kryminolog — bez pracy
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
29 letnia wdowa, która wróciła do Lorne Bay po latach, żeby załatać złamane serce i otworzyć w okolicy szkołę sztuk walki. Ale czy to jej się uda?
Tak tak, jak człowiek myśli “głupstwo”, to od razu pojawia twarz Luke’a, heh! Nie no, zapomniałam, że nie jestem na Cami, Mara oczywiście tak o nim nie myślała. W głowie Mary Luke był kimś, kto był w podobnym miejscu co ona. Tak samo wyrwany z rodziny, w której się urodził i tak samo nie potrafiący się dopasować do tych nowych warunków, w które został wpakowany wbrew własnej woli. Jak jakiś bezdomny kot, który ląduje u kogoś na kanapie i musi być wdzięczny, bo jak nie, to przecież z nim jest jakiś problem i trzeba go naprawiać u weta albo w ogóle zwrócić tam skąd przyszedł. Oboje ostatecznie się jakoś tam przystosowali, ale.. no przynajmniej dla Mary to nigdy nie była taka w stu procentach jej rodzina. Zwłaszcza kiedy się dowiedziała prawdy o swojej własnej…
- Nic nie mówiąc też można czasem oberwać - zauważyła, chociaż jeśli chodzi o ochraniacze, to one jednak były stosowane na ringach i przy profesjonalnej walce. A tam każdy zjawiał się żeby walczyć, prawie jak w Fight Club. - Ale chwila, ty oberwałeś od kobiety? - dopytała po chwili, bo jednak była dość przenikliwą osobą, więc wyłapała że chyba mówił jej o czymś innym niż się z pozoru wydawało Nie podaje się aż tylu specyficznych detali bez konkretnych sytuacji w głowie.
- Planuję otworzyć szkołę walki, możesz wpaść i sprawdzić trochę inne formy i podejścia - zaproponowała - oczywiście najpierw muszę znaleźć dobre miejsce, wyposażyć je, pewnie odremontować, znaleźć nauczycieli… - dodała, unosząc brwi - czeka mnie dużo pracy - i podsumowała, nieco enigmatycznie, ale właśnie tego teraz potrzebowała. Oderwania myśli od… tak. Od pogrzebu. Od rzeczy, o których nie miała siły myśleć, bo były zbyt świeże i jednocześnie zbyt bolesne.
- Wszystko może być artystyczne, jeśli się postarasz. Nie pamiętasz tej fontanny w kształcie pisuaru? - zapytała, unosząc lekko brwi. - Ale nikt nie uważa, że sztuki walki są mało męskie, jeśli o to się martwisz - dodała, bo nie do końca wiedziała do czego zmierzał. Ale w razie czego przecież może go o tym zapewnić, to było bardzo męskie i bardzo seksi, babki będą za nim szaleć, kiedy wyzwoli swojego ukrytego smoka.. i przyczajonego tygrysa. Czy jak to leciało.
- Jakiego psa powinnam kupić, żeby odczuwać adrenalinę? - zapytała, unosząc lekko brwi. - Swoją drogą, jakbym chciała poczuć dreszczyk emocji, to wskoczyłabym do kąpieli z meduzami. Czy to nie dziwne, że w Opal świętuje się dzień Meduzy z paradami i tak dalej, kiedy są tak niesamowicie niebezpieczne i tyle osób pozbawiły życia? Spodziewałabym się prędzej jakiegoś festynu z mityczną Meduzą… zwłaszcza z wiadomym rozwinięciem mitu o niej - podsumowała, a potem pokręciła głową. - I kim jest Harry? - jeszcze zadała pytanie, bo pewnie oglądała psa, ale na zapamiętanie imienia miała zbyt mało przestrzeni w swojej głowie.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Mara totalnie powinna się spotkać z Cami i jej opowiedzieć jaki z tego Luke'a miły i dobry chłopak jest! Winfield z kolei mimo początkowych problemów zakodował sobie w końcu, że ci państwo to jego nowi mama i tata, a ci chłopcy i dziewczynki to jego nowi braciszkowie i siostrzyczki. Chociaż nie raz pewnie darł się, że chce do prawdziwych rodziców z przyczepy, no bo był za mały żeby ogarnąć że tak naprawdę mieli na niego wyjebane i pewnie długo nie pokapowali się, że zgubili dzieciaka pod sklepem. W każdym razie, Mara była jedną z nielicznych osób w jego życiu, która go nigdy nie oceniała kiedy odpierdalał dziwne akcje. Pewnie umiała go zjebać, ale nie przyjmowała tej judgy postawy, która działała na Luke'a jak płachta na byka.
