neurochirurg — cairns hospital
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh, I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight
Nie zawsze jesteśmy w stanie. Nie możemy operować na członkach rodziny ani innych bliskich nam osobach — wyjaśniła jej jeszcze krótko. Wbrew temu, co można było zobaczyć w wielu serialach medycznych, prawdziwym lekarzom zakazywano takich praktyk i to z bardzo dobrego powodu. Bardzo trudno byłoby zachować zimną krew i obiektywność, gdyby życie kogoś, kogo się kochało znalazłoby się na szali i bardzo łatwo byłoby popełnić jakieś wykroczenie dla dobra takiej osoby. Dla Julii zrobiłaby co tylko w jej mocy, żeby ją uratować i nie zważałaby na żadne zasady ani świętości, więc dobrze, że te zasady istniały.
Wierzę — stwierdziła i skrzywiła się lekko. W żadnym momencie nie padła tu informacja o tym, kto był ojcem tego dziecka, ale do Mallory dotarła aluzja. Nie do końca jeszcze za to dotarł ogrom tego, co się przydarzyło jej przyjaciółce ani nie pojęła wszystkich konsekwencji, jakie niosły jej problemy rozrodcze. Potrzebowała chwili by to przyswoić, a wino, które piły nie pomagało jej logicznie myśleć. Ale może nie tego oczekiwała od niej Julia w tej chwili.
Zmarszczyła brwi usłyszawszy propozycję Crane. Nie brała czegoś takiego w ogóle pod uwagę. Myślała w kategoriach wszystko albo nic, gdzie nie było miejsca na żadne półśrodki. Tak się zafiksowała na Astorii i tym, co te wszystkie emocje, które jej tamtego wieczoru towarzyszyły, znaczyły, że nie dostrzegała niczego więcej. Przełknęła ślinę, nagle jeszcze bardziej zdenerwowana i spojrzała z powątpiewaniem na przyjaciółkę.
Może masz rację — odezwała się po chwili i zmarszczyła lekko brwi. — Spotkać się i wybadać — powtórzyła po Julii jak instrukcję. Przecież nie musiało między nimi do niczego dojść. Może się spotkają i wyjdzie na to, że są materiałem jedynie na znajome. Albo na nic. Ta myśl trochę ją ukuła, ale jednocześnie dała jej nadzieje. Jakieś wyjście pomiędzy całkowitym odcięciem się od kobiety a rzuceniem całego swojego małżeństwa w cholerę dla niepewnej przyszłości. — Nie znam się na tym totalnie — stwierdziła. Przed Raymondem była w kilku relacjach, ale nigdy nikogo nie zdradzała. Dotychczas. — Na romansach — uzupełniła. O byciu z kobietami miała jako taką wiedzę, choć niezbyt rozległą.
Powiem mu to w formie konsultacji, a potem dam przez łeb — dodała jeszcze żartobliwie, bo alkohol zdążył ją już rozluźnić. Usiadła na kanapie, podwijając jedną nogę pod siebie i od razu sięgnęła po makaronik z kartonika. Dopiero później jej wzrok spoczął znów na szatynce. Zaśmiała się, kiedy z ust kobiety padły wypowiedziane na jednym wydechu pytania.
Jest śliczna w taki mocno współczesny sposób — zaczęła, a jej spojrzenie się trochę zamgliło. — Trochę ode mnie młodsza, ale nie wiem ile — nie pytała jej o wiek. Zadała całe mnóstwo innych pytań, które wydawały jej się teraz nieco głupie. — Nie mam pojęcia czym się zajmuje — to pytanie nie znalazło się na liście tych, które zadała. — Ale bije od niej taki spokój i pogodzenie z otaczającym ją światem — dorzuciła już coś od siebie, o co Crane wcale nie pytała.
