manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ po grach

Gdyby przyszło wam wymienić najgroźniejszą broń, jaka może być w waszym posiadaniu, to co byście wymienili? Truciznę? Rewolwer? Bombę? Ładunek nuklearny? Kultowy już w pewnych kręgach kij z kupą na końcu? Ile osób, tyle opinii, ale wszyscy zgodzą się co do jednego - najgroźniejszą bronią była wiedza. Informacja. Świadomość tego, że ktoś za pomocą jednego słowa może wynieść nas na piedestał lub jak w tym przypadku, zniszczyć wszystko, na co pracowaliśmy całe życie.
Gdy Makayla dostrzegła w Shadow Waltera Schradera, jednego z miejscowych strażaków, początkowo nie zrobiło to na niej wrażenia. Sytuacja zmieniła się nieco, gdy mężczyzna oraz jego towarzysze (ci ani troche jej nie interesowali) zamówili pokaz kolejnej już pani i poprosili ją, by całkowicie się rozebrała. Niby nic wielkiego, przecież za to jej płacili. Szkoda tylko, że najwięcej płacił ten, który w każdą niedzielę siedział w kościele w pierwszej ławce razem ze swoją żoną oraz dwójką dzieci. Niebawem z trójką, bo partnerka naszego strażaka była w zaawansowanej ciąży. Kiedy tylko Wyatt sobie to uświadomiła, w jej głowie od razu zrodziła się pewna myśl.
- Nie podglądaj, Joey. To ma być niespodzianka - odwórciła się na swoim siedzeniu, by upewnić się, że siostrzeniec nadal ma zamknięte oczy. Siedziała oczywiście na miejscu pasażera. Nie wypadało, by prowadziła auto w obecności Adama, gliniarza, który mógłby ją za to zwinąć. Zresztą, o wiele bardziej, niż drogą, była teraz zainteresowana młodym Brooksem, który wiercił się już jak szalony. Z pewnością chciał wiedzieć, co takiego wymyśliła jego ciotka i dokąd go zabierała. Odpowiedź na te pytania była prosta.
- Skręć tutaj w lewo - to powiedziała do Adama, po czym znów zwróciła się do Joey'a. - Tata wspominał mi niedawno o tym, że nie chcesz już zostać śmieciarzem - znów zaczęła go zagadywać. - Przypomnij mi, kim chcesz być teraz?
- Strażakiem! - zawołał radośnie. Jeśli do tej pory ojciec chłopca nie odgadł drogi (bo również dla niego miejsce docelowe miało stanowić niespodziankę), to teraz dostał potężną wskazówkę. Bo owszem - Makayla zabierała obu panów do remizy. I owszem - zmusiła szantażem biednego Schradera, by ten oprowadził jej siostrzeńca po budynku i pokazał mu wszystkie cienie i blaski (głównie te drugie) bycia strażakiem.
Wiedza zdecydowanie jest najpotężniejszą bronią.
- Okej. Jesteśmy na miejscu. Możesz już spojrzeć.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Właśnie, Joey. Zresztą, ja podglądam cały czas i dalej nie wiem gdzie nas ta ciocia zabiera, więc nie warto podglądać - rzucił przez ramię do chłopca, a następnie posłał Makayli porozumiewawcze spojrzenie.
Kiedy Wyatt rzuciła hasło, że porywa chłopaków (miała na myśli głównie Joeya, ale Adam najwyraźniej też się w to wliczał, skoro sam również nie miał pojęcia gdzie zmierzają), Adam nie miał innego wyjścia niż po prostu jej zaufać. Domyslał się, że szykowała dla chrześniaka jakąś niespodziankę, ale nie puściła pary z ust kiedy Brooks zaczął dopytywać o szczegóły. W końcu niespodzianka to niespodzianka, więc Adam cierpliwie czekał na kolejne wskazówki ze strony Makayli.
Spojrzał w tylnie lusterko i uśmiechnął się pod nosem słysząc reakcję chłopca. Co prawda Adamowi włosy na karku dęba stawały na myśl, że jego mały Joey miałby wbiegać do płonących budynków, ale nie zamierzał zabijać marzeń chłopca. No i nigdy też nie miał w planach mówienia mu kim ma zostać w przyszłości, ale jednak ojcowska troska dawałą o sobie znać w takich momentach.
