onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Cairns o tej porze tętniło życiem, zupełnie jakby było wielkim organizmem, który znajdował się w swojej szczytowej formie. Wszędzie pojawiły się stoliki, zachęcające do wypicia szybkiej kawy przed ruszeniem w ten chocholi taniec, który prowadził zazwyczaj prosto autostradą do piekieł. Lubiła tak myśleć, choć przecież nie wszyscy ludzie kończyli marnie. Niektórych zostawał prozaiczny kac, moralny czy też fizjologiczny. Miała wrażenie, że jednak do nich nie należy, bo nie należała przecież do ludzi, którzy odczuwali jakieś wyrzuty sumienia.
Już nie. Na pierwszy rzut oka, zresztą, wyglądała jak wszyscy ci, którzy zgromadzili się tutaj w ramach dobrej zabawy. Poprawka, nie wszyscy mieli długie blond włosy spływające kaskadami i najbardziej szeroki, ale nieszczery uśmiech. Właściwie jednym z jej najbardziej przykrych odkryć był fakt, że nikt nie zauważał różnicy, zupełnie jakby wystarczyło wygiąć wargi i wszystko było w porządku. Jej psychiatra uważał, że nawet takie fałszywe grymasy jej dobrze zrobią, bo prędzej czy później przyjdzie jej oszukać swój mózg. Jako chirurg przyznała mu odrobinę racji, więc nawet wypuszczając nikotynę ze swoich płuc przyłapywała się na sprzedawaniu uśmieszków.
Kobieta zajęta nie powinna ich tak szczodrze rozdawać, ale nie pętała się żadna obrączka na jej palcu, więc uznała, że jej wolno. Poza tym czy nie było czegoś absolutnie podniecającego w robieniu rzeczy zabronionych? Czuła się jak dziewczynka, która zbroiła coś i teraz zakrywa usta, by nie przyznać się mamie. Brzmiało to zdecydowanie lepiej niż pozowanie na dorosłą i odpowiedzialną, którą wszak była.
Czas przeszły, tydzień temu złożyła rezygnację w ręce ordynatora i obecnie była bezrobotną, która pod klubem pali fajkę za fajkę, bo jeszcze nie podjęła decyzji co dalej. Wiedziała już, że do skalpela nie wróci, że nie można ratować ludziom będąc wrakiem, ale przecież otwierało to przed nią tyle możliwości. Od wyboru kręciło się jej w głowie, a może to te fajki, które pochłaniała w tak zachłannym tempie, że w pewnym momencie odkryła, że paczka jest pusta?
Metafora jej życia. Na zewnątrz pełna życia i roześmiana, a w środku widać tylko echo. Zgięła papierek i rzuciła go do kosza nie trafiając omal w mężczyznę, który również postanowił zająć ręce papierosem. Brawo, on na pewno musiał mieć fajki, a więc dla niej był wręcz obecnie księciem z bajki, choć jaka z niej była księżniczka? Czy istnieje bajka o tym, że bohaterka ma powóz i nie umie się nim obsługiwać? A może taka w której ucieka od króla, bo jest zdecydowanie zbyt skomplikowany, by mogła temu podołać?
Te współczesne bajki nijak się miały do magii tych Andersena. Wówczas mogłaby być jakąś syrenką, bo głos miała prawie taki jak ona- ochrypły, mocno spracowany przepalaniem wszystkich styków w mózgu.
- Ma pan może papierosa? Te moje mają tendencję do szybkiego wyskakiwania z paczki, zupełnie bez mojej wiedzy czy kontroli - uśmiechnęła się zupełnie jakby mieli rozprawiać o czymś ważkim, o literaturze czy sztuce, a nie dywagować nad papierosem jak to zwykle bywało w takich miejscach.
Łaknęła jednak kontaktu, spalała się wręcz w kontaktach z innymi i bardzo potrzebowała tego, by ta rozmowa nie zakończyła się jedynie przekazaniem papierosa. Czy ryzykowała? Ależ grała o najwyższą stawkę, ale jak mogła przejść obojętnie wobec kogoś tak zachwycającego? To słowo może było niezgrabne, ale trudno było inaczej ocenić mężczyznę stojącego obok niej, zupełnie jakby wycięli go z żurnala, a ona może i straciła serce, ale wzrok miała całkiem w porządku.

rafe limbrey
Pracuje na kuchni — Beach Restaurant Lorne Bay
34 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wolna dusza, której największym marzeniem jest własna restauracja i gwiazdka Michelin. Nie umie się w pełni zaangażować w żadną relacje, skupiając się w stu procentach na pracy, przez co doskwiera mu samotność.
