paserka w Shadow — i konserwatorka sztuki
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
konserwatorka sztuki w galerii, która zajmuje się handlem lewym towarem. Wszystko po to, by jej kot miał dostatnie życie, a sama mogła popadać w kolejne nałogi
Miała naprawdę kiepski dzień. W zasadzie to zaczął się on już krótko po północy, kiedy to dostała informację o tym, że wystąpiły pewne problemy z transportem pewnej statuetki, która miała opchnąć jednemu ze swoich klientów. Zmiany planów i opóźnienia w dostawach zawsze wprowadzały ją w stan rozdrażnienia. Nie cierpiała, gdy coś nie szło po jej myśli, a zwłaszcza kiedy chodziło o potencjalny zarobek i jej reputację. Dlatego też dosyć szybko zwinęła się z Shadow i wróciła do domu, by podłapać cenne godziny snu. Co jednak oczywiście okazało się niemożliwe.
Obudziła się jakoś krótko po czwartej, a kolejne próby zaśnięcia okazały się niezwykle nieskuteczne. Przez jakiś czas po prostu kręciła się po mieszkaniu, starając się znaleźć dla siebie jakieś zajęcie, ale była zbyt niespokojna. Nie potrafiła się skupić na tyle, by móc cokolwiek przeczytać, wszystkie seriale i filmy polecane przez netflixa wydawały jej się albo kiepskie albo czymś na co nie miała w tej chwili ochoty. Nie potrafiła wysiedzieć w miejscu i czuła potrzebę zrobienia czegokolwiek.
Nie potrafiąc znaleźć nic lepszego, chwyciła kluczyki od samochodu, postanawiając udać się na przejażdżkę po Lorne Bay i okolicach. Przynajmniej w ten sposób mogła spróbować oczyścić umysł i pozostać w ruchu. Całą jej uwagę pochłaniała obserwacja drogi oraz dudniące z systemu nagłaśniającego ciężkie beaty chińskiego trapu. W swojej bezcelowej przejażdżce zatrzymała się kilka razy, aby odetchnąć świeżym powietrzem i rozprostować kości oraz złapać niezdrowy posiłek w jakimś sieciowym fastfoodzie.
Niestety pomimo najszczerszych chęci zebrana w niej frustracja i rozdrażnienie jedynie narastały zamiast dać się rozładować w podobny sposób. I to zaprowadziło ją do punktu, w którym się aktualnie znajdowała. Siedziała przy jednym ze stołów piknikowych w Pearl Lagune z dopiero co zapalonym papierosem wetkniętym między wargi. Wiedziała, że był to kiepski nałóg, ale nikotyna pozwalała jej rozładować stres.
I już ten kijowy dzień powoli stawał się lepszy, gdy nagle w zasięgu jej wzroku znalazł się jakiś młody szczeniak, który postanowił wpieprzyć się z butami w jej idyllę. Zabić to za mało.  Uniosła jedynie brew w pytającym wyrazie, gdy tylko ten wskazał na obecnie wypalanego przez nią papierosa.  I tak jak nie miałaby nic przeciwko temu, aby podzielić się fajkami z jakimś przypadkowym gościem tak teraz miała naprawdę parszywy dzień, a chłopak jakoś średnio jej przypasował.
- Nie powinieneś teraz odrabiać zadań z matmy czy coś? - odpowiedziała nieco oschle, wydmuchując dym gdzieś w bok, celowo omijając chmurą stojącego przed nią młodzieniaszka, w którego wpatrywała się wyczekująco.

pelle åström
sumienny żółwik
Arisu#1538
uczeń — lorne bay state school
18 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Nastolatek, który nie zaznał w życiu miłości ani przyjaźni, ale za to zaznał bardzo wielu pieniędzy. Nie znosi Lorne Bay i ciężko jest go znieść.
Gdyby mógł to westchnąłby tak ciężko, że cała okolica by to usłyszała. Czy naprawdę nie wystarczyło jej, że oferował jej pieniądze za durną fajkę? W Szwecji o wiele łatwiej przychodziło mu zdobywanie takich rzeczy co nie miało sensu, bo taki alkohol to na przykład był niesamowicie trudno dostępny. Problem w Australii pojawiał się u niego głównie ze zrozumieniem obyczajów oraz nastawieniem do ludzi. Pelle wszystko mówił jakby z pretensją, a potem był wielce zdziwiony, że ktoś nie chciał mu pomóc z dobroci serca. Może to serio była po prostu różnica kulturowa? Często tak to sobie tłumaczył w głowie, Szwedów oczywiście stawiając ponad Australijczyków, duuh.
