Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wyciągnięcie Gage z baru okazało się łatwiejsze niż mógł początkowo zakładać. Zazwyczaj ktoś, kto przychodzi do takiego przybytku z zamiarem upodlenia własnego bytu miał trudności z opuszczeniem swojego ukochanego barmana, któremu można wyjawić wszystkie swoje sekrety. Często też dochodziło nawet do rękoczynów. Nie powinno się tutaj lekceważyć drobnej kobiety. Potrafiły przysporzyć kłopotów.
Natomiast okazało się, że jedyne, czego potrzebowała pani mechanik to po prostu ktoś, kto nie będzie natrętny. Okaże jej trochę zainteresowania, rozbawi, a przy tym nie będzie zboczeńcem. Ich mały konkurs zdążył już dobiec końca, a to kto jest jego zwycięzcą miało się okazać z czasem. Bo czy można powiedzieć, że to on zwyciężył jeśli przyjdzie mu odwieźć ją do domu, a ona nagle źle się poczuje, zarzyga mu pół samochodu, ciuchy, a później swoją łazienkę, więc zostanie mu po prostu posprzątanie? Kiepski byłby z tego deal, ale nie wykluczał takiej możliwości. Alkohol miał to do siebie, że czasami uderzał w najmniej spodziewanych momentach. Los potrafił być czasami w stosunku do niego sarkastyczny.
Na chwilę obecną musieli się w ogóle dostać do jej mieszkania, co nie było wcale takie proste ponieważ zamiast podać mu adres, który mógłby sobie wklepać w nawigację w samochodzie postanowiła, że lepszym pomysłem będzie prowadzenie go starym sposobem. Lewo, prawo, sto metrów prosto. Problemem było jednak to, że jego pilot rajdowy miał czasami spóźnione reakcje, a czasami mylił kierunki. Innym czasem tracił wątek i zapominał o swojej powinności, więc dojazd zajął im zdecydowanie dłużej niż musiał. Na szczęście Lance miał dość duże pokłady cierpliwości, nawet kiedy musiał nawracać prawie kilometr bo przegapili zjazd. Jego towarzyszka była przy tym całkiem urocza.
Może dzięki temu zdołała trochę otrzeźwieć. Zaparkował w końcu pod jej domem, wysiadł, jak na rycerza przystało nawet otworzył jej drzwi i pomógł wysiąść. Tutaj pewnie najlepiej byłoby się pożegnać, ale musiał się upewnić, że nie zrobi sobie krzywdy we własnym domu, prawda? Zawsze mogła stracić przytomność i w coś uderzyć. Lepiej było nie ryzykować.
Odprowadził ją pod drzwi. Grzecznie zaczekał aż upora się z kluczami, które pewnie nie były takie łatwe do znalezienia w torebce. Nie chciał być wścibski. Zdjął buty w przedpokoju i dał się poprowadzić w głąb domu. Nie zamierzał naruszać jej prywatności, to rzecz święta. Nie będzie jej się panoszyć po czterech kątach. Aczkolwiek postanowił chociaż rzucić okiem na stan mieszkania. Gdyby wszędzie walały się puste butelki wiedziałby, że kobieta ma większy problem niż mógłby podejrzewać.
- Nie to żeby to było antyklimatyczne, ale prowadziłaś mnie tutaj co najmniej jak do jaskini batmana. Nawet nie pamiętam już w której dzielnicy jesteśmy. - zaśmiał się mogąc już tylko żartować z tego, jak to wyszło - Przyznaj się, wcale nie jesteś pijana i zaciągnęłaś mnie tutaj żeby robić bardzo nieprzyzwoite rzeczy. - uśmiechnął się patrząc na nią prawie oskarżająco z tą uniesioną brwią i rękami skrzyżowanymi na piersi.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
022.
so what will it be?
a bed or a couch?
