Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera przekleństwa i treści nie dla osób wrażliwych
Nastoletni bunt... szkoda, że nie znał tego smaku. Nie musiał go nigdy przechodzić, Ares w takim wieku robił co tylko chciał i miał co tylko chciał. Wszyscy byli na jego zawołanie, ludzie się go bali i spełniali nawet najbardziej pojebane zachcianki. Patrzył na inne dzieciaki i trochę im zazdrościł, ale tylko troszeczkę, bo do końca nie wiedział jak to jest czegoś bardzo chcieć, a nie móc tego dostać i walczyć o to. Nigdy by się z nimi oczywiście nie zamienił, świetnie mu było być takim wyjątkowym. Teraz na małolaty patrzył jak na idealnych klientów. Dzieciaki wciągały koks każdą dziurką z każdej powierzchni, nie trzeba było ich namawiać dwa razy do robienia złych rzeczy. Czasami czuł się jak taki lucyfer co stąpa po ziemi i szuka młodych, naiwnych ludzi, by namawiać ich do złego. Ta... namawiać, sami kurwa lecieli jak muchy, ślepe i głupie. Jak ta tutaj.
Sukieneczkę miała uroczą, w kwiatuszki. Odejmowała jej jeszcze bardziej lat, może dlatego tak się pomylił? Ile jej dał, z 16? Była taka .... niewinna i taka nieświadoma, Ares od razu pomyślał, że to ten typ laski, co mówisz "chodź pokażę ci małe ślepe kotki w piwnicy", a ona pójdzie i później sprzedaż ją handlarzom na prostytucję za niemałą sumkę. Takie były a chodzie, młoda, ładna, zgrabna, pewnie dziewica. Tak, miał tendencję do oceniania ludzi z góry, jego głowa nie posiadała hamulców, ani morałów. Patrzył, widział, oceniał.
No ale dzisiaj nie będzie porwań i wywożenia na Sycylię, dzisiaj będzie okaleczanie jej ciała, na własne życzenie. Słuchał jak do niego mówiła, a usta wykrzywiały się w coraz to bardziej nikczemnym uśmieszku. Gdyby Ares był emotikoną, to wyglądałby teraz jak ten fioletowy, uśmiechający się diabełek. Spojrzał na dowód, za jej palcem wskazującym,widząc, że dopiero co skończyła 18 lat. Spodobała mu się jeszcze bardziej. Pochylił się w jej kierunku, wnikliwie utrzymując kontakt wzrokowy, jakby mieli zaraz podpisać jakiś cyrograf własną krwią.
- Buntowniczka. Lubię takie. - Stuknął palcami o biurko i podniósł się na równe nogi, górując nad nią zza blatu. Skrzyżował ręce na piersi, unosząc brew. - Klientki. - Dodał po chwili. Cholernie podobała mu się ta laseczka. Może zostanie stała klientką? Jak nie na dziary, to na towar? Lubił dawać gówniarzom, czego chcieli, sprawiało mu to jakąś wewnętrzną satysfakcję.
- Wyzwanie przyjęte. - Rzucił, jakby mieli szykować się do walki i nagle, niespodziewanie znowu uśmiechnął się w ten sam sposób. Obszedł już stanowisko i oparł tyłkiem o kant, patrząc na klientkę z zaciekawieniem. Drobne to dziewczę było, ale na drobnym ciele dużo miejsca wolnego do dziarania było.
- No dobrze do-ro-sły kwiatuszku, czego sobie życzysz? I w jakim miejscu? - Spodziewał się chyba jakiegoś motylka na łopatce, albo innego gówna z pinterestu. Zaskoczyłaby go, gdyby powiedziała, że chce cycatą walkirię na jednorożcu, która walczy ze smokiem i jeszcze do tego żeby wszędzie były płomienie i zoombie. Ludzie miewali pokurwione pomysły, ale ta tutaj? Wątpił, by miała w rękawie wzór, którego nie miał teraz w głowie.
- A jak się tak boisz to zaraz zamkniemy studio, rąbniemy sobie po seteczce i będzie łatwej. - Zaśmiał się, ale czy faktycznie żartował?

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Nigdy nie miała styczności z narkotykami, nawet przy niej nikt nie ćpał. To grzeczna dziewczynka, taka typowa "golden baby" co to żyje zgodnie z zasadami, ma wysoki próg moralności i bardzo jasne poglądy na to co jest dobre, a co jest złe. Broń, narkotyki, seks za pieniądze, kradzieże, bijatyki — kompletnie nie jej świat. Nigdy tego nie doświadczyła, a całe zło tego świata w tych kwestiach ją omijało, bo niestety inne położyło na nią łapska. Cudem wywinęła się z rąk śmierci i chyba tylko dlatego teraz starała się czerpać z życia jak najwięcej się dało.
Gdyby tylko miała nieskończone zasoby finansowe! Zwiedziłaby cały świat, jadła w najlepszych restauracjach, robiła rzeczy, o których teraz może tylko pomarzyć. Jak już zostanie wziętą programistką to na sto procent będzie zarabiać duże pieniądze, a co ciekawe... Będzie mogła pracować z każdego miejsca na świecie.
Gabi jeszcze sobie sprawy nie zdawała, ale weszła do jaskini demona, który pewnie jej ze swoich rąk za szybko nie wypuści. Problem w tym, że Gabi szuka w ludziach dobra, nie ma za grosz instynktu samozachowawczego, nie wyczuwa zagrożenia, nawet gdyby ktoś miał chęć ją zaciągnąć do siebie do domu i zrobić jej krzywdę, to pewnie by z nim poszła. Wiele razy znajomi ratowali ją z takich sytuacji i głowę jej suszyli, a ona tłumaczyła tych facetów, że przecież nic jej nie chcieli zrobić. To się podobno w psychologii jakoś nazywa! A może kiedy prawie umarła za dzieciaka, to doszło do uszkodzenia jakiegoś obszaru w mózgu i przez to jest, jaka jest?
Ares budził respekt, chociaż co się mogło stać? Krzywo jej zrobi kreskę w tatuażu? Przecież jej nie machnie penisa na czole, nie oszpeciłby jej tak.
- Buntowniczka? Nie, nie. Mylisz mnie z kimś, ja zwyczajnie spełniam marzenia.- powiedziała spokojnie choć gdy wstał i oparł się tyłkiem o kontuar, Gabi poczuła się taka malutka i bezbronna jak jeszcze nigdy, i pewnie gdyby teraz namówił ją na Jezusa Chrystusa na zadku, pewnie by się zgodziła - ze strachu.
Zarumieniła się lekko i wyprostowała, nie chciała dać po sobie poznać, że jest coraz mniej pewna tego, czy chce tatuaż. Przygryzła lekko wargę i spojrzała na mężczyznę z dołu. Teraz był jeszcze bardziej przerażający. A co jak te jego dziary powstały w więzieniu?
E tam, każdy zasługuje na drugą szansę!
Kwiatuszku... Jaki słodki! Aż się uśmiechnęła, lubiła być tak ładnie i przyjemnie nazywana, to było bardzo miłe i urocze.
