Pisarka — Global Publishing Group w Brisbane
33 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Mimo idealnego życia, które wiedzie w Brisbane i ślubu na horyzoncie, wraca do rodzinnego miasteczka na święta oraz premierę pierwszej, autorskiej książki w Cairns.
j e d e n




Myślę o tym, jak czasem, nie ważne jak przekonany jesteś, że twoje życie potoczy się pewną drogą, cała ta pewność może być zmyta przez prostą zmianę w pływie. Zatrzymała się na dłuższą chwilę przy zacytowanym wyżej wersie i spojrzała na lustro wiszące nad komodą w pokoju gościnnym siostry. Lubiła analizować książkowe aforyzmy i podpisywać je pod własnymi, życiowymi doświadczeniami, które miała dotychczas na swym koncie; utożsamiała się z nimi, czując tym samym silną więź z autorem. Chciała by w jej twórczościach, czytelnik także znalazł punkt zaczepienia; coś, co pozwoli mu wczuć się w bohatera książki i przeżyć spisaną na kartkach historie jak własną. Pierwsza premiera, która miała miejsce zaledwie kilka dni temu w Cairns, przebiegła lepiej aniżeli mogła sobie wymarzyć - przyszła cała masa ludzi, których tak naprawdę nie znała i którzy nie znali jej. Mimo to pragnęli przeczytać jej książkę i poznać kulisy jej powstawania, a to tak naprawdę najbardziej cieszyło brunetkę, bo włożyła w ten tytuł serce i ostatnie półtora roku pracy.
Nim wróciła do książki, jej telefon zaczął wibrować na stoliku nocnym, a gdy chwyciła go w dłoń, jej oczom objawiło się zdjęcie młodszej siostry. Nie miała żadnych konkretnych planów na resztę dnia i tak naprawdę chciała przejść się odrobinę po miasteczku, które przywoływało tak wiele wspaniałych historii z dzieciństwa, dlatego zgodziła się podrzucić siostrze dokumenty, które zostawiła rankiem na blacie kuchennym, korzystając tym samym ze słonecznego popołudnia. Od remizy dzieliło ją zaledwie kilkanaście minut, więc spacer nie był wcale nużący, a w jego trakcie, dziewczyna zdążyła przedzwonić do narzeczonego któremu streściła ostatnie, jakże intensywne emocjonalnie dni. Bardzo ją wspierał przy pisaniu książki jak i całym procesie wydawniczym, dlatego żałowała, że obowiązki służbowe, uniemożliwiły mu przyjazd do Lorne. Całe szczęście istniał FaceTime i mogli zobaczyć się choćby przez ekrany swoich telefonów i MacBooków. Gdy dotarła na miejsce, dostrzegła kręcących się wokół radiowozu strażaków i próbując zlokalizować wzrokiem siostrę, zakończyła rozmowę telefoniczną, wciskając telefon do tylnej kieszeni spodni. Zamiast Autumn, dostrzegła jednak inną znajomą twarz, która sprawiła, że przełknęła ciężko ślinę i zwolniła kroku. Minęło tak wiele lat od jej ostatniego spotkania z byłym małżonkiem, że na dobre zapomniała o tym, że przecież ten zajmował posadę zastępcy komendanta w miejscowej remizie. Nie uważała, że spotkanie po trzech latach od ich rozwodu było czymś niewłaściwym, jednak poczuła pewnego rodzaju niepokój. Oboje mieli własne życie i na pewno bardzo się zmienili, dlatego nie była pewna czego powinna się spodziewać. Podeszła jednak bliżej, a gdy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnęła się ciepło i pomachała niepewnie z niewielkiej odległości.


randall humphrey
powitalny kokos
guess who
nicholas, donalda, milo, sidney, suzie, tripp
ZASTĘPCA KOMENDANTA — W LORNE BAY FIRE STATION
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiedziony strażak, który nie potrafi rozpalić ognia w swoim życiu. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Bingo, którego uratował z płonącego domu
  • D W A
Okres przedświąteczny był czasem w którym cała remiza miała zapałki pod powiekami. Dużo pracy, dużo wyjazdów i brak czasu na własne przygotowania do świąt. Randall totalnie nie pamiętał jednego pełnego dnia w którym mógł w pełni skupić się na swoich domowych obowiązkach. Kochał tę pracę, lecz czasem po prostu chciał odpocząć. Dzisiejszy dzień na szczęście był dość spokojny. Brunet mógł w końcu usiąść i zająć się papierową robotą, którą odkładał od paru dni. Chciał w pewien sposób odciążyć Dicka, aby ten nie musiał wszystkiego robić sam. Poza tym między Panami jest bardzo braterska relacja, więc główny komendant nie bał się powierzać ważniejszych obowiązków swojemu zastępcy. Było tego na tyle dużo, że w biurze siedział od kilku godzin i musiał po prostu w końcu wyjść na świeże powietrze, aby trochę się obudzić. Trzy kawy to wciąż za mało, aby postawić takiego kolosa na nogi.
