lorne bay — lorne bay
23 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Prześpię się i zapomnę; mam własne życie, własne smutne, łachmaniarskie życie już na zawsze.
trigger warning
cytaty piosenek polskiego rapu

Impreza wigilijna szybko przeniosła się z salonu do pokoju Viper gdzie teraz Amalia zasiadała na łóżku dzierżąc w ręce dwie szklanki z winem, które zawinęła podsłuchując Saula i Klausa. Siedzieli skitrani jak Ruscy po drugiej stronie w okopach. Ktoś się z kimś przelizał, ktoś się zrzygał. Ktoś komuś naubliżał (Adam). Klasyczna impreza rodzinna. Upiła łyk wina podając Viperowi drugą szklankę nie informując przy tym, że w naczyniu znajduje się alkohol. Założyła nogę na nogę, poprawiła sukienkę żałobną i spojrzała na siostrę.
Zbliżyły się do siebie, ale kosztem wspólnego, nieudolnego samobójstwa. W toksyczny sposób starały się naprawić swoją relację i w dziwny sposób Amalia czuła, że to właśnie siostra najlepiej ją rozumie. Jej samej było ciężko, ona sama chciała odejść, zniknąć, przepaść. Zdawała się mimo wszystkich uszczypliwości rozumieć ból w sercu Amalii.
-Gdyby miało nie być jutra, kupiłbym 45-tkę, kupił dwa bilety na Majorkę, albo do Meksyku, ale wcześniej bym odjebał kilku typów I patrząc jak pociski rozrywają im aorty, uśmiechnął się i któremuś napluł w mordę- powiedziała niewiele zastanawiając się nad swoimi słowami. Nigdy nie była na Majorce, a podobno była piękna. Może to właśnie tam powinna lecieć zamiast do Indonezji? Świat był tak wielki, że sama nie potrafiła się zdecydować, gdzie powinna teraz postawić nogę. . Sobą nie martwię się, ciągle się martwię światem. Światem, który mógłby ciężko znieść kolejną jej wyprawę, . Nikogo nie proszę o pomoc, znowu wychodzę, mam FOMO a chciałbym to szczerze pierdolić jak Pono. A może właśnie powinna prosić o pomoc? Może gdyby miała wsparcie i zrozumienie od bliskich to byłoby jej łatwiej przetrwać ten kurwidołek? Może nie myślałaby wtedy o biletach?
-Z biedy się wywodzę, w biedzie gniłam i przeżyłam, niejedną ciężką chwilę i to nie z własnej winy, Bóg nie rozdaje równo, nie wybierałem rodziny- wzruszyła ramionami nawiązując do tego co się działo jeszcze do niedawna w salonie. Czy gdyby mogła wybrać rodzinę to sprawa wyglądałaby inaczej? Czy w innej, mniej patologicznej, łatwiejszej w obyciu rodzinie byłoby jej lepiej? Mimo wszystko kochała braci i Viper, ale w głębi duszy wiedziała, że to ciężka rodzina. -Piekło, męka, tu nikt kurwa nie pęka, przed nikim nie klęka, z dnia na dzień się wymięka lub umacnia swą siłę, prawo dżungli prawdziwe.

viper monroe
amalia
lachmaniara
uczennica / taksydermistka — liceum / szopa za domem
17 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
undeniably frightening and undeniably cool
trigger warning
zaburzenia odżywiania, polski rap
Viper nie była (oczywiście) aż tak durna, żeby się nie zorientować, że w tej szklance to wcale nie było soku wiśniowego, ale - jakże inteligentnie - stwierdziła zaraz, że w sumie te wszystkie kalorie można było w każdej chwili wyrzygać, a skoro to alkohol, to nawet byłby ten zabieg dość uzasadniony. Jasne, wciąż pogardzała używkami, wciąż uważała, że jest ponadto, ale nie ma co ukrywać - ten wieczór przebiegał jej naprawdę pomyślnie. Drama na wstępie, trochę ploteczek jak to słowo dla bezbronnych, gdzie nie dotarł jeszcze Bóg, czyli podsumowując: Viper Monroe w swoim żywiole, w roli świadka koronnego gównoburzy, która - dla odmiany - wcale jej nie dotyczyła, bo ani jej żadnej Klaus nie wyruchał, ani nie przygarnęła żadnego dzieciaka z kapusty, impreza stulecia. W takich momentach nawet aż tak bardzo nie było jej tęskno do tej szkoły, a wręcz czuła, że kocha jak się dłużą dni i jest cholernie sucho w pył.
