Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
#1

Molly starała się dość przestrzegać tego, ile pracuje i w jakich porach, aby mieć wiele czasu dla małej Molly, a także żeby jednak pozwalać Grahamowi na to, by ten mógł swobodnie pracować. Szczerze, nie było proste, aby to wszystko pogodzić, dla niej to było nowe, dla Flannagana również, żadne z nich wcześniej nie miało dzieci, ani jako takiej rodziny, którą chcąc nie chcąc musieli stworzyć.
Jednak oprócz pracy, opieki nad dzieckiem, trzeba było mieć czas dla siebie. Przynajmniej szatynka go potrzebowała, bo nie zapominajmy o tym, że ostatnio jej życie nie było usłane różami - psujący się związek doprowadził do zerwania zaręczyn, plus śmierć jej znajomych... Wróciła do Lorne Bay, co było jej właściwie na rękę. Nie zostałaby w Brisbane po rozstaniu, nie ma mowy. To nie było jej miasto, tam nie mogła się odnaleźć, nie mogła znaleźć pracy. Pewnie wróciłaby do Cairns, gdzie mieszkała przed przeprowadzką, ale w zaistniałej sytuacji, było dość jasne, że bez zawahania wraca w rodzinne strony.
Mogła odnowić parę znajomości z przeszłości, bo nie bójmy się powiedzieć, dopóki nie była to jakaś wielka przyjaźń, to przy długim niewidzeniu się, to one trochę przymierały. Owszem, Molly wciąż utrzymywała kontakty z pewnymi znajomymi z czasów liceum, nawet jeśli jakaś koleżanka mieszkała daleko, ale nie były to bardzo zażyłe kontakty.
Gdy Emma spotkała Adams po raz pierwszy po jej powrocie do rodzinnego miasteczka, obiecały sobie, że się umówią, aby pogadać, nadrobić stracone lata. Nic dziwnego, że były sobie dość bliskie - w młodości mieszkały przez ścianę, czy tam płot, więc ze względu na czasy, kiedy więcej spędzało się na dworze, a nie w ekranie laptopa czy telefonu, trochę czasu razem spędziły. Molly była jak najbardziej za, a jedno spotkanie przerodziło się potem na wyjście na drinka, czy spacer z Sally w wózku... Aż kiedyś lekarka wygadała się, że myśli o remoncie w domu. To był strzał w dziesiątkę, nie mogła powiedzieć tego lepszej osobie! Przecież tym się jej koleżanka zajmowała zawodowo! Więc umówiły się któregoś dnia, kiedy akurat Emma nie miała dyżuru, a Graham mógł zostać z dzieckiem w domu. Molly wzięła laptopa, notes i parę innych rzeczy i ze sporą i ciężką torebką zjawiła się pod znanym sobie adresem. Zadzwoniła dzwonkiem, założyła włosy za ucho i czekała, aż otworzą sie przed nią drzwi.

Emma Winfield
ortopeda — cairns hospital
39 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#3

Emma uwielbiała swoją pracę. Właściwie to nawet nie miała określonego czasu pracy. Zdarzało jej się zostawać na trzydniowych dyżurach, by później dwa dni odsypiać i spędzać czas tylko tak, jak ona tego chciała. Czasem też zostawała dłużej chociaż nie musiała, ale chciała na przykład posiedzieć nad jakimś przypadkiem i pomóc tutaj, teraz, zaraz. Dobrze się więc składało, że nie miała dzieci - ani własnych, ani tych cudzych, które mogłaby wziąć pod swoją opiekę. Trudno jej by było pogodzić wtedy ukochaną pracę i zajmowanie się dziećmi. Nie chciałaby rezygnować z ratowania życia innym ludziom, a temu poświęcała akurat dużo czasu. Zawsze za to udawało jej się wygospodarować czas dla przyjaciół.
Z Molly nie widziała się… Długo. Nie były przyjaciółkami ze szkolnej ławki, w końcu dzieliło je pięć lat co dla dzieci i późniejszych nastolatków stanowiło niejaką przeszkodę w zawieraniu tak zażyłych znajomości. Na szczęście przez lata mieszkały obok siebie, więc znały się całe życie Molly - bo Emma spędziła przecież pięć pierwszych lat bez znajomości z Adams. Tak naprawdę były najlepszymi przyjaciółkami, dopóki Molly nie wyjechała z Lorne Bay do Brisbane. Kontakt nie urwał im się od razu. Rozmawiały ze sobą przez telefon, ale Molly rzadko odwiedzała rodzinne miasteczko i wszystko tak jakoś się rozmyło.