- jeden -



Jako stały bywalec punktów imprezowych, mieszczących się w Lorne Bay, chętnie decydował się na bardziej odległe wycieczki, celem poznania nowych lokalów. Lubił odwiedzać takie miejsca, dlatego potrzebował odrobiny świeżości i zmiany środowiska, a ten wypad okazał się idealną okazją do tego by spędzić wieczór poza granicami rodzinnego miasteczka. Ku zdziwieniu blondyna, udało się nawet zorganizować kierowcę, który przewiózłby ich do Cairns oraz porozwoził do domu w środku nocy, dlatego jedyne co im pozostało to zadbać o to by w doborowym towarzystwie spędzić piątkowy wieczór. Nie mieli większego planu na to gdzie zabawią, dlatego odwiedzili jedno z miejsc, a po zaledwie dwóch godzinach, przenieśli się do lokalu, zwanego The Woolshed, gdzie górował rustykalny wystrój. Cały lokal prezentował się naprawdę świetnie - sprawiał wrażenie przydrożnej knajpy, jednak miał wiele nowoczesnych elementów, które świetnie pasowało z całą resztą wnętrza. Zajęli więc wolny stolik i część z grupy ruszyła do baru by zamówić drinki. Rafael nie był typem faceta, który rwał się na parkiet i spędzał na nim większa część imprezy - owszem, zdarzało się, że udało się go zaciągnąć w tłum tańczących ludzi, jednak znacznie lepiej odnajdywał się w gronie osób, przekrzykujących się na loży. Lubił poznawać nowe osoby i wymieniać się z nimi rozmaitymi poglądami - zwłaszcza po alkoholu.
Jako jedyna paląca w towarzystwie osoba, samotnie wychodził przed lokal, gdzie gromadziły się wszystkie, chcące przykopcić papierosa osoby. Oparł się o ścianę budynku, wyciągnął papierosa, którego wsadził sobie do ust i odpalił go zapalniczką, którą po chwili wcisnął sobie do kieszeni spodni. Nagle przed jego twarzą przeleciała mu zgnieciona paczka papierosów, a on odruchowo spojrzał się w kierunku z którego przyfrunęła. Dostrzegł mocno podirytowaną blondynkę, która zbliżyła się, lecz nie po to by jakkolwiek przeprosić. Nic takiego się nie stało, dlatego jedynie się roześmiał, bo najwyraźniej nie udało jej się wycelować w śmietnik, który stał tuż obok niego.
Jasne, częstuj się — odparł spokojnie i ponownie zanurkował dłonią do kieszeni z której wyciągnął paczkę. Nie miał problemu z częstowaniem obcych ludzi, bo zdarzało się, że sam niejednokrotnie potrzebował poratowania, gdy zapominał kupić paczki bądź gubił ją podczas imprezy. Była też kobietą, a płci pięknej nie odmawiał w zasadzie niczego. Gdy wsadziła papierosa między wargi, odpalił go swoją zapalniczką i ponownie schował cały zestaw do kieszeni. — Może to cicha sugestia by rzucić to świństwo w cholerę? Chociaż chyba nie do końca wiem o czym mówię, bo sam miałem kilka podejść, które zakończyły się klapą — wzruszył ramionami i zaciągnął się papierosem, wypuszczając po chwili z płuc chmurę dymu. Pierwszego papierosa zapalił w wieku szesnastu lat, jednak nałogowo palił od dwudziestego roku życia. Miał kilka prób skończenia z uzależnieniem od nikotyny ale za każdym razem kończyły się fiaskiem. To samo tyczyło się kofeiny.


Desiree Riseborough
happy halloween
rejwen#6729
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Poniekąd zazdrościła wszystkim tym, którzy otaczali się grupką znajomych. Kojarzyło się jej to z tymi wszystkimi świetnymi dzieciakami, które miały wszystko i czuły się tak lekko w swoim towarzystwie. Jej przeszłość niosła za sobą stygmat pewnej ciężkości, o której przypominała sobie tylko czasami. Wyrosła z pragnienia bycia popularną królową pszczół, a skończona medycyna plasowała ją w czołówce społeczeństwa. Mimo wszystko czasami odzywały się znajome kompleksy bycia inną od reszty i wówczas powracała do czasów młodzieńczych, gdzie szkoła zdawała być największym koszmarem.
