Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Huraaaaa! Nudna passa została przerwana! W końcu w życiu Gabi zaczęło dziać się coś ekscytującego. Ten tatuaż to jednak nie był grzech a dobra decyzja, bo poznała sympatycznego geja Aresa. Kurde, może dziś pozna jego partnera? No bo hej, jaki tatuator mieszka w tak fancy dzielnicy? Musiałby być mega sławny i bardzo rozchwytywany, żeby go było stać na taką chatę. Gabi w ogóle nie stresowała się tym spotkaniem, ale uznała, że jak się jedzie do kogoś to wypadałoby jakoś wyglądać, więc ogarnęła szybki prysznic, makijaż, ubrała się wygodnie, żeby móc swobodnie szaleć przy konsoli. Dobrze, że nie zdążyła zjeść kolacji, bo jechać do kogoś żreć pizzę z pełnym brzuchem to by było o kant tyłka rozbić. Na takie okazje to się głoduje przynajmniej dwa dni, żeby wszystkie żołądki były odpowiednio puste. Nie wypadało też przyjeżdżać z pustymi rękami, także Gabi w swoim żółtym wehikule pojechała jeszcze do sklepu po alkohol. Skorzystała z rad sprzedawcy przy wyborze wina. Zdawała sobie sprawę, że Ares ma swoje winko ale no to tak uprzejmie przywieźć coś od siebie. Mama zawsze ją uczyła, że do nikogo nie idzie się z pustymi rękami, a już zwłaszcza jak zaprasza na jedzenie. Kultura to podstawa!
Perspektywa spędzenia wieczoru z nieco dziwnym, ale sympatycznym Aresem była zdecydowanie fajniejsza aniżeli siedzenie w domu, bo znajomi, z którymi miała iść na tor wrotkarski ją wystawili. Dlatego się nie zastanawiała ani minuty. Spontan to jej drugie imię i trzeba do tego przywyknąć. Jak zajechała pod wskazany adres tym swoim okropnie zniszczonym garbusem, to aż się dziwnie poczuła. W ogóle tu nie pasowała! Na podjeździe każdego domu stały super fury, domy były odpicowane a jej garbus mógł się komuś wydawać podejrzany, że tak sobie stoi przed domem Aresa. No nic, zaparkowała i zgarnęła z tylnego siedzenia torebkę i pakunek z winem. Dziarskim krokiem ruszyła do drzwi i zadzwoniła, czekała aż się otworzą. Trochę jej szczena opadła jak zobaczyła mężczyznę, ale nie dała tego po sobie poznać.
- No siemaaaankoooo! Wiem, wiem, czekałeś z niecierpliwością na moje przybycie. Nie rozumiem gdzie jest czerwony dywan, ale wybaczam, bo to jednak ja się nie mogłam doczekać bardziej. Kiedy jemy? Pizza gotowa? Gdzie kuchnia? Umieram z głodu. Jezu ale chata... Jak z katalogu...- nawet nie czekała, aż zaprosi ją do środka, wcisnęła mu butelkę wina w ręce i sama wlazła jak do siebie i zaczęła się rozglądać. Była pod wrażeniem, ale ciągle nie docierało do niej, jak go na to stać. Ona się tu czuła jak słoń w składzie porcelany, bo jak tylko wlazła to się uderzyła biodrem o kant szafki w przedpokoju, ale była przyzwyczajona do takich akcji, więc nawet nie zareagowała, tylko w ostatniej chwili złapała jakiś wazonik i odstawiła go na miejsce.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Wczorajsze spotkanie wykończyło go umysłowo Pracowanie z takimi debilami było dla Angela nie do zniesienia! Myślał, że na Sycylii pracował z półgłówkami, ale ci dwaj przeszli samych siebie. Zepsuł im się po drodze samochód, pomagali im gliny... Ci z bronią w samochodzie i z towarem, który mieli później przerzucić. Ares bał się dać im tych dokumentów, ale inaczej nie było szans na ich przekazanie. Zaryzykował i czekał na znak, że dotarły tam, gdzie miały i ten znak na szczęście przyszedł dzisiaj popołudniu. Siedział tego dnia jak na szpilkach, miał ochotę kogoś zajebać, żeby tylko się odstresować. Dlatego siedział w domu i łoił na konsoli, zabijając po prostu jakiś NPC, albo innych ludzi online. Nie przynosiło to takiej ulgi, jak normalne akcje, ale chociaż mógł gdzieś zrzucić emocje.
