bez pracy — i nadziei
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
You are the dancing queen
Young and sweet
Only seventeen
001 —

Wiatr w silnych porywach rozwiewający jej wyjątkowo tego dnia rozpuszczone włosy był niczym najsłodszy z owoców, który udało jej się zerwać. Plaża, całkiem pusta o tej godzinie, kusiła niczym syreni śpiew, a samotność była zaskakująco przyjemna. Tea nie pamiętała, kiedy ostatni raz była sama nie dlatego, że musiała, a dlatego, że tego chciała. Spotykała niestety w swoim życiu wiele różnych rodzajów samotności, czasem pożądanej, a czasem paraliżującej strachem przez tym, co miało nadejść. Dzisiejszego dnia jednak sama chciała tego, bycia w pojedynkę, spokoju, który na nią spłynął.
Jako mała dziewczynka marzyła o uwadze, której nigdy nie mogła otrzymać od najbliższych. W głowie snuła opowieści o dniach, kiedy to stawała się centrum wszechświata swojej rodziny, a może i całego miasta i nagle wszyscy wiedzieli, kim jest Tea oraz że jej ulubione lody to te o smaku pistacjowym. Nigdy się to jednak nie spełniło, a ta uwaga, która teraz na niej spoczywała bliższa była w odczuciu koronie cierniowej ciążącej na jej głowie. Ile musiała się natrudzić, namyśleć i nakombinować, aby uciec Haroldowi wiedziała tylko ona sama. Najważniejsze było jednak to, że się udało, gdzieś w tłumie ludzi w barze, a następnie sunąc wąskimi uliczkami udało jej się rozpłynąć w powietrzu.
Nie chciała ślubu, który nadciągał do niej wielkimi krokami i który zdawał się być kamieniem przy jej szyi. Jasne, wizja życia, w którym nie musiała się zamartwiać, życia przepełnionego słodkim lenistwem i bezpieczeństwem mogła wydawać się kusząca. Nawet ona sama tak to postrzegała przez pewien czas, lecz uświadomienie sobie, że z pozycji, w której się znajdowała, nic tak naprawdę nie wynikało i wciąż czuła się nic nieznacząca, to było dołujące. Bardzo mocno przygniatało do ziemi i odbierało zdolność racjonalnego myślenia. Ile razy leżąc w środku nocy w łóżku planowała ucieczkę, tego nie była w stanie zliczyć. Zabrać pieniądze i zniknąć, rozpocząć gdzieś na drugim końcu świata nowe życie, którego tu miała nigdy nie zaznać. Znaleźć pasję, której w tym miejscu nigdy nie zaznała. Uwierzyć, że jeszcze może żyć szczęśliwym życiem, choć teraz jedyne w co wierzyła, to że na nic nie zasługuje.
Z ciała zaczęła ściągać kolejne części garderoby, aby w końcu całkiem nago wejść do wody. Alkohol wciąż trochę szumiał Philotei w głowie, ale nie zwracała na to uwagi. Zanurzyła się cała i dała wodzie szczelnie otulić jej ciało. Aż w płucach nie miała ani grama tlenu, dopiero wtedy gwałtownie się wynurzyła i łapczywie nabrała powietrza.

harold drysdale
powitalny kokos
bazinga
brak multikont
były żołnierz royal navy — prywatny ochroniarz jednej nieznośnej panny
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
“People who talk less frequently notice more.”
001
Nie tak miało wyglądać jego życie.
Niemal wykrzyknął całą wiązankę przekleństw, kiedy zorientował się, że w tłumie ludzi kotłujących się w klubie na obrzeżach miasta, stracił z oczu tę jedną kobietę, na której tego dnia musiał się skupić. Tańczące, młode osoby, które nacierały na niego z każdej strony nie ułatwiały mu pracy — a on im zabawy — która ściągnęła go dziś w to głośne, cuchnące alkoholem miejsce. Zapytany jeszcze kilka miesięcy temu miałby zupełnie inną wizję na to, jak będzie wyglądała jego praca w ochronie ważnego polityka. Sądził, że ta oferta to coś naprawdę poważnego, był pewien, że będzie odgrywał kluczową rolę, skoro tak bardzo dbali o jego kwalifikacje, ale po całych tych skomplikowanych procedurach spodziewał się raczej zadań u boku samego członka australijskiej partii pracy, a nie... dosłownego niańczenia jego narzeczonej, która robiła wszystko, by dobitnie pokazać mu, jak bardzo go nie chce w swoim bliskim towarzystwie.
