neurochirurg — cairns hospital
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh, I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight
Myśl o tym, że miałaby pozwolić temu zakończyć się zanim zdążyło się tak naprawdę zacząć ze względu na chronienie uczuć Raymonda i jej rodziców sprawiło, że była gotowa w końcu odrzucić wszystkie powody, dla których trwała przy swoim mężu, w kąt. Nie była gotowa rezygnować z Astorii, a już na pewno nie w momencie, w którym przekonała się jak to jest mieć ją całą tylko dla siebie i z każdą wspólną chwilą lepiej ją poznawała. Nie miała pojęcia co przyniesie dla nich przyszłość, ale była gotowa postawić wszystkie swoje karty na nią i żyć z konsekwencjami tej decyzji. Nie chciała myśleć o najgorszych scenariusza. Nie było to nawet możliwe, kiedy czuła jej smukłe ramiona wokół siebie i gdy oddychały we dwie jednym rytmem.
Jutro nie dam rady, mam siedmiogodzinną operację — rzuciła w formie żartu. Oczywiście nie tylko wypełniony po brzegi grafik ją przed tym powstrzymywał, ale wolała się skupić na tych mniej poważnych aspektach w tej chwili niż rozmyślać o poważniejszych przeszkodach, które stały na jej drodze. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że dopóki nie ogłosi wszystkim zainteresowanym, że się rozwodzi, bo (tutaj można wstawić długą listę powodów) i się zakochała to będą musiały się kryć ze swoim… Związkiem? Nie określiły właściwie kim dla siebie są ani co tak naprawdę to wszystko oznacza, ale obie miały świadomość, że nie był to byle jaki romans. Dla takich rzeczy nie rozmawiało się o rozwodach. Mal nie wymagała od Astorii żadnych deklaracji i nie musiała jej nawet teraz o to pytać. Właśnie sobie przekazały, że to nie przelewki. — Ale niedługo — dopowiedziała by to jednak wybrzmiało. W tym momencie nie chciała odkładać tej sprawy w nieskończoność.
Wiem, gdzie Cię znaleźć — powiedziała z uśmiechem na ustach, zerkając na kobietę. Drogę do jej mieszkania wciąż pamiętała. Każdy detal tamtego popołudnia i wieczora zapisał się w jej wspomnieniach bardzo dokładnie. — Dziękuję — dodała. Doceniała chęci i deklarację, że nie zostanie z tym tematem sama, jeśli będzie potrzebować wsparcia. Nie chciała jej w to angażować i planowała w miarę możliwości uporać się z tym samodzielnie, ale nie miała pojęcia co przyniesie przyszłość. Zadrżała, kiedy poczuła palce Astorii przesuwające się powoli po jej skórze. Było to jak echo przywołujące wspomnienia.
Nic się nie stało, kiedyś nadrobimy — zapewniła ją, bo przecież nie było to coś, co mocno im przeszkadzało w kontynuowaniu tego pikniku. Ale zrobiło jej się przyjemnie ciepło na myśl o tym, że kobieta pamiętała, co lubiła. Niechętnie wysunęła się z jej objęć i usiadła tak by móc na nią patrzeć.— Możemy zacząć od kanapek — uznała i wyciągnęła rękę, żeby Astoria mogła jej podać stosowną rzecz z koszyka.
Skoro już jesteśmy przy nadrabianiu… — zaczęła, gdy wpadł jej do głowy pewien pomysł. — W przyszłym tygodniu mam przez sześć dni pod rząd zmiany w szpitalu, więc myślałam o wynajęciu Airbnb — przedstawiła jej swój plan, a udziału Arii można się było domyślić. Nie robiła tego tylko ze względu na nią, dojazdy były męczące i zabierały cenny czas, który w innym przypadku mogła poświęcić na sen, jedzenie i leżenie w wannie, ale mogła przecież połączyć przyjemne z pożytecznym. — Mogłabym przedłużyć ten pobyt o jeden dzień i jedną noc… — zaproponowała, spoglądając na kobietę z iskierkami w oczach.

