manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Nie dało się ukryć, że Divina pochodziła z zupełnie innego świata. Świata, który kompletnie nie pasował do tego, co działo się w Shadow. Wyatt wiele razy zastanawiała się, skąd w tym wszystkim wzięła się Norwood, ale za każdym razem dochodziła do wniosku, że to nie jej sprawa. Jeśli tylko Divinie odpowiadał taki stan rzeczy, ona nie będzie się w nic wtrącała, chociaż nie do końca rozumiała powód, dla którego Divina miałaby cokolwiek zmieniać w swoim nastawieniu.
- Brzmi dokładnie tak, jak to wygląda - zauważyła. Nie miała oczywiście żadnego wpływu na to, co zrobi młoda kobieta. Jeśli będzie chciała proponować panom herbatę lub częstować ich ciastkami, mogła to robić. Być może rzeczywiście nie potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć, ale mniej więcej właśnie takimi prawami rządził się ten świat. Jeśli Norwood chciała być jego częścią, powinna wziąć to pod uwagę. Przecież zdążyła już, w dodatku na własnej skórze, przekonać się, jak bardzo ten świat jest niebezpieczny. Skoro każdy wymagał od niej pewnego określonego zachowania, to był ku temu istotny powód.
- Całkiem możliwe - przytaknęła. Rzeczywiście, mogło tak być, ale Makayla nie mogła tego pamiętać. Wszelkie sprawy związane z uroczystością leżały po stronie jej siostry i szwagra. On miała tylko przyjść i zrobić swoje. Zdaje się, że była to jedna z ostatnich "dobrych" rzeczy, jakie zrobiła dla świata, ale gdyby miała drugi raz podjąć decyzję o wzięciu na siebie roli matki chrzestnej małego Joey'a, zrobiłaby to ponownie, bo chłopiec był w tym momencie jedną z nielicznych osób, które wywoływały w niej jakiekolwiek ciepłe uczucia.
- Nie przyszliby do ciebie. Przyszliby do osoby, która została tam postrzelona - skinęła głową w kierunku ciała Diviny. - Wystarczy, że ktoś się wygada. Ktoś z Shadow - chociaż akurat ich Makayla brała na siebie, bo już teraz starała się trzymać personel dość krótko - któryś z sąsiadów, lekarz, który się tobą zajmował, któryś z nich - tym razem skinęła głową na ochroniarzy - ale ufam w to, że Nathaniel zrobił wszystko, żeby temu zapobiec.
Poniekąd właśnie za to jej płacił - za to, że zajmowała się sprawami związanymi z jego klubem. Dzięki swoim "koncertom" Norwood niejako zyskała zainteresowanie Wyatt, ale jej prywatne relacje z szefem... Dopóki nie wpływały na całą resztę, Makayla nie zamierzała zadawać pytań.
Chociaż...
- Jakim cudem ktoś taki, jak ty, znalazł się w otoczeniu kogoś takiego, jak on?
Nie musiała odpowiadać. To chyba nawet nie było pytanie. Ot, po prostu pani manager głośno się nad tym zastanawiała.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Nie umiała już znaleźć żadnego komentarza, więc jedynie na moment się delikatnie zasępiła, spoglądając na kubek z herbatą, który trzymała w dłoniach. Nie pasowała do tego świata, to pewne i to też nie tak, że chciała do niego dołączyć. Nigdy tego nie planowała, a zapytana, pewnie by odmówiła, ale stało się... nie do końca rozumiała jak, ale znalazła się pośrodku tej historii i z jednej strony nie było to złe, bo czuła, że mogłaby jednak pozostać przy Nathanielu, ale z drugiej... nie miała ochoty przyjmować zasad, które tutaj panowały. Szczególnie tych, które tak mijały się z tym, w co głęboko wierzyła.
- No tak, pani nie może tego pamiętać... jestem schowana na balkonie i nie widać mnie prawie wcale - wyjaśniła, chociaż wątpiła, by ta kwestia jakoś szczególnie Makaylę interesowała. To tylko dla Diviny było pokrzepiające, fakt, że ktoś z tego świata miał jakikolwiek związek z kościołem.