Początkowo nawet próbował być dla niej miły, nawiązywał rozmowę i był gotów przystać nawet na spełnianie jakichś idiotycznych zachcianek, ale kiedy podjęła pierwsze próby ingerowania w jego sposób pracy i krytykowała dbałość o wszelkie procedury, na których poprzedniemu ochroniarzowi najwyraźniej nie zależało (co w oczach Hala było niedopuszczalne), wiedział już, że będzie to współpraca trudna i pełna wyzwań. Na szczęście, przez większość czasu jednym z nich było po prostu znoszenie ciężkiej, nie raz krępującej ciszy, która między nimi panowała w samochodzie, jak i przez większość dnia, spędzanego przez Wingrove głównie na pierdołach. Czasem dochodziło do krótkich, ale burzliwych wymian zdań między ich dwójką, ale to wszystko znosił ze spokojem i... dopiero w chwili, kiedy zdał sobie sprawę, że wykorzystała moment jego nieuwagi w tym przeklętym klubie i po prostu zwiała, Drysdale po raz pierwszy poczuł złość, która rozlała się po jego ciele. Wiele razy wyobrażał sobie sytuację, w której Tea po prostu przepada i planował, co by wtedy zrobił, ale w obecnej chwili żaden z pomysłów zdawał się nie pasować.
Szukał jej wszędzie. W uliczkach w okolicy klubu, w pobliskich lokalach. Często zaglądała do Rudd's, pubu tuż obok, więc zajrzał tam, podobnie jak do portu. W końcu trafił do Pearl Lagune, pokonał trasę wzdłuż zamkniętych już lokali i chciał zawrócić, kiedy przez myśl przeszło mu sprawdzenie plaży. Czasem zabierała go tam, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, kiedy zrobiło się naprawdę gorąco. Zastanawiał się, czy robiła to na złość czy może po prostu przed ślubem zależało jej na równej opaleniźnie, a jego obecność była tam wyłącznie przypadkowa.
Nie liczył na to, że zastanie ją nad wodą. Właściwie zdołał już nawet podjąć decyzję, że jeśli nie będzie jej na plaży, będzie musiał wykonać nieprzyjemny telefon do człowieka, który powierzył mu ochronę swojej przyszłej żony i przyznać się do tego, co zaszło. Najpierw znalazł chyba buty, porzucone niedbale na piasku, a zaraz później, bliżej wody ukazała się sukienka, którą jeszcze godzinę wcześniej widział na jej ciele, kiedy tańczyła z zupełnie obcymi ludźmi. Znalazł także torebkę i przez moment poczuł stres, kiedy przemierzał plażę ze wszystkim, co miała ze sobą, nigdzie jej nie widząc, ale wtedy dostrzegł ruch w wodzie, z której za moment wyłoniła się znajoma, zmoczona czupryna. Nie zamierzał dać jej poznać, że ostatnią godzinę spędził na poszukiwaniu jej w stresie; po prostu stanął na brzegu i czekał, aż raczy wyjść. W końcu miał jej rzeczy; gdyby chciała wrócić, musiała je od niego wziąć albo pokonać kilkudziesięciominutową trasę do swojego mieszkania będąc zupełnie nagą.

philotea wingrove
christmas special
-
-
bez pracy — i nadziei
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
You are the dancing queen
Young and sweet
Only seventeen
Jej plany i cele dalekie były od tak prymitywnego podejścia jak „zrobić coś komuś na złość”, jednak nie podejrzewała, żeby miało to zostać przez kogoś zrozumiane. Nigdy nie należała do grona osób spotykających się z jakimś wielkim i rozbudowanym wachlarzem wsparcia i uwagi, zainteresowania i opieki. Spotykała się za to z odrzuceniem i znajdowaniem gdzieś na skraju, gdzieś na samym marginesie, gdzie tak naprawdę nikt jeszcze nie musiał zawiadamiać na przykład opieki społecznej, ale też nikt już nie dbał o to, ile ciepłych posiłków dziennie Tea zjada. Dryfowała więc bardziej niż żyła przez te wszystkie lata i choć jej narzeczony wydawał się ciepłym i troskliwym mężczyzną, to jednak nie był kimś, kogo kochała. Nie był kimś, kto chciałby ją nauczyć kochać. A Tea nie potrafiła tego robić, mimo że bardzo chciała i potrzebowała. Fizyczna fascynacja szybko przestała jej wystarczać, ale też nie wiedziała, czego innego mogłaby oczekiwać. Nie znała samej siebie na tyle, aby się rozumieć.
