Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Wszyscy nosimy łatki "Uwaga, kandydat do umawiania się o podwyższonym ryzyku". Całe szczęście, że jesteś odważna - roześmiał się, bo faktycznie to o czym mówił nie dotyczyło jedynie policjantów, a zdecydowanie szerszej grupy potencjalnych randkowiczów. Ale tak jak stwierdził, skoro nie ukrywał przed Mabel swojego fachu, a dziewczyna mimo to siedziała z nim tu i teraz, to odwagi na pewno nie jej nie brakowało. A Jake i Amy to totalne OTP, więc nic dziwnego że może dawać nierealne w normalnym życiu wzorce.
- Chyba nie czujesz jakiegoś wielkiego sentymentu do tej dzielnicy, co? - Adam wyczuł w głowie Fairweather, że nie wypowiada się o Tingaree z jakąś szczególną nostalgią. Podobnie wskazywały na to jej mimika i postawa. - Dlaczego akurat Pearl Lagune? To jednak dwie skrajne dzielnice - zauważył. Oczywiście nie miał zamiaru wiercić jej dziury w brzuchu, niemniej jednak zainteresował go ten wątek. Niektórzy zmieniają miejsce zamieszkania ze względów praktycznych, dla innych z kolei może być to formą ucieczki od przeszłości.
Uśmiechnął się jedynie pod nosem, kiedy Mabel przystała na jego propozycję.
- Hm. To może być dlatego, że czasami obgadywaliśmy Cię z braćmi - przyjął przejętą minę, jakby właśnie próbował rozwikłać jedną z tajemnic ludzkości. Po chwili roześmiał się i z ciekawością wysłuchał newsa na temat życia Mabel. - Z tego mogę również wywnioskować, że multitasking jest Twoją mocną stroną - stwierdził z uśmiechem, bo najwyraźniej była to kolejna ciekawostką jaką Mabel nieświadomie przemyciła. Natomiast zdziwił się - pozytywnie - kiedy dziewczyna spytała o jego syna. Chłopiec nie był oczywiście w życiu Adama tematem tabu i zawsze chętnie opowiadał o swojej ojcowskiej dumie. Dlatego bezpośredniość Mabel w tym temacie była dla niego bardzo komfortowa. - Joey to rezolutny sześciolatek. Naprawdę, to niesamowite jak wszystko tak szybko łapie. Tak, wiem, każdy rodzic tak mówi o swoim dziecku, ale on naprawdę jest małym bystrzakiem - stwierdził z rozbawieniem, a kiedy opowiadał o swoim synu uśmiech nie schodził mu z ust. - Przechodzi teraz przez fazę wybierania zawodu i jeśli nic się nie zmieni, za parę lat będę musiał zainwestować w jego rakietę - dodał nieco konsporacyjnie. Sam dobrze pamiętał, jak za dzieciaka marzył o byciu astronautą i nie zamierzał podcinać dziecku skrzydeł.
mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Mabel roześmiała się szczerze na ów komentarz. Nie wiedziała czy może w tym miejscu pozwolić sobie na przytyk, że w sumie to on ma nieco gorzej, zważywszy na jej specyficzne zainteresowania. Ale z pewnością musiał dostrzec błysk w jej oku, sugerujący, że i z nią z tegoż tytułu zapewne będą jakieś kłopoty. Nie bez powodu przecież wspominała o konflikcie interesów, prawda. W końcu już teraz bywała kłopotliwa, o czym chyba już zdążył się przekonać.
Mabel prychnęła i poprawiła się nieco na swoim miejscu, zakładając nogę na nogę pod stolikiem i spoglądając wprost w oczy Adama. — Jak myślisz, detektywie? — powiedziała z rozbawieniem, ale i posyłając mu wymowne spojrzenie. — Czy to nie oczywiste? — spytała ze wzruszeniem ramion i upiła swojego piwa. — Całe nastoletnie życie chciałam się stamtąd wyrwać. Może nie jakoś desperacko… bo jednak, wiesz, to nie tak, że czułam się tam nie na miejscu. Bo właśnie wręcz przeciwnie. Czułam, że tam pasuje, ale jednocześnie… chciałam czegoś więcej, ale też czegoś innego od siebie i od życia — wyznała całkowicie szczerze i spojrzała na niego przenikliwie. — Rozumiesz? — spytała poniekąd z nadzieją, bo przecież nie chciała zabrzmieć pretensjonalnie. Ani niewdzięcznie.