- Myślałam, że ludzie Nathaniela są mu lojalni - sama przeniosła spojrzenie na ochroniarzy, przechadzających się gdzieś nieopodal. - Poza tym ja sama nic bym policji nie powiedziała, z resztą... widzi pani, ile czasu tutaj jestem i nikt jakoś mnie nie szuka - wzruszyła ramionami, bo chociaż miało to być pokrzepiające, to jednak zabrzmiało trochę ponuro. Lubiła wierzyć, że takie szczegóły od dawna nie robią już na niej wrażenia, ale wciąż była tylko młodą, zagubioną kobietą, której ta niełatwa sytuacja nawet boleśniej uświadamiała, jak niewiele liczyła się dla świata. To jednak nie były okoliczności, w których należałoby to roztrząsać. Musiała się mieć na baczności, bo gdyby to był jakiś test... nie chciała potem słuchać, że zachowała się nieodpowiednio.
- Prawdę mówiąc sama zadaję sobie to pytanie - nie należała do osób, które odmawiały innym odpowiedzi na pytania. Nawet gdy te nie były dla niej wygodne, zwyczajnie wierzyła, że to niegrzeczne nie udzielić komuś informacji. Jednocześnie jednak musiała pamiętać, by nie powiedzieć czegoś, co z punktu widzenia Nathaniela mogło być tajemnicą. - Powiedzmy, że... widziałam coś, czego on nie chciał, bym widziała, a potem... potem zaprosił mnie do siebie i pilnował, bym nikomu nie powiedziała - bardzo ładnie opisała to, gdy była świadkiem pobicia i gróźb, a potem została porwana do piwnicy w Shadow i przetrzymywana wbrew swojej woli. - Tak to się zaczęło... chciałam go unikać, ale jakimś cudem teraz jestem tutaj - dużo czasu minęło od ich poznania, wiele się wydarzyło, ale i dla Diviny było to tajemnicą. Jak pewne zdarzenia poukładały się w sposób, który doprowadził ją do tego miejsca. - Przeszkadza pani moja obecność? - zagadnęła ostrożnie ciemnowłosą kobietę, zastanawiając się całkiem szczerze, czy może taka właśnie nie jest prawda.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Tak. To mogło stanowić problem, bo (przynajmniej jej zdaniem) Nathaniel niekoniecznie przyjąłby jej zasady i zacząłby nagle żyć zgodnie z dekalogiem, bo gdyby to zrobił, niektórzy mogliby pomyśleć, że zmiękł. Że jego czas przeminął. Że ktoś powinien przejąć po nim schedę. Divina powinna być tego wszystkiego świadoma.
- Jego ludzie są. Za innych nie mogę ręczyć.
Jakby na to nie patrzeć, w samym Shadow pracowali ludzie, dla których lokal był jedynie szemranym klubem, którego reputacja wcale nie przeszkadzała im zarabianiu pieniędzy na pewnym etacie. Nie wszyscy wiedzieli o tym, co działo się za kulisami. Makayla wiedziała i jakby... Ani trochę jej to nie przeszkadzało. To, że nikt nie szukał Diviny, nie było jej problemem. Nie chciała wnikać w relacje Norwood oraz swojego szefa i zamierzała się tego trzymać.
Jedynym plusem w tym wszystkim było chyba to, że Makayla pracowała dla Nathaniela. Miała wgląd w niektóre jego sprawy i nawet gdyby dowiedziała się czegoś, czego wiedzieć nie powinna, dochowa tajemnicy. Kiedyś już opowiedziała się po jednej ze stron. Wybrała tę jego. Wybrała stronę Hawthorne'a i zamierzała być mu wierna; oczywiście w tym czysto zawodowym sensie. Chociaż... Prywatnie... W pewnym sensie również.
- Okej. To rozumiem - przytaknęła. I naprawdę nie chciała wnikać w szczegóły, bo im mniej wiedziała, tym lepiej, a i jednak jej własne sprawy absorbowały ją na tyle, by nie interesować się życiem prywatnym swojego pracodawcy. Musiała jednak przyznać, że okoliczności, w jakich Divina pojawiła się w ich życiu (zarówno w życiu Nathaniela, jak i jej, bo przecież wszystko to nie pozostawało bez wpływu na Makaylę), były odrobinę niecodzienne. Dlaczego miało to wpływ na Wyatt? To dość proste. Nate spędzał więcej czasu poza Shadow, więc ona brała na siebie nieco więcej obowiązków związanych z prowadzeniem klubu. Nie przeszkadzało jej to. Poprosi o ekstra premię, a i lubiła to, co robi. Naprawdę lubiła. Nie było w tym nawet odrobiny przesady.