Trwała w wodzie, czując, jak powoli zaczynają marszczyć jej się palce u dłoni. Słona woda piekła Philly w oczy, a zimne prądy, które nocą chyba się wzmagały bardziej dotkliwie przeszywały jej ciało, niczym stróżki prądu powodujące nagłe podkurczenie się nóg czy palców u stóp. Nie chciała wychodzić, jeszcze nie. Poza wodą nie miało jej spotkać nic, czego by pragnęła czy oczekiwała, dlaczego więc miałaby chcieć wychodzić z wody dającej jej choć szczątkowe poczucie wolności i możliwości decydowania o samej sobie?
Trudno Philly było określić, ile tak naprawdę siedziała w wodzie, jednak wychodząc drżała i uderzała o siebie zębami, a wiatr wiejący znad oceanu wcale jej nie pomagał. Równie niepomocny był Harold, którego dostrzegła trzymającego jej ubrania. Co planował zrobić? Już nigdy więcej nie wypuścić jej do klubu? Z jednej strony, nie był jej ojcem czy matką, aby móc decydować o tym, co Tea może robić, a co jest jej zdecydowanie zakazane. Z drugiej jednak strony zdawała sobie sprawę, że mógł o wszystkim poinformować jej narzeczonego, który chcąc zapewnić Philotei “bezpieczeństwo” mógł wymyślić sobie zabranie jej gdzieś daleko od Lorne Bay i trzymanie tam niczym w złotej klatce. I choć kiedyś marzyła o wyjeździe z miasteczka, to w tym momencie swojego życia każda myśl o tym przerażała. Nawet jeśli nie miała tu bliskich, to przynajmniej posiadała jakieś wspomnienia, które potrafiły ją ogrzać, gdy pojawiała się w konkretnych miejscach. Wyjechanie do całkowicie obcego miejsca do końca by ją odizolowało i sprawiło, że już z niczym by się nie identyfikowała. — Często przyjeżdżasz na tę plażę? — było to jedyne co przyszło jej do głowy. Zaraz jednak na mokre ciało zaczęła nakładać sukienkę, która przykleiła się do niej natychmiastowo i ani nie dawała ciepła, ani w żaden sposób jej nie kryła. Ot, po prostu była.

harold drysdale
powitalny kokos
bazinga
brak multikont
były żołnierz royal navy — prywatny ochroniarz jednej nieznośnej panny
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
“People who talk less frequently notice more.”
Wolał nie myśleć o tym, co zrobiłby, gdyby jej nie znalazł. Nie chodziło już nawet o konieczność przedstawienia tego Cromwellowi, kiedy już udało mu się dodzwonić do niego do Canberry, wyrywając go tym połączeniem z jakiegoś ważnego posiedzenia, a o to, jak on sam spałby w nocy. Był pewien, że nie potrafiłby zmrużyć oka, nawet gdyby ostatecznie zaniechał poszukiwania kobiety, wrócił do siebie i się położył. Wyobrażał sobie przewracanie w łóżku, swoje przyśpieszone tętno, nierówny oddech. Kiedy jego pracodawca stawiałby na głowie Capital Hill, on wciąż analizowałby w głowie każdą uliczkę i każde miejsce, na które w jego towarzystwie zdarzyło się Philotei choćby spojrzeć. Nie wiedział, który scenariusz prezentuje się bardziej prawdopodobnie, ten z ucieczką przed nim, bo po prostu miała już dość swojego życia w złotej klatce czy może ten, w którym ucieczka przybierała bardziej personalną formę. Bez względu na pobódki, był wściekły, że wpadła na coś tak głupiego i że musiało trafić akurat na niego. Choć to ostatnie nie było ani trochę szokujące. Od pierwszego dnia ich współpracy dawała mu przecież odczuć, że nie chce go w tej roli i nie potrzebuje jego służbistego podejścia do pracy. Zniknięcie poprzedniego ochroniarza było jednak spowodowane problemami zdrowotnymi, co sprawiało, że ta dwójka była na siebie niejako skazana. I w tym momencie ciężko powiedzieć, kto był tym bardziej zmęczony.
Czekał. Nie miał pewności, czy w ogóle go zauważyła, ale niewiele o to dbał. Znali się krótko, kiepsko, a Harold nawet pokusiłby się o stwierdzenie, że tyle, co nic, bo żadne z nich nie miało ochoty dowiadywać się więcej, aniżeli to było absolutnie konieczne, jednak miał niejako pewność, że przyjdzie zabrać od niego swoje rzeczy, nim wróci do domu. Nie podejrzewał jej o spacer bez ubrań ani o powrót do klubu. Nawet jeśli zdecydowałaby się wrócić do mieszkania na własną rękę, to na pewno najpierw wzięłaby od niego wszystko, co pozbierał z plaży, trochę tak, jakby spodziewała się po nim, że jutro z samego rana nie omieszka się poinformować jej narzeczonego o tych ekscesach. On sam nie miał takiej pewności, bo przecież opowieść o jej wyczynach musiałaby także zawierać wyznanie, że zawalił i pozwolił jej się jakoś prześlizgnąć w momencie, kiedy miał nie spuszczać jej z oka choćby na kilka krótkich sekund. Utkwił wzrok gdzieś w horyzoncie poza nią, stojąc prosto z naręczem jej rzeczy osobistych i stał tak dalej, kiedy sukienka na nowo znalazła się na jej ciele.