- Dopiero zaczął się semestr na uczelni, więc nie, ale dzięki za troskę - odparł ze spokojem i nutą znużenia. Jego historia była taka, że studiował jakiś informatyczny kierunek. Wyglądał młodo, więc ludzie często myśleli, że był jeszcze w liceum i no... w sumie tyle. Na jego korzyść działało to, że był o rok starszy i faktycznie mógłby już być na studiach gdyby tylko nie kiblował roku w liceum. Na minus to, że wciąż miał siedemnaście lat. Jeszcze tylko trzy miesiące i takie poniżanie się będzie mógł wreszcie usunąć ze swojego nieszczęśliwego życia.
- Serio mogę zapłacić - dodał, bo ta interakcja trwała zdecydowanie za długo jak na jego gust i zaczynał się niecierpliwić. Gdy był zniecierpliwiony to ciężej było mu ukryć frustrację czy złość, a jeśli chciał faktycznie otrzymać od niej tytoniowego łakocia, to warto było zachować pozory bycia uprzejmym. O byciu miłym to nawet nie było co pomarzyć.

Vivienne Tang
paserka w Shadow — i konserwatorka sztuki
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
konserwatorka sztuki w galerii, która zajmuje się handlem lewym towarem. Wszystko po to, by jej kot miał dostatnie życie, a sama mogła popadać w kolejne nałogi
To mogłoby być proste gdyby tylko Vivienne miała dobry dzień, ale niestety nie było tak. Pieniądze nie grały w tej kwestii kompletnie żadnej roli, bo spokojnie było ją stać na fajki i w zasadzie nie miałaby problemu z tym, żeby młodemu odstąpić nawet całą paczkę w geście dobrej woli, której aktualnie ewidentnie jej brakowało.
Zresztą sama zaczynała popalać już w liceum, ale niezwykle nieczęsto i nieśmiało, by rozkręcić się dopiero na studiach. Kim więc była aby oceniać? Po prostu chłopak miał wyjątkowego pecha.
- Semestr na uczelni… - powtórzyła z namysłem i uderzyła palcem w końcówkę papierosa, aby strzepnąć z niego popiół na ziemię. - Kłamanie ci ewidentnie nie idzie.
Nie chodziło tutaj już o samą kwestię związaną z wyglądem. Po prostu były pewne rzeczy, które jej zdaniem zdecydowanie zdradzały tych, którzy chcieli po prostu pozować na starszych. Intuicja wyrabiała się w momencie, gdy ktoś przebywał sporo czasu w lokalach, do których co rusz próbowały wbić poszukujące wrażeń małolaty i kombinatorzy.
- Niepotrzebne ci było to wtrącenie o uczelni. Poza tym... Skończ te komentarze o forsie. Serio. Większość ludzi powiedziałaby ci, że jeśli masz pieniądze to spierdalaj kupić własne fajki - a przynajmniej ona zrobiłaby tak, gdyby usłyszała podobną wzmiankę jeszcze jeden raz. - Dorośli ludzie po prostu podchodzą i pytają czy ktoś ma poratować szlugiem. Lub użyczyć papierosa jeśli chcesz serio brzmieć grzeczniej.
I tyle z jej dzielenia się naprawdę tajemną wiedzą. Miała nadzieję, że młody coś z tego faktycznie wyciągnie na przyszłość i następnym razem jakoś poprawi swoje umiejętności żebrania fajek od starszych. Przez chwilę wpatrywała się jeszcze w niego wyczekująco, 

pelle åström
sumienny żółwik
Arisu#1538
uczeń — lorne bay state school
18 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Nastolatek, który nie zaznał w życiu miłości ani przyjaźni, ale za to zaznał bardzo wielu pieniędzy. Nie znosi Lorne Bay i ciężko jest go znieść.
Uniósł wysoko brwi i wyciągnął z kieszeni portfel, a z portfela swój dowód osobisty. Wystawił go jej prosto w twarz i palcem postukał przy dacie urodzenia. - Nie kłamię, po prostu jeszcze nie mam osiemnastki - westchnął cicho. Nie uginał się pod presją i dalej twardo udawał przed nią studenta. Nie do końca miało to sens skoro i tak przyznał się do bycia niepełnoletnim, ale gdyby mu uwierzyła to w jakiś sposób uznałby to za swoje małe zwycięstwo. Jego umysł działał pokrętnie. Czasem na próżno było nawet szukać w jego zachowaniu logiki.
