gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Kto pracował dla Romana Jovića, ten z cyrku się nie śmieje. Zblazowany Serb owszem, był dobry w swoim fachu, ale jednocześnie czasami zachowywał się jak primadonna i na nieszczęście Jeremy’ego to właśnie Paxtona upatrzył sobie jako ulubionego chłopca na posyłki. Jer nie mógł powiedzieć, że lubił tę rolę, ale też nie było tak że uwłaczała ona jego godności. Ot, wykonywał zlecone mu zadania, nawet jeśli były one rodem z filmów dla nastolatków i polegały na zorganizowaniu sweet sixteen. No dobra, nikt tu urodzin nie miał, ale Roman zażyczył sobie ogarnięcie mu dobrej loży na parę spotkań biznesowych. Nie chciał robić tego w Cairns, wolał trochę bardziej dyskretną miejscówkę – i tym sposobem padło na Shadow w Lorne Bay.
Jeremy wolał, kiedy wszystko co związane z jego pracą odbywało się poza tym miastem. Tutaj przyszło mu teraz mieszkać, żyć, tutaj przecież miał też jedyną rodzinę – Eve. Nie chciał, żeby na to wszystko cieniem kładło się jego nielegalne zajęcie. Nie chciał być też widywany w okolicach Shadow ani w towarzystwie Romana i jego świty. Ale jakie miał wyjście? Był tu za słabym pionkiem, żeby grać na własną rękę, a poza tym omówmy się – raczej nikt by się nie ucieszył z nowego konkurenta w okolicy. Z dwojga złego wolał rezerwować Romanowi bawialnię niż robić za pokarm dla rybek.
Kiedy znalazł się w Shadow od razu spytał jednej z kelnerek gdzie znajdzie Wyatta. Znał tylko nazwisko managera co prawda nie był seksistą, ALE nie powiązał tej fuchy od razu z kobietą. A może powinien to robić, bo po spotkaniu z Val Warren miał już obraz, że to kobiety trzęsą światkiem przestępczym w Lorne Bay.
Kiedy ruszył w kierunku wskazanego przez kelnerkę małego gabineciku, zamarł widząc kręcącą się tam znajomą brunetkę. – O, kurwa – szepnął pod nosem, no ale co miał zrobić, szedł dalej w kierunku Kayli, z którą to ostatnio spędził namiętną noc. I poranek.
– No tak. Przyjazd w interesach do Cairns wskazywał jednak na to, że jesteś z okolicy – zagadnął, kiedy już pojawił się w drzwiach pomieszczenia. Nie był zawstydzony, nic z tych rzeczy. Po prostu tajemnicza Kayla była ostatnią osobą, jaką spodziewał się tutaj zastać. Zerknął na tabliczkę na drzwiach i faktycznie - grzmiało z niej "Makayla Wyatt - manager".
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Kto pracował dla Nathaniela Hawthorne'a, ten... No, jeśli miał chociaż odrobinę talentu i potrafił do czegoś mu się przydać, miał całkiem fajne życie. Teoretycznie wystarczyłoby tylko spojrzeć na nią - siedziała sobie na zapleczu klubu, do którego niektórzy nie chcieli się zapuszczać, uzupełniała faktury, zamawiała towar, pilnowała pensji pracowników, prała brudne pieniądze... Raj na ziemi! Inne sprawy kompletnie jej nie interesowały. Miała zajmować się Shadow, więc to robiła. Nie zadawała pytań, nie wnikała w to, co robili inni, więc inni nie wnikali w to, co robiła ona. Odpowiadała tylko przed szefem, a to, że czasem mogła kogoś zwolnić, gdy miała gorszy humor, było tylko dodatkowym bonusem.
Tak się nieszczęśliwie składało, że ostatnio nie miała nastroju, więc i jeden barman prawie wyleciał z pracy. Mimo wszystko musiała trzymać fason, dlatego poleciała tylko jedna osoba z personelu, bo nawet Hawthorne mógłby tego nie wytrzymać. Ot, musiała jakoś odreagować to, co niedawno się stało: wypadek siostry i to, co nastąpiło później. Nie kochała Grace tak mocno, jak być może powinna, chyba nawet z wzajemnością, ale nawet jej serce zabiło odrobinę mocniej tuż po tym, gdy otrzymała najgorszą z wiadomości. Miała jeszcze bardziej podły humor, niż zawsze. Zdaje się, że nie poprawiły go nawet serbskie fajki z przemytu, zaszyła się więc w swoim gabinecie i postanowiła nie wychodzić z niego do późnych godzin nocnych. Może wypali całą paczkę? Może napije się szkockiej? To brzmiało jak całkiem niezły plan. Szkoda tylko, że ktoś zamierzał jej w tym przeszkodzić.