Wpuszczając siostrę do pokoju, pouczyła ją pospiesznie, których rzeczy nie wolno jej było ruszać pod żadnym pozorem (większości), a także, że rzyganie to tylko za okno albo do kibla, bo ona tego sprzątać nie będzie.
- Prawo ponad prawem, państwo w państwie - podsumowała swój krótki instruktaż, bo naprawdę nie akceptowała żadnych odchyłów od normy, jeśli chodziło o dbanie o porządek w jej pokoju. Zaraz też usiadła sobie elegancko, po turecku, na łóżku, decydując się na spicie pierwszego łyka z tej szklanki. Od razu przed oczami stanęły jej wspomnienia tych dwóch ostatnich razów, kiedy sięgnęła po alkohol (żadna z tych sytuacji nie zakończyła się dla niej pomyślnie) i tym razem postanowiła spróbować zrobić to odpowiedzialnie.
Zaraz jednak Amalia postanowiła przybliżyć jej swoje plany na hipotetyczny kolejny dzień, a ona - czując się w obowiązku przebicia jej odrobinę - zaraz się odpaliła:
- Jeśli jutro byłoby wątpliwe, piłabym Tequilę. Później dałabym kelnerce jej największy napiwek. Posypałabym kreskę i zwinęła dwusetkę, wciągnęła i wreszcie poczuła dobrze przez chwilę - podzieliła się z nią tym wyzwaniem, najwyraźniej nie zastanowiwszy się porządnie wcześniej, zupełnie jakby zapomniała nagle, że rozmawiała przecież z narkomanką. Cała jej pogarda dla używek zdawała się wyciszyć na moment, w którym wypowiadała te słowa, bo prawda była taka, że przecież cholernie kusiło spróbować, prawda? Więc tak - gdyby miano jej zagwarantować, że kolejny dzień miał być jej ostatnim, być może faktycznie odważyłaby się spędzić go w taki właśnie sposób: licząc, że zrozumie, co siostrę tak mocno do tych wszystkich dragów ciągnęło. - Naładowałabym Berettę i zapaliła Cohibę, i zastrzeliła komendanta, bo pierdolę policję. Później wzięłabym tamtą kelnerkę za zakładniczkę - dodała jeszcze, żeby nie można było jej oskarżyć o to, że marzyła tylko i wyłącznie o ćpaniu.
A potem Amalia zdecydowała się użalać nad swoją dolą, więc odruchowo przewróciła oczami, żeby zaraz upić definitywnie zbyt solidnego łyka ze swojej szklanki. Na moment jakby zapomniała zupełnie, że w środku wcale nie było wody, bo skrzywiła się widowiskowo. Szczerze, to już po tym dwóch porcjach wina, przyjętych w krótkim czasie, zaczęła odczuwać jego skutki, bo przecież była zupełnie nieprzyzwyczajona, a pusty, zassany żołądek wcale w tym nie pomagał. Ani myślała jednak przystopować, żeby nie wyjść na pizdę. Co to było z tą odpowiedzialnością?
- Zawiało chujem raz i cały twój zapał zgasł - skomentowała tylko, z westchnieniem na ustach. - Patrz na tych ludzi, budzisz już w nich tylko niesmak - oznajmiła, oczywiście mając na myśli ich własną rodzinę. - Możesz się tu dziś trudzić, woleliby cię już nie znać. Lepiej przestać i przespać życie, przeklinając siebie, przez strach i przez fakt, że to przejebane wiedzieć, że nie przeznaczenie przeszkodziło, tylko sam przegrałeś, i to przeświadczenie przemieniło twe życie w kabaret. Przecież przeszkody przeskoczyć ciężej niż przewrócić się. Możesz być przechujem i tak przelejesz niejedną łzę - oznajmiła, zaraz wzruszając ramionami.