{outfit}
Nie była typem osoby, która w barze szukała osoby do zwierzeń. Nie opowiadała o swoim życiu, ponieważ znaczną jego część postrzegała jako porażkę tak poważną, iż nie chciała, aby inne osoby widziały ją właśnie przez jej pryzmat. Wystarczy bowiem, że sama spoglądała na siebie tak krytycznie, a w dodatku miała poczucie, że jej małżeństwo rozpadło się, ponieważ to ona nie była wystarczająco dobra. Takie poczucie zaszczepił w niej były mąż, co zaszkodziło jej jeszcze bardziej niż zrozumienie, że to jedynie on był zdradziecką świnią, która nie umiała rozwiązywać problemów w cywilizowany sposób i zamiast wyznać jej prawdę, wolał za jej plecami obracać inną pannę. Szkoda tylko, że jego działania doprowadziły nie tylko do rozpadu ich małżeństwa, ale także całej ich rodziny, ponieważ kiedy do zdrady dołączyła utrata posady, na której Gage naprawdę zależało, pogrążyła się ona w żalu, z którym nie umiała sobie poradzić. Uciekła w nałogi, z którymi stopniowo zaczęła przegrywać walkę, ponieważ im dłużej piła i brała, tym słabiej działały na nią używki, więc ona zmuszona była sięgać po większe dawki, aby zagłuszyć uporczywe myśli. Utknęła w błędnym kole, w którym mogła wydostać się za sprawą nowego celu w życiu, który pewien czas temu rzeczywiście zyskała. A potem straciła go i tym sposobem wróciła do punktu wyjścia. Najwyraźniej nigdy nie miała się pozbierać.
Musiała więc czerpać przyjemność z innych, znacznie prostszych rzeczy, do których zaliczały się także fizyczne uciechy. Wiedziała przecież (a może raczej była o tym przekonana), że nikt nie zdoła pokochać jej za to, jaka była, ponieważ była wybrakowana, dlatego zadowalała się przelotnymi romansami, które gwarantowały jej zainteresowanie przynajmniej na poziomie fizycznym. A jeśli nawet zdarzało się, że ktoś chciał poznać ją bliżej, zwykle to uniemożliwiała, jak gdyby sama chciała się w ten sposób ukarać. I prawdopodobnie właśnie tak było, bo chociaż nie mówiła o tym głośno, nigdy nie wybaczyła sobie tego, że zostawiła własne dziecko, mimo iż wiedziała, że z ojcem było mu lepiej, niż z autodestrukcyjną matką. Poczucie tego, że zawiodła, i tak z nią pozostało.
Wchodząc do mieszkania zrzuciła ze stóp niewygodne buty. Przez moment odprowadzała go wzrokiem, kiedy rozglądał się po jej mieszkaniu, a później przystanęła w drzwiach prowadzących do części kuchennej. - Nigdy nie mówiłam, że jestem pijana - przypomniała mu, bo, jak na pijaną osobę przystało, nie przyznałaby się do tego za nic w świecie. Zresztą, trochę czasu minęło już od tego, jak wlała w siebie ostatniego drinka, więc była w stanie poruszać się o własnych siłach, a także była świadoma tego, co działo się wokół. Można więc powiedzieć, że trochę wytrzeźwiała - ociupinkę. - O nieprzyzwoitych rzeczach możemy natomiast porozmawiać - zadeklarowała, krzyżując ramiona na piersi. Skoro już tu z nią przyjechał, byłoby żal wypuścić go stąd z niczym, prawda? - Napijesz się czegoś? - zapytała, choć chyba niewielkie miała obecnie zapasy alkoholu. Jeśli już jakiś kupowała, zwykle opróżniała butelkę do końca. Zostawianie na później nie wychodziło jej najlepiej.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To, że Gage nie jest typowym alkoholikiem, który użala się nad własnym życiem zdążył już zauważyć. Ani a barze, ani w drodze do swojego własnego mieszkania nie powiedziała właściwie nic o tym, co sprawiło, że postanowiła doprowadzić się do takiego stanu. Nie wspomniała niczego o pracy, domu, rodzinie, czy całej plejadzie innych powodów, które mogłyby ją do tego zachęcać. Wszystko zatrzymywała dla siebie. Naturalnie zatem Lance wyciągnął wnioski, że pije żeby po prostu zapomnieć. Przestać na chwilę czuć. Bo choć na pierwszy rzut oka wydawała się być w tej fazie zabawnego upojenia. Dużo żartowała, dawała się wciągać w gry i inne zabawy, podejrzewał, że to kwestia jeszcze kilku drinków zanim upiłaby się na smutno. Może wtedy zaczęłaby mówić co ją boli, a jeśli nie chciała, to jej dzisiejszy rycerz w lśniącej zbroi uratował ją od jej samej. Nawet jeśli początkowo sam miał nie najczystsze zamiary kiedy ją zobaczył. Jednak hej, praca zobowiązuje, prawda? Jakby to wyglądało gdyby prokurator wykorzystywał kobiety w barach. W sumie oskarżali go już o gorsze rzeczy, więc... Nie. Tak nisko by nie upadł.
