Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! A nie ma nic lepszego niż niedzielny obiadek u mamy spędzony w gronie ukochanego rodzeństwa. Wszyscy z nich są zapracowani, pochłonięci codziennym życiem i mimo, że się starają być ze sobą w kontakcie, to takie spotkania w ostatnim czasie były rzadkością. A już na pewno Olive od dawna nie była na farmie rodziców. Krążyła między szkołą, mieszkaniem, domem kultury, spotkaniami ze znajomymi... Cały czas coś się działo i lubiła swoje życie- na pełnych obrotach, w chaosie, otoczona tłumem ludzi. Naprawdę je lubiła! A jednak ostatnio coraz częściej ceniła sobie chwile za miastem, wśród natury i ciszy. Czuła, że to jej daje inny rodzaj natchnienia. Dobrze było czasami się udać w takie miejsce, ale nie wyobrażała sobie powrotu na stałe w takie miejsce. Po prostu potrzebowała równowagi w swoim życiu - trochę spokoju i trochę chaosu.

Na szczęście zbliżało się Halloween, a co za tym idzie- ich coroczna tradycja wspólnego wycinania dyni. Zawsze wtedy zjeżdżają się do rodziców, którzy czekają na nich z czymś dobrym do jedzenia i przygotowanym wielkim stołem, aby cała rodzina Halsworth mogła się pomieścić. Olive bardzo się cieszyła na to spotkanie. Miało być miło! Już tak bardzo nie wkurzała się na Thada, że nie powiedział nic o powrocie do Lorne. Odpuściła mu, w końcu to jej brat i go kocha. I skoro o siostrzanym wsparciu mowa, to liczyła, że Annie i Ada nie wygadają się, że kilka miesięcy temu zabrała z przystanku obcego faceta, który teraz u niej mieszka. Przecież wtedy ją by podano jako danie główne! I ją by chcieli pociąć. W sumie to miała nadzieję, że sama siebie nie wyda, bo jak wiadomo była fatalna w dochowaniu tajemnicy i kłamaniu. Aż szok, że wtedy Thadowi się nie wygadała.

Z racji tego, że mieszkały z Adą obok siebie, to uznała, że skorzysta z podwózki. Siostra tankuje, więc zaoszczędzi trochę na benzynie. Przecież nie jest żadną milionerką! A w dodatku to bardzo ekologicznie, żeby jeździć wspólnie samochodem. Mniej spalin generują do środowiska, więc tak- ekologia to było kluczowe, czym się kierowała Olive. Ale za to szarpnęła się na dynie dla wszystkich, zaszalała i każdy z nich dostanie po jednej, aby móc się wykazać i wygrać konkurs. Chociaż wszyscy wiedzą, że wygra go Olive.
Dziewczyny przyjechały na miejsce wcześniej, aby pomóc w przygotowaniach. Mama pewnie się kręciła w kuchni gotując już krem z dyni, bo przecież jedzenia nie można marnować, a nie ma nic lepszego na rozgrzanie niż taka zupa z grzankami. A pani Halsworth robi najlepszą, bez dwóch zdań!

- Może spróbuję wyciąć twarz Thada? Co Ty na to? I dorobię Lennego do kompletu- zaśmiała się próbując wyciąć pierwszą dziurę. Oczywiście powiedziała to ciszej, tak żeby tylko Ada słyszała, bo przecież mama zaraz by ją po uszach zdzieliła się za takie teksty o rodzeństwie. - Maeve! Chodź już, widzieliśmy Cię wiele razy bez makijażu!- tym razem krzyknęła, aby siostra na górze ją usłyszała.


ada halsworth lennart halsworth thad halsworth Annie Halsworth-Callaway Maeve Halsworth
wystrzałowy jednorożec
Miło
lekarka weterynarii — Animal Wellness Center
32 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
this is what makes us girls, we all look for heaven and we put love first. somethin' that we die for it's our curse

Choćby świat się walił, rodzinna farma w Carnelian Land zawsze stała w tym samym miejscu i stanowiła przystań dla każdego z nich. Pewnie dlatego nie bała się tutaj wrócić, gdy jej przygoda w większym mieście zakończyła się w sposób dramatyczny. Dostała wsparcie, jakie potrzebowała, chociaż w chwili przekroczenia progu domu ze wszystkimi rzeczami wrzuconymi do walizek i pudeł prędzej spodziewała się zostania ocenioną i wyśmianą. Powinnaś być mądrzejsza, tego dało się uniknąć. Teraz o Panu-Prawie-Zapomnianym nikt już nie wspominał na głos, zaledwie w aluzjach i niech tak pozostanie.

Nie zdradzała nikomu tego, co odkryła sama z związku z obecnością Buchanana w mieszkaniu Olive. Nie zamierzała robić jej problemów przed rodzicami, którzy mogli nie najlepiej zareagować na wieść o tym, że jedna z ich córek w przypływie heroizmu postanowiła wziąć na przechowanie praktycznie obcego jej mężczyznę. Ada miała wrażenie, że przez jej historię z Adelaide teraz jeszcze bardziej nieufnie podeszliby do tych wieści, dlatego trzymała język za zębami, ale jednocześnie postanowiła przed samą sobą mieć oko na tę sytuację i nie odpuszczać. Nawet jeśli Amerykanin nie sprawiał wrażenia osoby szczególnie podejrzliwej.