Niby normalny dzień w remizie i nic nie wskazywało na to, że coś ciekawego może się wydarzyć. Zupełnie niczego nieświadomy brunet wyszedł przed budynek, bo potrzebował paru zdjęć do dokumentacji odnośnie modernizacji podjazdu. Praktycznie cała ekipa znajdowała się przy wozach, sprawdzając sprzęt oraz uzupełniając zapasy. W pewnym jednak momencie zorientował się, że w ich kierunku zbliża się pewna kobieta i dopiero gdy była na tyle blisko, aby można było ją rozpoznać, serce Humphrey'a zabiło mocniej. Mimo długiej rozłąki i czasu jaki się nie widzieli, coś się w nim ruszyło. Martie wyglądała dobrze, z resztą jak zawsze. Totalnie nie wiedział jak ma na to wszystko zareagować, dlatego najzwyczajniej w świecie się uśmiechnął. — Martie, Hej — wydukał z siebie idąc totalnie na łatwiznę. W nawet najmniejszym stopniu nie spodziewał się tego, że ich drogi znów się skrzyżują. Kilkukrotnie Randall się nad tym zastanawiał, czy na okres świąteczny faktycznie nie będzie ona chciała wrócić na chwilę do miasta w odwiedziny. Autumn pewnie o wszystkim wiedziała i mu nic nie powiedziała, a to pijawka jedna! Pewnie będzie musiał z nią o tym porozmawiać. — Co Ty tutaj robisz? — zapytał bardzo przyjaznym głosem, aby niezręczność nie wzięła nad nimi góry. Mimo, że oboje rozstali się w dobrych relacjach to ten moment na pewno u obu stron wywołał niemały szok. Oboje mają sobie wszystko wyjaśnione i całe szczęście nie ma między nimi złej krwi. Poza tym gdy Randall usłyszał od Autumn, że jego była żona jest zaręczona to mimo, że zawsze życzył jej jak najlepiej nie wysłał jej wiadomości z gratulacjami. Było ciężko, bo zawsze uważał, że oboje zmarnowali potencjał jaki drzemał w tym związku.

martie goldsworthy
powitalny kokos
randall
Pisarka — Global Publishing Group w Brisbane
33 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Mimo idealnego życia, które wiedzie w Brisbane i ślubu na horyzoncie, wraca do rodzinnego miasteczka na święta oraz premierę pierwszej, autorskiej książki w Cairns.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyzna nie chciał doprowadzić do rozpadu ich małżeństwa i nigdy nie mogłaby go za to winić. Jego bezpłodność to coś na co oboje nie mieli wpływu i w żaden sposób go to nie dyskwalifikowało - był przecież wspaniałym facetem i nie mogła prosić go o więcej. Zwłaszcza, że w tamtym okresie życia sama nie planowała jeszcze dzieci, chcąc skupić się na karierze i napisaniu pierwszej książki. On był jednak starszy i domyślała się, że marzył o powiększeniu rodziny, dlatego podejrzewała, że informacja o niemożności płodzenia dzieci, uderzyła w niego znacznie mocniej niż w nią. Od tej chwili oddalali się od siebie każdego dnia, a ona miała wrażenie, że nie mogła zrobić nic by temu zapobiec. Była młoda, ambitna i zbyt skupiona na własnym sukcesie. Kochała go jednak, to nie ulegało wątpliwościom.
Nie potrafiła jednak ustalić co czuła widząc go po trzech lat rozłąki. Długo uczyła się życia w pojedynkę, rzucając się w wir służbowych obowiązków, które spadły na nią podczas pracy w wydawnictwie, które prawie trzy lata później wydało jej pierwszą powieść. Przyglądała się temu z jaką pasją oddawał się swojej pracy i jak służyło mu wyższe, nowe stanowisko dla którego opuścił rodzinne Sydney i wyjechał do Lorne. Cieszył ją ten widok, bo zasługiwał na szczęście bardziej niż ktokolwiek inny.
