żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Lubiła myśleć, że nie jest osobą, za którą uważa ją spora część fanów jej męża. Zdawała sobie sprawę z tego, jakie wrażenie mogła sprawiać z zewnątrz. Zadbana blondynka z klasyczną czerwoną szminką na ustach. Gdy pojawiała się przy jego boku, wyglądała elegancko lub modnie i z klasą, w zależności od okazji. Nie była głośna ani konfliktowa, nie próbowała nigdy wybijać się na pierwszy plan, przecież to nie o nią tu chodziło. Zresztą, nie sądziła, że czułaby się swobodnie w świetle reflektorów, to zwyczajnie nie było jej miejsce. Z drugiej strony nie miała własnej pracy czy nawet zajęcia, którym mogłaby zwrócić na siebie minimum cień zainteresowania, choćby odrobinę się pochwalić i przynajmniej nie sprawiac wrażenia, jakby jedyną jej rolą w życiu, było tylko i wyłącznie bycie żoną bogatego męża... I okej, jej mąż faktycznie był bogaty, ona faktycznie była jego żoną i rzeczywiście nie było wielu rzeczy, które mogłaby określać jako "własne", ale... Przecież to nie wszystko, prawda? Nie była żadną rozpuszczoną panienką, której centrum wszechświata stanowiłyby drogie torebki i buty na obcasie. W głębi nadal uważała się za całkiem zwyczajną dziewczynę, która zamiast w lokalnej winiarni wolała kupować swoje wino w zwykłym supermarkecie. Na spokojnie. Bez natrętnych doradców próbujących jej wmawiać te wszystkie kwiatowo-orzechowe nuty, których nigdy nijak nie czuła. No i w wygodnym dresie i trampkach. Przede wszystkim w wygodnym dresie i w trampkach.
- Przepraszam... - odezwała się do kobiety, która tuż obok niej wybierała wino z regału, na którym stało... Sporo butelek wina... - Jak myślisz, które jest najlepsze na wieczór z babskimi programami na Netflixie? - postanowiła zapytać prosto z mostu. Bez żadnego podtekstu czy czegokolwiek i też niekoniecznie przez to, że faktycznie potrzebowała jakiejś szczególnie dobrej porady. Ostatecznie wypiłaby tak czy siak to, co by kupiła, jakie by się nie okazało. Była jednak w tym miasteczku totalnie nowa. Najwidoczniej naprawdę potrzebowała odezwać się w końcu do kogoś, kto nie był jej mężem, agentem jej męża, managerką jej męża ani jej własnym odbiciem w lustrze...

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ po grach chyba kiedyś

I to się chwali! Kto wie, być może Wyatt powiedziałaby, że blondynka z drogą torebką, w butach na obcasie, byłaby dla niej odpowiednią towarzyszką, ale chyba jednak wolała, by Adeline była sobą. Ona była i zdaje się, że wspomniane części garderoby zaliczały się do jej atrybutów, ale nie było też przecież tak, że chodziła do spożywczaka w szpilkach. No, może czasem. Dziś zdecydowanie nie. Owszem, miała obcasy, ale grube, wygodne, takie, na których na pewno nie straci równowagi. Dresów nie włożyła. Wolała jeansy. Mimo wszystko i tak był to dla niej bardziej swobodny strój, niż to, co nosiła na co dzień w pracy. Wiedziała też, co wybierze sobie do picia na dzisiejszy wieczór. Monte. Coś białego, półwytrawnego.
Nie wiedziała tylko, że ktoś będzie czegoś od niej chciał.
- No... Każde? - zerknęła na blondynkę. - Sporo zależy od tego, czy planujecie oglądać coś konkretnego. Gdybyście miały w planach losową komedię romantyczną, postawiłabym na coś mocniejszego, niż wino, ale do czegoś na luzie, na przykład czegoś bardziej musicallowego, wybrałabym jakieś fancy różowe wino.