Zabrał dowód i schował go na swoje miejsce. Nie przejmował się tym, że pokazał jej swoje dane osobowe bo był prawie pewien, że i tak nie byłaby w stanie ich teraz powtórzyć. Niektórym nauczycielom w szkole po miesiącu musiał wciąż powtarzać jak się wymawiało jego imię albo/i nazwisko.
Zacisnął zęby robiąc się czerwony jak pomidor, ale słów mu brakowało jak bardzo jej teraz nienawidził. Była przemądrzała, złośliwa i głupia. Żałował, że w ogóle do niej podszedł. Nienawidził tego miasta i wszystkich tych dziwacznych ludzi! Na usta cisnęło mu się wiele okropnych rzeczy, ale zachował je dla siebie. Naprawdę nie potrzebował pogarszać sytuacji, nawet jeśli pokusa była przeogromna.
- Zapytałem czy masz papierosa. Nieważne co bym powiedział, to i tak byś wyjechała z tą matmą, więc dzięki za radę - burknął po dłuższej chwili. Miał rację. On to wiedział, ona to wiedziała i dawało mu to może jakąś namiastkę ukojenia, ale sam fakt, że go tak potraktowała sprawiał, że cały dzień miał już zepsuty. Obrócił się na pięcie i zaczął odchodzić od niej w obawie przed własnym wybuchem.

Vivienne Tang
jeśli Viv pozwoli mu odejść to daj mi znać na pw i dopiszę zt :idk:
paserka w Shadow — i konserwatorka sztuki
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
konserwatorka sztuki w galerii, która zajmuje się handlem lewym towarem. Wszystko po to, by jej kot miał dostatnie życie, a sama mogła popadać w kolejne nałogi
Z pewnością nie spodziewała się tego, że chłopak na jej uwagę przejdzie do prezentacji swojego dowodu osobistego. Jak to się mawia: drastyczne sytuacje wymagają drastycznych środków czy jakoś tak. Chociaż sama nie nazwałaby z pewnością tak przynajmniej tej sytuacji. Nie zamierzała jakoś szczególnie studiować jego danych. Prawie automatycznie zerknęła szybko w stukane miejsce na dokumencie, a potem przesunęła spojrzenie na twarz podobno studenta.
- Na twoim miejscu nie wymachiwałabym tak dowodem osobistym przed nieznajomymi. Trochę instynktu samozachowawczego - skomentowała jeszcze i szczerze powiedziawszy sama już powoli zaczynała mieć dosyć tego teatrzyku. Mogła po prostu dać mu tego fajka i mieć już spokój.
Owszem zachowywała się teraz jak skończona suka, ale wszystko przez to, że chłopak po prostu wybrał nieodpowiedni moment, żeby zbliżyć się do niej z prośbą o papierosa. Normalnie pewnie dałaby mu go bez większego zastanowienia. Tylko, że oczywiście ten dzień należał do jednego z tych gorszych od dłuższego czasu więc nie mogła upraszczać innym życia skoro sama musiała się użerać z przeszkodami na każdym cholernym kroku. Nawet nie mogła w spokoju wypalić tego jednego cholernego papierosa. Na dodatek chyba udało jej się całkiem nieźle wnerwić młodego, który w jednej chwili poczerwieniał i zagotował się jakby ktoś go wrzucił do garnka z wrzątkiem.
Cóż bardzo prawdopodobne, że i tak na samym początku wyjechałaby podobnym tekstem, ale później już różnie mogłaby się potoczyć ta rozmowa. Trudno było to stwierdzić, bo nie była jasnowidzem ani nie miała wglądu do alternatywnych uniwersów. Mogłaby jeszcze na samym końcu dorzucić jakiś kolejny komentarz z kategorii tych uszczypliwych lub głupiomądrych, ale stwierdziła, że w tej chwili nie ma to już kompletnie żadnego sensu skoro chłopak zaczął już odchodzić w sobie tylko znanym kierunku.