A jaki jest Aiden? Poza tym, że przystojny jeśli myślę o dobrym lekarzu — odbiła piłeczkę, bo nie tylko jej myśli zaprzątał ktoś nowy.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
- Więc Greysi nie przekłamują tak całkiem rzeczywistości. Może poza tym seksem w dyżurce - roześmiała się, ale skąd ona miała wiedzieć jak to wygląda. Lekarzy konsekwentnie unikała od czasu wpadki z pierwszym małżeństwem, więc po części całkiem zabawny był fakt, że właśnie jednego z nich usiłowała znowu poderwać. Zupełnie jakby nie nauczyła się przez te kilka lat małżeństwa, że są to ludzie bardzo zajęci, skupieni na sobie i na dodatek oddani pacjentom, a nie bliskim. Może ona też powinna zwolnić, choć prawda była taka, że chyba nie potrafiłaby. Nie, gdy ich relacja nabierała rumieńców i to ona spędzała jej sen z powiek, a nie te poprzednie.
Wiedziała, a raczej przypuszczała jednak, że Thompson nie widzi się w roli ojca ponownie. Miał już dorosłe dzieci i to doświadczenie za sobą, więc teraz pewnie wolałby skupić się na robieniu kariery, ewentualnie na jakimś gorącym romansie. Pewnie to w przyszłości mogło stać się kością niezgody, ale jak na razie nie poruszali tego tematu. Równie dobrze przecież mogło się okazać, że nie są aż tak bardzo zżyci i ta relacja przejdzie w naturalne uśpienie. Obie te opcje brała pod uwagę i była bardzo ostrożna.
Tyle, że ona mogła Mallory to tłumaczyć, nawet szukać odpowiednich i obrazowych przykładów, ale sama była impulsywna i bardzo dobrze rozumiała to, że dla kobiety liczy się wszystko albo nic. Może i to myślenie było na dłuższą metę niebezpieczne, ale bez ryzyka nie ma zabawy, prawda?
Nie zamierzała jednak dzielić się z nią swoimi przemyśleniami, skoro była szansa, że spotka tę dziewczynę, a to była dobra odpowiedź.
- Ja się znam i uwierz, jeśli mają być romansami to bardzo szybko się w nie przeradzają. Zobaczysz. Na razie jednak wybadaj ją, może ona po prostu szuka jakiejś przyjaciółki, ale to miejsce już jest zaklepane - i jej wino lekko uderzało do głowy, a gdy wreszcie kobieta zaczęła mówić, przyklasnęła i spojrzała na nią uważnie, zupełnie jakby chciała dopasować ją sobie do wizji posiadania dziewczyny. Testy wypadały chyba całkiem przekonująco, bo kiwnęła głową z aprobatą, choć musiała roześmiać się na wizję pobicia Aidena i przestawienia go do ustawień fabrycznych.
- Znaczy jak jedna z tych moich modelek- influencerek w stylu amerykańskim? - dopytała i spojrzała na nią uważnie. - Chodziło o rozmowę czy kręci cię fizycznie? Tak wiesz do zdzierania ubrań? - skoro to miał być romans to w dużej mierze chodziło o pewną zmysłowość i przyciąganie, które z odpowiednimi ludźmi działało jak grawitacja.
Och, znała to i musiała najpierw przełknąć makaronika, a potem się lekko rozmarzyć na wspomnienie faktycznie bardzo przystojnego pana doktora.
- Jest wyważony, spokojny, czasami mam wrażenie, że musi przeżywać przy mnie katorgę, ale nie wydaje się narzekać. Wręcz przeciwnie słucha mnie, pyta o wystawę, o to czym żyje. Wydaje się trochę jak ściągnięty z innej epoki, może to przez tę różnicę wieku - zastanowiła się lekko - ale po tych wszystkich trzydziestolatkach z kryzysem jest jak powiew świeżego powietrza. I tak, jest cholernie przystojny i wie jak zakręcić kobietą - sama Crane wydawała się być pod jego urokiem. - Jednak myślę, że najbardziej jestem mu wdzięczna za pomoc rok temu, gdy jej mocno potrzebowałam - w końcu wtedy była jeszcze w ciąży i Aiden wykazał się mocną troską.
Nie sądziła jednak, że los ponownie zetknie ich drogi na weselu Remingtonów i że wreszcie zdołają poznać się bliżej, lepiej.