Prawdopodobnie wtedy też potrzebowałaby czegoś mocniejszego, ale skoro miała pomagać w wyborze wina, doradziła coś, co, jej zdaniem, najbardziej pasowałoby do filmów z piosenkami. No i... Najchętniej powiedziałaby, że odpowiednie trunki można znaleźć w Shadow, ale jej szef raczej nie byłby do końca zadowolony, gdyby Wyatt ściągnęła mu do jednej vipowskiej sali kilka bab, które chciałyby oglądać film na Netflixie, nawet gdyby miały wydać przy tym coś na alkohol. Prawdopodobnie i tak wydałyby znacznie mniej, niż panowie wynajmujący salę, by podziwiać wdzięki tańczących dla nich pań, a i klub nie musiałby płacić za subskrypcję platformy oraz za prąd potrzebny do działania telewizora.
- Wino z winogron od Callaway'ów jest naprawdę niezłe. Są na tym regale - dodała jeszcze i wskazała półkę. Warto wspierać lokalne trunki!

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Była w domu, prawda? A przynajmniej liczyła na to, że może zakładać, że Lorne Bay na tę chwilę stanowiło jej dom. W domu nie musiała być przecież zawsze gwiazdą, idealną żonką, kobietą totalnie 10/10 pod względem klasy i generalnego zadbania. W domu mogła być zwyczajną prawie-trzydziestolatką w dresie, która próbowała wybrać wino na wieczór i nawiązać przy tej okazji nowe znajomości... Jeśli oczywiście szczęście będzie jej sprzyjało.
Bardzo szybko zorientowała się, że być może nie wyraziła się wystarczająco jasno, a babski wieczór faktycznie mógł sugerować wieczór kobiet w ilości większej niż jedna sama Adeline i jej butelka wina wyboru. Czy to w czymkolwiek przeszkadzało? Nie, nie wydawało jej się. Czy zamierzała podtrzymywać tę iluzję na siłę? Również nie widziała w tym sensu.
- Miałam w planach jakiś niewymagający reality show, jeśli mam być szczera, niekoniecznie nic fancy - stwierdziła, zgodnie z zapowiedzią, całkowicie szczerze, nie próbując udawać, że miała rzeszę przyjaciółek, które czekały na ten wieczór, ten wybór pokazu na Netflixie i to wino, które również właśnie próbowała wybrać. Bo niby po co miałaby cokolwiek udawać? Tak czy siak nieznajoma jej nie znała, nikt jej w gruncie rzeczy dobrze nie znał i nie miała absolutnie niczego do stracenia – oprócz ewentualnej szansy na wybór dobrego wina na ten wieczór. Chociaż, jak już zostało ustalone, gotowa była wypić cokolwiek wpadnie jej tak naprawdę w rękę. Jeśli nie będzie najlepsze, następnym razem wybierze coś innego. Człowiek popełnia błędy i dzięki nim się rozwija, naturalna kolej rzeczy, nie?
- Od Callawayów – powtórzyła powoli, zerkając w stronę regału, który wskazała jej nieznajoma. - Brzmi jak coś, co powinnam przynajmniej kojarzyć, ale… - przyznała z lekkim, odrobinę zawstydzonym uśmiechem i wzruszyła ramionami. - Niedawno się wprowadziłam. Nie mam bladego pojęcia, co robię, jeśli mam być szczera. Przyda mi się wsparcie… Jestem Addie, tak swoją drogą – uznała za stosowne się przedstawić, bo skoro już tak nachalnie narzucała się nieznajomej ze swoimi pytaniami i wstępem do własnej historii życia (nie, nie sądziła, żeby nieznajomą obchodziła, bo jednak szanujmy się trochę, okej), to uznała, że warto podzielić się swoim imieniem. Nawet jeśli miałoby zostać zignorowane. Ostatecznie nie miała nic do stracenia, więc wszystko jedno, nie?

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Czasem nawet w domu człowiek chce wyglądać jak milion dolarów. Nie ma w tym nic złego, podobnie jak w tym, że dres zaczyna czasem przyrastać do człowieka niczym jego druga skóra. Problem pojawia się wtedy, kiedy do dłoni człowieka zaczyna przyrastać butelka wina. Znaczy... Wiele osób ujęłoby to pewnie w ten sposób, ale zdaje się, że Makayla nie zaliczała się do grona tych osób. Ona nie widziała niczego złego w fundowaniu sobie drobnych przyjemności. I owszem, ilość osób na babskim wieczorze nie miała większego znaczenia. No, może gdyby tych kobiet miało nagle zrobić się dwadzieścia i gospodyni miałaby zapłacić za cały ten alkohol z własnej kieszeni, to owszem, stałoby się to nieco problematyczne, ale jeśli rozmówczyni chciała kupić coś tylko dla siebie, to zdecydowane nie powinna oszczędzać na trunkach. Kobieta powinna rozpieszczać samą siebie.
