animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
Spojrzała na niego jakby postradał zmysły. Czyli tak jak często się na niego patrzyła, bo jednak często się zachowywał jakby był niespełna rozumu. – No i dlatego bym się nie bała. Bo to ty. – Odpowiedziała bez zawahania. Był jej bratem, jej bliźniakiem. Miała sto procent zaufania we wszystko co robił. Nawet w pilotowanie samolotu. Oczywiście z licencją. Bo jakby licencji nie miał to jednak nie miałaby takiego zaufania. Pewnie udawałaby, że ma biegunkę albo okres i że nie może latać samolotem.
- Jeżeli uważasz, że jest osobą, która wykorzystałaby coś takiego przeciwko tobie to czy w ogóle jest osobą wartą twoich uczuć? – No bo jak była kimś kto wykorzystałby uczucia jej brata, żęby sobie z niego drwić czy robić żarty czy po prostu być chamską, to w oczach Gai, nie była to osoba warta jego zainteresowania. – Proszę cię, Bruno. Jakbyś stracił tą pracę na rzecz miłości czy coś to myślę, że byś przeżył. A rodzice to na pewno byliby szczęśliwi. – Rodzice to by się w ogóle cieszyli jakby ich dzieci miały normalne prace.
- To akurat jest absurdalne i obrzydliwe i nie powinieneś tego mówić do żadnej dziewczyny. – Nawet nie próbowała sobie wyobrazić co ten tekst miałby oznaczać. Ale na miejscu Mathildy nie winiłaby go za to, że nie poszłaby na to. – To może nie wiem… idź do jakiegoś baru, albo klubu i poćwicz podrywanie na ludziach? Albo zainwestuj w tindera? – No żadne inne rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy. Ona miała łatwiej, bo była ładną kobietą i wystarczyło, że sobie stała i się uśmiechała i zagadywała do ludzi i już im miękły kolana. Kobiety miały łatwiej. A jeszcze Gaia była w najlepszym momencie swojego życia.
- Zadowolona. – Potwierdziła i próbowała powstrzymać uśmiech, żeby Bruno nie widział jak Gaia się cieszy, że jej bratu ktoś się podoba. – Nie wiesz czy ciebie nie chce. O to chodzi, że nie wiesz tego. Może cię chce, ale ma te same obawy co ty? Że jesteś jej szefem i straci pracę jak ci powie co czuje? Albo może po prostu czuje się onieśmielona tym, że jesteś Zimmermanem. – Gaia się nie kryła z tym, że jest bogata i że jej rodzina jest cudowna. Dlatego też zapomniała, że Bruno to robi i Mati nie wie, że typ jest kasiasty.
- Wiesz… mogę spróbować jeśli ma ci to pomóc. – Nie była co do tego przekonana, ale to była prośba od jej brata. Jej brata, który miał krasza na biedną dziewuchę z supermarketu. Nie mogła mu odmówić.
- Tom się obraża o wszystko więc wiesz. – Machnęła ręką, ale nadal jeszcze myślała o tym, że Bruno miał rację. Tom nie miał brwi typowych dla Zimmermanów. – Może na święta zrobimy mu test, żeby sprawdzić czy rzeczywiście jest rodziną? – Pewnie rodzice byliby wściekli za taką dramę, ale przynajmniej wszyscy by się dobrze bawili. –A ktoś się z nim kontaktował, że chcemy go odwiedzić w święta? – Ona by mogła, bo w sumie miała z nim kontakt. – A skoro już gadamy o świętach… – Zaczęła niewinnie. – Wiesz jak w Australii jest ta tradycja, że jak tylko pojawi się grudzień to od razu trzeba dekorować dom, co nie? No nie trzeba, ale wiesz o co chodzi… to jest ten piękny moment jak ludzie się jednoczą i każdy ma pięknie udekorowany dom. Też tego chcę. A skoro pierwszy raz w życiu mam swój dom to chcę dołączyć do tradycji. – Czuła to, że to będą piękne święta. Pewnie dlatego, że jeszcze nie wie, że będzie miała na święta złamane serce. – No i możemy też pięknie udekorować twoją łódkę. Wiesz jacy rodzice są obłąkani na punkcie tradycji. Będą z nas jeszcze bardziej dumni, że ich dotrzymujemy. – Akurat państwo Zimmerman mają same powody, żeby być dumnymi ze swoich dzieci. A przynajmniej z Gai i Bruna, bo reszta to wiadomo… cichociemni. – Już nie wspomnę o tym, że nie mogę się doczekać jarmarku. – Miała naprawdę świetny humor. Pewnie przez to, że zaczynała się zakochiwać.