- Dlaczego miałaby mi przeszkadzać?

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Dużo było jeszcze takich kwestii, których Divina musiała się nauczyć, alw wtedy nadal wierzyła, że nie będzie takiej potrzeby. W końcu siedząc tak z Makaylą była pewna, że tak szybko, jak wyzdrowieje, wróci do swojej chaty w lesie, gdzie było jej miejsce. Willa Nathaniela, choć niewątpliwie przepiękna, zdawała się być dla niej miejscem, do którego nie pasowała. Zbyt ekstrawaganckim, zbyt wyszukanym...
- A pani się uważa za jego człowieka? - zagadnęła, ale z dużą dozą niepewności, bo zwyczajnie nie wiedziała, czy wolno jej o to zapytać. Chciała jednak trochę lepiej to wszystko zrozumieć. Pociągnęła więc parę łyków herbaty z kubka, czekając na jakąś reakcję. Prawdę mówiąc czuła się trochę niezręcznie i zdawało jej się, że rozmowa przestawała się wyraźnie kleić. Nic dziwnego, Norwood nie była wybitnym rozmówcą, a teraz czuła się przez to jeszcze gorzej niż zwykle. Cisza na dłuższą chwilę zapanowala między nimi i zaczęła się zastanawiacz czy powiedziała coś złego.
- Mam wrażenie, że rozmowa przestała sprawiać pani jakąkolwiek przyjemność- wyjaśniła, nie wypominając jej tego, że zamiast odpowiedzieć na pytanie, zadała swoje własne. Oczywiście w Divinie pokorą była na tyle silna, by ona czuła potrzebę udzielania informacji, gdy ktoś sobie tego życzył. - Poza tym Nathaniel spędza ze mną sporo czasu, on mówi, że może robić co chce, ale pani pewnie jest ciężej w pracy beż niego... w dodatku podkradłam też Jaspera - poddała swoje pomysły, przywołując na głos jedynie te, które najszybciej ukazały się w jej głowie. Gdyby chciała, znalazłaby ich pewnie znacznie więcej, ale to miało na ten moment wystarczyć. Nie chciała wyskakiwać ze swoją klątwą i pytać, czy Makayla się jej boi. Z jakiegoś powodu czuła, że podobnym pytaniem albo rozbawiłaby siedzącą na przeciw siebie kobietę, bo zdenerwowała. Już wystarczyło jej, że Nathaniel się denerwował, gdy wspominała o tych sprawach.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Nie dało się ukryć, że i Makayla miała na ten temat podobne zdanie. Divina była... Zjawiskiem. Kimś, kogo obecność w tym domu oraz w życiu Hawthorne'a wydawała jej się tak abstrakcyjna, że nie chciała nawet wnikać w genezę tej relacji. Ot, przyjęła do wiadomości to, że Norwood jest częścią życia jej szefa (tym samym poniekąd również i jej życia) i nie zamierzała się z tym spierać. Zresztą, może to i dobrze, że w ich otoczeniu pojawiła się w końcu jakaś kobieta. Co prawda obie panie niekoniecznie mogłyby porozmawiać na typowo babskie tematy, ale o wiele przyjemniej poczekać na Nate'a razem z nią, niż z którymś z jego goryli.
- Tak - odparła bez chwili namysłu. - W pewnym momencie mojego życia Nathaniel bardzo mi pomógł. Od tej pory dla niego pracuję i jestem wobec niego lojalna - dodała równie szybko. Nie musiała specjalnie głowić się nad odpowiedzią. Tak to wyglądało, więc dlaczego miałaby mówić coś innego? Rzeczywiście była mu oddana, oczywiście zawodowo i nie stanowiło to wielkiej tajemnicy. Ciężko byłoby jej zajmować stanowisko managera w jego klubie, gdyby nie była otwarta na wszelkiego rodzaju wyzwania, jakie to ze sobą niosło. Być może nie wszystkie jej "obowiązki" zostały ujęte w oficjalnej umowie, ale od czego są te niezbyt oficjalne? Takowe są przecież o wiele fajniejsze!
- Posłuchaj... - upiła łyk swojej kawy. - Ja w ogóle nie jestem przyjemna. Nie jestem osobą, z którą można plotkować i gawędzić całymi godzinami. Wolę krótkie, konkretne rozmowy, ale to nie znaczy, że przeszkadza mi twoja obecność. Przeciwnie. Cieszę się, że w końcu mogłam spędzić z tobą trochę więcej czasu. Tylko z tobą. Bez Nate'a - przyznała. - Uwierz mi, umiem postawić wyraźną granicę i gdybym nie chciała spędzać teraz z tobą czasu, to na pewno byś to odczuła.
Przecież póki co była naprawdę miła! Oczywiście jak na nią, ale skala Makayli wymykała się czasem wszystkim możliwym pomiarom. Norwood już i tak miała na starcie +1 do oceny przez wzgląd na właściciela Shadow, a to automatycznie sprawiało, że Wyatt traktowała ją nieco inaczej, nieco... cieplej, niż jakąś losową laskę. Bo i owszem, to było ciepło. Na jej sposób, ale ciepło.
- Mówiłam już, że poradzę sobie z nieobecnością Jaspera. W końcu za to mi płaca, prawda? - puściła Divinie oczko.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Pewnie sama Makayla nie mogła przewidzieć tego, jak do gustu Divinie przypadnie jej odpowiedź. Jako, że każdej nocy zasypiała w ostatnim czasie z myślą, jak uczynić Nathaniela dobrym człowiekiem, myśl, że komuś pomógł i tym samym zyskał sobie lojalność tej osoby... napawała ją nie tylko radością, ale też nadzieją. Pewnie dlatego, mimo swojej pokory, miała ochotę dowiedzieć się czegoś więcej.
- Cieszę się, że masz go za pomocnego człowieka - zauważyła ostrożnie, przez chwilę się jeszcze wahając. - Mogę zapytać z czym ci pomógł? - ostatecznie pozwoliła swojej ciekawości wygrać, ale stresowało ją przy tym, że wyjdzie na jakąś impertynencją pannę, która zjawiła się znikąd i zadaje pytania. W zasadzie to nigdy nie miała zbyt wielu okazji do prowadzenia rozmowy, ale też żyła sama i na uboczu. U Nathaniela było inaczej. Tutaj na każdym kroku byli jacyś ludzie, ale nie mogli z nią dyskutować. Miała Jaspera, miała też Pearl, chociaż ją widywała rzadziej, ale nie oznaczało to, że nie chciała czasem zamienić paru zdań z kimś nowym.
- Nigdy z nikim nie plotkowałam, ani nie gawędziłam - przyznała marszcząc delikatnie nos i upiła odrobinę herbaty. Odkładając ją na stolik poprawiła jeszcze delikatny szlafrok, który zasłaniał jej koszulę nocną. - W zasadzie Nathaniel był pierwszą osobą od dawna, która w ogóle chciała ze mną rozmawiać... no i teraz jest Jasper, ale to jego praca, więc nie mogę tego porównywać - musiała się pilnować, żeby wiedzieć, dokąd tak właściwie zmierza w tej wypowiedzi. Nie była w końcu mistrzynią prowadzenia dyskusji. - W każdym razie cieszę się, jeśli nie masz dość rozmowy... ale nie miałabym ci za złe, gdybyś miała. Wiele osób się mnie obawia - zakończyła i zdecydowała się na jeszcze parę łyków herbaty. Zawsze lubiła ten napój, a u siebie piła jedynie tą, którą robiła sama. Tutaj miała o wiele większy wybór.
- Rozumiem... Po prostu myślałam, że gdybyś porozmawiała o Jasperze z Nathanielem, zgodziłby on się czasem zostawiać mnie samą - wyjaśniła, co nią kierowało, bo nie była dobra w intrygach, uważała je też za coś złego i dłuższe utrzymywanie tego w tajemnicy by wpędzało ją w poczucie winy.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Pytanie tylko na ile Nathaniel rzeczywiście widział w tym wszystkim realną i bezinteresowną pomoc, a na ile była to dla niego inwestycja wynikająca z chłodnej kalkulacji. Pytanie numer dwa - na ile niewinność Diviny przysłaniała jej prawdziwy obraz Hawthorne'a, włącznie ze wszystkimi jego ciemnymi sprawkami.
- Możesz, ale ja nie odpowiem.
To były jednak zbyt osobiste sprawy, o których zdecydowanie nie chciała rozmawiać. Dotyczyły zarówno jej rodziny, jak u kładu, jaki zawarła wtedy z właścicielem Shadow. Podjęte przez nią decyzje miały ogromny wpływ na to, w którym miejscu swojego życia była teraz, ale nie miała wtedy wyboru. Musiała zwrócić się do Nathaniela z prośbą o drobną pożyczkę. Patrząc zerojedynkowo, jedynie na bezwzględne wartości liczbowe, już dawno temu spłaciła swój dług, a jednak z nim została i wciąż dla niego pracowała. Może po prostu polubiła taki styl życia?
- No właśnie. Nie traktowałabym poważnie rozmów z kimś, komu płaca za to, żeby spędzał z tobą czas - zauważyła. Podobne rzeczy można powiedzieć o reszcie ochroniarzy, może również o sprzątaczce, kucharce, ogrodniku i kilku innych osobach mających wstęp do jego willi. Makayli nikt nie płacił za to, by była w życiu miła, więc nie była, ale nie oznaczało to przecież, że nie mogła pogawędzić sobie z Diviną. Przecież i tak lepsze to, niż siedzenie w ciszy razem z rosłymi ochroniarzami, którzy przecież cały czas mieli je na oku.
- Obawia? Dlaczego? - spojrzała na nią i przez dłuższą chwilę nie odrywała wzroku od młodej kobiety. Nie wyglądała strasznie, a plotki... Wyatt ich nie słuchała. Nie znała ich. Nawet jeśli coś dotarło kiedyś do jej uszu, nie zaprzątała sobie tym głowy, podobnie jak układami personalnymi w trójkącie Norwood-Ainsworth-Hawthorne.
- Jeśli Nate uznał, że Jasper powinien cię pilnować, to tak właśnie jest, ale... Przy odpowiedniej okazji mogę wspomnieć mu o tym, że byłoby miło mieć go znów za barem - puściła Divinie oczko - ale jeśli szef zdecyduje inaczej, nie będę namawiała go do zmiany zdania.
Jasper rzeczywiście może jej się przydać, tym bardziej że w bliżej nieokreślonej przyszłości Makayla wyrzuci z pracy jednego barmana. Ups!

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Na pewno próbowała sobie usprawiedliwiać to, jakim człowiekiem był Nathaniel. Musiała, bo inaczej przebywanie w jego willi napawałoby ją lękiem i zmuszało do wiecznej pokuty za to, że nie potępia tego człowieka. Jednocześnie tłumaczyła to sobie tym, że chrześcijanie powinni wybaczać i wierzyć w nawrócenie, więc była tu i modliła się o to, by Hawthorne zszedł na dobrą drogę.
- Przepraszam - rzuciła jedynie, bo zaskoczyły ją słowa kobiety i jak nietrudno się domyślić, podkopały trochę jej pewność siebie, o ile coś takiego w ogóle posiadała. Nie chciała być wścibska, nigdy z resztą nie była, ale mimo to poczuła się źle z tym, że w ogóle próbowała pytać. Kompletnie też nie zrodziła się w niej teraz potrzeba, by dopytywać Nathaniela o szczegóły. Uważała, że to nie jej sprawa i nie ma prawa drążyć.
- Mimo to Jasper jest moim przyjacielem! - sprzeciwiła się słowom kobiety, może nie jakoś widowiskowo, ale jednak jak na nią była to całkiem zdecydowana wypowiedź. Ceniła sobie towarzystwo Ainswortha, nawet, jeśli miał płacone za to, by spędzać z nią czas. - Mógłby po prostu przy mnie siedzieć, ale jest miły, rozmawia ze mną, wiele mi tłumaczy - wyjaśniła już spokojniej, może nawet delikatnie speszona, jakby chciała wyjaśnić swoje zachowanie. Nie, żeby trzeba było cokolwiek wyjaśniać, bo nie zrobiła nic złego, ale pokora Diviny była wręcz chorobliwa.
- Wiele osób, które ze mną rozmawiały, potem doświadczali różnych nieprzyjemności - wyjaśniła dość oględnie. Nie chciała też szczególnie tego wałkować, a już w szczególności nie lubiła tych sytuacji, gdy wyglądało to tak, jakby sama komuś wmawiała, że jest przeklęta. Z dwojga złego już chyba lepiej odnajdywała się w sytuacjach, gdy to inni wyzywali ją od nawiedzonych wiedźm.
- Naprawdę byś mogła? - otworzyła szerzej oczy i uniosła spojrzenie na Makaylę, nie próbując nawet ukryć tego, jak w jej oczach odbijała się nadzieja. Potrzebowała kogoś, kto chociaż w małym stopniu wstawi się za nią w tej sprawie. - Byłabym bardzo wdzięczna, bo mnie nie słucha, więc może ciebie... - dodała, licząc na to, że faktycznie coś mogłoby się zmienić. Jak już mówiła, lubiła Jaspera, ale jak każdy, chciała się cieszyć większą swobodą i nie potrzebowała w swoim mniemaniu ochroniarza. - Dziękuję - uśmiechnęła się niepewnie do kobiety, mając nadzieję, że ta zrozumie, jak bardzo Norwood była jej wdzięczna, nawet jeśli ta próba się nie powiedzie.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Divina nie powinna brać tego do siebie, bo podobną odpowiedź usłyszałby każdy inny zadający tego typu pytanie. To były sprawy między nią i Nathanielem, ich prywatne rozliczenia, w które nikt nie powinien wnikać. Zresztą, Wyatt nie lubiła jakoś specjalnie o tym rozmawiać, choć gdyby przyszło jej gawędzić z własną siostrą, niemal na każdym kroku powtarzałaby, że ich matka wciąż żyła, bo to ona pożyczyła od gangstera pieniądze na jej leczenie. Tylko Grace usłyszałaby coś takiego z ust Makayli.
- Tylko czy on o tym wie? - odpowiedziała pytaniem. Nie było nic złego w tym, że Norwood właśnie tak go traktowała. Znaczy... Może było to odrobine naiwne, ale ciemnowłosa wychodziła z założenia, że w tym świecie, w tym biznesie, nie ma raczej miejsca na prawdziwą przyjaźń. Zazwyczaj kończyła się ona tam, gdzie zaczynały się interesy, a jednak Jasper wciąż był opłacany przez Hawthorne'a.
- Chyba nie znałam go od tej strony.
Zdecydowanie tak właśnie było. Znali się głównie zawodowo. Czy kiedykolwiek rozmawiali ze sobą prywatnie? Niekoniecznie. Ale czy Makayla w ogóle poruszała z kimś prywatne tematy? Wielce wątpliwe. Dla Diviny zrobiła jednak niewielki wyjątek. Ot, ciekawiło ją na przykład to, czy po ich krótkiej pogawędce w Wyatt trafi jakaś klątwa, ale wolała nie zadawać tego typu pytań. Jej instynkt samozachowawczy był jednak dość dobrze rozwinięty, uznała więc, że nie powinna drążyć tego tematu.
- Tylko pamiętaj. To, że z nim porozmawiam, nie znaczy, że Jasper wróci do Shadow.
Chociaż... Kto wie? Skoro Wyatt dbała o interesy Nathaniela, zwłaszcza o jego klub, to jego dobro powinno być dla niego istotne. No i... Czy stanie się coś złego, jeśli obie panie rozpoczną z nim ten panel? Może mężczyzna doda dwa do dwóch i wyjdzie mu na to, że ucięły sobie całkiem miłą pogawędkę? Bo tak, Wyatt całkiem nieźle się bawiła.
Mimo wszystko ucieszył ją jednak widok szefa. Przeprosiła Divinę i poszła oddać u portfel, z którym tu przyjechała, delikatnie puszczając jej jednak oczko na odchodne.

/ zt Divina Norwood
ODPOWIEDZ