lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
Wiedziała, że Mercury coś knuje.
Nie sądziła jednak, że stanie na głowie aby spełnić jej ciche marzenie. Odkąd pamiętam, uwielbiała musical "Afera Mayerling"; mogła oglądać go po trzy razy dziennie a piosenki znała już chyba na pamięć. Nigdy jednak nie widziała go na żywo, zawsze wystarczał jej telewizyjny spektakl. Zresztą nie sądziła aby gdzieś w pobliżu sztuka była wystawiana, więc nie do końca wierzyła w obietnice Mercurego.
Zgodnie jednak z umową, ubrała się w swoją ulubioną, czerwoną, obcisłą sukienkę, która mimo swojej skromności była dość elegancka. Włosy zakręciła w delikatne fale i podpięła z jednego boku, uwydatniając przy tym swoją szyję. Nie powiedziano jej wprost czy faktycznie wybierają się do teatru, jednak chciała mimo wszystko wyglądać elegancko.
Droga do tajemniczego miejsca minęła dość szybko, dopiero gdy zbliżali się pod wyznaczony adres, poproszona o zamknięcie oczu, zrobiła to. Naprawdę chciała mieć niespodziankę. Nie domyślała się nawet, że już za kilka chwil zasiądzie w uniwersyteckiej auli, gdzie tuż przed nią rozgrywać się będzie spektakl uniwersyteckiej, amatorskiej grupy teatralnej. Było to dla niej niezwykle wzruszające, bo chociaż nie do końca o tym marzyła, wiedziała ile pracy musiał w to włożyć Mercury.
- To niesamowite. - wyszeptał a tylko siedząc już na jednym z niewygodnych krzeseł w zacienionego sali. Scena była jeszcze zasłoniona, a miejsce siedzące zajęte bardzo nielicznie. Po dokonaniu obserwacji, odwróciła wzrok w stronę mężczyzny; uśmiechnęła się szeroko i złapała go za dłoń, splatając ich palce.
- Brakuje mi słów, jest cudownie! - wyszeptała podekscytowana po czym ponownie odwróciła głowę w stronę sceny, chociaż absolutnie nic się na niej nie działo.

mercury fairweather
ambitny krab
A.
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Co prawda Mercury nigdy nie był fanem musicali i wyjść do teatru oraz podobnych miejsc. Mimo wszystko podczas jednej z rozmów z Mayą obiecał jej to, a jako że jest on człowiekiem słownym to ze swojej umowy się wywiązał. Oczywiście bardzo przekonywała go do tego jej kreacja, którą obiecała mu pewnego wieczora. Czerwona obcisła sukienka o której wspomniała już od kilku godzin działała na jego wyobraźnię.
Gdy tylko brunet ją zobaczył, odjęło mu mowę. Wyglądała obłędnie co z pewnością w ciepłych i miłych słowach jej powiedział. Nie tylko wyglądała pięknie, ale również seksownie, a od kilku dni od kiedy umówili się, że będą się ze sobą spotykać jego zmysły co do pociągu fizycznego również w tej sytuacji się uaktywniły. Kto wie, co przyniesie ten wieczór.
Mercury uwielbiał robić ludziom niespodzianki, a zwłaszcza Mayi. Uśmiech na jej twarzy to ostatnia rzecz jaką mogłyby zobaczyć jego oczy na łożu śmierci, wówczas odszedłby szczęśliwy. Bardzo cieszył się z tego, że prezent jej się spodobał. Co prawda nie był to jakiś Nowojorski Broadway, ale i tak zapowiadało się naprawdę ciekawie.
— Cieszę się, że Ci się podoba — odpowiedział na jej słowa. On również rozsiadł się wygodnie i czekał na początek spektaklu. Gdy ich spojrzenia ustawiły się w jednej linii, a dłonie złączyły w jedność, uśmiechnął się ciesząc się każdą wspólną chwilą spędzoną z blondynką.
— Musisz mi powiedzieć jak zachowywać się w teatrze, bo to moja pierwsza wizyta — zakomunikował, bo nie wiedział z czym i jak to się je. Kiedy ma klaskać, a kiedy buczeć i tego typu rzeczy.