Postanowiła chwilowo go zignorować i sięgnąć po jeszcze jednego papierosa z paczki, którego odpaliła jak tylko znalazł się w jej ustach. Potrzebowała nikotyny skoro nie mogła zaznać odpowiedniej ilości snu. Siedziała przy stolikach jeszcze przez chwilę, wypalając wyrób niemal do samego filtra przy czym prawie poparzyła sobie palce, a następnie rzuciła go na ziemię, by przydeptać obcasem. Dopiero wtedy wstała i skierowała się do zaparkowanego w pobliżu auta, postanawiając jednak pojechać do galerii sztuki.

z|t z pelle åström
sumienny żółwik
Arisu#1538
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
003.

Jego syn – ośmioletni Paddy – robił się coraz bardziej wymagający. Potrzebował uwagi w każdej minucie dnia, a czasami nawet w środku nocy, gdy dręczyły go nieprzyjemne sny; Dion miał nadzieję, że to minie, ale nie zanosiło się na to, by w najbliższym czasie chłopiec wyzbył się sennych koszmarów. Co więcej, w związku z tym, że młody zaczął uczęszczać do szkoły i stał się dumnym pierwszoklasistą, który potrafił już całkiem nieźle czytać niedługie teksty i płynnie liczyć do dwudziestu, a nawet dodawać i odejmować, wymagał pomocy w odrabianiu zadań domowych. To z kolei sprawiło, że Dion doskonale znał wierszyk o kolorowej krowie, rymowankę o sześciu świnkach, które uczyły się alfabetu i pamiętał, że dziesięć plus dziesięć to dwa miliony – Paddy uroczo upierał się przy tym wyniku, więc Dion postanowił dać mu trochę czasu, zanim uświadomi mu, że dwa miliony to znacznie więcej niż dziesięć plus dziesięć. W każdym razie, wobec tych wszystkich składowych, mężczyzna coraz częściej potrzebował chwili spokoju. Kilku godzin tylko dla siebie, by uspokoić umysł i naładować baterie na kolejne wyzwania, jakie niosło za sobą tacierzyństwo. Całe szczęście, że miał rodziców, którzy chętnie zajmowali się jedynym wnukiem, a także pomocną siostrę, która uwielbiała rozpieszczać chrześniaka.
Gdy tylko odstawił młodego do rodziców, wrócił do domu po psa. Spakował do plecaka kilka puszek z piwem, paczkę orzechów ziemnych – oczywiście solonych – i zielone oliwki, które były jedną z jego ulubionych przekąsek. Tak zaopatrzony, ze smyczą w ręku, udał się na spacer nad zatokę. Dopiero gdy znalazł się blisko plaży, zwolnił Blue z uwięzi, by dać mu trochę swobody. Jemu w końcu też należało się trochę wolności. Dion usiadł na jednym ze stolików, wyjął oliwki, zapominając o orzeszkach i otworzył sobie piwo. Niestety czworonóg okazał się równie angażujący co Paddy i od dwudziestu minut wymagał od swojego właściciela, by ten rzucał mu patyk – a raczej małą kłodę, bo Blue nie należał do drobnych psów – a on ganiał za nim w tę i z powrotem. Tyle z wolności.
— Ostatni raz, słyszysz, kundlu? — zwrócił się do niego, wyszarpując mu patyk z pyska i zamachnął się porządnie, nie zwróciwszy uwagi na to, że ktoś przechodził nieopodal.

primrose ellerby
projektantka wnętrz — ellerby design
28 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
otwiera się na nowe życie bez raka i daire'a
  • 04.
Nie była jeszcze gotowa na życie w większym gronie. Tym bardziej teraz, kiedy ostatecznie wróciła do Lorne, otworzyła własną firmę i skupiała się wyłącznie na sobie. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, co będzie dalej, czy w przyszłości będzie chciała założyć rodzinę, mieć męża dziecko i całą tę radosną otoczkę. Kiedy patrzyła na swoich znajomych, podobało jej się to, ale kiedy sama mówiła sobie, że to właśnie teraz jest odpowiedni czas, rozumiała, że jest odpowiedni, owszem, ale nie dla niej. Teraz chciała się bawić, odzyskać swoje nastoletnie życie, poznawać ludzi, poznawać świat, robić wszystko, żeby za kilka lat, spoglądając wstecz, nie żałować, że czegoś nie zrobiła. Czuła, że jej życie zatrzymało się sto lat temu i teraz próbowała je gwałtownie odzyskać. Może czasami zbyt gwałtownie, tak jak dzisiaj, kiedy wkręciła się na jakąś imprezę studentów. Sama już dawno miała za sobą ten czas, ale ci ludzie chyba nie zwracali na to uwagi. Nawet nie potrzebowała zbyt dużo alkoholu, by tańczyć, wygłupiać się, śpiewać, śmiać się najgłośniej jak się da. Czasami zastanawiała się, czy zachowuje się odpowiedzialnie, odpowiednio jak na swój wiek, czy powinna, a potem do głowy przychodziła jej myśl – jak nie teraz, to kiedy? Kiedy miała to robić, skoro czas, w którym powinna został jej odebrany? Czy robiła tym komuś krzywdę? Nie robiła jej nawet samej sobie, bo mimo wszystko starała się dbać o ten cud życia, który zyskała. Była za to wdzięczna, owszem, ale dzisiaj po prostu chciała o wszystkim zapomnieć.