Nie, raczej się to nie zdarza — odpowiedział automatycznie. Obcowanie z oceanem nie interesowało go, a jego wizyty na plaży ograniczały się do tych, które życzyła sobie Tea. Tych nie miał podstaw jej odmawiać, jak i większości innych pomysłów, które zakrawały o szaleństwo. Miał możliwość reagować tylko wtedy, kiedy wpadała na coś kompletnie idiotycznego, co — na szczęście — miało miejsce bardzo okazjonalnie. Jak wtedy, kiedy zażyczyła sobie wycieczki do Adelaide, najlepiej z miejsca i bez planowania. — Następnym razem możesz powiedzieć, że wychodzimy — zauważył, dokładając wszelkich starań, by gniew nie wybrzmiał w jego tonie. Przecież nie chciał dać jej choćby odrobiny satysfakcji.

philotea wingrove
christmas special
-
-
bez pracy — i nadziei
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
You are the dancing queen
Young and sweet
Only seventeen
Myśli o konsekwencjach nie były tymi, które by nawiedzały Philo jakoś szczególnie często. Na pewno nie w tym momencie, tych okolicznościach, kiedy to sama nie rozumiała za bardzo świata ani samej siebie, a wszystko co działo się naokoło uważała za spisek przeciwko jej szczęściu. Temu samemu, na które uważała, że nie zasługuje, temu samemu, które umykało jej między palcami niczym piasek, na którym zbyt mocno zacisnęło się pięść. Ta ucieczka od Harolda była dla niej namiastką posiadania władzy nad samą sobą, choć nawet namiastka było słowem na wyrost. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek jakaś decyzja w życiu będzie podjęta przez nią, raczej wszyscy oczekiwali od niej, aby przytakiwała na każdą jedną rzecz i była po prostu ładną buzią przy boku wpływowego polityka.
Mimo, że było ciepło i noc nie zdążyła jeszcze doszczętnie rozgonić nagrzanego słońcem powietrza, to Tea zaczynała odrobinę szczękać zębami. Mokre ciało i mokra sukienka, która była niczym jej druga skóra sprawiały, że czuła się wyjątkowo podatna na wszelkie przewiania i zaziębienia. Ale proszenie o odwiezienie jej do domu? To zdecydowanie nie znajdowało się chociażby wśród jej planu awaryjnego planu awaryjnego. Nie chciała tam wracać, siedzieć w samotności i po prostu trwać. Potrzebowała kontaktu z drugim człowiekiem, choć mało kto zdawał się mieć to na uwadze. Bo czego jej mogło niby brakować? Weekendowy ukochany, dostępy do jego kont i jego mieszkań, domów. Z tym że, gdyby jakimś cudem Tea zdecydowała się to zakończyć, to pozostawała z niczym. Po raz kolejny w punkcie, w którym ruch w żadną ze stron nie wydawał się odpowiednim posunięciem. Jak wiele lat swojego życia przeznaczyła już na trwanie w miejscu, bo podjęcie działania było zbyt przerażające, zbyt mocno paraliżowało?
Nie lubisz plaż? Wody? Piasku? — spytała wbrew samej sobie, ale skoro już ją tutaj znalazł, to nie chciała ciszy. Cisza była ukojeniem, kiedy trwała w pojedynkę. Obecność drugiej osoby, wyraźnie zdenerwowanej na Philo oznaczała krępującą i nerwową ciszę, a tej miała już wystarczająco w swoim życiu i nie planowała wprowadzać jej w większych ilościach. — Ja wychodziłam, ty nie musiałeś. Poza tym chciałam pobyć sama — lekko wzruszyła ramionami, po czym ruszyła w kierunku ławek rozstawionych zaraz przy skraju plaży. Chciała usiąść, ale siadanie na piasku w mokrych ubraniach nie wydawało się najlepszą opcją. — Mogłeś tam zostać i bawić się w najlepsze — ironizowała i nawet nie próbowała tego ukrywać. Miała spore podejrzenia, że Harold po prostu połknął kij i nie znał pojęcia zabawy. Cały był stworzony z zimnych procedur i służebniczego podejścia do zadań, których się podejmował.