- A uwierzysz jeśli powiem, że chciałem przeprowadzić staruszkę przez pasy, ale ona pomyślała że chciałem ją okraść i zaczęła mnie okładać jak jakiś Karate Kid w wersji seniorskiej? - uniósł brew. Ta historia stawiała go jednak w lepszym świetle, no bo przecież trochę obciach się przyznać, że Cami mu tak przywaliła że wszystkie gwiazdy zobaczył. No bo wtedy musiałby się też przyznać, za co, a wcale nie był z tego dumny!
- Serio? Ej, to zajebiście - odparł z nieudawanym podziwem. - Jezu, Mara, Ty to zawsze wiedziałaś kim jesteś i dokąd zmierzasz. Mogę popytać ziomków, czy znają kogoś od remontów albo już potem do nauki - rzucił luźno. Może Nico się skusi? Heheh. W każdym razie serio podziwiał przyjaciółkę za to, że była taka ogarnięta i do czegoś dążyła mimo że życie napierdalało jej kłody pod nogi.
- Nie, ale pamiętam barierkę która o jakiejś tam godzinie rzucała cień w kształcie penisów - oczywiście się roześmiał, bo cóż, śmieszyły go takie denne rzeczy. - Nie mówię, że są niemęskie. Tylko nigdy nie patrzyłem na napierdalanie się jak na coś, z czego można uczynić sztukę. Po prostu przywalasz kolesiowi i elo - dodał wzruszając ramionami. On tam był pewien swojej męskości i nawet różowe koszulki nie były mu straszne. Tylko akurat żadnej nie miał, ale kto wie, może już czeka na niego na ruskim targu.
- Jakiegokolwiek, a potem czekasz czy sąsiedzi Cię podpierdolą, czy może jednak nie. Prawdziwe życie na krawędzi - przytaknął z przekonaniem głową. No kurwa, mafiozo z krwi i kości... A potem spojrzał na nią wyczekująco, bo well, z mitologią nie był za pan brat. - Co tam było dalej z tą mityczną meduzą? - dopytał, a kiedy z kolei Mara spytała o Harry'ego to zmarszczył brwi i spojrzał na nią jakby właśnie śmiertelnie obraziła jego matkę. - Kurde, Mara. Od paru tygodni napierdalam Ci spam jego fotami, a Ty pytasz kim jest Harry - no wywrócił oburzony oczami, bo przecież był przekonany że absolutnie każdy ma obowiązek wiedzieć wszystko o jego życiu. I w ogóle who the fuck is Kopernik, przecież to oczywiste że to nie słońce się kręciło wokół ziemi, tylko ziemia się kręciła. Wokół Luke'a!
kryminolog — bez pracy
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
29 letnia wdowa, która wróciła do Lorne Bay po latach, żeby załatać złamane serce i otworzyć w okolicy szkołę sztuk walki. Ale czy to jej się uda?
Nie wiem czy Luke powinien chcieć tego spotkania, bo jeszcze Mara ją zaprosi na jakiś trening i cóż… następnym razem nos Luke’a wyjdzie drugą stroną! Ale no, nie ma co wybiegać w przyszłość. Mara nie wiedziała jeszcze jak długo tu zostanie i… no właściwie nie wiedziała sama czego chce od tego miejsca. Jasne, miała swój plan, miała szkołę do otworzenia i cały bajzel, który trzeba było w związku z tym ogarnąć, ale… no przecież wiadomo, że nie tylko pracą człowiek żyje. A ona mimo wszystko żyła, nawet jeśli miała wrażenie, że jest martwa w środku póki co… i że praca to wystarczające życie w życiu. W sumie to była pracoholiczką jeszcze zanim tutaj przyjechała, więc nic dziwnego, że znowu chciała się wpakować w ten dobrze znajomy wir rzeczy do zrobienia.
- Nie, nawet jak dodasz, że miała w torebce cegły, które zbiera na mieście do swojego skalniaka - podsumowała, a potem przechyliła głowę lekko w bok. No i było to chyba w jakimś filmie albo w serialu, ale nie wiem nawet czy amerikano, czy polskano.
- Już prędzej uwierzę, że jakąś przypadkiem złapałeś za tyłek - dodała, bo może jakąś laską by ktoś mógł mu nabić coś takiego? No ale coś czuła, że to tylko wymówka, a jednak dobrze go znała, nawet jeśli miała małą przerwę w… no, znaniu go.
- Nie zawsze wiedziałam - pokręciła głową - po prostu jak trzeba wyznaczyć nowy kierunek, to sobie z tym radzę. Jestem człowiekiem od naprawiania problemów i rozwiązywania zagmatwanych sytuacji prostymi sposobami. - Podsumowała. To się przydawało w jej pracy w kryminalistyce i z domieszką kryminologii. Tam też musiała rozwiązywać różne zagadki i często najprostsze rozwiązania były tymi trafnymi. A tak? Nie miała nigdy jakiegoś super wielkiego planu na swoje życie, inspirowała się po drodze i… radziła sobie. I chyba dlatego te sztuki walki tak nieustannie były obok niej. Bo tam też trzeba ocenić sytuację, przeciwnika i działać.