Emmie było z tego powodu trochę przykro, bo przecież raz w życiu twoja najlepsza przyjaciółka zostaje twoją główną druhną (wcale nie, jak się okazuje, ale cicho) a potem największym wsparciem w trakcie rozwodu, nawet jeśli ty niekoniecznie z powodu tego rozstania rozpaczasz. I jasne, utrzymywanie relacji działa w obydwie strony, więc Emma też się mogła postarać. Wiedziała o tym i nie umiała znaleźć dla siebie żadnej wymówki. Dlatego tak bardzo się ucieszyła, kiedy przypadkiem spotkała Molly na spacerze. Do głowy jej nawet nie przyszło, jak bardzo za tą relacją tęskniła, dopóki nie usłyszała znajomego głosu. Nie musiała się nawet bać niezręcznego spotkania, bo jak się okazało wcale niezręcznie nie było, a one dwie nadal dogadywały się jak za starych dobrych czasów. Oczywiście, mocno zdziwiła się na wieść, że Molly ma dziecko. Jeszcze bardziej kiedy dowiedziała się, w jakich okolicznościach się tego dziecka dorobiła. Sally była najpiękniejszym i najgrzeczniejszym dzieckiem, jakie Emma miała okazję spotkać. Z miejsca polubiła dziewczynkę i nie miała nic przeciwko wspólnym spacerom.
Dzisiejszego dnia miały się spotkać u Emmy właśnie. Od dawna już myślała o remoncie kuchni, ale jakoś nigdzie nie mogła znaleźć dobrego doradcy, który widziałby jej wizję dokładnie tak, jak ona sama. Co się okazało? Że Molly jest projektantką wnętrz. Naprawdę nie trzeba było wiele by stwierdzić, że ich przyjaźń była jednak przeznaczeniem, tylko potrzebowała czasu rozłąki.
- Molly! Wchodź, wchodź - uśmiechnęła się szeroko widząc na progu swojego domu młodszą kobietę i gestem zaprosiła ją do środka, od razu prowadząc do kuchni, która była sercem jej miejsca zamieszkania.
- Kawy, herbaty? - Zapytała w tym samym czasie sięgając do szafki i wyjmując dwa kubki. Sama miała zamiar zrobić sobie kawę, bo jeszcze jej dzisiaj nie piła.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Emma i Molly to niemal jak dwie siostry, z różnych matek i różnych ojców. W takim wypadku różnica wieku absolutnie nie miała nic do gadania. Mieszkając przez ścianę, czy tam płot, mogły spędzać ze sobą wiele czasu, robiąc razem różne głupoty. Gadając, odrabiając lekcje, czy oglądając filmy. Niestety, w przeciwieństwie do tego, jak zazwyczaj miało miejsce w książkach, ich okna nie wychodziły na siebie nawzajem, więc jak każda była w swoim pokoju, to nie miały za wiele kontaktu. Aż do momentu aż nie powstał internet. Były w różnym wieku i w pewnym momencie można było to zauważyć, kiedy Emma poszła na studia, a Molly uczyła się w Lorne Bay, w nudnym liceum. Później znowu było lepiej. Ich relacje miały wzloty i upadki, jednak gdy miały czas dla siebie, to zawsze doskonale się dogadywały i bawiły.
Możliwość bycia główną druhną była dla Molly CZYMŚ. Była zachwycona, starała się, nawet kupiła Winfield piękną bieliznę na noc poślubną! Oczywiście, obiecywały sobie, że gdy tylko młodsza z nich będzie zaręczona, to się odwdzięczy. Nawet był taki plan, odległość do Brisbane nie powinna być problemem. Jednak plan jakoś nigdy nie przerodził się w czyny i chirurżka musiała zdawać sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak, skoro nie ma jeszcze daty ślubu, a narzeczeństwo trwa i trwa... Nie da się ukryć, że panie już nie rozmawiały tak od serca zbyt ciężko, ale każda miała swoje życie, swoje problemy. Nie było to łatwe, dla żadnej z nich więc obie ponosiły taką samą winę, równocześnie będąc niewinnymi.