- Woooooow, ciocia, to dom strażaków!!! - krzyknął Joey, kiedy w końcu mógł otworzyć oczy. Natychmiast zaczął przeczołgiwać się na drugi koniec siedzenia, do drzwi które były bliżej remizy.
- Hej, ostrożnie tam - rzucił do syna, samemu odpinając pasy i wychodząc na zewnątrz, żeby czuwać nad tym żeby Joey bezpiecznie wysiadł z auta. - No proszę, patrz co ta ciocia wymyśliła - odezwał się do chłopca targając mu włosy, po czym skierował się do Makayli. - Co mamy w pakiecie odwiedzin? Będę mógł zjechać po rurze, jak w filmach? - rozbawiony uniósł lekko brew. Choć Adam zaliczał się do tych większych chłopców, zjeżdżanie po strażackiej rurze wciąż plasowało się wysoko na jego liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią! W międzyczasie całą trójka ruszyła w stronę remizy, przed którą czekał - najwyraźniej na nich - pokaźnych rozmiarów strażak. Adam kojarzył go nawet z widzenia, w końcu policjanci ziomkowali się ze strażakami, ale mimo to jemu nigdy nie udało się zorganizować dla syna takiej atrakcji!
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
O tak. Płonące budynki, walące się mosty, ciasne kanały, w których ktoś utknął... Tak, to zdecydowanie mogłoby przyprawić Makaylę o siwiznę. Na szczęście istniały farby do włosów i dałoby się coś na to poradzić, ale i tak zgodziłaby się w tej kwestii z Adamem. Było mnóstwo innych, znacznie bezpieczniejszych zajęć, które można wykonywać. Szkoda tylko, że nie pobudzały one chłopięcej wyobraźni tak, jak zawód strażaka. Skoro Joey zaczął się tym interesować, to niech przynajmniej wie, z czym to się je.
Oby tylko w przyszłym miesiącu nie uznał, że woli jednak zostać gangsterem, bo jednak cieni i blasków tego zawodu, to ciotka zdecydowanie mu nie pokaże.
- Tak, kochanie. Tu strażacy mieszkają, kiedy są w pracy. Bo wiesz, oni mają takie specjalne dyżury. Nie przychodzą do pracy każdego dnia, jak na przykład ty do przedszkola - i mniej więcej w tym miejscu młodemu zaświeciły się oczka. Makayla czuła, że za chwilę padnie pytanie w stylu "tato, mogę nie chodzić codziennie do przedszkola?", więc mówiła dalej. - Przychodzą raz na kilka dni, ale spędzają tu cały dzień i całą noc i nie mogą pójść do domu.
To chyba spodobało mu się nieco mniej, ale zdaje się, że nawet to nie zgasiło hehe jego entuzjazmu, bo od razu pobiegł w stronę remizy. Zatrzymał się jednak w momencie, kiedy zobaczył profesjonalnego pana strażaka, który szedł w ich kierunku.
- Tata, zobacz! - wskazał na niego, ale zaraz potem spojrzał najpierw na Makaylę, potem na Adama. Zdaje się, że pomysł ze zjechaniem z rury naprawdę zrobił na nim wrażenie. Teraz nie ma już chyba takiej siły, która mogłaby zmienić jego zawodowe plany. No bo co, czy ktoś inny może robić coś takiego? Okej, jego tata policjant mógł jeździć na sygnale, podobnie jak wóz strażacki, ale rura...
- Mój kolega Walter - puściła oczko strażakowi - na pewno pozwoli wam zjechać, a jeśli będziesz go uważnie słuchał, to kto wie, może nawet pozwoli ci przymierzyć prawdziwy strój strażaka?
Oczywiście nieco mniejszy, rozmiar dziecięcy. Sama dała Schraderowi pieniądze, by ten ogarnął mały hełm i mały mundur. W remizie na pewno było kilka pokazowych egzemplarzy. Nic się nie stanie, jeśli jeden z nich trafi do Joey'a. Zresztą, warunkiem było tu dokładnie słuchanie słów strażaka. Nie wolno mu przerywać. Nie wolno robić nic bez jego zgody.