astoria lindbergh
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Ciężko było nie widzieć w tym wszystkim nadziei na coś poważnego i długofalowego — chociaż starała się za bardzo nie wybiegać myślami do przodu. Nigdzie im się nie spieszyło przecież i jeśli się uda, będą miały dużo czasu na rozwijanie tej relacji po swojemu. Jeśli okaże się, że nie i nie przetrwa to poważniejszych prób, bo i taka była opcja, wtedy po prostu przekonają się, że to nie ze sobą będą układać sobie życie. Nie snuła tak odległych planów, skupiając się na samej myśli, że miały szansę to sprawdzić. Mogły chodzić na randki — nawet jeśli obecnie dość potajemne i poznawać się lepiej, a sama ta świadomość odbierała Astorii dech.
— Stale zapominam, że ratujesz ludziom życie — przyznała, nie kryjąc podziwu. Mallory zachwycała ją na długo przed tym, gdy dowiedziała się, że była chirurgiem — ta świadomość potęgowała jedynie uczucie, które zdołało się już w Astorii zakorzenić. Imponowało jej to, sprawiając jednocześnie, że chwilami tym mocniej czuła doskwierającą jej irytację. W końcu była ex-influencerką, która nadal nie znalazła pracy. I chociaż nie wyobrażała sobie momentu, w którym Mallory miałaby jej wytknąć, że trochę nie pasowała do tego, by stać obok, to i tak ją to niewygodnie uwierało.
— Okej, są z mięsem i bez — wyjaśniła, wygrzebując z koszyka zapakowane w papier kanapki. — Możemy zjeść po połowie, jeśli jesz mięso — przyznała. Nie wiedziała tego jeszcze. Próbowała sobie wprawdzie odgrzebać w pamięci jakąkolwiek sytuację, która mogłaby pomóc jej to określić, ale nie mogła. Pamiętała doskonale, że jej ulubionym jedzeniem był pad thai, ale nie dawało to możliwości jednoznacznego określenia. Odpakowała je w międzyczasie, układając na papierze, pomiędzy nimi i zajęła się drugim pakunkiem.
— Bardzo chętnie. Mogę przyjechać do ciebie — przyznała, czując podekscytowanie na samą myśl. Nie wiedziała wprawdzie, czy oferowała jej tę pełną ilość nocy, czy może mówiła jedynie o ostatniej, ale bez względu na szczegóły, i tak czuła gęsią skórkę na myśl, że miałaby ją całą dla siebie. — Mogłybyśmy wybrać się na prawdziwą randkę wtedy — dodała wyraźnie podekscytowana tą myślą. Mogły to zrobić na miejscu lub w sąsiednim miasteczku, gdzie szansa na spotkanie znajomych ze szpitala będzie minimalna. Chociaż prawda była taka, że dwie kobiety, jedzące ze sobą kolację raczej nie wzbudziłyby podejrzeń. Dopiero, gdyby okazało się, że ciężko było im trzymać ręce przy sobie, ale nie były nastolatkami. Miały już trochę lat na karku, by nie czuć potrzeby ostentacyjnego okazywania sobie uczuć w miejscu publicznym.

neurochirurg — cairns hospital
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh, I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight
Mallory wciąż trudno było uwierzyć w to, że mimo początkowego planu Astorii siedziały naprzeciwko siebie i snuły plany na swoją pierwszą prawdziwą randkę. Przez chwilę myślała, że ją straci zanim mogła zacząć nazywać ją swoją. Dlatego wybieganie w przyszłość i zastanawianie się nad tym co je dalej czeka wydawało jej się wręcz abstrakcyjne. To, co miały obecnie było wystarczająco ekscytujące samo w sobie.
Mogę zacząć przychodzić na nasze spotkania ze stetoskopem — powiedziała żartobliwie i się do niej pogodnie uśmiechnęła. Nie czuła wyższości nad nikim z uwagi na zawód, jaki wykonywała i na pewno nie postrzegała siedzącej naprzeciwko niej kobiety za gorszą ze względu na to, że obecnie żadnego zajęcia nie miała. Choć żyła w głównej mierze swoją pracą, nie oczekiwała tego od innych ani nie spodziewała się, że każdy będzie wiedział czym chce się zajmować.