Lorne Bay w tym momencie było dla Molly najlepszym miejscem. Miała tutaj rodzinę, z którą byli blisko, była Emma. Ze złamanym podwójnie sercem i wielkim wyzwaniem jakim było wychowywanie cudzego dziecka, musiała mieć wsparcie. Dlatego też z miejsca zgodziła się na spotkanie, na pomoc przyjaciółce. Uwielbiała to co robiła, więc nawet po godzinach zrobi projekt dla Winfield i załatwi jej dobrego wykonawcę.
-Hej, hej. Wina?-zapytała, trochę żartując. Mimo problemów, których miała wiele przez ostatnie lata wcale nie uciekała do żadnych używek. Ani alkoholu, ani narkotyków, jedzenia czy endorfin. Raczej uciekała w świat literatury, zaszywając się na wygodnym fotelu i czytając. -Żartuje, woda wystarczy. -powiedziała wchodząc do środa i idąc za blondynkę do kuchni, gdzie usiadła przy stole. Nie musiała być przyjmowana w salonie, czy ogrodzie, mogła siedzieć przy stole w kuchni. Nie była wielkim gościem, była zwykłą dziewczyną z niewielkiego miasteczka.
-Najpierw ploteczki, czy praca?-zapytała, nie ukrywając, że nie przyszła tutaj tylko w jednym celu. Co to, to nie. Może już rozmawiały ze sobą po powrocie szatynki, ale wciąż miały mnóóstwo tematów do rozmów.

Emma Winfield
ortopeda — cairns hospital
39 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Domyślała się, że coś jest nie tak, kiedy narzeczeństwo Molly przeciągało się bez końca. I cóż, tutaj też Emma nie mogła się pochwalić tytułem najlepszej przyjaciółki roku. Bo o nic nie zapytała. Nie zadała nawet zwykłego pytania o to, czy wszystko w porządku. Nie zrobiła tego specjalnie, nie unikała tematu umyślnie. Prawda była taka, że nie chciała się wtrącać i czekała, aż Molly sama jej powie co ją trapi. Nie powiedziała, a Emma po poznaniu genezy pojawienia się Sally w jej życiu, odczuwała wyrzuty sumienia. Bo przecież sama mogła Adams przycisnąć do muru, tak jak nie raz robiła to w czasach szkolnych, kiedy wiedziała, że ktoś jej przyjaciółce dokucza. I chociaż przez to, że ich kontakty dosyć mocno się rozluźniły Winfield nie przywiązywała do tego aż tak wielkiej wagi, to jednak odczuwała pewien dyskomfort. Bo przecież Molly była przy niej w najważniejszych momentach jej życia. Tych pozytywnych jak i negatywnych. A Emma nawet nie wiedziała o tragedii i odpowiedzialności, jakie spadły dla młodszą od niej kobietę.
Życie Emmy od dawna biegło już właściwymi torami, jednak nie oznaczało to, że nie potrzebowała już w nim obecności dawnej przyjaciółki. Szczerze mówiąc, dopiero kiedy spotkały się ponownie po latach odkryła, że tak naprawdę brakowało jej Molly. Była podekscytowana nie tylko wspólnie przeżytym czasem ale również tym, że od nowa mogły się poznać. Bo przecież minęło naprawdę mnóstwo czasu, kiedy były sobie bardzo bliskie. W życiu jednej i drugiej nastąpiły wydarzenia, które po części miały wpływ na to, jakie były dzisiaj. I Emma chciała to wszystko wiedzieć.
- Wino też mam. Ale o tej godzinie to chyba nie wypada, nie? - Zaśmiała się, wyciągając z szafki kubek dla siebie i szklankę dla Molly. Nastawiła ekspres do kawy, a kiedy ten mielił i mielił te wszystkie ziarna, nalała wody z kranu do dzbanka z filtrem, poczekała aż ta się przeleje i dopiero wtedy napełniła szklankę.
- Coś do jedzenia? Chyba, że wystarczą ci tylko ciasteczka? - Uniosła jedną brew do góry w geście zapytania, ale nawet nie czekała na odpowiedź, bo zaraz przed Molly pojawiła się miseczka z ciasteczkami, zaraz obok szklanki z wodą. W międzyczasie zrobiła się kawa, więc Emma doprawiła ją sobie tak jak lubiła, po czym usiadła w końcu obok przyjaciółki.