Nie oponowała, gdy Olive wprosiła się do jej auta, zadbała tylko o to, żeby w bagażniku wszystko zostało odpowiednio ułożone i mogły ruszać na farmę. Nie było przecież powodu, żeby jechały na dwa samochody, a przy okazji miały pewność żadna z nich się nie spóźni. Skoro zaoferowały swoją pomoc w całym przedsięwzięciu, to teraz musiały się z tego zobowiązania wywiązać. Kiedy z kuchni wydobywały się coraz bardziej pobudzające ślinianki zapachy, Ada zajmowała się dekoracjami.

Dawaj. Ciekawe, czy się domyśli, że to inspirowane nim — szepnęła do niej i obejrzała się za siebie, upewniając się, że pani Halsworth nie przechodziła obok. Tato prędzej pozna się na żartach i jeszcze sam pomoże w najlepszym odwzorowaniu podobizny młodszego z braci. — Thadowi zrób mocny zarost, szybciej się zorientuje, kto był pierwowzorem.

Zaśmiała się, próbując ze swojej dynii zrobić typowego upiorka z trójkątnymi oczami. Wyszedł jej co prawda lekko szczerbaty, ale w tym cały jego urok! Jeśli chodzi o zdolności manualne, nie była najbardziej uzdolniona, jednak wolała się upewnić, że jej latarnia nie będzie beznadziejna. Przyznałaby się bez bicia, że szukała inspiracji na Pintereście, ale póki nikt nie pytał, na głos się nie chwaliła brakiem pomysłów. Jedynie w kwestii makijażu nigdy nie narzekała na brak kreatywności, chociaż dzisiaj postawiła na coś lekkiego. To nie była randka w Moonlight Barze, a rodzinne Halloween, gdzie zrobiła się na Barbie.

Maeve, pobudka! — krzyknęła w kierunku schodów. Najmłodsza z nich oczywiście dalej nie uraczyła ich swoją obecnością, ale na litość niebios, ile można było zwlekać? Odchrząknęła nim znowu podniosła głos, chociaż nie miała pewności, że dziewczyna z góry w ogóle ich słyszy. Może wydzierały się — Zejdź już.


lennart halsworth thad halsworth Annie Halsworth-Callaway Maeve Halsworth Olive Halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Jako najstarszy z rodzeństwa, Lennart czuł się odpowiedzialny za organizowane od lat wspólne święta i spotkania rodzinne, dlatego pilnował by reszta rodzeństwa spotykała się w domu rodziców i celebrowała każdą wspólną chwilę. Gdy byli dziećmi, uwielbiali wspólne rozpakowywanie prezentów, dekorowanie wielkanocnych jajek, wakacje w domku nad jeziorem, który należał do ich wujka czy przebieranki i dłubanie w dyni. Być może, mężczyzna w jego wieku powinien zrezygnować z takich zabaw na rzecz ułożenia sobie życia z kobietą u boku, której nie zdradziłby pod rozgwieżdżonym, afrykańskim niebem ale najbardziej w życiu cenił rodzinę i wiedział, że jeśli sam odpuści te tradycję, jego młodsze siostry także przestaną dbać o tego typu rzeczy. Nic przecież nie cieszyło rodziców bardziej, od domu pełnego dorosłych dzieci.
Po dojechaniu na miejsce, Lennart wyciągnął z samochodu papierową torbę z alkoholem oraz ręcznie wyciętą dynią. Była ona jednak przykryta płachtą, nie chcąc zdradzać swego arcydzieła przed zebraniem się całej rodziny. Drzwi auta omknął pośladkiem i doczłapał się do domu rodziców. Zastukał czubkiem buta, po czym kalecznie otworzył sobie drzwi.
Co wy się tak wydzieracie? Zbudzicie ciotkę Betsy, pochowaną za domem — rzucił z rozbawieniem, trzymając się żartu, który utrzymywał się w rodzinie odkąd dziewczyny poszły do szkoły. Oczywiście straszenie ich było zadaniem Lennarta oraz Thada, jednak tata nie zawsze był z tego zadowolony. Dziewczynki miewały w nocy koszmary, a on czuwał nad ich łóżkiem przez tych dwóch, młodych czubków.
Zignorował w końcu wrzaski sióstr i skierował się prosto do kuchni, by odstawić rzeczy na kuchennej ladzie i przywitać się z matką, która jak co roku przygotowywała dyniowe pyszności. Swojskie uprawy znacznie różniły się od produktów kupowanych w sklepach, więc i smak był dużo lepszy. Nie mógł się już doczekać kolacji.
Dlaczego żadna z was nie pomaga w kuchni? — zapytał dołączając do wydzierania się, by ochrzanić siostry, które zajmowały się wszystkim, tylko nie tym co trzeba. Jak zwykle matka harowała sama, a one stoiły się lub biegały po domu robiąc niepotrzebny hałas. — I gdzie reszta? — zapytał, mając nadzieje, że rodzeństwo dojedzie na czas.