Cześć, Randy — odpowiedziała, unosząc kąciki ust ku górze. Dziwnie było go widzieć we własnym miasteczku, w miejscu, gdzie pracowała także jej młodsza siostra. Dobrze, że ktoś miał na niego oko i zadbał o to by zaaklimatyzował się w nowym miejscu. — Przyjechałam na święta, do Lorne. Pod remizą znalazłam się przez Autumn, która zapomniała zabrać ze sobą dokumentów — odpowiedziała grzecznie, przyciskając do piersi papierową teczkę z papierami siostry. Kilka razy do roku wracała do miasta, jednak przez ostatnie trzy lata nie mieli okazji na siebie wpaść, co tak naprawdę całkowicie jej pasowało. To nie tak, że próbowała go unikać ale zwyczajnie zapominała o tym, że nie było go w tym czasie w Sydney. Sama przeprowadziła się po rozwodzie do Brisbane w którym zaczynała zupełnie od nowa. Miała teraz narzeczonego, którego kochała i nie chciała rozdrapywać starych ran czy tez sentymentów, które ściskały jej żołądek gdy na niego patrzyła.
Miło znów zobaczyć się w pracy. Ciesze się, że udało ci się zagrzać tu miejsca — dodała, zerkając przez jego ramię na ekipę strażacką, robiąca porządki na podjeździe.


randall humphrey
powitalny kokos
guess who
nicholas, donalda, milo, sidney, suzie, tripp
ZASTĘPCA KOMENDANTA — W LORNE BAY FIRE STATION
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiedziony strażak, który nie potrafi rozpalić ognia w swoim życiu. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Bingo, którego uratował z płonącego domu
Randall również miał nie mały problem z odnalezieniem siebie samego po rozwodzie. Uczenie się życia w pojedynkę i nie upijanie się co drugi dzień w randomowych barach było nie lada wyzwaniem. Mimo wszystko dzięki pomocy swoich bliskich wyszedł na prostą. Ex żona również mu w tym pomogła i dlatego trafił w to miejsce. Jego bezpłodność była dla niego katastrofą. Od tamtego czasu zmienił się nie do poznania. Z idealnego faceta stał się po prostu dupkiem. Czuł, że informacja o tym, że w przyszłości nie będzie mógł mieć dzieci sprawiła, że miał wrażenie rozczarowania swojej partnerki. Od tamtego czasu ich idealne życie zmieniło się w katastrofę i nie jedną kłótnię. To wszystko doprowadziło do rozpadu ich związku i od tamtego czasu mężczyzna musiał radzić sobie sam.
Fajnie było ją znów zobaczyć. Wyglądała jeszcze lepiej niż kiedykolwiek, a na twarzy wypisane miała szczęście, więc na pewno jej się w życiu układało. Randall zawsze cieszył się szczęściem swojej byłej żony, nawet po rozstaniu trzymał za nią kciuki.
Cała Autumn, jak zwykle o czymś zapomni — zaśmiał się w swój charakterystyczny sposób, bo to już nie pierwsza taka sytuacja w której siostra Martie o czymś zapomina. A to brunet od zawsze posądzał samego siebie o słabą pamięć. — Pojechała teraz na wezwanie i nie wiem kiedy wróci. Jeśli chcesz to mogę jej to przekazać. Chyba, że masz ochotę wejść do środka i się czegoś napić? — zaproponował, wskazując prawą ręką w kierunku wejścia głównego do ich pomieszczenia socjalnego. Brunetka mogła wejść i na siostrę zaczekać, przynajmniej Randall miałby okazję by móc z nią porozmawiać. Natłok pracy plus to, że panienka Goldsworthy przyjechała tylko i wyłącznie na święta sprawiają, że nie będą pewnie mieć okazji spotkać się ponownie przed jej wyjazdem. Od zawsze był uprzejmy i nawet natknięcie się na odrobinę niezręczności nie przeszkadzało mu w tej sytuacji. Miał pewne rany, których wciąż nie udało mu się zagoić po rozstaniu, lecz lepsza jest przyjaźń niż nienawiść i brak kontaktu na wieki.
