eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
024.
I have often dreamed of a far off place
Where a great warm welcome will be waiting for me
{outfit}

Nie był w stanie określić czy sie cieszył czy stresował tym wyjazdem. Z jednej strony, dawno nie był na wakacjach, minęło też kilka dobrych lat odkąd odwiedził Kretę po raz ostatni i trochę się stęsknił za tą częścią rodziny, której się dorobił dzięki związkowi z Selene. Nie kontaktował się z nimi bo uważał, że nikt z nich nie chciałby z nim tego kontaktu utrzymywać. Dlatego był bardzo miło zaskoczony tym zaproszeniem i nie było możliwości, by mógł im odmówić. Z drugiej strony po raz pierwszy zostawiał galerię samą. To było jego oczko w głowie i starał się jak tylko mógł, by galeria funkcjonowała na wysokim poziomie. Miał nadzieję, że ten jego krótki urlop nie sprawi, że nagle wszystko legnie w gruzach. Starał się ufać swoim pracownikom ale miał w sobie jednak cos z własnego ojca i lubił sprawować kontrolę nad tym co należało do niego... i akurat w wypadku Jamesa była to tylko firma, bo nigdy nie wpadłby na to, by mieć kontrolę nad kimś. Jego ojciec... no on pod tym względem był nieco inny. Kolejne czego się obawiał to tego, czy Aspen poradzi sobie z Bobem. Może nie powinien obciążać jej opieką nad zwierzakiem? A może akurat dobrze jej to zrobi, bo będzia miała na kim skupić swoją uwagę. James wiedział jak to jest byc krótko po rozwodzie i obecność zwierzaka mogła jej nawet w sumie pomóc. Zresztą, teraz już nie miał wyjścia, bo właśnie ich samolot podchodził już do lądowania. Droga była dość przyjemna. Większość czasu razem z Selene przegadali i oglądali stare sezony Drag Race, bo oboje lubili ten program. Zdrzemnęli się też trochę, bo jednak podróż była dość daleka. Wcześniej mieli też dwie przesiadki i kręcili się po lotniskach, także sen dobrze im zrobił.
Gdy wylądowali to musieli odnaleźć swój bagaż i całe szczęście nie zajęło im to długo, bo przed lotniskiem stał już kuzyn Selene, który miał ich zawieźć do rodzinnego domu. Niby spoko, ale facet był bardzo głośny, gadał ciągle jakieś rzeczy po Grecku i zdecydowanie zachowywał się jakby brał metamfetamine. Wpakowali wszystkie bagaże do bagażnika i na przednie siedzenie, bo James i Selene byli zgodni co do tego, że nikt nie chce siedzieć obok zwariowanego kuzyna. - Mam wrażenie, że zaraz zginiemy - powiedział do Selene łapiąc się o oparcie fotela z przodu, gdy auto skręciło na stromym zakręcie z bardzo dużą prędkością, a trzeba nadmienić, że samochód lata świetności miał już za sobą. - Jak przeżyjesz to powiedz Bobowi, że schowałem jego kocimiętkę - zażartował sobie spoglądając na Selene z głupim uśmiechem na ustach. - Podekscytowana? - Zapytał, bo jednak nie widziała się z rodziną przez dłuższy czas więc James zakładał, że musiała się bardzo cieszyć na możliwość spędzenia czasu w ich towarzystwie. - Uwielbiam te widoki - stwierdził wyglądając przez okno. Krajobrazy Krety zawsze łapały go za serce. Chciałby się nimi cieszyć bardziej, ale akurat znów był ostry zakręt, w który weszli z dużą prędkością. - Może się z nim zamienię... - on by to lepiej pokierował, może i byliby nieco później na miejscu, ale przynajmniej w jednym kawałku.
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
013.
James Diamini
Selene Andrianakis
{outfit}
Selene stresowała się lotem na Kretę. Wcześniej, jak tylko dostała zaproszenie na urodziny babci, to stresowała się tym, że będzie musiała powrócić na wyspę z informacją, że zapomniała wszystkim wspomnieć o tym, że się rozwiodła. Później wpadła na świetny pomysł, że skoro dogaduje się z Jamesem to może go zabrać ze sobą. A, że on się zgodził i to nawet entuzjastycznie to Selene uznała, że może będzie mogła udawać przed rodziną. I to ją stresowało. Ostatnie parę dni były tak szalone, że doznała kolejnego rodzaju stresu. Stresowała się obecnością Jamesa, ale nie z powodu, o którym wspomniałam wcześniej. Teraz się stresowała w związku z tym, że pocałowali się, wyznali sobie prawdę na temat uczuć, które nie wygasły i postanowili nic z tym nie robić. A przynajmniej postanowili się nie spieszyć. Bo ewidentnie wszystko zapowiadało to, że coś się wydarzy. Selene jednak nie wiedziała co. Nie chciała nawet dopytywać i miała nadzieję, że na chwilę obecną Diamini nie poruszy tego tematu.
No i na szczęście nie poruszył. Podróż była przyjemna i chodzenie między lotniskami również. Im dalej w las tym Selene mniej się stresowała. Właściwie to zaczęła się czuć jak za czasów kiedy byli razem. Oglądali ulubione programy, rozmawiali o pierdołach, kupowali sobie słodycze na bezcłowym. Śmiali się i nikt nie wspominał o ich ostatnim spotkaniu. Rzeczywiście robili wszystko wolniej i dawali sobie czas. Pasowało jej to.