- Wow. Czułam, że się za mną stęsknisz, ale nie spodziewałam się tego, że stanie się to tak szybko i że będziesz mnie szukał aż tutaj - pozwoliła sobie na delikatny żart. - Nie skłamałam. To były interesy, bardzo owocne, podobnie jak... zakulisowe rozmowy - a to zdecydowanie należało zapisać jej na plus. Mogła przecież ściemnić, że była w Cairns przejazdem lub odwiedzała siostrę (ok, widząc jej minę, gdy tylko o niej wspominała, nikt by nie uwierzył). Mogła użyć każdej wymówki świata, a jednak tego nie zrobiła. Chyba po prostu nie spodziewała się tego, że spotka go akurat w Lorne Bay, w dodatku w jej gabinecie.
- Siadaj - wskazała krzesło stojące po drugiej stronie jej biurka. Za moment przejdą do sedna. Za chwilkę z pewnością Wyatt dowie się, skąd on się tu wziął.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Jeremy był bardzo spełniony z tego powodu, że nie miał w szeregach Romana stanowiska związanego z zarządzaniem ludźmi, bo za ludźmi najzwyczajniej w świecie nie przepadał i im mniej miał z nimi kontaktu, tym lepiej. Co prawda robił za pośrednika i te kontakty siłą rzeczy miał, ale składały się na nie głównie biznesowe rozmowy, a nie wysłuchiwanie żali pracowników, których Jović niesprawiedliwie potraktował. Jer był przekonany, że Roman miał trochę nierówno pod sufitem i tak naprawdę nikt z jego ekipy nie mógł czuć się w tej pracy bezpieczny. I nie chodziło o to, że Rom nie gwarantował umowy o pracę ani nawet jakiejkolwiek umowy. Bardziej można było się obawiać tego, że pewnego pięknego dnia Roman stwierdzi, że ktoś jest mu niepotrzebny i nakaże poczęstować nim okoliczny narybek. Ale jest ryzyko, jest zabawa, prawda?
Będą w środku pomieszczenia Jeremy od razu rozpoznał banderolę tych serbskich faj śmierdzących najgorszym typem nikotyny, którą czuć na sobie przez kolejny miesiąc. Tak, tak, Roman szczycił się też przemytem papierosów ze swojego ukochanego kraju, choć nie był to jego konik – tym była broń nielegalnie ściągana z wielu zakątków świata.
– Widzisz, spędziłem wiele dni i nocy na odszukanie tajemniczej nieznajomej z Cairns – puścił jej oczko. – Kayla jako skrót od Makayla… Sprytne – dodał z lekką ironią, chociaż i tak nie mógł tego powiązać wcześniej, skoro wziął ją za faceta. – Grunt, że doszliśmy do porozumienia i oboje dostaliśmy to, czego chcieliśmy – wzruszył nonszalancko ramionami. Prawdę mówiąc nie czuł się skrępowany w jej obecności. Przespali się to przespali, na chuj drążyć temat. A on przyszedł tu w interesach, dlatego miał zamiar być profesjonalny, choć dotychczasowy przebieg ich rozmowy na to nie wskazywał.
Zgodnie ze wskazaniem zajął jedno z krzeseł naprzeciwko.