- A może ty też potrzebujesz pomocy od swojej nowej koleżanki? - szturchnęła ją rozbawiona. Nie wiedziała czy bardziej winem czy tematy, które wydawały się szalenie przyjemne, choć test Bechdel oblałyby na pewno.
neurochirurg — cairns hospital
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh, I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight
Na pewno nie w takich ilościach — odpowiedziała jej żartobliwie. Nigdy nikogo na gorącym uczynku nie przyłapała, ale to nie oznaczało, że seksu w dyżurce nie uprawiał. Jeśli jednak takie rzeczy działy się za zamkniętymi drzwiami, wolała o tym nie wiedzieć. Lepiej jej się spało wówczas na tych łóżkach. Chociaż po wielogodzinnej operacji w ogóle jej nie obchodziło to, na czym odpoczywała. Zasnęłaby nawet na podłodze, gdyby nie było wolnych łóżek.
Dla niej z kolei małżeństwo z lekarzem byłoby prawdopodobnie prostsze pod wieloma względami niż z kimś o zupełnie innym zawodzie. Mało kto inny potrafił pojąć powody, dla których tak wiele trudu i poświęcenia wkładali w swoją pracę, przekładając ją w zasadzie ponad wszystko inne. I dlaczego nie potrafili dla swoich drugich połówek być w pełni tym, kogo się spodziewali i oczekiwali ludzie wchodząc w związek z lekarzami. O kilku innych zawodach pożyteczności publicznej też można było podobne rzeczy powiedzieć. Raymond na początku mówił, że rozumie, ale z czasem Mallory zorientowała się, że liczył, że z czasem się to wszystko zmieni.
Skoro tak mówisz — pokiwała głową. Mówiła z przekonaniem, nie olewczo. Chciała Julii uwierzyć. Zastanawiała się do teraz czy nie powinna była Astorii jednak pocałować po to by poznać jej reakcje. Nie dało się jednak cofnąć przeszłości, musiała żyć z konsekwencjami swoich decyzji i jakoś sobie z nimi radzić. I rzeczywiście spotkać się znów z kobietą, żeby się przekonać co się święci. I czy jest na to gotowa. — Spokojnie, mówię wszystkim zainteresowanym, że ta fucha jest od dawna zajęta — zapewniła przyjaciółkę z uśmiechem na ustach i uniosła swój półpełny kieliszek w geście toastu. Nigdy nie wymieniłaby Crane na nowszy model.
Trochę tak — potwierdziła, przypominając sobie jak wyglądały niektóre postacie na obrazach które podziwiała z zachwytem podczas wystaw artystki. Zarumieniła się lekko na kolejne pytanie, co samo w sobie było już odpowiedzią. Przygryzła wargę, ale chwilę później się uśmiechnęła. — Umm… Obydwa — wyznała. — Ale chciałam ją przede wszystkim poznać — dodała jeszcze, bo choć w jej głowie pojawiły się rzecz jasna myśli o tym by robić z Astorią coś więcej niż tylko rozmawiać, to jednak konwersacja interesowała ją na początku najbardziej.
Może potrzebował kogoś, kto go trochę wyciągnie z tej staroświeckiej skorupy, w której się zaszył? — podsunęła jej dość dosadnie jak na siebie z szerokim uśmiechem na ustach. Zdecydowanie przemawiał już przez nią wypity alkohol. — Cieszę się, że jest dla Ciebie miłą odmianą po tych wszystkich typach, którzy nie byli Ciebie warci — stwierdziła jeszcze. Czy Aiden był jej warty się dopiero okaże, ale Mallory starała się być optymistyczna. Julia zasługiwała na wszystko, co najlepsze. — Rozumiem — powiedziała trochę poważniej. Takie przeżycia mogły połączyć dwójkę ludzi, tworząc unikatową więź.
