam nie był fanem okazywania uczuć w miejscach publicznych, ale przy Mabel nabierał trochę luzu. Sam dziwił się, że przychodziło mu to tak łatwo. Ba, nie mógł sobie przypomnieć czy kiedykolwiek mu się to zdarzało. Nawet z żoną nie chodził publicznie za rękę, chociaż geneza tego była raczej zupełnie inna - z Grace dość szybko wyszła zimna ryba, a Adam z kolei z czasem przestał dążyć do okazywania sobie wzajemnie tego typu małych gestów.
Z zaciekawieniem uniósł brew, kiedy Mabel zapowiedziała swoją zagadkę. Kiedy ją wypowiedziała, głośno się zaśmiał.
- Panno Fairweather, naprawdę, musimy popracować nad twoimi historiami opowiadanymi w obecności innych ludzi - z błyskiem w oku sparafrazował jej słowa sprzed kilku minut. Ale jednocześnie w jego głowie zaczął się proces myślowy. Zmrużył oczy i uważnie wpatrywał się w Mabel i jej reakcje na jego tok myślenia. - Czyli... poznała faceta na pogrzebie członka swojej rodziny. Był to ktoś bliski dla jej siostry? A może dla rodziny? - głośno myślał. - Następnie zabija brata i... zgaduję, że znowu mamy pogrzeb? Na którym pojawia się ten facet? - spojrzał na nią pytająco. Dość szybko mu poszło, bo był wspaniałym detektywem, na pewno nie dlatego że dostał kiedyś na dc spoiler hihi. - Mam nadzieję, że nie opowiedziałaś mi przed chwilą historii opartej na własnych doświadczeniach - stwierdził rozbawiony. Kto tam wiedział, co tam się kryło w przeszłości Mabel!
mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Raymond był na tyle dobrym ziomkiem Mabel, że co rusz próbował jej wcisnąć jakiegoś swojego kumpla. No dobra, może nie robił tego z przesadną intensywnością, ale raz na jakiś czas podejmował taką próbę. Samemu się wokół niej chyba nie kręcąc, co było – nie żebym tutaj kogoś obgadywała – dziwne, patrząc na naturę Raymonda. A może po prostu Mabel nie była w jego typie? Albo stwierdził, że dobrej kumpeli się nie tyka i to bezapelacyjnie koniec dyskusji? Coś w tym było, skoro Mabel jakoś wcześniej nie udało się wokół żadnego Brooksa na stałe zakręcić. Nawet jeśli przyjaźniła się swego czasu w liceum z Coltonem, a obecnie kumplowała się trochę z Raymondem. No i kojarzyła resztę Brooksów co najmniej bardzo dobrze, skoro tam czasem bywała.
Bardzo to upiorna wizja, nie dopuśćmy do niej — oznajmiła dziewczyna, śmiejąc się i wpatrując w niego. I tak jakoś wyszło, że jej palce zaczepnie uderzyły o jego palce i z niewiarygodną łatwością wślizgnęły się pomiędzy nie i splotły ze sobą. Zupełnie jakby jej ręka od zawsze naturalnie pasowała do jego, choć tak naprawdę chyba był to pierwszy raz, kiedy Mabel faktycznie spróbowała ująć jego dłoń. Przez myśl jej co prawda nie przeszło, że mógłby ją odtrącić, bo nie sądziła, by się pośpieszyła jakkolwiek z tym gestem, ale nawet, gdyby to zrobił, to zapewne starałaby się go zrozumieć. Niemniej, wraz ze splecionymi dłońmi, całkiem naturalnie przeszła do zadania mu zagadki.
Potrząsnęła głową, posyłając mu wymowne spojrzenie pełne rozbawienia. Bezczelny, że tak wykorzystywał jej własny argument, ale cóż zrobić. — To tylko zagadka — oznajmiła obronnie, ale śmiejąc się przy tym. — Zadałam ją nawet w najnowszym odcinku podcastu, który będzie opublikowany w piątek — dodała jeszcze. Powinien się zatem cieszyć z tego małego sneak peeku. Niemniej, widziała w jego oczach, że faktycznie coś tam się w jego mózgu uruchomiło. Cóż, mogła się w zasadzie spodziewać, że jako detektyw wykaże się sprytem i odgadnie rozwiązanie, ale i tak odebrało jej to satysfakcję z triumfalnego obwieszczenia rozwiązania. — Za dobry jesteś — odparła, przewróciwszy oczyma. — Dobra dedukcja, detektywie. Widać, że dobrze wybrałeś swój zawód — pochwaliła. A zaraz też parsknęła śmiechem na jego słowa. — To byłoby bardzo nieostrożne z mojej strony — powiedziała z błyskiem w oku. — To… idziemy po jakieś smakołyki dla Joey’ego i po pierniki z nadzieniem dla mnie? Czy będziemy tak stać tutaj i przyciągać spojrzenia innych? — spytała nagle nieco przyciszonym głosem. Chyba stali na tyle długo w jednym miejscu, że faktycznie troszkę zwracali na siebie uwagę.
Adam Brooks
ODPOWIEDZ