Amalia e. Monroe
lorne bay — lorne bay
23 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Prześpię się i zapomnę; mam własne życie, własne smutne, łachmaniarskie życie już na zawsze.
trigger warning
polski rap
Przysłuchiwała się instruktażowi Viper niekoniecznie dbając o konkretne zasady. Była pewna, że prędzej czy później je zapomni i nieumyślnie którąś z nich złamie. Ludzi trochę pojebało, znowu mi brakuje ciszy.- przemknęło przez jej głowę. Pragnęła rozrywki, którą dawały jej plotki z siostrą i obserwowanie dramatów rodzinnych, które tym razem jej nie dotyczyły, ale też w dziwny sposób zaczynały jej przeszkadzać hałasy kłócącej się rodziny. Wiedziała jednak, że jeśli wróci do swojej przyczepy wypełnionej ciszą to będzie tylko gorzej.
Odpowiedź Vipera wywołała na jej twarzy konsternację. Wciągnęłaby kreskę? Czy ona w ogóle wiedziała o czym mówiła? Czy zapomniała, że zwracała się do emerytowanej ćpunki? Do dziewczyny, która straciła całe życie na poczet narkotyków, które nie dbały o jej stan? Dla narkotyków, dla których gotowa była zrobić stanowczo zbyt wiele i ze zbyt wielką łatwością. We wspomnieniach malował się obraz Dicka bawiącego się nią byleby dostała działkę kokainy.
-Musiałbym mieć Rarri by uciec przed problemami- odpowiedziała na wspomnienie białego proszku i wywróciła oczami zdając sobie sprawę, że Viper prawdopodobnie nie wspomniała o nałogu celowo. Taką przynajmniej miała nadzieję. -Mam nadzieję, że jest ci trudno tak jak mi, te smutne oczy topią się w Margaret Astor.- dodała lekko sarkastycznie, a poniekąd szczerze.
Wywód siostry przypomniał jej o ich wspólnym, nieudolnym samobójstwie, o bólu, którego nic nie potrafiło ujarzmić. Viper miała rację, zawiało chujem i cały jej zapał zgasł. A może zwyczajnie w jej życiu wiało chujem już stanowczo zbyt często? Upiła kolejny łyk wina czując jak powoli wstępuje w nią rozluźnienie. Praktycznie nic nie jadła co nie działało na korzyść odporności na procenty.
-Nie umieramy nawet gdy nieodwracalnie zamykamy oczy. Przed nami wszystko czego nie chcemy pamiętać.- wzruszyła ramionami zdając sobie sprawę, że nieważne gdzie by była to widmo przeszłości zawsze będzie obok niej. Nie było już ucieczki, ani dla niej, ani dla Viper, ani dla żadnego z Monroe. Każdy z członków tej patologicznej rodziny miał umrzeć w tęsknocie za czasami, gdy było dobrze. - I choćbyś wydała na szmaty ze dwieście tysięcy to nadal zostaniesz wieśniarą.- dokładnie tak jak każdy z nich. W stodole narodzeni na stodołę zesłani. -Możesz wziąć ziomali na klip, kupić tech flece, gaz, nóż i pałkę, lecz nie kupisz mówiących prawdę ludzi, którzy byli z tobą też w bagnie.- dodała zwracając uwagę na ostatnie zachowanie Viper w stosunku do niej. Chciała jej tymi słowami pokazać, że naprawdę ją doceniała, że była wdzięczna za tę patologiczną pomoc jaką jej oferowała, za to, że tkwiła obok jej boku mimo całego bólu, który jej zadała. Bez popełnionych błędów i tych ran, to przecież nie byłabym ja.

viper monroe
amalia
lachmaniara
uczennica / taksydermistka — liceum / szopa za domem
17 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
undeniably frightening and undeniably cool
trigger warning
polski rap
Oczywiście, że Viper nie wspomniała o dragach celowo. Tak jakby, na chwilę zupełnie wyleciało jej z głowy, że być może rozmawianie z Amalią na taki temat wymagało jednak lekkiego gryzienia się w język, a że nigdy nie mogła się poszczycić zbyt czułym filtrem na własne słowa, to wyszło jak wyszło. Zorientowała się w tym, co palnęła trochę poniewczasie, ale uznała, że siostra chyba nie będzie się na nią za to gniewać. A jeśli będzie, to w sumie wyjebane - Viper to wciąż była Viper, jakby nie patrzeć i żaden poziom zacieśnienia relacji z pewnością nie wywołałby u niej wyrzutów sumienia tylko przez to, że powiedziała coś nieempatycznego.