Czekał na cynk, z myślą, że jak go nie otrzyma, to będzie musiał wieczorem wsadzić dupsko w samolot. Na całe szczęście tak się nie stało, tak więc Ares odetchnął z ulgą i zajął swoimi obowiązkami w Lorne Bay.
Wrócił do domu dość wcześnie. Popływał chwilę w basenie, wykąpał się i usiadł na kanapie. Sięgał po pilot od telewizora, z myślą, że ten wieczór spędzi na spokojnie, kiedy nagle, niespodziewanie naszła go pewna myśl. Miał się jutro spotkać z Gabrielle, tą lekko stukniętą małolatą. Znowu zaczął zastanawiać się, na jaki układ z nim liczyła.
- Hm... kurwa czemu nie. - Burknął pod nosem i złapał za telefon, pisząc do nastolatki. Miał ciężkie te dwa dni, a ona i jej beztroska na pewno wniosą nieco tej beztroski do jego humor. Na to liczył. W ogóle zajebisty wieczór. Pizza, wino, konsola, dupeczka. Może chociaż trochę wyjaśni się ta cała sytuacja? W sumie jakby serio chciała się bzykać za prezenty, to dzisiaj miałaby super okazję się wykazać.
Zablokował telefon, puścił w domu jakąś cichą, włoską muzyczkę i poszedł lepić pizze. Ciasto miał niemal gotowe, bo Ares jak robił pod pizze bazę, to robił tego więcej i po prostu mroził. Zrobił szybko sos i rzucił ser. Mozzarella oczywiście, przyszykował dojrzewającą szynkę, parmezan, rukolę, pomidorki, oliwki. Wyciągnął z szafki ulubione oliwy - klasyczną i pikantną. Zszedł do winniczki po wino, dobrał odpowiednie, czerwone, półwytrawne. Miało wyjątkowy bukiet, do pizzy sprawdzało się idealnie. Naszykował stanowisko do grania i rozgrzał piec. Pozostało mu tylko poczekać na gościa, a pizza będzie gotowa w kilka minut. Upieczenie jej zajmie chwilkę, a wrzucenie składników jeszcze krócej. Oczywiście w gotowości były dwa, całkiem spore placki, bo zdążył sam już zgłodnieć. Otworzył jeszcze szafeczkę, skoro miał chwilę i posypał mała kreseczkę, którą wciągnął przez zwinięty banknot. Od razu poczuł się lepiej, bez podkładu alkoholu nie tykał. schował rulonik z koksem do szafki na talerzyku wysoko, że w razie czego mieć do dobicia, ale też żeby małolata nie znalazła. A chuj wie jakie ma podejście.
Wtedy usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył je i to się stało tak szybko... gadała, wcisnęła mu wino, minęła go, prawie rozbiła drogocenną wazę z Sycylii... Otwierał usta, żeby krzyknąć, ale ją złapała. Zamknął drzwi w końcu.