Możemy się podzielić — przystała na tę propozycję, bo nie miała żadnych ograniczeń w swojej diecie. Nie jadły jeszcze niczego w swoim towarzystwie, a jedyna rozmowa dotycząca jedzenia zidentyfikowała ich ulubione dania, więc dużo miały do odkrycia. W tym i innych tematach. Sięgnęła po pierwszą kanapkę i odgryzła kawałek z zamiarem wymienienia się z szatynką, gdy każda z nich dojdzie do połowy.
Wspaniale — oznajmiła szczerze i radośnie. Bardzo ją ta wizja ucieszyła, przyprawiła nawet o lekki dreszcz. Miała na myśli tę jedną noc, przez pozostały czas nie będzie jej zbyt wiele, a gdy już się zjawi w mieszkaniu to będzie myśleć jedynie o jedzeniu, myciu się i spaniu. Po całym dniu lub nocy spędzonych w szpitalu nie stanowiła dobrego towarzystwa. Czasem ledwie stanowiła osobę. — Mogłybyśmy — przytaknęła. Co prawda nie myślała o wychodzeniu nigdzie z apartamentu, ale nie miała nic przeciwko, jeśli tego chciała Astoria. Najważniejsze było, że będą mogły spędzić ten czas razem. Sam na sam i tak się na koniec nocy znajdą. — Mogę nam zrobić rezerwację na sobotę w restauracji w Port Douglas — zaproponowała, przyglądając się Astorii nienatarczywie. Uwielbiała na nią patrzeć, a gdy to patrzenie łączyła z myślami o tym, że pójdą gdzieś razem na randkę sprawiała, że czuła się lekka jak piórko.
Wymiana? — zaproponowała, wyciągając kanapkę w jej stronę, kiedy uznała, że obie doszły mniej więcej do połowy. — Co oznacza, że lubisz próbować w kuchni? — zapytała, nawiązując do jej wcześniejszych słów. Była ciekawa co się za nimi kryło i chciała lepiej poznać Astorię, która pozostawała dla niej niezmiennie fascynującą osobą. A do tego tak ciepłą i emaptyczną, że topniało jej serce, ilekroć o tym myślała.

astoria lindbergh
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Astoria też obawiała się tego, jak podłamana i rozczarowana wróci do domu — po paskudnej próbie pozostania porządną. Wystarczyło jednak, że poznała lepiej perspektywę drugiej strony, by nabrać przekonania, że faktycznie nie robiły nic złego. A przynajmniej nie w stosunku do kogoś, kto sobie nie zasłużył na to, by wkroczyła między nich. Nigdy nie chciała rozbijać związków, ale tym razem wolała myśleć, że ją ratowała. Jeśli nie traktował jej tak, jak na to zasługiwała, Astoria mogła postarać się za niego.
— Albo może ja cię kiedyś odwiedzę w szpitalu? — zagadnęła, unosząc brew do góry. Nie teraz na pewno i nie po to, by jej jakoś przeszkadzać. Mogły wykorzystać jej chwilową przerwę, gdyby takowa się nadarzyła. Był to jednak bardzo odległy plan, ale chyba snuła go tylko dlatego, że podobała jej się myśl, że może.
Sięgnęła po jedną z kanapek i nadgryzła kawałek. Uśmiechnęła się chwilę później do niej, czując przyjemny dreszcz, przebiegający jej po plecach na myśl o wspólnym wyjeździe i ich pierwszej randce. Bywała w życiu zakochana — teraz było wprawdzie za wcześnie, by to tak określać, ale była prawie pewna, że już dawno nie czuła takiej ekscytacji na myśl o kolejnych chwilach, które z nią spędzi. Jedno spotkanie jeszcze trwało, a ona już chciała, by nastało kolejne, żeby wcale nie zostawiała jej na dłużej, niż kilka chwil. Rozsądnie nie dzieliła się tymi przemyśleniami, nie chcąc jej przypadkiem przytłoczyć. Nawet jeśli nie stanowiło wcale wątpliwości, że Astoria naprawdę mocno ją polubiła.