– Mogę? – spytał wskazując głową na serbskie fajki. – Mój szef uważa, że te fajki to najlepsze, co mogło przytrafić się Australii ze strony Europy Południowej – stwierdził tajemniczo. Zgaduj-zgadula dla kogo pracował Jeremy i kto go tutaj przysłał. I w zasadzie nie czekając na odpowiedź nachylił się nad biurkiem, częstując się papierosem.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Wysłuchiwanie żali pracowników Shadow było tym, co na swój sposób naprawdę lubiła. Jej ulubionym momentem był ten, kiedy po zakończonej opowieści Wyatt mogła w końcu uśmiechnąć się półgębkiem i powiedzieć, że jej to nie interesuje, a biedak ma wracać do roboty. Ale żeby nie było – sprawami naprawdę istotnymi rzeczywiście się zajmowała, bo przecież leżało to w interesie jej szefa, przed którym bezpośrednio odpowiadała. Ona również nie chciała skończyć na dnie oceanu, choć warto przyznać, że okolicznym rybkom oraz roślinkom trafiłby się zajebisty nawóz.
Zazwyczaj paliła inne papierosy, znacznie cieńsze i słabsze, ale w obecnej sytuacji nie mogła chyba wybrzydzać. Brała to, co miała pod ręką i tak się składało, że serbski tytoń dość skutecznie przytępiał zmysły, a tego właśnie tego potrzebowała.
- Prawda? – puściła mu oczko. Oczywiście, że było to sprytne. – A Jeremy to skrót od… - zerknęła na niego wyczekująco. Żartowała, nie czekała na rozwinięcie, ale na potwierdzenie, że podał jej prawdziwe imię – już tak. Zresztą, nawet gdyby podał jej imię swojego brata, przyjaciela lub sąsiada, to czy miałoby to jakieś znaczenie? Żadnego. Zarówno tamtej nocy, jak i dziś, chociaż… Dziś jednak wolała wiedzieć, z kim będzie robiła interesy, ale przede wszystkim co go tutaj sprowadzało, bo mimo szczerych chęci mocno wątpiła w to, że zawitał tu dla powtórki z Cairns. A szkoda; nie odmówiłaby.
Przytaknęła. Chwilę później również i ona uśmiechnęła się porozumiewawczo, bo pewne rzeczy nagle stały się dla niej jasne.
- Ja postawiłabym na pizzę – przyznała. – Zaczynam myśleć, że nasze spotkanie nie było przypadkowe – spojrzała na niego podejrzliwie. – Przejdźmy do konkretów. Co cię do mnie sprowadza?
Nie pytała o tęsknotę, pożądanie, potrzeby czy inne tego typu przyjemności. To było oczywiste. Chodziło jej o znacznie poważniejsze sprawy – takie, do których był potrzebny manager klubu.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Roześmiał się, kiedy tak patrzyła na niego wyczekująco.
– To skrót od „opowiedziałbym ci, ale nie ma jeszcze 22” – odparł posyłając jej nieco prowokacyjne spojrzenie. No, to by było na tyle, jeśli chodziło o nieflirtowanie w pracy. Skarcił się więc w duchu i z jego twarzy zniknął zaczepny uśmieszek. Próbował ujrzeć w niej partnera w interesach, a nie kobietę, która parę dni temu oplatała nogami jego szyję.
– Myślisz, że odnalazłem cię w Cairns i uwiodłem z zamiarem zrobienia sobie chodów przed spotkaniem głównym? – uniósł pytająco brew. Wiedział, że tak nie było, ale nie mógł powstrzymać się przed lekkim podroczeniem się z nią. Znowu.
Zanim jednak zaczął mówić dalej, zaciągnął się duszącym dymem papierosa, rozglądając się nieco po pomieszczeniu. Było mało przytulne. Ba, wyglądało trochę tak, jakby mogło być zarówno gabinetem dyrektora szkoły, jak i dyrektora więzienia. Najwyraźniej Makayla nie była sentymentalna i nie przywiązywała większej uwagi do tego, w jakim otoczeniu pracuje - zdjęć rodzinnych ani fotki ukochanego psa również nigdzie nie dostrzegł.
– Raczej kto. Roman Jović – wyjaśnił. Roman – znany w okolicy seksista, konserwatysta i szeroko pojęty człowiek-skurwiel. A to tylko niektóre z jego cech. Nic więc dziwnego, że wysyłał w teren Jeremy’ego, który potrafił ugłaskać nawet najostrzejszego tygrysa. Gdyby to Jović przyszedł do Makayli bezpośrednio, tygrys prawdopodobnie odgryzłby mu głowę.