Maya Bartlett
piesio
banshee
lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
Mercury przez ostatni czas zrobił dla niej naprawdę wiele. Doceniała to, jak wyłapywał jej słowa i realizował jej pragnienia. Było to nie tylko niezwykle urocze ale przede wszystkim dawało jej poczucie, że w końcu trafiła na kogoś, kto słucha jej potrzeb. Jasne, wyjście don teatru nie było czymś pierwszorzędnym, jednak od takich małych gestów zaczynały się wielkie czyny. I Maya wiedziała, że takich się doczeka.
Nie miała pojęcia jak mogła działać na niego jej sukienka. Wprawdzie sama czuła się w niej jak milion dolarów, jednak nie sądziła, że ktokolwiek mógłby podzielać jej zdanie. Może i kilkukrotnie złapała chłopaka na przyglądaniu się jej, jednak jej myślenie o samej sobie hamowało jakiekolwiek podejrzenia. On także wyglądał nieźle; jeszcze nie miała okazji ogladać go w wizytowej wersji. Nie był to teatr z prawdziwego zdarzenia, jednak była przekonana, że lokalni studenci dadzą z siebie wszystko aby jak najlepiej oddać charakter spektaklu.
- Wystarczy, że nie będziesz gwizdał i krzyczał. - uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała przecież, że Mercury potrafi się zachować więc upominanie go nie będzie potrzebne. Sądziła, że wie iż nie są na meczu piłki nożnej i zachowanie godne kibiców nie jest w takim miejscu wskazane.
Nieświadomie ścisnęło jego dłoń nieco mocniej, na chwilę skupiając wzrok na sali. Ludzi przybywało, więc i atmosfera zaczynała się robić poważniejsza.
- Mamy jakieś plany na później? - zapytała, nie mając nic konkretnego na myśli. Mogli przecież po spektaklu udać się na drinka lub równie dobrze rozejść się do domów. Do myślała się, że Mercury mógł być zmęczony i mógł nie mieć ochoty na dalszą część wieczoru.
W pewnej chwili jednak dostrzegła na sali obecność jednej ze swoich licealnych koleżanek. Dziewczyny nie przepadamy za sobą, czego powodem był status społeczny blondynki. Koleżanka często dogryzała jej i wypominała nieznajomość ojca, co bardzo dotykało Mayę. I chociaż minęło wiele lat, blondynka wolała nie konfrontować się z licealnym wrogiem. Toteż mimowolnie zsunęła się nieco niżej na fotelu i odwróciła głowę w stronę Mercurego.
- Przesiądziemy się? Mam tu słabą widoczność. - skłamała.

mercury fairweather
ambitny krab
A.
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
W pewnym stopniu był przerażony tym, że ich relacja robi się coraz poważniejsza. Brunet nigdy nie był w poważnym związku nie wiedział jak się zachować. Co powinien robić i jak okazywać jej swoje uczucia. Był w tej kwestii zielony i liczył tylko na to, że Maya z czasem nie zacznie go przez to oceniać.
Nigdy nie patrzył na Mayę z perspektywy dziewczyny z którą mógłby się przespać. Nie było to jego priorytetem podczas okresu w którym się tylko przyjaźnili. Teraz jednak jest jego kobietą i nie wiedział kiedy nadejdzie odpowiedni moment na to, aby doszło między nimi do zbliżenia fizycznego. Nie chciał naciskać, chociaż nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatnio był w łóżku z jakąkolwiek kobietą. Pewnie działo się to wszystko jeszcze przed feralnym wypadkiem.
— To zależy czy będę zadowolony ze spektaklu — zakomunikował z grobową miną, jednak chwilę później zaśmiał się z całej sytuacji. Oczywiście, że nie zamierzał robić wiochy i zachowywać się jak na stadionie piłkarskim. Cóż.. nie jest fanem teatru, ale liczyło się dla niego tylko to, aby Maya bawiła się dobrze.
— Myślisz, że nie przygotowałem nic specjalnego na potem? — udał oburzonego spoglądając w kierunku blondynki. Nie chciał kończyć tego wieczoru w ten sposób, więc miał w zanadrzu jeden pomysł, ale zależało to od tego w jakich humorach wyjdą z przedstawienia. Jeśli będą zmęczeni to ten plan będą musieli wdrożyć w życie po prostu kiedy indziej.