Sam nie wiedział dlaczego w ogóle podjął się tego wyzwania. Przecież nikt by go nie winił gdyby zignorował wiadomość od pijanej kobiety, której na dobrą sprawę nawet nie znał, a co więcej nie była nawet zaadresowana do niego. Howell nie zaliczał się raczej do klasy mężczyzn mających aspiracje do ratowania całego świata i każdego kotka na drzewie. Obracał się w bardzo brudnych i spaczonych kręgach. Na co dzień miał styczność z najgorszymi ludzkimi elementami oraz ich rządzami. Wydawało mu się, że widział już prawie wszystko. Posadził gangsterów, seryjnych morderców, handlarzy narkotykami. Dowody ich okrucieństw były straszne, a on jako ochronę dla samego siebie musiał wykształcić w sobie pewną obojętność na ludzkie cierpienie. Inaczej ta praca by go po prostu przerosła. Zatem dlaczego Gage? Może przypomniało mu się coś z akt, a może widział już kobiety w takim stanie o raz za dużo? W każdym razie był tutaj. Z całkiem czystych intencji, ale jak długo mógł sobie odmawiać przyjemności, którą z kobietą mogliby się nawzajem obdarować? Nadal był tylko człowiekiem.
- Masz rację, ja to powiedziałem. - uśmiechnął się do niej zadziornie opierając w końcu tyłek o oparcie jej kanapy swobodnie jej się przyglądając, a jednocześnie utrzymując bezpieczny dystans - Porozmawiać bo to jedyne na co możemy sobie dzisiaj pozwolić? Nieprzyzwoite rozmowy? - przechylił lekko głowę nie wydając się takim pomysłem urażony - Czy od razu wybieramy swoje słowa bezpieczeństwa? Bo jak tak to moje to ananas. - uśmiechnął się o niej wesoło będąc na krawędzi parsknięcia śmiechem, jednak jakoś się powstrzymał.
- Hmm... Jeśli powiem, że tak, to napijesz się ze mną? Jeśli tak to byłoby skrajnie nieprzyzwoite i nieodpowiedzialne z mojej strony. - zmrużył lekko oczy i zrobił minę jakby debatował to ze samym sobą, ale decyzja została już raczej podjęta, niezależnie od jej odpowiedzi.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Nikt nie lubi mówić o swoich niepowodzeniach, co w jej przypadku było jeszcze wyraźniejsze prawdopodobnie przez fakt, iż własne porażki odczuwała tym dobitniej, że wcześniej czuła się tak, jakby znajdowała się na samym szczycie. Miała fajne i poukładane życie - posiadała rodzinę, której być może wcześniej nie zaplanowała, ale koniec końców nauczyła się cieszyć obecnością syna. Pokochała tego dzieciaka, dlatego tak ciężko było jej wybaczyć sobie to, że go zawiodła, a przecież to nie ulega wątpliwości. Nie była dobrą matką, najwyraźniej nie była też zbyt dobrą żoną, skoro życie z nią popchnęło jej męża do zdrady. I jasne, mogła opowiadać o tym ludziom przy każdej okazji, jednak nie chciała, ponieważ liczyła najwyraźniej na to, iż inni dostrzegą w niej coś więcej. Łudziła się, że nie wiedząc o jej przeszłości, wszyscy ci, którzy stawali na jej drodze, dostrzegą w niej coś więcej, co sprawdzało się, jednak prawdopodobnie tylko na chwilę. Tyle wystarczało, by na moment uśpić własne niepewności.