– Jest fanem Shadow, wiesz? Naprawdę, uważa że w Cairns żaden klub „nie ma takiej kiepskiej renomy, jak ta speluna z Lorne Bay” – zrobił dwoma palcami obu dłoni znak cytatu by pokazać, że to słowa wyjęte z ust Romana. – Ale nie bierz tego do siebie. Roman uważa, że tylko Shadow może zrobić odpowiednie wrażenie na jego kontrahentach z zachodniego wybrzeża – dodał. Tak w zasadzie, to nie pamiętał kiedy wypowiedział tyle komplementów na raz! O ile Makayla uzna to za komplementy. No ale cóż, raczej estetyka i vibe tego miejsca nie wskazuje na to, że to jakiś lounge bar. Zapewne było to celowe zagranie.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Makayla unikała mieszania pracy z życiem prywatnym, przede wszystkim z powodu braku tego drugiego, ale musiała przyznać, że dziś było to całkiem przyjemne. Mimo wszystko ona również odrobinę spoważniała, niestety - a może stety - zaledwie na chwilę, bo zaraz znów pozwolili sobie na nieco frywolne podejście do tematu. Na szczęście obojgu chyba to odpowiadało, a i on rzeczywiście ją intrygował. Może i mogłaby pozostać na stopie czysto zawodowej, ale... Po co? Przecież to było całkiem zabawne.
Aż dziwne, że sztywna do tej pory Makayla znała takie słowa, jak "zabawne".
- Zaraz sprawdzimy, czy rzeczywiście masz u mnie jakieś chody - bo może znalazłoby się trochę czasu, by jeszcze w jakiś sposób nad tym popracować, hehe. Mimo wszystko ochota na rozrywkę przeszła jej odrobinę, gdy usłyszała na głos nazwisko zleceniodawcy jej nowego znajomego. Owszem, nie było jej obce, ale sama niekoniecznie miała z nim styczność, prawdopodobnie dlatego, że nie miała nic wspólnego z przemytem broni. Co więcej, prawdopodobnie nigdy nie trzymała jej w dłoni (chociaż w jej przypadku za broń można chyba uznać kierownicę rozpędzonego auta). Seksista... Oczywiście, że nim był, ale czy jej to przeszkadzało? Przecież od dawna obracała się w takim, a nie innym środowisku i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to męski świat. To dlatego ani trochę nie zdziwiło jej to, że Paxton szukał pana Wyatta i zdecydowanie wolała rozmawiać z nim, niż z jego szefem.
- Tylko nie speluna. Jesteśmy najporządniejszym podrzędnym klubem nocnym w tej części kraju - skrzywiła się nieco teatralnie. Miała pełną świadomość tego, w jakim miejscu pracowała. Nie zamierzała budować tu marki szalenie ekskluzywnego lokalu, bo ci, którzy powinni wiedzieć, doskonale zdawali sobie sprawę ze złej sławy tego miejsca. Jej płacono za to, by utrzymywało swą renomę, by nigdy nie zabrakło w nim towaru wszelkiego rodzaju i żeby jednocześnie żadna instytucja (włącznie z federalnymi, zakładem ubezpieczeń, służbą skarbową oraz inspekcją pracy) nigdy nie doszukała się żadnych nieprawidłowości.
- No dobrze, powiedzmy, że to kupuję i mamy już za sobą tę część, w czasie której próbujesz zdobyć moje zainteresowanie - bo poniekąd już je zdobył bynajmniej nie dziś, hehe. - Czego oczekuje Roman i ile jest gotowy za to zapłacić?
Bo jednak w ostatecznym rozrachunku wszystko sprowadzi się do finansowych negocjacji.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Jeremy nie znał Makayli od tej sztywnej strony (prędzej ona jego lol), więc tak naprawdę nie wyczuwał tego, że żartując z nim zachowywała się w tak nienaturalny dla siebie sposób. Tak naprawdę nie dostrzegł żadnej różnicy pomiędzy tym, jaka była wtedy w hotelu, a jaka była teraz, w miejscu pracy. Biedny, nieświadomy niczego Jeremy… Gdyby tylko wiedział, jakim postrachem wśród swoich pracowników była panna Wyatt!