Zmęczyła się. Ostatecznie opuściła grupkę nieznajomych jej osób, których numery zapisała sobie w telefonie. Dłonią zmierzwiła włosy i ruszyła w kierunku stolików piknikowych. Chciała posiedzieć w samotności, odpocząć, może zaproponować wyjście innym znajomym. Nie miała pojęcia, co dalej, ale ostatnio właśnie tak żyła – czysto spontanicznie. Zobaczyła Diona i pewnie każda urażona kobieta ominęłaby go albo podeszła zrobić awanturę, ale Prim nie marnowała życia na coś takiego. – Cześć Dion, co robisz? – zapytała, zastanawiając się, gdzie podział się jego synek. Ale skoro trzymał w dłoni piwo, to pewnie był bez dziecka. Dlatego postanowiła się przyłączyć. Choć jeszcze nie wiedziała, czy może. – Brakuje ci towarzystwa czy chcesz zostać sam? – upewniła się. Czasami zachowywała się bezpośrednio jak mała dziewczynka, ale można to zrzucić na karb tej niewielkiej ilości alkoholu.

Dion A. Winslow
ambitny krab
martyna
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Stawiał sobie pytanie, czy gdyby mógł – w magiczny, niedający się wytłumaczyć sposób – cofnąć czas i dokonać innego wyboru, zrezygnowałby z posiadania dziecka? Nieczęsto poddawał się takim rozważaniom, ale wnioski, do jakich dochodził, różniły się w zależności od jego humoru, humoru Paddy’ego lub pogody panującej na zewnątrz. Bycie rodzicem to utrapienie. Bycie samotnym rodzicem to jazda bez trzymanki. Niewątpliwie kochał syna, zrobiłby dla niego wszystko, jednakże nurtowało go to, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby chłopiec nie przyszedł na świat. Czy zostałby chirurgiem? W końcu plany zawodowe musiał zmienić z powodu wypadku, jakiego doznał, jadąc do rodzącej partnerki. Czy wciąż byłby ze wspomnianą kobietą? W końcu podejrzewał, że opuściła go, ponieważ nie była gotowa na bycie matką. Czy mieszkałby w Lorne Bay? Czy miałby żonę? A przede wszystkim, czy byłby szczęśliwszy? Domyślał się, że podobnymi dylematami głowę zaprzątało sobie wielu ludzi, a rozważania zawsze kończyły się podobną odpowiedzią: nie wiem.
Podniósł spojrzenie, usłyszawszy znajomy głos. Uśmiechnął się do kobiety i przesunął nieco w lewą stronę, by zrobić dla niej miejsce obok siebie. Wyciągnął też piwo, otworzył sprawnym ruchem i podał jej, gdy tylko usiadła. — Kontempluję. Zastanawiam się nad sensem istnienia oraz tym, dlaczego natknąłem się akurat na ciebie — odparł. Sięgnął po oliwkę i wsunął ją między wargi. Na moment odwrócił wzrok od Primrose, by zająć się Blue, który podbiegł i zaczął skomleć o kolejny rzut patykiem. Dion zamachnął się, posyłając psa między stoły. Podziwiał to zwierzę za ilość energii, jaką dysponowało.