Poniekąd jednak tęskniła do tych czasów, gdy źródłem zmartwień było miejsce zajęte na stołówce podczas lunchu. Ta beztroska została jej zabrana jakiś czas temu i wyjście tego typu było żałosną próbą powrotu do niej. Nieudaną, bo w końcu kończyła sama na fajce, a to w środku rozgrywała się impreza. Jedna z takich, w których niegdyś pragnęła uczestniczyć, ale żaden z niej vip. Była po prostu dziewczyną, która na swoje własne życzenie została bezrobotną i na dodatek w tego typu miejscach poszukiwała pracy.
Można by powiedzieć, że zaliczała potężne cofnięcie w rozwoju, które skutkowało tym, że wzrok jej się pogorszył i zdecydowanie nie zostanie już graczem NBA. Zupełnie jakby nie brakowało jej do tego jakichś… trzydziestu centymetrów i umiejętności chodzenia w adidasach, bo nawet po plaży usiłowała maszerować w szpilkach.
Z ulgą jednak stwierdziła, że mężczyzna nie należał do grona gburów, którzy na jej żałosną próbę rzutu zareagują wrzaskiem. Oczywiście była przekonana, że zasługa w tym jej długich blond włosów i ładnych ust, ale nie wypowiedziała tego głośno.
Jak i faktu, że i jej uwagę przykuł ten człowiek, a to nie zdarzało się jej za często. Zazwyczaj była wyzuta z podobnych odczuć będąc skupioną na swojej traumie. Tym razem jednak dzięki kilku kieliszkom humor miała szampański i nachyliła się nad nim z papierosem, by go jej zapalił.
Dała się spotkać ich spojrzeniom, jej oczy łowiły każdy grymas jego twarzy, gdy bardzo powoli prostowała się i wydmuchiwała dym. Niektórzy mawiali, że jako lekarz powinna rzucić to w cholerę, ale gdy przyszło co do czego to właśnie medycynę porzuciła bez żalu. Przynajmniej tak sobie wmawiała, więc uśmiechnęła się, a po chwili zaśmiała cicho.
- Wiesz, codziennie sobie powtarzam, że Ktoś wysyła mi znaki i powinnam rzucić, a potem kupuję kolejną paczkę. Pewnie kosmos bądź jakaś Bozia mnie za to nienawidzą. A jaka jest twoja historia? - i nie sprecyzowała pytania, bo mógł opowiedzieć jej o wstrętnych nałogach, o podróżach, o seksie, który zachłannie uprawiał.
Wszystko było w jego gestii, a ona nie wyznaczała rytmu tej konwersacji, bo wiedziała z doświadczenia, że ludzie dzielą się zazwyczaj tym, co jest dla nic ważne bądź inni skrzętnie to ukrywają.
Chciała wiedzieć do jakiej kategorii należy jej nieznajomy.

rafe limbrey
Pracuje na kuchni — Beach Restaurant Lorne Bay
34 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wolna dusza, której największym marzeniem jest własna restauracja i gwiazdka Michelin. Nie umie się w pełni zaangażować w żadną relacje, skupiając się w stu procentach na pracy, przez co doskwiera mu samotność.
Blondyn od zawsze działał jak magnez i przyciągał ludzi swoim promiennym uśmiechem i poczuciem humoru. Był rozmowny, charyzmatyczny i potrafił zainteresować słuchacza, dostosowując się do tematów i zainteresowań osoby z która przebywał. Odnajdywał się w każdym towarzystwie - czy to wśród imprezowiczów, odwiedzających kluby czy punków, uczęszczających na koncerty. Cholera, pewnie nawet w klubie książki i gospodyń domowych odnalazłby się jak ryba w wodzie. Miał zdolność przystosowania się do każdego środowiska, jednak nie zawsze tak było. Jako mały chłopiec, który w wieku czterech lat został porzucony przez matkę, zmagał się z ogromną falą nienawiści i krytyki ze strony rówieśników, a gdy zamieszkał z babką w Lorne Bay, nie od razu znalazł własne towarzystwo z którym mógłby przesiadywać podczas przerw śniadaniowych. Był samotny i skupiał się na pomocy dziadkom oraz opiece nad młodszymi siostrami.