harold drysdale
powitalny kokos
bazinga
brak multikont
były żołnierz royal navy — prywatny ochroniarz jednej nieznośnej panny
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
“People who talk less frequently notice more.”
Nadal miał w sobie jakąś żałosną resztkę nadziei, że mogą się dogadać i że ta współpraca okaże się jakkolwiek znośna dla obydwu stron. Do dzisiaj. Rozumiał wiele, naprawdę — jak fakt, że cała ta sytuacja musiała być dla niej trudna, a tak wielka zmiana zupełnie nieoczekiwana i niepożądana, ale... Mówiąc szczerze, i dla niego miało to wszystko oryginalnie wyglądać zupełnie inaczej. Zastał parę nieoczekiwanych zwrotów akcji po swojej przeprowadzce do Australii, kiedy rozpoczął swoją nową pracę, jednak był ostatnim, by składać z tego powodu zażalenia. U niej najwyraźniej było odwrotnie. Zdawało się, że Tea robiła z powodu swojego niezadowolenia tyle zamieszania, że starczało za ich dwoje i to z nawiązką.
Dziesiątki myśli dudniły mu w głowie jednocześnie, ale ani jednej nie był w stanie uchwycić, na żadnej nie potrafił się na dłużej skupić. Cała złość, która wcześniej niemal paliła go od środka, obecnie zdawała się całkowicie już wyparować, pozostawiając go z pustką. Nie spodziewał się tego tak szybko i nie do końca wiedział, jak powinien się zachować; nagłe udawanie, że nic się nie stało i wcale nie rozwścieczyło go jej lekkomyślne, szczeniackie wręcz zachowanie, które pasowałoby raczej do zbuntowanej nastolatki, niż dorosłej kobiety, wydawało się absurdalnym podejściem. Z drugiej strony, kim był, by prawić jej jakiekolwiek morały? Nie znał jej na tyle, by coś więcej o niej powiedzieć, ale wiedział jedno — ze względu na pozycję jej narzeczonego, była z automatu o wiele wyżej od niego, a jego zdanie nie miało najmniejszego znaczenia i nie musiała w ogóle brać go pod uwagę czy zaprzątać sobie nim głowy. Mogła zresztą zrobić co tylko chciała, co zresztą udowodniła już dobitnie tego wieczoru.
Nie. — Najprościej, jak tylko się dało, bez wdawania się w szczegóły. Nie sądził, by interesowało ją, dlaczego właściwie nie lubił plaży w tym samym rozumieniu, co ona. Nie podejrzewał, by to było pytanie, na które powinien odpowiedzieć rozleglej, niż tylko jednym czy dwoma słowami. W jego odczuciu Tea nie była w ogóle zainteresowania poznaniem go, a już na pewno nie zdobywaniem takich nieistotnych informacji na temat jego osoby. Bo i po co; to nie było nic, co mogłaby wykorzystać do... czegokolwiek, w zasadzie. No, może poza tym, że ze świadomością, że tego nie lubi, mogła częściej decydować się na wycieczki nad ocean, ale właściwie coraz bardziej obojętniał na tę możliwość. — Nie, nie mogłem. Ja aktualnie jestem w pracy — poinformował, tak spokojnie, jak tylko potrafił. Chyba czasami o tym zapominała. Czasem nawet on zapominał, mówiąc szczerze, a przecież to była koniec końców tylko praca. Chyba obawiał się myśleć o tym w takich kategoriach, bo od tego "tylko" miałby już bardzo prostą drogę do odpuszczenia sobie tego wszystkiego, a przecież nie po to tutaj przyjechał.

philotea wingrove
christmas special
-
-
bez pracy — i nadziei
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
You are the dancing queen
Young and sweet
Only seventeen
Alkohol wciąż szumiał jej w głowie i sprawiał, że wizja czasem się lekko rozmywała, a sytuacja, która przecież była poważna nie powodowała powagi, a chęć jakiegoś rozładowania napięcia. W całym ciele mrowiło ją od tego nieprzyjemnego uczucia, w którym obecnie się znajdowała przez średniej jakości położenie. Nie chciała, aby Harold się na nią denerwował, a z drugiej strony nie uważała, że musi w jakiś sposób zabiegać o jego przychylność czy uwagę. Wszystko było skomplikowane, a jeszcze trudniejsze do poradzenia sobie z tym było, kiedy jej głowa szumiała od alkoholu wlewanego tego dnia w siebie bez większych zahamowań. Nie chciała taka być, ale co mogła poradzić? To było jedyne, co potrafiła i nie podejrzewała, żeby kiedykolwiek miało się to zmienić, skoro od tak wielu lat pozostawało bez zmian.