- Cześć - mężczyzna wyciągnął rękę do Adama, po czym przykucnął przy młodym. - Mam na imię Walter i chciałbym, żebyś tak do mnie mówił, dobrze?
Chłopiec przytaknął i od razu zaczął tuptać do remizy razem ze swoim nowym najlepszym przyjacielem. Co poradzić, strażak niekoniecznie chciał być w najbliższym otoczeniu Makayli i poniekąd nie można mu się dziwić.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Niestety koniec końców nie mogliby zabronić Joeyowi - kiedy ten już stanie się pełnoletni - obrania tej ścieżki, jaką sobie wymarzy. Grunt, żeby nie była to ścieżka kokainy albo ścieżka przestępcza. W takim wypadku Adam zdecydowanie zadziałałby wbrew sobie i zrobił synowi interwencję. Dobrze, że i Makayla miała podobne podejście i prawdopodobnie nie zamierzała zabierać chłopca do swojej pracy, aby pokazywać mu kulisy pracy gangusów.
- Cały dzień i całą noc? - zdziwił się malec, a jego entuzjazm trochę zgasł. - Ja bym nie chciał siedzieć w przedszkolu cały dzień i całą noc. Nudziłoby mi się i tęskniłbym za tatą - dodał po chwili, a na twarz Adama natychmiast wstąpił szeroki uśmiech.
- Ja też bym za tobą bardzo tęsknił. Więc chyba jednak lepiej iść tam codziennie na pół dnia, prawda? - zagadnął do syna, licząc na to że w ten sposób raz na zawsze zarzagnają kryzys pt. "tatoczymogędzisiajnieiśćdoprzedszkola". Ale tak, mimo wszystko Joey wciąż był zaciekawiony tym miejscem i pracą panów strażaków, dlatego już po chwili znalazł się przy panu strażaku.
- Adam - uścisnął dłoń Walterowi. - Dzięki, że zgodziłeś się na tę wycieczkę, Joey jak widzisz jest zachwycony - skomentował, w odpowiedzi na co Walter posłał mu słaby uśmiechm.
- Makayla ma prawdziwy dar przekonywania - skomentował ze wzruszeniem ramion. Adam nie znał kulisów tego, jak Kayi udało się załatwić to wszystko, więc zerknął na nią zaintrygowany, kiedy Walter przykucnął przy Joeyu.
- Dar przekonywania, huh? - uniósł lekko brew. Uznał, że jeśli będzie chciała sama mu opowie, nie zamierzał jednak wiercić jej dziury w brzuchu. Wyjątkowo nie zapomniał o tym, że nie był obecnie na służbie i nie musiał zadawać pytań.
Kiedy Joey i nowy znajomy strażak zaczęli dreptać w stronę remizy, Brooks i Wyatt ruszyli parę kroków za nimi.
- Nie wiem, czy jakakolwiek atrakcja, jaką wymyślę dla Joeya potem, będzie w stane to przebić - stwierdził zerkając na szwagierkę. Jasne, miał wiele dojść do różnych ludzi, ale Joey - jak to typowy sześciolatek - miał różne fantazje i fanaberie i Brooks nie do końca potrafił im wszystkim sprostać. Dobrze, że miał w swoim teamie taką wspólniczkę zbrodni, jak Makayla!
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Do tego jeszcze w soboty, niedziele, święta i wakacje. Zwłaszcza wakacje - dodała jeszcze, by chłopiec miał już pełen obraz sytuacji. Zdaje się, że po tym wszystkim, co usłyszał od dorosłych, Joey będzie największym fanem przedszkola, jaki tylko może mieszkać w Lorne Bay. Na pewno będzie najsłodszym, bo słowa chłopca były szalenie urocze. Nawet ona musiała to przyznać.
- A jeśt pan pjawdziwim śtjaziakiem?
Najwyraźniej młody węszył jakiś podstęp, ale nic takiego nie kryło się za wizytą. To spotkanie z prawdziwym strażakiem w prawdziwej remizie, co zaraz Walter zaczął tłumaczyć chłopcu. O, chyba nawet pokazał mu swoją strażacką odznakę. Na pewno mieli coś takiego! Odznaki, legitymacje, nazwisko wyszyte na mundurze, to wszystko sprawiało, że pan strażak wyglądał naprawdę wiarygodnie. Zresztą, mężczyzna na pewno pokaże wszystko modemu adeptowi.