- Ale chętnie. Póki co wciąż robię rozeznanie czy Lorne Bay będzie dobrym miejscem na szkołę… czy jednak zbyt mało osób będzie chciało tu przychodzić - przyznała. Musiała mieć jakichś uczniów, a to jednak była mała mieścina, co jeśli nie było tu wystarczająco dużo uczniów potencjalnych? Jasne, że będzie robiła program dla ludzi w różnym wieku, ale w Cairns pewnie miałaby nieco łatwiej. Tylko czy chciała się bawić w łatwe rozwiązania, czy jednak w wyzwania?
- Widzę że dbasz o swój rozwój kulturalny - pokiwała głową z krzywym uśmiechem. No nie oceniała, okej. Trzeba czasem się pośmiać z głupot, tak dla zdrowia. I dystansu, który jest bardzo ważny w życiu.
- A widzisz, mogę ci pokazać, że jest w tym o wiele więcej - uniosła brwi, zastanawiając się, czy powiedzieć mu już teraz, czy może jednak za moment. Albo jak sam zapyta,
A co do różowej koszulki, to niech Luke poczeka, aż Cami zrobi pranie, heh.
- Ale co ludziom te zwierzaki tak przeszkadzają? - zapytała, bo nie rozumiała ludzi, którzy nie lubili zwierząt. To po prostu… no zwierzęta, można mieć neutralne podejście, ale nie hejterskie czy właśnie tak wykluczające. Zwłaszcza, że to sprawa ludzi, co mają w mieszkaniach, o ile nie są to dragi, niebezpieczne przedmioty, czy trupy.
- Że zamieniała ludzi w kamień w ramach zemsty za krzywdy, które ją spotkały - podsumowała, bo cóż, to na pewno lepsze niż kara za gwałt, co nie. To było bardzo chujowe interpretowanie i widać, że pewnie facet je pisał.
- A no tak, ten szary szczurek? - zapytała, nie do końca pewna jaka to rasa, więc… cóż.. no chyba pies, ale nie można mieć pewności!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Uhh masz rację, lepiej dla zdrowia Luka żeby laski się jednak nigdy nie spotkały hehe. W każdym razie, Luke mimo wszystko przyjacielem i przyszywanym bratem był (albo bywał) całkiem niezłym. Kiedy tak po prostu kogoś lubił, to potrafił być lojalny czy jak trzeba było - wpierdolić komu trzeba. Dlatego Mara mogła na niego liczyć w razie W, no chyba że akurat wybierze się na spontaniczną wycieczkę do Rosji, czy coś.
- Przypadkiem złapałem jedną za tyłek - powtórzył niepewnie za Marą, zmieniając front. Ale w końcu no nie wytrzymał, musiał się wysprzęglić. I oparł się głową o jedną z półek, i parę razy puknął w nią głową. O dziwo nie rozległ się dźwięk uderzenia pustym naczyniem o twardą powierzchnię heh. - Ughhhh kurwa, Mara, dostałem po mordzie od jednej laski, bo powiedziałem jej coś strasznie chamskiego. A nawet tak nie uważam, tylko mnie kurwica strzeliła w tamtym momencie. Nawet nie powtórzę Ci co powiedziałem, bo weźmiesz kij baseballowy i mnie wychlastasz nim po tym moim głupim ryju - ufff, aż mu się lżej zrobiło, jak wreszcie to z siebie wyrzucił. - Odbiło mi, Mars - podsumował krótko swój stan, w jakim się aktualnie znajdował. Na bank Mara wszystko zrozumiała po tej jasno przekazanej historii.
Jeśli spadanie na cztery łapy po każdym głównie, w jakie Luke się wplątywał, można było zaliczyć do rozwiązywania problemów, to on też był w tym całkiem niezły!
- Na pewno będą chętni. Wiesz, Lorne to jest wygwizdów położony między jednym pośladkiem a drugim, ale mimo wszystko ludzie stąd też lubią próbować nowych rzeczy - spokojne życie w małym miasteczku nie zawsze było równoznaczne z zaściankowym sposobem myślenia i lękiem przed nowymi rzeczami. Tym bardziej w dobie internetu, kiedy ludzie mieli to okno na świat i często fascynowali się tym, co działo się w dużym świecie. I chcieli by to robić w swojej małej społeczności... Tyle, że często nie mieli gdzie.