Uściskała się z kuzynem i oczywiście rozmawiała z nim po kreteńsku. Rozmowa jednak nie trwała zbyt długo. Selene nie chciała sprawić, żeby James się czuł niekomfortowo, a jednak jej kuzyn po angielsku potrafił się tylko przywitać i odpowiedzieć ile coś kosztuje. Mimo, że nawet nie pracował jako sprzedawca. –Przestań. – Zaśmiała się, ale odruchowo też trzymała się oparcia fotela przed sobą. –Mają w tym życiowe doświadczenie. – Nie zdarzało się wcale, żeby ktoś zjechał z klifu i miał wypadek. Wszyscy są do przyzwyczajeni do takiej jazdy. –Trochę. Ale teraz już bardziej zestresowana wszystkimi komentarzami jakie usłyszę od rodziców. – Pewnie będą gadać, że jest za chuda i że powinna się cieszyć, że już ma męża, bo nikt nie chciałby tak chudej kobiety za żonę. Gdyby wiedzieli, że jest po rozwodzie, to pewnie o rozwód obwinialiby właśnie to, że jest po prostu za chuda. –Ty się denerwujesz? – Biedny James nawet nie wiedział, że ma więcej powodów do bycia zdenerwowanym niż ona. Rodzice pewnie będą do niego i tak gadać po grecku, więc nikt się nie zrozumie. W tym wszystkim będzie Selene, która będzie przekręcać wszystko. Hehe. Plan idealny.
-Nie ma po co. Już widzę dom. – Westchnęła i kiwnęła głową w kierunku klifu, na którym znajdował się dom państwa Andrianakis. Teraz to już zaczęła się stresować. Po kolejnych dziesięciu minutach, w końcu dojechali. Selene zdążyła tylko otworzyć drzwi i już słychać było jej mamę, która biegła, żeby się z nimi przywitać. Za nią dumnie kroczył tata Andrianakis, który nie był tak wylewny i spragniony uczuć jak jego żona. Selene przytuliła się z mamą, uściskała ją, a ta zaraz przeszła do Jamesa, którego również zaczęła witać jak swojego własnego syna. Selene patrzyła na to i ściskało ją w żołądku na myśl, że musi ich wszystkich okłamywać. Zaraz przeszła do taty, którego przywitała krótkim uściskiem i z którym po kreteńsku zaczęła omawiać lot i przesiadki. Sam zapytał!
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
James spojrzał na nią z ukosa, bo był święcie przekonany, że to jakas bzdura. Życiowe doświadczenie... on miał pewne życiowe doświadczenia związane z jego ojcem, a sam nie był rasistą, więc nie wierzył też w to, że nic im się może nie stać. Wolałby sam prowadzić ten samochód, czułby się wtedy bezpieczniej, ale już nie chciał nic mówić, bo to jednak była jej rodzina. Starał się im ufać! - Ciekawe jakie to mogłyby być komentarze... że pieknie wyglądasz? Że masz udaną karierę? - No z jego punktu widzenia tak właśnie było i uważał, może dość naiwnie, że Selene nie ma się czym przejmować, bo jej rodzice będą mieć względem niej tylko pozytywne komentarze. - Ja? Nie. Twoi rodzice mnie kochają - machnął ręką i uśmiechnął się do niej szeroko, a później złapał ją za dłoń. - Nie masz się co stresować, będzie dobrze - stwierdził chcąc jej dodać nieco otuchy i miał nadzieję, że to mu się udało. - Poza tym... i tak nie zrozumiem zbyt wiele - dodał i wzruszył ramionami, a później zabrał swoją rękę, bo jednak pamiętał, że obiecali sobie z Selene, że nie będą się z niczym spieszyć. Nie chciał więc jej dodawać jakiś negatywnych odczuć. Miał nadzieję, że będą się dobrze wspólnie bawić. Na chwilę obecną tylko to się dla niego liczyło. Nic więćej.
James zawsze był pod wrażeniem tego jak Selene mieszkała w Grecji. Jego rodzinny dom był o wiele, wiele, wiele gorszy niż ten, w którym przyszło dorastać jego byłej żonie. Zresztą, on pewnie nawet nie miał domu, tylko mieszkanie, które dzielił z matką i bratem, po tym jak rodzice się rozwiedli. Jego ojciec, cóż... on miał nieco więcej szczęścia i pewnie ze swoją piękną, nowa, białą rodziną miał domek z równie białym płotkiem. W obecnych czasach James nie mógł jednak narzekać, bo i jego chata była całkiem spora, nowoczesna, ale też miała ten artystyczny klimat. Nie było to jednak nic wybitnego w porównaniu do tego pięknego, klimatycznego miejsca, w jakim się obecnie znajdowali. Nie dziwił się, że Selene tęskniła za domem. Też, by tęsknił. Gdy blondynka witała się z matką, to James pomógł kuzynowi wypakowac ich walizki i nim odstawił ostatnią na ziemi już został uściskany przez eks teściową, które coś starała się do niego powiedzieć łamanym angielskim. Pewnie było to tylko dzień dobry, ale James zawsze doceniał jej starania. Później przywitał się z ojcem Selene przez stanowczy i męski uścisk dłoni. Całe szczęście, że jej stary nie miał go za jakiegoś zniewieściałego, pewnie imponował mu tym, że był w wojsku, a przynajmniej James sobie to wmawiał. - Dom jest nawet ładniejszy niż to jak go zapamiętałem - stwierdził do Selene, gdy stanęli w końcu obok siebie. - Zaniosę bagaże, tylko zapytaj mamy gdzie mogę je położyć - nie wiedział, które miejsce miało być ich i w sumie to trochę się teraz zaczał stresowac tym jak będą spać. Czy mama Selene dojdzie do wniosku, że skoro już nie są małżeństwem to mają się rozlokować po dwóch stronach domu, czy może będą mieć pokoje obok siebie... czy może będa spać razem... nie, to by było chyba dziwne.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
Pewnie gdyby nie byli do tego przyzwyczajeni to ciągle słyszałoby się wiadomości o tym jak ludzie randomowo zjeżdżają z klifów, bo nie potrafią prowadzić. A prawda jest taka, że nawet nie słychać o tym, żeby turyści odpierdalali takie rzeczy. A wiadomo, że o turystach usłyszelibyśmy prędzej niż o rodowitych Kreteńczykach. Selene samą podróżą po takich drogach nie była tak zestresowana jak spotkaniem się z rodzicami, których jednak nie widziała parę lat.