Olive Halsworth
ada halsworth
Maeve Halsworth
Annie Halsworth-Callaway
thad halsworth
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
/ po grach

Annie założyła już własną familię. Miała córkę, męża, teściów i szwagierki, ale wizyty w rodzinnym domu, na farmie, na której się wychowała, zawsze będą dla niej jednymi z najważniejszych wydarzeń w jej kalendarzu. A kiedy jeszcze dochodziło do tego spotkanie ze wszystkimi siostrami i braćmi, wycinanie dyń oraz odrobinka rywalizacji... O tak. Blondynka zdecydowanie na to czkała. Od rana była w bojowym nastroju, doskonale wiedziała już, jaki wzór wytnie na swojej dyni i była niemalże pewna swojej wygranej. Zresztą, jeśli nie ona, to na sto procent zwycięży mała Helenka, dla której kilka dni wcześniej Annie kupiła dyniątko: na tyle małe i lekkie, by dziewczynka sama mogła je sobie nosić po całym domu i pokazywać ją wszystkim ciotkom oraz wujkom. Mama spakowała jej cały plecak zabawek, kolorowych kokardek, tasiemek oraz innych gadżetów (wśród nich był plastikowy nożyk, którym dziewczynka na pewno nie zrobi sobie krzywdy, a poradzi sobie z wycinaniem wzoru na dyniątku; przecież Hela zapłakałaby się na śmierć, gdyby nie mogła ciąć dyni razem z resztą rodziny), na wszelki wypadek naszykowała też kilka wersji strojów (młoda zaraz cała się wybrudzi, więc trzeba będzie ją przebierać), kiedy więc dojechała do rodzinnej farmy, była obładowała gorzej, niż wielbłąd.
- Lenny, pomóż... - jęknęła, gdy powoli wypakowywała się z samochodu i dostrzegła jego auto. Niestety, starszy brat nie miał szans, by ją usłyszeć, więc blondynka musiała radzić sobie sama. No dobra, prawie sama, bo Helenka postanowiła nieść swoje dyniątko, uparła się również, że chce dzierżyć swój plecak pełen wstążek i flamastrów, dla jej mamy pozostała więc siata z ubraniami oraz pieluchami, papierowa torba z kilkoma artykułami spożywczymi (nie chciała zostawiać mamie wszystkich zakupów), do tego jej dynia... Wyszła z założenia, że agent federalny musi być twardy, więc jakimś cudem udało jej się donieść wszystko do domu. Dobrze, że Helenka postanowiła trochę jej pomagać i otworzyła przed nią drzwi.
- Dziękuję, kochanie - uśmiechnęła się do niej, by dziewczynka wiedziała, że należy pomagać. Zaraz potem młoda wbiegła do środka, by wbiec do kuchni, stanąć na jej środku i krzyknąć radośnie:
- Piśłyśmy!
Z wrażenia młoda upuściła swoje dyniątko, ale na szczęście nic mu się nie stało. Nie pękło, nie rozbiło się, ale i tak mała podniosła ją i pokazała babci, by ta oceniła stan "zdrowia" warzywa. Mama Halsworth naklei pewnie na nie jakiś plaster i chociaż na moment zajmie się wnuczką (puściła już nawet porozumiewawcze oczko swojej córce), więc Annie miała chwilę dla siebie i rodzeństwa.
- Czy ty zawsze tak się wydzierasz? Słychać cię nawet u moich teściów - delikatnie uderzyła Lenny'ego w ramię. Oczywiście kłamała, na farmie Callaway'ów nikt pewnie go nie usłyszał, ale naprawdę nie musiał tak krzyczeć. Zaraz jednak się do niego przytuliła, a siostry wyściskała. - Byłabym wcześniej, ale Helena uznała, że dobrze będzie załatwić się jeszcze przed samym wyjściem z domu. Szkoda tylko, że nie wpadła na to, żeby mi o tym powiedzieć, więc musiałyśmy wrócić na zmianę pieluchy.
Nie chciała jakoś wybitnie wdawać się tu w szczegóły, ale... No tak było. Na szczęście kolejnej katastrofy chyba już nie będzie.

Maeve Halsworth thad halsworth Olive Halsworth ada halsworth lennart halsworth
komandos SASR na urlopie — Australian Defence Force
34 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
i do this thing called whatever the fuck i want

who said it's a smart thing to do?
chyba 10.

Naprawdę trudno pokusić się o to, by uznać Thada za rodzinny typ, wystarczy spojrzeć na niego i… wszystkie jego życiowe wybory, które jak się okazuje, nie były takie najlepsze, ale powiedzenie „pozory mylą” po raz kolejny zdaje się udowadniać, że nie wzięło się znikąd. A z pozoru wygląda to tak, jakby przez większość czasu uciekał przed swoją rodziną, nierzadko dosłownie na drugi koniec świata, ale wytłumaczyłby to pewnie tak, że gdyby nie wyjeżdżał, nie miałby okazji się za nim wszystkimi stęsknić! W jego głowie, naprawdę miało sens… Zresztą, lubił spędzać święta z rodziną, właśnie dlatego, że nie zawsze miał tę szasnę. A matka nie przepuściła jeszcze żadnej okazji, by nie wypomnieć mu dramatycznym tonem, że „to mogą być jej ostatnie święta!”, nawet przez telefon robiło wrażenie!
Nie mógł nie przyjechać na rodzinne wycinanie dyń, zwłaszcza, że wszyscy wiedzieli, że zdążył przyjechać kilka tygodni temu i nikomu nic nie powiedział. Nadal upierał się, że powody ku temu miał całkiem słuszne, a skoro już o tym mowa… nie mógł nie przyjechać, nawet jeśli miał przejechać sam. Miał nadzieję, że jakąkolwiek wymówkę znajdzie — wciąż jej nie miał — dla nieobecności swojej żony, zabrzmi ona na tyle wiarygodnie, że nie będą drążyć tego tematu.
Mają przecież drążyć dynie!
Oczywiście, że zapomniał i liczył, że jak co roku, zostawią do niego jakąś, by w ramach tradycji mógł wydrążyć koślawe oczy, usta i wbić w nieszczęsną dynię nóż — ta da, ofiara morderstwa. No, co może być bardziej przerażające? Nie licząc podobizn Thada i Lenny’ego o niezdrowym pomarańczowym odcieniu, ale o tym jeszcze nic nie wie!
Był pewny, że jak zwykle zjawi się ostatni, ale ważniejsze było to, że w ogóle się zjawia, więc wyobrażam sobie, że nieszczególnego go to martwiło. Przywiózł ze sobą alkohol, oczywiście, bo jakoś nie wyobrażam sobie go z sałatką jarzynową, poniekąd dlatego, że obiecał ojcu to przesławne brandy, które sprzedawali tylko w Swanbourne. Było paskudne, już dawno zorientował się, że ojciec zawsze prosił o nie, twierdząc, że to jego ulubione, by miał powód, by przyjechać, więc… oczywiście, że ma ze sobą dwie butelki.
Wiecie po czym wiem, że wszyscy już jesteście? Słychać was w całej okolicy. — Tak, właśnie w taki sposób się przywitał, gdy stanął w progu, jednak, gdy tylko zobaczył ich wszystkich razem, od razu się uśmiechnął. Odstawił gdzieś torbę na bok, by zrzucić z siebie kurtkę i tak dalej. Spodziewał się pytania, gdzie jest Isa, ale póki co, starał się określić, kto jeszcze jest na niego na tyle zły, by musiał martwić się o noże, które jak na złość, dziś wszystkie pod ręką.