Zmrużyła lekko oczy, teraz ewidentnie zastanawiając się nad tym, co tutaj robił. Wydawało jej się, że w barze okazywał jej zainteresowanie, a jednak teraz nie próbował przekuć tego w czyny. Sugerował rozmowę, jak gdyby rzeczywiście miał w sobie coś z dżentelmena, co zdumiewało ją, ponieważ nie zwykła trafiać na takich mężczyzn. - Przyjechałeś tutaj, żeby rozmawiać? - zapytała wprost, unosząc ku górze jedną brew. Większość facetów, których spotykała w barze, już w tym momencie próbowałaby się do niej dobrać lub, gdyby dostatecznie wcześnie doszli do wniosku, że nic z tego nie będzie, po prostu pozwoliliby jej wysiąść z taksówki i samotnie dotrzeć do domu. On jednak był tutaj i teraz proponował rozmowę, co prawdę powiedziawszy przekraczało jej możliwości. Gage nie była zdolna do takich interakcji. - Przyniosę szklanki. Rozgość się - choć to sam chyba zdołał już zrobić. Gage natomiast sięgnęła do jednej z szafek, w której znalazła whisky, jednak jedynie w takiej ilości, która wystarczyłaby na przygotowanie wyłącznie dwóch drinków. Nie kwapiła się zatem do zabrania ze sobą całej butelki, a jedynie napełniła obie szklaneczki, z którymi ruszyła w stronę salonu. Jedną z nich wręczyła brunetowi, zatrzymując się zaledwie kilka centymetrów przed nim. - Wiesz, że po alkoholu nie powinno się wsiadać za kierownicę? - rzuciła zaczepnie, wyginając przy tym usta w zadziornym uśmiechu. Chciała sprawdzić, na jak wiele rzeczywiście był w stanie sobie przy niej pozwolić.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może to kwestia tego, że pochodził z rodziny rozwodników i wybierając stronę matki nauczył się nieco lepiej rozumieć kobiece emocje i podchodzić do nich jak do osób, a nie tylko przedmiotu pożądania. Przez długi czas była ich tylko trójka. Jego mama, siostra i on. Pomimo tego, że oficjalnie to jego rodzicielka była tą dorosłą, na niego spadł ciężar pełnienia obowiązków mężczyzny z ich, pomniejszonej, rodzinie. Do tego po zdradach swojego ojca był po prostu uczulony na przedmiotowe traktowanie kobiet. Nie potrafił sobie na to pozwolić. Nie mógłby spojrzeć później żadnej z nich w twarz gdyby wykorzystał tę sytuację i faktycznie już od samego wejścia zaczął się do pani gospodarz dobierać. Nie miał tego w swojej naturze. Nawet jeśli tego teraz od niego oczekiwała, a może po to tak naprawdę sprowadziła go do siebie. Może gdyby była tylko lekko podpita, ale nie wierzył w to, że w te kilkadziesiąt minut zdążyła wytrzeźwieć na tyle by podejmować decyzje, których później nie będzie żałować. Do tego wiedział, że robiła to żeby zapomnieć o swoich problemach. Nie chciał być jednym z nich rano, gdy do głosu dojdzie rozsądek.
- Przyjechałem tutaj żeby odwieźć cię do domu i upewnić się, że wrócisz bezpiecznie. - odpowiedział nieco wymijająco, ale szeroko się do niej uśmiechając.