-Może takie komentarze usłyszałabym od normalnych rodziców. Niestety moi do takich się nie zaliczają. – Dobra. Poza tym okazjonalnym rasizmem i wymaganiu od córek nie wiadomo czego, to ci rodzice nie byli jacyś najgorsi. Bywali gorsi rodzice. Zdecydowanie gorsi. Tacy, którzy sprawiali, że dziecko przez całe życie czuło się jak porażka, albo tacy, którzy dziećmi w ogóle się nie przejmowali. Selene powinna się cieszyć, że ma dwoje żywych rodziców i to takich, którzy się o nią i siostrę troszczyli. Na swój posrany sposób, ale się troszczyli. Zaśmiała się w reakcji na to jak swobodnie się czuł jadąc do jej rodziców. Zazdrościła mu tego. Zwłaszcza, że James jechał tam z myślą, że jej rodzice myślą o nim jako o jej byłym mężu. Może bardziej by się stresował, gdyby znał prawdę. Chociaż zakładała, że akurat James nie stresowałby się czymś takim. –Zazdroszczę ci. Ja wiem, że mnie kochają, ale nie zmienia to faktu, że i tak się stresuję. – No nie chciałaby zostać przyłapana na tym, że jednak okłamywała ich przez ostatnie lata. Najwyżej, jak jej się uda pociągnąć całą tą szaradę przez cały wyjazd, to później smsem, albo informacją na rodzinnej grupie przyzna się do tego, że już nie jest z Jamesem. Oczywiście ubierze to w słowa tak, żeby myśleli, że rozwiedli się po powrocie z Krety, a nie dwa lata temu. To nie miałoby sensu co nie. Skinęła głową i ścisnęła lekko jego rękę, kiedy ją chwycił. Trochę żałowała, że ją zabrał, ale domyśliła się powodu, dla którego to zrobił. Sama zrobiłaby to samo. Coś sobie jednak obiecali.
-Rodzice odnowili go w ostatnich latach. – Powiedziała po tym jak mama gorąco ich powitała i zaczęła po kreteńsku gadać o ty jacy to pewnie są głodni i zmęczeni i ona już idzie parzyć herbaty i podgrzać coś do jedzenia, a oni w tym czasie niech się ogarniają. Ogólnie to też nie pamiętam czy jej rodzice już odnowili ten dom czy dopiero mieli to zrobić. Ale załóżmy, że już odnowili, żeby babcia mogła świętować swoje urodziny w zajebistej chacie. Chociaż pewnie sama impreza nie odbywała się nawet w domu tylko na ogrodzie, albo w jakiejś zaprzyjaźnionej winnicy. Pewnie ta druga opcja. –Pomogę ci. I tak muszę iść z tobą, bo jednak muszę się odświeżyć. Mama nam teraz odgrzeje coś do jedzenia, więc mamy jeszcze kilka minut spokoju. – Posłała mu uśmiech i wzięła ich podręczne bagaże. Nie wykłócała się z Jamesem o targanie toreb. Dałaby oczywiście radę, ale chciała popatrzeć jak Diamini napina te nowe bicki, których ona nie miała jakoś specjalnie okazji doświadczyć. Poszła też przodem, żeby mu tą drogę pokazać, ale szła wolno, żeby James nie czuł presji związanej z dotrzymaniem jej kroku. –W środku niewiele się zmieniło. – Dom również był odświeżony, ale wszystko pozostało takie samo. Selene wiedziała, że będzie miała mnóstwo czasu na to, żeby czuć się nostalgicznie, ale jednak pozwalała sobie na to, żeby w niektórych momentach się zatrzymać i przyjrzeć się jakimś rzeczom czy widokom. Dobrze, że James mógł ciągnąć te walizki, a nie targał ich na ramionach. Wtedy byłoby już mega słabo. W końcu dotarli do pokoju, który był dawnym pokojem Selene, ale był nieco odświeżony i służył teraz bardziej za pokój gościnny.
-Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko. Nie chciałam fatygować rodziców. – Wskazała na podwójne łóżko. Tak naprawdę to nie było mowy o żadnym fatygowaniu, bo ci nadal nie wiedzieli o rozwodzie. –Ewentualnie jak chcesz to mogę przejść do pokoju Freyi. I tak przecież nie przyleciały. – Trochę była zła na Freyę, ale jednocześnie jej się nie dziwiła. Sama nie chciałaby przylatywać, gdyby wiedziała, że rodzice są tak nastawieni do jej małżonki. Podejrzewała jednak, że ci szybko zapomnieliby o Naimie i skupiliby się na kochaniu Jamesa.