Mercury widział jak Maya zaczęła zachowywać się dość niespokojnie na widok jakiejś dziewczyny. Nie chciał tego komentować ani pytać co się dzieje, więc bacznie śledził jej ruchy. Kiedy tylko zaproponowała zmianę lokalizacji to bez problemu się na to zgodził. — Pewnie — przytaknął głową, a następnie oboje wstali i udali się w miejsce wskazane przez blondynkę. Dziewczyna mimo zmiany miejsca siedzenia i tak spoglądała w kierunku wspomnianej kobiety. — Kim była ta laska? I nie mów mi, że chodziło o widoczność, bo zauważyłem jak się jej przyglądałaś — spojrzał na nią dość wymownie.

Maya Bartlett
piesio
banshee
lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
Samo to w jaki sposób ewaluowała ich znajomość, mogło rodzić wiele problemów. Gdyby od razu traktowali siebie jak potencjalnych partnerów, wszystko mogłoby być łatwiejsze. Nie analizowaliby tak każdego ruchu czy sugestii. Bo chociaż całkiem swobodnie wyszedł im pocałunek, to do większego zbliżenia sama Maya miała ogromne obawy. Co jeśli okaże się, że nie potrafią patrzeć na siebie w ten sposób? Co jeśli czar pryśnie i nie będą potrafili spojrzeć na siebie jak wcześniej? Bo chociaż Maya nie chciała zaprzątać sobie tym głowy, myśli te były jednak dużo silniejsze od niej.
Mimo iż wiedziała, że żartuje, spojrzała na niego niezbyt przychylnie. Musiało to jednak wyglądać nieco komicznie, bo Maya unikała nieprzyjemnych min. Wzięcie więc tego na poważnie jako groźba, było wręcz niemożliwe. Znacznie bardziej rozpromieniła się na wstęp odnośnie dalszych planów. Mercury był najlepszy w planowaniu takich rzeczy, więc nie mogła się doczekać tego, co dla niej przygotował.
- Zdradź cokolwiek, muszę wiedzieć! - złapała go za dłoń i błagalnym tonem rozpoczęła swój własny, mały spektakl. Wyobrażała już sobie jakieś nietypowe miejsce bądź kompletnie nieprzewidywalny pomysł, bo właśnie tak postrzegała Mercurego.
Nie puściła ani na moment jego dłoni, nawet gdy zmieniali miejsce. Wiedziała, że ta cała sytuacja nie przejdzie bez echa i będzie musiała ją nakreślić chłopakowi. Na szczęście spektakl już się zaczął, więc mogła po cichutku, nachylona w jego stronę streścić mu sytuację.
- Tamta dziewczyna. - wskazała głową w odpowiednim kierunku - Nie lubimy się. Zawsze była dla mnie niemiła. Teraz pewnie też jak mnie zobaczy to coś skomentuje. - jej była znajoma zawsze miała w zanadrzu jakąś przykrość, więc Maya była już przygotowana. Zapewne ta wytknie jwj strój, fryzurę czy nawet chłopaka, wszystko po to aby sprawić jej przykrość. Stąd też aby dodać sobie otuchy, ścisnęło mocniej dłoń chłopaka i mimo pozornego skupienia się na spektaklu, cały czas spoglądała w tamtą stronę.
- Ona zawsze mówi jakieś głupoty, nie uwierzysz jej prawda? - dodała po chwili na wypadek ewentualnej konfrontacji.

mercury fairweather
ambitny krab
A.
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Gdy tylko Maya zaprezentowała swoją groźną minę, Mercury prawie wybuchł śmiechem. Oczywiście zakrył usta, bo nie chciał robić wiochy przed tak liczną publicznością. Sam fakt tego, że blondynka wygląda przeuroczo w momentach, w których próbuje wyglądać groźniej niż jest w rzeczywistości, wywołuje u Fairweathera ubaw. Nie żeby nie potrafiła być stanowcza czy coś, po prostu moment który wybrała był komiczny. Wiadomym było, że tylko żartował i nie zamierzał w negatywny sposób wyrażać się o seansie, nawet jeśli mu się nie będzie podobało. To dzień jego dziewczyny i chciał, aby wszystko wyglądało idealnie.
— Rozczaruję Cię. Nie musisz — wykonał sztuczny uśmiech w geście oczywiście żartu. Wiedział że prędzej czy później to pytanie padnie z jej ust, lecz znał również swoją odpowiedź i nie chciał zdradzać czegokolwiek. Niespodzianka to niespodzianka, nie? Przynajmniej tak miało być. Już samo powiedzenie Mayi, że jadą do teatru było przedwczesnym zdradzeniem planu.