Nie musisz być aż tak rozgadany — zastanawiała się, czy sprawiłoby mu ból, gdyby odzywał się do niej pełnymi zdaniami? Patrząc na to, jak zaczął na nią patrzeć, czuła, że zdecydowanie tak. Westchnęła sobie pod nosem, a w głowie bardzo randomowo zaczęło jej grać Carol of the birds. Nie wiedziała dlaczego, nawet nie przepadała za tą kolędą, jednak zaczęła ją śpiewać coraz głośniej, w końcu wyciągając z torebki telefon i odpalając odpowiedni podkład.
Bycie pijaną powodowało, że nie odczuwała wstydu ani skrępowania, a po prostu zaczęła śpiewać kolędę i tańczyć przy tym dookoła Harolda. Był w pracy, jak to sam powiedział, więc musiał ją znosić, a skoro nie zdecydował się na zostanie w klubie i danie jej spokoju, to tym sposobem sam skazał się na wzięcie udziału w tym przedstawieniu.
— Oraaaanaaaaa! Oraaaaaanaaaaaa! Oraaaaanaaaaa to Christmas Day!!!! — wykrzyknęła po raz kolejny okrążając Harolda. Nawet zatrzymała się w końcu przed nim i złapała go za dłonie, aby lekko zmusić tym sposobem do ruszania się, do zaśpiewania chociaż kawałka kolędy z nią samą. Choć nawet nie była pewna, czy ją aby znał? Przecież był z Wielkiej Brytanii, równie dobrze mógł nie mieć pojęcia co ona wyśpiewuje z tym swoim akcentem. Ale tekst, przynajmniej refrenu, nie był trudny i łatwo było go zapamiętać, więc mógł się dołączyć. Trzymając go wciąż za dłoń nawet zrobiła piruet, chociaż nie był to może najmądrzejszy element jej choreografii biorąc pod uwagę stan w jakim się znajdowała — bardzo szybko Philotea się zachwiała i prawie wpadła na Harolda.
Przez tę krótką chwilę jednak udało jej się zapomnieć o zmartwieniu i tym, że jej życie przestało do niej należeć, a skupiła się na bardzo spontaniczym kolędowaniu i zamęczeniu tym nie tylko Harolda, ale i okolicznych zwierząt czy osób, które jakimś cudem o tej godzinie jeszcze nie spały, tylko zdecydowały się na spacer.

harold drysdale
powitalny kokos
bazinga
brak multikont
były żołnierz royal navy — prywatny ochroniarz jednej nieznośnej panny
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
“People who talk less frequently notice more.”
Nie liczył na szybki powrót do domu tej nocy, ale ograniczył swoje niezadowolenie z tego powodu do absolutnego minimum. Odrobina ulgi i radości, że udało mu się ją znaleźć, nim stała jej się jakaś krzywda, zdołała przyćmiewać nawet złość, którą powinien nadal kipieć przez jej ucieczkę i samotną wyprawę na plażę. Nie chciał nawet myśleć o tym, jak to mogło się skończyć; wszystkie nieszczególnie miłe rozmowy czy sytuacje, które miał w głowie i które były z nią powiązane, zdawały się nieistotne w zestawieniu z faktem, że ta noc — z jej głupoty, a jego nieuwagi — miała szansę obrócić się w tragedię. Docierało to do niego dopiero po fakcie, a jednak nawet teraz, kiedy już ubrana i w miarę stabilna, choć chwiejąca się leciutko co jakiś czas Philo stała obok nie go na piasku, poczuł nagłe uderzenie gorąca pod wpływem stresu, który właśnie w nim narósł. A wszystko to na myśl, że gdyby jej tu nie odnalazł, mógłby jej już nikt nigdy nie odnaleźć, co uświadomił sobie całkowicie bez uprzedzenia.
Próba wyrzucenia tej myśli z głowy prawdopodobnie zakończyłaby się fiaskiem, gdyby nie... występ, który Tea postanowiła dać, tu i teraz, na plaży, nocą. Nie miał pojęcia, co śpiewała ani czy jej pląsy to był jakiś taniec, który należałoby kojarzyć z piosenką docierającą do jego uszu i nie był pewien, czy chciałby tę wiedzę posiąść, jednak pozwalał trwać tej chwili, częściowo z zaskoczenia, a częściowo przez całkowitą nieszkodliwość sytuacji. Bo i co miał poradzić? Powiedzieć, by się zamknęła? Choćby jej śpiew przypominał dźwięki wydawane przez kota, jego usposobienie nie pozwoliłoby mu na wtrącenie się w to i wyrażenie niechęci dalszego słuchania. Nie mówiąc o tym, że nie miał prawa jej przerywać ze swojego stanowiska. Bardzo poważnie traktował to, co zostało mu zlecone i niewiele w tej sytuacji podważał, oponując jedynie w sytuacjach, kiedy jej pomysły były bezpośrednio niebezpieczne, głupie albo całkowicie wbrew temu, jakie narzucono mu zasady. Gdyby na tej liście od Cromwella znajdowały się spontaniczne występy, pewnie nawet taki służbista jak on zacząłby się martwić.