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
James czuł się w domu jej rodziców zawsze bardzo dobrze, pomimo tego, że nie zawsze wiedział o czym rozmawiają. To jednak nie było nic strasznego, bo był na tyle pewien siebie, że wiedział, że nie rozmawiali o niczym złym. Noo... teraz może nie mógł mieć aż takiej pewności, bo przecież mogli rozmawiać o ich rozwodzie, ale chyba jej rodzice dalej go lubili skoro mógł tutaj przyjechać. - Jasne - uśmiechnął się i wziął te walizki, a później poszedł za nią. Całe szczęście był teraz umięśnionym, silnym, białym, heteroseksualnym mężczyzną więc noszenie walizek nie stanowiło dla niego żadnych problemów. - Dobrze, w sumie zaczynam powoli odczuwać to, że nie przez trochę nie jadłem - nie żeby mu burczało w brzuszku, ale poczuł się już nieco głodny więc chętnie przygarnie coś do jedzenia. - I dobrze, bo ma to swój klimat. Zawsze mi się tu podobało, myślę, że mógłbym mieszkać w takim miejscu - uśmiechnął się lekko i nie chciał już jej nawet mówić, że kiedyś serio myślał o tym, by na "stare" lata wrócili wspólnie na Krete kupując jakiś mały, ładny domek, w którym wspólnie mogliby się zestarzeć patrząc na morze.
Trochę się zdziwił, gdy okazało się, że mają spać w jednym łóżku, ale był dorosły i nie miał z tym problemu. - Nie ma sprawy, jakoś wytrzymamy - powiedział i się do niej uśmiechnął. Chciał jeszcze powiedzieć, że będzie trzymał ręce przy sobie, ale ugryzł się w język, bo nie chciał wyjść na ćwoka, szczególnie, że ostatnio rozmawiali o tym, by się nie spieszyć w tej ich relacji. - Spokojnie, nie stresuj się. Możemy spać razem, robiliśmy to już wiele razy - dodał i odłożył walizki gdzieś przy ścianie i usiadł sobie na brzegu łóżka. - Myślę, że dzięki temu nie będę mieć problemu ze spaniem - był też tak zmęczony tym przelotem, że pewnie i tak, by zasnął jak kamień, ale wolał myśleć, że to wszystko było zasługą bliskości Selene.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
Selene była pewna, że nawet jeżeli jej rodzice wiedzieliby o rozwodzie to nigdy nie powiedzieliby na Jamesa złego słowa. Na pewno tyraliby ja, że rozwód był jej winą. No i w sumie nie byliby w błędzie. Jej rodzice byli specyficzni, ale jednak byli też szczerzy w swoich uczuciach. Gdyby go nie lubili, albo mieliby do niego jakieś pretensje to od razu by mu o tym opowiadali. Tak jak na przykład traktowali Naimę. Nie czuli się skrępowani z otwartym nienawidzeniem jej. Dlaczego z Jamesem miałoby być inaczej? Bo jest biały i jest mężczyzną? Nigdy w życiu!
-Ja w sumie też. – Nawet położyła sobie dłoń na brzuchu. Pewnie gdyby jej matka zobaczyła ten gest to rozpłakałaby się wierząc, ze jej córka spodziewa się w końcu upragnionego dziecka. Na szczęście matka została na dole i nie mogła sobie niczego w zły sposób interpretować. –Ale też szczerze mówiąc jakbym nie była głodna to bym jadła, bo najzwyczajniej na świecie stęskniłam się za maminą kuchnią. – Obróciła się, żeby posłać mu uśmiech. –Ta grecka knajpa w Cairns jest świetna, ale jednak daleko jej do serwowania prawdziwych, kreteńskich specjałów. – Chodzili tam niejednokrotnie, bo jednak Selene nie miała zbyt wielu okazji do odwiedzania rodzinnych stron. W sumie to okazji miała wiele. Po prostu tego nie robiła, bo chciała unikać niewygodnych tematów i tłumaczenia się z tego, że dlaczego nie ma dziecka i gdzie James.
-Nie dziwi mnie to. Pasowałbyś do takiego miejsca. – Ona często sobie myślała o tym, że gdyby mieli w końcu dziecko to Kreta byłaby świetnym miejscem na wychowanie kaszojada. Mogła sobie wyobrazić Jamesa w lnianych spodniach malującego na sztaludze na plaży. Mieliby niewielki dom jak najdalej od domu jej rodziców i cieszyliby się spokojnym, kreteńskim życiem. Pewnie mieliby kozy i kilka drzewek oliwnych. Nie musiałaby pracować w sądzie. A nawet jeśli to mogłaby dojeżdżać do Heraklionu czy Chani, w zależności od tego, gdzie ten dom by mieli. –Myślę, że ta wyspa mogłaby być dla ciebie inspirującym miejscem. – Wierzyła, że odżyłby na nowo jako artysta. A skoro już wiedzieli co do siebie czują, to przecież nikt nie zabroniłby jej snuć takich fantazji, prawda? Poza tym, że sama sobie zabroniła, bo mieli się nie spieszyć.