- Pewnie będziesz się śmiać, ale co tam. To moje ciało, to ja zostanę z tym tatuażem do śmierci. Patrz...
Wyjęła telefon z torebki i odpaliła swoją tablicę na Pinterestcie, gdzie stworzyła sobie osobną zakładkę z pomysłami na tatuaż. Oczywiście pełno znaków nieskończoności, odlatujących jaskółek, dmuchawców, piórek, motylków i bardziej graficznych tatuaży w tym stylu: kreski, kropki, linie.
Była tak podekscytowana tym wszystkim, że nawet zaczęła szybciej oddychać, bo od tatuażu dzieliły ją minuty a nie kilometry jak jeszcze nim wyjechała z domu.
- Będziesz pić w pracy? A co jeśli ręka ci zadrży nad moją skórą? Ja mogę pić, tobie nie pozwolę, zapomnij. Musisz być trzeźwy a twoje ręce muszą być stabilne. Co do miejsca... Sama nie wiem, może kręgosłup, albo kostka, a może nadgarstek?
W jej głosie w ogóle nie było pewności, jakby jeszcze się wahała, czy faktycznie chce się pakować w dziarę. Ale ona chciała! Nawet bardzo, tylko się zwyczajnie bała!

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera przekleństwa i treści nie dla osób wrażliwych
Takie grzeczne dziewczynki zawsze były najbardziej naiwne. Wierzyły, że świat jest dobry i zawsze z góry zakładały, że osobnik, z którym mają styczność nie ma złych zamiarów. Wiele w swoim życiu takich owieczek Ares spotkał i gdyby ta małolata wpadła na niego na Sycylii, skończyłaby zapewne w piwnicy, albo gorzej. Jednak nie o tym teraz, przecież nie planował jej porwać. Już tego nie robił, po prostu tak mu się przypomniały stare dobre czasy, jak na nią patrzył. Była taka ufna w jego stronę, choć wyglądał jak zakapior. Nie patrzyła na niego z góry, nie dostrzegł w jej oczach niczego niestandardowego. Rozmawiała z nim jak ze swoim kolegą, co było też ciekawym doświadczeniem. Ludzie zazwyczaj się go bali, albo podziwiali. Jebnięte laski chciały dorwać się do jego rozporka, a te normalne omijały drugą stroną chodnika. Ten tutaj kwiatuszek nie miał w swoich oczach niczego z wyżej wymienionych rzeczy, był wystraszony lekko i skołowany nowym doświadczeniem. Ares już zastanawiał się, których igieł użyć na jej cienką jak papier skórę. Lubił krzywdzić ludzi i przynosiło mu to zajebiście dużo satysfakcji, ale jakoś tak teraz myślał sobie, że ten jeden raz odpuści. Wyglądała na taką, co by mu z fotela w trakcie sesji zeszła, albo zaczęła mdleć. Oby kurwa nie.
- Dobra dobra. - Jego próbowała oszukać? Wparowała kilka dni po urodzinach do studia tatuażu, wymachiwała dowodem, podkreślając jaka to ona już dorosła nie jest... Kutasa dał sobie obciąć w zakładzie, że jej starzy nie mieli pojęcia o tym gdzie jest, co robi, a nawet zabraniali jej tego zrobić, więc pierwsze co poleciała po urodzinach, to się im sprzeciwić i zrobić po swojemu. Ares już wszystko widział, kiedyś jeden z takich ojczulków chciał mu mordę obić, ale jak pewnie się wszyscy spodziewają, było zupełnie na odwrót. Chociaż tam dochodziło jeszcze bzykanie jego córki, ale to już inna para kaloszy.
- Tak jak mówisz, twoje ciało. - Raczej śmiać by się nie śmiał, chyba że chciałaby misia pokazującego środkowy palec z napisem "fuck off", wtedy może by tak było. Widział, że się stresowała, co było dosyć normalne przy pierwszej dziarce. W uspokajaniu ludzi najlepszy nie był, wolał być powodem ich cierpienia niż zadowolenia, dlatego nie powiedział jej niczego podnoszącego na duchu, tylko sobie zerknął grzecznie w ekran telefonu,modląc się, żeby nie chciała jednego z tych sztampowych worów. Po prostu by go nie wykonał. Na szczęście pokazała mu coś mniej zjebanego. Na to mógł pójść... Zaśmiał się na jej słowa i położył dłoń na jej drobnym, kościstym ramieniu.
- Wyluzuj, żartowałem. Ale jeśli ty chcesz się napić, to śmiało. Aha i mów mi Ares. - Jeżeli to miało jej pomóc? Spojrzał jeszcze raz na telefon, po czym oddał go dziewczynie i zaczął się jej przyglądać, jakby była klaczą wystawową.
- Hm... jakie miejsce. - Chwycił jej dłoń i przejechał palcem po nadgarstku. Miała naprawdę cienka skórę.
- Tu nie. Odwróć się. - Nakazał, a kiedy to zrobiła, dotknął jej kręgosłupa. Był dość wystający, ale powinno być okej.
- Zrobiłbym go w tym miejscu. Będzie najładniej się prezentował, ale ostrzegam, że kręgosłup to specyficzne miejsce. Niektórych bardzo boli, a niektórych łaskocze, bo jest bardzo unerwiony. Masz bardzo ładne plecy, nawet bym się nie zastanawiał na twoim miejscu. - Minął małolatę i usiadł przy biurku, łapiąc za tablet. Szybko przerysował wzór z pamięci, tylko wywalił te chujowy znak nieskończoności z serduszka. Puścił do druku.
- To co? Napijesz się czegoś? Jakiej muzyki słuchasz? Trzymaj, wypełnij jeszcze papiery. - Potrafił być całkiem sympatyczny jak chciał. Podał jej ankietę i zaczął przygotowywać leżankę, tusze, igły, dobierając tylko te, które sprawią jej mniej dyskomfortu. Wzór zdążył się wydrukować, w kilki rozmiarach. Podał w międzyczasie kartkę Gabrielle. - Git? Który rozmiar?

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Młodość rządzi się swoimi prawami i nawet mimo ostrzeżeń starszych, bardziej doświadczonych ludzi to tak czy siak chce się popełniać własne błędy. Oczywiście, że można ich uniknąć korzystając z wiedzy i przeżyć kogoś innego, ale po co? Czy w ten sposób nie traci się możliwości odczuwania czegoś, czego się nie pozna nie pakując się w kłopoty na własne życzenie? Na co komu odpowiedzialność i trzymanie się sztywnych zasad, lepiej jest najpierw działać, a potem myśleć niż odwrotnie. Gabi należała do tego typu osób, które wolą żałować, że coś zrobiły aniżeli żałować, że czegoś nie zrobiła.
Dobrze, że zgadzali się w tej ważnej kwestii. Glass nigdy nie rozumiała innych ludzi roszczących sobie prawa do decydowania o ciele drugiego człowieka, bez względu na to, czego te decyzje dotyczyły. Dziary, kolczyki, fryzury, makijaż, seks z kim chcesz, aborcja czy donoszenie ciąży — twoje ciało, twój wybór i nikomu nic do tego co się z nim dzieje, dopóki nie krzywdzisz tym kogokolwiek.