- Wiesz, że bardzo lubię plotki, ale może najpierw ogarniemy szybko ten projekt a potem usiądziemy sobie na tarasie i spokojnie pogadamy? Możemy nawet to wino wypić - uśmiechnęła się szeroko. No trochę prawdy było w tym, że chciała plotki przełożyć na później, by się tego wina napić. Bo teraz bardzo potrzebowała kawy.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Molly nie chwaliła się zbyt często problemami, które ją spotkały. Nie czuła takiej potrzeby, nie sądziła, że to jakkolwiek pomoże, a co więcej, nie wiedziała, co tak naprawdę było jej problemem. Faktycznie, jej narzeczeństwo trwało długo, lecz.... Biorąc pod uwagę to, że z Milo zaręczyli się jakoś po dwóch miesiącach znajomości, oni to po prostu odwrócili. Dopiero się poznawali, docierali już z pierścionkiem na palcu. A raczej powinni byli to robić, lecz ich priorytety trochę się rozjechały. A gdy Molly już rozmawiałą z Emmą, to szkoda było jej czasu na to, by narzekać, czy się skarżyć. Pewnie, od czasu do czasu wspominała, że Brisbane niespecjalnie jej leży, czy że ma problemy ze znalezieniem pracy. To nie tak, że wszystko ukrywała przed wszystkimi i kisiła się ze swoimi problemami sama. Teraz, gdy miała Emmę przy sobie, zdecydowanie mogły sobie przypomnieć jak to było, gdy były sobie bardzo bliskie. I Molly zdecydowanie tego potrzebowała, po tych perturbacjach, które przechodziła w ostatnim czasie. Może nie od razu, ale na pewno się otworzy i przyzna się do tego, co tak naprawdę działo się w jej życiu.
Przyjaciół warto mieć zawsze, nie tylko w gorszych chwilach, ale i tych dobrych. Bo co z tego, że ma się na czyi ramieniu wypłakać, gdy nie ma się z kim pójść na latte i ciasto z kremem, gdy ma się dobry dzień i chce się zaszaleć. Tego brakowało pannie Adams, dlatego teraz, w Lorne Bay, zdecydowanie chciała postawić na odbudowywanie relacji i tworzenie nowych. Jak na razie szło jej chyba całkiem dobrze. Miała nadzieję, że to spotkanie z Emmą będzie tylko początkiem.
-Zdecydowanie. Zostawmy wino na inną okazję-zaśmiała się. Nigdy nie była pijaczką i jakoś alkohol kojarzył się z pozytywnymi okazjami, świętowaniem i dobrą zabawą, a nie topieniem smutków. To raczej wolała zajadać słodyczami. Miała tak od zawsze, sama nie wiedząc skąd się tak naprawdę to wzięło.
-Wystarczą, wystarczą. -zaśmiała się. Czuła się trochę jak gość, którego wypada w taki, a nie inny sposób ugościć, a po tak dawnej znajomości, chyba spodziewałaby się tego, że będzie traktowana jak domownik, a nie ktoś specjalny, przed którym trzeba się postawić. Może ta długa nieobecność to wykluczała i trzeba to od nowa zbudować? Na pewno plusem było to, że przynajmniej brunetka uważała, że akurat ta rozłąka jakoś mocno nie wpłynęła na to, jak ich relacje wyglądają. Nie było teraz między nimi niezręczności.
-Nie ma sprawy. Wyciągam laptopa i możemy zacząć myśleć.-powiedziała sięgając do swojej torby, traktując Emmę jak prawdziwego klienta, by się przygotować.-Masz jakąś wizję jak ta kuchnia ma wyglądać? Coś Ci szczególnie nie pasuje w niej? Masz jakieś potrzeby?-zaczęła zadawać pytania, by dowiedzieć się, co jest potrzebne Emmie, jak rozumieć tą nagłą potrzebę na remont kuchni. Jeśli ta szukała powodu, by się odezwać do Molly, to ta powinna się obrazić! Zdecydowanie nie potrzebowały żadnej wymówki!