- Ty nosisz spodnie? - Zdziwił się i już na jego usta wpełzł uśmiech. Teraz dokładnie widział jakie kształty miała i .... bardzo mu się ten widok podobał. - Nie trzeba było. - Kiwnął na wino i minął ją w salonie, do którego weszła, kierując w stronę kuchni. - Czekałem aż przyjdziesz, żeby była świeża, ale to kilka minut i będzie gotowa. Mam nadzieję, że jesteś gotowa umrzeć z rozkoszy! - Postawił wino na szafkę i klasnął w dłonie, ewidentnie podekscytowany. Uwielbiał gotować, a najbardziej właśnie uwielbiał tę pizze. - Słuchaj przyszykowałem nam w salonie stanowiska gry, zjemy też tam, na luzie. - Nie żartował. Dosłownie stały tam dwa wielkie telewizory, do których podpiął dwie konsole, żeby mogli grać ze sobą online i wspólnie odjebać ludzi. Cholernie go to nakręcało, jeszcze żadna laska nie grała z nim w GTA. Nie przeszkadzało mu też, czy nabrudzą, czy nie. Ktoś przyjdzie i posprząta. Wrzucił pizze do specjalnego pieca. - Tylko uważaj nic nie zbij! Chyba warto było to podkreślić. Otworzył wino, które przyniosła i rozlał je po kieliszkach. - Jak tam wypad wczoraj, udał się? I jak dziara? Już nie zdychasz? - Zażartował, podając jej kieliszek z winem. - Cin-Cin! - Uśmiechnął się, unosząc kielich i upił z niego trochę. Nie było najgorsze to wino.

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Dziewczyna tornado, ona nie zostawia za sobą niczego w całości, zawsze musi coś zepsuć, stłuc, uszkodzić... albo przynajmniej samą siebie. Znikąd nie wracała w całości, a to zadrapanie, a to siniak, rozkwaszone kolana - nieszczęście i tyle.
- To takie dziwne? Oczywiście, że tak, fajnie podkreślają tyłek, a nieskromnie powiem, że jest zajebisty. - zaśmiała się i sprawdziła, czy wazonik dobrze stoi, bo nie chciała tak od progu niczego zniszczyć, a że coś rozwali to było bardziej niż pewne. Chyba powinna go o tym uprzedzić, ale wizja pizzy przesłoniła jej mózg. Burczało jej w brzuchu tak bardzo, że zje wszystko, co dostanie i pewnie poprosi o dokładkę. Na pizzę i słodycze są osobne żołądki. Wyborem wina to się raczej nie za bardzo popisała, bo tyło to jedno z tańszych, jakie znalazła w sklepie, tanie, ale podobno smaczne tylko takie taniochy to zawierają sporo siarczanów i po nich zwykle boli głowa.
- To będzie najpiękniejsza śmierć, jaką można sobie wymarzyć, poważnie.
Nie żartowała. Kurde byłaby szczęśliwa jakby mogła umrzeć jedząc zajebiście pyszną pizzę! Ewentualnie w trakcie seksu, ale to już inna para kaloszy. Z gejem o seksie gadać nie będzie, bo na tym gejowskim to się kompletnie nie zna. Chata była tak wypasiona, że takie to widywała jedynie w filmach albo w magazynach wnętrzarskich. Gabi czuła się wyjątkowo swobodnie jak na to, że dowiedziała Aresa po raz pierwszy.
Kuchnia była równie piękna co i salon, i to dla Gabi było serce każdego domu. Tu się dyskutowało o ważnych sprawach, tu się jadło, tu paliło się domowe ognisko. Jak jeszcze żyła jej babcia, to tak właśnie było. Rozglądała się uważnie, wychyliła się by zerknąć do salonu. Spojrzała na Aresa lekko skonsternowana. Dwie konsole... Ona miała jakąś starą i ledwo żywą, a on miał dwie? Niesprawiedliwe. Dwa wielkie telewizory, kanapa ze skóry, marmur, wszędzie pachniało czystością. Cholera on na serio musiał być w tej mafii albo mieć w cholerę bogatego chłopa.
Dobrze, że rozlał im wino, bo na trzeźwo takie luksusy ciężko znieść.
- Skoro mówisz, że nie gniję to chyba nie mam się co martwić, a na karaoke było zajebiście. Wygrałam bilety na tor gokartowy, tylko podobno chwilowo jest w remoncie i trzeba poczekać. Mój kuzyn na taki torze zęby stracił, więc ja chyba te bilety komuś oddam, lubię swoje zęby.- na potwierdzenie swoich słów wyszczerzyła równe, białe ząbki. Walczyła o taki zgryz kilka ładnych lat.