Obserwowała mężczyznę, jak oglądał jej inspiracje, była spięta do tego stopnia, że aż mięśnie karku zaczęły ją boleć.
Dla niej każdy ze wzorów był ładny, a kobietom przecież w głównej mierze chodzi o estetykę. Jedni robią tatuaże z głębszym znaczeniem, inni ot tak, bo jakiś obrazek im się podoba. Gabi należała do tej drugiej grupy. Uważała, że ma ładne ciało, niczego mu nie brakowało, ale dlaczego miałaby sobie odmówić ozdobienia go czymś pięknym?
- Nie mogę pić, jestem samochodem, dzięki. Ja mam na imię Gabi.- uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie spodziewała się, że zostanie złapana za rękę i dokładnie obejrzana. Poczuła się dziwnie, ale przyjemnie mimo wszystko. Nawet nie śmiała się sprzeciwiać poleceniu, tylko grzecznie się odwróciła, poczuła jego dużą rękę biegnącą wzdłuż kręgosłupa i mało jej się kolana nie ugięły. Nie rozumiała, dlaczego to tak na nią zadziałało. To pewnie stres! Tak, to musiał być stres.
- To najdziwniejszy komplement jaki dostałam w życiu, serio... Komplementowano moje nogi, oczy, nos, uszy ale nigdy kręgosłup... Ale lepiej chyba usłyszeć coś takiego od tatuażysty niż od chirurga, który ma ten kręgosłup operować.- zaczęła się śmiać. Tak ją rozbawił własny żart, że w tym śmiechu chrumknęła jak świnka. Zakryła usta dłonią, kiedy wydała z siebie ten zaskakujący dźwięk i odwróciła się przodem w kierunku blatu i znów o niego oparła, obserwując co tam Ares działa ze wzorem.
- Masz mrożoną herbatę? Jeśli nie to może być woda.- odpowiedziała spokojnie, choć zasypana gradem pytań trochę zapomniała, co zaraz będą robić. Muzyka... To ważna część jej życia, a słucha jej dużo. Różnej.
- Ciężko wybrać jeden ulubiony gatunek, mam dość... jak to się mówi Eklerktyczny... Nie. Eklektyczny gust muzyczny.- zaczęła się przechadzać po studio i oglądać obrazki na ścianach. Musiała czymś zająć głowę. Perspektywa igły wbijanej w skórę sprawiała, że z automatu robiło się jej słabo.
Wróciła do lady i zaczęłą wypisywać papiery. Musiała wszystko dokładnie przeczytać żeby nie podpisać jakieś gigantycznej pożyczki czy aktu sprzedaży swojej duszy.
Podpisała zgodę na tatuaż, wypisała dane, wszystkie informacje których potrzebował ares i dołożyła długopis.
Zerknęła na wszystkie zaproponowane rozmiary i co... I tchórz wybrał najmniejszy z możliwych.
- Um... może ten? Gdzieś w okolicy końca łopatek albo na samym środku kręgosłupa?
No tchórz jak nic! Większy zdecydowanie lepiej będzie się prezentować, choćby ten średni a nie największy biegnący od karku aż po sam tyłek.
- Tylko nie pokazuj mi igieł bo zemdleje, mówię poważnie, nie chcę ich widzieć...- uprzedziła mężczyznę, coraz mniej pewna swojej decyzji. Fakt, nie był z niego super podnosiciel na duchu, ale przecież w dorosłym życiu nikt nikogo za rączkę nie prowadzi. Wręcz przeciwnie, jeszcze w dupę kopnie i będzie patrzeć jak lecisz na ryj.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera przekleństwa
Uznał jej drgawki i gęsią skórkę za normalną reakcję organizmu na dotyk w tym miejscu. Nie żartował mówiąc, że to bardzo unerwione miejsce, ciekaw był jak zniesie samo tatuowanie. Ares zaśmiał się razem z nią, ale nieco krócej. Dzięki temu usłyszał, jak chrumka, na co zareagował uniesieniem brwi.
- Jak się będziesz tak śmiała na fotelu, to pomyślą, że się w rzeźnika zamieniłem, albo że totalnie mi odjebało i dziaram świnkę. - Chciał powiedzieć lochę, ale to chyba źle by zabrzmiało w jej stronę. Serio go tym rozjebała, ale w jakiś sposób to do niej pasowało. Gabi ze śmiechem prosiaka i sukieneczką w kwiatuszki. Jakby ktoś tak teraz na nich z boku spojrzał, reprezentowali zupełnie inne światy, a stojąc obok siebie wyglądali jak granica obydwu Korei. Jedna taka straszna i mroczna, a druga kolorowa i wesoła.
- Nogi, uszy i nos też masz ładne laska, dużo miejsca na ozdoby. - Puścił jej oczko, mając oczywiście na myśli, że chętnie podziarałby jej więcej miejsc. Nie każdemu tatuaże pasowały, ale u niej widział kila takich drobnych, subtelnych, właśnie jak ten, który jej szykował.
- A wiesz, że mam? Jeden pracownik taką wiecznie pije. - Człowiek orkiestra, nie dość, e wzór ogarnął, stanowisko, to jeszcze zdążył ogarnąć temat herbaty. Złapał jakiegoś batona proteinowego jeszcze w locie. Ciekawiło go, co miała na myśli mówiąc o elektrycznym guście muzycznym.
- Masz wpisz. - Podał jej swój telefon, który podłączony był do głośników w studiu. Zazwyczaj puszczał muzykę, która odpowiadała jemu, ale kiedy na fotelu siadali tacy klienci, pozwalał decydować im, żeby się może trochę wyluzowali.
Czy spodziewał się, że wybierze najmniejszy? Tak, dlatego wydrukował i tak większe rozmiary niż proponowałby normalnie. Musiał mieć swoją wielkość, żeby było go widać, lecz nie przesadną, by nadal pozostał delikatny. Kiwnął głową i poszedł po kalkę.
- Zrobimy na środku, musisz mi zaufać. - Rzucił przygotowując kalkę. Podał dziewczynie herbatę i umył dokładnie ręce, zakładając czarne rękawiczki. Podszedł do niej z kalką, kiwając głową.
- Dawaj odwracaj się i stań prosto. Zwiąż sobie włosy z przodu, albo je tam trzymaj. - Musiał się konkretnie nachylić, żeby prosto nakleić wzór. Zdezynfekował oczywiście najpierw skórę Gabi i zabrał się do odciskania.
- Słuchaj no petarda. - Widział to, wzór jej pasował, był idealny, w idealnym miejscu i... sprawiał, że wyglądała seksownie. Ares od zawsze uwielbiał u kobiet tatuaże na plecach. Tam i między piersiami, to były jego ulubione miejsca i sprawiały, że od razu uważał taką laseczkę za atrakcyjniejszą. - Zobacz sobie. - Zaprowadził ją do lustra i przytrzymał drugie w rekach za jej plecami, żeby mogła zobaczyć w odbiciu wzór.