- W takim razie zdecydowanie coś różowego - podrtrzymała swój wybór. - Callaway to rodzina z Lorne Bay. Od pokoleń prowadzą jedną z najlepszych winnic w regionie. Nie mam pojęcia, czy ich wina zdobyły już jakieś nagrody, ale byłabym bardzo zdziwiona, gdyby nikt nie przyznał im chociaż jednego medalu.
Czasem zaglądała na ich farmę, by w imieniu swojego szefa robić alkoholowe interesy lub przynajmniej próbować je robić; w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy pan Callaway nie uzna, że stać go na to, by nie sprzedawać swojego cennego trunku do miejsca takiego, jak Shadow, a jej samej nie pogoni widłami jako diabelskiego wysłannika. Mimo wszystko naprawdę lubiła swoją pracę. Wychodziła też z założenia, że warto wspierać lokalny rynek. Im więcej pieniędzy zarobią mieszkańcy Lorne Bay, tym więcej mogą wydać jej później w Shadow. Oczywiście nie wszyscy i nie każdego dnia, ale do tej pory ta strategia jeszcze jej nie zawiodła.
- Makayla - ona również się przedstawiła. Niegrzecznie byłoby zignorować rozmówczynię. - W takim razie naprawdę warto zacząć od jakiegoś wina od nich. Te wszystkie znane, dostępne w całym kraju, zdążysz jeszcze wypić.
Zresztą, i tak pewnie znała już ich smaki, a nawet jeśli nie, to zawsze może poznać, kiedy pojedzie do Sydney albo innego Perth.
- Polecam to - sięgnęła po butelkę czegoś, co sama lubiła. Białe. Półwytrawne. Jedno winko włożyła do swojeg sklepowego koszyka. Zdecydowanie zabierze je do domu i odpowiednio się nim zaopiekuje.

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Problem z rozpieszczaniem samej siebie był mniej więcej taki sam jak ze wszystkimi dobrymi rzeczami, do których miało się dostęp praktycznie od ręki i bez większych starań – człowiek szybko się do nich przyzwyczajał, a tym samym przestawały być czymś wyjątkowym i specjalnym. Tak na dobrą sprawę Addie mogła zamówić najdroższe wino, wskoczyć w wieczorową kreację i obwiesić się diamentami jak bożonarodzeniowa choinka jedynie po to, żeby wypijać kolejne kieliszki wina na eleganckim szezlongu… Tylko że na tym etapie straciło to już dla niej urok. Chciała poczuć się (znowu) jak zwyczajna dziewczyna, pijąca zwyczajne wino i robiąca zwyczajne zakupy w zwyczajnym sklepie. Najwidoczniej każdemu w inny sposób przewraca się w dupie od dobrobytu, nie?
- Dzięki. - Gotowa była przymknąć oko na nagrody, opinie krytyków i wszystkie te górnolotne stwierdzenia – właściwie miała je wszystkie w głębokim poważaniu. Potrzebowała obiektywnej opinii kogoś realnego, z krwi i kości. Kogoś takiego jak Makayla. Totalnie trafił do niej argument, że wszystkich popularnych marek będzie mogłą spróbować kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej. Chętnie sięgnęła po to, co zostało jej przed chwilą polecone i skwitowała ten wybór szerokim uśmiechem.
- Przepraszam, jeśli się narzucam. Dopiero niedawno się tu wprowadziłam… I chyba już głupieję od bycia sama ze sobą – przyznała zaskakująco szczerze, ale na tym etapie nie sądziła, aby mogła mieć cokolwiek do ukrycia. - Nie wiesz, czym można się tu zajmować? Przysięgam, jestem gotowa dołączyć nawet do kółka krawieckiego albo założyć jakiś klub książkowy, jeśli będę miała dzięki temu do kogo gębę otworzyć – stwierdziła prostolinijnie, nie starając się o poprawne ani tym bardziej górnolotne słownictwo. I nie miała bladego pojęcia, czy Makayla jest osobą, która mogłaby odpowiedzieć na jej pytania, ale chyba nie zaszkodzi spróbować, nie?