- Skąd masz siniaka w miejscu, do którego nie sięgasz? – Zmrużyła oczy, ale posłusznie wstała, żeby się nim zaopiekować. – I czemu się smarujesz? Byłeś u lekarza? – Gaia pewnie jakby miała siniaka to by poszła do chirurga plastycznego. Żartuje.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Troche chciał jej wierzyć, że rzeczywiście był na tyle sprawny, że nie zrobiłby krzywdy ani jej, ani sobie, gdyby rzeczywiście miał mieć te uprawnienia pilota. Mógł się tylko cieszyć, że tak w niego wierzyła, to było naprawde bardzo miłe i aż mu się łezka w oku zakręciła z tego powodu. Dobrze było mieć kogoś kto był go pewien bardziej niż on sam siebie.
Pokręcił głową. – Nie, na pewno, by tego nie wykorzystała ale... nie chcę żeby czuła się przez to nieswojo w pracy. Wiem jak bardzo potrzebuje pieniędzy i pewnie nie rozstałaby się z Coles, a musiałaby znosić mnie. – A pewnie byłoby jej głupio, jemu też byłoby głupio i współpraca nie do końca, by się układała. Tego dla nich nie chciał. – Lubię tą pracę Gaia – westchnął – poza tym nie żyjemy w jakiejś komedii romantycznej, że ja jej powiem o wszystkim, a ona wskoczy mi w ramiona i praca będzie jedynym problemem – wiedział, że to nie takie proste. Smuciło go to, no ale niestety tak już to było w życiu.
Zaśmiał się, bo wiedział, że to strasznie brzmiało. Nie był głupi. – Bar? Klub? Tinder? Miałbym później powiedzieć swoim dzieciom, że spotkałem ich matkę w klubie? Albo co gorsza na tinderze? Obrzydliwe. – Bo oczywiście Bruno już myślał o życiu na poważnie. On nie miał na swoim koncie zbyt wielu romansów czy randomowych związków. Ostatnio był związany przez lata z jedną kobietą. Toksyczną co prawda, ale jedną. – Najwyraźniej tylko zapraszanie na randki dojrzałych kobiet mi wychodzi – westchnął, bo z młodymi miał problem. – Ale... zaprosze gdzieś Mati. Zobaczymy czy się zgodzi. – Co prawda jak już wiemy nie powie wprost, że to randka i biedna dziewczyna się o tym chyba raczej nigdy nie dowie. No to był Bruno. Cały Bruno.
- Tak? No to super. On nie jest taki zły wizualnie, może Ci się nawet spodoba. Nie wiem, obczaj go sobie na insta w Shadow, bo już sprawdzałem... barman.. pff – zamiast kierownika sklepa. Widac, że Mathilda nie wiedziała co traci. Zamek w Bawarii na przykład. Słuchał później jej słów o świętach i pokiwał głową. – Tak... jestem na tak, zróbmy to! Możemu udekorować Gaie... oczywiście tak żebym mógł nią jeszcze gdzieś wypłynąc, bo teraz takie upały, że fajnie jest sobie na chwilę odbić od brzegu. – Pewnie wybywał na całe weekendy pływając sobie po miejsach i wysepkach niedaleko Lorne Bay. – Myślę, że nie o australijską tradycje im chodzi, no ale niech będzie. Możemy się bardziej socjalizowac. – Machnął ręką, ale był gotów na świąteczne strojenie łódki. Kupi potrzebne rzeczy w Coles. – Jarmark przy upale.. wow – on był w tym roku Grinchem. Sorry not sorry.
- Taka laska, Morgan... wpadła na mnie na rowerze i się wywaliliśmy, no i o... mam siniaka. Jak ją ostatnio odwiedziłem to mi dała maść żeby sobie smarował, bo jej pomogło, ale no ciężko jest to zrobić samemu – powiedział w skrócie informując ją o tym co się stało. – Wiesz, że nie chciała nazwać swojego psa Bruno? – Pokręcił głową z niedowierzaniem i podciągnął bluzkę żeby Gaia mogła mu tego siniaka ogarnąć.

gaia zimmerman
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
Dopóki Bruno nie odpierdalał rzeczy, które mogłyby zagrażać opinii całej rodziny to Gaia miała zamiar stać przy jego boku. Więc nie ma co się dziwić, że w niego wierzyła. Jak dla niej to Bruno mógłby fantazjować o tym, żeby zostać królem, a ona by mu kibicowała i pewnie pomagała w spełnieniu celu. Oczywiście jeżeli nie miałaby konfliktu ze swoimi planami, bo jednak nie porzuciłaby dla niego swojego życia. Bez przesady.
- A co z Coles w Lorne? – Zaproponowała. – Pracowałaby nadal w ulubionym miejscu. Miałaby nawet bliżej do pracy. No i oboje byście mogli pracować i ze sobą być. – No rozwiązanie było dosyć proste. A przynajmniej dla niej.
- Wiem o tym. Ale też jak nie zaryzykujesz to się nigdy nie dowiesz co może cię ewentualnie ominąć. Jeżeli nie żywi do ciebie tych samych uczuć, to przynajmniej nie powinna mieć problemu z tym, żeby się z tobą nadal przyjaźnić. - No, a jednak jakby miała z tym problem, to ewidentnie nie byłaby warta Bruna. Albo po prostu nie byłaby osobą, która jest warta czyjegokolwiek zainteresowania skoro ma jakieś problemy.