Kącik jego ust nieznacznie drgnął do góry w odpowiedzi na jej zapowiedź. No proszę, kto by pomyślał, że bycie wysyłanym przez Romana na misje pokojowe może jednak podobać się Paxtonowi. W każdym razie odnotował, że nazwisko Serba jest znane Kayli. To, że nie kazała mu teraz wyjść uznał za dobry znak. Cóż, zdarzało się tak, że Roman u niektórych kontrahentów tak sobie nagrabił, że ci nie chcieli gadać już nawet z Jeremy’m, który mimo swojej tarzanowości miał jednak dużo przyjemniejsze usposobienie niż Jović.
– To nie moje słowa – odparł, unosząc do góry dłonie w geście niewinności. – Ale przekażę Romanowi, żeby następnym razem wypowiadał się o was z należytym szacunkiem – zapewnił unosząc zaczepnie brew. Dobrze, że panna Wyatt nie zgrywała tu teraz managerki ekskluzywnego lokalu. Oszczędzili sobie w ten sposób sporo czasu, choć z drugiej strony Paxtonowi absolutnie by to nie przeszkadzało. No ale był w pracy jakby nie było, więc wypadałoby chociaż zachować jakieś pozory.
– Szybko przechodzisz do sedna – stwierdził posyłając jej zaczepny uśmieszek. Ciężko było mu się skupić na interesach w jej towarzystwie. – Oczekuje wynajęcia najlepszej loży w klubie i dodatkowej ochrony ustawionej przed nią. Do tego dorzucacie dwie tancerki i swój najlepszy towar. Powiedzmy… dziesięć torebek strunowych – ok nie wiem jaką one mają gramaturę. Jer poprawił się na krześle, bo wiedział, że przejdzie zaraz do najgorszej części. – Za to wszystko oferuje 1500 dolarów – czy mówiłam już, że oprócz tego, że Roman był seksistą, był też niebywałą sknerą?
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
O tak, ta strona jego... Fizyczności, bo jednak nie osobowości, hehe, całkiem jej się spodobała. Może to dlatego pozwalała sobie dziś na tak swobodne prowadzenie rozmowy? Gdyby przyszedł do niej ktoś inny, prawdopodobnie zachowywałaby się przy nim tak, jak zazwyczaj - sztywno, całkowicie służbowo, bez uśmieszków oraz emocji.
Być może powinna to zrobić. Być może powinna wyjebać go teraz z klubu (oczywiście rękami ochroniarzy, bo przecież nie swoimi; wczoraj zrobiła sobie nowe paznokcie) lub pójść po swojego szefa i powiedzieć mu, że ludzie Romana znów są w Shadow. Na szczęście Wyatt miała w swojej talii wiele różnych kart (głównie były to damy, kart z Tarzanem chyba jeszcze nie wyprodukowano), więc jakoś sobie poradzi.
- Następnym razem powinien powiedzieć to w twarz mojemu Nathanielowi.
Oczywiście jej w znaczeniu szefa, bo jakkolwiek szanowała i być może lubiła go prywatnie, tak zdecydowanie szanowali granicę, jaka przed laty stanęła pomiędzy nimi. Był człowiekiem, który kiedyś bardzo jej pomógł, przez co Makayla zamierzała być wobec niego szalenie lojalna. Owszem, miała oczy, widziała, że był przystojny, ale był Nathanielem. Jej szefem. Już samo to sprawiało, że nie miała na niego ochoty, bo... Ona też lubiła czasem rządzić. I może MOŻE! zupełnym przypadkiem zdarzyło jej się troszkę porządzić w pewnym hotelowym pokoju w Cairns.
- Szanuję swój czas - odparła i jednak wysłuchała oferty potencjalnego kontrahenta. Tyle tylko, że już na wstępie wydała jej się ona tak niedorzeczna, że chyba nawet kwota nie zrobiła na niej takiego wrażenia, jakiego prawdopodobnie spodziewał się Jović i jego wysłannik.