- Obiecuje, że nie pokażę ci igły. - Nawiązał do jej wcześniejszych słów, trochę rozbawiony faktem, że aż tak panicznie boi się igieł, ale tu przyszła. - To co? Lecimy? Połóż się wygodnie na brzuszku kwiatuszku i spróbuj zrelaksować. Jakby coś było nie tak, miałabyś zemdleć, od razu mów. - Spojrzał na jej twarz w lustrze, próbując posłać wspierający uśmiech, ale był w tym chujowy jak ksiądz w zabijaniu. - Obiecuję, że będę delikatny. - Dlaczego jego uśmiech nagle znów stał się taki diabelski? Cóż, Ares pojęcia słowa "delikatnie" za bardzo nie znał.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
- Nienawidzę tego chrumkania, to jest totalnie żenujące, ale nic na to nie poradzę, tak mam jak mnie coś mocno rozbawi.- wyjaśniła szybko i uciekła gdzieś spojrzeniem, bo to naprawdę ją mocno krępowało. Wielu ludzi zwracało na to uwagę i przez to chyba miała kompleksy, jedne z niewielu, ale jednak miała. W sumie jak każda kobieta coś jej tam w swoim wyglądzie nie pasowało, ale nie było to nic na tyle znaczącego, by musieć to poprawiać, chociaż... Cycki mogłyby być większe. No i ten okropny śmiech... Ileż by ona dała, żeby tak nie chrumkać! To nie tak, że chrumkała cały czas, tylko to były takie pojedyncze chrumknięcia, czasem kwiczała, jak wspomina świnka, tylko że zarzynana.
Podobno natura lubi równowagę i na świecie jest tyle samo ciemności co i światła, a przeciwieństwa lubią się przyciągać. Jej matka była totalną choleryczką, histeryczką i drama queen a ojciec oazą spokoju i równowagi. W przeciwnym razie gdyby byli tacy sami, to by się szybko pozabijali albo umarli z nudów.
Znów komplement... Dobrze, niech jej słodzi tak więcej to wyjdzie z tatuażu bardzo zadowolona! Jakoś tak miło było usłyszeć nie od ojca, nie od rówieśnika, że ma się coś ładnego. To inny level przyjemności!
- Same w sobie są ozdobą, nie potrzebują tatuaży. Kiedyś... O ile ten wytrzymam to jeszcze zrobię sobie jeden między piersiami, ale taki z samych kropek.- powiedziała zupełnie szczerze. Ta dziewczyna nie miała żadnych hamulców jeśli chodzi o mówienie tego, co akurat ślina na język przyniosła. Na dodatek w ogóle nie skrępowała się mówiąc obcemu facetowi o piersiach. Zdawała sobie sprawę, że mężczyzna na co dzień pracuje z ludzkim ciałem, był trochę jak lekarz. Prawdopodobnie nie oceniał ciała innych osób pod względem wizualnym, czy ktoś był chudy, czy gruby, niski, wysoki, sprawny czy niesprawny. Wiadomo, że fajnie jest tatuować ładnych ludzi, ale ludzką skórę traktuje się jak kanwę do malowania obrazu i widzi się tylko tatuowane miejsce. Gorzej jak masz tatuować owłosioną męską dupę albo pachwinę tuż przy kudłatych jądrach... Nie fajnie.
- Obsługa pierwsza klasa.- rzuciła luźno względem herbaty, zadowolona, że "zapije" stres.
Wzięła od niego telefon i wpisała nazwę jakieś playlisty, którą ostatnio namiętnie katuje. Znajdował się na niej głównie Indie rock. Wybrała losowo jakąś piosenkę i włączyła odtwarzanie losowe.
Wedle prośby złapała warkocz i przeniosła go na przód przez lewe ramię i trzymała go, by nie przeszkadzał w pracy. Stała cierpliwie, nawet nie oddychała przez ten czas co kalka była odciskana. Jakoś prośba o zaufanie wcale nie sprawiała, że ufała mu bardziej. Znał się na swojej pracy, widać to było po jego ciele, bo ciężko było uświadczyć na nim puste miejsce. Większość ciała schowana była pod ubraniem, ale Gabi mogła sobie tylko wyobrażać jak to wszystko wygląda.
Obejrzała dokładnie wzór odbity na skórze i tak patrzyła kilka sekund, zrobiło się poważnie. Jeszcze mogła spietruszczyć, tudzież uciec i więcej nie wracać. To była jedna z trudniejszych decyzji, jakie miała podjąć i oby najtrudniejsza i żadne więcej poważniejsze jej się nie przytrafiły dylematy.
- Wiesz co... wcale ci nie wierzę. To tak jakby powiedzieć umierającemu na raka, że będzie żyć jeszcze dziesięć lat, doczeka się wnuków i zobaczy ślub najmłodszej córki. Nie ma siły, żeby igła wbijana w skórę była delikatna. Nie zliczę ile razy mi igły wbijali.- zaśmiała się trochę nerwowo, ale grzecznie podeszła do leżanki i się położyła na brzuchu, nadal trzymała warkocz, żeby nie przeszkadzał mężczyźnie w pracy.
Zanim zaczął zdążyła się jeszcze napić mrożonej herbaty, wpompowała w siebie w ten sposób trochę cukru, może nie zemdleje.
- Długo już tatuujesz? Który twój tatuaż jest dla ciebie najważniejszy, a który uważasz za pomyłkę? Mów do mnie, opowiadaj, skupię się na czymś. To działa, sprawdzone.
Wzięła głębszy oddech i drugą ręką poprawiła kraniec sukienki, tak, żeby dobrze zakrywał pośladki. Nie chciała świecić tyłkiem przed obcym facetem. Szanowała się ot co.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
- U mnie w studiu zawsze! - Był żywą reklamą dla tego miejsca i starał się jednak, żeby klienci byli zadowoleni. To miejsce było jakąś jego oazą. Mógł bez skrupułów sprawiać ludziom ból, a samo dziaranie przynosiło mu jakiś spokój. Zajebiście cieszył się, że kupił to miejsce i w wolnych chwilach mógł odstresować się tak, zamiast pójść się z kimś napierdalać np. Nie szukał na razie kłopotów, serio musiał nieco zluzować, jeśli nie chciał narazić swojej rodziny na problemy. Wracając jednak do tatuowania, to dla niego faktycznie nie miało znaczenia kogo właśnie kaleczył. Dokładnie, skóra, to skóra, człowiek to człowiek. Fajnie było wydziarać lasce cycki, albo tyłek, jasne że tak, ale ogólnie przez lata obcowania z ludźmi i patrzenia nie tylko na to co mają na zewnątrz... nie wchodząc w szczegóły, tak Ares przywykł do każdego widoku, a ludzkie ciała bardzo mu zobojętniały. Lubił popatrzeć na ładne laseczki, jasne. Gabi taką była, chociaż dalej miał wrażenie jakby była młodsza niż w rzeczywistości. Nie przeszkadzało mu to oczywiście, on i jakiekolwiek moralności? Gdzie.