Uważnie słuchał tego co ma do powiedzenia blondynka i co jakiś czas zerkał przez ramię na wspomnianą wcześniej dziewczynę. Oczywiście robił to w ramach rozsądku tak, aby się nie zorientowała. — To dziwne. Jest na tej planecie ktoś, kto może Cię nie lubić? — szturchnął ją delikatnie ramieniem, dodając tym samym otuchy. Przecież Maya to chodzący człowiek ze złota i czy naprawdę jest ktoś, kto może jej nie lubić? Mercury był w szoku, bo przecież od jego dziewczyny bije czyste dobro.
Oczywiście w razie jakiejkolwiek konfrontacji brunet nie zamierzał siedzieć cicho i gdy faktycznie wspomniana dziewczyna zacznie się dowalać do blondynki, bez zastanowienia zainterweniuje. Może gdy ktoś, kogo nie zna zwróci jej uwagę to zareaguje w zupełnie inny sposób. — Nie przejmuj się. Nie pozwolę jej zepsuć Twojego dnia — dodał, mocniej ściskając jej dłoń i przysuwając się na tyle blisko, aby pocałować ją w czółko. Chciał żeby chociaż takim gestem poczuła się odrobinę pewniej.

Maya Bartlett
piesio
banshee
lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
Nie miała pojęcia jakie atrakcje mógł jej zagwarantować Mercury. Miała go za kreatywną osobę, więc w jej głowie pojawił się chyba absolutnie każdy, oczywiście zupełnie możliwy plan. Może restauracja? Ewentualnie spacer i rozmowa? Przecież uwielbiali rozmawiać, nawet o najmniejszych głupotach. Przebywanie w swoim towarzystwie dawało im dziecięcą radość i Maya wcale nie potrzebowała wykwintnych atrakcji.
Dość śmiało jednak i zupełnie nieoczekiwanie, ułożyła trzymaną dotychczas w dłoni męską dłoń na swoim odkrytym udzie. Speklakl już się zaczął, nawet osoby siedzące nieopodal nie mogły dostrzec tego gestu. To nie było zupełnie w jej stylu, takie gesty w miejscach publicznych wydawały się jej być raczej zbyt odważne. Może jednak warto nieco zmienić przyzwyczajenia i nieco zaszaleć? Uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka nie mówiąc ani słowa. Mógł zabrać dłoń jeśli taki gest mu nie odpowiadał. W zasadzie to chyba był ich poerwszy tak poważny gest, więc zrozumialaby jego niechęć.
- Może po prostu pojedziemy do Ciebie? - zaproponowała. Może nie były to najlepsze okoliczności na taką rozmowę jednak niewiele miała do stracenia.
Być może w taki sposób chciała odwrócić uwagę od byłej znajomej. Nie miała z nią dobrych wspomnień więc skupienie się wyłącznie ma Mercurym wydawało się być rozsądne.
- Jest wiele ludzi, którzy mnie nie lubią. - to, że oni się dogadywali, nie znaczyło, że było tak zawsze i z każdym. Wiele osób nie akceptowało jej czy to w szkole czy pośród znajomych poznanych na wspólnych wyjściach. Pochodziła przecież z dysfunkcyjnej rodziny i to zazwyczaj rodziło problemy.
- Będziesz stał na straży mojego samopoczucia? - uśmiechnęła się gdy ucałował jej czoło. To był uroczy gest, które uwielbiała. Tak niewiele musiał robić aby rozpływała się z jego powodu. - Będzie tak już zawsze? - dopytywała, kompletnie już nie zwracając uwagi na spektakl, który tak bardzo uwielbiała.
Widać Mercury plasował się wyżej niż musical.

mercury fairweather
ambitny krab
A.
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Plusem ich późnego wejścia w związek był fakt, że znali się już jak łyse konie. Mercury wiedział co lubi Maya, czego nie, a co jest jej totalnym red flagiem. Przygotowanie idealnego wieczoru, w którym czułaby się po prostu dobrze, nie było dla niego żadnym problemem.