Słysząc, że Amalia ma nadzieję, że jej też jest trudno, prychnęła tylko.
-Opiowraki z drugiej strony chcą mi zabrać torbę życia - burknęła, choć może to już była lekka przesada, żeby tak jechać po tym jej uzależnieniu. -Twój strach nie ma żadnej sublimacji, żyjesz wśród upadłych, jesteś odpadkami cudzych kłamstw. Pusty żal - jedyne co pozostanie, kiedy pozbawisz się swoich limitacji - No musiała jej trochę pocisnąć, żeby sobie nie pomyślała nagle, że są przyjaciółkami i teraz Viper jej będzie darowała takie bzdurne gadanie. - Świat stał się za trudny przez emocjonalne inwersje - dodała jeszcze, z czymś na kształt zadumy przebijającym się w głosie. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie z Evą obywać podobnie głęboko filozoficzne rozmowy, bo też zazwyczaj nie uważała, żeby ktokolwiek był godzien słuchać jej refleksji, a jednak - siedziały teraz w zaciszu jej (i Felixa) pokoju i wymieniały się swoimi spostrzeżeniami na temat świata, a Viper upijała się w tempie po stokroć bardziej intensywnym niż by tego chciała.
A potem Amalia nazwała ją wieśniarą, także Monroe już była gotowa znowu na nią naskoczyć, zupełnie jakby wcale nie chroniły się w tych czterech ścianach w sojuszu, z dala od tamtej zgrai histeryków na dole.
- Piję szampana, bo mnie na to stać - zakomunikowała, choć to chyba szampan wcale nie był. Czy był? Viper niezbyt się znała na alkoholach (co było dość niebywałe jak na nią - nie znać się na czymś!), więc ciężko jej było stwierdzić, co właśnie spożywała. Ojciec nauczył ją tylko odróżniać piwo od wódki w ramach ćwiczenia zwojów mózgowych w wieku przedszkolnym i najchętniej na tym zakończyłaby swoją edukację w tym zakresie. - Jak określasz mnie mianem osoby, spróbuj mnie opisać - zażądała jeszcze, chcąc w ten sposób dać jej znać, że gówno tam o niej wiedziała i o jej klipach czy szmatach. -Woleliby mnie pozbawić mojej twarzy, mordo - takie maski potrafię wytwarzać w nieskończoność. Docieram do bazy zawsze, nawet cudzą formą, te darmozjady dalej wierzą w to że jestem sobą - prychnęła zażenowana, bo już jej się powoli wersy słowa kończyły, żeby wyrazić frustrację swą wewnętrzną, także skupiła się na przekazywaniu negatywnych fluidów samą mimiką, ściągając groźnie brwi. - Napisałam na twym lustrze: "jebana dziwko, żryj kapustę!" - przyznała się pospiesznie, bo chyba już mogła - w końcu minęło trochę czasu od tego jak ją odwiedziła w przyczepie, nie? Kto wie, może Amalia nawet tego jej wybryku nie zauważyła?
Zaraz jednak do nozdrzy Viper dotarł dziwny zapach i to był moment, w którym zorientowała się, że siostra zdecydowanie narusza jej przestrzeń osobistą, która była dość rozległa, jakby nie patrzeć. Zmarszczyła nos, po czym nachyliła się nad Evą i zaraz odsunęła szybko.
- Twoje włosy pachną jak beton, kiedy mnie kopali - poinformowała i bynajmniej nie był to komplement. Żeby podkreślić swoje zniesmaczenie, zerwała się na nogi i przeszła wzdłuż regału. Jej spojrzenie na moment zatrzymało się na Monopoly, które w tym pokoju znalazło się z niewiadomych powodów; pewnie Isaac przytargał.
- Nie wiem o co chodzi w tej grze, to śmieszne i przykre - przyznała się, kiwając podbródkiem w stronę planszówki.