— Jak impreza? Po twoim stroju wnioskuję, że gdzieś byłaś. Ale chyba nie bawiłaś się najlepiej, skoro nad zatokę trafiłaś sama. Nie poznałaś nikogo interesującego? — spytał, bacznie się jej przyglądając. Prawdopodobnie nie powinien zadawać takich pytań właśnie jej – ich relacja nie była długa, ale Dion wspominał ją, jako jedną z bardziej udanych. Primrose – której pełne brzmienie imienia uwielbiał – dostarczyła mu wielu wrażeń, ale też okazała się na tyle dojrzała, by zaakceptować, że nie szukał związku. Nie wtedy, gdy na siebie trafili. Mimo to miała prawo mieć mu złe to, jak ją potraktował. Zawsze próbował być szczery wobec kobiet, ale od czasu do czasu trafiał na taką, która nie mogła pogodzić się z odmową.

primrose ellerby
projektantka wnętrz — ellerby design
28 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
otwiera się na nowe życie bez raka i daire'a
To na pewno nie było proste. Czasami, jednak zdarzały się nieprzewidziane wypadki, a właściwie wpadki, które psuły nasze plany, jednocześnie budząc w nas grozę. Bo chociaż wydawało się, że jesteśmy szczęśliwi, bo przecież mamy wszystko – ukochaną osobę, dziecko i wszystko się układa, to czasami miewamy chwile zwątpienia, które są absolutnie normalne. Na szczęście, dzisiejsze społeczeństwo rozwija się, więc nie musimy udawać, że wszystko jest w porządku albo ogłaszać wszem i wobec, że skoro mamy dzieci, to teraz będziemy wyłącznie radośni. Kiedyś ludzie nie pozwalali sobie i nie patrzyli przychylnie, jeśli ktoś mówił, że sobie z czymś nie radzi, że potrzebuje pomocy albo po prostu odrobinę się odseparować, pobyć samemu, odpocząć. Dawniej słabości były czymś złym, ale teraz już tak nie było. Teraz oznaczało to tylko to, co rzeczywiście oznaczało – że jesteśmy ludźmi. Prim też je miewała. Jak każdy i jak każdy mówiła o nich głośno, nie po to, żeby ludzie jej współczuli. Po to, żeby pokazać, że wszystko da się przezwyciężyć, tylko trzeba próbować. Owszem, czasami poniesiemy klęskę, ale lepiej ponieść ją z myślą, że zrobiło się wszystko, co się da, czy że poddało się już na starcie? Dla Primrose odpowiedź była jasna, bo nie byłoby jej tu, gdyby nic nie zrobiła.
Usiadła obok niego i z wdzięcznością przyjęła piwo. Wypiła solidny łyk z butelki i jeszcze raz odgarnęła włosy. – Nie wiem, to pewnie przypadek, skoro z reguły nie interesuję się śledzeniem ludzi. Zwłaszcza, jeśli są byłymi kochankami, którzy mnie spławili – wyszczerzyła się od ucha do ucha. Pewnie nie powinna zaczynać tak z grubej rury, żeby nie zaburzać spokoju, który właśnie tu sobie z budował i żeby nie wprowadzić Diona w zakłopotanie. Tylko, że wtedy nie byłaby sobą. Albo tą, którą próbowała być.
- Bawiłam się dobrze, nawet bardzo – przyznała. Poznała masę interesujących osób, po prostu nie zawsze chciała kończyć wieczór w ten sposób. – To nie reguła, że opuszczam imprezę z kimś, wiesz? – spojrzała na niego. Może ich relacja była bardzo jednoznaczna i wrzucała Prim do jakiegoś worka, ale to była pomyłka. Lubiła się bawić, spędzać czas w towarzystwie ludzi, w dodatku była wolna, więc kończyła imprezy na różne sposoby, bywało również, że z kimś, ale nie robiła tego notorycznie. Nie poczuła się też obrażona, bo zgadywała, że Dion nie miał niczego złego na myśli, ale poczuła w środku coś dziwnego, czego nie potrafiła wyjaśnić.