- Dobra, to pokaż mi. Będę Twoim pierwszym klientem w takim razie - zapowiedział, bo w zasadzie czemu nie? Może zbliżająca się trzydziestka będzie dobrą okazją na rzucenie fajek i skupienie się na zdrowiu? Przez pierwszy miesiąc, bo potem pewnie wróci do nałogu i będzie miał problem żeby wejść po schodach na swoje piętro.
- No właśnie nie wiem, jest zakaz i elo. Oczywiście mamy to w dupie i pies jest, więc grunt to nie trafić na jakiegoś przyjebanego sąsiada, któremu zacznie to przeszkadzać - stwierdził. Zanim Harry pojawił się w życiu Luka i Cami to pewnie też się wkurwiał, jak chciał się wyspać po nocce w Shadow, a słyszał szczekanie psa. No ale Harry był game changerem w ich życiu i do lepszej patologicznej rodziny nie mógł trafić, change my mind. - O kurde. To lepiej nie spotkać takiej Meduziary na swojej drodze - dodał jeszcze, lekko się wzdrygając. Znał lepsze sposoby na sztywnienie niż zamianę w głaz. - To jednak pies, ale tak, wygląda jak szczur - podsumował. - Chcesz zobaczyć fotki z wczoraj? - nie czekając na odpowiedź zaczął wyjmować telefon z kieszeni, no bo kto by nie chciał oglądać małego psiego purchlaczka?
kryminolog — bez pracy
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
29 letnia wdowa, która wróciła do Lorne Bay po latach, żeby załatać złamane serce i otworzyć w okolicy szkołę sztuk walki. Ale czy to jej się uda?
Ze szczęściem Luke;a to naprawdę nie powinien być ryzykantem, heh. Inna sprawa, że życie lubiło płatać figle i nigdy nie można być niczego pewnym na sto procent. Czasami coś się traci, czasami coś się zyskuje. A czasami seria niefortunnych zdarzeń prowadzi do najwspanialszych rzeczy. Nie ma też co się przyzwyczajać do tego co jest, bo bardzo szybko się to zmienia, o czym Mara doskonale wiedziała, bo… cóż. Wiadomo jak się skończyła jej love story. Nie był to jednak koniec jej życia, mogła jeszcze zaskoczyć wszystkich dookoła, no i oczywiście, samą siebie.
- Przypadkiem złapałeś za tyłek? No to zasłużyłeś, nie łapie się za tyłek nawet celowo, bez uprzedniej zgody - podkreśliła, a potem zmarszczyła brwi, bo zaczął mówić, co tak naprawdę zrobił! - To w takim razie też było zasłużone - podsumowała, bo who is she to judge? Kobiety muszą sobie jakoś radzić, czasem brutalnie. A potem lekko zmarszczyła brwi. - Aż tak źle? No dobra, mów co powiedziałeś, wezmę wersję dziecięcą kija, jakoś przeżyjesz. Chyba - zaproponowała, chociaż no naprawdę była ciekawa co odjebał! Kto by nie był? Nie planowała go jednak bić, lata nauki sztuki sztuk walki nauczyły ją, że siły używa się zawsze odpowiedzialnie i zawsze z rozwagą.
- Może, zobaczę - podsumowała, zastanawiając się czemu Luke’owi dzisiaj tyle pośladków w głowie! Najpierw mówił, że dał dupy, później że za dupę łapał, a teraz o pośladkach. No ewidentnie coś jest na rzeczy! - Ale obiecujesz nie bić nikogo w odwecie? - zapytała, bo to w sumie była ważna sprawa, nie powinno się uczyć sztuk walki, żeby krzywdzić ludzi. Nie posądzała go o oddanie kobiecie, od której oberwał, no ale pracował w Shadow, pewnie nie jeden i nie sto razy tam mu się od kogoś oberwało…
- Zawsze możecie mu podrzucić skunksa, wtedy nie dość, że futrzak się za was zemści, to jeszcze możecie donieść, że ma jeszcze gorsze rzeczy. I lisa… albo koale, żeby mu wszystko obsikali - podsumowała. No to są dwa małe potwory, co nie. No i jaka mistrzyni zbrodni z Mary, hohoho.
- Jesteś pewien, że pies? - dopytała, bo no nie była pewna, nigdy nie widziała jeszcze takiego stworzenia! - Masz tego naprawdę dużo - dodała, bo w sumie lubiła psy, ale nie wiedziała jak reagować, kiedy ktoś jej pokazywał tyle fotek. Tak samo miała z fotkami ludzkich dzieci.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Kiedy tak dywagowali sobie o tych tyłkach, Luke westchnął trochę rozmarzony, bo przypomniało mu się jak fajnie się trzymało w dłoni pośladek Cami. I że fajnie byłoby móc to robić całkiem legalnie, a nie tylko wtedy kiedy mieli swoje ekhm, momenty. Z tych głębokich rozważań wyrwały go w końcu słowa Mary.