Sięgnęła po kieliszek i upiła łyk wina, no całkiem smaczne, ale ją to wiele zadowoli, nie ma jakiegoś wyrafinowanego podniebienia względem alkoholu.
- Chyba się tu wprowadzę... Masz basen, wypasione konsolę, zajebistą kuchnię. Pewnie lodówka jest pełna po brzegi. Jezu, brzmi jakby w domu nie miała co jeść, ale ta chata jest niesamowita. Masz wolny pokój? - oczywiście żartowała! Niespiesznym krokiem przeszła sobie do salonu, ot tak leniwie, żeby przyjrzeć się wystrojowi i oczywiście konsolom. Sztos, mogła dziś umrzeć szczęśliwa, jak tylko pizzunia wleci do jej brzuszka.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera wulgaryzmy
Ta jej bezpośredniość totalnie do niej nie pasowała... a może właśnie pasowała, do tego profilu zbuntowanej i wyrwanej klatki nastolatki? Aresowi nie ciężko było się z nią nie zgodzić, tyłek miała zajebisty. Kształtny, ładnie w tych spodniach podkreślonych.
- No jasne, że jest. - Rzucił nieironicznie jeszcze w przejściu. Skoro ona myślała, że jest gejem, a on myślał, że przyszła mu tutaj zaprezentować swoje walory i może właśnie to dupsko było podkreślone dla niego - to wszystko się składało. Szkoda, że obydwoje nie znali swoich myśli, ale to pewnie zepsułoby całą zabawę. Ares się trochę nakręcił, tak w sumie. Może osiemnastolatka na utrzymankę była dość młoda, ale przecież nie muszą nawiązywać stałej współpracy. Raz się z nim bzyknie, on ją weźmie na zakupy, później gdzieś owali mu pałę, on kupi jej nowy telefon. Przecież sprawa do starych nie musiała się sypnąć co? Kurwa no trochę się wahał, ale z drugiej strony... młoda, ładna, chętna, otwarta. Biła od niej taka dziwna szczerość, ciągle się tym zachwycał.
- Wiesz co masz rację laska. Śmierć podczas wpierdalania pizzuni brzmi jak marzenie. Chociaż dużo fajniej byłoby się jeszcze bzykać i jeść tą pizze. Wtedy można umierać. Na pewno nie masz Włoskich korzeni? - Zaśmiał się, a wszelkie hamulce puściły. Cóż, przynajmniej mógł sobie potwierdzić, czy dobrze myślał, ale co miał źle myśleć, jak wszystko na to wskazywało... Jak tak teraz pomyślał,to faktycznie byłaby to śmierć idealna. Jakby go kiedyś złapano i poproszono o ostatnie życzenie, tak by właśnie ono brzmiało.
- No ładne, ale i tak powinnaś zaryzykować. Słuchaj, raz się żyje co? A to nie brzmi jakoś specjalnie niebezpiecznie. Nie oddawaj, jedź. - Był jak ten diabeł co namawiał ludzi do czynienia zła, a jeżeli dla niej gokarty były jakimś szczególnym wyzwaniem, to pewnie, że będzie ją namawiał, żeby je podjęła. Ares nigdy nie odwodził ludzi od szalonych dla nich pomysłów.
Wino faktycznie mogło być lepsze, ale pił gorsze. Jasne, że wyczuwał sklepową taniochę, ale zdążył się już połapać, że za wiele kasy to ona nie miała. Inaczej pewnie też nie szukałaby sobie sponsora? Później musi ją o to zapytać, ale do interesów przejdą po przyjemnościach, a później może do jeszcze większych przyjemności? Już się nastawił, w ogóle jego łeb nie przyjmował innego scenariusza.
Słuchał jej słów i one jeszcze bardziej utwierdzały go w jego racji. Uśmiechnął się kącikowo.