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Makayla była odrobinkę starsza od Ade i prawdopodobnie w jej życiu historia raz jeszcze zatoczyła wielkie koło dziejów i Wyatt, która jeszcze pięć lat temu lubiła jeansy i piwo popijane z Hardenem, teraz stawiała na sukienki, szpilki i drogie wina. Kto wie, może za jakiś czas wszystko znów się pozmienia i kobieta zacznie przychodzić do pracy w dresie?
Okej. To akurat się nie stanie, ale jeansy jak najbardziej są możliwe.
Nowa znajoma rzeczywiście troszkę jej się narzucała, chociaż to nie do końca trafne określenie. Po prostu... Gdyby nie zadawała kolejnych pytań, Makayla już dawno temu wybrałaby coś dla siebie, poszłaby do kasy i pognałaby do domu, ale na szczęście potrafiła przeprosić i ładnie uzasadnić swoje podejście. To sprawiało, że Wyatt podchodziła do niej zdecydowanie przyjaźniej, niż do sporej części mieszkańców Lorne Bay.
- Bycie samemu ze sobą nie jest wcale takie złe - przyznała. Ona lubiła spędzać czas tylko i wyłącznie ze sobą. Owszem, czasami zdarzały się momenty, gdy czuła się naprawdę samotna, ale kobieca duma nigdy nie pozwoli jej się do tego przyznać. - W której części miasta mieszkasz?
To zdecydowanie powinno pomóc Makayli w wyszukaniu jakiegoś przyjemnego miejsca lub jakiegoś kółka zainteresowań, chociaż gdyby tak nieco wnikliwiej się nad tym zastanowić... Nie miała zielonego pojęcia, co ciekawego działo się w Lorne, bo najzwyczajniej w świecie nigdy jej to nie interesowało. O, mogłaby polecić Shadow, ale nie miała pewności, czy nowa znajoma była koneserką widoku półnagich pań wijących się na rurze, uznała więc, że nie będzie ryzykowała. Podejdzie do tematu nieco ostrożniej.
- O kółku krawieckim musiałabyś porozmawiać z Jenny Callaway. To ta od rodzinnych win - dodała po chwili, bo przecież to nazwisko padło ju w ich rozmowie. - Nie słyszałam o tym, żeby był tu klub książki, więc gdyby zdecydowała się taki założyć, na pewno miałabyś wielu chętnych.
Tego akurat była pewna. Może to faktycznie właściwy trop?

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Co jak co, naprawdę rozumiała instytucję świętego spokoju i wiedziała, że ludzie robiący zwykłe zakupy w zwykłym sklepie spożywczym właśnie na nią liczyli. Włożyć do koszyka to, co było potrzebne, najchętniej łapiąc się przy tym na jak najlepsze promki, dojść do jak najkrótszej kolejki w kasie, zapłacić za wszystko, zapakować sensownie graty do torby i pójść do domu, mając więcej świetego spokoju o tę jedną rzecz, jaką były podstawowe zakupy. Znała klimat, okej? Była bogatą żoną bogatego męża, ale nie była totalnie odrealniona, wiedziała, jak jest i wcale by się nie zdziwiła, gdyby zaczepiona przez nią kobieta w bardziej bądź mniej delikatny sposób przekazała jej, żeby spadała na drzewo i nie zawracała dupy pierdołami. Brała zresztą taką możliwość pod uwagę… Ale jednocześnie miała już tak bardzo dość siedzenia samej w domu, że gotowa była podjąć ryzyko spotkania się z niezadowoleniem, jeśli na drugiej szalce wagi leżało otworzenie do kogokolwiek gęby i być może znalezienie osoby, z którą można byłoby napić się w tym cholernym miasteczku wina!