- Tylko taki co zdycha to zdycha, a igła do tatuażu wchodzi bardzo płytko, jak taka co ci krew pobierają złotko. Zupełnie inny rodzaj bólu, dla niektórych nawet przyjemny. Ja tam go lubię. - Wyznał szczerze i wzruszył ramieniem. Dziary na kręgosłupie dobrze wspominał, jego akurat łaskotały, może i z nią tak będzie? Wtedy na pewno chętniej do niego wróci!
Ciemne oczy Aresa podążały za drobnym ciałem Gabi. Czekał aż się położy i nie będzie go widzieć, żeby przygotować igły i maszynkę. Mogła usłyszeć szelest folii zabezpieczającej i jak się poprawia na krześle obok stanowiska, aby przyjąć jak najlepszą dla siebie pozycję. Obserwował jej plecy i kurwa naprawdę ładne były. Przesunął palcem po miejscu, w którym miał tatuować, sprawdzając, czy kalka wyschła, żeby mu się zaraz tu wszystko nie rozpaćkało. Znowu się zaśmiał, ta laska miała coś takiego w sobie, taką jakąś swobodę wypowiedzi, że Ares czuł jakby znał ja od zawsze, albo była członkiem jego rodziny.
- Przy takiej ilości tatuaży jak mam, to już przestajesz o nich myśleć jak o pojedynczych rysunkach, tylko o całości. Żadnego nie żałuję. Dobra zaczynam, nie ruszaj się. Zazwyczaj szybko nie kończę, ale tutaj się postaram. - Zaśmiał się i w tym samym momencie zaczął tatuować, od miejsca, które uznał, że będzie dla niej najbardziej komfortowe. - To miejsce kupiłem rok temu, więc tak oficjalnie dziaram od roku, ale nieoficjalnie dużo dłużej. Zawsze to lubiłem, ale nigdy nie miałem tyle czasu, żeby faktycznie się tym zajmować. Dużo dziarek zrobiłem sobie sam. - Mówił, próbując i odwrócić jej uwagę i odpowiadając na pytania, które zadała. Specjalnie nie zapytał, czy wszystko okej i nie zrobił przerwy, bo to nie miało sensu. Z resztą ta dziara była tak mala, że zajmie mu dwadzieścia minut, nie więcej jeśli nie będzie się ruszać.
- A ty się jeszcze uczysz, czy też gdzieś już pracujesz? Powiedz mi coś o sobie. - Zmusił ją do mówienia, żeby mogła skupić się na czymś innym. Dbał o jej komfort? Przede wszystkim o to, żeby jak najszybciej skończyć. Chociaż jakoś nie chciał jej za bardzo robić krzywdy, może odezwał się w nim jakiś instynkt starszego brata? Siostry nie miał, a przynajmniej o tym nie wiedział. Chuj wie, mniejsza o to. Skupił się na dziarce, starannie ją wykonując, żeby nie zniszczyć tych ładnych pleców. Maszynka wibrowała, prowadzona ręką Aresa, rysując kolejne kształty na skórze Gabi.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Jak można lubić ból? Głowa Gabi tego nie pojmowała. Odczuwanie bólu to naturalna reakcja organizmu na zagrożenie i dzięki niemu ludzie nauczyli się unikać pewnego rodzaju czynności, ot jak choćby wkładanie ręki do ognia czy bieganie na boso po lesie, bo wdeptywanie na szyszki nie należy do niczego miłego. Dla niektórych odczuwanie bólu ma działanie terapeutyczne, radzą tak sobie z różnego rodzaju traumami, stresem, bo ból fizyczny przyćmiewa ten emocjonalny i to daje gigantyczne ukojenie, ale Gabi nie należy do tych osób, które szukają bólu, choć łatwo w życiu nie miała.
Dobrze, teraz przyszła cierpieć, ale to z zupełnie innych pobudek niż samo odczuwanie bólu dla odczuwania. Ona chciała zwyczajnie pokonać siebie, swoje ograniczenia i przy okazji zyskać piękną ozdobę ciała. Jakże ten tatuaż będzie pięknie wyglądać, jak będzie nosić sukienki z odkrytymi plecami albo bluzki bez pleców!
Ból to ból, nieważne czy zadawany igłą od strzykawki, czy maszynki do tatuażu. Co prawda kobiety mają znacznie wyższy próg bólu niż faceci, tak zostały genetycznie zaprogramowane, ale Gabi nie jest do końca pewna czy taka odporność przypadła jej w udziale.
Dziewczyna zawsze rozmawiała z ludźmi dość swobodnie, chyba ten cały czas spędzony za dzieciaka w szpitalu i przebywanie wiecznie z dorosłymi sprawił, że stała się taka wygadana. Ona nawet z premierem rozmawiała jak ze starym znajomym. Pamięta jak dziś dzień, w którym odwiedził dzieciaki z oddziału onkologii, a ona wypaliła do niego z jakimś głupim pytaniem i chłop nie wiedział, jak ma na nie odpowiedzieć. Dla niej nie liczyło się ani wtedy, ani dziś, kto, jakie stanowisko piastuje. Każdemu człowiekowi należy się szacunek.
Dziewczyna zacisnęła pięść na swoim warkoczu, przygryzła mocno wargę i czekała aż spadnie na nią ten okropny ból.
Usłyszała brzęczenie maszynki, brzmiała prawie jak ta u dentysty, co też nie było niczym przyjemnym. Słuchała co do niej mówił, starała się skupić na każdym słowie i wtedy się zaczęło. Bolało, nawet bardzo, aż jej z oczu mimowolnie pociekły łzy, ale nawet nie drgnęła, tylko słuchała uważnie, skupiała się na odnotowywaniu w pamięci każdego słowa. Ciężko było się odezwać, gdy tak mocno zaciskała zęby, ale zmuszenie jej jako tako do spowiedzi chyba przyniosło zamierzony efekt, albo adrenalina zadziałała i już tak bardzo nie bolało. Zdawała sobie sprawę, że Ares kontynuuje rozmowę z czystej grzeczności, bo jakby tak chciał się dowiadywać czegoś o każdym kliencie to miejsca w pamięci by mu zabrakło.
- Od lipca idę na studia, będę się uczyć programowania i może uda mi się dobrać kurs grafiki komputerowej, jak dobrze pójdzie.- wzięła głębszy oddech, by spuścić z siebie napięcie. Pierwsze koty za płoty, zniesie to dzielnie. Spodziewała się czegoś znacznie gorszego, choć i tak bolało.
- Dorabiam sobie udzielając korków z matmy i gry na gitarze. Kokosów z tego nie ma, ale na drobne przyjemności wystarcza.
Chciała wzruszyć ramionami, zupełnie instynktownie, ale w ostatniej chwili się powstrzymała, bo jeszcze kurde zrobiłby jej krechę po same pośladki i dopiero by było.
Delikatna ta panienka, skóra mięciutka jak u niemowlaka, zadbana, pachnąca i totalnie urocza, choć i pazurki potrafi pokazać, bo nie boi się mówić tego, co myśli.