Brunet również nie był przyzwyczajony do tego typu zachowania. Nigdy nie był w poważnym związku i nie do końca wiedział z czym to się je. Maya otwiera u niego pewny rozdział w życiu, więc wszystkiego będzie musiał się uczyć na nowo. Ich złączone ręce i to w jaki sposób się zachowywali zupełnie mu nie przeszkadzało. Kiedy brunetka spojrzała się na niego, on również nie spuszczał wzroku. Delikatnie się uśmiechnął, a w głowie miał tylko jedną myśl; o tym, że spotkał właśnie kobietę, której szukał. Nie chciał, aby ktoś lub coś stanęło temu na drodze.
— Pewnie. U mnie też możemy porobić coś fajnego — trącił ją delikatnie barkiem, posyłając jej do głowy dwuznaczną myśl. Oczywiście chciał w ten sposób odciągnąć ją od myśli na temat laski, która ewidentnie przed chwilą podniosła jej ciśnienie.
— W takim razie jebać ich, nawet nie wiedzą co tracą — machnął ręką jak najlepszy aktor na świecie, zdecydowanie lepszy niż Ci, którzy byli dzisiaj na scenie. Chciał jej między wierszami przekazać, że nawet jeśli kiedyś ktoś powie coś złego na jej temat, to nie będzie tego słuchał. Ufał panience Bartlett bardzo i wiedział, że jest z nim szczera. Nie potrzebował wiedzy niż ta, którą obecnie posiadał, a gdy ktoś będzie robił jej koło tyłka, to będzie mieć do czynienia z nim samym!
— Jak zawsze, Maya — posłał jej ciepły uśmiech, po raz kolejny wgapiając się w jej oczy. Nawet nie musiała mu o tym mówić, bo od pewnego czasu miał wrażenie, że szczęście Majki było dla niego ważniejsze, niż jego samego. — Oddałbym wszystko, aby zawsze już tak było — skwitował na sam koniec, ciesząc się chwilą i tym, kogo miał u swojego boku.

Maya Bartlett
piesio
banshee
lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
To zabawne, że po tak ogromnych życiowych turbulencjach, zawodach miłosnych i licznych odtrąceniach, w końcu trafiła na kogoś, kto patrzył na nią w ten sposób. Nawet samo wyjście na spektakl, było dla niej czymś niezwykłym. Niewiele osób interesowało się tym, co może sprawić jej przyjemność, jednak Mercury wyrabiał tę normę aż ponad stan. To niebywałe jak dobrze jej słuchał i z każdego potoku jej słów potrafił wykrzesać to co najważniejsze. Była mu za to ogromnie wdzięczna, bo dzięki niemu ponownie czuła się ważna.
Doceniała także każdy gest, który wobec niej wykonywał. Ciarki, które przebiegały przez jej ciało za każdym razem gdy ją dotykał, były niewyobrażalnie przyjemne i ciężkie do zdefiniowania. Gdyby nie jej skłonności do nadinterpretacji oraz nadmiernej analizy, sama także wprowadziłaby do ich związku więcej nieprzewidywalności. Jednak co jeśli źle o niej pomyśli? Jeśli zacznie uważać ją za kogoś nieodpowiedniego i zniknie z jej życia? Dowiedzenie się tego było możliwe tylko i wyłącznie przy zaryzykowaniu i sprawdzeniu tego.
- Jakie fajne rzeczy wchodzą więc w grę? - ciągnęła temat, kątem oka zerkając już tylko na dziejącą się na scenie akcję. Miała o wiele ciekawsze rzeczy do roboty i nigdy w życiu nie domyśliłaby się, że będzie rozprawiała o nich właśnie podczas ulubionego musicalu.
Zaśmiała się cicho na jego komentarz na temat ludzi, którzy niekoniecznie pałali do niej sympatią. To było urocze z jego strony, że planował zostać rycerzem jej życia i dobrego humoru. Właśnie tak wyobrażała sobie mężczyznę swojego życia, który będzie przy niej w złym i najgorszym.
Na jego ostatnie zdanie wydała z siebie ciche westchnienie. Było jej tak błogo za jego sprawą, że nie potrafiła wyrazić tego w słowach.
- Gdybym to było możliwe, właśnie byś dostał ogromnego buziaka. Jednak chyba nie wypada, to tylko Ci o tym mówię, abyś przyjął do wiadomości. - uśmiechnęła się ciepło po czym oparła skroń o jego ramię, w końcu chociaż na chwilę skupiając się na spektaklu.
- A po buziaku, chętnie zdjęłabym z Ciebie tę koszulę. - kontynuowała jakby nigdy nic, nawet nie drgając o milimetr i nadal patrząc przed siebie. Jakby mówiła o czymś oczywistym.