- Nie na dłuższą metę – stwierdziła i westchnęła przy tym ciężko. Być może nie miała indywidualistyczno-samotniczej natury i w gruncie rzeczy lubiła towarzystwo? Dziwaczka totalna. - Perłowe… Cośtam – odpowiedziała, bo do tej pory nie była w stanie włożyć na tyle zaangażowania, żeby nauczyć się nazw dzielnic Lorne Bay. Na swoje usprawiedliwienie miała to, że mieszkała tu od niedawna. No i że nie wiedziała, że przywiązywani wagi do takich rzeczy może być ważne.
- Nie no, krawiectwo odpada, igły pałają do mnie szczerą nienawiścią – stwierdziła i pokręciła głową. - Z drugiej strony w klubie książki też nie chodziłoby o czytanie książek… - dodała, a jej wyraz twarzy nabral bardziej neutralnego wyrazu, kiedy wzruszyła jednym ramieniem. Nie była nie wiadomo jak wielka fanką literatury, umówmy się. Klub książki miałby być tylko pretekstem do picia wina w kobiecym gronie i sprzedawania sobie nawzajem plotek. Potrzebowała plotek.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Okej. Szukanie partnera do opróżniania butelki wina było czymś, co Makayla zdecydowanie mogłaby zrozumieć. Sama nikogo takiego nie szukała, bo dobrze było jej w pojedynkę, ale gdyby tak, zupełnym przypadkiem, partner odnalazł ją sam... To byłoby chyba idealne rozwiązanie. Na szczęście właśnie to spotkało pannę Wyatt.
- Pearl Lagune. Najlepsza dzielnica w mieście. Macie tam świetny widok na ocean - zauważyła. Ona sama nie była może wielką fanką plażingu, ale lubiła tamtejsze knajpki. Lubił również polecać tę część miasta szalenie ważnym gościom klubu swojego szalenie ważnego szefa. Gdyby trzeba było zorganizować dla nich plażowy pokaz striptizu, zorganizowałaby autobus, zawiozłaby dziewczyny na plażę i kazałaby im tańczyć na rozgrzanym piasku. To dopiero byłoby show!
- Krawiectwo zostawmy lepiej tym, którzy się na nim znają - przytaknęła. Ona też za tym nie przepadała. Nie miała pojęcia, jak się szyje, jak używa się igły i który kolor nici najlepiej będzie pasował do danej tkaniny. Okej, o kolorach mogłaby jeszcze porozmawiać, ale cała reszta była dla niej czarną magią.
- Wiesz, w zasadzie... Jeśli tak stawiasz sprawę, to rzeczywiście miałoby to sens.
W to Makayla mogłaby uwierzyć. Mogłaby również zarządzić, że w tygodniu, miesiącu lub roku, w którym to ona wybierałaby jakąś książkę do wspólnego czytania, wszyscy czytaliby ultra fachową literaturę związaną z bankowością i finansami. Gdyby miała dobry humor, być może wybrałaby również jakąś mniej specjalistyczną dziedzinę, thriller, kryminał, coś szpiegowskiego lub z wątkiem kosmicznym. Tak, wątek kosmiczny zdecydowanie mógłby być najciekawszy.
- Jak myślisz? Ile może być na świecie książek dotyczących wina? Może od tego powinien zacząć działalność ten ewentualny klub książki?
Oczywiście przy każdej pozycji musiałaby odbyć się obowiązkowa degustacja. Cholera, to brzmiało dobrze. Szalenie dobrze.

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Była dzieckiem szczęścia, złota dziewczynką urodzona pod szczęśliwą gwiazdą, większość rzeczy przychodziło do niej samo. Nawet kiedy pewne rzeczy nie szły do końca tak jak powinny i natrafiała na wyboje - bankructwo ojca, zmiana szkoły, tego typu rzeczy niezależne od niej - prędzej czy później wszystko układało się dobrze. Trzymała się na powierzchni. Ba! Miała się wręcz bardzo dobrze, nawet jeśli nie do końca się o to starała. Dlatego nawet się nie zdziwiła, że jej dzielnica okazała się rzekomo "tą dobrą" w miasteczku, które samo w sobie uważała za bardzo klimatyczne i przyjemne. Ona miała szczęście, jej mąż miał pieniądze. A widok naprawdę był godny pozazdroszczenia.