- Rodzice mnie zabiją... Ale może wcale nie zauważą, jak myślisz?
Serio? Teraz dopadły ją wyrzuty sumienia? W trakcie robienia dziary a nie po? A co jak jej prawo jazdy było podrobione? Co jak faktycznie jej rodzice przyjdą zrobić wielką awanturę o ten tatuaż? Wszystko się może zdarzyć. Co prawda papiery podpisała Gabi, więc Ares jest kryty, nie jego wina jeśli potwierdzenie wieku byłoby podrobione, tylko tej gówniary.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Byli na tym świecie masochiści. Czy Ares do nich należał? Poniekąd tak, a poniekąd przyzwyczaił się już do odczuwania bólu. Gdyby nie tatuaże pokrywające praktycznie całe jego ciało, można by na nim dostrzec całą masę blizn. Zarówno po obrażeniach kłutych, ciętych jak i postrzałowych. Można było wyczuć je pod palcami, jednak wszystkie fizycznie przykryte były pod dziarami. Brał udział w bójkach i strzelaninach, chyba już przyzwyczaił się do bólu, a maszynka do tatuażu przez to bardziej go łaskotała.
Kątem oka spojrzał w lustro na drugiej stronie salonu, widząc w jego odbiciu, że dziewczyna bardzo cierpi. Poza tym, bardzo napinała swoje ciało, co wyczuwał zarówno on jak i maszynka.
- Serio spróbuj się rozluźnić. - Rzucił gdzieś jeszcze między słowami. Wiedział, że to nie proste, a ciało automatycznie zaczyna się spinać, ale im więcej mięśni w to angażowała, tym bardziej ten ból był odczuwalny. Tak było ze wszystkim i zawsze, to nie był żaden wyjątek.
Dlaczego nagle zaczął go ktoś obchodzić? W sumie to ani na chwile nie oderwał maszynki, nie widział sensu w robieniu przerw przy takim małym tatuażu, a skoro nie zemdlała, to mógł kontynuować, chuj że boli. Ma wytrzymać i tyle - z takiego założenia wychodził.
- Kujonka co? - Jeżeli chciała iść na takie studia, to musiała być mądra. To wytłumaczyło też jej wygląd i zachowanie. Zauważył, że takie urocze dziewczynki najczęściej uczą się lepiej niż te wszystkie wylaszczone laseczki. Jak tak teraz na nią spojrzał, tak wszystko się zaczynało ze sobą łączyć. Grzecznie ubrana, wyglądająca niewinnie, bardzo naturalna osiemnastolatka, która pierwsze co robi jak zostaje spuszczona ze smyczy to leci robić tatuaż. Zauważył też, że ludzie z surowymi rodzicami jeszcze bardziej chcą łamać granice, albo tacy co nie mieli czasu się wyszaleć. Ludzie naturalnie stworzeni byli do równowagi i musieli też w tym życiu mieć szaleństwo, bo inaczej później zrywali się ze smyczy i zostawali ulubionymi ofiarami takiego Angelo. Tak, Angelo, bo Ares już takich rzeczy nie robił. Poniekąd. Czasami.
- Programowanie to zajebiście rozwojowy kierunek, będziesz się kiedyś taplać w szmalu, zobaczysz. Wiem, co mówię. - No może ona jeszcze nie wiedziała, że Ares był bogaty, a na pewno nie mgła się tego spodziewać. - Gram czasami w gry na konsoli, może kiedyś zajmiesz się jeszcze czymś takim? Z tego to dopiero podobno jest dobry kokos. Projektowanie grafik 3D do gier czy coś takiego. - Zagadywał ją, choć do końca nie znał się w tym temacie. Grafika komputerowa i programowanie było obszernym tematem. Miał w rodzinie speców z tej dzieciny, więc widział jakie cuda potrafią robić.
- Gdzieś trzeba zacząć kujonko, kokosy będą później. Uwaga przecieram. Ostrzegł nim przeleciał po całym tatuażu zmoczonym ręcznikiem. Lekko już mu się ten tusz babrał, więc musiał zebrać nadmiar, aby widzieć, gdzie jeszcze trzeba dobić. Chwilę się przypatrzył i kontynuował. Na pytanie o rodzicach zaśmiał się krótko.
- Miej to w dupie, przecież jesteś już dorosła i możesz decydować o swoim ciele. - Przypomniał jej, trochę uszczypliwie i dziarał dalej. - Szybko idzie. - Rzucił bardziej do siebie niż do niej i postawił kolejną kreseczkę... oj na kreseczkę to mu naszła ochota, jak skończy będzie musiał sobie sypnąć. Mimowolnie przesunął wzrokiem po plecach klientki i pomyślał, że byłoby to idealne miejsce żeby sobie posypać. Lubił sobie wciągnąć z dupeczki. Nie dosłownie, ale dosłownie w sumie też.
- Twoja skóra jest idealna do dziarania kwiatuszku, musimy to jeszcze kiedyś wykorzystać. Pięknie przyjmuje tusz, już nawet powoli kończę. - Nie dość, że dziara mała, skóra idealna to spoko się gadało. Chwile jeszcze tam podociągał kilka linii, jeszcze raz przetarł, jeszcze raz podociągał, jeszcze raz przetarł i....
- Koniec. - Obwieścił dumnie, sięgając po piankę. Nałożył dość sporą ilość i pozostawił na skórze. Mogła odczuć dziwną ulgę, połączoną z przyjemnym właśnie bólem. - I co, jak było? Poczekaj chwilę aż wstaniesz, odpocznij, niech się przeczyści, zaraz ci pokażę dzieło. - Poinstruował, zdejmując rękawiczki i odsunął się z krzesłem, żeby spojrzeć na jej twarz. Nie wyglądała źle, ani blado., czyli dramatyzowała.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Ludzkie ciało to zabawny instrument... Każde ma zapisane na sobie jakąś historię, a blizny, znamiona, rozstępy czy pieprzyki to jedynie punkty charakterystyczne, które dopowiadają więcej do całego obrazka. Taka Gabi np. miała niewielkie rozstępy na biodrach, bo skóra nie nadążyła z rozciąganiem się, kiedy dziewczyna zaczęła dojrzewać i się zaokrąglać w strategicznych miejscach. Rozstępy były jasne i mało widoczne, ale przy dobrym świetle było je widać, niestety...
- Łatwo mówić, trudniej zrobić, to tak jakbyś kazał ślimakowi opuścić muszlę kiedy zamierzasz go dźgnąć palcem w oko, a on o tym wie. To się dzieje samo....- wyjaśniła swój punkt widzenia na temat rozluźnienia się. Ta to ma epickie porównania! Jak nie umierający na raka to ślimak. On nie lepszy... rzeźnik i świnka. Są siebie warci! Grunt to dobry vibe i ogólne porozumienie, a to, że ludzie są dziwni to wiadomo nie od dziś, ale Gabrielle lubiła inność. Zawsze podziwiała ludzi, którzy się czymś wyróżniają czy to wygląd, czy opinia, czy choćby naturalnie byli obdarzeni np. różnokolorowymi oczami. Oglądanie miliona klonów Kardashianek nie byłoby niczym fajnym, a tak? Można podziwiać inność.