Skłamałby mówiąc, że nie jest zainteresowany tym, co mogła mu właśnie oferować. Gage jest bardzo atrakcyjną kobietą i w innych okolicznościach bardzo chętnie zaciągnąłby ją do sypialni bo minęło zdecydowanie zbyt wiele czasu odkąd ostatni raz z kimś był. Jednak nie do końca chciał tego w taki sposób. Za obopólną zgodą? Jasne. Tylko teraz nie wierzył w to, że powinna podejmować tę decyzję, więc grał na czas. Mężczyźnie nigdy nie zaszkodziło udawanie bardziej tajemniczego niż jest w rzeczywistości.
Kiedy zniknęła w kuchni nie ruszył się z miejsca. Pozostał z zaparkowanym tyłkiem o oparcie kanapy. Jedyne co pozwolił sobie na poluzowanie krawata oraz rozpięcie kołnierzyka. Teraz mógł przynajmniej lepiej oddychać i trochę zluzować.
- Chyba coś o tym wspominali o kursie prawa jazdy... - przyjął od niej szklankę lekko skinąwszy głową w podziękowaniu - Tylko to nie do końca prawda ponieważ jest pewna tolerancja, mianowicie do pół promila. - uśmiechnął się i nie zrywając kontaktu wzrokowego opróżnił swoją szklankę.
Na tym jednak nie poprzestał. Skoro była już tak blisko sięgnął również po jej i korzystając z tego, że pewnie się tego nie spodziewała, po prostu ją zabrał. Podzieliła los jego szklanki. Tylko cicho wypuścił powietrze bo jednak trochę drapało w gardło.
- Teraz chyba nie powinienem wsiadać za kierownicę. Przynajmniej przez kilka godzin. - rozłożył bezradnie ręce zadziornie się do niej uśmiechając.
Jej ruch.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Wydawało jej się, że w chwili obecnej właśnie tego potrzebowała. Dość naiwnie zakładała, że zaangażowanie w relacje, o których kolejnego dnia obie strony będą skłonne zapomnieć, było dokładnie tą dawką zainteresowania, jaką mogła otrzymać od kogoś innego. No bo właśnie, za sprawą przykrości, których doświadczyła w życiu, nie była w stanie spoglądać na siebie jak na osobę, która zasługiwała na więcej. Wpadła w błędne koło umniejszania własnej wartości, przez co nie próbowała szukać nikogo, przy kim poczułaby się szczęśliwa. Wydawało jej się, że wystarczą jej wyłącznie te przelotne znajomości, których nie musiała pielęgnować, i które były zwyczajnie zbyt krótkie, aby druga strona dostrzegła jej wady. Miało to swoje plusy, ponieważ za ich sprawą nie musiała jeszcze bardziej w siebie wątpić, jednak warto przy tym nadmienić, że te chwilowe przejawy zainteresowania wcale nie sprawiały, że jej samoocena wracała na odpowiednie miejsce. Nie, Gage paradoksalnie jeszcze bardziej zagrzebywała się w swoich kompleksach i raz po raz próbowała sobie coś udowodnić, a ilekroć to osiągała, koniec końców i tak zaczynała w siebie wątpić. Nic nie potrafi płatać figli tak, jak ludzka psychika, co?
Wzniosła spojrzenie ku niebu, ponieważ czepiał się szczegółów. Oczywistym jest, że nie próbowała być teraz dokładna, a jedynie starała się zasugerować mu, że jeżeli tylko miał ochotę, nie musiał natychmiast wracać do domu. Mógł zostać tutaj i dotrzymać jej towarzystwa, przy czym zdecydowanie nie miała zadowolić się rozmową. Nie czegoś takiego szukała, z czym zresztą nie kryła się, odkąd tylko zaczęli rozmawiać ze sobą w barze. Nie szukała ani głębszej znajomości, ani przyjaźni.