Emma Winfield
ortopeda — cairns hospital
39 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z jednej strony doskonale rozumiała postawę Molly. Sama nie lubiła rozmawiać o swoich problemach, a jeśli już to mówiła o nich już po fakcie albo całkowicie neutralnie tak, że nikt się nie orientował, że faktycznie ma większy problem. Po pierwsze nie lubiła kiedy ktoś się nad nią litował. Nawet wtedy, kiedy dotyczyło to jej najbliższej rodziny. Po drugie, jeszcze bardziej nie lubiła dostawać wtedy dobrych rad, o które wcale nie prosiła, ale wszyscy chcieli je jej dawać. Na początku nie powiedziała nikomu o swoich problemach w małżeństwie ani o tym, że zastanawia się nad rozwodem. I jasne, Molly była wtedy dla Emmy nieocenionym wsparciem, ale i tak o wszystkim dowiedziała się praktycznie przy rozwiązaniu problemu. Dokładnie wtedy, kiedy Winfield zdecydowała się o wszystkim poinformować swoją rodzinę. Była okropną hipokrytką, bo sama się do tego nie stosowała. Przynajmniej jeśli chodziło o samych Winfieldów. Nie potrafiła zliczyć ile razy wtrącała się do życia Luke’a, kiedy ten miał problem z używkami. Z tego oczywiście nie zwierzała się nikomu spoza najbliższej rodziny, przede wszystkim żeby uchronić młodszego brata przed konsekwencjami rozgłosu. I chociaż była skryta, to gdzieś w środku miała nadzieję, że uda im się z Molly ponownie odnaleźć dawną bliskość. Brakowało jej tego, ale jeszcze bardziej chciała mieć kogoś, z kim po prostu mogła szczerze pogadać. Tak od serca. Zwierzać się wiedząc, że jako odpowiedzi nie dostanie rad, których nie chciała lub słów litości. Czasem nawet niekoniecznie chciała cokolwiek słyszeć, tylko po prostu się wygadać przy lodach i durnych reality show.
Emma nie była święta i musiała przyznać, że zdarzało jej się topić smutki w winie. Nie na tyle, żeby rzygać i na drugi dzień mieć potężnego kaca, ale wystarczająco by przed spaniem przyjemnie szumiało jej w głowie.
Prawda była taka, że tak długa rozłąka trochę jednak naruszyła bliskość i dawną przyjaźń. Emma obracała się raczej w stałym gronie znajomych, a pojawienie się Molly po tylu latach nieobecności uznawała trochę jako nową znajomość, która różniła się tylko tym, że nie musiała przyjaciółki poznawać od zera. Plus Molly nigdy nie była w domu Emmy, a Winfield była dobrze wychowana i to właśnie wychowanie nakazywało jej zachowywać się tak a nie inaczej. Prawdopodobnie po dzisiejszej wizycie już więcej tego nie będzie, a Molly będzie mogła poruszać się po całym domu swobodnie, dokładnie tak jak sama chciała.
Postawiła talerz z ciasteczkami na środku stołu i poczekała aż ta się przygotuje.
- Wiesz, właściwie to myślałam o kompletnej wymianie mebli kuchennych. Chciałabym zrezygnować z typowych blatów wzdłuż ściany i zamiast nich dać po prostu wyspę kuchenną na środku - nie, nie chodziło o to, by znaleźć pretekst do odwiedzin Molly. Znaczy, to trochę też, ale naprawdę od jakiegoś czasu planowała przemeblować swoją kuchnię. To był tylko przypadek, że akurat Molly okazała się projektantką wnętrz.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
To, co wszystko mówiła, a właściwie myślała, Emma było jak najbardziej prawdziwe i odnosiło się nie tylko do samej blondynki. Bycie ojojanym to zupełnie coś innego, od otrzymywania litości czy rad. Pewnie, mogła wyjechać z Brisbane dużo wcześniej, powiedzieć swojemu narzeczonemu, że nie odnajduje się i tęskni za Cairs. Ba! Mogła nawet nie zgadzać się na wyjazd, czy dłużej myśleć nad odpowiedzią, czy wyjdzie za niego. Mogła, ale nie zrobiła. Czy było to mądre? Niekoniecznie ale ona uważała, że robi dobrze. Okej, koniec końców nie wyszła na tym zbyt dobrze, ale chęci były. Myślała, że w miłości tak jest - że trzeba się czasem poświęcić dla kogoś, a czasem postawić nad własnymi pragnieniami drugą osobę. Wiedziała, dlaczego przeprowadziła się do Brisbane, wiedziała, że Milo jest tam szczęśliwy. Jednak będąc już kilka tygodni w Lorne Bay, czuła.... Że dobrze zrobiła. Nie sądziła, że ktokolwiek ją zrozumie, bo jednak to była ucieczka i to w coś nad wyraz skomplikowanego, jak opieka nad dzieckiem zmarłych przyjaciół. Adams nie mogła powiedzieć, że jest w tym momencie szczęśliwa, absolutnie, lecz była jakaś taka... spokojna? Może gotowa do tego, aby powoli wszystko od nowa układać sobie w życiu. I wbrew pozorom, nawet przez moment nie żałowała podjętej decyzji. Choć złego słowa na temat swojego byłego nie powie. Nie był złym człowiekiem, po prostu miał inne priorytety w życiu i cóż... Chyba był nie dla niej. Po prostu.