-Super. – Cieszyła się, że miał do tego zdrowe podejście i nie musieli odpierdalać jakiejś zjebanej i tandetnej scenki z komedii romantycznej, gdzie okazywało się, że nie ma opcji, żeby dwójka dorosłych ludzi leżała na jednym łóżku nie sugerując sobie jakiś kontaktów seksualnych. Podeszła do niego i położyła mu ręce na ramionach jak tak sobie siedział. –Dziękuję, że tu ze mną przyjechałeś. I że jesteś taki wyrozumiały. – Mogła się domyślać jaki to był dla niego stres. Tym bardziej, że absolutnie o niczym nie wiedział. A już na pewno o tym, że ona stresowała się bardziej od niego, ale miała powody, które przecież sama sobie zgotowała. –Korzystaj z prysznica tutaj jeśli masz ochotę. Ja pójdę do pokoju Freyi, żeby nie tracić czasu. – Toaleta była dostępna, więc nie było sensu, żeby, któreś z nich czekało w jakiejś kolejce. A jednak po takiej podróży trzeba było się odświeżyć. Ścisnęła jeszcze delikatnie jego ramiona i podeszła do swojej walizki, którą postawiła, otworzyła i zajęła się szukaniem jakiejś kosmetyczki.
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Twoja mama jest świetną kucharką - przynajmniej z tego co pamiętał. Wiedział natomiast, że bardzo szybko złapałaby wspólny język z jego ojcem, ponieważ no... mieli dość podobne poglądy. Całe szczęście Diamini nie utrzymywał za bardzo kontaktu z starym więc i jego była teściowa nie miała okazji się z nim zaprzyjaźnić. Wystarczy rasistów i homofobów w rodzinie. Nie rozumiał jakim cudem z takich rodziców powstały tak tolerancyjne dzieci jak on i Selene. Nic dziwnego, że później się wspólnie odnaleźli. To było ich przeznaczenie, które koncertowo spierdolili biorąc rozwód. Ale jak się nie tak dawno okazało, jeszcze być może nie wszystko stracone. Wiedział, ze Selene jest, była i będzie jego miłością życia. Jakkolwiek wszystko, by się nie potoczyło to na bank nikogo nie pokocha już równie mocno, dlatego nawet nie próbował mieszać się w poważne związki. Jak mógłby być z kimś kto i tak będzie dla niego numerem dwa. Nikt nie zasługiwał na takie traktowanie.
- Tak? No to chyba się muszę tu przenieść. Będę prowadził zdalnie galerię. - Wszystko się da, jak się bardzo chce. Co prawda byłoby to cięższe ze względu na różnicę czasu, ale było to do zrobienia. Jakimś cudem. - Myślę, że to nie kwestia wyspy - to kwestia ludzi, którymi by się otaczał, a szczególnie jednej konkretnej osoby, która zawsze była dla niego inspiracją. Selene, tak dla jasności. To o nią tu chodziło.
- Nie musisz mi dziękować. Urlop też mi dobrze zrobi. - Stwierdził posyłając jej uśmiech i jakoś tak z automatu jego dłonie ułożyły się na dole jej pleców, gdy tak stała przed nim. Nie myślał o tym. Po prostu samo tak wyszło, był to jego odruch bezwarunkowy. - Pani dzisiaj łaskawa - zaśmiał się - dobrze, ale nie wykluczone, że zasnę pod tym prysznicem więc jakbym długo nie wychodził to wiesz dlaczego - na pewno musiał wziąć szybki prysznic, bo te godziny podróży dość spore piętno na nim odcisnęły. - Mamy jakieś plany na najbliższe dni? - Zapytał, bo znając swoją byłą teściową to ułożyła im już plany na pół roku, tak na wypadek, gdyby jednak postanowili tu zostać dłużej. - Pomyślałem, że może wypożyczylibyśmy łódkę? - Wiedział, że Selene nie jest fanką pływania, ale łódka chyba wchodziła w grę, a on sam chętnie wskoczyłby do ciepłej wody, gdzieś po środku niczego.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
-To prawda. – Nie sposób się nie zgodzić. Jej matka była naprawdę świetną gospodynią. Odkąd tylko Selene pamiętała, jej mama robiła najlepsze imprezki w okolicy. Stoły zawsze były zastawiane daniami i napojami. Nawet jak do Selene przychodziły koleżanki czy koledzy to mama zawsze się upewniała, że będzie co przekąsić. Pani Adrianakis miała pracę poza byciem gospodynią domową, ale znajdowała czas na to, żeby sprawdzać się jako żona, matka i pani domu. Selene pod tym względem chciałaby być jak swoja matka. Chciałaby znajdować czas na wszystko, zadawalać innych i jednocześnie być zadowoloną z życia. Selene jednak nie była swoją matką. Jedyne co jej się udało osiągnąć to kariera. Ale co z tego jeśli teraz musiała patrzeć na mężczyznę, którego kochała ze świadomością, że wszystkie nieszczęścia przez jakie przeszedł były spowodowane przez jej osobę. Tak bardzo go kochała.
-Myślę, że dałbyś radę. Wracałbyś tam raz na kwartał, żeby się upewnić, ze wszystko funkcjonuje. Zatrudniłbyś jakiegoś kierownika. Albo poprosił tego swojego brata. – Machnęła ręką. Była pewna, że Matthew prędzej doprowadziłby galerię do ruiny, ale trudno. Może udałoby im się przeprowadzić na Kretę. Dopiero teraz dotarło do niej o czym myślała. To nawet nie były zabawne fantazje. To był moment, w którym już kiedyś była. Moment, w którym planowała przyszłość z Jamesem. Nadal chciała tego samego. Po tylu latach i po rozwodzie, nadal był jej przyszłością. Był miłością jej życia. –Jeśli nie wyspa to co? – Zapytała z uśmiechem, ale jednocześnie pełna obaw tego czy odpowiedź jest przeznaczona dla niej.
-Zajrzę w razie gdybyś potrzebował reanimacji. – Wolałaby tego uniknąć, bo mogłoby być niezręcznie, co było głupie, bo nie miał niczego czego by nie widziała. Poza zestawem nowych mięśni. No i jak zrobił sobie tatuaż to też nie widziała. –Znasz moją matkę. Na bank na lodówce są rozwieszone plannery z zaplanowanymi rozrywkami. Chociaż też bym się nie zdziwiła jakby zaplanowała czas tylko dla ciebie. – No tak jak było wiadome. Jej rodzina miała obsesje na punkcje Jamesa i nie mogli uwierzyć w to, że ktoś tak piękny i cudowny zaszczycił ich rodzinę swoją obecnością, a także tym, że do tej rodziny dołączył.
-Z przyjemnoscią. – Nie przepadała za łódkami i wodą, ale dla Jamesa weszłaby w ocean. –Możemy wieczorem się przejść do miasteczka i sprawdzić jakie mamy opcje. Albo jutro rano. Zależy od tego czy dożyjemy. – No bo przecież byli rozjebani tą podróżą, która trwała kilka dni. –Zaraz wracam. Uważaj na siebie pod prysznicem. – Stała jeszcze przez chwilę jakby oczekiwała, że zaproponuje wspólny prysznic, ale uznała, że byłoby to niesamowicie debilne i niezgodne z tym co dopiero ustalili. Posłała więc mu uśmiech i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi i dając mu swobodę.
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Mój brat? Matthew? Miałby się czymś zająć? Nigdy w życiu. - Pokręcił głową z dezaprobatą, absolutnie nie pozwoliłby na to, by jego młodszy braciszek robił coś takiego. Za bardzo mu zależało na tej galerii żeby teraz oddawać to wszystko w ręce jego brata, którego kochał oczywiście, ale zdawał sobie sprawę, że chlopak nie ma ręki do zarządzania. - Prędzej oddałbym to Twojej siostrze - Freya zdecydowanie lepiej znała się na administracji więc nie bałby się zostawić galerii w jej rękach. Poza tym była poważną osobą, nie to co Matthew. Jednak w tym wypadku Selene miała rację, mógłby pracować zdalnie jakoś dawać sobie radę z galerią. - Raczej kto - powiedział posyłając jej uśmiech i wpatrywał się prosto w jej oczy, w których mógłby się utopić gdyby tylko mu na to pozwolono. Jeżeli miałby możliwość leżeć w łóżku i patrzeć na nią przez cały dzień, to brałby w ciemno taką aktywność. Nie obchodziło go nic innego, tylko ona. Była miłością jego życia i jeżeli czegokolwiek był pewien to tego, że nigdy nie pokochałby nikogo tak jak kochał Selene. Byłby w stanie zrobić wszystko byle tylko była szczęśliwa, nawet się z nią rozwieść. - Ty - odpowiedział w końcu na jej pytanie i delikatnie przejechał dłonią po jej twarzy. Tylko ona mogła mu pomóc z weną, tylko ona była dla niego inspiracją.
- Zapraszam, mozesz wchodzić bez pukania - stwierdził uśmiechnięty i obserwował jej dalsze poczynania, a na propozycję wybrania się do miasteczka tylko kiwnął głową. Wiedział, że nie daliby rady wysiedzieć z jej rodzicami cały dzień, bo tamci by ich zasypali pytaniami i jedzeniem. James nie rozumiał ich języka więc on akurat byłby zasypywany tylko jedzeniem, a nie po to tyle pracował nad swoją klatą żeby się dać utuczyć byłej teściowej. Podniósł się z łóżka, gdy zaczęła kierować się w stronę drzwi. Chciał powiedzieć żeby została, ale wiedział, że nie powinien, bo nie taka była umowa. No i chociaż głowa mu podpowiadała jedno to serce mówiło co innego i dlatego nie myśląc za wiele podszedł szybko do drzwi, które otworzył z nadzieją, że Selene jeszcze się nie zamknęła w pokoju obok. - Selene - zaczął i zrobił kolejne dwa kroki w jej stronę - myślę, że przyda mi się pomoc w umyciu pleców - powiedział gdy stanął zdecydowanie za blisko niej, nie czekając też na jakąś odpowiedź po prostu ujął w swoje dłonie jej twarz i pocałował ją, mocno, długo i namiętnie, zapominając o tym, że stoją na korytarzu i mogą być przyłapani przez jej rodziców. Nie mieli po 17 lat.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
Spojrzała na Jamesa rozbawiona. –Nie ufasz własnemu bratu? – Ona swojej siostrze zaufałaby ze wszystkim. W końcu jak nie mogła ufać siostrze to komu mogłaby ufać? –Czy on nie był lekarzem czy coś w tym stylu? – Zapytała, bo w sumie mogła coś źle pamiętać. Chociaż też wątpiła, bo wydawało jej się, że pamiętała wiele rzeczy związanych z Jamesem i jego rodziną. Mogła za to nie pamiętać wielu rzeczy o swojej rodzinie. James był dla niej świętością. –Freya byłaby w tym świetna. – No była pracoholiczką i miała głowę do zarządzania i rządzenia. Także rzeczywiście byłaby świetnym wyborem. Nie dziwiła się, że James preferował ją niż swojego brata. Chociaż też Selene za bardzo nie rozumiała czemu brat nie był oczywistym wyborem. Czy Matthew był jakimś dziwnym roztrzepańcem, który jakimś cudem został chirurgiem dziecięcym? Dobrze, że nie wiedziała, że Matt jej nie lubił, bo jeszcze byłoby jej przykro.
Nie musiał nawet odpowiadać. Selene, może egoistycznie, wiedziała, że mówił o niej. Chociaż czy było to egoistyczne? Przecież powiedzieli sobie, że uczucia, które pojawiły się kilka lat temu nadal były żywe. Nie było to szokujące wyznanie. Mimo wszystko czuła się nieswojo będąc świadomą, że chodziło o niej. Nieswojo, ale jednak przyjemnie. Miała zapewnienie, że nic się nie zmieniło i James nadal jest miłością jej życia. –Zostałabym tutaj z tobą. – Nie mogła na to nie odpowiedzieć nic. Nie mogła pozwolić na to, żeby nie dostał od niej zadnej odpowiedzi. –Może nie konkretnie tutaj, bo nie chciałabym mieszkać tak blisko matki, ale wybierz każde inne miejsce na tej wyspie i się tam spotkamy. – Dodała niby żartobliwie, ale jednocześnie mówiła poważnie. Była gotowa złożyć wypowiedzenie w pracy już teraz. Kochała swoją pracę, ale w tym momencie wiedziała, że nie kochała tej pracy bardziej niż kochała Jamesa.
W momencie, w którym zamknęła za sobą drzwi wiedziała, że popełnia błąd. Powinna z nim tam zostać. Nawet nie musiałaby się z nim myć, ale jaki był sens używania osobnych łazienek? Powinna go pocałować. Powinna go pocałować przed chwilą. Powinna go pocałować jak wylądowali i powinna go pocałować jak siedzieli w samolocie, albo na lotnisku. Jak zwykle utknęła w tej swojej pętli, gdzie wszystkiego żałowała zamiast po prostu działać. Nie myśląc już o analizowaniu niczego postanowiła zawrócić i w momencie, w którym sięgnęła ręką do klamki, drzwi otworzył się. Oczywiście chciała mu odpowiedzieć. Chciała powiedzieć, że pomyślała o tym samym, że jego plecy potrzebują zostać wyszorowane, ale nie miało to już znaczenia. Wypuściła z rąk rzeczy, które wcześniej zabrała z walizki, żeby móc chwycić się materiału jego koszulki i przysunąć go bliżej. Nigdy nie powinna przerywać ich ostatniego pocałunku u niego w domu. Powinna tam zostać i nie powinni nigdy wychodzić. Teraz przerwała, ale tylko na chwilę, żeby lekko mu zasugerować, że powinni wrócić do pokoju. Przy okazji kopnęła z powrotem do pokoju rzeczy, które upuściła. Nie chciałaby wzbudzić podejrzeń u swojej matki, która jednak była wścibską Kretenką.
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- To nie tak, po prostu znam mojego brata wystarczająco żeby wiedzieć, że nie mogę mu powierzyć niektórych rzeczy - takich jak odpowiedzialne prowadzenie galerii sztuki. No niestety. Nie mógł tego po prostu zrobić, bo traktował to miejsce troche jak swoje dziecko, którego swoja drogą też, by nie zostawił z wujkiem Matthew. - Jest dalej, niech się lepiej skupi na leczeniu - taka galeria byłaby też dla niego dużym dodatkiem do jego codziennej pracy, a Diamini był przekonany, że Freya by sie lepiej sprawdziła w prowadzeniu takiego przybytku. - Też tak uważam, jest zorganizowana, zna się na zarządzeniu no i miałaby też u boku Naime - a takie wsparcie było ważne. James wiedział jak ciężko było zarządzać czymś takim w pojedynkę.
- Na to liczyłem - odpowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha. Nie chciałby mieszkać na Krecie sam, bo i po co? Nawet by się z nikim za bardzo nie dogadał. - Nie? Myślisz, że Twoja matka, by się nam wtrącała w życie? - Zapytał rozbawiony. - Nigdy nie rozumiałem tych żartów o natrętnych teściowych, więc może wtedy bym się przekonał jak to jest taką mieć - za mało czasu spedzał z mamą Selene żeby mieć takie wniosku. Rozumiał, że jak zjawiają się tutaj tak rzadko to chce w stu procentach wykorzystać czas żeby być blisko z córką no i tym długowłosym malarzem, którego Selene tu ze sobą przywlokła.
Wiedział, że nie powinien za nią iść. Nie na to się umawiali. Mieli działać powoli, dać sobie czas, ale w tamtym momencie jakby przestał zupełnie o tym myśleć, a gdy Selene odwzajemniła jego pocałunek to był pewien, że postąpił słusznie. Przynajmniej na razie, być może później będą żałować. Zdawał sobie sprawę, że to co robili powinno być dla nich zakazane, ale nie potrafił i nie chciał się powstrzymywać. Dali się oboje ponieść emocjom i James wiedział, że o niczym innym od dawna nie marzył. Nie potrafił powstrzymać uśmiechu i złapał Selene za rękę, by wciągnąć ją z powrotem do pokoju i przymknął lekko drzwi upewniając się, że torba z jej rzeczami też znajduje się już wewnątrz pomieszczenia. - Słyszałem, że w tych czasach trzeba po prostu oszczędzać wodę - powiedział wciąż posiadając na ustach niesforny uśmiech. Podszedł do niej bliżej i najpierw ponownie ją pocałował, a później podniósł tak, by mógł ją zanieść do łazienki. Nie miał teraz zamiaru wypuścić jej ze swoich rąk. Tak bardzo brakowało mu ciepła jej ciała i pocałunków.
Gdy znaleźli się już w łazience to delikatnie ją opuścił obdarzając kolejnym czułym pocałunkiem. Jego dłonie natomiast delikatnie zaczęły zsuwać z niej ubranie. Palce przejeżdżały przez guziki i suwaki, odsłaniając jej miękką skórę, ustami zszedł niżej całując jej szyję i obojczyk, a gdy pozbył się jej koszulki, czy co ona tam miała, bo oczywiście nie pamiętam, to śmiało mógł przejść do tego, by zająć się dolną częścią jej garderoby. Przecież nikt normalny nie bierze prysznica w ciuchach.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
No nie miała zamiaru się wykłócać. Rzeczywiście James znał swojego brata lepiej niż ona. Ona z Matthew rozmawiała tyle ile rozmawiała, ale nigdy nie nazwałaby ich zżytymi ze sobą. Miała z nim dobre relacje i to jej wystarczało. No oczywiście do czasu rozwodu, bo wtedy Matthew zaczął ją hejtować. Ale też to nie tak, że ona o tym wiedziała. Robił to po cichu.
-Będziesz musiał z nią porozmawiać. – To było najsensowniejsze rozwiązanie. Mogli sobie tutaj dyskutować o tym czy Freya to ogarnie czy nie, ale najlepiej będzie zapytać ją. Pewnie ciężko będzie jej porzucić bycie agentką nieruchomości, która jednak zarabia miliony. Bo wątpię, żeby sobie wzięła milionowy kredyt na taką chatę jak zarabia małe pieniążki. Ale też kto wie, może mają z Naimą odłożone miliony i Freya będzie mogła wyczilować biorąc na swoje barki galerię Jamesa. Nie rozmawiała za bardzo z siostrą o zarobkach, bo po prostu nie było do tego okazji.
-Myślę, że tak. – Znała swoją matkę. –Aczkolwiek myślę, że nie robiłaby tego świadomie. Po prostu cieszyłaby się z tego, że znowu ma jedno dziecko przy sobie. No i oboje uwielbiają ciebie. Rozpieszczaliby cię. – Zaśmiała się, bo jednak mogła sobie wyobrazić jak jej matka, na starym rowerze przemierza całą wioskę, żeby przywieźć Jamesowi świeżą mousake. A później kto wie, może mogłaby rozpieszczać wnuki. Mieszkanie na Krecie przy posiadaniu dziecka byłoby kolejnym plusem. Miałaby przy sobie rodziców i ciotki, które z przyjemnością zajęłyby się rozpieszczaniem pierwszego od dawna dziecka w rodzinie. –Chciałbyś mieć natrętną teściową? – Zaśmiała się. Ona na przykład cieszyła się, że nie poznała swojego teścia. Wiedziała, że nigdy by go nie polubiła. A jakby go poznała to pewnie strzeliłaby mu w mordę, bo jednak sorry, ale tak zjebać dzieciństwo tak cudownemu człowiekowi jakim był James? Coś niesłychanego.
Selene również miała wyrzuty sumienia z powodu tego, że umawiali się na coś innego. Z drugiej jednak strony… i tak już stracili dużo czasu na nie bycie ze sobą po tym jak się rozwiedli. Czy naprawdę mogli sobie pozwolić na kolejne tygodnie czy miesiące zwłoki? Nie robili się młodsi, a oboje mieli te same odczucia. Chcieli ze sobą być. Nic innego się nie liczyło. A to, że teraz nie mogła się od niego oderwać? Dla niej nie było zakazane. Wręcz przeciwnie. Czuła, że to wszystko ułatwi jej kłamstwo, którego się dopuściła przed rodzicami. Nie będzie musiała udawać, nie będzie musiała się starać kłamać za nich dwoje. –Zwłaszcza na wyspie. – Pamiętała jak w dzieciństwie matka zawsze naciskała, żeby szanować to, że mają dopływ do wody, żeby nie zapychać rur podpaskami i tamponami (chociaż też nie wiem kto takie rzeczy wyrzuca do kibla). Nie wiedziała czy teraz coś się w tej kwestii zmieniło. Ale dobra, nieważne. Nie będę pierdolić o zapchanych rurach, chociaż to nie tak, że był to jakiś odległy temat od tego co się działo. Lol.
Obdarowywała go pocałunkami, a jej ręce błądziły po jego ciele. Nie mogła się nacieszyć tym, że w końcu może go dotknąć i nie musi mieć przy tym wyrzutów sumienia. Nie, żeby kiedykolwiek miała. Po prostu ostatnimi czasy nawet jak o nim myślała, to miała wyrzuty sumienia, bo uważała, że nie ma prawa do tego, żeby w ogóle o nim myśleć i żeby za nim tęsknić. Przerwała na chwilę pocałunki, żeby ująć jego twarz w dłonie. –Przepraszam, że tyle czasu zajęło mi zrozumienie, że nigdy nie powinnam dać ci odejść. – Nie odzyskają już straconego czasu, ale Selene obiecała sobie, że już nigdy nie straci nawet minuty bez Jamesa u swojego boku. Nie miała nic więcej do powiedzenia na tą chwilę, więc wróciła do całowania go. W międzyczasie pomogła mu ze swoimi ubraniami, a później pozbawiła go jego ciuchów.
ODPOWIEDZ