- To było nieczyste zagranie - skomentowała, kiedy ni stąd ni zowąd pozbawił ją alkoholu. Zmrużyła lekko oczy, a gdyby powiedziała, że nie była ani odrobinę niezadowolona, skłamałaby. Znów rozbudziła w sobie tę palącą potrzebę sięgnięcia po alkohol, którego niestety w domu nie miała więcej. Miała więc dwa wyjścia - narzucić coś na siebie i wyskoczyć do najbliższego monopolowego, co trochę by jej zajęło, albo skupić swoją uwagę na czymś lub na kimś, kto dostatecznie ją rozproszy. Padło na to drugie, dlatego nie ruszając się z miejsca, zsunęła z ramion marynarkę. - I co zamierzasz w tym czasie robić? - zapytała, niby to niewinnie układając opuszki palców na wysokości jego piersi, skąd chwilę później powędrowała w stronę krawata, za który delikatnie pociągnęła. Zaczepny uśmiech, który błąkał się po jej twarzy, powinien sugerować, że wcale nie miała tak niewinnych zamiarów. Wydawało jej się, że skoro wrócił z nią do domu, ich pragnienia pokrywały się ze sobą, dlatego nie zakładała, że mogłaby się rozczarować. Lepiej, żeby tak nie było.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na jej szczęście (a może nie?) Lance należał do tego grona facetów, które nie szukało wiernego i wspierającego związku. Nie zamierzał wiązać się z nikim na dłuższą metę, ani tym bardziej mieszać się w nic poważnego. Już kilka lat temu przekonał się o tym, że po prostu nie potrafił pogodzić tego ze swoją pracą. Nie miał drugiej osobie do zaoferowania tyle czasu czy atencji, ile było wymagane by to zadziałało. Po kilku nieudanych relacjach usunął ze swojego życia tę sferę intymną. Przynajmniej jeśli chodziło o uczucia, bo na przypadkowe schadzki jednak sobie pozwalał. Był tylko facetem, potrzebował zaspokajać swoje potrzeby, jak każdy inny. Na swoje szczęście był jeszcze na tyle przystojny, że nie musiał za to płacić. Rzadko zdarzało się też żeby podrywał kogokolwiek w barze. Zazwyczaj to wychodziło po prostu samo z siebie. Jakieś przypadkowe spotkanie. Agentka, czy funkcjonariuszka, która akurat działała w sprawie, która trafiła na jego biurko. Sytuacje takie, jak ta były u niego raczej rzadkością, ale nietaktem byłoby ich unikać, skoro los już skrzyżował ich ścieżki tego wieczora, a właściwie już nocy.
Gdyby był nieco lepszym facetem pewnie nie parkowałby teraz swojego tyłka na oparciu jej kanapy. Prawdziwy dżentelmen odstawiłby ją do domu, upewnił się, że czuje się w miarę dobrze i wyszedł. Najlepiej zapomniał nawet o jej adresie, co by go nie kusiło. Lance jednak, nie był perfekcyjny. Nie odmówił drinka oraz pozostania w jej mieszkaniu przez kilka kolejnych godzin. Chciałby sobie wmawiać, że to po to żeby upewnić się na sto procent, że nic się nie stanie, ale nie był tak naiwny. W barze robili pewne podchody. Pomógł jej wrócić do siebie, wykonał swój dobry uczynek, więc dlaczego nie powinien teraz zostać za to wynagrodzony?
- To, że pracuję w egzekwowaniu prawa nie znaczy, że jestem święty. - wzruszył ramionami z zawadiackim uśmiechem, nie czuł się temu wszystkiemu ani trochę winny.
Jeśli miał mieć całkowite czyste sumienie nie mógł pozwolić na to, żeby jeszcze bardziej się upiła. Wolałby żeby jednak pamiętała chociaż część tej nocy i nie żałowała tego wszystkiego następnego poranka. Nie zakładał, że mogłaby żałować samego aktu, w tym czuł się całkiem pewnie. Bardziej wszystkiego, co on oznaczał. Lance wolał pozostawiać po sobie jednak pozytywne emocje.