Oczywiście zwrócił uwagę na jej nietuzinkową twarz i choć malował się na niej grymas, dostrzegł w niej swego rodzaju urok. Była atrakcyjną dziewczyną i nie musiał wpatrywać się w nią jak w obrazek by stwierdzić ten fakt. Nie dlatego jednak zareagował w tak pogodny sposób, bo Rafe nie należał do osób, które łatwo było rozzłościć. Wiele rzeczy puszczał płazem, jednak był cholernie honorowy i cenił sobie szczerość oraz lojalność. Wystarczyło raz go zawieść, a tracił zaufanie bezpowrotnie. Zazwyczaj.
Jak każdy palacz — roześmiał się, całkowicie rozumiejąc głosy, podpowiadające jej, że powinna rzucić to świństwo w cholerę. Przecież sam je słyszał i skutecznie ignorował ale jego silna wola pozostawiała wiele do życzenia. — Mój problem polega na tym, że ja po prostu lubię sobie zapalić. Pracuje pod presją czasu i w dość chaotycznym środowisku, więc przerwa na papierosa jest dla mnie jak zbawienie — dodał, odpowiadając tym samym na zadane przez nią pytanie. Gdy wychodził na tyły restauracji by zapalić, mógł chociaż przez chwile poukładać myśli i zwolnić tempo. Rakiem niespecjalnie się przejmował, miał na to wywalone. — Skoro już poczęstowałem cię szlugą, może mogłabyś przynajmniej zdradzić mi swoje imię? Łatwiej będzie dopominać się o zwrot — zażartował, spoglądając na nią badawczo.


Desiree Riseborough
happy halloween
rejwen#6729
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Znała ten typ atrakcyjnych i przyciągających jak magnez chłopców. Zazwyczaj już od szkoły średniej dziewczyny próbowały zwrócić uwagę takiego księcia z bajki, zupełnie jak złapanie takiego okazu na haczyk było gwarancją udanego życia. Właściwie literatura i popkultura bezmyślnie wtłaczały im do głowy bajkę o księciu na białym koniu i większość podążała za tą legendą. Gdy była młodsza to była wściekła na tego typu dziewczyny, bo nie miały ambicji ani tego pazura, który jej nakazał skończenie medycyny. Po czasie jednak zrozumiała, że na swój sposób każda usiłowała znaleźć swoje szczęście.
Być może nawet one, płytkie i szukające miłości swojego życia były bardziej usatysfakcjonowane niż ona, obecnie przetrawiająca żałobę na swój własny sposób. Dość lichy, trzeba było przyznać, bo upijanie się w klubach nie należało do najbardziej wyszukanych rozrywek. Szukanie pracy w tego typu miejscach również zakrawało na desperację, zwłaszcza gdy na czerwono podkreśliła nazwisko pewnego gangstera na swojej liście.
Oczywiście jej motywacje wykraczały znacznie poza poziom nalewania komuś drinków, ale i tak nie były warte jakiejkolwiek wzmianki. Jak i historia jej wzlotów i upadków z papierosem w tle.
- Myślę, że każda praca jest stresująca, ale jestem ciekawa dlaczego twoja szczególnie - spojrzała na niego z zaintrygowaniem. Tak naprawdę miała wrażenie, że tylko ci w kostnicach mogą mówić o pracy w komfortowych warunkach i w ciszy. Skąd to wiedziała? Wielokrotnie rodzice namawiali ją do tego, by nie odchodziła całkiem z medycyny. Mogła przecież kroić ludzi w zamrażarkach, skoro już i tak nieustannie flirtowała ze śmiercią i miała depresję.
Za nią przepraszała kilkanaście razy, ale najwyraźniej mało skutecznie. Przyjęła więc nareszcie, że to nie jej wina. Jak i to, że na widok tego mężczyzny zapragnęła zdradzić mu imię. Zajęta kobieta zapewne nie powinna posuwać się do flirtów, ale to wciąż było niegroźne spotkanie przy dymku.
- Desiree. Moi rodzice chcieli, bym brzmiała po francusku. Wydawało się im to bardziej wykwintne - wytłumaczyła. Zabawne, że odczuwała presję, by wyjaśniać wszystko, nawet to, że nie nazywa się po prostu Anne czy inna Julia.
Podała mu rękę z papierosem, ostrożnie, by nie opalić jego palców, choć jakiś płomień zaczął powoli się tlić.

rafe limbrey
Pracuje na kuchni — Beach Restaurant Lorne Bay
34 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wolna dusza, której największym marzeniem jest własna restauracja i gwiazdka Michelin. Nie umie się w pełni zaangażować w żadną relacje, skupiając się w stu procentach na pracy, przez co doskwiera mu samotność.