Dion A. Winslow
ambitny krab
martyna
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Spojrzał na nią badawczo, gdy siadała obok. O mało się nie zachłysnął własnym piwem, gdy bez wstępów zagrała kartą spławionej kochanki. Odchrząknął, zanim w ogóle zaczął zbierać myśli. — Jeśli próbujesz sprawić, żebym poczuł się źle, zaczął mieć wyrzuty sumienia albo chcesz wymusić na mnie przeprosiny, to od razu uprzedzę, że ci się nie uda — stwierdził, zawieszając wzrok na jej ustach odrobinę zwilżonych zimnym piwem. — Mówiłem, że nie szukam związku — przypomniał, po czym wzruszył ramionami, jakby chcąc pokazać, że nie miał sobie nic do zarzucenia. Gdyby zaczął się przejmować, nastręczyłby sobie dodatkowych problemów. Poza tym nie ufał kobietom. Próbował, ale nie potrafił. Wszystkie wydawały mu się takie same – roszczeniowe. Jakby zaczynały stawiać mu wymagania, jeszcze zanim zdążył się przedstawić. Seks bez zobowiązań był wygodniejszy. Szczególnie dla samotnego ojca. Dion nie dbał wyłącznie o własne dobro. Przede wszystkim zajmował się Paddy’m, którego bezpieczeństwo stawiał na pierwszym miejscu. Zaangażowanie się byłoby jednoznaczne z przedstawieniem synowi wybranej kobiety. Chłopiec wprawdzie miał już osiem lat i wiele rozumiał, ale Dion nie chciał narażać go na utratę kolejnej kobiety. Wystarczyło, że opuściła go matka.
— Zapamiętam to — odparł. Za jego wcześniejszymi słowami nie miała kryć się ocena. Próbował odgadnąć, co robiła, jak się bawiła i z jakiego powodu trafiła tutaj sama. Nie uważał ją za ł a t w ą. A nawet jeśli lubiła prowadzić się w taki osób, nie było w tym niczego złego. Miała prawo korzystać z wolności w taki sposób, jaki sobie wymarzyła. A jemu nic do tego. Zupełnie nic. — To czysta ciekawość. Kiedy byłem młodszy, lubiłem przyglądać się ludziom i zgadywać, co robili, dokąd się spieszyli lub na kogo czekali. Ćwiczyłem spostrzegawczość i koncentrację, bo przeczytałem o tym w jednej z książek ojca. Wiesz co? Bzdura. Niewiele mnie to nauczyło — opowiedział, po czym wziął kilka głębszych łyków piwa.
Wcale nie wstydził się tego, że potrzebował wytchnienia. Być może perfekcyjni rodzice nie mogli znieść rozłąki ze swoimi dziećmi, ale Dion nie był jednym z takich ojców. Nauczył się rozumieć własne potrzeby i zaspokajać je. Gdyby nie to, pewnie w którymś momencie zacząłby obwiniać syna o swoje położenie. A tego nie chciał. Na szczęście dziadkowie Paddy’ego uwielbiali go rozpieszczać i zajmowali się nim zawsze, gdy zachodziła taka potrzeba.
— Oliwkę? Mam gdzieś też orzeszki — zaproponował.

primrose ellerby
projektantka wnętrz — ellerby design
28 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
otwiera się na nowe życie bez raka i daire'a
Rozbawiło ją to. Nie, absolutnie nie był to żaden wyrzut, próba zagrania na jego emocjach. Nie. Primrose była ostatnią osobą, która zarzucałaby mu cokolwiek, kiedy reguły zostały wyraźnie określone. On nie chciał związku, ona zresztą też go nie chciała, bo właśnie zakończyła jeden, w niezbyt udany sposób. Kiedy dowiadujesz się, że bliska ci osoba od lat wspomaga się narkotykami i że tak naprawdę nie znasz jej, bo przecież nic tak bardzo nie zmienia osobowości jak uzależnienie, to rozstanie jest jedyną możliwą opcją. Primrose nie chciała żyć w takim związku. W dodatku była osobą, która bardzo dbała o swoje zdrowie, traktowała je jak coś najcenniejszego, a on tak bardzo igrał ze swoim życiem, że nie była w stanie zmusić się do udzielenia mu pomocy. Naprawdę miała tego dość, miała dość takich zobowiązań, kiedy powinna się przełamać i zrobić wszystko, żeby jakoś go uratować i czuła się winna, że nie zrobiła nic. Ba, nie wiedziała, co się z nim dzieje. A kiedy wplątała się w romans z Dionem, nadal go kochała, więc nie, nie oczekiwała od Winslowa absolutnie niczego. – Jestem na tyle dużą dziewczynką, że wiem w co wchodzę i wiem, czego chcę. I na pewno nie jest to związek z tobą, więc również nie oczekuję, że będziesz przepraszał mnie za to, że mi go nie dałeś. Próbuję rozładować atmosferę, uznajmy, że w bardzo pokraczny sposób, dobrze? – spojrzała na niego uważnie i uśmiechnęła się. A później napiła się piwa, bo stało się to trochę męczące – poważne rozmowy i jakieś głupie słowne utarczki.