Uniósł lekko brew widząc jak zrzucała z siebie marynarkę. Podobała mu się tak oczywista zagrywka. Nie był do końca fanem tych całych podchodów. Jeśli Gage wiedziała czego chciała i miała zamiar mu to pokazać, zdecydowanie się dogadają. Kiedy pociągnęła za krawat nawet nie drgnął lekko przechylając głowę z zadziornym uśmiechem. Włożył jedną szklankę w drugą by oswobodzić chociaż jedną ze swoich dłoni.
- Upewnić się, że trafisz do swojej sypialni i nie będziesz spać w ubraniach? - położył jej dłoń w tali i lekko ściskając przyciągnął ją bliżej siebie mając ją teraz między nogami.
Skoro opierał się o sofę ich różnica wzrostu znacznie zmalała. Ich oczy znajdowały się na tym samym poziomie, a on nie miał żadnego problemu we wpatrywaniu się w jej z filuternym uśmiechem.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Gage przez pewien czas także stroniła od przypadkowych spotkań, jednak wówczas wynikało to głównie z faktu, że w jej życiu znajdował się ktoś, komu chciała poświęcić całą swoją uwagę. Tak wyglądało to, kiedy była mężatką i podobnie sprawy układały się, kiedy ostatnio nieco bardziej zaangażowała się w znajomość z Trippem. Mając go obok, nie potrzebowała dodatkowych urozmaiceń, jednak teraz gnała za nimi częściowo też dlatego, że pomagały jej zapomnieć o tym, co w jej życiu potoczyło się nie tak, jak powinno. Skupiając swoją uwagę na kimś innym, Forsberg nie była zmuszona myśleć o własnych niepowodzeniach, co może nie poprawiało jej samopoczucia na dobre, jednak na pewien czas sprawdzało się znakomicie. Z całą resztą radziła sobie przy pomocy alkoholu.
Zawsze miała w sobie coś, co ciągnęło ją do adrenaliny. W przeszłości może jedynie projektowała szybkie samochody, jednak to wcale nie znaczy, że nie czuła się źle, kiedy wsiadała do nich na fotelu pasażera, pozwalając na to, aby kierowca znacznie przekraczał prędkość. Doskonale pamiętała przyjemne uczucie satysfakcji, które towarzyszyło jej przy tego rodzaju testach, lecz kiedy została odsunięta od tej pracy, musiała znaleźć źródło przyjemności w czymś innym. Tym stało się dla niej odkrywanie innych osób - tych, które w jakiś sposób ją intrygowały i nie odsłaniały wszystkich kart od razu. Lance idealnie wpisywał się w te kryteria, ponieważ pomimo tego, iż na pierwszy rzut okiem tworzył obraz poważnego, poukładanego faceta, coś od samego początku podpowiadało jej, że wcale tak nie było. Miał w sobie coś drapieżnego, o czym Gage chciała się przekonać, dlatego teraz ze szczerym zadowoleniem obserwowała, w jaki sposób na nią reagował. Podobało jej się również to, że pomimo pozornych oporów, zaczynał jej ulegać.