Zawsze do swoich randek podchodzisz jak profiler do seryjnych morderców? — zapytała ze szczerym rozbawieniem i nawet zaczęła się śmiać, bo najwyraźniej nie tylko ona tutaj miała przesyt pracy w życiu, skoro niemal każdą jej wypowiedź Adam podpierał logicznym wytłumaczeniem jej charakteru. Aczkolwiek takie pytanie chyba mógł usłyszeć tylko z ust kogoś, kto prowadził podcasty true crime. Nie umknęła jej ta uwaga, iż była obgadywana przez braci Brooks i nawet przemknął przez jej twarz lekki rumieniec, ale zdusiła go w porę i naprawdę liczyła, iż Adam go nie zauważył. Niemniej, było to intrygujące i będzie musiała kiedyś o to głębiej dopytać.
Uśmiechnęła się, kiedy opowiadał o synu. I parsknęła śmiechem, gdy tylko usłyszała o rakiecie. — Może zacznij najpierw od teleskopu? Albo książek o astronomii. Albo nie wiem… plastikowym Buzzie Astralu — zażartowała delikatnie, bo jednak rakieta może być dość drastyczna jednak.
Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Skoro Mabel była kłopotliwa, to Adam zdecydowanie takie kłopoty lubił. W zasadzie mogliby się tak jeszcze długo przekamarzać na temat tego, które z nich ma większego świra na punkcie swojej pracy. Niewątpliwie był to duży plus, bo jeśli coś miałoby z tego wyjść (Adam zaczynał mieć szczerą nadzieję, że to nastąpi), to przynajmniej jego nie patrzyłoby na drugie spod byka słuchając kolejnych opowieści o trupach.
Przechylił się lekko do przodu, podpierając się o stolik na przedramionach i spoglądając na brunetkę z lekkim uśmiechem na ustach. Prawdę mówiąc znał niewielu ludzi, którzy nie chcieliby opuścić Tingaree. Może pozostawi ten fakt na kolejne spotkania, ale stamtąd pochodziła też rodzina jego żony. O ile większość Wyattów raczej szanowała i dbała o swoje korzenie, tak Grace odkąd pamiętał zawsze - podobnie jak Mabel - chciała wyrwać się z rodzinnych stron. Brooks miał nadzieję, że była to jedyna wspólna cecha pomiędzy Mabel i Grace.
- Jasne, że rozumiem. Wiesz, prawda jest też taka, że mieszkańcy Tingaree to dość hermetyczna społeczność, nie lubiąca nowości. Przywiązanie do tradycji jest w porządku, ale nie można zapominać, że mamy XXI wiek. I katastrofę klimatyczną za rogiem, więc trzeba chwytać byka za rogi póki możemy - puścił jej oczko. Chciał dać jej do zrozumienia, że kompletnie popierał jej podejście. Co prawda nie mógł do końca postawić się w jej sytuacji, bo sam pochodził z większego Brisbane, ale absolutnie nie miał zamiaru jej tu oceniać.
- Nie. Tylko do tych, z którymi umawiam się nad stygnącym trupem - odparł próbując przybrać śmiertelnie poważną minę, ale po chwili wybuchnął śmiechem. - Jeśli chcesz, możemy ustalić jakieś bezpieczne słowo. Kiedy poczujesz, że zaczyna być tego za dużo, wypowiesz je i wtedy przestanę mówić - niewinnie uniósł w górę brew. Wcale a wcale nie chciał zabrzmieć dwuznacznie. Wcale. A rumieniec, który pojawił się na jej twarzy zaraz po haśle o obgadywaniu, oczywiście odnotował. Nie skomentował tego jednak, nie chcąc jej peszyć albo zawstydzać - aczkolwiek był to dla niego pewien sygnał.
- No proszę, same dobre i praktyczne pomysły. Akurat jesteśmy tuż przed pisaniem listu do Świętego Mikołaja. Może powinnaś napisać go z nami - rzucił luźno, próbując w ten sposób nieco wybadać to, jaki stosunek do dzieci. Oczywiście nie miał zamiaru tu i teraz umawiać jej na spotkanie z Joeyem, ale no cóż, syn stanowił na ten moment najistotniejszą część jego życia, więc uznał że warto wybadać grunt.
mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Uśmiechnęła się do niego, widząc, że wcale jej nie ocenia, a wręcz wykazuje zrozumienie wobec jej niechęci do powrotu na stare śmieci. I bardzo ją to cieszyło. — Wiesz to nie tak, że w ogóle nie odwiedzam Tingaree… Wciąż mieszka tam część mojej rodziny. Po prostu chyba nie potrafiłabym tam teraz mieszkać. Z wielu powodów — uzupełniła jeszcze, bo mimo wszystko chciała podkreślić, że nie ma złych wspomnień z ową dzielnicą. Raczej, że potrzebowała po prostu zacząć żyć po swojemu. — Ale tak, masz rację, społeczność Tingaree… faktycznie nie przepada za obcymi — dodała jeszcze. Nawet niedawno przecież rozmawiała na ten temat z rodzeństwem.