mercury fairweather
ambitny krab
A.
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Mercury również nie do końca wiedział na ile może sobie pozwolić w obecności Mayi. Przecież byli dopiero co świeżym związkiem, który powoli nabierał rozpędu. Brunet nigdy nie był w żadnej poważnej relacji z kobietą, w której musiał się starać o to, aby związek wyszedł jak najlepiej. Relacja z Chloe, która łączyła go jakiś czas temu była tylko i wyłącznie zauroczeniem z obu stron. Nie ogłaszali się nigdy jako para, więc nie musiał dokładać nadmiernych starań, aby w jej oczach wypaść jeszcze lepiej. Poza tym w tamtej relacji bardziej liczył się pociąg fizyczny i nigdy nie mówili sobie o głębszych emocjach, które do siebie czują.
Mercury był odrobinę zaskoczony otwartością panienki Bartlett, ale zdecydowanie w bardzo pozytywny sposób. Nie był na to przygotowany, ale z drugiej strony lubił tego rodzaju gierki. — Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać? — rozejrzał się po sali z malowniczym uśmiechem na twarzy, sztucznie szukając ludzi, którzy mogliby ich teraz podsłuchiwać. Poza tym jest wiele rzeczy, które chciałby z nią teraz zrobić, ale jako dobry facet, czekał po prostu na odpowiedni moment. Nie jest typem człowieka, który bez emocji zaciąga dziewczynę do łóżka przy pierwszej lepszej okazji.
Podobało mu się to, że ich związek mimo ich wieku wyglądał jak typowy, nastoletni z każdej romantycznej komedii. Zachowywali się jak dzieciaki. Mówili sobie miłe słówka, zamiast namiętnych pocałunków to częściej cmokali się w czółko itd. Poza tym ich komplementy nie były zawsze zbyt wyszukane, ale to dobrze. Przecież Mercury nigdy nie przeżył nastoletniej miłości, a to, że oboje teraz trochę sobie lat odejmują nie jest niczym złym. — Z mojej strony mogę wyrazić wielkie podziękowania za tego wirtualnego buziaka — zaśmiał się pod nosem, wygłaszając takowy komentarz na jej słowa.
Jeszcze jakiś czas temu, przed przełamaniem jakichkolwiek barier jeśli chodzi o ich relację, bał się tego, co dziś sprawia mu największą radość. Zanim wyjawił jej, że chciałby czegoś więcej, wielokrotnie zastanawiał się czy taki krok nie zepsuje ich relacji. Teraz patrząc po tym, co oboje sobie dają nawzajem można stwierdzić, że było warto zaryzykować.
— Chciałabyś widzom zgotować lepsze przedstawienie, niż to, które odbywa się właśnie na scenie? — spojrzał na brunetkę i zabawnie poruszył brwiami. Nie spodziewał się takiej otwartości z jej strony, lecz takie komentarze coraz bardziej nakręcają go na to, co będą robić po powrocie do domu.

Maya Bartlett
piesio
banshee
lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
Z kolei nastoletnia miłostka Mayi była pełna rozczarowań i bólu.I chociaż na samym początku wcale na to się nie zapowiadało, musiała leczyć się z niej przez wiele długich lat. Była więc wdzięczna losowi, że pozwolił jej tuż przed trzydziestką, poczuć się jak nastolatka i zaznać ponownie beztroskiego uczucia. Nigdy nie zakładała nawet, że cokolwiek więcej połączyć ją z Mercurym, a jednak w tej chwili oboje siedzieli na widowni teatru, zerkając kątem oka na jej ulubiony spektakl, chociaż bardziej niż przedstawieniem byli zainteresowani sami sobą.