- Tego się trzymajmy - odparła, bo naprawdę nie chciała wdawać się w szczegóły. Raz, Adam nie musiał o niczym wiedzieć, bo układy i układziki były sprawą tylko między Wyatt a Schraderem (no, może jeszcze warto dodać do tego jego żonę, która nie powinna dowiedzieć się o ekscesach męża, ale i tak Makayla była wtedy na wygranej pozycji); dwa, skoro jej dar przekonywania działał, to nie było o czym rozmawiać.
- Najważniejszy jest jego uśmiech. Spójrz tylko na młodego - skinęła głową w kierunku Joey'a, który dotykał teraz wszystkich możliwych zapięć i suwaków na strażackim stroju. Poza rozporkiem, wiadomo! Widok chrześniaka, zwłaszcza tak radosnego, jak dziś, zawsze ją rozczulał i jeśli ktoś nie znałby jej od tej strony, to teraz zdecydowanie mógł dostrzec jej bardziej ludzką twarz.
- Gdyby chciał wrócić do bycia śmieciarzem, mogłabym ci jakoś pomóc, ale jeśli przyjdzie mu do głowy jakiś astronauta lub wojskowy snajper...
Wtedy mogli mieć problem. Póki co warto jednak skupić się na straży pożarnej, bo oto mały Joey biegł właśnie do taty. Szkoda tylko, że drogę zasłaniał mu odrobinkę zbyt duży kask, w którym chłopiec wyglądał odrobinkę groteskowo.
- Tataaa, a śtjaziak Łojtej poźwoli mi pjowazić wóź, ale mówi, zie ejśtem zia mały i musie siedzieć na twoich kojanach - Joey pociągnął Adama za spodnie. Chyba miał ochotę na małą przejażdżkę.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Oczywiście perspektywa spędzania tyle czasu w pracy, dużo więcej niż w przedszkolu, sprawiła że Joey nieco stracił rezon. Kto wie, może teraz doceni to, że przedszkole ma tylko 5 razy w tygodniu? I to, że po przedszkolu może wrócić do domu i dalej się bawić, harcować i łobuzować. Dajcie spokój, komu by się chciało wstawać rano w sobotę czy niedzielę!
Adam z uśmiechem na ustach przyglądał się synowi, który z takim zaangażowaniem wysłuchiwał wszystkiego, co mówił do niego pan strażak. Był dumny z syna, z tego że jest tak ciekawy świata, a nie jedynie żąda odpalenia kolejnej bajki na Netflixie. Wolał też nie wnikać w to, w jaki sposób Makayla naprawdę zdołała załatwić dzisiejszą wizytację - najważniejszy byłskutek tych działań w postaci zachwyconego dzieciaka.
- To twoja zasługa, ciociu - puścił jej oczko. - Mam nadzieję, że masz w zanadrzu jeszcze jakieś znajomości w innych profesjach, bo u Joeya to jak w kalejdoskopie - roześmiał się. No coż, taka natura dzieci - raz chce być strażakiem, raz kosmonautą, a innym razem śmieciarzem. Co do tego ostatniego, Adam co prawda może sam pokazać dziecku kulisy tej profesji, wywożąc młodego na wysypisko śmieci.
- Grunt, żeby nie wymyślił że chce zostać policjantem - odparł zaczepnie. Nie ma co ukrywać, była to profesja trudna, z zarobkami nieadekwatnymi co poziomu ryzyka zawodowego i zdrowia, jakie się traci przy wykonywaniu tej pracy. Adam nie miał zamiaru ingerować w życie chłopca, ale cóż, na pewno nie poleci mu pójścia do szkoły policyjnej.
- No Joey, a widziałeś kiedyś chłopca w swoim wieku za kierownicą? No nie, bo prowadzić auto uczysz się dopiero kiedy masz szesnaście lat. Więc tacy mali chłopcy jak ty mogą kierować tylko siedząc na kolanach dorosłego - potwierdził info sprzedane małemu przez strażaka. - Chyba zaprosimy na przejażdzkę też ciocię, co? - zerknął na brunetkę i puścił jej oczko. Widzisz, jak jej Adam załatwił! No ale sorry, kolana Brooksa będą już zajęte.