Chyba na to jej nie złapię — rzuciła lekkomyślnie i gdy sobie uświadomiła jak śmiałe i dalekie kroki poczyniła w swoich myślach, zakryła usta dłonią. Ale zaraz ją zabrała. Była pijana i mówiła to Julii. Nie musiała się wstydzić. — Napiszę do niej, zadzwonię i gdzieś zaproszę — przedstawiła jej swój banalnie prosty plan, który właśnie obmyśliła. Nie trzeba było być trzeźwym ani geniuszem by na coś takiego wpaść. — Ale nie dziś. Nie chcę palnąć kolejnej głupoty przy niej — stwierdziła całkiem rozsądnie, a potem dolała im wina.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Miała na końcu języka stwierdzenie, że przynajmniej jej mąż z nią tam seksu nie uprawiał, ale nie była już teraz pewna czy nie miał jakiejś zaprzyjaźnionej lekarki, która zajmowała mu czas, gdy Julia była daleko. Niekoniecznie nawet chodziło o odległość fizyczną, ale bardziej o psychiczną, bo nie było niczego gorszego niż zdystansowanie w małżeństwie. Pewnie dlatego tak mocno napierała na to, by Mallory postarała się poszukać własnego szczęścia, bo była za młoda, by chować się za życia w tym grobowcu jakim był każdy nieudany związek. Ponadto na szczęście dla nich czas ostatnio się diametralnie zmieniały i rozwód nie stanowił już powodu do stygmatyzacji ze strony społeczeństwa.
Niezależnie od tego czy Astoria miała być miłością jej życia czy tylko chwilowym rozdziałem i zapomnieniem, kobieta zasługiwała na to, by poczuć się chcianą, pożądaną i mieć ten dreszczyk emocji. Przynajmniej tak widziała to Julia, ale ona wbrew pozorom zawsze była nieznośną romantyczką, niezależnie od tego ile serc przyszło jej złamać.
- Mówię tak, bo jestem mocno ześwirowana na punkcie twojego szczęścia, a uwierz, widać różnicę - parsknęła, choć nie powinna mówić z pełnymi ustami, ale musiała docenić ten komplement, który usłyszała i który sprawił, że było jej trochę cieplej na sercu.
- I widzę to zakłopotanie również! - znalazła poduszkę i posłała ją w jej stronę. - Jeśli jest ładna to bym dążyła do tego, by zobaczyć ją nago. Na twoim miejscu - uściśliła ze śmiechem i to samo właściwie mogłaby powiedzieć o sobie.Coraz częściej myślała o naglących pocałunkach z Aidenem, które sprawiały, że jej myśli naturalnie zaczynały błądzić wokół jednego kierunku. To była jak jeszcze niespełniona obietnica i Julia była coraz bardziej ciekawa tego, co będzie dalej.
- Myślę, że mu całkiem do twarzy z tym byciem staroświeckim - uśmiechnęła się z rozmarzeniem, bo było coś urokliwego w mężczyźnie, który był bardzo oszczędny w afiszowaniu się, a potem stawał się kimś zupełnie innym prywatnie. Nie chciała tego zatracić, choć podniosła kieliszek w ramach toastu w kwestii mężczyzn, którymi dotąd się otaczała. Mogła z pamięci wymienić wszystkie ich traumy, a pewnie nie starczyłoby im wina, by to wszystko obśmiać odpowiednio. Nie wiedziała co tak naprawdę było gorsze- tkwienie w takim małżeństwie jak Mallory czy ciągłe poszukiwanie szczęścia, które kończyło się jedynie coraz większym rozczarowaniem.
Powinna wręczyć sobie medal za to, że nie tylko próbowała, ale i nakłaniała do tego innych.
- Na to pewnie nie, ale taki telefon jest niezły! Nie teraz, nie dzwoni się, gdy jest się pijanym i po dwudziestej drugiej, bo wtedy to taki telefon na pieprzenie - przestrzegła ją beztrosko, co miało sugerować, że i Julii coś za łatwo wchodził alkohol, ale hej, miały co świętować i miała wrażenie, że ten przełom, który dokonał się w Mallory, będzie wspominać długo.
Inaczej, będzie wyczekiwać najnowszych wiadomości z wypiekami na policzkach, choć nie sądziła nigdy, że tak bardzo pochłonie ją wizja czyjegoś szczęścia. Najwyraźniej jednak ten stan u przyjaciółki był jest droższy niż wszystko i była gotowa rzucić w diabły nawet i swoje historie, by dowiedzieć się więcej, choć trzeba było przyznać, że tego dnia język plątał im się coraz bardziej.

koniec <3
ODPOWIEDZ