Owszem, nie każdą znajomość da się odnowić w trakcie paru minut ponownego spotkania, lecz warto zauważyć, że ich przeciwnikiem była odległość - nie pokłóciły się, nie miały ze sobą problemów, czy też nie zmieniły światopoglądu, co zdecydowanie by przeszkadzało, aby znów nazywać się przyjaciółmi. Molly bardzo chciała, by znów mogła nazywać Emmę swoją przyjaciółką. Teraz już planowała zostać w Lorne Bay na stałe, więc nic nie stało na przeszkodzie. Choć tak naprawdę, to czas pokaże, czego można się spodziewać, czy jednak ten czas spędzony oddzielnie nie sprawił, że nie były już tymi samymi osobami. A fakt, że obie przechodziły przez ciężkie sprawy nie spowoduje, że będą do siebie milczały, bojąc się przyznać do błędów, jakby powiedzenie na głos tego, co przeżyły miało sprawić, że to stanie się jeszcze bardziej prawdziwe.
-Wiesz, to wszystko zależy od wielkości kuchni i czego potrzebujesz. Blaty zapewne zostaną, bo raczej mało popularne jest robienie szafek od podłogi po sufit w kuchni. -stwierdziła. Też była wielką fanką wysp kuchennych, więc mogła zrozumieć swoją dawną przyjaciółkę. - a chcesz mieć na niej tylko blat, kuchenkę, zlew? Myślałaś o tym?-zapytała. Wtedy taki remont byłby na pewno dłuższy, trudniejszy i droższy, bo trzeba by przerobić instalację. Tego już Molly nie ogarnie, ale na pewno znajdzie kogoś, kto by się mógł tym zająć dla Winfield. -Okej, a co oprócz braku wyspy przeszkadza Ci teraz?-była cała wielka gama pytań, które trzeba by było zadać, zanim usiądzie się do programu graficznego, albo wybierania frontów szafek, koloru uchwytów i tak dalej. -A właśnie, Twoja mama też do mnie dzwoniła, też myśli nad zmianą kuchni-zaśmiała się. Jak w przypadku Emmy mogła wierzyć, że naprawdę chce wymienić kuchnię, tak w przypadku pani Winfield, Molly była pewna, że chodzi tylko i wyłącznie o ploteczki i o to, co się działo u niej, że teraz nagle ma dziecko i miszka w Tingaree...

Emma Winfield
ortopeda — cairns hospital
39 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawda była taka, że każdy myśli tak o miłości, kiedy po raz pierwszy się zakocha. Dopiero później przychodzi zrozumienie, że nie do końca tak jest. Owszem, możemy poświęcić dużo dla drugiej osoby ale pod warunkiem, że to poświęcenie będzie miało pozytywny skutek dla jednej jak i drugiej strony. Nie można w tym poświęceniu zatracić siebie, bo wtedy nie ma ono żadnego sensu. W miłości najważniejszą sztuką była sztuka kompromisu. I prawdopodobnie właśnie to było gwoździem do trumny w małżeństwie Emmy. Żadne z nich nie stawiało potrzeb drugiego ponad własne, a przede wszystkim nie dążyli między sobą do kompromisu. Zarówno Emma jak i jej były mąż myśleli tylko o sobie, własnych karierach i potrzebach. Niby mieszkali razem w jednym domu, sypiali w jednym łóżku, ale tak naprawdę żyli osobno. I gdyby Emmie zależało na tym małżeństwie to pewnie próbowałaby to naprawić, gdyby już doszło do niej w czym problem. Cóż, nie należało najwyraźniej i to nie tylko jej.