Amalia e. Monroe
lorne bay — lorne bay
23 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Prześpię się i zapomnę; mam własne życie, własne smutne, łachmaniarskie życie już na zawsze.
W głowie Amalii prze chwilę zaświtały wspomnienia wieczorów i poranków, kiedy pierwszą rzeczą po jaką sięgała były strunowe woreczki wypełnione białym proszkiem. Uśmiech od ucha do ucha, choć nie było w nim ani grama szczerości. Rozgadanie większe niż zwykle, chęć podbicia świata i energia do uczynienia tego. Próbowała usilnie pozbyć się tych wspomnień nie chcąc by na nowo obudził się w niej głód. Zbyt daleko zaszła by znowu zaćpać, za dużo poświęciła dla swojej trzeźwości i zbyt wielu osobom ją obiecała.
-Z haszyszem i Ameryką, wykładaj towar na blat! Wyprzedzę cały peleton, wykładaj towar na blat!-dodała jeszcze w temacie narkotyków zwracając się do Viper ironicznie, głosem, który sugerował, że ostatnie czego chciała to faktyczne wyprzedzenie peletonu. Była już w stanie żartować o swojej przeszłości i nietrzeźwości, pogodziła się z nią na tyle by sobie na to pozwolić.
Temat jednak szybko się zmienił, a siostra Evy wpadła w tryb filozoficzny doszukując się sensu w bezsensie, który je otaczał, a być może po prostu zwracała uwagę na to skąd brały się ich wszystkie zmartwienia. Słuchała ze skupioną twarzą, ale co każde wypowiedziane słowo upijała kolejny łyk wina. W końcu tego picia pożałuje, to było pewne.
-A Ty w czym szukasz szczęścia? W zmrożonych wódkach, w skrętach? Czy w zdrowych tłuszczach, w węglach? Nie jesteś sobą bez szluga w zębach? Bez tego nowego iPhone'a, bez tego nowego Samsunga w rękach? Codziennie nas kuszą od nowa, a kiedyś starczyła nam stówka w święta-ironizowała oczywiście, oboje wiedziały, że o nowym IPhonie czy stówce na święta obie mogły jedynie pomarzyć. Eva była w pełni świadoma, że Viper nie szukałaby szczęścia w żadnej z wymienionych przez nią rzeczy, bardziej ten opis pasował do niej samej, ale cała wypowiedź była pokryta grubą warstwą sarkazmu i autoironią.
Kim była Viper? Eva musiała się poważnie zastanowić nad swoją odpowiedzią wiedząc, że będzie balansowała na kruchym ego siostry jednocześnie chcąc być do bólu szczera.
-Co zrobić, żeby pomnożyć talent, żeby w krainie marzeń przygotować mu fundament, żeby nie wahać się, gdy wszystko wokół takie same by nie odpowiadać 'Zakopałem' na pytanie 'Co zrobiłem z darem?'?- odpowiedziała przedstawiając siebie jako głos w głowie Viper. Była prawie, że pewna, że tego pokroju myśli przeszywały jej umysł codziennie. Najbardziej utalentowana z rodziny, najlepsza i skazana na najgorsze. Tak widziała ją Eva.
Zmarszczyła brwi. "Jebana dziwko żryj kapustę?" Widziała ten napis, ale czy się nim szczególnie przejęła? Raczej nie. Podejrzewała nawet właśnie młodą Monroe, ale uznała, że nie będzie drążyła tematu, ale jeśli siostra sama to poruszyła...
-Bij mnie po twarzy, nikt nas nie zauważy- odpowiedziała rzucając jej przy tym wyzwanie, choć nawiązywała do bardzo delikatnego tematu. Zwłaszcza po niedawnym pobycie Viper w szpitalu. Cóż, najwidoczniej nie tylko ona nie miała wyczucia. W zamian za nawiązanie do przykrych wspomnień uznała, że przytyku o włosach nie skomentuje. Gdy Viper wpatrywała się w planszówkę Eva zaczęła rozglądać się za butelką, którą przecież musiała przynieść ze sobą.
-Polej mi tego w kubeczek, to nie na kaszel, ale już lubię cię-wyznała w pełni szczerze.

viper monroe
amalia
lachmaniara
ODPOWIEDZ