Niestety daleko mu było do wyżej wspomnianego księcia na białym koniu, przez co nie miał powodzenia u dziewczyn ze szkoły ale wraz z upływem czasu i spadkiem wagi, uległo to niemałej zmianie. Pod koniec szkoły średniej, gdy zadbał o właściwe odżywianie i aktywność fizyczną, Rafe niczym brzydkie kaczątka przeistoczył się w przyjemnego dla oka kaczora, przyciągając tym samym wzrok dziewczyn, które spotykał na szkolnym korytarzu i na mieście. Musiał przyznać, że było to cholernie miłe uczucie ale nigdy mu z tego powodu szczególnie nie odbiło - wciąż był skromny, uczciwy i wzdychał do okularnicy, która zajmowała przed nim miejsce na chemii. Dziewczyna ta niczym nie przypominała popularnych cheerleaderek, bo odbiegała od nich nie tylko urodą ale także i charakterem Była małomówna, skryta, skromna i wstydliwa ale i tak zdołała zwrócić na siebie uwagę blondyna, który na pewnym etapie swego młodzieńczego życia, powiedzmy sobie szczerze - mógł mieć każdą.
Jestem szefem kuchni w restauracji — odpowiedział z uśmiechem, bo naprawdę uwielbiał swoją pracę. Robił to co kochał i to co potrafił najlepiej, więc nie mógł narzekać na wypalenie zawodowe czy brak możliwości spełniania się w zawodzie. W lokalu panowała całkiem przyjemna atmosfera i nie mógł specjalnie narzekać na zarobki ale pracował pod presją czasu i w ciągłym chaosie. Lubił to ale jak każdy, normalny człowiek, potrzebował przerwy na siku czy papierosa. I nie była stresująca, zupełnie nie o to chodziło. — Mamy niezły ruch i masę zamówień, a każda najmniejsza pomyłka sporo nas kosztuje. Odpowiadam też za cały zespół, jego zaangażowanie i zgranie, więc nie jest to najłatwiejsze zadanie. Każdy jest inny, ma gorszy dzień albo klienci dają nam do wiwatu — wyjaśnił od razu w czym rzecz i jak bardzo ten papieros był mu w przerwie potrzebny. Może odrobinę tłumaczył swój nałóg ale kto by się tym przejmował? Blondynka wyglądała na kogoś, kto całkowicie potrzebę palenia rozumiał.
Ładnie i nietypowo — odparł zdumiony i przechylił głową, przyglądając jej się tak jakby próbował przypasować te imię do jej twarzy. Wszystko się zgadzało - jej nietuzinkowa uroda, oryginalne imię i poczucie humoru, które bez wątpienia przykuło jego uwagę. — Rafe, miło mi — wyciągnął rękę i uścisnął jej dłoń, uśmiechając się przy tym ciepło. Sukces, miał na swoim koncie kolejną nowo poznaną osobę i bardzo się z tego powodu cieszył. Lubił poznawać ludzi, to cholernie ciekawe! — Jesteś stąd czy tylko przejazdem w Cairns? — zapytał, pozwalając sobie na kolejne pytanie i przełamanie lodów.

Desiree Riseborough
happy halloween
rejwen#6729
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Wiedziała, że jej rozważania są okrutnie powierzchowne, ale nie miały szansy być innymi, gdy się nie znali i nie pili ze sobą wódki. Większość ładnych ludzi oceniało się jednak przez pryzmat urody i Desiree wiedziała o tym z własnego doświadczenia. Często słyszała, że taka atrakcyjna dziewczyna powinna częściej się uśmiechać i wówczas planowała śmierć tego rozmówcy z uwzględnieniem okrucieństwa, jakiego świat nie widział. Cóż, takie piękne kobiety jak ona również skrywały wiele traum, mroku czy też zwykłej podłości.
Nie umiała jednak (jak na razie) dostrzec tego w promiennym obliczu jej nowego znajomego. Może dlatego, że wcześniej widziała go w grupie znajomych i przez to wydawał się jednym z tych cool dzieciaków, które brylują w towarzystwie. Może i przeszłość ostro dała mu w kość, ale teraźniejszość miała naprawdę klasyczne rysy i przyciągała jej uwagę tak bardzo, że wpatrywała się w niego jak urzeczona.
Zwłaszcza, gdy nie uraczył ją opowieścią o tym jak cudownie być modelem czy tik-tokerem, a okazał się człowiekiem z pasją. Desiree może i była pod tym względem staromodna, ale uwielbiała ludzi, którzy coś sobą reprezentowali. Zapewne wywodziło się to z jej kariery medycznej- wiedziała, że takie zawody wymagają ciężkiej pracy i sporo godzin nauki. Dodatkowo nie zawsze to przynosiło wymierne korzyści.