- Źmieścimy się wśiści! - potwierdził Joey i ruszyli całą trójką w stronę wozu strażackiego. Adam wziął młodego na ręce, bo miał za krótkie nóżki żeby w ogóle zdołać samemu wsiąść do auta.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Dopóki nie będzie chciał spotkać się z jakimś księdzem, nie powinno być większego problemu - puściła mu oczko. Niekoniecznie było jej po drodze z religią, więc wizyty w kościele nie zaplanuje, ale wszystkie inne zawody... Kto wie? Najprościej byłoby spiknąć go z tancerzami pracującymi w Shadow... Chociaż nie. Nie pójdziemy tą drogą.
- Dlaczego? Znam jednego całkiem fajnego - puściła mu oczko. - Ale masz rację. Gdybym kiedykolwiek usłyszała, że o tym myśli, będę wybijała mu to z głowy.
Niekoniecznie lubiła gliniarzy. Umówmy się, jej praca nie szła w parze z dobrymi relacjami ze stróżami prawa. Miała na koncie kilka występków, a i owszem, więc i funkcjonariusze niekoniecznie musieli za nią przepadać. Nie ukrywajmy również, że sama praca nie należała do bezpiecznych i gdyby chłopcu coś się stało, to chyba pękłoby jej serce.
- I mam zia kjótkie nóśki - dodał jeszcze. Chyba właśnie to najmocniej działało mu na wyobraźnię. Szesnaście lat życia wydawało mu się tak abstrakcyjne, że chyba nigdy nie doczeka bycie takim starym. Póki co bardziej martwiło go to, że faktycznie nie dosięgnie do pedałów, więc musi siedzieć na kolanach dorosłego. Na kolanach taty będzie mu najwygodniej i najbezpieczniej. U ciotki również byłoby dobrze, ale umówmy się - akurat ona powinna siadać za kierownicą żadnego pojazdu. Nawet zaparkowanego.
- No to chodźmy - uśmiechnęła się i ruszyła za siostrzeńcem. - Myślisz, że pan strażak pozwoli ci włączyć syrenę?
Posłała wspomnianemu funkcjonariuszowi znaczące spojrzenie. Biedny, chyba nie miał wyjścia i będzie musiał uruchomić sygnał dźwiękowy na każde życzenie małego dowódcy.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Roześmiał się pod nosem słysząc komentarz o księdzu. Ani trochę nie dziwiła go ta odpowiedź. Gdyby Joey poczuł nagły przypływ powołania, Adam pewnie nie starałby się wybić tego synowi z głowy... No, może próbowałby upewnić się, czy aby na pewno nie jest to jakaś kolejna-z-wielu-faz.
Niestety istniało spore ryzyko, że mały Brooks jednak będzie chciał iść w ślady dziadka, ojca i matki. Przecież sam Adam kierował się podobnymi pobudkami przy wyborze zawodu. Plus do tego dochodziła chęć niedopuszczenia, aby podobni ludzie którzy zabili jego ojca, nie mogli chodzić swobodnie po tym globie.
Chłopiec przytaknął ochoczo głową w odpowiedzi na pytanie ciotki.
- Błagam cię, jeśli nie włączymy syreny, przejdę prawdziwe piekło w domu - puścił Makayli oczko, niestety zbyt dobrze znając syna żeby nie wiedzieć, że młody będzie się awanturował w domu i domagał ponownej wizyty u stjaziaków.
Brooks był wdzięczny szwagierce za ten dzien. Po wszystkim, rozemocjonowany Joey co prawda jeszcze przez długi czas nie mógł przestać mówić i dzielić się wrażeniami, ale za to wieczorem padł jak zabity. I Adam żałował, że już następnego dnia musiał przerzucić młodego jak worek ziemniaków do swojej małżonki. Miał nadzieję, że ten koszmar niedługo się skończy. Ba dum tss.

/zt x 2
Makayla Wyatt
ODPOWIEDZ