Maeve Halsworth Annie Halsworth-Callaway Olive Halsworth ada halsworth lennart halsworth
pinata
m.
bibliotekarka — dom kultury
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Maeve uwielbiała święta. Głównie te, w które jej rodzina zbierała się razem, czyli właściwie wszystkie. Bo to przecież wcale nie tak, że wszyscy mieszkali w Lorne Bay i mogli się odwiedzać kiedy chcieli, prawda. Zawsze znalazła się jakaś wymówka. A w święta nie było wymówek. Święta, jak sama nazwa wskazuje to święty czas, a święty czas należało celebrować rodzinnie. Tak przynajmniej miała zapisane w głowie najmłodsza z Halsworthów. Mamie zaczęła pomagać już dzień wcześniej, ale szybko została wyrzucona z kuchni, ze względu na swoje wątpliwe kuchenne talenty, więc postanowiła przelać energię na coś innego. Wiedziała, że to tylko niedzielny obiad, ale przecież było Halloween! Nie mogła przepuścić okazji, by nie sprezentować drobiazgu swojej ukochanej (i jedynej) siostrzenicy. Nie znała się na dzieciach i wcale nie ciągnęło jej do tego, by je poznawać. Hela miała już trzy lata (chyba, Maeve nigdy nie była pewna ile dziewczynka ma lat), ale Maeve nie miała dużego problemu by wybrać dla niej prezent. Przecież to małe dziecko, one się wszystkim zachwycą. Ostatecznie wybrała misia. Nie byle jakiego misia, bo miś był wielki, a przynajmniej większy od Helenki. Dlatego Maeve nie raczyła zejść na dół i nie reagowała na krzyki sióstr. Musiała przecież jakoś tego misia ozdobić! A że zabrała się za to w dosłownie ostatniej chwili, no to wyszło jak wyszło.
- Jezus Maria i czego tak krzyczycie? U siebie jesteście czy co? - zeszła w końcu na dół, królowa tego domostwa, taszcząc po schodach maskotkę większą od trzyletniej dziewczynki.
- Ja się wcale nie maluję, to po pierwsze, bo nie muszę. Po drugie, dawno już nie śpię, a po trzecie mam prezent dla Helenki i musiałam trochę go ozdobić, nawet jeśli to tylko jedna kokardka. Zobacz, Hela jakiego misia mam dla ciebie! Jest większy niż ty, możesz sobie na nim leżeć jak na poduszce - zwróciła się do siostrzenicy, nie zwracając zupełnie uwagi na niezadowolony wzrok Annie. W sumie, nie wiedziała w jaki sposób starsza siostra na nią patrzy, czy jest zadowolona czy nie z tego, że jej dziecko jest w taki sposób rozpieszczane, no bo to nawet nie była jakaś wielka okazja na taki duży prezent, tylko zwyczajny niedzielny obiad.
Jak już dała Helence tego misia, to zaraz pisnęła, bo w domu pojawił się Thad. Nawet nie dała mu szansy na to, żeby się rozebrał, bo od razu z rozbiegu rzuciła mu się w ramiona, by mocno, mocno wyściskać. Była zła z jednej strony, że kazał jej trzymać tajemnicę jego powrotu, a z drugiej tak mocno się za nim stęskniła, że w tym momencie był dla niej wyżej od ukochanego Lennarta.

Olive Halsworth lennart halsworth Annie Halsworth-Callaway thad halsworth ada halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Nie ma nic piękniejszego niż cała rodzina Halsworth razem w domu. Gdy udawało im się zebrać taką ekipą, to czuła się znowu jak w dzieciństwie. Tłok, gwar, śmiechy, zabawa żarciki, ale i uszczypliwości, wrzaski czy STRASZENIE pochowaną ciotką za domem - to wszystko przywoływało miłe wspomnienia z czasów, gdy razem mieszkali na farmie. Nie było mowy o żadnej nudzie!