- Ludzie mają zbyt wiele doświadczeń, żeby rzeczywiście zgadnąć, gdzie podążają – odpowiedziała. Nigdy nie zastanawiała się nad tym. Może to rzeczywiście jakiś sposób, żeby pobudzać wyobraźnię, co byłoby dla niej zbawienne w momentach, kiedy umysł zamykał się na jakiś projekt. Skinęła głową i chwyciła oliwkę, którą popiła alkoholem. – Tak naprawdę, całkiem szczerze, to chyba zmęczyłam się tymi wygłupami – przyznała. Miała prawie trzydziestkę na karku, a bawiła się na imprezie z dwudziestolatkami. Jak mogłaby wyjść z kimś takim z imprezy? Czułaby się nie na miejscu. Dlatego nie powiedziała Dionowi z kim się bawiła, bo nie chciała źle wypaść w jego oczach. Choć pewnie swoimi głupimi żartami i tak to zrobiła.

Dion A. Winslow
ambitny krab
martyna
samotna mama — na bezrobociu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Ma roczną córeczkę, której ojciec zwiał pozostawiając za sobą szereg dłużników. Wraca do rodzinnego Lorne, jednak żyje na bezrobociu, bo cały swój czas poświęca małej Ruthie i ledwo wiąże koniec z końcem. Mieszka z Noel, która zgodziła się przygarnąć je pod swój dach.
Towarzyszące pierwszej randce emocje były czymś, czego brunetka nie czuła prawie od czterech lat. Teraz, jako młoda mama nie była pewna czy wciąż potrafiła rozmawiać z facetami i jakkolwiek zainteresować ich swoją osobą, która na dobra sprawę nie miała zbyt wiele do zaoferowania. Samotnie wychowywała córkę i pracowała w zaciszu domowym przerabiając ubrania, które gwarantowały jej niewielkie pieniądze potrzebne do codziennego życia. Była kłębkiem niepowodzeń i swoimi doświadczeniami jedynie odstraszała mężczyzn, który byli nią względnie zainteresowani aż do momentu gdy nie wspominała o dziecku. Nie była też pewna czy powinna myśleć o randkowaniu, gdy należało w pierwszej kolejności skupiać się na małej Ruthie. Musiała ostrożnie dobierać sobie mężczyzn i nie chciała by związek z którymkolwiek z nich wpłynął na małą, która bez wątpienia potrzebowała stabilizacji i prawdziwej rodziny. Wystarczy, że miała ojca, który spieprzył im życie i zniknął, zostawiając je z całym tym bałaganem który stworzył.
Wbrew wszelkim obawom i uprzedzeniom, Cece zaliczyła jedną, naprawdę przyjemną randkę, która sprawiła, że pierwszy raz od wielu lat, pozwoliła sobie na odrobinę rozrywki i relaksu. Oczywiście uwielbiała towarzystwo małej i nie zamieniłaby czasu spędzonego z nią na żadnego, absolutnie żadnego faceta ale musiała przyznać, że wyjście do ludzi w pojedynkę było też potrzebne. Zwłaszcza, gdy pan-randka z którym spotkała się zaledwie tydzień temu, wydawał się być całkiem porządnym i sympatycznym facetem. Był do tego cholernie przystojny i przez większość czasu, ciężko było dziewczynie oderwać od niego swój wzrok. Całe szczęście, pod opieką siostry czekała na nią w domu córka, która zobowiązała ją do rychłego powrotu i uchroniła ją przed irracjonalnymi decyzjami, których mogłaby równie prędko pożałować. I nie żałowała, bo ku uciesze brunetki, mężczyzna odezwał się kilka dni po ich randce i zaproponował kolejną.
Chwile przed czasem pojawiła się pod budką z goframi, którą zaproponował blondyn i zanim zdążyła sięgnąć do torebki po swój telefon by zerknąć na godzinę, Hensley pojawił się w zasięgu jej wzroku. Uśmiechnęła się nieśmiało i zapięła torebkę, wiszącą na ramieniu. Zrobiła nawet kilka kroków w przód by wyjść mu naprzeciw.

Clayton Hensley
sapphire river
rejwen#6729
brak multikont
ODPOWIEDZ