Mimowolnie zaczęła się śmiać, a właściwie mu wtórować. — Myślałam, że jestem jedyna, z którą się umówiłeś w takich specyficznych okolicznościach — zażartowała jeszcze z błyskiem w oku, ale zaraz wszedł temat z bezpiecznym hasłem i trochę nie wiedziała, jak zareagować. Oczywiście zaraz jej przyszła odpowiednia, flirciarska odpowiedź, ale mimo wszystko chyba chciała zabrzmieć bardziej smooth niż dwuznacznie. — Hm, to ma być jakieś uniwersalne hasło, które będziemy stosować w różnych, przeróżnych sytuacjach? — zapytała z niewinnym uśmieszkiem, ale też prowokacyjnie zagryzła dolną wargę, próbując powstrzymać bezczelny uśmieszek. Mogło jej chodzić oczywiście o sytuacje stricte towarzyskie, wiadomo.
Nie wiem czy to odpowiedni moment na zostanie nową ciocią Mabel — powiedziała bardzo ostrożnie i ważąc każde słowo. Chyba jasne – przynajmniej dla niej – było to, że jak na razie nie czuła się swobodnie w pakowanie się w coś głębszego. Wiedziała, że dzieci szybciej się przywiązują i trudniej im jest się odzwyczaić od obecności jakiejś osoby w swoim życiu. — Ale polecam się na przyszłość, jeśli będzie brakować ci pomysłów na prezent — dodała lekko i żartobliwie, ale mimo wszystko było w tych słowach sporo szczerości. Zawsze mógł do niej pisać z takimi rzeczami! A wiedziała, że na poznanie Joey’ego przyjdzie jeszcze czas, jeśli im ta relacja wypali.
Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Hej, ale naprawdę nie musisz mi się tłumaczyć - odparł rozbawiony, bo miał wrażenie że Mabel może myśleć, że Adam ją tu teraz ocenia. Zdawał sobie sprawę z tego, że wierność swojej społeczności, w której się wychowywało, brzmiało bardzo wzniośle, ale często były to tylko jakieś nierealne mrzonki. Każdy miał prawo żyć po swojemu i dokonywać swoich wyborów.
- Sprawdzałem Twoją czujność. Tak naprawdę, to jesteś jedyna - odparł wzruszając ramionami. Chciał też dać jej tym do zrozumienia, że nie jest jedną z wielu dziewczyn, z którymi się obecnie umawia. Oczywiście nie chciał wywoływać tym jednocześnie żadnej presji, ale być może przemycenie takiej informacji sprawi, że odbiór ich randki przez Mabel będzie jeszcze bardziej pozytywny. Nikt w końcu nie lubił być opcją B, prawda? - Tak. Hasło, które będzie nadawało się do naprawdę przeróżnych rzeczy, żebyśmy oboje czuli się komfortowo w absolutnie każdej sytuacji - nie mógł powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Jego wzrok powędrował przy tym nieco bezczelnie na jej usta. Podniósł go ponownie dopiero po dłuższej chwili, nie dbając o to że Mabel na pewno przyłapała go na gorącym uczynku. - Właśnie z własnej woli dałaś się wrobić w konsultantkę ds. prezentów godnych sześciolatka - odparł, totalnie rozumiejąc jej podejście. Adam też zresztą nie chciał mieszać swojemu dziecku w głowie - grunt, że Mabel nie powiedziała kategorczynie, że nie ma zamiaru poznawać dzieciaka, bo to mógłby być jednak problem w dalszym rozwoju relacji.