- I wszędzie daleko - dodała, ale rozbawieniem w głosie chciała dać do zrozumienia, że to nie jest tak, że narzeka. Nie miała powodów do narzekania. Z drugiej strony powiedziała to trochę dlatego, żeby nieznajoma nie uznała, że jest jakaś totalna snobka z najlepszej dzielnicy... Mimo ze trochę chyba była ,gdyby spojrzeć na to obiektywnie... - Chociaż widoki są naprawdę ładne, mam salon z którego można dojść na plażę, basen... - rozpędziła się, ale to nie tak, że chciała obcej kobiecie chwalić się tym, jak miała w życiu zajebiście. To znaczy trochę tak, ale nie w celu chwalenia dla chwalenia i połechtania własnego ego. Dlatego parsknela. - Wybacz, już sobie ułożyłam w głowie ten klub... Czegokolwiek... I chyba pracuje nad chwytami marketingowymi - wyjaśniła, podkręciła głową, ale chwilę później spojrzała na Makayle uważniej. - Działa? - spytała po krótkiej pauzie. A potem dorzuciła do koszyczka jeszcze jedno z polecanych win.
- Nie wiem - odpowiedziała szczerze, bo nigdy nie zastanawiała sie nad ilością książek o winie opublikowanych kiedykolwiek. W sumie literatura generalnie nie leżała w ścisłym obszarze jej zainteresowań. Wolała inne rzeczy... Muzykę, taniec, gimnastykę... Wino... W wieku niemal trzydziestu lat to ostatnie już szczególnie. - Ale gdybyś chciała się dowiedzieć... Może faktycznie chciałabyś być pierwsza członkinią klubu książki? - zaproponowała bez skrępowania, uśmiechając się szeroko i podnosząc do góry koszyczek z winem. Przecież wiadomo, o co w tym chodziło... O wino i babskie płoty.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Uwierz mi, mogło być znacznie gorzej.
Mogła mieszkać na farmie lub w Tingaree. Wtedy dopiero zobaczyłaby, co to znaczy "daleko". O, to Makayla mogła narzekać. Tu, gdzie mieszkała ona, nie dało się nawet podjechać samochodem pod własny dom! Może to i dobrze, że nie miała prawa jazdy. Przynajmniej nie musiała oficjalnie martwić się tego typu sprawami.
- Okej, akurat tego chyba ci zazdroszczę - zdobyła się na delikatny uśmiech. - A jeśli dodatkowo powiesz jeszcze, że spotkania w klubie czegokolwiek, które odbywałyby się akurat u ciebie, będą nad basenem z widokiem na plażę... Myślę, że szybko znajdziesz jakichś chętnych.
Ją samą ta wizja również by skusiła, przynajmniej do pewnego momentu. Mogła zastanawiać się, czy byłaby dobrym nabytkiem w klubie książki, ale... Chyba było już ustalone, co będą na nich robić, ale takie teoretyczne rozważania różniły się jednak nieco od rzeczywistości i tego, co Makayla sądziła o integrowaniu się z ludźmi. Propozycja nowej znajomej nieco ją zaskoczyła. Najpierw pomyślała sobie, że kobieta musi być wyjątkowo samotna, skoro to właśnie ją chciała zwerbować, ale z drugiej strony... Tak cenny nabytek, jak Wyatt, mógł być dla niej zbawienny.
- Zrobimy tak: mogę kiedyś zajrzeć do ciebie z winem i jakąś książką, ale na pierwszym spotkaniu otworzymy tylko butelkę - zaproponowała. Mogą również wybrać wtedy władze ich klubu. Oczywiście naturalną kandydatką na prezesa będzie jego pomysłodawczyni oraz założycielka. Makayla... Ona zadowoliłaby się skromną funkcją skarbnika. O tak. Mogłaby zbierać fundusze, żeby potem wydzielać je członkom klubu do zakupu większej ilości wina na ich spotkania.