— Wspaniale — przyznała, uśmiechając się do niej. Przez ułamek sekundy zastanawiała się, czy nie woli namówić jej na kolację w apartamencie, ale myśl o wspólnym wyjściu — świadomości, że piękna Mallory wystroi się dla niej i będą na pierwszej randce, była na tyle ekscytująca, że była gotowa poświęcić te kilka godzin na to, by znaleźć się wśród innych ludzi. Nie miała jednocześnie wątpliwości najmniejszych, że zaraz po powrocie nie pozwoli jej za bardzo się od siebie odsuwać. Skinęła głową i wymieniła się kanapką z kobietą.
— Nie jestem mistrzem w kuchni, ale lubię się uczyć. Nawet byłam na internetowym kursie ostatnio! — pochwaliła się, lekko rozbawiona. Był to jej sposób na zajęcie wolnego czasu, którego po przeprowadzce miała w nadmiarze. — Nauczyli mnie robić ravioli z grzybami, więc chętnie się pochwalę swoim popisowym daniem — przyznała, unosząc lekko brwi. Mogła wpaść, kiedy tylko miała na to ochotę. Tym bardziej że Mallory była aktualnie osobą, dla której mogłaby przygotowywać je nawet w środku nocy, gdyby tylko poprosiła.
neurochirurg — cairns hospital
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh, I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight
Mallory czuła się w pewien sposób uratowana, a raczej uwolniona. Nie była księżniczką z wieży, po prostu kimś, kto potrzebował bodźca do tego by wybudzić się ze snu. Może jednak była trochę księżniczką… Nie, zdecydowanie nie. Nie liczyła też na to, że wszystko się ułoży jak za dotknięciem magicznej różdżki i dostanie swoje szczęśliwe zakończenie ot tak. Wymagało ono pracy i odrobiny poświęcenia, jak większość rzeczy w życiu. I nie była też na tyle pewna, że akurat u boku Astorii je odnajdzie. Była jednak gotowa zaryzykować.
Mogę Cię przyjąć na prywatną konsultację w moim gabinecie — powiedziała żartobliwym tonem, ale i tak się przy tym zarumieniła. Można się było dość łatwo domyślić, że tego typu słowa nie padały z jej ust zbyt często. W zasadzie nie pamiętała kiedy ostatni raz była taka bezpośrednia i nieco… zbereźna? Nie wiedziała czy to dobre słowo i wolała się nad tym za długo nie zastanawiać zbyt głęboko, żeby jeszcze bardziej się nie zawstydzić.
Wgryzła się w kanapkę, którą dostała od kobiety i słuchała o jej kulinarnych poczynaniach. Chciała się o niej coraz więcej dowiadywać i lepiej ją poznać. Myśl o kolejnych dwóch, a jak się zaraz okazało trzech, randek bardzo ją ekscytowała. Głównie ze względu na to właśnie, że będą mogły dalej rozmawiać i odkrywać siebie nawzajem, choć oczywiście myśli o tym co jeszcze mogły robić też sprawiała, że przyszłość zdawała się malować w bardzo przyjemnych barwach.
Bardzo chętnie — przystała na jej propozycję z szerokim uśmiechem na ustach. Przeszedł ją dreszcz na myśl o powrocie do mieszkania Astorii, z wiadomych przyczyn. — Możesz na mnie testować kolejne przepisy, których będziesz się tam uczyć — zapewniła ją jeszcze na wypadek, gdyby Lindbergh poszukiwała królików doświadczalnych do próbowania jej eksperymentów w kuchni. Mallory była gotowa na to poświęcenie, jakim było spędzanie czasu w towarzystwie urokliwej szatynki, poznawanie jej lepiej i jedzenie dobrych dań… Tak naprawdę jednak to, co robiły było dla niej sprawą drugorzędną. Najbardziej chciała po prostu przy niej być i spędzać razem czas. Którego zdawały się mieć zawsze za mało, płynął za szybko. Nawet się nie zorientowały, kiedy słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, co oznaczało, że powinny się zbierać. I wracać do tych części swoich żyć, które wiodły osobno.

koniec, astoria lindbergh
ODPOWIEDZ