- No dobra. Powiedziałem... No, zwyzywałem ją od dziwek. Nie dosłownie, ale taki był wydźwięk. Głupi, głupi, głupi - i znowu oparł się czołem o półkę, nawet nie patrząc na Marę z tego zawstydzenia. - Ja nie wiem, po prostu jak zobaczyłem ją z tym kolesiem... Jeszcze w tej kiecce... No chuj ją pożerał wzrokiem, a ta się jeszcze śmiała z jego żarcików - wywrócił oczami wreszcie na nią spoglądając, nie spodziewając się oczywiście ani oklasków ani dobrego słowa. Jakby mu jednak wpierdoliła, to też by zrozumiał. - Tylko mi nie mów, że zjebałem na maksa i jestem tępym chujem, bo to wiem. Powiedz mi jak mogę to odkręcić - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem. Najlepiej byłoby gdyby wynalazł wehikuł czasu, poszedł do Shadow i jebnął sobie sam w mordę zanim cokolwiek wypłynęło z jego jadaczki, no ale no.
- Ja i bójki? No błagam Cię - spojrzał na nią z miną niewiniątka, zupełnie tak jakby rozwiązywanie problemów pięścią było mu całkiem obce. - Będę używał Twoich nauk tylko w słusznej sprawie - well, lepiej nie wnikać w to, co Winfield nazywał słuszną sprawą. Na przykład wlanie po mordzie kolesiowi, który się przystawia do jego panny. Której takiej osobistej nie miał, ale to szczegół.
- Jezu, zaczynam się Ciebie bać. Skąd znasz takie metody? Podrzuciłaś skunksa jakiemuś swojemu byłemu? - spytał rozbawiony, oczywiście wcale nie oceniając, bo sam miał parę byłych którym by chętnie taki numer odwalił. To znaczy wtedy, kiedyś, bo teraz to wiadomo, wyjebane już miał na te typiary.
- No właśnie nie do końca. Kiedy Cami go przytachała pod ten prysznic, to myślałem że wjebała się tam z mopem. Potem, że z dużym szczurem, a teraz zastanawiam się czy jednak nie ma korzeni kota, bo jebany skacze po szafkach. Czasami zamienia się też w papugę i pcha mi się na bark - wyjaśnił bardzo wnikliwie wszelkie procesy myślowe nad gatunkiem Harry'ego. - To tylko z ostatniego miesiąca - odparł scrollując i scrollując kolejne zdjęcia, już nie tylko wczorajsze. No odjebało typowi ogólnie, co nie. - A tu ze starą. Słodziak, nie? W sensie pies - dodał nerwowo i nienaturalnie prędko. Uff, było blisko. I nie to, że spytał grzecznie Cami, czy może ją obfocić z dzieckiem, tylko ściągnął jej foto z Harrym z instagrama, na który wchodził ze swojego jedynego, stalkerskiego konta. No przecież od tygodni się unikali, to jak miałby to zrobić, co nie.
kryminolog — bez pracy
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
29 letnia wdowa, która wróciła do Lorne Bay po latach, żeby załatać złamane serce i otworzyć w okolicy szkołę sztuk walki. Ale czy to jej się uda?
- O łał - uniosła brwi - aż dziwne, że tylko tak wyglądasz - podsumowała, bo cóż, no po takich słowach kobiety mają prawo się podwójnie wkurwić! Raz, że komuś wmawia zajęcie takie a nie inne w ramach obrażania go, a dwa bo pracownice seksualne walczą o uznanie swoich praw, o szacunek i bezpieczeństwo w pracy. I ostatecznie jest coś feministycznego w decydowaniu o własnym ciele, takim które ma miejsce właśnie w seksbiznesie. W przeszłości prostytutki też wiedziały jak się ustawić i wszystkim utrzeć nosa, co nie. Nawet w najcięższych czasach!
- Czyli byłeś zazdrosny, bo się dobrze bawiła z jakimś typem, więc wyzwałeś ją od dziwek? - uniosła brwi - i żeby mieć jasność, nie mówisz teraz o swojej dziewczynie, nie? - zapytała, przechylając lekko głowę w bok. No nie rozumiała jak do tego doszło. No dobra, trochę się domyślała, ale nie wiedziała, czy Luke już sam to wie, więc nie chciała mu spoilerować.
- A przeprosiłeś za to co powiedziałeś i dodałeś czemu tak powiedziałeś? - zapytała, ciekawa co w ogóle powiedział. Zwłaszcza, że wciąż żył i miał tylko jedną kontuzję. Chyba.