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Och, oczywiście, że mogło być znacznie gorzej. Addie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie miała na co narzekać. Jej dom był duży, komfortowy, a do tego ładnie urządzony (nie przez nią samą, jej gust nie był aż tak dobry i zupełnie nie znała się na dekorowaniu wnętrz, powiedzmy to sobie wprost) i miał wspaniały widok na ocean. Przywykła do tego, że podobne udogodnienia naturalnie związane były z utrudnionym dojazdem. Albo przestrzeń i święty spokój albo życie w centrum wydarzeń, te dwie rzeczy ciężko było ze sobą połączyć. Dlatego nie zamierzała się sprzeczać, odpowiedziała zwyczajnym uśmiechem.
- Oczywiście – zapewniła. - Czyli działa! – stwierdziła, bo komentarz Makayli ewidentnie potwierdzał, że stosowane przez Addie chwyty marketingowe spełniały swoje zadanie. Z każdą roztaczaną przez nią wizją basenu i plaży sprawiała wrażenie coraz bardziej zainteresowanej pomysłem, który z początku zdawał się nie wzbudzać w niej większej ekscytacji. Addie uśmiechnęła się znacznie szerzej, totalnie mimowolnie.
Marketingowe gierki były w tamtym wypadku jedynymi, które toczyła. Nie wiedziała nic konkretnie o Makayli, miała średnie pojęcie o układach w miasteczku i szczerze powiedziawszy, wolałaby nawet, żeby tak zostało. Układami przejmowała się wystarczająco w czasach liceum, od kilku lat odpoczywała od tego typu kwestii i bardzo ceniła sobie wygodę, jaka się z tym wiązała. Naprawdę i szczerze zwyczajnie potrzebowała koleżanki, z którą mogłaby wypić kieliszek wina… albo butelkę.
- Brzmi jak uczciwy układ – stwierdziła na tę propozycję, bo – umówmy się – sama też nie była jakoś bardzo napalona na faktyczne czytanie książek w ich małym klubie. Picie wina przemawiało do niej znacznie bardziej. - Mogę podać ci swój adres i numer telefonu i jak będziesz mieć wolną chwilę, daj mi znać, umówmy się na pierwsze oficjalne spotkanie – zaproponowała. Nie miała nic przeciwko rozplanowaniu wtedy konkretnych ról w ich małym, nieoficjalnym stowarzyszeniu.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Na mnie? Zdecydowanie - pozwoliła sobie na delikatny uśmiech. Pięknymi oczkami swojej bujnej wyobraźni widziała już Makaylę Wyatt leżącą nad basenem. W jednej dłoni drink, w drugiej wachlarz, gdzieś obok leżaka książka... W końcu to klub książki. Czy tak wyglądał raj? A owszem. Czy chciałaby się w nim znaleźć? Zdecydowanie. Czy do niego trafi?
A skąd. Pójdzie wprost do piekła i chyba mało kto będzie tym zaskoczony. Sporo osób wyrobiło sobie już o niej opinię, ale przecież Ade (jeszcze) nie znała jej od tej drugiej strony. Może nie stchórzy, jeśli najpierw zobaczy tę nieco milszą Makaylę? To brzmiało jak całkiem dobry plan, bo jednak jej też przyda się jakaś koleżanka, a taka z zewnątrz, która nie oceniała jej tylko na podstawie opinii, byłaby chyba na wagę złota. Zresztą, skoro łączyło je już zamiłowanie do wina, to dlaczego nie miałyby dogadać się również innych, czasami dość istotnych kwestiach?
- Poczekaj - sięgnęła do torebki i po dłuższej chwili (musiała przedrzeć się pewnie przez kowadło, lewarek, kilka kaset VHS, pół drogerii... Okej, tak źle jednak nie było. Nosiła przy sobie zaledwie 1/3 takowego sklepu) wyjęła z niej notatnik. Podsunęła go Tremaine, by ta zapisała w nim wszystkie swoje niezbędne dane. Kayla na pewno do niej zadzwoni. Sama cieszyła się nawet na to pierwsze, chyba jeszcze niezbyt oficjalne spotkanie i będzie szalenie szczęśliwa, jeśli ono wypali.
Okazuje się, że nawet niewinne spotkanie w markecie może być początkiem całkiem fajnej relacji. Teraz już tylko od nich zależało to, w jaki sposób ją poprowadzą.

/ zt adeline Tremaine
ODPOWIEDZ