- Dlaczego nie? - uśmiechnęła się zalotnie, wzruszając niby obojętnie ramionami. Była ciekawa, na ile pozwoli sobie w takim miejscu Mercury. Oboje byli przecież oszczędni w takich słowach a na pewno już w czynach, a ich rozmowa zaczynała być dużo bardziej barwna niż romans z desek sceny. Gdyby mogła, przysunęła by się bliżej niego, jednak konstrukcja foteli skutecznie to uniemożliwiała. Nie przeszkadzało jej to jednak w tym aby gładzić kciukiem wierzch jego dłoni, splecionej z jej drobną dłonią. Lubiła takie małe gesty; strasznie brakowało jej ich na każdym etapie życia. Stąd też nie miała za złe tego, że zamiast płomiennej namiętności częściej dochodziło między nimi do ciepłej rozmowy, uroczych żartów czy przekomarzania. Maya bała się tego, że mimo zmian w ich relacji, nadal będzie traktowała go jak młodszego, nieporadnego brata. Szybka zmiana w jej nastawieniu utwierdziła ją w fakcie, że nic bardziej mylnego. Mercury stał się dla niej przystojnym, pociągającym mężczyzną szybciej niż mogła zakładać. Czasami łapała się na tym, że zbyt intensywnie wpatrywała się w jego tors podczas wspólnych chwil na plaży. Miała jednak nadzieję, że chłopak nigdy nie przyłapał ją na tej czynności bo zapewne spłonęłaby z zakłopotania.
- To by mogło być ciekawe, nigdy nie próbowałam. - i w zasadzie raczej nie miała w planach tego zmieniać. Chciała po prostu drobinę podgrzać atmosferę, rzucić jakieś ziarenko i czekać co z niego wyrośnie. Nie poznawała samej siebie, jednak ta zabawa zaczynała się jej podobać. - Jednak wolałabym zgotować to przedstawienie wyłącznie dla Ciebie.

mercury fairweather
ambitny krab
A.
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Od momentu pojawienia się panienki Bartlett w życiu Mercurego wiele rzeczy się zmieniło. Jeszcze kilka miesięcy temu by nie przypuszczał, że będzie miał kobietę o której nie będzie w stanie myśleć w każdej możliwej sekundzie. Dużo się w jego życiu zmieniło i znalezienie sobie kogoś było jednym z najodleglejszych planów. Maya pomogła mu stanąć na nogi i ruszyć do przodu, aby znów zacząć wierzyć w cele i marzenia, które chciał spełnić przez całe swoje życie.. kiedyś.
— Myślałem, że kobiety wolą moment zaskoczenia — zakomunikował, unosząc przy tym jeden z kącików ust ku górze. Oczywiście, że chciał, aby ich relacja zamieniła się w coś bardziej namiętnego. Potrzebowali jednak do tego odrobiny czasu, bo zarówno brunet jak i Maya nie byli typami ludzi, którzy od razu zaciągają partnera do łóżka. Mimo, że oboje znają się jak łyse konie to potrzebują trochę czasu na to, aby przyswoić do siebie nową fazę ich znajomości w jaką się wciągnęli. Początkowo ciężko było im się przestawić, ale z biegiem czasu wydaje się to coraz łatwiejsze, a co za tym idzie - normalniejsze. Wiadomo, że wejście w związek dwójki przyjaciół na początku nie jest sprawą łatwą, ale oboje na pewno sobie z tym poradzą bez jakiegokolwiek problemu.
— Bałem się to powiedzieć, żebyś nie uznała mnie za nudnego, ale skoro Ty wyszłaś przed szereg, to ja też się przyznam, że tego nie próbowałem — skomentował jej słowa, uprzednio przysuwając się bliżej i szepcząc to na jej ucho. Chwilę później Maya dorzuciła kolejną kwestię i wtedy Mercury nie chciał tego komentować. Po prostu przysunął się bliżej, aby bardziej namiętnie wdać się z nią w pocałunek. Nie przeszkadzało mu oparcie fotela, które cholernie wbijało mu się w żebra. Po prostu chciał wyciszyć to co działo się na scenie i poczuć namiętność w ich świeżym związku.
Oboje jeszcze trochę flirtowali, podsycali to co mogą ze sobą zrobić jak już tylko wrócą do domu. Dzięki temu spektakl minął w mgnieniu oka, a oboje udali się od razu do samochodu. Tam również zaczęli się całować zanim ruszyli w podróż do domu. Nawet było blisko, aby doszło do czegoś poważniejszego na przednim fotelu jego auta, jednak oboje uznali, że to nie jest dobre miejsce na ich pierwszy wspólny raz.
W drodze powrotnej Maya zasnęła jak małe dziecko, a brunet nie miał nawet serca tego wykorzystywać. Będąc pod jego domem wziął piekielnie zmęczoną Mayę na ręce i położył ją w swoim łóżku.

Maya Bartlett
koniec <3
piesio
banshee
ODPOWIEDZ