Uważaj — mruknął wyłącznie, wyciągając rękę w jej kierunku, kiedy zachwiała się i prawie na niego wpadła. Tańcząc boso na piasku pewnie miała niezłą przyczepność, ale jej chwiejne pląsy dawały mu sądzić, że wypiła nieco więcej, niż pierwotnie przypuszczał, a skoro udało mu się zażegnać kryzys, nim coś jej się stało po tej spektakulatnej ucieczce, wolałby uniknąć także dalszych komplikacji, jak zdarte kolana czy siniaki, gdyby przez swój stan całkowicie straciła równowagę podczas swojego osobliwego występu, którego absolutnie się w tamtej chwili nie spodziewał.

philotea wingrove
christmas special
-
-
bez pracy — i nadziei
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
You are the dancing queen
Young and sweet
Only seventeen
Kiedy kolęda się skończyła jej telefon zaczął puszczać inne piosenki, które miała na ostatnio odtwarzanej playliście. Zdecydowanie brakowało jej tańca biorąc pod uwagę jak niewiele ją w tym momencie obchodziło — kto ją obserwował, słuchał, co można było sobie o niej pomyśleć/ Był środek nocy i plaża, na której poza nimi nie widziała żywego ducha, a to zdecydowanie dodawało jej odwagi i pewności siebie, tak rzadko spotykanej w codziennych sytuacjach, które ją spotykały.
Chwiała się i trochę potykała o własne nogi, lecz gdzieś w tym wszystkim miała poczucie, że nawet gdyby miała się przewrócić, to Harold by ją złapał. I jakby na potwierdzenie tych słów już za chwilę podtrzymał Philo, kiedy wyraźnie zaczęła tracić równowagę i kiedy prawdopodobnie skończyłoby się to upadkiem na ziemię. — Dziękuję — odpowiedziała, aby już za moment powrócić do swoich radosnych i mało mających związek z jakąkolwiek choreografią pląsów.
Przez tych parę chwil Tea nie myślała o swoim smutku i wszystkich zmartwieniach, a po prostu tańczyła w środku nocy na plaży do muzyki puszczonej z telefonu. Śpiewała, śmiała się i jakby zapomniała, że Harold mógł jej nienawidzić za ucieczkę i zniknięcie mu, którego dokonała bez namysłu, że w zasadzie to w każdej chwili mógł rzucić tę robotę i skazać ją na kolejnego kierowcę — kto wie, czy nie gorszego.
Ciężko było jej stwierdzić, w którym momencie zaczął padać deszcz. Biorąc pod uwagę, że i tak była cała mokra, to jakoś szczególnie nie skupiła się na tym, dopiero kiedy kolejna piosenka dobiegła końca, a wraz z nią skończyła się playlista, Tea jakby uwolniona została z transu, w który to sama się wprowadziła swoim tańcem. Powoli podeszła do Harolda stojącego niczym słup soli i delikatnie przyłożyła mu palce do kącików ust, tych samych, które wiecznie zaklęte były w wyrazie skupienia i cichego oceniania. — Dużo ładniej byś wyglądał, gdybyś czasem się uśmiechał — zawyrokowała niczym specjalista, prawdziwy znawca. Prawda jednak była taka, że ona sama nie przepadała za uśmiechaniem się, co więcej, nie uważała, że ma jakoś wiele powodów do robienia tego. Albo nawet w ogóle. Każdego dnia czuła się tylko bardziej skrępowana sytuacją, w której się znajdowała i zastanawiała się, czy jeszcze kiedyś nadejdzie dzień, kiedy nie będzie się budziła z poczuciem, że nie ma kontroli nad własnym życiem.


harold drysdale
powitalny kokos
bazinga
brak multikont
były żołnierz royal navy — prywatny ochroniarz jednej nieznośnej panny
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
“People who talk less frequently notice more.”