Tak, to cudowne miejsce, dzięki tym ludziom czuję się jak w domu. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczny za pomoc — przytaknął głową, uśmiechając się delikatnie. Zawsze był wdzięczny Martie i Autumn, że pomogły mu znaleźć się w tym miejscu, które z czasem traktował jak dom, a wspólników jak rodzinę.

martie goldsworthy
powitalny kokos
randall
Pisarka — Global Publishing Group w Brisbane
33 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Mimo idealnego życia, które wiedzie w Brisbane i ślubu na horyzoncie, wraca do rodzinnego miasteczka na święta oraz premierę pierwszej, autorskiej książki w Cairns.
Przez ostatnie trzy lata, dziewczyna nie kontaktowała się z byłym małżonkiem i nie miała zielonego pojęciach o jego d r o b n y c h problemach z alkoholem. Domyślała się jednak, że wieść o bezpłodności i rozwód wywróciły jego życie do góry nogami, jednak wierzyła, że to drugie, dawało mu realną szanse na poukładanie swego życia w całość. W ich związku zaczęło się psuć, choć nie mogła powiedzieć, że winą był brak możliwości powiększenia rodziny, bo przecież sama poświęcała się wtedy głównie początkom swojej literackiej przygody. Po skończeniu studiów starała się o staż w znaczącym wydawnictwie bądź redakcji, a gdy go dostała, była na każde pstryknięcie palca swojego przełożonego, który najpewniej nadużywał jej uprzejmości i chęci do pracy. Zamiast spędzać popołudnie ze swym świeżo upieczonym mężem, siedziała do późna w pracy, pozwalając na to, że rozmijali się we własnym domu zbyt często. Ambicja ją zgubiła ale czy tego żałowała? Nie do końca. Kochała Randalla i zależało jej na ich małżeństwie, jednak spełniała swe marzenia, co w końcu jej się udało. Chciałaby mieć jedynie możliwość pogodzenia pracy z życiem prywatnym, a wtedy nie miała ku temu sposobności.
Teraz masz okazje przekonać się na własnej skórze, co przechodziłam z nią w dzieciństwie. Jako starsza siostra musiałam nosić jej do szkoły kanapki i klucze, które zostawiała w domu. Nic nowego — uśmiechnęła się, wspominając czasy młodości, kiedy po części brała odpowiedzialność za nieokrzesanie młodszej siostry. W zasadzie, robiła to też teraz ale nie miała z tym problemu. i tak planowała przejść się na mały spacer, więc jesień ją jedynie do tego zmotywowała. Zastanawiała się tylko jak siostra radziła sobie na co dzień - mieszkała przecież w pojedynkę. — Mam nadzieje, że przynajmniej w pracy trzyma głowę na karku — dodała, bo przecież w pracy strażaka, nie można było sobie pozwolić na błędy. Odpowiadała za życie swojego zespołu i mieszkańców.
Nie chce robić ci kłopotów. Jesteś w pracy i możesz mieć w każdej chwili wezwanie — odparła i pokręciła głową, nie chcąc zabierać mu czasu. Widziała przecież, że był odrobinę zajęty, a przecież nie wiadomo nawet kiedy Autumn pojawi się z powrotem w remizie. W końcu jednak zgodziła się wstąpić na chwilę, korzystając z nieodpartej chęci przejścia się po remizie. Tak naprawdę nigdy wcześniej tu nie była i kojarzyła niektórych strażaków z rodzinnych festynów, organizowanych przez lokalną straż. Była na takim zaledwie raz, gdy odwiedzała rodzinę. Strażaków kręcących się na podjeździe jednak nie znała. — Przestań, to zasługa Autumn. Poza tym, gdybyś był kiepski w tym co robisz, nie przyjęliby cię na stanowisko zastępcy samego komendanta. Nie raz ci powtarzałam, że za mało w siebie wierzysz — odparła, dotrzymując mu kroku, a gdy minęli strażaków sprawdzających cały osprzęt, powitała ich jedynie ciepłym uśmiechem i przemknęła do środka za brunetem. Rozglądała się po budynku co najmniej jak gdyby odwiedziła muzeum, nie kryjąc swojego zachwytu.
Na pewno nie będziesz miał przeze mnie problemów? Mogę zostawić te dokumenty tobie — zapytała dla pewności, nie lubiąc się narzucać i stwarzać komplikacji. Nie lubiła problemów, omijała je szerokim łukiem.


randall humphrey
powitalny kokos
guess who
nicholas, donalda, milo, sidney, suzie, tripp
ODPOWIEDZ