To było oczywiste, że nie były już tymi samymi osobami niż wtedy, kiedy widziały się po raz ostatni. Po pierwsze minęło wiele czasu od kiedy rozmawiały ze sobą szczerze i o wszystkim. A po drugie, tyle się wydarzyło w życiu jednej i drugiej, że nawet gdyby tego kontaktu ze sobą nie utraciły i tak byłyby inne. Emma miała podobne nadzieje do nich dwóch jak Molly, z tym, że ona nazywała i uważała Adams za swoją przyjaciółkę. Nawet jeśli dzisiaj brzmiała trochę oficjalnie i traktowała brunetkę bardziej jak zwykłego gościa niż kogoś, dla kogo jej dom mógłby być miejscem swobodnego zachowania. Bo przecież tak naprawdę tego chciała. Żeby Molly mogła nazywać jej dom swoim i czuć się w nim swobodnie jak u siebie.
- W sumie myślałam tylko o blacie po prostu… Ale jakbyś zrobiła wizualizację ze zlewem i bez, to by mi mocno ułatwiło decyzję. Kuchenki raczej nie chcę przenosić, więc faktycznie masz rację, blaty musiałyby zostać - zastanowiła się przez chwilę i ostatecznie doszła do wniosku, że Molly ma rację. Głupio by wyglądało tak bez tych blatów, bo wtedy i kuchenkę i zlew i wszystkie urządzenia musiałaby mieć na wyspie kuchennej. A jej chodziło o to, żeby na tej wyspie właśnie było miejsce do robienia jedzenia, a potem żeby sobie przy niej usiąść i zjeść.
- Zastanawiałam się czy nie zastąpić stołu jadalnego właśnie tą wyspą, ale to chyba nie będzie praktyczne przy przyjmowaniu gości - uśmiechnęła się lekko. Nie żeby miała ich dużo i często, ale czasem zdarzało się jej zaprosić kilku znajomych na kolację. A przy wyspie raczej nie będą jeść.
Zachłysnęła się kawą, kiedy Molly wspomniała, że jej mama też chce zmienić kuchnię. Aż przyjaciółka musiała poklepać ją po plecach, bo nie była w stanie powstrzymać uporczywego kasłania.
- O Matko, przepraszam. Serio? Nie mówiła mi nic o zmianie kuchni, a jeśli chciała mieć pretekst do porozmawiania z tobą, to naprawdę mogła wymyślić coś oryginalniejszego - zaśmiała się i upiła łyk kawy, jakby przed chwilą wcale o mało co nie umarła od próby wypicia tego płynu.

Molly Adams
Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
Zakochać się było łatwo, czasem aż za bardzo, poznać odpowiednią osobę już nieco trudniej, ale wciąż nie należało to do najtrudniejszych rzeczy w życiu. Zupełnie przeciwnie jak utrzymanie miłości i bycie zakochanym, w związku przez lata. Gdy kończy się etap miesiąca miodowego, gdy przychodzi trudny czas... Oj, to było wyzwanie. Molly zdawała sobie z tego sprawę, niestety przekonała się o tym dwukrotnie. Były momenty, kiedy z obojgiem z jej poważnych partnerów była prawdziwie szczęśliwa i była pewna, że tak będzie już przez całe życie. Niestety, było to złudne i choć ostatni związek sama zerwała, sądząc, że to jest nie tylko najlepsza, ale jedyna decyzja, jaką może podjąć, tak zraziła się i szczerze mówiąc, to wcale się jej nie spieszyło do ponownego randkowania. Randkowanie, szukanie partnera, tak samo jak szukanie pracy i składanie CV było dość upokarzającym przeżyciem, kiedy czegoś się oczekuje, chce się pokazać jak najlepiej. Choć akurat trzeba było przyznać, że Molly dość szybko znalazła pracę w Cairns, może z randkowaniem poszłoby jej tak samo szybko? Kto wie, kto wie...
Były innymi osobami, obie się zmieniły - lecz kto wie, czy dalej nie będą sobie bliskie. W końcu zmiany nie musiały ich od siebie oddalić. Najważniejsze, że obie wciąż chciały być koleżankami, ba przyjaciółkami! Bo jak to mówią... Gdy przyjdzie ochota, to i pies kota wyłomota! No, ale już bez przesady, nie posuwajmy się do aż tak drastycznych porównań!
-Sam blat, połączony z miejscem do siedzenia to też bardzo częsty wybór. Wszystko ma swoje plusy i minusy, w zależności od tego kto czego potrzebuje-Ona akurat w swojej wymarzonej kuchni miałaby na wyspie zlew, taki duży, nieco starodawny, biały. Zmywarkę by wstawiła w podstawę. Jednak na pewno byłoby miejsce na posiłek i krzesła barowe, bo takie się jej marzyły. Siedzieć i przyglądać się, jak ktoś dla niej gotuje, albo za nią zmywa. Oba widoki na pewno byłyby satysfakcjonujące.