- No i poznałbyś na Tinderze matkę swoich dzieci? Co w tym złego? – Zaśmiała się. Ona tam nie miałaby z tym problemu, bo co za różnica kto jak się poznał skoro ostatecznie spędzasz z tą osobą całe życie i jesteś szczęśliwy. – Teraz takie czasy. – Zawsze mógł zerknąć na jakąś laskę i później ją nachodzić jak w średniowieczu oznajmiając, że jest miłością jego życia mimo, że nawet nie zna jej imienia.
- Okej. To możesz mi podesłać link, żebym wiedziała, który to jest. – Shadow pewnie miało wyjątkowo piękną załogę, a Gaia nie miała zamiaru podrywać tam dosłownie każdego, żeby spotkać chłopaka Mati. Bruno mógłby być bardziej pomocny. – Dobra. To kupię jakieś lampki i ozdoby. – Ona miała już swoją wizję, więc nie proponowała nawet Brunowi, żeby pojechał na takie zakupy z nią. Po prostu postawi go przed faktem dokonanym. Teraz to on musiał zaufać jej tak jak ona mu zaufała z pilotowaniem awionetki. Fikcyjnej, ale nadal.
- Pozwałeś ją? – Zapytała, bo pewnie to zawsze było pierwsze pytanie ich starego jak ktoś im coś zrobił. Wszystkich chciał pozywać, a później mówił, że żartuje i że to po prostu zboczenie zawodowe. Założyła sobie włosy za uszy i wzięła od niego tą maść. Jak się dowiedziała, że to od kogoś to sprawdziła datę ważności. Może ktoś chciał otruć dziedzica Slyther… niemieckiego tronu!! – A chciałbyś, żeby randomowa laska miała psa nazwanego twoim imieniem? – Zapytała rozbawiona i skrzywiła się na widok siniaka, ale na szczęście Bruno nie mógł tego zobaczyć. Siniak nie był tragiczny, po prostu był wielki. No, ale wzięła tą maść i zaczęła mu ją wklepywać.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
- Nie miałaby już tych samych znajomych, nie chciałbym żeby musiała mieć az tyle zmian w swoim życiu przeze mnie - poza tym dobrze wiedział, że Mati nie patrzyła na niego tak jak na potencjalnego partnera i mógłby stanąć na rzęsach, a i tak nic by z tego nie było. Czuł to w kościach. - Oboje dobrze wiemy, że po takich wyznaniach raczej przyjaźnie się dość szybko niszczą - to nie było niestety tak jak na filmach. On czułby się przy niej dziwnie, ona przy nim też i o. Nic dobrego, by z tego nie wyszło. Nie miał już jednak siły, by o tym dyskutować z Gaią, która najwyraźniej miała rozwiązanie na każdy problem miłosny. Bruno nie chciał wyjść na idiotę, nie chciał sprawić, że Mati czułaby się niekomfortowo w pracy i za bardzo sobie cenił ich znajomość, by to wszystko tak po prostu zniszczyć jakimiś uczuciami. Był pewien, że niedługo mu przejdzie i będzie znów tym głupiutkim, wesolutkim chłopcem, z którego wszyscy się nabijali.
- Nie chciałbym poznawać na tinderze matki swoich dzieci, a przelotne romanse mnie nie interesują. - Wzruszył ramionami. Chciał mieć jakąś fajną miłosną historię z kobietą, z którą kiedyś się ożeni i założy rodzinę, a nie, ze po prostu oboje przesunęli w prawo zdjęcie w aplikacji... czy tam w lewo. Nie wiem jak to działa. Nieważne. Zimmerman nie był typem chłopaka, który chciałby poznawać ludzi w necie. On był pizdą i w necie i w świecie.
- Super - powiedział i od razu wziął telefon do ręki żeby znaleźć odpowiedni profil i podesłać go Gai. Później jeszcze nie daj boże zapomni. - Okejka, tylko daj mi znać, o której będziesz, żebym nigdzie akurat nie wybył - ostatnio więcej czasu spędzał na pełnym morzu, a bez sensu jakby Gaia miała stać w porcie i na niego czekać.
- Lol nie, po co, to tylko głupi wypadek - machnął ręką, bo o tym nawet, by nie pomyślał. Nie był z tych typów, którzy pozywali każdego o wszystko, w sumie to jeszcze nikogo o nic nie pozwał. Może powinien. Zawsze to jakieś doświadczenie życiowe. - No, a dlaczego nie? Pewnie jest sporo psów, które się nazywają tak jak ja - wzruszył ramionami, bo no był żaden problem. Zjarał sobie do końca blanta, a Gaia akurat sobie poszła, gdy mu zaczęła się robić faza więc postanowił zagrać w simsy i tak spędził resztę dnia.

2xzt

gaia zimmerman
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
ODPOWIEDZ