- Czy ja wiem... Nie uczyłam się jakoś super dużo, mam chyba dar chłonięcia wiedzy samoczynnie. Programowanie jest ciekawe więc z braku laku wybrałam taki kierunek.- to poniekąd była prawda. To nie była jej pasja, ale lubiła różnego rodzaju apki czy ciekawe programy na komputer. Wiedziała też, że po takich studiach można całkiem dobrze zarabiać, o czym za chwilkę Ares ją poinformował. Miał rację, teraz praktycznie każda dziedzina biznesu jakiegokolwiek... prędzej czy później będzie potrzebować konkretnego oprogramowania dostosowanego do potrzeb branży. Szpitale, służby mundurowe, piekarnie, a nawet salony kosmetyczne czy restauracje będą się bić o dobrych programistów.
Gabi była dzielna i nawet nie jęknęła ani razu, przy żadnym ruchu maszynki czy przy przecieraniu skóry. No i co? Ares ją okłamał, bo ni chuja nie był delikatny, miała rację nie wierząc mu za grosz, bo by miała do chłopa pretensje, że ją oszukał. Łatwiej by było cholera nakleić sobie taki zmazywalny tatuaż albo zrobić taki z henny. Tego to nic ze skóry nie ruszy, prócz lasera, a to podobno boli mocniej niż robienie samej dziary.
- Niech zgadnę... Pewnie grasz w piłkę nożną, zamiast iść normalnie pokopać na boisku? - czyżby ten mały chochlik właśnie lekko z mężczyzny zakpił? A i owszem! Większość chłopaków, jakich znała to pykało właśnie w jakąś FIFe czy inne tego typu gry, zero kreatywności.
- Przestań, bo się zarumienię jeszcze bardziej... zasypujesz mnie komplementami, głupio mi trochę- odparła spokojnie. Na ten moment nie było opcji, że jeszcze kiedykolwiek powtórzy robienie sobie tatuażu. To nie na jej nerwy, chyba z powrotem sobie przypnie do obroży tę smycz, z której się urwała. Rodzice mieli rację, że tatuaże nie są dla takich grzecznych dziewczynek jak ona.
Odetchnęła z uglą gdy padło słowo "koniec", serio... Dawno nie odczuła takiej przyjemności z zakończenia jakiejś czynności.
- Bez obrazy ale... Koszmarnie, a uwierz mi, że w życiu przeszłam przez wiele bólu.- nie ruszyła się z miejsca przez chwilę. Adrenalina opadała, a jej zaczęło się lekko kręcić w głowie, dlatego podnosiła się bardzo powoli i natychmiast sięgnęła po butelkę z piciem. Trochę zbladła, ale zachowała pion, siedząc na leżance.
- Ale cieszę się, że mam tak perfekcyjną skórę, że tobie się dobrze tatuowało i poszło tak ekspresowo. Dzięki.- wyszczerzyła zęby w rozbrajającym uśmiechu, podchwytując "skórny" komplement i przekłuwając go na swoją modłę. Po cichu zaczęła się zastanawiać ile wyniesie ją taka przyjemność, bo jak ostatnia idiotka nawet na samym początku nie zapytała o cenę, ale była tak zdenerwowana, że kompletnie o tym zapomniała. Oby kwota jej z nóg nie zwaliła, bo jak jej zaśpiewa więcej niż dwieście dolarów to naprawdę mu zemdleje i będzie mieć nastolatkę na sumieniu.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera przekleństwa
Jeżeli chodziło o rozstępy u kobiet, to Ares miał do tego bardzo ciekawe podejście. Lubił je, wyglądały jak zebry, szczególnie jak się opaliły. To też pewnie była kwestia mocno indywidualna, ale akurat u niej nie były za bardzo widoczne, a szkoda. Chyba, że akurat nie miał okazji ich obejrzeć. Niby była w sukience i niby powinno być coś widać, ale jednak mimo wszystko to była wręcz brutalnie przyzwoita kiecka. Mógł tak naprawdę przyglądać się głównie jej plecom i karkowi, a tam raczej rozstępów nie zobaczy.
- Skąd ty kwiatuszku takie porównania bierzesz? - No kurwa po raz kolejny go wzięła z zaskoczenia. Sam już nie wiedział, czy się z tego śmiać, czy może zaproponować kreseczkę... chociaż nie, coś czuł, że ona dopiero zaczynała swoją przygodę z buntem, a trochę mu śmierdziała takim tchórzem. Nawet bardzo, patrząc jak cholernie trzęsła portami przed małą igiełką do tatuażu.
- Czyli po prostu urodzona intelektualistka. Myślę, że to dobry kierunek jak ci nauka dobrze wchodzi, na pewno przyszłościowy. - Mówił to wydziarany od stóp do głowy członek mafii, który tylko udawał takiego ważniaka. Co on mógł wiedzieć o ciepłych posadkach i prawilnej ścieżce życia? Byli tacy różni od siebie, totalne dwa przeciwieństwa, ale jakoś dobrze mu się z nią gadało. Może dlatego, że była taka wyluzowana, mimo tego spięcia sytuacją?
- Uwaga kurwa niespodzianka. Nienawidzę piłki nożnej. - Zawsze to jakoś szokowało ludzi. Może dlatego że wyglądał jak jeden z tych, co się lubi napierdalać na stadionach? Lubił, ale nie potrzebował do tego pretekstu. - Uwielbiam za to GTA. - Przynajmniej trochę mógł się poczuć jak w domu. O ironio, syn mafiozy na wygnaniu, grający w gta, żeby na legalu zabijać ludzi jak niegdyś w swoim kraju. Brakowało mu niektórych akcji, ale z drugiej strony podwójne życie miało swoje plusy. Socjalizował się, zobaczył jak żyli inni ludzie, poznał innych ludzi, był bardzo ciekawy świata. Dzieciństwa w Polsce prawie nie pamiętał, a to był jedyny jego normalny etap życia. Przez ostatnie siedem lat zdążył trochę poznać jak żyją normalni ludzie i nawet niektóre czynności polubił. Czy stracił swój pazur? Trochę na pewno.
- Komplementami? Mówię jak jest, komplementy brzmiałyby zupełnie inaczej, ale zapomnij. Jestem w pracy. - Rzucił pół serio, pół żartem, bo przecież nawet nie zaczął rzucać komplementami i nie próbował jej wyrwać. Też nigdy nie wiadomo do końca z kim ma się do czynienia, wolał trzymać mordę na kłódkę i w robocie nie podrywać laseczek.
Zaśmiał się na jej kolejne słowa.
- Spoko Gabi, z każdym kolejnym razem jest coraz lepiej. - Nawet nie kręcił, tak właśnie to wyglądało. Pierwszy raz boli najbardziej, a później jest coraz przyjemniej Tak było z seksem, tak jest z dziarami i praktycznie wszystkim.