Jego zadaniem było ją chronić, nie uprzykrzać jej życie. Powtarzał sobie to raz po raz, kiedy w odruchu chciał ją złapać, osłonić albo zwyczajnie próbować wybić jej z głowy jakieś niebezpieczne przedsięwzięcie i zabrać przedwcześnie do domu. Czasem się udawało; rozsądek przegrywał, Harold odsuwał się i pozwalał Philo po prostu być, w taki sposób, jak sobie tego życzyła. Czasem jednak — w jej odczuciu, zdecydowanie zbyt często, co okazywała mu nader wylewnie — rozum brał górę, a on, widząc wszystkie czyhające na nią zagrożenia przesadnie wyraźnie, po prostu przyjmował postawę obronną. To nie tak, że zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że tym samym pochwalał zamykanie jej w złotej klatce, ale nie potrafił za każdym razem podziałać niezgodnie z wytycznymi/własnym sumieniem. Te dwie rzeczy często szły w parze, a Drysdale niewiele mógł na to poradzić.
Pewne sprawy po prostu pozostawały dla niego białe, a inne — czarne.
Choć korciło go, by zabrać ją do auta (choćby siłą, po tym wszystkim, co tego wieczoru mu zafundowała) i odjechać w stronę domu pośpiesznie, nie zrobił niczego takiego. Stał spokojnie w miejscu i dawał jej radośnie pląsać, oszołomiony odkryciem, że najwyraźniej to naprawdę sprawiało Tei radość. Rzadko miał sposobność oglądać ją taką, a nawet fakt, że częściowo jej stan był podyktowany spożytym wcześniej alkoholem nie wpłynął na to, by Haroldowi na krótką chwilę ulżyło. Oglądanie jej nieszczęśliwej z dnia na dzień sprawiało mu coraz więcej trudu, nawet jeśli nie dawał tego po sobie poznać i na ogół próbował tego nie roztrząsać. Chwilami nawet wpływała na niego ta aura, którą emanowała Philotea i współdzielił ten niemy smutek, kiedy przemierzali razem miasto albo zajmowali dwa przeciwległe końce kanapy, niby osobno, a jednak wspólnie.
Wracajmy, przeziębisz się — poprosił, nie reagując na jej dotyk, choć zimne dłonie brunetki na policzkach wprawiły go w zaskoczenie. Było chłodno i mokro, co nie odpowiadało mu ani trochę i prosząc ją, prosząc, miał nadzieję, że naprawdę uda mu się przekonać kobietę do powrotu.

philotea wingrove
christmas special
-
-
bez pracy — i nadziei
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
You are the dancing queen
Young and sweet
Only seventeen
Widmo samotności i poczucia zamknięcia, które zawsze kreowało jej się w głowie na myśl o domu skutecznie sprawiało, że oddalała powrót do niego. Lubiła bycie samej, jednak bycie samotną tak bardzo ją przytłaczało, że nie była w stanie w żaden sposób sobie z tym poradzić. Poniekąd Harold był jej przepustką do świata, w którym chociaż parę słów jest z Teą zamienianych, ale wiedziała, że robi to, bo musi, bo mu za to płacono i wymagano tego od niego. To skutecznie sprawiało, że kobieta budowała między nimi coraz większy i coraz większy mur, który bardzo trudno było przebić, bez względu na to, jak mocno i często uderzało się w niego. Było niewiele momentów, w których Tea otwierała się przy Haroldzie tak, jak robiła to teraz. Gdy śmiała się i wydawało się, że nie jest aż tak przerażona światem i życiem, jak mogłoby to wyglądać każdego innego dnia.
Czyli nie będziesz się uśmiechał — podsumowała, samej smutno przy tym unosząc kąciki ust. Nie miała go zmusić, a co więcej, skoro chciał wracać, to na ten moment nie miała za bardzo argumentów, które pozwoliłyby jej odmówić. Podniosła z piachu swoje buty, choć dłonie miała tak skostniałe od tej mokrej, przylegającej do jej ciała sukienki, że czuła, że przyda jej się porządna i ciepła kąpiel, a następnie ruszyła powoli w kierunku wyjścia z plaży, choć nie miała pewności, gdzie Harold zaparkował.
Dała mu się poprowadzić najpierw do auta, a następnie do domu, w którym to rzuciła szpilki na podłogę, nie bardzo dbając o to, gdzie wylądowały i ruszyła od razu do łazienki. Czy po wyjściu z niej Harold wciąż miał być? Nie podejrzewała. Było późno, miał swój własny dom i miał prawo odpocząć i szczerze mówiąc Philotea trochę na to liczyła — kiedy był gdzieś obok, nie pozwalała sobie na płacz, a tego dnia wyjątkowo mocno cierpiała z powodu swojego życia. Wyjątkowo mocno chciała płakać, krzyczeć i szarpać włosy. Zanurzona w wodzie, także z głową pod jej powierzchnią, krzyknęła, ciesząc się z tego tłumienia dźwięku i nieobecności, w której miała trwać aż do następnego dnia.

koniec
powitalny kokos
bazinga
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron