Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Wygadała jakby zobaczyła ducha. Bracia spojrzeli się po sobie i nawet lekko wstawiony Franek się poddał. Wycofał się ostrożnie, głaszcząc nastolatkę po dłoni, którą trzymała mu na udzie. Angelo dopiero dostrzegł, że trzymała swoje dłonie tak, jak oni robili to wcześniej - na obydwu braciach. Jej mina mówiła wszystko, chciała stąd wyjść. Angelo zastanawiał się, co takiego usłyszała od Marcello, bo wglądała bardzo blado... dlatego pożegnał się ze wszystkimi, udając, że wszystko jest w porządku i asekurując Gabi, żeby dodać jej wsparcia. Wychodząc minęli jeszcze jego brata, który wracał do jadalni. Krótko się z nim pożegnali, on też nie silił się już na więcej niż krótkie "Miło, że przyszliście, dobranoc". Nie wyglądał też na szczególnie złego.... Co on jej powiedział?
Ale nie spytał. Prowadził ją pod ramię do ich apartamentu, nie przerywając tej ciszy między nimi. Widocznie potrzebowała sobie to wszystko poukładać. Nic złego finalnie się nie stało, uznał kolację za naprawdę miła i udaną. Dlatego nie do końca rozumiał co się z nią działo... jedyne co mu przychodziło do głowy, to właśnie to, co powiedział jego brat na sam koniec niezręcznej sytuacji. Może przejęła się tą wpadką tak ogólnie? Albo wystraszyła, że coś jej zrobimy... Nadal w końcu temat wisiał i nie został w żaden sposób wyjaśniony. Może dopiero schodziły z niej emocje? Albo dopiero je czuła, po minionym szoku? Weszli do środka, a ona natychmiast od niego odeszła. Westchnął, pozwalając jej zamknąć się w łazience na jakiś czas samej. Zdjął z ręki zegarek i zsunął z ramion marynarkę, gładząc się p nadgarstku. Przysiadł na fotelu i włączył telefon, sprawdzając wszystkie potrzebne sobie rzeczy. Minęła chwila i kolejna, a ona nie wychodziła. Zmartwił się. Westchnął, zostawiając telefon na fotelu, z którego właśnie wstał i ruszył w stronę łazienki, podwijając rękawy koszuli. Najpierw zapukał do drzwi, ale nie odpowiedziała.
- Gabi wszystko okej? - Ale nie czekał na odpowiedź. Zmarszczył brwi i próbował otworzyć drzwi, ale były zaciągnięte na zasuwkę. Zajrzał więc przez mały powstały otwór, dostrzegając coś, czego kompletnie się nie spodziewał. Poczuł się tak, jakby ktoś sprzedał mu siarczystego liścia, albo wylał na głowę kubeł zimnej wody. Siedziała tam, zapłakana i przerażona. Ścisnęło go w piersi, szarpnął za drzwi, ale łańcuch trzymał mocno.
- Co się stało? Kwiatuszku, chodź do mnie. - Nie chciał żeby siedziała tam teraz sama. W takim stanie... co ją do niego doprowadziło? Był przerażony, jego ukochana wyglądała jakby ktoś ją skrzywdził.
- Albo wpuść mnie do środka. - Jego głos był spokojny. Nie denerwował się, nie wyprowadził z równowagi. Martwił się o nią, to nie wyglądało dobrze. Szarpnął za drzwi jeszcze raz, tym razem mocniej, ale łańcuch trzymał silnie.
- Nie wiem co ci powiedział mój brat, ale jesteś bezpieczna. Nikt cię nie skrzywdzi, nic się nie stało. Wpuść mnie, chodź się przytulić. - Tracił już cierpliwość, ale nie przez nią, tylko przez te cholerne drzwi, które dzieliły go od niej. Nie mógł patrzeć jak płacze, jak żałośnie siedzi na podłodze, a on z tym nic nie mógł zrobić. Wkurwił się i zatrzasnął drzwi, myśląc jak je wyważyć. Otwierały się do środka, więc będzie ciężko. Przez myśl m przeszło żeby poprosić ochronę, ale miał inny pomysł. Może nie do końca dobry, patrząc na ogólną sytuację, ale to było jedyne co przyszło mu do głowy, a powoli zaczynał panikować. Gabi wyglądała, jakby miała atak paniki, musiał natychmiast jej jakoś pomóc! Chwycił za pistolet i uchylił znowu drzwi.
- Zakryj uszy! Krzyknął do niej, by na pewno usłyszała ten komunikat. Upewnił się, że to zrobiła i wtedy przestrzelił łańcuch, kopiąc od razu drzwi, które z impetem się otworzyły. Były ogromne, więc wydały bardzo duży huk. Do pomieszczenia od razu wpadł Stefano, trzymając w ręku broń. Angelo o powstrzymał gestem dłoni i odłożył swój pistolet na bok. Skinięciem głowy pokazał mu żeby wyszedł. Zostali znowu sami, a Angelo natychmiast klęknął przed Gabi, przyciągając ją ramionami do siebie i wtulił ją w swoją pierś, całując i głaszcząc ją po głowie.
- Oddychaj kochanie, wszystko jest dobrze. Jesteś bezpieczna. - W jego ramionach nikt nie zrobi jej krzywdy. Nie było osoby na tym świecie, której by na to pozwolił. - Oddychaj. Spokojnie. - Próbował ją uspokoić, głaszcząc o głowie i plecach. Odsunął ją od siebie nieco i chwycił za policzki by spojrzała mu w oczy, gdy poczuł, że jej oddech nieco się już uspokoił.
- Co się dzieje Kwiatuszku, jak ci mogę pomóc? - Głaskał jej poliki i błądził spojrzeniem po jej oczach widocznie zmartwiony.

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dziewczyna była przygnieciona, dosłownie zmiażdżona i rozsypana w drobny mak przez natłok informacji i zdarzeń, zmęczenie nie pomagało, wypite wino też nie.
Angelo martwił się, że Marcello powiedział jej coś złego, biedny... Ciekawe co też mogło z jego ust paść, co Gabi wprowadziłoby w taki stan. Biedny... Aż takie złe zdanie miał o swoim najstarszym bracie? Nie. To raczej była wiedza na temat tego, jaki był i do czego był zdolny, przecież widzieli się w najmroczniejszych chwilach życia. Gabi postrzegała głowę rodziny Denaro jako bardzo sympatycznego, dobrego, ciepłego i życzliwego człowieka, który ma dużo na swoich barkach i ciężko mu to dźwigać, choć przy jego boku była chyba najmilsza i najbardziej serdeczna kobieta, jaką przyszło Gabi poznać.
Słyszała Angelo, słyszała, jak do niej mówił, jak prosił, by otworzyła drzwi, ale nie była w stanie się ruszyć, drgnąć choćby jednym mięśniem. Trzymała się jedną ręką za klatkę piersiową, z całych sił próbowała skupić się na głosie ukochanego, ale brzmiał tak, jakby wołał ją z dna oceanu, albo z odległości wielu, wielu kilometrów.
Dzięki temu wiedziała, że jeszcze żyje, że nie umarła, że tu jest, poczucie odrealnienia powoli ulatywało i wracały jakieś części świadomości, akurat w momencie kiedy Angelo krzyknął, że ma zakryć uszy, mięśnie jako tako odzyskały kontrolę i mogła to zrobić, choć to niewiele pomogło, bo doskonale słyszała strzały i szczęk łańcuszka, który puścił. Gabi podskoczyła, drgnęła, pisnęła cicho jak myszka, ale te strzały, one ściągnęły ją na ziemię, i to, że Angelo był przy niej.
Poczuła jego ciepło, zapach, silne, otulające ją ramiona, ale oddech nie mógł się uspokoić, nie mogła otworzyć ust, żeby cokolwiek powiedzieć, tak bardzo mocno zaciskała zęby.
Dopiero po chwili takiego tulenia, głaskania i delikatnych pocałunków zaczęła się rozluźniać.
Skup się, wszystko jest dobrze, wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje, to irracjonalny strach, słuchaj głosu Ar...Angelo, słuchaj jego głosu, wróć do niego, wróć do swojego ukochanego, przecież tak mocno cię tuli...
Powtarzała sobie w myślach niemal jak mantrę, lekko zacisnęła palce na jego koszuli i chłonęła jego zapach, kochała go tak bardzo, był kojący, przyjemny, otulający. Oddech zaczął się uspokajać, ciało powoli się rozluźniało, ale całkowity powrót kontaktu z Gabi nastąpił dopiero po tym, jak ujął ją za policzki i patrzył jej w oczy. Ten kontakt wzrokowy, na którym mogła się skupić całkowicie zrobił robotę. W jej oczach było widać, że wraca, odzyskuje świadomość.
- Nie wiem... Co to... co to było... Nie wiem... Przepraszam, nie wiem, co się stało.- wymamrotała, zaciskając mocniej palce na jego koszuli, gniotąc ją bezlitośnie. Błądziła po jego twarzy, sprawdzając, czy z nim jest w porządku, bo wyglądał na totalnie przerażonego.
- To chyba... Chyba wszystko na raz. Za dużo tego, za mocno, za szybko, pogubiłam się, nic nie rozumiem. Ja nie chciałam zrobić tego na kolacji, nie wiedziałam, że nie wolno. Nie chciałam przynieść ci wstydu, starałam się, mimo tych wszystkich okropnych myśli w głowie.- mówiła bardzo szybko, a gardło miała tak zaciśnięte, że ciężko było ją zrozumieć. Szukała w jego oczach odpowiedzi, jakby chciała pobrać wszystkie dane z jego mózgu w sposób bezprzewodowy i nie musieć już niczego słuchać i próbować zrozumieć.
Przestała miętosić jego koszulę i drżące dłonie przeniosła na jego policzki, teraz trzymali się tak uroczo wzajemnie. Gabi brała głębokie, powolne oddechy, cały czas skupiając wzrok na jego tęczówkach, to była jej kotwica do świata żywych i świadomych, te oczy, jak drogowskaz, jak latarnia morska dla statków.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Tyle razy żartowałam z mafii, tyle razy miałeś okazję powiedzieć, że się nie mylę, nie rozumiem tego... Bałeś się? Czego? Że cię zostawię i nie przyjadę z tobą na ten ślub? Tyle razy ci mówiłam, że nie porzuca się ludzi, których się kocha, na których ci zależy. To boli, wiesz? Nie to, że mi nie powiedziałeś, tylko to, że we mnie nie wierzyłeś i zatajając prawdę, tak na serio dopuściłeś się kłamstwa.
Potok słów wylewał się z jej ust, nie potrafiła go zatrzymać, ale przynajmniej już nie płakała i nie umierała, uścisk w klatce piersiowej zelżał, gładziła go cały czas po policzkach, jakby miały być mapą, albo instrukcją obsługi Angelo Denaro, zapisaną w językiem Braille'a.
- Najgorsza prawda jest lepsza od najbardziej perfekcyjnego kłamstwa. Jesteś skończonym kretynem, powinnam ci teraz przywalić czymś ciężkim w łeb i wyjść, nie oglądając się za siebie, ale nie mogę, jak za każdym cholernym razem, nie mogę. A może mogę, nie wiem.- puściła jego policzki i złożyła rękę w pięść i uderzyła go w klatkę piersiową, raz, drugi, trzeci, ale nic to nie pomagało, nie miała nawet siły zrobić tego porządnie, musiał to czuć, jakby waliło go dziecko. Była wściekła i każdy cios napędzał tą złość, więc zaczęła go okładać po tym torsie, na całe szczęście nie po ramionach, gdzie miał ranę po kuli. Waliła szybciej i mocniej, wyrzucając z siebie całą tą bezsilną złość, bo nic nie mogła poradzić. Za chwilę wszystko zaczęło się wyciszać, pięści coraz słabiej i lżej opadały na tors mężczyzny, aż w końcu opadła ona, całym ciężarem swojego ciała. Ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi i oddychała ciężko, jakby przebiegła kilka kilometrów.
- You. Bedroom. Now.- wymamrotała stanowczo, i odsunęła się od Angelo na odległość ramion, patrząc mu w oczy bardzo intensywnie, z taką złością i stanowczością, że chyba ktoś mu Gabi podmienił. Niech no spróbuje się sprzeciwić to spadnie na niego gniew rozjuszonej bogini.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Bała się. O siebie? Jego? Jej strach był silny, ale miała do niego pełne prawo. Wiedział, że spadło na nią bardzo dużo w bardzo krótkim czasie i uważał, że i tak świetnie sobie radziła. była silna i dzielnie przetrwała kolację, nie pękła wcześniej, dała radę wyjść z tego wszystkiego z twarzą. Teraz jakby ją wszystko puściło.
Atak paniki. Ona nie wiedziała, ale on już wiedział, co się działo. Głaskał ja i przytulał, składał pocałunki, uspokajał. Wiedział, że właśnie tego jej trzeba, zawsze działało, gdy miała zły humor, albo było jej przykro. Teraz nie było inaczej. Czuł, że trochę się uspokaja, że drżenie ustaje i mimo paniki w głosie zaczyna odnajdować drogę do rzeczywistości.
- Nie przepraszaj. - Za co? I tak długo była silna i dzielna. Nie miała go za co przepraszać, to on powinien, za bycie takim zjebany debilem, bo nie da się tego w żaden inny sposób określić. Za długo zwlekał, powinna była poznać prawdę wcześniej, a teraz musi się z nią mierzyć tak gwałtownie, zamiast mieć czas na ułożenie sobie tego wszystkiego w głowie.
- Nie, nie, ciii, nic się nie stało. Nie przyniosłaś mi wstydu, jestem z ciebie bardzo dumny. - Uspokajał ją, skacząc spojrzeniem po jej oczach, a kciukami głaszcząc miękką skórę na policzkach. W normalnych okolicznościach zapewne byłby na nią trochę zły, ale też musiał zrozumieć, że ona mierzyła się z tym pierwszy raz i musi się wszystkiego nauczyć. I tak świetnie dała sobie rade, całą kolację zachowując się naprawdę ładnie. Gdyby nie ta wpadka na końcu, powiedziałby, że nawet zachowywała się jakby była w tej Rodzinie od dawna. Miała za mało czasu, zero doświadczenia i z tyłu głowy tylko kilka słów które powiedział jej przed samą kolacją. Musiał się nauczyć, że Gabi nie była jak cała reszta, że trzeba ją przygotowywać, a nie wszystko na ostatnią chwilę mówić niczym rozkazy do swoich ludzi. On też się uczył bycia w związku dopiero, jak to wszystko działa i też dlatego popełniał błędy.
Widział, że emocje opadały, że trochę jej lepiej. Czując ciepło jej dłoni na swoich policzkach, przymknął oczy, też się w końcu uspokajając. Kiedy już jej panika przeszła i on przestał się tak denerwować. Musieli osiągnąć spokój, a jej dotyk pozwalał mu na to. Był taki kojący i przyjemny, aż wziął głębszy wdech, wydech. Wrócił na nią spojrzeniem, już dużo spokojniejszym.
- Wiem. - Doskonale o tym wiedział. Westchnął. - Masz rację. Bałem się ciebie stracić, to było dla mnie bardzo trudne. Wybacz, że tak wyszło. - Najpierw musiała zdobyć jego zaufanie, a kiedy już je zdobyła, zależało mu na niej na tyle mocno, że po prostu najzwyczajniej w świecie się bał. i pierwszy raz na głos przyznał się do strachu. Był żałośnie słaby, nie potrafiąc powiedzieć jej prawdy, gdy już na nią zasługiwała, a tylko i wyłącznie dlatego, że wiedział jak delikatna i dobra jest. Nie rozumiał jak miałaby przy nim zostać, brzydząc się przemocą i wszystkim tym, co w życiu robił . Nie doceniał jej i teraz to zrozumiał. Jej miłość do niego nie miała kresu, tak wiele razy już mu to udowodniła.
Słuchał jak dalej mu wyrzuca już w ciszy. Pozwolił jej na to i pozwolił, by okładała go pięściami, przyjmując każdy cios z godnością. W pewnym momencie brakowało mu już tchu i zaczynało piec, ale nie przejął się tym, nie przerywając Gabi tego napadu furii, który widział w niej pierwszy raz. Gdy skończyła otulił ja ramionami i pogłaskał po plecach. Już się miał odezwać, ale ona zrobiła to pierwsza. Zmarszczył brwi widocznie zaskoczony i tak chwilę tkwił w bezruchu, patrząc na nią pytająco. Czy on dobrze rozumiał? Nie spodziewał się po niej nagle takiego zwrotu akcji, nie w takim momencie. Aż mu coś błysnęło w oku.
- Dobrze, moja Pani. - Schylił głowę jak uniżony sługa i dźwignął się z kolan, pomagając wstać swojej ukochanej. Odgarnął jej włosy z twarzy , patrząc za swoim ruchem. - Będę tam na ciebie czekał. - Zrozumiał, że tylko on miał iść. Dlatego przyciągnął do swoich ust jej dłoń i złożył na niej pocałunek, patrząc w błękitne oczy ukochanej. Już nic nie powiedział, wyszedł z łazienki, zabierając po drodze pistolet, którego użył. Rzucił go w salonie zabezpieczonego na swoją marynarkę i wszedł do sypialni, jak kazała Gabi. Dziwnie tak było wykonywać czyjeś rozkazy, ale... w pewien sposób go do podnieciło. Nie było nic lepszego jak seks na zgodę. Angelo cieszył się, że ta rozmowa nie trwała długo i miał nadzieję, że nie będzie już wracać do tej kwestii. Zdjął koszulę i został w samych spodniach, siadając na brzegu łóżka w rozkroku, dłońmi wsparł się za sobą na prostych ramionach, lekko pochylając w tył. Czekał, aż do niego przyjdzie i wyczuwał jakąś niespodziankę...
Nawet teraz potrafiła miło go zaskoczyć. Jak miał nie wielbić tej kobiety? Była ideałem.

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dlaczego kochanie kogoś musi być tak okropnie trudne? Czy nie może być jak na tych wszystkich romantycznych filmach, gdzie ludzie wiodą sielankowe życie, bez większych problemów, a jedynymi trudnościami jest zwyczajna proza życia, taka jak trudności z płaceniem rachunków czy wybór menu na kolację z rodziną?
Z drugiej strony to była Gabi, ona właśnie nie chciała takiego nudnego, poukładanego życia, a przy Angelo miała cały wachlarz emocji, w większości dobrych, wzniosłych, radosnych, ale nie brakowało w tym wszystkim pieprzu. O, łyżki dziegciu w beczce miodu, to tu zdecydowanie lepiej pasuje.
Czy bycie w nastoletnich związkach liczy się jako bycie z kimś na poważnie? Kilku chłopców przewinęło się przez jej życie, jedni gościli krócej, inni trochę dłużej, ale czy jakikolwiek z tych związków był prawdziwy i poważny? Przecież to były gówniarskie miłostki i ona też musiała się wielu rzeczy w kwestiach bycia z kimś tak naprawdę, na totalnie serio, nauczyć. Oboje musieli, ale przecież mieli dużo czasu, prawda? Była przed nimi cała wieczność, choć po cichu miała nadzieję, że nigdy nie zostanie posadzona u szczytu stołu, u boku Angelo, bo zdarzy się jakieś nieszczęście i Marcello zginie, czy nie będzie mógł już pełnić swojej funkcji.
Każdy związek polega na nauczeniu się drugiej osoby, co sprawia jej radość, co ją złości, co sprawia, że jest smutna. Jeżeli chce się z kimś być, ludzi muszą łączyć te same cele i marzenia, muszą dzielić wspólnie podobne wartości i we wszystkim, co robią, spotykać się wpół drogi, bądź kroczyć obok siebie tym samym tempem, by właśnie nie musieć mijać się na rozdrożu.
Dobrze, że to wiedział, dobrze, że zdawał sobie z tego sprawę, w jakiej patowej sytuacji ją postawił, to był pierwszy krok do zrozumienia problemu i podjęcia próby rozwiązania go w sposób zadowalający dla obojga.
Bał się? Ares Kennedy... Nie, Angelo Denaro się bał? To wydawało jej się abstrakcyjne, bo przecież zawsze był taki silny, w każdej sytuacji, a w tych kryzysowych, podbramkowych jak np. dyskusja z jej ojcem o studiu tatuażu, czy ta strzelanina, był wręcz w sposób chłodny (raczej pozorny), opanowany.
Teraz gdy się jej przyznał, że się bał, trochę inaczej na niego patrzyła i... Oczywiście, że mu wybaczyła, jeszcze zanim o to poprosił. Miłość jest ślepa, serio. Klapki na oczach, worek na głowie, opasany bandażem i łeb zamknięty w pudle. Sama była zaskoczona swoim wybuchem złości, ale widocznie tego potrzebowała, widocznie w ten sposób musiała wyładować emocje, a Angelo został jej workiem treningowym, na którym się wyładowała.
Pieprzony drań... nienawidzę cię. Kocham... kocham i nienawidzę i kocham i nienawidzę i kocham, kocham, kocham, kocham... - dokładnie tak się teraz czuła. Nienawidziła go za to, że go kocha, kochała go, bo go kochała i już, żadna siła tego nie zmieni, nawet fakt, że bez skrupułów rozwalił komuś głowę.
Dobrze, że pomógł jej wstać, bo ciężko jeszcze u niej było z koordynacją ruchów, ale nie zachwiała się gdy już stanęła. Przymknęła oczy, lubiła gdy tak delikatnie odgarniał jej włosy za ucho. Na ułamek sekundy przytuliła policzek do jego dłoni i uśmiechnęła się lekko.
Nazwał ją swoją panią... Wewnętrznie zachichotała, ale zepsułaby całą zabawę, gdyby zrobiła to na głos. Tak chciał grać? Dobrze, spróbujmy więc. Patrzyła, jak unosi jej dłoń do swoich ust, jak muska ją czule, puszcza i wychodzi. Chciała pójść za nim natychmiast, ale tego nie zrobiła, coś podpowiadało jej wewnętrznie by zbudować napięcie, podkręcić atmosferę tym, że Angelo nie wie, co go czeka. Ona też jeszcze tego nie wiedziała, nie miała żadnego planu, choć coś tam kiełkowało jej w tym pokręconym łebku.
Dzięki Gigi...dzięki, przez ciebie już nigdy nie będę taka sama, ty zbereźna małpo...- pomyślała z rozbawieniem.
Rozwiązała kombinezon na szyi, rozpięła zamek z boku i pozwoliła materiałowi opaść na podłogę. Spojrzała w lustro, wyglądała przyzwoicie, nawet pomadka w trakcie jedzenia się nie zmazała. Co Dior to jednak Dior... Rozpuściła włosy, trochę je przeczesała palcami i uśmiechnęła się do siebie w lustrze, by dodać sobie odwagi.
- Dawaj Gabi. Muszę sprawić, byśmy oboje nie zapomnieli tej nocy, w końcu to nasz pierwszy raz z panem Denaro...- zaśmiała się pod nosem i będąc w samej bieliźnie wyszła z łazienki. Oparła się o framugę drzwi i patrzyła na Angelo, siedzącego na łóżku. Dobre miejsce sobie wybrał, bardzo, bardzo dobre.
Wpatrzyła mu się w oczy, jakoś tak niebezpiecznie, jak drapieżnik, w jej oczach czaiła się groźba czegoś, czego żadne z nich nie mogło się spodziewać. Ona sama nagle zwizualizowała sobie co zaraz będzie się dziać.
- A więc mówiłeś wcześniej, że będę mogła z tobą zrobić wszystko, co tylko zechcę, tak? Panie Denaro?- uśmiechnęła się łobuzersko. Odkleiła się od framugi, i kocimi ruchami zaczęła się do niego zbliżać. Kołysała lekko biodrami, dźwięk obcasów stukających o drewnianą podłogę roznosił się echem po pomieszczeniu. Była bliżej i bliżej z każdą sekundą. Uniosła nogę u łożyła stopę między nogami mężczyzny, patrząc na niego wyzywająco z góry.
- Nie dotykaj...- ma swoją zemstę. Złośliwość, za złośliwość! Ona nie mogła dotykać wcześniej, to on teraz nie może, i już.
Pochyliła się do przodu, tak, że jej piersi znalazły się niemal na wysokości jego twarzy, ale perfidnie ujęła go za podbródek, by zadarł głowę i patrzył jej w oczy. Przesunęła kciukiem po jego ustach, wyglądało to tak jakby chciała go pocałować. Stykali się niemal ustami, ale nie zrobiła tego. Omiatała jego wargi ciepłym oddechem, ledwo, praktycznie niewyczuwalnie musnęła je swoimi, to było jak dotknięcie skrzydełek motyla. Nie odrywając spojrzenia od jego oczu, rękę z brody przesunęła na jego szyję, potem klatkę piersiową, wręcz w ślimaczym tempie zmierzając ku idealnemu brzuchowi. Na tym jej wędrówka się nie skończyła. Sięgnęła do jego spodni i rozpięła pasek, który ze świstem wyjęła za szlufek.
- Zsuniesz spodnie, ale tylko spodnie, i się położysz na plecach, na samym środku łóżka i nie zrobisz nic więcej, czy to jasne, panie Denaro?- znów się uśmiechnęła, wiodąc wzrokiem po całym jego ciele, oko dłużej zawieszając w okolicy pępka. Oblizała lubieżnie usta, wyjęła nogę z między jego nóg i odsunęła się o dwa kroki. Cały czas trzymała w ręku jego pasek. Zaplotła ręce na klatce piersiowej i patrzyła na niego wyczekująco.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Czy mieli przed sobą całe życie, czy tylko jedną noc okaże się jutro. On znał niebezpieczeństwo, ona wydawała się być go kompletnie nie świadoma. Temat strzelaniny nie został poruszony, a niewygodne pytania nie padły. Tylko on z tej dwójki wiedział, że to mogły być ich ostatnie chwile razem, choć kiedy o tym myślał, automatycznie jego myśli zmieniały tory. Nie chciał. Przede wszystkim dopuścić do siebie myśli, że zostanie bez niego. Wiedział, że Rodzina by się nią dobrze zajęła, zabezpieczyliby ją do końca życia i pomogli w trudnych chwilach, ale znał Gabi. Widział, przekonał się już w każdym możliwym momencie i trudności, że ta dziewczyna kocha go bezgranicznie i wiedział, że gdyby jutro nie wrócił, ona by się nie podniosła. Na nic jej pieniądze i pomoc, Glass była delikatna jak szkło, potłukłaby się na milion kawałków i nic nie dałoby rady jej już nigdy skleić. Ta myśl była dla niego cholernie bolesna. Miał dla kogo żyć i pierwszy raz przed akcją myślał o tym swoim życiu. Miał nadzieję, że nie wpłynie to jutro na jego skuteczność, musiał dać z siebie wszystko i w razie niebezpieczeństwa pomóc braciom. Stop. Pomyśli o tym jutro. Teraz chciał po prostu spędzić miło czas z ukochaną. Nacieszyć jej obecnością i patrzeć w jej piękne, błękitne oczy jak najwięcej. Pragnął czuć jej dotyk na swoim ciele i oddech na szyi. Widzieć jej uśmiech, a nie łzy i doprowadzić na najwyższe szczyty rozkoszy, by była tak samo szczęśliwa jak i on. Nie chciał spać, mimo, że powinien być na jutro wypoczęty, ale chciał po prostu jak najwięcej czasu spędzić z nią. Przytulić ją do siebie i tak leżeć, nawet jeśli mieliby milczeć, albo prowadzić rozmowy do świtu. Był zmęczony, bardzo, ale to zmęczenie nie miało teraz znaczenia.
Czekał na nią myśląc o tym co się przed chwilą stało i o tym, jak Gabi na wszystko reaguje. Nawet teraz szybko otrząsnęła się z napadu i chciała spędzić miło wieczór,jakby nic się nie stało, jakby kompletnie wypierała z siebie złe rzeczy, dziejące dookoła. Z jednej strony dobrze, a z drugiej martwił się o nią. Postanowił jednak zostawić ten temat, by obydwoje mogli w końcu nacieszyć się swoją obecnością.
Nie musiał długo czekać. Charakterystyczne stuknie dobiegło jego uszu, zwiastując jej nadejście. Jego ciemny wzrok padł na szpilki i sunął nim po szczupłych nogach nastolatki, przez jej kołyszące seksownie biodra, płaski brzuch, piersi, długą szyję, aż do jej twarz, gdzie wbił swoje wygłodniałe spojrzenie w piękne oczy Gabrielle Glass. Jego osobistej młodziutkiej Bogini. Na ustach Denaro zabłąkał się kącikowy uśmiech, ledwie zauważalny, a w ustach mu zaschło.
- Tak jest. - Odpowiedział nie wychodząc ze swojej roli podanego, co było kompletnie nowe i ciekawe dla niego. Szczególnie, że i ona świetnie weszła w swoją rolę. Smukła noga między jego udami była zaskoczeniem, już sięgał, by jej dotknąć, przesunąć po całej długości aż do jej szczytu, ale właścicielka odezwała się srogo. Natychmiast cofnął dłoń, rzucając jej zniecierpliwione spojrzenie, aż drgnęła mu brew. Ciężko było mu nie wziąć tego, czego chciał, nie był do tego przyzwyczajony. Niecierpliwość rosła, jak i podekscytowanie. Wtedy znalazła się tak blisko i owładnęła go swoim zapachem, obecnością. Przełknął głośniej ślinę, a jego oddech przyspieszył. Nie odrywał wzroku od jej spojrzenia, a jego robiło się coraz to ciemniejsze i wygłodniałe, mogła dostrzec w nim ogromne zniecierpliwienie. Oszalał, w uszach zaszumiało, krew zaczęła krążyć głośno po jego organizmie, był u kresu wytrzymałości. Rzeczywistość zacierała się, a on tracił rozum. To na pewno jego Gabrielle? Nie był tego taki pewien. Dotyk jej dłoni parzył, zostawiając za sobą gęsią skórkę w miejscach, których dotknęła. Angelo rósł, a drzemiąca w nim bestia budziła niebezpiecznie. Świsnęło potrze, będące jak kołysana dla tej bestii. Wyciągnęła mu pasek, aż oczy zapłonęły niebezpiecznie ogniem. Twarz przybrała surowego odcienia. Już chciał przeciwstawić się jej poleceniu, powiedzieć jej żeby się zamknęła i zwyczajnie wziąć ją sobie jak to lubił najbardziej, pokazując gdzie jej miejsce, ale zamiast tego wstał, niebezpiecznie utrzymując kontakt wzrokowy ze swoją dominą, robiąc w jej stronę krok. Jego brew znów drgnęła, jakby wysyłał jej ostrzegawczy sygnał, że nie będzie nim rządzić. Było to jedna w pewien sposób podniecające, uległ jej...
- Oczywiście, Panno Glass. - Naprawdę to zrobił, rozpinając spodnie niespieszne i wrócił posłusznie na łóżko, gdy opadły na podłogę z cichym dźwiękiem. Położył się tak, jak tego chciała, non stop patrząc w błękit oczu swojej Pani. Nawet do łóżka szedł tyłem, powoli, wdrapując na nie pooli i ostrożnie. A teraz leżał, tak jak mu kazała, czując dreszcz podniecenia i ciekawości. Trzymała w rękach jego pasek... będzie go bić? Tak, proszę... Przeszło mu przez myśl. Mogła już widzieć, jaki jest podniecony.
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
To było szaleństwo! Co ona robiła... Przecież to się źle skończy! Powinna była wejść, paść przed nim na kolana, zająć się nim tak jak oboje lubili najbardziej, a jej się cholera właśnie teraz musiała włączyć chęć eksperymentowania! Ale była zła! To przez złość zachowywała się tak, jak się zachowywała, chciała mu pokazać, że też potrafi być silna, że w związku nie tylko jedna strona ustala warunki, a obie. To nigdy nie było jej fantazją, żeby kogoś dominować, rozkazywać, sprawiać ból, nie nie... Tu chodziło o coś zupełnie innego. Spodziewała się, że Angelo nie odda jej tak łatwo pałeczki, terazteraz kiedy już wykonała serię ruchów, które mogły ponieść za sobą katastrofalne konsekwencje, nie było już odwrotu. Skoro padło A, musi paść B i tak przez cały, calutki alfabet do Z. Strasznie podobało jej się zdziwienie malujące na męskiej twarzy, grymas lekkiej irytacji gdy zabroniła mu się dotknąć.
Nastolatka miała przez to ciarki na plecach, bo się bała każdego kolejnego gestu, ruchu, słowa... Przecież Angelo był nieprzewidywalny, mógł zaraz ją chwycić za kark, przydusić do łóżka i wziąć co jego, bo przecież należeli do siebie, nie tylko ciałami, to już nie ten etap. Drżał, czuła gęsią skórkę pod swoimi palcami, podobało jej się to napięcie, które między nimi stworzyła, to oczekiwanie na nieznane, dreszcz emocji, ekscytacji. Atmosfera zrobiła się gęsta, tak bardzo, że można było kroić ją nożem. Gabi widziała, jak oczy Angelo stają się bardziej mroczne, jak zaczyna płonąć w nich znany jej ogień. To nie wróżyło niczego dobrego, aż przełknęła ślinę.
Nie okazuj strachu...- przypomniały jej się nagle słowa Marcello, i zdusiła w sobie chęć ucieczki przed tym, co może się wydarzyć, pozostała pewna siebie, wręcz wyniosła, dumna. Nie cofnęła się nawet o krok gdy ukochany do niej podszedł, patrząc na nią tak, jakby faktycznie miał zamiar zrobić to co zawsze, czyli przejąć kontrolę nad sytuacją, stając się jej panem. Nic takiego jednak się nie stało, jednakże wyłapała to drgniecie brwi, mimo iż w sypialni panował mrok, a jedynym światłem był księżyc i gwiazdy na ciemnym niebie.
- Dobrze, właśnie tak...- pochwaliła go, nie spuszczając z niego surowego wzroku.
Kim ja jestem i co zrobiłam z Gabi Glass... Help. Co teraz...?- uśmiechnęła się i kiedy Angelo zajął już swoją pozycję podeszła do łóżka. Przesunęła po materacu palcami i obeszła je raz na drugą stronę, później znów, jakby szukała odpowiedniego kąta, albo miejsca, bądź perspektywy, z której będzie miała najlepszy widok.
- Teraz mnie posłuchasz bardzo uważnie, bo nie chcę się powtarzać.- rzuciła bardzo chłodnym tonem, a w środku umierała ze śmiechu. Dla podkreślenia swoich słów, ujęła pasek w obie ręce, złożyła go na pół i strzeliła nim w taki sposób, ze złożyła ręce i bardzo szybko pasek rozciągnęła, tak, że wydał charakterystyczny odgłos uderzenia, jakby strzelała z bicza.
- Będę tu stać, a ty wsuniesz rękę w bieliznę i zaczniesz się dotykać, powoli, nie spuszczając wzroku z moich oczu. Chcę widzieć każdy grymas na twojej twarzy, każdy przebłysk rozkoszy, chcę byś się dotykał w taki sposób, w jaki lubisz najbardziej. Rozumiesz?- zapytała szorstko, puściła jedną część paska, tą bez sprzączki i bardzo delikatnie smagnęła nią klatkę piersiową Angelo, powodując delikatne pieczenie skóry.
- I jeszcze jedno, bardzo ważne... Nie możesz dojść. Nie pozwalam, jeśli będziesz chciał to zrobić, musisz poprosić.- weszła na łóżko, klęknęła po jego prawej stronie, lekko oddalona, by nie mógł jej dotknąć i znów smagnęła go tym paskiem, tym razem w okolicach ud, wciąż bardzo delikatnie jakby się bała, że zrobi mu krzywdę.
- Jesteś tak cholernie seksowny, że mam ochotę cię dosiąść i nie schodzić z ciebie do rana, ale skoro mamy robić to czego chcę, a nie na co mam ochotę, to nie wiem na co jeszcze czekasz. Ręka na kutasa, już.- kolejne smagnięcie, tym razem w podbrzusze.
Ja pierdole... ja pierdole.... ja pierdoooooleeee.... Co ja robię, ratunku, help. Będę tego żałować, będę żałować i przez miesiąc nie usiądę na tyłku.
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
+18
Spoiler
Dość tego... Pomyślał Angelo Denaro, chwytając ją za rękę, by wpadła na łóżko i wykorzystał chwilę zaskoczenia do złapania mocno jej karku. Jego palce boleśnie wbijały się w szyje nastolatki, gdy wgniatał jej ciao w miękki materac.
- Nie będziesz mi rozkazywać. - Zagrzmiał do jej ucha niebezpiecznie i zerwał koronkowe, cieniutkie majteczki z jej tyłka silnym ruchem. Bezlitośnie uderzył jej pośladek otwartą dłonią, nim wszedł w jej gorące wnętrze jednym, silnym ruchem do samego końca. Wziął ją brutalnie, pokazując gdzie jej miejsce, wciskając rozgrzany polik w chłodną satynę pościeli.
Tak by właśnie był jeszcze jakiś czas temu. Gdyby zrobiła to wcześniej, miesiąc, dwa miesiące wstecz, nigdy by jej się nie poddał, szybko wymierzając karę za w ogóle próbę podjęcia zdominowania JEGO. Rzadko kiedy poddawał się kobietom, musiały być prawdziwymi dominami, by przełamać jego charakter i mało komu się to w życiu udało, ale poddał się. Gabrielle Glass ujarzmiła Angelo Denaro. Poddał się jej nie dlatego, że była dobra w tej roli, choć musiał przyznać, że nieźle jej szło, ale chyba przez to, co do niej czuł. Jakby automatycznie stał się bardziej ugodowy, jakby w końcu czyjeś zdanie miało dla niego znaczenie.
Wsparł się na ramionach, lekko unosząc tors znad pościeli, by lepiej ją widzieć. Obserwował jak chodzi wokół łóżka, uważnie, nie spuszczając spojrzenia z jej zgrabnego ciała. Chciał je polizać, posmakować, pieścić te piersi i zanurzyć język w jej cipce,którą ta bezczelnie chowała przed nim pod materiałem bielizny. Zerwałby ją zębami,a później wpierdoliłby Gabi kilka solidnych klapsów. Jednak nie poruszył się. Ton jej głosu był zaskakujący, co w nią nagle wstąpiło? Jego kutas był już twardy jak kamień, groźne rysując się pod materiałem białych bokserek. Przytaknął głowa, powoli, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. Znał dźwięk, który usłyszał, drgnął z podniecenia.
- Użyjesz go? - Zapytał z nadzieją w głosie, a kącik jego ust znów drgnął ku górze nieznacznie. Słuchał jej żądań z tym samym wyrazem twarzy - lekko zaskoczonym, ale zadowolonym. Czuł wyzwanie, podjął się go, mogła dostrzec to w jego błyszczącym z podniecenia spojrzeniu,które jednak nadal było niebezpieczne, jakby coś kombinował. Ukazał rząd równych, białych zębów, uśmiechając w firmowy, diabelski sposób. Dziwnie podobał mus się ten rozkaz.
-Tak jest. - Odparł niczym żołnierz, chwilę przed tym, gdy poczuł na sobie pierwsze uderzenie. Ani drgnął, jakby go nie poczuł. Brew znów drgnęła. Przeszedł go kolejny dreszcz podniecenia i zniecierpliwienia, gdy mówiła o kolejnych regułach. Przytaknął grzecznie głową i przymknął oczy z przyjemnością, czując pasek po raz kolejny na swojej skórze.
- Tylko na to cię stać, moja Pani? - Rzucił zadziornie, wracając na nią spojrzeniem,w którym rysowało się wyzwanie. Sprowokował ją, by biła mocniej. Wiedział, że pewnie nie chciała go skrzywdzić, ale skro chciała się tak bawić, niech robi to tak jak trzeba... uderzyła znów, a on ani drgnął.
- Obawiam się, że wymagam surowszych kar za niesubordynacje. Jeśli będą tak łagodne, mogą nie powstrzymać mnie przed zaprzestaniem zabawy. - Ostrzegł.
Ręka na kutasa, już. Bardzo spodobał mu się ten rozkaz. Wykonał go natychmiast. Złapał kontakt wzrokowy ze swoją dominą, patrząc w jej oczy niebezpiecznie. Jego dłoń przesunęła po wypukłości pod bielizną, a z płuc wyrwało się ciche westchnięcie.
- Wiem, że sama chciałabyś go dotknąć... - Wsunął dłoń pod gumkę i wyciągnął stwardniałego kutasa, który lekko się zabujał. - Pamiętasz, jaki jest pyszny? - Specjalnie ją prowokował, przesuwając powoli ręką po trzonie. - Mmmm... - Mruknął z przyjemności i przymknął oczy, odchylając głowę. Opierał się nieustannie na jednym łokciu, by nieco unosić tors nad łóżka, a prawą dłonią robił sobie niespiesznie dobrze. Nagle przestał i wysunął otwarte palce w jej stronę, z błagalnym wzrokiem.
- Czy mogłabyś napluć, moja Pani? - Znów ten charakterystyczny błysk z jego oku. Potrzebował trochę nawilżenia. Kiedy je dostał, wziął powietrze w płuca i zaczął robić sobie dobrze, nieustannie patrząc w oczy Gabrielle. Uśmiechał się łobuzersko, a na jego twarzy malowało się podniecenie. Dyszał cicho i mruczał co jakiś czas z zadowolenia, kompletnie nie krępując podczas tych czynności. Wręcz przeciwnie. Płonął z podniecenia wiedząc, że ona patrzy... To było tak kurewsko wyuzdane, kiedy jego ciało napinało się, a kutas rósł pod jego dotykiem. Odchylał głowę co jakiś czas, jęczał coraz głośniej i intensywniej, jakby go dosiadała, jakby to ona mu to robiła, a nie on sam sobie. Doznanie było tak silne, że nie potrzebował długo, czuł, że zaraz dojdzie.
- Czy mogę... skoooo... - Targnął nim silny dreszcz podniecenia, aż wyciągnął stopę, mięśnie napięły się. Kompletnie jakby stracił panowanie i dochodził, ale nic takiego się nie stało. - ... oooończyć! PANI! - Zwolnił, ale bolało. Zaczynało boleć.- BŁAGAM! - Wrzasnął, opadając na łóżko plecami i ostatkiem sił powstrzymał się przed złapaniem jej za włosy i zduszeniem swoim kutasem, którym zaraz zalałby jej gardło spermą. Wbił za to dłoń w pościel, zaciskając ją na niej silnie. Jego ciało napinało się, a czerwony z rozgrzania penis osiągnął maksymalny rozmiar, błyszcząc złowrogo.
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Dziwnie było widzieć go takiego... Uległego. Nie odbierało mu to w żaden sposób męskości! Nie, nie. Nadal był dla niej Królem, Bogiem, silny, władczym Aresem. Naprawdę potrzeba bardzo dużo siły, by wykonywać cudze polecenia i poddać mu się, chowając dumę do kieszeni. Uległość nie jest czymś, co może być wzięte bez pytania, na siłę. Z uległości trzeba czerpać przyjemność, delektować się nią, poddać się drugiej osobie, która przejmuje na siebie cały ciężar odpowiedzialności za osobę, która się podporządkowuje. Z Gabi była taka domina jak z koziej dupy trąbka, tak naprawdę kompletnie nie wiedziała, co robi i jakie powinny być następne kroki. Nie mogła opanować swoich oczu, wodziła wzrokiem po jego pięknym ciele, znała każdą krzywiznę tak dobrze! Doskonale wiedziała gdzie lubił być dotykany i w jakim natężeniu. Zdawała sobie sprawę, że kochał być drapany i gryziony bez opamiętania. W ten sposób wiele razy zostawiała na jego ciele ślady swojej namiętności. Zadrapania na plecach, pośladkach, głębokie, czasem nawet do krwi, nie mniej delikatne były ugryzienia w ramiona, kark, nawet czasami dłonie, gdy mocno dochodziła, lubiła gdzieś zacisnąć ząbki.
Prowokował ją, rzucał wyzwanie, a przecież ona nie chciała mu zrobić krzywdy, ani sprawić bólu, przecież nie o to chodziło w zbliżeniu dwojga ludzi, ale cholera zasłużył sobie, niech go boli. Zamachnęła się znów, ale kolejny raz cios nie był zbyt mocny, pasek gdzieś w połowie drogi stracił na prędkości i cios spadł o połowę lżejszy, choć mogło się wydawać, że naprawdę zaboli.
- Nie interesują mnie twoje obawy, masz robić, co mówię, albo pożałujesz.- rzuciła oschle, jakby się nim w ogóle nie przejęła, ale w środku płonęła z pożądania. Majtki jej przemokły z podniecenia, zacisnęła lekko uda, czując jak krew krąży w żyłach zdecydowanie szybciej niż powinna, ale ten widok był tak piękny, że nie potrafiła się opanować. Prawdziwe dominy zachowują zimną krew, a ona... Ona wrzała.
- Na mój dotyk musisz sobie zasłużyć, nieważne jak pyszny jest twój penis, na usta zasłużyć musisz jeszcze bardziej.- co ją pokusiło do takich słów. Ona na poważnie nie była sobą, jakby zostawiła mózg w łazience, w słoiku z formaliną, a teraz między uszami hulał wiatr. Wpatrywała się w to jak przesuwał ręką po swojej męskości, hipnotyzował ją tym ruchem, ale musiała oderwać spojrzenie, by patrzeć na jego twarz, tak jak tego chciała, choć było to bardzo, bardzo trudne.
- Pozwoliłam ci przestać?- zapytała nim usłyszała prośbę o naplucie na jego rękę, targnął nią dreszcz. Nawet teraz, kiedy ona próbowała przejąć kontrolę, to on tak na serio trzymał jej w garści, dosłownie pozwalając na tę zabawę. Musiał zauważyć lekkie zdenerwowanie, ale i błysk w jej oczach kiedy zbierała w ustach ślinę, ujęła jego rękę unosząc ku górze i zostawiła na niej pokaźną ilość śliny. Przez chwile jej usta i jego dłoń łączyła stróżka gęstego, lepkiego płynu.
- Znaj moje dobre serce i podziękuj ładnie.- upomniała go i tym razem smagnęła pasem mocniej, choć nie tak mocno jak chciał tego Angelo, jak tego właśnie potrzebował. Była dla niego zbyt delikatna, w ogóle nie wkładała w to zbyt dużo siły, agresji, złości, a powinna. W pomieszczeniu rozchodził się charakterystyczny odgłos walenia konia, dźwięki, jakie z siebie wydawał były oszałamiające. To był najpiękniejszy obrazek, jaki mogła sobie wyobrazić, a już nie raz i nie dwa fantazjowała o tym, żeby przyłapać go na robieniu sobie dobrze, albo właśnie rzucić pomysłem, by leżeli obok siebie i sami się zaspokajali, ale się wstydziła.
Mało brakowało, a zdjęłaby majtki i go dosiadła, naprawdę niewiele... Była zafascynowana tym widokiem, aż zapomniała, że powinna zachować sztywne, napięte i wyprostowane ciało, patrzeć na niego z góry z wyniosłością godną królowej. Usiadła na swoich stopach i rozpływała się z rozkoszy. Wtedy usłyszała błaganie, o pozwolenie na dojście, na osiągnięcie szczytu. Nie zasłużył! Nie po tym co jej zrobił. Karała go za to, że nie powiedział jej kim jest, że wszystko przed nią zataił, ale nie powie mu tego, bo seks nigdy nie powinien być ani karą, ani nagrodą za błędy lub dobre rzeczy popełniane w relacji między dwojgiem ludzi.
- NIE!- podniosła głos i zamachnęła się pasem bardzo mocno, całą ręką i wtedy skóra aligatora spadła bardzo boleśnie na tors Angelo, zapiekło, musiało cholernie zaboleć, bo na skórze momentalnie pojawiła się czerwona pręga. To był ułamek sekundy, tego nie zrobiła ona tylko jakiś diabeł, który się w niej zalęgnął. Puściła pasek, przerażona tym okropnym dźwiękiem uderzania skóry o skórę. Chłód rozlał się w jej żołądku jakby ktoś wrzucił do niego kilka kostek.
- Matko boska... Przepraszam!- zawołała z piskiem i zakryła usta dłonią, zerkając na twarz ukochanego, a potem na pręgę, którą zostawiła. Robiła się coraz bardziej czerwona i mimo tatuaży było widać lekkie opuchnięcie skóry w miejscu ciosu. Palcami drugiej ręki, które były lodowate, jak zawsze, przebiegła po prędze, by ją jakoś ukoić i nagle... Zaczęła się śmiać, padając na miękką pościel obok Angelo. Nie mogła przestać, bo uświadomiła sobie jak swoimi przeprosinami i przerażeniem zepsuła całą atmosferę. Nie mogła tego zmarnować, nie teraz. Przecież ona też była cholernie podniecona, tak bardzo, że wszystkie zakończenia nerwowe wręcz płonęły. Poderwała się i usiadła okrakiem na biodrach ukochanego, dociskając się przemoczonymi majtkami do jego kutasa, który drgał, czuła jak żyłki pulsują w szybkim tempie. Złapała go za nadgarstki, uniosła je nad jego głowę, przyciskając je jedną ręką do poduszek. Wiedziała, że to nie jest żadna oznaka władzy, ale raczej jasny sygnał, że ma trzymać ręce z daleka. Pochyliła się tak, że jej włosy łaskotały klatkę piersiową mężczyzny.
- To się tak nie skończy, nie zepsuję tego... Chcę dać ci orgazm, chcę, żebyś doszedł, chcę uprawiać seks z Angelo Denaro, księciem sycylijskiej mafii, z przyszłym królem, panem, władcą całego cholernego świata, a już zwłaszcza mojego.- wypowiadając te słowa, zaczęła się ocierać mokrym materiałem majtek, o nabrzmiałego kutasa, który rozpaczliwie pragnął osiągnąć spełnienie.
- Masz dziesięć sekund, żeby trysnąć, jeśli tego nie zrobisz, okazja przepadnie i poczekam, aż się uspokoisz i znów zaczniemy tortury. Jeden... Dwa... Trzy....cztery....- liczyła powoli, robiąc dobrze samej sobie jego penisem, nie wprowadzając go do ciasnej cipki. Zaczęła cicho wzdychać i liczyć trochę wolniej.
- Pięć...ach....taki twardy... sześć... taki duży....
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
+18
Spoiler
Jej groźba była dla niego obietnicą. Oj chciał żałować, bardzo chciał żałować swojego nieposłuszeństwa. Żeby go biła, mocniej, dużo mocniej niż robiła to teraz. Prawie nie czuł tych ciosów, w końcu jego skóra była twarda, pokryta licznymi bliznami, które tylko przykrywał tatuażami za każdym razem. Uodpornił się na ból i trzeba było zadać mocne ciosy, by odczuł go dotkliwie. Może dlatego tak go pragnął? Wiedziała o tym, zalała jego upodobania, nie raz i nie dwa zadając mu rany paznokciami, czy swoimi zębami. Lubił, gdy to robiła, więc i teraz czekał na silniejsze ciosy tym cholernym paskiem. Podobało mu się, jak do niego mówiła, jak go dominowała i pewna siebie w tych wszystkich słowach była. Jakby obudził się w niej jakiś ukryty demon, którego trzymała w szafie od dawna, jakby z obawy przed jego reakcją na wypuszczenie go. Teraz cieszył się, że to zrobiła. Bardzo spodobała mu się ta gra, tonął w jej rozkazach bez pamięci, poddając każdemu z nich ufnie. Przychodziło mu to tak dziwnie naturalnie, jakby nie musiał silić się, by to wytrzymać, by powstrzymać przede wszystkim siebie od ataku. Ufał jej, absolutnie we wszystkim (może poza prowadzeniem samochodu i smażeniem czegoś na patelni) i jego mózg totalnie się do tego wszystkiego zaadaptował.
- Dziękuję moja Bogini. - Ślina okazała się zbawienna. Natychmiast zrobił z niej użytek, mając przed oczami jej stróżkę, która jeszcze przed chwilą łączyła usta dziewczyny i jego dłoń. To było tak cholernie podniecające, jak wszystko co dla innych mogło wydawać się niemoralne. Gabi powinna już wiedzieć, że z nim nie było żadnych granic, mogła prosić o wszystko i spełniać swoje nawet najskrytsze fantazje. To była jedna z nich? Skoro tak, postanowił zaserwować jej godne spełnienia show, przesuwając po kutasie ręką tak jak lubił najbardziej, nie ukrywając żadnych emocji na twarzy, ani w ciele. Wyglądał jakby pieprzył ją, a nie swoją dłoń. To było ciekawe doznanie, przeszło go przez myśl, że mogli częściej bawić się w taką grę wstępną. Spodobał mu się wzrok, jakim go teraz zaszczycała i to, jak jej ciało reagowało na jego widok. Dostrzegł to i nic mu nie umknęło, żadne spojrzenie, ani reakcja jej organizmu.
Nie pozwoliła mu dojść, tego mógł się spodziewać. Zwolnił, czując jak zalewa go okropny ból, zacisnął więc mocniej palce na trzonie, jakby chciał odwrócić uwagę od tego co działo się w jego jajach i podbrzuszu. Zaciskał mocno zęby i nagle trzask! Aż wygiął się w zupełnie nowym bólu, którego tak bardzo teraz potrzebował! Plecy wygięły się na krótko odrywając od łóżka, a z pomiędzy zaciśniętych zębów wyrwał krótki krzyk.
- TAK! - Wrzasnął nie wiedząc już, które odczucia są silniejsze, bardziej intensywne. To było tak cudowne, myślał, że zaraz eksploduje, szumiało mu w uszach, bolała go każda cząstka ciała, piekł go brzuch, a kutas jakby miał zaraz eksplodować. Zacisnął oczy i nawet nie słyszał jej przeprosin, ani śmiechu, walcząc z tym, by nie dojść, a jednocześnie nie umrzeć. W jego głowie zaczynały pojawiać się odrealnione myśli, zaczynała narastać furia zniecierpliwienia i chęć przerwania tej gierki natychmiast. Był w niebie i w piekle jednocześnie, co lekko zaczynało przyćmiewać umysł i rzeczywistość, budząc ze snu demona. Jeszcze przesunęła mu po tym brzuchu palcem, zapiekło. Syknął, otwierając nagle oczy, które wcześniej zaciskał, a jego spojrzenie padło na twarz kochanki. Co robiła? Nagle znalazła się na nim, choć nie zanotował kiedy to się stało. Jego ręce spoczywały nad jego głową, a ona więziła je w uścisku, ocierając mokrym materiałem majteczek po rozżarzonym niczym węgle kutasie. Oczy rozszerzyły się szerzej, a jej słowa doprowadziły go do ostatecznej furii podniecenia. To było tak cholernie seksowne, co powiedziała, wryła mu te słowa w głowę bez powrotu. Odbiły się po niej echem, ego powędrowało ze stratosfery w kosmos. Już nawet nie słuchał co mówiła dalej, jakby się odłączył, myśląc tylko o tym jak bardzo go pragnęła. Jak podniecona była na myśl uprawiania seksu z nim, z Angelo, nie Aresem. Wyglądała jakby ja ten fakt właśnie podniecał, że jest taki niebezpieczny i potężny. W oczach tlił się tylko mrok, dobrze już go znała. Stracił kontakt z rzeczywistością, jakby wszystko dookoła zniknęło i zostali sami. Widział tylko piękną nastolatkę siedząca mu na podbrzuszu, jej twarz, ciało i nic więcej. Nie wyrwał rąk z jej uścisku, choć chciał, ale nie. Zrobił coś innego. Pękał z podniecenia i gdyby tego nie zrobił, łzy zaczęłyby ciec mu z oczy. Nie potrzebował do tego rąk, po prostu nagiął biodra i zsunął ją nieco po swoim ciele, cofając te biodra pod siebie, by odnaleźć wejście do jej przemoczonej do granic możliwości cipki. Główka jego penisa odgarnęła majtki w bok, odnajdując drogę do wnętra kobiety natychmiast. Angelo patrzył Gabrielle Glass z wyzwaniem, gdy wszedł w nią gwałtownym ruchem do samego końca.
- I co mi teraz zrobisz? - Warknął groźnie, nie czekając na jej odpowiedź. Zaczął pieprzyć ja od dołu silnie, szybko, do samego końca. Bezlitośnie. Jego wargi uchyliły się, a z pomiędzy nich wydobywały się ciche warknięcia. Oczy zaszły mgłą, potrzebował tylko chwili, by boleśnie w niej dojść, wręcz krzycząc z tej rozkoszy. Tryskał w jej pochwie obficie, a jego ciało drżało. Tak silnego orgazmu nie miał od dawna. Drżał cały, jego uda, ręce, mogła poczuć to pod swoim uściskiem. Pchnął jeszcze dwa razy na koniec mocno, a kiedy skończył, próbował złapać oddech, którego przed chwilą aż mu brakło. Zamrugał, wracając do rzeczywistości. To wszystko było tak intensywne. Jej bliskość, dotyk, zapach, był wrażliwy na wszystko. Przełknął ślinę, bo aż zaschło mu w gardle. Nie wyszedł z niej. Został w środku, jak lubiła i on przy niej też to polubił...
- Moja królowa. - Niewiele myśląc rzucił te słowa w ojczystym języku, kompletnie zapominając w tym momencie o istnieniu innych. Był zamroczony intensywnością tych doznań.
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Nie spodziewała się, że komuś ból może sprawiać tyle radości, by aż krzyczał z uciechy, to ją trochę przeraziło, ale na całe szczęście, mężczyzna, będąc pod wpływem tak silnych emocji, nie zanotował w ogóle jej śmiechu, jej poddania się, spadnięcia z tak zwanego konia. I dobrze, bo by chłop umarł ze śmiechu razem z nią i po atmosferze nie byłoby śladu. Jak to mówią: spadniesz konia, musisz wstać, otrzepać się i wsiąść znów, bo w przeciwnym razie już nigdy do tego zwierzęcia nie podejdziesz. To dominowanie było przyjemną odmianą względem tego co zwykle działo się w ich sypialni, kuchni, salonie, łazience, na basenie i wielu innych częściach domu. Silny, potężny facet wykonujący polecenia drobnej nastolatki, której siła dorównywała kolibrowi, a nie jastrzębiowi, którym był on. Mógł ją pożreć jednym kłapnięciem dzioba, rozszarpać i połknąć.
Oczywiście, że podniecało ją to niebezpieczeństwo, ale nie był niebezpieczny dla niej, on ją chronił całym sobą, nawet tym, że nie powiedział jej prawdy. Teraz to zrozumiała, chciał ją chronić do momentu, w którym to już nie będzie dłużej możliwe. Do ostatniej chwili kryjąc przed jej delikatną duszą cały ten mrok i ciężar. Poczuła się rozczulona i o ile to realne, pokochała go jeszcze bardziej, tak jakby teraz żadna siła nie mogła rozerwać tego uczucia.
Szalała masując nabrzmiałego kutasa swoją cipką i licząc przy tym te nieszczęsne sekundy, które mu dała na dojście, choć było jej bardzo trudno się skupić. Nie spodziewała się takiego zabiegu, w ogóle nie pomyślała, że w jakiś sposób znajdzie drogę do jej rozpalonego wnętrza, ociekającego wilgocią. Tak bardzo była zszokowana, że jej oczy natychmiast zrobiły się wielkie jak spodki i jęknęła przeciągle. Co ona mu zrobi? Co ona może mu zrobić, nic... Jedyne co przyszło jej przez myśl, było podłe, w jej mniemaniu, a powoli traciła kontakt z myśleniem i wszystko odchodziło, było tylko to słodkie uczucie wypełnienia, on, jego ciało, jego oddech, zgrane bicie serc i obezwładniająca rozkosz.
-Nie pozwoliłam ci we mnie wejść!- krzyknęła i zamachnęła się, by sprzedać mu siarczysty policzek, nie żeby zrobić ślad, żeby powstał siniak, ale musiało zaboleć. Ją piekła ręka i to jak cholera, zwłaszcza, że uderzyła dłonią, którą rozkwasiła sobie w trakcie strzelaniny.
Nawet nie wiedziała kiedy wymierzyła kolejny cios, tym razem w drugi policzek, i jeszcze jeden, i kolejny. To trwało zaledwie sekundy, a pod koniec puściła jego ręce znad głowy i obie ułożyła na szyi Angelo, mocno je tam zaciskając, użyła niemal całego ciężaru swojego ciała, by odciąć mu dopływ tlenu do mózgu. Sama widziała już gwiazdy. Nigdy w życiu nie przypuszczałaby, że w trakcie tak krótkiej, acz intensywnej penetracji będzie w stanie osiągnąć orgazm, ale doszła razem z nim, zaciskając mięśnie pochwy na jego pulsującym kutasie. Poczuła jak ciepłe nasienie wlewa się do jej wnętrza falami, jak wycieka bokiem i zaczyna spływać po penisie na brzuch kochanka.
- Angelo... Mój Angelo... Il mio re!- opadła na niego, puszczając szyję, wtulając się w jego ciało całą sobą, chłonąc zapach lekko spoconej skóry. Pachniał tak obezwładniająco męsko, tak odurzająco i cudownie, że mogłaby tak spędzić resztę swojego życia.
Oboje drżeli w spazmach orgazmu, jakie targały ich ciałami, uwielbiała tę bliskość po wszystkim, ale dla niej... To nie był koniec, choć była okrutnie senna i wykończona. Wpadła na bardzo, bardzo, bardzo perwersyjny pomysł, który zdecydowanie Angelo się spodoba jak nic innego.
- A teraz ty będziesz patrzeć, jak ja się dotykam, jak używam twojego nasienia, jako lubrykantu. Możesz jedynie na mnie patrzeć, podziwiać, chłonąć widoki, które tak kochasz.- wymruczała mu to do ucha, niższym, bardzo pociągającym głosem. Bardzo niechętnie wysunęła męskość ukochanego ze swojego wnętrza. Przekręciła się tak, że teraz jej pośladki leżały na klatce piersiowej Angelo, jej cipka znajdowała sie na wysokości jego mostka, głowę mężczyzny miała między swoimi nogami. Rękę wsparła między jego udami, by być w odpowiedniej pozycji, uniesionej, żeby móc patrzeć na jego twarz.
Prawą rękę ułożyła na swojej kobiecości, świdrowała Angelo wzrokiem, przesunęła palcami między wargami sromowymi, do swojego wejścia, żeby zebrać pokaźną ilość nasienia. Jednak nie rozsmarowała go po cipce tylko palce wsunęła do ust i je oblizała ze smakiem, dopiero po tej czynności zaczęła się ze sobą bawić, torturując łechtaczkę z bardzo dużym zaangażowaniem.
- Patrz na nią... Patrz jaki bałagan zrobiłeś... Ach...- wyjęczała w spazmach rozkoszy. Jej własna wilgoć mieszała się z białą substancją czyniąc to połączenie perfekcyjnym lubrykantem. W którymś momencie zabawy, przy akompaniamencie głośnych jęków i westchnień poczuła przemożne pragnienie... Klapsa, więc uderzyła się w cipkę otwartą dłonią, raz, drugi i zawyła, dochodząc obficie, zalewając tors kochanka swoimi sokami, połączonymi z nasieniem. Dopiero wtedy opadła na plecy, drżąc dziko, a Angelo miał piękny widok na śliczną, bardzo różową, lepką i lśniącą cipkę nastolatki, której łechtaczka pulsowała w rytm osiągniętego orgazmu. Skoro obiecała sobie, że nie zapomni tej nocy, że nie zapomni ich pierwszego razu jako Angelo Denaro i Gabrielle Glass, pierwszy raz tak czysto, prawdziwie, choć brudno, niegrzecznie i wyuzdanie.
- Czuję się jak... czuję się jak mała kurewka...- wydyszała i zaśmiała się nerwowo.
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
+18
Spoiler
- Sam sobie pozwoliłem. - Odpyskował chłodno, nie przestając poruszać w jej wnętrzu. Wtedy dostał strzała, mocnego, aż trzasnęło! Jego głowa przekręciła się w bok, już wrócił nią na poprawną pozycję, już miał coś powiedzieć, ale trzasnęło znów, aż przerwał na chwilę poruszanie biodrami. Znów i po raz kolejny, biła go bez opamiętana, a on jej na to pozwolił, z rozkoszą przyjmując kolejne ciosy. Szybko wrócił do poruszania biodrami, czując charakterystyczne pieczenie zarówno n piersi, jak i obu policzkach. To go napędziło, było jak olej do tej maszyny, złowrogo penetrującej wnętrze nastolatki raz za razem. Zaczęła go dusić, a on odpływał w rozkoszy, podniecony do granic możliwości. Nie trwało to jednak długo, doszli w tym samy momencie co dl Angelo było zaskoczeniem, ale też ogromnym komplementem. Lało się z jej wnętrza jakby była wodospadem, a jej soki łączyły się z jego nasieniem, wylewając obficie na jego podbrzusze. Nie przeszkadzało mu to jednak, wręcz przeciwnie, było oznaką zwycięstwa, triumfu.
Nagle usłyszał jak mówi po Włosku. Docierały do niego te słowa, rozumiał je, ale jakby kompletnie nie połączył tego z nią. Jakby dalej nie rozumiał, że Gabi nie zna tylko podstawowych zwrotów, a jej słownictwo było bardziej rozwinięte niż przypuszczał. Jednak nadmiar doznań nie pozwalał jego umysłowi pracować poprawnie i te słowa, zasłyszane w ojczystym języku były jakby wypowiedziała je w swoim. Kompletnie nie załapał.
Przytulił ją do siebie i głaskał po plecach, tak, jak to lubiła, uśmiechając z twarzą schowaną w jej szyi. Lubił cuć jej zapach po seksie, a sceny, które przed chwila rozgrywali wciąż przelatywały mu po głowie. Jeszcze teraz te jej słowa.. rozpłynął się. Kompletnie ześwirował, miała go całkowicie. Jej dzisiejsza odwaga, skąd się wzięła? Z emocji, adrenaliny, prawdy o nim? Dzięki niej się bardziej otworzyła, stała taka odważna? Cholernie mu się to podobało i nie chciał by przestawała, a nie zapowiadało się na to. Wręcz przeciwnie. Pomógł jej, łapiąc jej nogi, żeby mogła złapać równowagę i jego dłonie na tych nogach już zostały. Był jak zahipnotyzowany. Jego wzrok podążał za palcami Gabrielle Glass . Jak wsuwa je w swoją mokrą i zaczerwienioną już cipkę, jak nabiera jej zawartość, a później całą lubieżnie zlizuje. Aż on oblizał wargi, cholernie pragnąc przysunąć ją do swoich ust jednym ruchem, tylko tyle wystarczyło, by mógł spić z niej soki. Jednak nie zrobił tego, wsadzając sobie pod głowę poduszkę, a pod nią jedno ramię, by lepiej ją widzieć i mieć wygodną pozycję. Zapowiadało się show, którego mógł nie wytrzymać do końca, tylko patrząc. Czy tym razem będzie tak samo silny jak ostatnio i przetrwa do końca? Okej, prawie do końca, ale może tym razem nie podda się tak szybko, jakby chciał? Patrzył, obserwował uważnie uważnie ruchy jej palców, a powietrze zatrzymało się w płucach. Zasychało mu w gardle, to było coś pięknego. Pokiwał głową, był pod niesamowitym wrażeniem tego co widział, a patrzył jakby oglądał swój ulubiony fil, ze świecącymi oczami. Wyglądała tak seksownie, chciał wyruchać ją tak, żeby nie mogła jutro usiąść na dupsku, a ta soczysta pizda opuchnie, że nawet jej nie dotknie. Chciał ruchać ją całą noc, pobudzała w nim niebezpieczne instynkty, wręcz zwierzęce. A jeśli ją zwiąże i wyrucha do nieprzytomności? Różne myśli przechodziły przez jego chory łeb, gdy tak patrzył i tylko patrzył, grzecznie nie pomagając, a tak bardzo chciał. Wtedy uderzyła, raz, drugi, trzeci, wylewając na niego obficie, zaczęło tryskać mu na twarz, więc otworzył buzie i wystawił język, by złapać choć trochę. Zamruczał, gdy skończyła, oblizując usta. Opadła z sił, czuł jak wbija mu się stwardniały kutas w jej plecy, o którego się oparła, a on już znowu był gotowy do działania, przez widoki, jakie mu zapewniła.
Na jej słowa uśmiechnął się i przesunął kciukiem po jej kobiecości, a później oblizał go. W końcu....
- Bo jesteś moją małą, wyuzdaną kurewką. Z najpiękniejszą cipką na świecie. - Chwycił ją mocno za nogi i jednym, silnym ruchem przekręcił nagle tak, że znalazła się pod nim, leżąc na pościeli brzuchem, wręcz wciśnięta w nią jego ciałem. Przygniótł ją całą sobą, wciskając jej głowę w satynę i zawisł nad jej uchem groźnie, liżąc jego płatek.
- Moja kolej. - Wplątał palce w jej włosy i pociągnął za nie silnie, wyciągając jej szyję, którą polizał. To szarpnięcie musiało boleć, zawisła głową nad pościelą, a jej ciało dalej było w nie wciśnięte. Wszedł w nią, wciskając między pośladki i poczuł, jak gorąca jest już jej cipka. To go jednak nie powstrzymało. Zaczął pieprzyć ją gwałtownie, ciągnąc za jej włosy nieustanie, składając na jej ustach pocałunki, bardzo łapczywe, jakby miał ją zaraz pożreć.
- Marzyłem... żeby.. cię zerżnąć... gdy tak bawiłaś się... swoją lepką cipką... uwielbiam ją pieprzyć. - Cichy baryton przerywał ich jęki, lekko zachrypnięty i niebezpieczny. Wypowiadał słowa przez zaciśnięte zęby, jakby jej groził. Nagle wyszedł z niej i znalazł z tyłu, klęcząc, a jego ramiona uniosły jej biodra, by się do niego wypięła. Sprzedał jej wtedy porządnego klapsa, aż świsnęło. na pośladku zostało odbicie jego dłoni. Zemsta nadeszła szybciej, niż mogła się spodziewać. Uderzył jeszcze raz, a na ten drugi wszedł w nią, narzucając od razu bezlitosne tempo. Sięgnął do jej szyi i ujął jej podbródek mocno by zmusić ja do spojrzenia w lustro przed nimi. Mogła dostrzec jak oblizuje palca, a później poczuć, jak wciska go w jej dupsko. usztywnił jej twarz tak mocno, że nie mogła nią ruszyć, a jej głowa wyginała się niemal w tył. Nie był ani trochę delikatny, obijając się biodrami o jej zaczerwienione pośladki, a palec wbijał w jej odbyt, warcząc złowrogo. Lubił widzieć ją taką zniewoloną w odbiciu lustra, taką bezradną i całkowicie mu oddaną. Po tym, jak wykonywał jej rozkazy i był w tym tak cholernie grzeczny, należała mu się teraz nagroda. Pozostałe palce ręki wbiły się w jej pośladek, na pewno boleśnie, a on nie przestawał nacierać, czując jak robi mu się duszno.
- Dobra dziwka! - Krzyknął, wyciągając z niej swój palec i uderzył jeszcze raz. Puścił obolała szyję nastolatki i wsunął obie dłonie na jej podbrzusze, jednym, silnym ruchem przyciągając ją do siebie. Tym samym podniosła się na kolana, wlepiając plecami w jego tors. Znów chwycił jej szyję, otaczając ramieniem jej zgrabne ciało i przeniósł dłoń na jej cipkę, zaczynając z nią zabawę.
- Teraz ja się pobawię. - Mruknął kochance do ucha i dotykał ją w taki sposób, jaki lubiła najbardziej. Zatkał jej nagle usta i wyszeptał do ucha ciche - Ciiii. - Nagle przerywają pieszczotę, gdy czuł jak zbliża się do końca. Wpadł w furię, nie potrafił się zatrzymać, bawiąc jej ciałem z uwielbieniem. Polizał jej szyję, znów i znów przekręcił, jakby była szmacianą lalką. Upadła na łóżko plecami, a on uniósł jej nogi, opierając piętami o swoje barki. Znów w nią wszedł, jedną ręką przytrzymując za biodro, a drugą układając na jej szyi, na której zacisnął silnie swoje palce. Miał teraz na nią idealny widok, gdy tak pieprzył ją brutalnie, wchodząc po same jaja.
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Wtedy w samolocie, gdy spróbowała go zdominować, miała przedsmak tego, co może się stać, kiedy spróbuje ponownie. Nic to jej jednak nie nauczyło, bawiła się świetnie, wręcz rewelacyjnie, a z drugiej strony to był już naprawdę inny level ich relacji. Ten związek cały czas ewoluował, zmieniał się jak taka kulka kolorowego glutka umieszczona w lava lamp. Czasem odklejał się jakiś fragment do większej całości, czasem jakiś się do niej przyczepiał. W najśmielszych snach nie marzyła o tym, by być dziewczyną gangstera i to tak wpływowego, ze świetlaną przyszłością, z drzwiami otwartymi na każdym kontynencie, ze światem u stóp.
Co w nią wstąpiło, dlaczego tak się zachowywała, nie była tą słodką, niewinną, zawstydzoną dziewczynką, tylko boginią, kipiąca seksem, kuszącą całe uniwersum by na nią patrzyli, podziwiali i pragnęli. Kto z kim przystaje, takim się staje. Jej podniecenie też zaczynało odcinać mózg, przestawała myśleć tylko działała, dawała drzemiącemu w niej sukkubowi przejąć kontrolę nad tym co się działo.
Drgnęła lekko gdy przesunął kciukiem po jej kobiecości, była teraz taka wrażliwa na dotyk, do tego stopnia, że ledwie muśnięcie sprawiło jej mały dyskomfort i lekki ból.
- Mów mi tak jeszcze, a zaraz znowu będę gotowa...- zaśmiała się i oblizała lekko zaschnięte usta. Złapała oddech, wyrównała go i powolutku zaczęło z niej opadać podniecenie, aż tu nagle... Niespodzianka! Tatuś wrócił kochanie!
Honey, I'm hoooome!
Pisnęła i zaczęła się śmiać, kiedy błędnik uzmysłowił jej, że pozycja ciała kompletnie uległa zmianie. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego. Gotowa była wypiąć grzecznie pupkę i czekać aż w nią wejdzie, zacznie pieprzyć do utraty tchu, ale on postanowił się nią lekko zabawić. Liźnięcie ucha, groźnie brzmiące słowa, sprawiły, że zadrżała a miejsce po jęgo języku zapiekło, jakby to był język ognia, a nie miękki i wilgotny, należący do kochanka.
- Jeszcze ci mało tatusiu?- warknęła seksownie, podburzając go, podkręcając, nazywając, tak jak lubił, to była jedna z jego ulubionych dwuznacznych ksywek, jej z resztą też. Silne palce zacisnęły się na gęstych puklach, brutalnie pociągnął do góry, a ona jak szmaciana lalka, podążała za każdym jego gestem.
Bolało, ale ten ból był cudowny, obezwładniający, chciała więcej, chciała, aby ją szarpał za te kudły, jak Reksio szyneczkę. Sapnęła wręcz z oczekiwaniu na więcej, i dostała. Wbił się w nią gwałtownie, krzyknęła tak słodko jak lubił to najbardziej. Kochał, jak krzyczała, a na początku ich znajomości, oznajmiła mu, że nie jest w łóżku zbyt głośna, nawet nic na to nie wskazywało przy pierwszych stosunkach, tak bardzo bała się wydawać jakieś dźwięki, bo uważała je za dziwne, a teraz? Teraz zdzierała sobie gardło, nie zważając na nic. Uniosła lekko pupcię, wbijając miednicę w pościel, by mógł ją penetrować głębiej.
- Tak! Tak, pieprz mnie, rżnij mnie mocno... zrób to, błagam.... chce oszaleć z rozkoszy...- wyrzuciła z siebie chyba najbardziej perwersyjne słowa w swoim życiu, chociaż... Może nie? Może padły wcześniej bardziej wyuzdane. Po takim wyznaniu bezczelnie z niej wyszedł, aż poczuła zawód, posłusznie wypięła dupcię, ale pożałowała tego, bo padł klaps, już na i tak czerwony zadek po zabawie w samolocie. Zawyła, krzyknęła, załkała.
- Jeszcze raz...- poprosiła i dostała to czego chciała, z małym bonusem, bo znów wypełnił jej ciasne wnętrze, narzucając bezlitosne tempo. Organizm dziewczyny jeszcze dawał radę tylko dlatego, że była na zajebistej, wywalonej w kosmos, czystej adrenalinie. Ból był zdecydowanie mniejszy niż bez adrenaliny, dlatego nie protestowała, tylko z zadowoleniem przyjmowała wszystko jak grzeczna, mała, prywatna suka. Wyginał ją pod siebie, tak jak chciał, kształtował jak miękki, metalowy pręt. Jej gałki oczne wywijały co chwilkę młynka, tak, że raz na jakiś czas było widać tylko białka.
Nawet jego palec w drugiej dziurce był kurewsko chciany, mógł włożyć więcej, mógł teraz nawet wbić się tam i rozdziewiczyć ją analnie, nie protestowałaby, tak cholernie była podniecona. Patrzyła na ich splecione w amoku seksualnym ciała, odbijające się w wielkim lustrze, podziwiała napinające się mięśnie mężczyzny, na żyły, które wyszły na jego ramionach i szyi, na to jak mocno zaciskał szczękę, pewnie niemal łamiąc sobie przy tym zęby. To się dobrali, bo ona kochała tę bezradność, to bezwzględne oddanie, ekstremalna, wręcz służalczą uległość, choć i pazurki też lubiła pokazywać.
- Tak, Angelo, tak! Tak, tak... Pieprz mnie jak swoją dziwkę, mocniej, błagam, mocniej, oszaleję, mocniej...- wyła, dosłownie wyła, cipka piekła od tarcia, po policzkach ciekły łzy, całkowicie rozpuszczając pieprzony, wodoodporny tusz do rzęs. Wyglądała teraz tak żałośnie z tym rozmazanym makijażem, a zarazem tak pięknie, że ciężko to wyjaśnić.
Nagle uderzyła plecami o jego twardy, spocony tors, nie tylko spocony, bo pokryty jej sokami, jego spermą, lepki i gorący. Był zgrzany niczym koń po wyścigu.
W sypialni rozlegało się charakterystyczne uderzanie skóry o skórę, a Gabi wariowała, palce na jej cipce zabawiające się łechtaczką, zatkane usta, by na chwilę przestała krzyczeć, jęczeć i płakać, choć jęki wydobywały się z jej ust stłumione przez jego rękę. Żadna z pozycji nie trwała zbyt długo, ale to w tym wszystkim było piękne, kontrolował jej orgazm, nie pozwolił dojść, to miało się odbyć na jego zasadach, na jasnych warunkach. To on tu rządził, i tak miało pozostać. Wiła się, drżała, znów zaczęła krzyczeć tym swoim uroczo zachrypniętym głosikiem. Rżną ją bezlitośnie, czuła że ją zaciera ale nie chciała by przestał, chciała więcej, pragnęła już zawsze się tak pieprzyć a najlepiej nie wychodzić z łóżka i tak umrzeć razem z nadmiaru orgazmów. Phi, Romeo i Julia to epicka historia o miłości? Jebać ich, co oni wiedzą o miłości! Sztuka powinna nazywać się Angelo i Gabrielle bo to śmierć z rozkoszy byłaby najpiękniejsza a Gabi ją właśnie osiągała, razem z ukochanym. Odcinał jej tlen, dusił, ale w pozytywny sposób, tak cholernie erotyczny, z takim wyczuciem, mimo amoku, że na kilka sekund ją odcięło, było czarno, a kiedy się ocknęła dochodziła znów, obficie, mocno, silnie zaciskając szparkę na jego kutasie, który też drżał i wylewał w jej wnętrze kolejną porcję spermy, nie tak dużą jak wcześniej, ale jednak! A to wszystko bez żadnych wspomagaczy! Cudowne uczucie spięcia, drżenia, i ból... Słodki ból. Poczuła jak Angelo opada na nią całym ciałem, przygniata ją nim silnie a ona objęła go mocno drobnymi ramionami, ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi i dyszała w nią jak opętana.
- Byłeś... Jesteś... Niesamowity, wspaniały, cudowny, to najlepszy seks jaki miałam w całym życiu. Najlepszy Panie Denaro.- wychrypiała słodko w jego ucho i ugryzła je mocno. Była totalnie wyczerpana, najcętniej przytuliłaby się do niego i zasnęła jak kamień. Leżeli tak dłuższą chwilę, gładząc swoje ciała z czułością, uspokajająco, co jakiś czas kradnąc sobie pocałunki.
- Chodźmy się wykąpać mój Królu... Ałć, boli powoli, wysuń się powolutku, ał... ał...ał....szczypie.- zaśmiała się, miała tak miękkie nogi, które cały czas jeszcze drżały i bez pomocy Angelo nie doszłaby do łazienki. Szła lekko jak kaczuszka, podśmiewując się z tego.
Ależ on ją zerżną... Widziała gwiazdy.
Weszli pod prysznic, woda koiła zmęczone ciała, to był czas na czułości, na wpatrywanie się sobie w oczy, gładzenie ciał z niebywałą delikatnością, słodkie pocałunki i bliskość. Gabi obsypywała nimi tors mężczyzny, rękami błądziła po jego plecach, przyklęknęła nawet i całowała brzuch, uda, zasysała lekko skórę na brzuchu i bliżej przyrodzenia. Nie miało to na celu kolejnego zbliżenia i podniecenia, to było kojące, przyjemne, wdzięczne i pełne miłości i oddania. W końcu wstała z klęczek i zwyczajnie się w Angelo wtuliła, zamykając oczęta, wsłuchała się w szum wody, masującej ciało i w rytm jego serca. Tudum, tudum, tudum... Biło miarowo, uspakajając ją swoim rytmem.
- Jestem kompletnie wykończona, tak bardzo, że chyba zaraz zasnę na stojąco...
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
ODPOWIEDZ