- Polecam się na przyszłość. - Popatrzył na nią chwilę, czy na pewno mu nie zejdzie i sięgnął po zdezynfekowany papier. - Dobra daj to. - Starł piankę i wywalił papier do kosza. - Chodź, obejrzysz dziarkę. - Podał jej dłoń, by wstała i pomógł podejść do lustra. Znowu tak jak wcześniej odbił jej plecy w mniejszym lustrze, które trzymał.
- Będzie takie zaczerwienione jakiś czas. Raczej nic nie powinno odchodzić z takiej cienkiej kreski, ale jak będzie, to się nie przejmuj. Nawet jak coś odpadnie tusz się wybije. W razie czego wpadniesz na podprawkę. Ale ładna co? Pasuje ci. - Nawet szczerze to powiedział. Jak na taki oklepany wzór, to na niej wyglądał zajebiście. Pozwolił jej chwilę się poprzyglądać i sięgnął po krem. - Posmaruję ci i zabezpieczę. Zdejmij jutro opatrunek i znów posmaruj. Przez tydzień maltretuj go tą maścią i będzie cacy. - Pokazał jej małą tubkę, której wycisnął trochę kremu i bardzo delikatnie nałożył na rozgrzaną skórę. Mogła poczuć lekką ulgę. Wyciągnął second skina i dokładnie przykleił go do skóry małolaty. - Trzymaj. - Podał jej opakowanie. - Jakbyś miała jakieś pytania, albo jakby coś cię niepokoiło, to się odzywaj. Trzymaj, tutaj jest mój numer. - Podał jej wizytówkę i podszedł do biurka. - Za tą przyjemność będzie sto dolców.

Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Jak to skąd brała takie porównania? Do czegoś musiała przyrównywać swoje uczucia i emocje, a takie dziwactwa pomagały jej w tym dość dobrze. Zresztą to kobieta, one są dziwne i ciągle by tylko chciały rozmawiać i rozmawiać i dowiadywać się o cudzych uczuciach. Gabi nie była inna, ta sfera życia też mocno jej siedziała i uważała, że rozmową jest się w stanie załatwić wszystko, tylko trzeba tego chcieć.
Zaskoczył ją wyznaniem, że nie lubi piłki nożnej. To jakiś okaz faceta, który jest na wyginięciu, bo jaki chłop nie lubi piłki nożnej to albo ma uraz z przeszłości albo jest gejem... Jezu, czy Ares był gejem? Matko boska... A ona nawet o nim pomyślała, że jest przystojny i mogłaby z nim skoczyć na kawę! Ona to ma szczęście... Jak już się jej jakiś chłopak spodoba to albo jest zajęty, albo wybiera się do seminarium żeby zostać księdzem, albo okazuje się gejem. Gdzie tu sprawiedliwość? Bez sensu... Tak. Gabi przykleiła Aresowi łatkę geja, cóż... Peszek.
- Ooo.... Też lubię GTA! Zawsze wtedy rozjeżdżam ludzi samochodem i mam ubaw! W sumie to gram tylko po to by ich rozjeżdżać, fabuła mnie nie interesuje.- zaczęła się śmiać, jak taki mały diabełek, mrocznie, szyderczo, złowieszczo. Nawet w takiej niewinnej dziewczynce czaiło się zło! Całe szczęście mordowanie ludzi praktykowała tylko w tej jednej grze komputerowej, bo bezmyślna przemoc to nie jej konik.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że kolejnego razu nie będzie? Nigdy więcej, no chyba, że ktoś by mi zapłacił milion dolarów, z zastrzeżeniem, że to ja wybieram wzór, bo nie chcę skończyć z reklamą Pepsi na czole.
Pokręciła głową z niedowierzaniem, ale tak jakby jej ktoś zapłacił to mogłaby się położyć nawet dziś i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. To by było nawet ciekawe doświadczenie, zamiast ona płacić mu to on jej. Och jakby tak miała taki milion dla siebie... Kupiłaby sobie całą masę ciuchów, dobre perfumy, trochę biżuterii, nowy telefon, i nowy samochód. Tak, to ostatnie chyba było priorytetem.
Ares jeszcze bardziej utwierdził ją w przekonaniu bycia gejem, gdy oznajmił jej, że to wcale nie komplementy. Biedny dostał już łatkę i szybko się jej nie pozbędzie, ale dzięki temu Gabrielle poczuła się przy nim jeszcze bardziej swobodnie, bo kto jest najlepszym przyjacielem każdej kobiety? Nie, nie wibrator. Gej.
Poszła grzecznie do lustra i chwilę oglądała tatuaż, faktycznie skóra była mocno zaczerwieniona, ale dzieło wyglądało naprawdę dobrze! Kreska była idealnie prosta, a więc ręka Aresa miała wprawę bo takie kreski to są mega trudne do zrobienia. Wystarczy jeden fałszywy ruch i wszystko może się zepsuć.
- O kurde... Nie myślałam, że to będzie tak dobrze wyglądać! Mega! - naprawdę się ucieszyła i była cholernie dumna, że dała radę. Niestety zerknęła kątem oka na maszynkę do tatuażu i igłę i o panie, mało brakowało a by ducha wyzionęła, na szczęście Ares zabrał się za nakładanie opatrunku i to ją otrzeźwiło.
- Jasne, jutro zdjąć opatrunek, smarować maścią, kontaktować się jakby coś było nie tak. Zapamiętam. Chyba. Chociaż mam pamięć złotej rybki jeśli chodzi o takie rzeczy. - zaśmiała się. Cena jaką jej podał za ten tatuaż wydawała jej się śmiesznie niska ale głupia by była jakby się kłóciła! Zerkała na mężczyznę nieufnie nim wyjęła portfel i podała mu banknot o odpowiednim nominale. Tak jakby miał jej zaraz powiedzieć 100 dolarów x 5 i się zaśmiać ze swojego żartu.
Postanowiła, że trzeba szybko uciekać, bo mężczyzna zaraz się rozmyśli i faktycznie będzie chciał kilka stówek więcej, więc wpakowała maść do torebki, podziękowała grzecznie jak na niewinną dziewczynę przystało i postanowiła się ewakuować. W drodze do drzwi pizgnęła się kolanem o leżankę i zamiast pchać drzwi to je ciągnęła przez kilka sekund, aż załapała, że otwiera je nie w tę stronę co trzeba.
Wsiadła do swojego żółtego garbusika i prędko ruszyła spod studia, mało nie wpakowując się komuś w bok, zajechała kolesiowi drogę, który ją otrąbił i zaczął wygrażać pięścią. Po takich przeżyciach należało jej się dobre jedzenie i picie więc pojechała na obiad do restauracji, a w trakcie posiłku poszukała sobie instagrama studia tatuażu i przeglądała ich prace, ot żeby zobaczyć kogo jeszcze krzywdzili. Większość tatuaży to były takie realistyczne jak ze zdjęć, mało było takich delikatnych i prostych wzorków jak u niej.

zt x 2

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
ODPOWIEDZ