- Spójrz na mnie. Czy ja wyglądam na pieprznego dilera? - prychnęła. - Najlepsza lożą kosztuje. Za dodatkową ochronę płacicie ekstra. Nie dorzucamy żadnych dziewczyn, chyba że za nie dopłacicie. Na to wydam fakturę - bo jednak pozycji "narkotyki w torebkach strunowych" to oni nie mieli wbitej w kasach fiskalnych, a jej płacono jednak za to, by zgadzały się rachunki. - 1500 wydałam ostatnio na parę szpilek. Mam je dziś na sobie - oczywiście ściemniała, bo dała za nie odrobinkę mniej, ale nawet na moment nie spuściła wzroku z mężczyzny. Czy czekała na ten moment, kiedy zacznie on mimochodem zerkać na jej nogi? Być może! Czy zaczęła właśnie zastanawiać się, jak szybko Jeremy mógłby jej je zdjąć? To było całkiem prawdopodobne.
A może wolał ją w butach na niebotycznych obcasach?
Na przykład... Tylko w nich?

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Makayla najwyraźniej lubił nieuczesanych gości z przydługimi włosami i kłakami wystającymi spod lekko rozpiętej koszuli. I którzy nie przychodzili do niej w garniaku udając, że są arcyważnymi ludźmi. Jeremy miał wywalone na tego typu konwenanse, czym o dziwo w jakiś sposób działał na Makaylę… Czy ktoś podejrzewałby, że panią manager kręcą tacy faceci? Na pewno nie Jeremy.
No i Jer dostał nauczkę, że nie tylko warto wysyłać Romana do ludzi, ale również publicznie go cytować. Paxton był niejako filtrem pomiędzy swoim szefem a światem zewnętrznym. Niedługo powinien zacząć kreować jakąś alternatywną rzeczywistość, w której Roman to typ mieszkający w różowym zamku otoczonym fosą, bawiącym się z małymi kotkami i jeżdżący po Lorne w zaprzęgu ciągniętym przez jednorożce. Aż parsknął śmiechem na myśl o tej wizji, jednak szybko ponownie spoważniał. Jeszcze by se Kayla pomyślała, że kręci z niej bekę, a wcale tak przecież nie było.
– Dobrze. Przekażę mu – odparł przytakując głową, już nie chcąc wdawać się w dyskusję, no bo przecież nie zabijało się posłańca, a on tu pojawił się dokładnie w takiej roli. Aczkolwiek nie miał tak daleko idących wniosków jak Wyatt, kiedy wspomniała o „jej” Nathanielu. Paxton był prostym gościem, więc od razu pomyślał, że widocznie coś jest na rzeczy i może z nim sypia. Nikt nie mówił, że Jane nie może mieć kilku Tarzanów.
– Nie, nie wyglądasz – potwierdził spokojnie. Słuchał jej dalej z miną niewyrażającą zbyt wiele emocji. – Czyli nie odpowiada ci nasza propozycja – podsumował wzdychając spokojnie. Nie to, że był wielce zaskoczony, bo w zasadzie to mniej więcej takiej odpowiedzi się spodziewał. A następnie spojrzał na jej nogi, potem buty – no bo jakże inaczej. Pokiwał z lekkim podziwem głową, zupełnie tak jakby totalnie znał się na damskich butach i wiedział, że absolutnie były tyle warte (nawet, jeśli nie były). I owszem, jego wyobraźnia zaczęła podpowiadac mu parę niestosownych wizji… ale pech chciał, że przypomniał sobie po co tu jest i ponownie spojrzał wprost na Makaylę. Nie chciał też, żeby pomyślała sobie, że zacznie ją tutaj uwodzić tylko po to, aby otrzymać lożę. Jeśli już, chciałby ją uwodzić, żeby znowu mieli swoją win-win sytuację.
– Piękne – potwierdził z przekonaniem. – To po ile chodzi u was dodatkowa ochrona i dwie dziewczyny? – spytał tonem jakby pytał po ile te ziemniaki na podmiejskim targu. Jednocześnie bardzo usilnie starał się nie patrzeć w dół, na nogi Makayli znaczy.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Ona sama również by siebie o to nie posądzała, bo zazwyczaj obracała się właśnie w towarzystwie panów w garniturach. Może jednak do głosu dochodził tu jej pierwotny instynkt? Nie zawsze była przecież tak chłodna, a i był czas, kiedy nosiła się nieco bardziej swobodnie. Coś musiało zostać z tamtych czasów w jej upodobaniach. Może znajomość z takim Tarzanem to dobry sposób na to, żeby wyjąć kij z tyłka i odrobinę wyluzować.