Przygryzła lekko dolną wargę, kiedy jego palce zacisnęły się na jej talii. Spojrzenie ulokowała w jego oczach, a choć w jej własnych mógł pojawić się błysk wywołany wcześniej wlanym w siebie alkoholem, jej spojrzenie mimo to jasno sugerowało, że chciała posunąć się dalej. Chciała zbadać każdy skrawek jego ciała, dlatego teraz, nie zaprzątając sobie głowy pytaniem o zgodę, postanowiła rozwiązać jego krawat, ostatecznie puszczając oba paski luźno na jego ramionach. - Mhm. Twoje też nie wydają się wygodne - stwierdziła, kiedy z miną niewiniątka dotarła do guzików jego koszuli, które dość powoli zaczęła rozpinać. Choć nie można odmówić jej pośpiechu (w końcu, hej, ile minęło od chwili, w której przekroczył próg baru?), teraz nie zamierzała z niczym wybiegać naprzód. Wolała, by oboje mogli w pełni nacieszyć się czasem spędzonym w swoim towarzystwie. Chcąc i jego przekonać, że mogła mu to zagwarantować, w końcu wpiła się w jego usta, nie robiąc tego jednak zachłannie. Raczej zaczepnie, o czym świadczył fakt, że pozwoliła sobie lekko przygryźć jego dolną wargę. Delikatność nigdy nie leżała w jej naturze.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To, do czego dzisiaj dążyli zdawało się być idealną opcją dla obojga. Ona wyraźnie chciała o czymś zapomnieć, poczuć się lepiej. Czy to przez alkohol czy intymny kontakt z obcym facetem. Jakie by nie były jej powody taki obrót spraw całkowicie Lance'owi pasował. Nie był raczej gotowy na stworzenie prawdziwej relacji z drugą osobą. Próbował już kilka razy, aczkolwiek za każdym razem coś po prostu szło nie tak. Zazwyczaj chodziło o jego pracę. Zawsze stawiał karierę powyżej swojego związku. Coraz później wracał do domu, coraz rzadziej był w stanie umówić się na randkę, a kiedy ta już przychodziła, czasami nawet nie był w stanie zakończyć jej w swoim domu bo znów musiał pojawić się na jakimś posterunku albo w biurze. Nie potrafił w balans pomiędzy pracą, a życiem osobistym. Jego zachowanie prowadziło później do niezdrowych relacji, osób trzecich, które się w nich pojawiały, a to wszystko skończyło się problemami z zaufaniem. Dlatego cokolwiek Gage miała mu do zaoferowania, zdecydowanie było mu na rękę. Nie liczył na to, że będzie między nimi coś więcej. Oboje mieli swoje problemy. Teraz byli po prostu dwójką dorosłych, która miała na siebie ochotę i nie było w tym nic złego. Podejmowali dorosłą decyzję. Nic pod przymusem.
Podobała mu się jej stanowczość. Nie kokietowała go, brała to, na co miała ochotę i było to cholernie pociągające. Patrzył na nią z delikatnym uśmiechem, kiedy rozwiązywała jego krawat. Wpatrywał się w jej tęczówki szukając tam jeszcze jakiegoś zawahania, niepewności, lecz znajdował tam tylko zupełne przeciwieństwo. On też nie zamierzał się opierać, czy zgrywać niedostępnego. Również zrzucił swoją marynarkę na kanapę za sobą. Chętnie odwzajemnił jej pocałunki przyciągając ją jeszcze bliżej siebie i nieco mocniej zaciskając swoje palce na jej biodrach. Mruknął nawet zadowolony czując jej zęby na swoich ustach. Zdecydowanie wolał taki typ intymności niż po prostu delikatne buziaki i całkowicie pozbawiony wyrazu seks. Może nie liczył na to, że ta relacja rozwinie się w jakimś romantycznym kierunku, ale nie miał nic przeciwko by kobieta pozostawiła mu po sobie kilka śladów, dzięki których będzie mógł wspominać ich dobry czas przez następne kilka dni.
- W ogóle nie są wygodne. Jesteś zbawieniem. - uśmiechnął się do niej zadziornie lekko wzdychając - Nie krępuj się. - powiedział gdy skończyła już rozpinać guziki jego koszuli częściowo odkrywając przy okazji ukryte pod materiałem tatuaże.
- Wybaczysz mi, jeśli obudzisz się obok mnie rano? Mam jakieś dziwne przeczucie, że mogę być zbyt zmęczony żeby wrócić do siebie. - nie spuszczał wzroku z jej oczu pozwalając swoim dłoniom wkraść się pod jej koszulkę eksplorując skórę jej boków, brzucha oraz pleców przesuwając je coraz wyżej.

Gage Forsberg
ODPOWIEDZ
cron