-Jak dla mnie, nie. -powiedziała z miejsca. Widziała wiele kuchni, rozwiązań, obrazków, zdjęć, mogła więc udawać ekspertkę! -Ile osób posadzisz przy barze? Trzy? Max cztery. Lepiej mieć stół i bar. Może być mniejszy, rozkładany na wypadek, jakbyś chciała przygotować kolację z pięciu dań dla tuzina gości-zaśmiała się. Nie znała Emmy ze strony osoby, która lubi przyjmować gości i urządzać przyjęcia, ale to nie musiało nic znaczyć, prawda? One we dwie najlepiej bawiły się przy butelce wina i miały tak od zawsze!
-Powiem Ci, że w Lorne Bay, odkąd wróciłam ruch w Lorne Bay Hardware obroty podskoczyły co najmniej o piętnaście procent. Jakoś, jak ktoś chce się mnie wypytać, co się stało, to od razu wymyśla jakiś większy lub mniejszy projekt w domu-zaśmiała się, owszem. To była prawda, zupełnie jakby nie można było zaprosić jej na kawkę, czy zabrać z Sally na spacer, czy po prostu się wprosić z jakąś zabawką dla dziecka jako wymówką. Choć to też byłoby w miarę słabe. W każdym razie, nie miała nic przeciwko, bo w swojej pracy była zdecydowanie przodownikiem, przynosząc co i rusz nowych klientów. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
-Ty też byś mogła. Doskonale wiesz, że nie potrzebujemy żadnej wymówki aby się spotkać!-powiedziała nieco oburzona, czy też dotknięta. Trochę na wyrost, bo nie chciała mówić nic na głos, ale ta kuchnia, którą przed chwilą widziała, naprawdę potrzebowała lekkiego liftingu. Albo od razu całej operacji plastycznej.

Emma Winfield
ortopeda — cairns hospital
39 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Westchnęła ciężko i oparła jasną głowę na rękach. Że też zachciało jej się remontu. Nie wiedziała, że wybór wymarzonej kuchni będzie taki ciężki! Bo prawda była też taka, że Emma niekoniecznie wiedziała czego chce. Najlepiej jakby Molly wykonała kilka różnych projektów, pokazała jej Emmie a ta wtedy mogłaby zdecydować co najbardziej jej się podoba. O i to był już jakiś pomysł! Tylko tak głupio jednak zwalać całą robotę na Molly, nie? A może sama powinna pobawić się w jakimś programie i zobaczyć co jej się spodoba? No nie wiedziała już co ma zrobić.
- No jakbym miała zaprosić wszystkich Winfieldów to trochę miejsca by się przydało - zaśmiała się. Nie musiała wyjaśniać, bo przecież Molly doskonale wiedziała, jak liczna była rodzina Winfield. A jeszcze jak do tego dojdą ich własne rodziny (jak już któreś z nich w końcu się ogarnie i własną założy), to już w ogóle armagedon w domu. Tak, zdecydowanie potrzebowała dużego stołu do jadalni. Miała sporo miejsca, więc i duży stół by się zmieścił.
- Ej, nieprawda! Wcale nie używam remontu kuchni jako wymówki. Nie powiesz mi chyba, że nie potrzebuje odświeżenia - chytrze uniosła jedną brew do góry. Dbała o swój dom, czasem aż do przesady, ale też nie była ślepa. Dobrze wiedziała jak wygląda jej kuchnia i że potrzebuje remontu. Kupiła ten dom osiem lat temu, po rozwodzie z mężem. Od tego czasu nie robiła przemeblowania w kuchni, a osiem lat to jednak spory kawał.
Pogadały jeszcze trochę o remoncie (Molly zgodziła się zrobić trzy projekty, z których Emma miała wybrać ten swój wymarzony), a potem przeszły do przyjemniejszych tematów, czyli nadrabianie zaległości o sobie nawzajem. Zeszło im dłużej niż zamierzały, więc w pewnym momencie nawet otworzyły to wino, przez co koniec końców Molly musiała wrócić taksówką do domu.

KONIEC
zt x2
Molly Adams
ODPOWIEDZ