A w różowy zamek Romana nikt nie uwierzy. W kotki trzymane w piwnicy... W to już bardziej, o ile oczywiście człowiek uświadomi sobie zaraz, że w drugiej piwnicy na pewno leżą ciała jego martwych wrogów. Na szczęście w Shadow również było takie pomieszczenie. Musiało być. A jeśli do tej pory nikt jeszcze o nim nie pomyślał, Makaya na pewno się o nie postara.
- Myślę, że w całym stanie nie znajdziesz nikogo, komu by się spodobała - odparła. To jednak nie był ten rząd wielkości, który by ją interesował. Owszem, mogłaby zastosować jakąś zniżkę, ale po pierwsze, wciąż wyszłaby z tego suma o wiele większa, niż ta złożona ustami Paxtona, a po drugie, promocyjna cena należała się przy jakiejś dłuższej i poważniejszej współpracy, a jednak... Szanujmy się. Długofalowa współpraca z Romanem z pewnością nie szła w parze ze strategią rozwoju Shadow, jakiej Wyatt zamierzała się trzymać. Nie to, żeby klub był luksusowym pięciogwiazdkowym miejsce, ale... Handlarz bronią był chyba ostatnią osobą, której obecność mogłaby przynieść coś dobrego.
Chyba że porządnie zapłaci. Jović na pewno był Serbem? Nie miał czasem przodków ze Szkocji?
- Pięćset za godzinę. Od każdej. Płacicie za taniec, cała reszta jest dodatkowo płatna - nie trzeba chyba mówić, jaką resztę miała tu na myśli. Oczywiście wszystko zależało tu od dobrej woli pań, ale Makayla mogłaby postarać się "zarezerwować" takie dziewczyny, które chętnie dorobią sobie coś na boku. Nad wszystkim i tak będzie czuwała ochrona. Do loży nikt nie wejdzie, Roman będzie miał święty spokój, ale jeśli coś zacznie się dziać, goryle z Shadow staną po stronie Shadow. - Mogę dać wam niewielką zniżkę za ochronę. Powiedzmy... Tysiąc, ale za całą noc. Nie będziemy płacić im za godzinę. No, chyba że twój szef będzie miał na to ochotę.
Nie mogła powstrzymać się przez tym delikatnym żarcikiem.
- Ilu osób powinnam się spodziewać?
I najważniejsze - czy i on zaszczyci klub swoją obecnością?

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Jer również do relacji z kobietami zdecydowanie miał luźne podejście. Nigdy nie był fanem poważnych związków, a dodatkowo jego styl życia nie do końca mu na to pozwalał. Nie widział siebie jako prowadzącego podwójne życie, w którym udaje przed żoną, że pracuje w supermarkecie, a w rzeczywistości opycha nielegalną broń na terenie całego stanu. Co prawda obecnie był trochę takim… odwróconym Batmanem i choćby przez Eve za dnia udawał skromnego rybaka, by po nocach tułać się po okolicy i odpowiadać na wezwania ludzi w potrzebie. Jednak przed siostrą uchylił już rąbka tajemnicy na temat tego, że z rybami to ma tyle wspólnego, co Kieran z miłym gościem hihi. Ale z Eve było o tyle prościej, że była jego siostrą. Rodziną. I z pewnych względów musiała wciąż go kochać.
– W zasadzie jeszcze nie byliśmy u konkurencji… – skwitował zanim zdążył ugryźć się w język, bo choć Lorne Bay stało Shadow, tak przecież nie było to jedyne miasteczko w Queensland. I on to wiedział, i Makayla to wiedziała… ale mimo to Paxton był teraz tutaj i nieświadomie przejmował chyba pewne cechy Romana-negocjatora, prawdopodobnie te najgorsze… No i nie ma co ukrywać, współpraca z Romanem na pewno nie szła z parze… w zasadzie z czymkolwiek. Jović był zagorzałym przeciwnikiem rozwoju, co sam nazywał byciem tradycjonalistą, a Jeremy – zacofaniem. Oczywiście nie na głos, bo zależało mu na tej robicie.