- Prawie jak Anonymus pewnie - rzuciła, bo oni też tam mają to swoje motto, w którym mówią, że dla dobra świata czy coś tam. No nie pamiętam, a nie chce mi się googlowac, druga strona za daleko w wyszukiwarce.
- Nie, nigdy nie miałam sytuacji w której musiałabym się na kimś mścić - przyznała szczerze - ale to po prostu brzmi jak dobry plan. Może powinnam zacząć sprzedawać przepisy na zemstę - zapytałą sama siebie, bo na pewno byłby to jakiś ciekawy biznes, co nie. Niemniej niekoniecznie dla niej, zwłaszcza że zamierzała otworzyć inny.
- Może jakieś zwierzęta miały orgie i to z tego wyszło - zauważyła z lekkim rozbawieniem. I nawet podziwiała te zdjęcia kiwając głową, bo nie do końca wiedziała jak reagować. - Może skacze po szafkach bo chce od was uciec - rzuciła z lekkim rozbawieniem. I tak, przyjrzała się kobiecie, z zaciekawieniem. - Czyli jesteś współrodzicem? A co jak zmienisz współlokatorkę, kto przygarnie psa? - zapytała, ciekawa jak on to widzi, w końcu wspólny pies poważna sprawa, a ten chyba taki był! W końcu nazywał ją starą, co nie.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Trochę się irytował, kiedy tak słuchał Mary. W końcu nikt nie lubi, jak mówi się mu niewygodną prawdę prosto w twarz, nie? Dlatego trochę nerwowo zaczął przestępować z nogi na nogę, dając dojść do głosu swojemu inner child, czyli obrażonemu 10-latkowi, któremu pani powiedziała że jeśli lubi koleżankę z klasy to powinien przestać szarpać ją za warkocze albo wlepiać jej we włosy gumę do żucia, tylko zaprosić ją na lody.
- Jakiej znowu dziewczynie? Nawet z nią nie spałem - prychnął, no bo przecież to był wyznacznik wszystkiego. - I nie byłem zazdrosny, po prostu się wkurwiłem, bo to podejrzany typ i jeszcze by go przyprowadziła na chatę... albo sama do niego polazła. Czyli chciałem ją powstrzymać przed zrobieniem jakiejś głupoty, której potem by żałowała, więc technicznie rzecz biorąc wyświadczyłem jej przysługę... Kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa - powtórzył parokrotnie, uświadamiając sobie bezsens swoich wymówek. Dopiero kiedy to wszystko zostało wypowiedziane na głos, uświadomił sobie że miała rację i że owszem, można było spojrzeć na to od technicznej strony, tyle że wniosek był taki że nie miał prawa tak się zachować wobec niej. - Dlaczego mi to powiedziałaś? - spojrzał na nią z pretensją. Życie w niewiedzy i w swojej bańce było jednak bardzo wygodne. - Przeprosiłem i... w zasadzie tyle. Nie wiem, co miałbym powiedzieć, i tak mnie już nienawidzi i nie chce ze mną gadać. Może to i lepiej, ja się nie nadaję do... takich rzeczy - mruknął ciszej, rozmasowując sobie skronie. "Takie rzeczy" brzmiały dość tajemniczo, ale był pewien, że Mara będzie wiedziała co miał na myśli.
- Już samo szkolenie kolejnych zabijaków brzmi jak dobry pomysł na zemstę - zauważył, no bo czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym? Sam by się do niej zgłosił, gdyby chciał zaleźć komuś za skórę. Choć do tego chyba i tak miał naturalny talent.
- Jakie znowu uciec, ten pies ma lepsze dzieciństwo niż ja i Ty razem wzięci - odparł rozbawiony. Luke rozpieszczał Harry'ego ile wlezie, od kupowania mu super karmy, po dawanie mu nadprogramowej ilości smaczków, no tylko jakiś niewdzięczny wariat chciałby zwiać przed czymś takim. - A czemu miałbym zmieniać współlokatorkę? - zmarszczył brwi, bo pytał serio. Typowy Luke, zero pomyślunku o przyszłości i o konsekwencjach. - A i tak btw, to ta sama laska, która sprzedała mi tego prawego sierpowego - dodał jeszcze ten istotny szczegół, chowając telefon kiedy już przeszli przez milion fot włochatej istoty będącej wynikiem orgii bohaterów bajki "Skok przez płot".
kryminolog — bez pracy
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
29 letnia wdowa, która wróciła do Lorne Bay po latach, żeby załatać złamane serce i otworzyć w okolicy szkołę sztuk walki. Ale czy to jej się uda?