- Och, jak cudownie! - zakrzyknęła więc ze szczerym entuzjazm. - Tak właściwie to szukam pracy w tej branży, ale tak, jestem jedną z tych, która byłaby kulą u załogi - wyjaśniła szybko i ze śmiechem. Nie wyobrażała sobie swojej dalszej kariery w gastronomii, ale odkąd wiedziała, że nie wróci na blok operacyjny to musiała odnaleźć szybką alternatywę. Mogłaby na przykład, kroić ludzi w kostnicy, ale dochodził jeszcze jeden element całej układanki. Szukała pracy u kogoś, kto zapewni jej ochronę przed toksycznym partnerem, jeśli już zdecyduje się od niego odejść. Dobrze wiedziała, gdzie w Lorne prowadzą ścieżki do takiego człowieka, ale jeszcze nie nabrała na to odwagi.
Znacznie bezpieczniej i frywolniej było palić papierosa w towarzystwie... Rafe'a.
- Moja babcia była Francuzką, to taki hołd dla niej - wyjaśniła pochodzenie imienia nadal ściskając jego dłoń. Dobrze było poczuć znajomy prąd, który ulokował się gdzieś w jej lędźwiach. To było znacznie lepsze niż to uczucie obojętności. Powoli jednak wysunęła palce z objęć jego ręki i wzruszyła ramionami na jego pytanie. - Tak właściwie to wychowałam się na Zachodnim Wybrzeżu, a do Lorne Bay sprowadziłam się dwa lata temu. Kiedyś... Mój były opowiadał o tym mieście i o tym, że jest zaczarowane, więc postanowiłam to sprawdzić. Jak na razie bardziej odpowiada mi Cairns, bo jest mniej nawiedzone - wyznała przydeptując szpilką niedopałek od papierosa.

rafe limbrey
Pracuje na kuchni — Beach Restaurant Lorne Bay
34 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wolna dusza, której największym marzeniem jest własna restauracja i gwiazdka Michelin. Nie umie się w pełni zaangażować w żadną relacje, skupiając się w stu procentach na pracy, przez co doskwiera mu samotność.
Również za nim ciągnęło się pasmo życiowych niepowodzeń, które związane były z trudami dzieciństwa i brakiem rodziców u jego boku. Niewiele osób wiedziało o doświadczeniach czteroletniego chłopca, gdyż niechętnie opowiadał o ojcu sadyście, jego pijaństwie i krzywdach, które wyrządził jemu czy matce. Jego siostry były wtedy bardzo młode i nie były w stanie spamiętać domowych awantur, krzyków i płaczu matki, który odbijał się echem w jego małej główce. Nawet dziś pamiętał jej załamany głos, który obiecywał mu, że pewnego dnia cały ten koszmar się skończy. I skończył ale tym samym stracił tez matkę, która przygnieciona jarzmem, oddała jego oraz dwie, młodsze siostrzyczki pod opiekę babci. Był wdzięczny za wszystko co zrobiła dla nich starsza kobieta, bo wbrew wszelkim trudnością, chętnie wracał wspomnieniami do zabaw na farmie i pysznych, domowych obiadów, które w żadnym wypadku nie dorównywały jego mocno unowocześnionej kuchni. Musiał przyznać, że większość kulinarnych sukcesów zawdzięczał właśnie jej, korzystając z jej cennych porad i tajników do dziś.
Nie sądzę by u nas miał zwolnić się jakiś etat ale w Lorne czy nawet Cairns nie brakuje takich lokali. No i pytanie jakie stanowisko cię interesuje? Chcesz pracować na kuchni, być kelnerką czy może serwować drinki? — zapytał, chcąc zawęzić poszukiwania lokalu w którym mogłaby popytać o ewentualne zatrudnienie. Nie był co prawda agencja pracy, która jakkolwiek orientowała się w wolnych posadach ale był stałym bywalcem na mieście i też zahaczył o kilka lokali, wyrabiając sobie tym samym mniejsza lub większa opinie.