- Myślisz, że jest taki mądry? Polemizowałabym z tym- zaśmiała się ze swojego żarciku, który na szczęście usłyszała tylko Ada, bo Thad to by pewnie zaraz zaczął krzyczeć i narzekać pod nosem. A że najstarsza z dziewczyn potrafiła pewne rzeczy ukryć w sekrecie, to i pewnie teraz Olive była bezpieczna. - Maeve, bo przegrasz konkurs!- krzyknęła jeszcze akurat w momencie, gdy do domu wszedł Lenny. Wtedy zorientowała się, że i on mieszka obok nich, więc z nim mogłyby się zabrać. Wtedy żadna z nich nie płaciłaby za paliwo, a i tragarza by z niego zrobiły. Czasami kompletnie zapominała, że brat tak jak i siostra mieszka tuż obok. Chyba za rzadko się z nim widuje.

- A Ty co tam chowasz? Znowu oszukujesz?- spytała kiwając głową na pokrytą płachtą coś okrągłego pod jego pachą. - Siadaj tutaj i wycinaj razem z nami. Wystarczy, że raz się nabraliśmy, że sam wyciąłeś dynię, którą w rzeczywistości kupiłeś w sklepie- i niech nie próbuje jej zagdać, że nie pomaga mamie w kuchni. Olive dla bezpieczeństwa ich wszystkich wycofała się do salonu, bo wiadomo że w kuchni wielkim mistrzem nie jest. Narobiłaby tylko jeszcze wiekszego bałaganu denerwując przy tym mamuśkę.

Gdy tylko drzwi się zaraz ponownie otworzyły, a w progu stanęła kolejna z sióstr i to z córką, to Olive od razu odłożyła nóż na stół i wyciągnęła ręce do Helenki, aby ją porwać na kolana i w swoje ramiona.- Jest w końcu moja ulubienica- powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha i mocno przytulając dziewczynkę. Kochała tego małego człowieka całym swoim sercem i zawsze miała wrażenie, że za mało czasu z nią spędza, ale świadoma że w domu byli też inni, którzy chcieliby się przywitać z tym małym szkrabem, wypuściła ją i skorzystała z okazji, aby tym razem przytulić Annie. - Oh śmierdząca sprawa- zarzuciła sucharem, z którego sama się pewnie śmiała najgłośniej z zebranych. I skoro już nie miała dziecka na kolanach, to powróciła do ozdabiania swojej dyni podobizną Thada, który postanowił jej pomóc pozując i stając właśnie przed nimi.

- I bardzo dobrze! Niech wszyscy wiedzą, że Halsworthowie się zjechali!- powiedziała dosyć głośno z dumą w głosie, wypinając pierś do przodu i wysoko podnosząc podbródek. U nich zawsze było dosyć donośnie. Nie mogło być donośnie, gdy żyli w osiem (!!) osób pod jednym dachem. Czy oni wszyscy się już od tego odzwyczaili?
Na szczęście Olive nie siedziała w głowie Maeve i nie wiedziała, że jej ulubionym rodzeństwem byli chłopaki, a nie ona. To by jej serce złamało! - Oh jesteś w końcu! A pozostałych juz nie wyściskasz? - spytała wyciągając do niej ręce jak do Helenki wcześniej i czekała jak Maeve i ją przytuli.


ada halsworth lennart halsworth Annie Halsworth-Callaway thad halsworth Maeve Halsworth
wystrzałowy jednorożec
Miło
lekarka weterynarii — Animal Wellness Center
32 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
this is what makes us girls, we all look for heaven and we put love first. somethin' that we die for it's our curse

Niedługo już Olive i Ada nie były jedynymi obecnymi z rodzeństwa – nie licząc, oczywiście, Maeve, która dalej nie zaszczyciła ich swoją obecnością. Jedno za drugim zjeżdżała się reszta sióstr oraz ich bracia, gdy zbliżała się ustalona wcześniej godzina, a hałas stale narastał z kolejną nową twarzą mającą więcej czy mniej do powiedzenia. W takich przypadkach Halsworth przypominała sobie skąd wzięła się jej niezachwiana podzielność uwagi. Inaczej nie radziłaby się otoczona tak wieloma osobami, by chociaż częściowo śledzić rozmowy i orientować w sytuacji. Uniosła wzrok znad swojej dyni słysząc jak pierworodny wchodzi do środka i zaśmiała się z jego żartu.

Oho, przyszedł i się rządzi jakby był u siebie — mruknęła niby to dyskretnie do Olive, ale na tyle głośno, by Lennart mógł to usłyszeć. Miała zamiar pójść właśnie do kuchni zostawiając swoją dyniową zjawę, która była już gotowa, ale z czystej złośliwości pozostała jeszcze w miejscu, posyłając wesołe spojrzenie bratu zza ramienia. — Maeve siedzi na górze, na razie tylko my jesteśmy tutaj.

Na razie było bardzo chwilowe, bo za jakiś czas usłyszeli małą Helenkę oraz Annie. Uściskała siostrę, gdy zbliżyła się do nich, a na czubku głowy ulubionej (bo jedynej!) siostrzenicy złożyła krótkiego całusa. Skinęła tylko głową na wytłumaczenie siostry; to oczywiste, że przy dziecku pracy nigdy nie brakowało, a wypadki takie czy inne zdarzały się regularnie. Nikt nie miałby jej za złe nawet znacznego spóźnienia, ale cieszyła się widząc ją.

Widok Maeve również stał się dla niej powodem do szerszego uśmiechu.

Siostrzyczko, oczywiście, że nie musisz. Wyglądasz pięknie bez niego — stwierdziła niemal z takim rozczuleniem jakby mówiła do małej Helenki, chociaż najmłodsza z nich miała już dwadzieścia jeden lat. Pomyślałby kto, że minęło już tyle lat, a ona przecież pamiętała dobrze dzień, gdy pierwszy raz zobaczyła niemowlę przedstawione jej tym imieniem. Miś faktycznie był duży i biedna Hela nie zdołałaby go nawet objąć swoimi krótkimi rączkami, ale sama uwielbiała za dziecka tak ogromne maskotki. — Masz tu dynię, Maeve. Wyczaruj coś ładnego! — wskazała na krągłe warzywo obok siebie, nieprzyozdobione jeszcze w żaden sposób.

To jednak nie zdobyło należytej uwagi, bo prędko pojawił się ostatni z ich rodzeństwa. Ciężko było jej winić młodą o to, że rzuciła się na niego. Od jego powrotu nie minęło tak dużo czasu, by zdążyli się przyzwyczaić na nowo do jego obecności w Lorne.

Widać, kto tu jest ważniejszy — pokręciła głową z udawaną dezaprobatą wtórując Olive i wydymając przy tym wargi. Zaraz uśmiechnęła się szeroko do mężczyzny. — Cześć, braciszku! — wstała, podchodząc do Thada i obejmując go. Przesadny kontakt fizyczny nie był czymś, co uwielbiała Ada i do czego garnęła się mocno, ale dla swojego rodzeństwa była przygotowana na zrobieniu wyjątku. — Oj, myślałby kto, że to taki hałas. Dawniej przez tyle lat nas znosili, a nagle to taki problem — zaśmiała się.

lennart halsworth thad halsworth Annie Halsworth-Callaway Maeve Halsworth Olive Halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Harmider wywołany przybyciem wszystkich dzieci Państwa Halsworth, nie był niczym zaskakującym. Każdy potrzebował własnego głosu i starał się przekrzykiwać innych, przez co tworzył się mały Meksyk. W całym tym hałasie, usłyszeć można było trzaskanie garnków w kuchni oraz głośno odpalony telewizor w salonie, który okupowany był przez głowę rodziny. Już na wstępie, Lennart poczuł się mocno przebodźcowany.
Dlatego ruszył w stronę drzwi, gdy pojawiła się jego siostrzenica, by wziąć ja na ręce i wyściskać (tym samym chroniąc ją przed zdeptaniem).
Moja księżniczka! — zawołał, unosząc dziewczynkę nad głową i uśmiechnął się radośnie. Mała jednak była zabsorbowana całym tym towarzystwem, piszczącymi ciotkami i wielkim misiem, którym została przekupiona. Najwidoczniej sama obecność ulubionego wujka już nie wystarczyła. — Ja się wydzieram? Próbuje je uciszyć, bo za moment ojciec podgłośni telewizje i pękną nam bębenki — odpowiedział Annie, chcąc zwrócić uwagę na krzyczące i biegające po domu siostry, które ten harmider tworzyły. On starał się jedynie nad tym zapanować ale jak widać, nie szło mu to najlepiej.
W końcu pojawił się też Thad i ku jego zdziwieniu, wcale się nie spóźnił. Wiedział, że brat nie był fanem wycinanek w dyni i zwykle mocno przeciągał moment swego przybycia, bo wpaść, gdy już będzie po wszystkim ale to znaczyłoby też, że ominęłoby go pyszne jedzenie, które przygotowywała w kuchni mama. No cóż, coś za coś!
Oh już nie zazdrość, Olive. Jestem niekwestionowanym mistrzem rzeźbienia w dyni i po ponad trzydziestu latach tradycji, nie muszę już wam niczego udowadniać. Odrobinę podziałałem w mieszkaniu, by nie stracić za wiele czasu na babranie się z tym tutaj — odparł i uszczypnął siostrę w ramię. Fakt, że w przygotowaniach pomagała mu Megara przemilczał ale nie mógł odmówić przyjaciółce tak przedniej zabawy.
Gdy wyprzytulał wszystkie, jakże zaskakująco stęsknione siostry, upewnił się, że mama nie potrzebowała w kuchni pomocy i wrócił do salonu, by odebrać ojcu pilota i ściszyć stare pudło, które rozwalało mu czaszkę. — Thad, otworzysz butelkę? Napijmy się z ojcem — zaproponował wołając z salonu, chcąc tym samym odciągnąć staruszka od ekranu — A wy, zabierzcie się lepiej za nakrywanie do stołu, bo dopóki wszystko nie będzie gotowe i zjedzone, mama nie pozwoli nam świnić dynią przy stole — dodał i westchnął głośno, chcąc by dziewczyny pomogły kobiecie, która pół dnia spędziła przy garach. — Może jak się przysłużycie, zasłużycie na odrobinę szkockiej dla posmaki — dodał na zachętę, chociaż dla dziewcząt przeznaczony był inny alkohol. Mężczyźni pili mocniejsze i bardziej wyrafinowe trunki, paląc przy tym cygara a, kobiety mieszały procenty z kolorowymi napojami.


Annie Halsworth-Callaway
thad halsworth
Maeve Halsworth
Olive Halsworth
ada halsworth
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Mniej więcej właśnie tak zapamiętała życie w rodzinnym domu: hałas, przekrzykujące się siostry, bracia próbujący je uciszyć. Nie zamieniłaby tego na nic innego. Oby tylko w tym całym harmidrze odnalazła się też mała Helenka, ale chyba podobało jej się to, że przez jakąś część czasu była w centrum uwagi. Dobrze, że uwagę rodzeństwa absorbował również Thad. Annie uśmiechnęła się do niego, bo akurat jej złość na brata już przeszła.
- Ozdabianie prezentu to coś, co wszyscy rozumiemy - a przynajmniej rozumiała to ona, więc Maeve była w jej oczach usprawiedliwiona. Zresztą, młoda miała na ten temat identyczne zdanie, bo od razu podeszła do misia. Annie zdążyła już chyba przyzwyczaić się do tego, że córa jest najbardziej rozpieszczanym dzieckiem w tej części miasta. Czy można dziwić się wujkom i ciotkom? Ależ skąd! Na szczęście dziewczynka doskonale znała już słowo "dziękuję" i bardzo ładnie podziękowała cioci Maeve za wielkiego misiaka. O tak. Dziś zdecydowanie będzie ciągnęła go po całym domu i kładła się na nim nawet na środku pokoju.
- Na szczęście sytuacja jest już opanowana i teraz skupiamy się już tylko na zabawie i dyniach.
Nawet jeśli w domu rzeczywiście było odrobinę za głośno, to i tak chyba nikt nie zamierzał się uciszać. Tyle dobrego, że rodzice również tego nie robili. Mama chyba nawet cieszyła się, że w domu panuje aż taki gwar, tata pewnie też ucieszy się, kiedy synowie mu poleją. Kto wie, może będzie musiał kryć się z alkoholem przed żoną, która zaraz zacznie mówić, że ojciec ma wysokie ciśnienie, że bierze leki... Ale nie uprzedzajmy faktów. Póki co kobieta rzeczywiście była zajęta w kuchni, więc Annie postanowiła posłuchać Lennarta i poszła pomagać mamie, próbując zaciągnąć za sobą siostry.
- Dobra, jak już nacieszycie się Thadem, to chodźcie do kuchni - rzuciła. Ona sama też przytuli brata, ale za chwilę, kiedy już będzie do niego nieco swobodniejszy dostęp. - Na Boże Narodzenie trzeba będzie chyba dokupić dodatkowy komplet talerzy, bo z każdym rokiem jest nas coraz więcej przy stole - zagadnęła Adę i zerknęła na Olive. Ciekawe, czy starsza z trzech pań miała okazję poznać współlokatora tej średniej? Annie nie zamierzała oczywiście o niczym wspominać, a już na pewno nie w obecności braci. Kiedy będzie chwila, na pewno pogadają sobie na spokojnie z Olive, ale czy w tym domu będzie dziś w ogóle spokojnie?
- A może otworzyłbyś nam jakieś wino? - zwróciła się do Lennarta. Co on myśl, że będzie siedział ze szklaneczką i nic nie robił? Niech chociaż zrobi dobry uczynek dla ludzkości.

thad halsworth Maeve Halsworth Olive Halsworth ada halsworth lennart halsworth
komandos SASR na urlopie — Australian Defence Force
34 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
i do this thing called whatever the fuck i want

who said it's a smart thing to do?

Nie można powiedzieć, że odwykł od tego całego zgiełku, hałasu i bałaganu, który robili wokół siebie Halsworthy, gdy tylko mieli okazję przebywać wszyscy w jednym pokoju przez dłużej niż kwadrans… zdecydowanie nie, ale czasami miał wrażenie, że tydzień na froncie to jak wakacje w sanatorium! I to nie byłby żart, choć nawet jeśli byłoby inaczej, najpewniej nikogo by nie rozbawił! A matka złapałaby się za serce, krzycząc Thaddeus! (jako że podobno była pomysłodawczynią tego imienia, uważała, że ma prawo go tak nazywać, a on nie ma prawa się krzywić), a on musiałby prędko wycofać się z tych słów, mówiąc, że oczywiście żartował.

Co nie oznacza, że zbierając się na rodzinny obiad, wcale nie przygotowywał się jak na spotkanie z wrogiem. Brakowało tylko, żeby strzelił sobie paski czarną farbą kamuflażową na twarzy jak Rambo. Ale naprawdę cieszył się, że ich wszystkich zobaczy, nawet jeśli nie okazał tego jakoś szczególnie, gdy przyjechał do domu — i przez ponad tydzień chował się pod kamieniem w Tingaree. — to dziś trochę naiwnie myślał, że może dziewczyny już mu to wybaczyły?

Najwyraźniej! Tak przynajmniej pomyślał, gdy najmłodsza z Halsworthów nagle wpadła mu w ramiona.

Cześć pchło — odparł, gdy uściskał ją mocno i na moment oderwał od podłogi, bo tak, w jego oczach wciąż miała dwanaście lat, stąd też ta pchła! Chyba wolał nie wiedzieć, jak wiele mu umknęło od czasu, gdy widzieli się ostatni raz. Zresztą, on dawno pogodził się z tym, że dla Meave numerem jeden był Lenny, więc… to generalnie jego problem! Dokładnie tak.

Ciebie widzi częściej — mruknął do Olive, a gdy podszedł bliżej, by się z nią przywitać, coś go zatrzymało w połowie drogi, bo gdy spojrzał przez jej ramię, zobaczył to dyniowe monstrum nad którym pracowała i… — A co to niby ma być? — zapytał, przekrzywiając głowę, jakby nie do końca wiedział, z której strony spojrzeć, no i nie miał też pojęcia, że pożałuje tego pytania! Spojrzał odruchowo na drugą dynię leżącą na stole i… coś jakby zaczęło mu świtać, ale porzucił tę myśl dokładnie w momencie, gdy Ada podeszła do niego, żeby go uściskać, co też zrobił! Jako jedyna nie suszyła mu głowy, że zachował się jak dupek, więc aktualnie ją lubił najbardziej, tak.

Nie przeoczył też Annie i małej Helenki — i gigantycznego pluszaka! — przywitał się jak człowiek, ale gdy tylko podszedł bliżej i zobaczył minę siostrzenicy na jego widok, która jakby zapomniała, że widziała go zaledwie kilka dni wcześniej i dziś postanowiła mu nie ufać, prędko się wycofał, unosząc ręce w geście obronny, rzucając siostrze rozbawione spojrzenie. Będzie potrzebował większego zająca czy królika, cokolwiek to było.

Więc całe to witanie mieli już za sobą! Pozostało mu jeszcze tylko znaleźć matkę i sprawdzić, czy nadal jest wydziedziczony, za to, że zjawił się w domu dopiero tydzień po swoim przyjeździe

Słysząc propozycję brata, klasnął w dłonie ucieszony, bo choć sam trunek był paskudny, był dobrym powodem, by wymigać się od torturowania dyni.

Po jednej na głowie chyba… — mruknął w stronę brata, w przeciwieństwie do niego, nieco ciszej, choć wątpił, gdy którakolwiek w sióstr to usłyszała, bo blondyn zaczął już wydawać wszystkim polecania, a Thad… postanowił się nie wtrącać. Oparł się o krawędź blatu, krzyżując ręce na piersi i czekał na pierwszy sprzeciw! Słysząc jednak co powiedział o „szkockiej dla posmaki”, spojrzał na niego unosząc lekko brew. Teraz, teraz to już wolałby wyjść, żeby przypadkiem nie oberwać jakąś łyżką zamiast niego!

Za to, gdy Annie wspomniała o dodatkowym komplecie talerzy, bo co roku jest ich przy stole co raz więcej, rzeczywiście poczuł, że musi wyjść i niewiele myśląc odbił się od blatu i skierował swoje kroki do salonu, gdzie miał pewnie zastać ojca.

Maeve Halsworth
Annie Halsworth-Callaway
Olive Halsworth
ada halsworth
lennart halsworth

pinata
m.
bibliotekarka — dom kultury
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Maeve oczywiście się rozpłynęła kiedy Helenka swoim dziecięcym głosikiem podziękowała jej za prezent. Pisnęła z zachwytu prawie tak samo głośno jak wtedy, kiedy Thad pojawił się w domu. Wtuliła się mocniej w brata, kiedy nazwał ją pchłą i przez chwilę czuła gulę w gardle a serce prawie jej wyskoczyło z piersi, tak była podekscytowana tym, że w końcu wszyscy są w komplecie.
- Wyściskam - zgodziła się z Olive, w której ramiona wpadła w sekundę po tym jak Thad postawił ją na ziemię a ona łaskawie się od niego odsunęła. Według daty swojego urodzenia była już dorosła, a według przepisów mogła pić alkohol w każdym zakątku Ziemi, jednak będąc otoczona o tyle starszym i bardziej doświadczonym rodzeństwem, nadal czuła się jak dziecko. W ogóle jej to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie, uwielbiała być kochana i rozpieszczana, chociaż z niechęcią rok po roku oddawała swoje pole małej Heli.
W końcu wyściskała wszystkich, a potem spojrzała na smętną dynię, która na pewno chciała być pięknie ozdobiona i na pewno chciała żeby robiła to najmłodsza Halsworth.
- No dobra, ale jak postawicie ją przed domem i syn sąsiadów znowu się popłacze to będzie twoja wina - wycelowała w Adę palec wskazujący, bo cóż… Nie było dla nikogo tajemnicą, że Maeve do jakichkolwiek prac artystycznych nie miała ani ręki, ani pomysłu. Jej ostatni popis wycinania w dyni popłakał połowę dziaciaków, które przyszły po cukierki, bo był tak okropnie brzydki, że nie dało się na niego patrzeć.
- A chłopcy sprzątają po kolacji. Obiedzie znaczy - wzięła się pod boki i spojrzała na Lennarta unosząc wysoko brodę (możliwe, że stanęła też na palcach żeby być wyższą, ale cicho, nikt nie widział), no bo jak to tak, przychodzi i od razu wszystkim dyryguje. Ona też ma coś do powiedzenia w tym domu! Ale tak serio, nie przeszkadzało jej to ani trochę, bo zaraz wytknęła mu język i polazła za Annie. I oczywiście zwróciła uwagę na jej słowa o dodatkowych talerzach i jak zawsze zinterpretowała po swojemu, no bo dlaczego nie.
- Ooooo, ktoś bierze ślub? Bo wiecie, ja to w sumie lubię wesela, więc ktoś już by mógł. Znaczy znowu, ale wasze wesela były tak dawno temu, że ja już nie mam z tego prawie nic w pamięci - pokiwała głową z dezaprobatą na własną pamięć, mając na myśli oczywiście Annie i Thada, bo chyba tylko oni z szóstki rodzeństwa mieli taką imprezę. Chociaż istnieje ryzyko, że mogę się mylić, nie ogarniam nic już.

Olive Halsworth
ada halsworth
lennart halsworth
Annie Halsworth-Callaway
thad halsworth
ODPOWIEDZ