Mara była bezlitosna, zarówno na macie w sali treningowej, jak i w życiu. Stawiała na szczerość, na krótką piłkę i cóż, Luke właśnie teraz mógł tego doświadczyć. Lista świąteczna, oczywiście lista niegrzecznych dzieci była zarezerwowana dla niego, więc powinien być przyzwyczajony do tego, że czeka na niego węgiel, czyli alternatywna wersja rózgi. Oczywiście w czasach, kiedy węgiel nie był tak jak teraz, towarem na cenę złota, przez każdego poszukiwanym, co nie. No, smutna sprawa, ale teraz nawet świąteczne ozdoby i te na domach i te na bałwanie były jakby luksusowe.
Wracając jednak do tu i teraz.
- No właśnie mówię, że żadnej, co nie? - oczywiście nie miało to być pytaniem, ale jakoś tak jej głos uciekł i zabrzmiało to jak pytanie, żeby się upewnić, co nie. Może miał jakąś sekretną, którą się nie chwalił? No nigdy nie wiesz!
- A próbowałeś jej po prostu powiedzieć, że to złodziej, gwałciciel, czy cokolwiek właściwie tam.. no jej zagrażało z jego strony? - zapytała, oczywiście nie do końca pewna, czy laska by się przejęła. No dobra, pierwszym owszem, na pewno, ale nie brzmiało to jakby szukała księcia z bajki, a ONS. A Mara to rozumiała, przecież każdy ma potrzeby!
- Może spróbuj wyświadczać przysługę bez nazywania kogoś dziwką następnym razem - zaproponowała, pozwalając sobie nawet na półuśmiech, bo przecież to było zabawne. Chciał ją przestrzec przed podejrzanym typem wyzywając? No kiepska strategia.
- Co powiedziałam? - rzuciła niewinnie. W sumie ja nie wiem czy chodzi ci o prawdę, czy o coś jeszcze innego, no ale w sumie mogła sie nad nim trochę poznęcać. Odrobinę!
- Jeśli przeprosiłeś szczerze to może po prostu potrzebuje czasu aż jej przejdzie - zdecydowała po chwili. Bo trochę tak czasem bywa, trzeba odpocząć w swojej złości i dopiero potem.. no właściwie nie była pewna co, ale czasem złość przemijała i można było jakoś handlować znowu z drugą osobę. Jeśli nie było za późno, bo czasem czas działa na niekorzyść i to bardzo.
- Dzieciństwo? To ile on ma lat? - zapytała zdziwiona, bo no wyglądał jak taki staruszek, bo był szarym trollem małym przecież. Oczywiście nie jest aż tak łatwo określić wiek psa u weta, ale no… Cami była ciekawa!
- No nie wiem, bo ta najwyraźniej cie bije, a ty ją wyzywasz od dziwek, więc trochę toksycznie się robi - podsumowała i uniosła lekko brew. W sumie ciekawa jego reakcji! Nawet jeśli ludzie najczęściej nie ogarniali w jak bardzo toksyczne gówno się wpakowali, czasem warto im to trochę uświadomić.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No nie miał żadnej dziewczyny, ani sekretnej, ani tym bardziej nie-sekretnej. Ostatnia panna, którą nosiła to dumne (he, he) miano, trochę jakby już nie żyła, po tym jak po kłótni numer milion przedawkowała i zmarła od udławienia się swoimi rzygami. Wniosek był taki, że takiego chłopaka jak Luke to ze świecą szukać, fakt. A najlepiej to przy okazji samej się podpalić, żeby od razu oszczędzić sobie tej męki życia z nim u boku.
- Nooo... Nie próbowałem. I w zasadzie toooo od razu zacząłem na nią krzyczeć - przyznał szczerze, patrząc niewinnie na sufit, bo chyba już tylko tam nie było judgy wzroku Mary. - No chyba tak trzeba będzie zrobić - przyznał jej rację, chociaż tu wcale nie chodziło o przysługi i ostrzeżenia, tylko o wyrzut frustracji i wkurwu, którego Luke nie potrafił do końca zrozumieć. No ale Mara mu to wyjaśniła w końcu, aż za dokładnie! Dlatego na jej niewinne pytanie, co niby takiego powiedziała, Luke najpierw spojrzał na nią wyczekująco, licząc że sama się domyśli o co mu chodzi. Potem znowu parę razu przestąpił z nogi na nogę, wywrócił oczami i jęknął. Ale ogólnie to był normalny, co nie. Matka go przetestowała po adopcji jak już zobaczyła, że to dziecko wszystko robi na opak.
- No powiedziałaś mi, żeeee... powiedziałem tak, boooo... byłeeeeem.... o nią zazdrosny - ostatnie słowa wyrzucił z siebie z prędkością światła i to tak cicho, że nie wiadomo czy Mara w sumie usłyszy. Jak mu się wspaniałe żyło jeszcze parę minut temu bez tej wiedzy!