Więc masz też francuskie korzenie, klawo — pokiwał głową ze zdumieniem, bo lubił poznawać osoby, które miały korzenie sięgające nawet Europy. Większość tutejszej społeczności to rodowici Australijczycy albo Amerykanie. — Masz jeszcze kogoś we Francji? Zawsze marzył mi się mały trip po Champs-Élysées i tych wszystkich klimatycznych restauracjach — odparł zafiksowany na punkcie takich miejsc. Uwielbiał lokale przed którymi stały stoliki, przy których klienci zasiadali w lecie i tłumy kręcące się po ulicach, które widać było zza okien restauracji. Marzył by jego własna knajpa powstała kiedyś w takim miejscu ale to marzenie wydawało się być dla niego totalnie nieosiągalne. — Od lat próbuje odłożyć trochę kasy na własny lokal i gdybym teraz takowy otwierał, to bym cię zatrudnił — dodał i żałował, że nie mógł bardziej się [przysłużyć realizacji tego celu. Jej też przecież niewiele dawały takie obietnice bez pokrycia - zwłaszcza z ust mężczyzny, którego znała zaledwie od pięciu minut.
I twój były się nie mylił. Byłaś kiedyś w lasach Tingaree albo na Gahdun Island? Pewnie zasłyszałaś lokalną legendę o matce Lucindzie i syreniej wyspie ale mogę cię zapewnić, że nic i nikt nie nawiedza ani tych miejsc ani miasteczka — opowiedział po krótce i w końcu sam odrzucił spalonego kiepa, którego zdusił podeszwą swojego skórzanego buta.

Desiree Riseborough
happy halloween
rejwen#6729
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Zapewne, gdyby zaczęli rozmawiać o traumach i pechowym życiu to zeszłoby im do rana. Na (nie)szczęście Desiree nie była kobietą, która dzieli się podobnymi wynurzeniami tak otwarcie. Miała do czynienia z ludźmi, którym język rozwiązywał się pod wpływem alkoholu. Było to dla niej wręcz fascynujące zjawisko, bo sama nigdy nie doświadczyła takiej pijackiej otwartości.
Wręcz przeciwnie, sztywne reguły, jakie sobie sama niegdyś narzucała, sprawiały, że pod wpływem procentów usiłowała pilnować się znacznie lepiej niż na trzeźwo. Niegdyś nawet była z siebie dumna, bo jest taka porządna i nie opowiada nikomu smutnej historii życia z przemocowym ojcem. Teraz zaś miała wrażenie, że ukrywanie tego, co się stało, sprawia, że może udawać, że ta cała przygoda nie miała miejsca. Tylko, gdyby faktycznie tak było, pewnie nie stałaby z nieznajomym na fajce i nie rozprawiała o zmianie zawodu.
W tej optymistycznej wersji byłaby ze swoim synkiem w domu, w tej bardziej realistycznej zapewne ratowałaby życie innych dzieci w szpitalu. Gdyby nie ten wypadek pozostałaby okrutną pracoholiczką i nie szukałaby innego źródła zarobku. Tak naprawdę przez myśl by jej nie przeszła zmiana swojej drogi życiowej, bo uwielbiała to, czym się niegdyś zajmowała.
Najwyraźniej jednak ludzie i potrzeby się zmieniały, a ona rozprawiała o lokalach kulinarnych. Nieco obawiała się tego, że żaden szef o zdrowych zmysłach nie będzie jej chciał zatrudnić bez cienia doświadczenia, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, prawda?
- Myślę, że jeśli do czegoś się nadam to jedynie do drinków - uśmiechnęła się, bo tak, prezencję miała wyśmienitą i potrafiła ciągle się szczerzyć. Ktoś jej mówił, że to zasługa pracy z ciężkimi przypadkami. Dzieci nie mogły wyczuwać jej zdenerwowania bądź strachu. Tyle, że czasami miała przez to wrażenie, że uśmiech przyrósł do niej na stałe i nawet w najbardziej traumatycznych okolicznościach go nadużywała.
- Mam - stwierdziła i wyobraziła sobie przez moment świat, w którym faktycznie spaceruje z kimś po Polach Elizejskich i trajkocze po francusku. Kolejne, bardzo odległe i niemożliwe do spełnienia marzenie. - Wprawdzie mi bliżej do Champagne niż do Paryża, ale ma to swoje zalety. Znam się na szampanach jak mało kto! - zapewniła go rozbawiona, bo mimo wszystko Rafe był osobą, przy której można było poczuć się beztrosko i swobodnie. Zupełnie jakby nie imały go duchy przeszłości bądź traumy. - Mam ciotkę, więc gdybyś chciał kiedyś... - ta propozycja była zdecydowanie zbyt śmiała jak na osobę, którą kiedyś była, ale ludzie się zmieniali, prawda?