Uniósł lekko brew, kiedy podała stawkę. – Rozumiem, że w tej cenie połykają ogień i tańczą z wężami sunącymi po ich ciele? – no bo kurwa jakby trochę drogo! – Jeśli nie, damy po 300 za godzinę – dodał przekrzywiając głowę na bok, ciekaw jej reakcji na tę propozycję. No przecież jak przedstawi Romanowi ile chce Makayla, to na bank przyśle go tu drugi raz, na renegocjacje. Więc lepiej, żeby Jer załatwił to teraz… wszelkimi sposobami, jakie tylko przyjdą mu do głowy.
– Roman ma wiele różnych interesujących fantazji – podsumował lekko przechylając się w jej kierunku, intensywnie wpatrując się w jej oczy. – Zniżka brzmi nieźle. A co ostatniej części zamówienia, będziemy czekali na odwiedziny w loży odpowiedniej osoby. Tylko uprzedź wcześniej ochronę – dodał, mając na myśli rzecz jasna odwiedziny dilera.
– Łącznie osiem osób, po cztery z każdej strony – wyjaśnił, nie odpowiadając od razu na jej podprogowe pytanie. – Jak widzisz często robię za usta Romana i wtedy prawdopodobnie będzie podobnie – dodał, odkrywając karty.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
To akurat rozumiała. Ona również nie widziała siebie w roli tej, która mówi "kochanie, przecież wiesz, że Shadow to tylko pub". Umówmy się, obok pubu to nawet nie stało, a tekst "a wiesz, sprzedaję gołe dupy" niekoniecznie był tym, co panowie chcieliby pewnie słyszeć. Nie była żadną burdelmamą, co to, to nie, ale loże, półnagie tancerki, towarzystwo, z którym wielu nie chciało mieć nic wspólnego... To nie zachęcało. Na szczęście ją interesowały w tym przede wszystkim cyferki.
Może po prostu ktoś tu musiał być wiecznie spięty, by inni zachowywali się w wyjątkowo rozwiązły sposób?
- Zapewniam cię, że nikt w okolicy nie da ci tego, co damy my. Niewiele miejsc podjęłoby też współpracę z twoim szefem, a my... Jesteśmy dość elastyczni.
Ale chyba jednak nie aż tak, żeby Makayla miała tu nadskakiwać Jovićowi. Przedstawiła swoje warunki, owszem, nieco wygórowane, ale była skłonna podjąć niewielkie negocjacje.
- Ogień połykają za tysiąc. Za pięćset... - no jakby nie interesowało jej to, co będą połykały, chociaż w tym momencie do głowy przychodziło jej tylko jedno. - Czterysta. To nie jest impreza Pinkmana, Skinny Pete'a i Combo i przepijanie kasy na kampera od Waltera White'a.
Może powinna jednak trzymać się tych pięciu stów, żeby Jeremy raz jeszcze zaszczycił ją swoją obecnością? Też znalazł sobie szefa. Przecież z Romanem pracowali tylko desperaci, a on... Chyba nie wyglądał jej na specjalnie zdesperowanego. Zresztą, co ona mogła o nim wiedzieć? Spędzili razem kilka miłych chwil, ale teraz należało skupić się na interesach. Przytaknęła więc, bo jej ludzie na pewno dotrzymają warunków i wpuszczą, kogo trzeba.
- Nie chcę nawet słyszeć o fantazjach Romana, a już na pewno nie chcę myśleć o jego ustach - skrzywiła się mocno teatralnie. - Wygląda na to, że wszystkie warunki mamy już ustalone - tak było, bo skoro kończę grę, to Jeremy nie wniesie sprzeciwu :lol: - Porozmawiaj ze swoim szefem. Będę wtedy w klubie. Rzeczy niemożliwe załatwię od ręki, na cuda trzeba będzie chwilę poczekać no i... Zapłacić ekstra.
Bo hej, pracowała dla Hawthorne'a i to jego zadowolenie (oraz stan konta) były dla niej priorytetem. Owszem, Jović był zamożnym klientem, to dobry zastrzyk pieniążków, ale jednocześnie mężczyzna był na tyle "znany", że Wyatt śmiało mogłaby go spławić i połowa miasta byłaby jej wdzięczna.
Tylko czy o to jej chodziło? Halo, prowizja od takiego dealu, jaka wpłynie na jej konto, zdecydowanie przemawiała do wyobraźni.

/ zt Jeremy Paxton
ODPOWIEDZ