- To ile czasu może potrzebować aż przestanie mnie zamieniać wzrokiem w bryłę lodu? - no czasem ją mijał w drodze do kibla czy kiedy wychodził do roboty i nie były to przyjemne spotkania. Niby nie gadali, ale jej wzrok mógłby wtedy zabić.
- To młody urwis. I hej, przypomnę Ci o Twoim pytaniu jak sama dorobisz się swoich siwych włosów - siwizna Harry'ego była fabulous ok ok.
- Nie, nie. To nie jest też tak, że tylko sobie łamiemy nosy i się wyzywamy. Parę razy było całkiem miło... - na przykład kiedy się lizali albo Luke mógł podziwiać cycki Cami, które były super.
kryminolog — bez pracy
29 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
29 letnia wdowa, która wróciła do Lorne Bay po latach, żeby załatać złamane serce i otworzyć w okolicy szkołę sztuk walki. Ale czy to jej się uda?
Mara też kochała kogoś, dla kogo wszystko było ważniejsze niż ona. A przynajmniej ryzykowne, niebezpieczne misje, co było niezłą metaforą narkotyków. Bo obie rzeczy nie były zdrowe w nadmiarze, oba to były po prostu pędy w uzależnienie. I w obu przypadkach ta zabawa na krawędzi po prostu skończyła się tragicznie. I tuż po kolejnej kłótni…
- Tu może leżeć problem - pokiwała głową - podobno krzykiem ciężko jest cokolwiek załatwić - zapewniła go, a potem nawet uśmiechnęła się bardzo subtelnie, żeby nieco mu dodać jakoś otuchy. Podejrzewała, że nie było to coś, z czego się nie dało wykaraskać.
- Ah - pokiwała głową, bo to co się mówi na głos to jest jakiś… no em… pierwszy krok, powiedzieć na głos o problemie. Dlatego w AA pierwsze co się robi, że jest się alkoholikiem. W sumie nie wiem czy tak jest, ale nieważne, detale.
- To zależy co zrobi ta bryła - uniosła brwi. - A bryły lodu mogą być całkiem potężne, widziałeś co zrobiła jedna taka z Titanikiem - zapewniła go, chociaż oczywiście nie znała tej góry lodowej i… no wiadomo, nigdy nie wiadomo jak się losy potoczą.
- Było całkiem miło? - powtórzyła za nim, nieco zdezorientowana. I tak, chciała detale!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
O to, to. Na dodatek oboje pozostali sobie na tym ziemskim padole z pozostawionymi przez byłych traumach, z którymi musieli mierzyć się już sami. No i jak tu nie mieć problemów z zaufaniem, blokad emocjonalnych i lęków przed zbliżeniem się do kogoś nowego? Jakby nie wystarczyło im, że i tak byli już w pewnym sensie wybrakowani i rzuceni jako dzieciaki na pastwę losu.
- Jestem dowodem na to, że jednak da się, coś załatwić, taki wpierdol na przykład - westchnął i automatycznie podrapał się po nosie, prawie jakby odczuwał ból fantomowy z tym że jego nos dalej był na swoim miejscu. No i Luke jednak nie był wcale pewien, czy uda mu się wykaraskać z tej sytuacji.
- Obawiam się, że ja skończę jak ten Jack, pod wodą, bo mu miejsca na drzwiach nie starczyło - wiadomo, kwestia dyskusyjna z tym miejscem na drzwiach. Jakby Rose jednak przesunęło dupsko, to pewnie by się jej typ zmieścił. Ale to na pewno wina jej sukienki, miała przecież taką falbaniastą która potrzebowała dużo miejsca. Prawie jak zmęczona torebka zajmująca miejsce w autobusie w godzinach szczytu, no co zrobisz.
- No wiesz... Nie spałem z nią, ale było blisko. Raz... no czy dwa... czy tam trzy razy, whatever - machnął ręką. W sumie to pewnie dostarczył Marce ostatni element układanki pomiędzy "mieszkam z dupą" a "zrobiłem jej dziką scenę zazdrości". - No ale nieważne, ten statek już odpłynął. A jak już wspomniałaś, wiemy jak kończą się historie ze statkami w tle - no był przekonany, że tak właśnie będzie, bo jednak nie widział wtedy wyjścia z tej sytuacji. No i jeszcze pewnie kazał Marze dziesięć razy obiecać, że nie powtórzy nikomu tej rozmowy (bo Mara na bank nie miała innych tematów do rozmów z ludźmi) no i poszli na obiad, czy coś tam!

/zt x 2
ODPOWIEDZ