Poza tym to była wciąż luźna oferta jak i praca w jego wyimaginowanej restauracji.
- Życzę ci więc, abyś taki lokal otworzył. Masz wtedy jeszcze będę szukać pracy - i dla podkreślenia wagi tej obietnicy ponownie podała mu dłoń. Która delikatnie zadrżała, gdy usłyszała słowo matka, ale nadal była spokojna i zrelaksowana.
- Myślę, że każde miejsce jest w jakiś sposób nawiedzone, ale już do tego przywykłam. To co? Postawisz mi tego szampana? - a może się zmieniła, skoro tak odważnie sobie z nim poczynała.

rafe limbrey
Pracuje na kuchni — Beach Restaurant Lorne Bay
34 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wolna dusza, której największym marzeniem jest własna restauracja i gwiazdka Michelin. Nie umie się w pełni zaangażować w żadną relacje, skupiając się w stu procentach na pracy, przez co doskwiera mu samotność.
Blondyn nie był fanem tak frasobliwych dyskusji i każdą, najbardziej przygaszoną istotkę, starał się czym prędzej rozbawić i zagadać. Wierzył, że smętny nastrój był zaraźliwy i wprowadzanie ponurej aury do towarzystwa, skutkowało tym, że całe otoczenie traciło chęć na cokolwiek. Sam starał się za wszelką cenę zostawiać swoje problemy za zamkniętymi drzwiami mieszkania i sprzedawać ludziom jak najwięcej uśmiechu ale nawet jemu zdarzały się gorsze dni w zamknięciu. Nie miał wtedy ochoty ani na towarzystwo ani na szczerzenie się, kiedy od środka rozpierdalała go gorycz i złość.
No i to już jakiś początek — odparł optymistycznie, jednak dalej tkwił w zamyśle, próbując przetrzepać swą pamięć w poszukiwaniu ewentualnych, wolnych etatów. Nie zwracał na to większe uwagi gdy odwiedzał takie rozrywkowe lokale ale w sumie nic nie stało na [przeszkodzie by poroznosiła swoje dokumenty w każde miejsce, prawda? Nie każdy się ogłasza, więc warto spróbować. — A tutaj próbowałaś? — dopytał dla pewności, bo choć pierwszy raz bawił się w tym miejscu, to uważał, że to całkiem czadowy lokal. Karta napojów także była ciekawa, więc nie serwowałaby jedynie wódki ze spritem i whisky z colą. W jego odczuciu, dziewczyna potrzebowała ciekawych wyzwań.
Gdy potwierdziła jego luźną myśl i pomysł o zwiedzeniu francuskich miast, jego oczy rozbłysły, a usta wygięły się w szeroki uśmiech. — Naprawdę? Cholera, to zajebista sprawa. Chciałbym mieć rodzinę w Europie i możliwość jakiejś małej wycieczki — odparł odrobinę rozmarzony ale niestety; jego jedyną rodziną była babka i dwie siostry. Posiadał kilku znajomych, których spotkał podczas niedalekich i okazjonalnych podróży po kontynencie ale była to relacja internetowa, tj. komentowali swoje zdjęcia na instagramie, czasem zamienili kilka słów. Lubił poznawać takich ludzi i gdy miał taką sposobność, starał się utrzymać takie znajomości. — A szablować szampana potrafisz? To dość niebezpieczne ale wygląda spektakularnie. Może przekonałbym szefa by zatrudnił cię jako taką nadzwyczajną kelnerkę od szampana — zaproponował pół żartem, pół serio, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie by delikatnie podpytał. Nie znał jej praktycznie wcale ale był osobą, która zawsze starała się pomóc. Wiedział jak ciężkie bywają poszukiwania dobrej pracy. Gdyby w geście wdzięczności zaprosiła go do Szampanii.. marzenie!
Pod warunkiem, że mi coś o nim opowiesz. Możemy dogadać też ewentualną wycieczkę do Europy ale.. najpierw przedstawię cię moim znajomym — odparł z uśmiechem i zrobił kilka kroków w stronę drzwi wejściowych, w których ją przepuścił. Bardzo przyjemnie mu się z nią rozmawiało, więc dlaczego nie mogliby kontynuować tego w środku i w towarzystwie jego kompanów? Pewien był, że ją polubią, a dziewczyny prędko zagadają.

Desiree Riseborough
happy halloween
rejwen#6729
ODPOWIEDZ