W każdym razie, posiedzieli jeszcze przez dłuższą chwilę w barze żartując, flirtując i generalnie - poznając się lepiej. Kiedy w końcu stwierdzili, że pora się zbierać, Brooks uregulował rachunek i zamówił Mabel taksówkę. Kiedy auto podjechało, wyszli z Moonlight i jeszcze na chwilę zatrzymali się przed pojazdem.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem. Mam nadzieję, że nie wykasujesz teraz mojego numeru albo nie będziesz symulowała choroby, żeby uniknąć kolejnych spotkań - uniósł zaczepnie brew. - Dobranoc, Mabel. Daj znać jak dojedziesz - dodał, przez dłuższą chwilę mierząc brunetkę wzrokiem. Tak naprawdę nie planował tego, ale czy w życiu tak właśnie nie bywało? Najprzyjemniejsze rzeczy często zdarzały się spontanicznie i niespodziewanie. Dlatego - licząc się z tym, że Mabel może nie odwzajemnić tego co miał zamiar zrobić - przyciągnął ją lekko do siebie i nie odrywając wzroku od jej warg, musnął delikatnie jej usta. Nie chcąc być zbyt zachłannym dał jej chwilę na ewentualne wykonanie "w tył zwrot", ale jako że nic tego nie zapowiadało - pocałował ją mocniej, intensywniej, a jego dłoń powędrowała na jej policzek.

mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Posłała mu, więc pełen ulgi uśmiech. Chyba naprawdę nie musiała mu się tłumaczyć z własnego przekonania dotyczącego potrzeby zmiany otoczenia. Tyle, że pod tą całą otoczką kryło się coś jeszcze, o czym Mabel z reguły nikomu nie mówiła, a co powodowało, że Mabel naprawdę nie zamierzała wracać na stare śmieci – z tego samego powodu również zawsze, ale to zawsze, pilnowała swojego drinka.
Próbowała ukryć uśmiech, posyłając mu wymowne spojrzenie spod wachlarza rzęs, ale na wieść, że w istocie jest jedyna, z którą umawiał się nad zwłokami z jakiegoś powodu poczuła dumę. Jakby w istocie było z czego być w tej sytuacji dumnym… Niemniej, Mabel tłumaczyła sobie to na swój sposób, który w jej głowie nie odbiegał zbytnio od rozumowania Adama. Podchwyciła zresztą jego uśmiech i nadal dwuznacznie pociągnęła temat bezpiecznego hasła. — Czyli na przykład jeśli wpadniemy na siebie przypadkowo na ulicy i nagle w oddali zobaczę moją matkę, mogę zacząć wykrzykiwać nasze bezpieczne hasło, żebyśmy mogli w spokoju się ulotnić stamtąd i tym samym uchronić przed niepotrzebnymi przepytkami? — zapytała rozbawiona. Jeśli Adam jeszcze się nie zorientował to Mabel uwielbiała hipotetyczne sytuacje i tego typu niewinne rozkminy co by było gdyby. Oczywiście, przyłapała go na bezczelnym wpatrywaniu się na jej usta, ale wspaniałomyślnie postanowiła to zignorować z uśmiechem, choć nie mogła oprzeć się wrażeniu, że pomimo lekkiego temu Adamwi po głowie chodzą całkiem podobne myśli, co jej. — Nie mam z tym problemu. Chętnie pomogę — oznajmiła ze wzruszeniem ramion. Jednocześnie tym stwierdzeniem chyba chciała dać mu do zrozumienia, że owszem, jest gotowa na baby steps w budowaniu tej relacji. I jest gotowa i chętna, by spędzać z nim więcej czasu. Nie tylko na miejscu zbrodni. A właściwie na tymże powinna go wręcz unikać…
Kiedy w istocie nadszedł czas rozstań i powrotu do domu, Mabel odwróciła się w jego stronę z niewinnym uśmiechem. Zaśmiała się na jego słowa i przewróciła oczyma. — Chyba będziesz musiał się o tym przekonać — rzuciła przekornie, ale musiał przecież wyczuwać, jaka jest prawdziwa odpowiedź. A jeśli nie, to cóż, jej kolejny czyn, który był odpowiedzią na jego czyn, był jednoznacznym komunikatem. Nieco zaskoczył ją tym zmniejszeniem dystansu. Z uśmiechem odpowiedziała na ten pocałunek i gdy Adam sięgnął po więcej, Mabel wspięła się na palcach i przez chwilę pozwoliła sobie na chwilę egoizmu. Po chwili ujęła jednak jego twarz w swoje dłonie i odsunęła się z uśmiechem. — Dobranoc, Adamie — powiedziała tylko z uroczym uśmiechem. Czuła, że jeszcze chwilę i będzie musiała go zaciągnąć do tej taksówki, by pojechał do domu wraz z nią. I żeby tego uniknąć, pożegnała się, skradając mu raz jeszcze szybkiego buziaka i wsiadła do samochodu. Ona też tego nie planowała, ale cóż… chyba w tym całym ambaras by dwoje singlowało na raz, prawda?

/zt x2
ODPOWIEDZ