- Myślę, że jakoś się dogadamy. - Brzmiał, jakby żartował, ale w tej sytuacji to mówił całkiem serio. Mogła nawet tu zamieszkać, jeszcze wygodniej. Seks kiedy chciał, może będzie dbała o czystość, dotrzyma mu towarzystwa podczas gry? Chociaż to już będzie więcej kosztowało, a ego reputacja mogłaby ucierpieć. Ale jak się mu dobrze dzisiaj zaprezentuje i ładnie wypnie dupsko, to kto wie kto wie....
Ona poszła zwiedzać, a on wyciągnął z pieca pizze.Rzucił na nie dodatki, przełożył na specjalne okrągłe talerze, pokroił i już po chwili znalazł się koło Gabi.
- A oto one! - Postawił pizze na stoliku przed kanapą. Ustawił tam również wino i kieliszki, opadając ciężko na miękką kanapę obok Kwiatuszka. - Buon appetito! - Rzucił do Gabi, czekając aż weźmie pierwszy kęs. Obydwie pizze były takie same. Ares nacisnął na padach przyciski, aby włączyć obydwie konsole i sam sięgnął po kawałek.
- I co? Jeśli nie powiesz, że to najlepsza pizza w twoim życiu, to zapomnij, że twoja noga kiedykolwiek postanie na Sycylii. - Zagroził pół żartem,... a pół serio, wgryzając się w pierwszy kawałek. Gdyby pizza była nieco bardziej zdrowa, żywiłby się nią codziennie. Ot, taka jego słabość.

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Nooo.... trochę ją zszokował swoim wyznaniem o bzykaniu i pizzy, a ona nawet nie chciała sobie wyobrażać jego i jego faceta w miłosnym uniesieniu i oboje by jedli pyszną pizzę. Aż się biedna zarumieniła niczym dziewica orleańska, a przecież cnotę straciła już jakiś czas temu, i trochę się na tym polu pobawiła, więc dlaczego tak ją to skrępowało? Żeby zamaskować zażenowanie praktycznie jednym łykiem opróżniła kieliszek z winem.
- Ykhym.... Nic mi o tym nie wiadomo. Rodzice są rodowitymi Australijczykami, dziadkowie też, ale nigdy nie zgłębiałam drzewa genealogicznego.- odgarnęła nerwowym gestem włosy za ucho. Niby gej i niby z takim to można nawet o seksie gadać, ale jakoś ją to wprawiało mimo wszystko w zakłopotanie. Dziwne uczucie i jeszcze tak ją świdrował spojrzeniem. A moze cholera on nie był homo i to tylko taka przykrywka była, by uśpić jej czujność i zaciągnąć do domu. Głupia... Ona mu tak łatwo zaufała! No jak mogła nie ufać facetowi, który tak dobrze się ubierał i tak fantastycznie pachniał? Nie ma siły, musiał być gejem. Śmieszne, że sobie to sama wkręciła, nie mając ku temu tak na poważnie żadnych przesłanek, prócz zajebistymi ciuchami.
- Dobra, pod warunkiem, że pójdziesz ze mną na te gokarty, bo zaproszenie jest podwójne. Deal?
Klapnęła na kanapę i wygodnie się rozsiadła, wcześniej zdjęła z siebie sweter i rzuciła go przez oparcie sofy. Tak będzie zdecydowanie lepiej, a w domu panowała idealna temperatura — nie za ciepło i nie za zimno.
Ona totalnie żartowała z tym zamieszkaniem tutaj i miała nadzieję, że on też, no b gdzie tam do obcej pary gejów się wporwadzać i niby co miałaby robić? Sprzątać? Prać? Gotować? Sprzątania nikt o zdrowych zmysłach by jej nie powierzył, prania w sumie też nie za bardzo nie mówiąc już o gotowaniu. Szczytem jej kulinarnych zdolności była jajecznica, a i tą zdarzało się jej przypalić. Nigdy nie miała potrzeby, by uczyć się robić obiadki czy wyszukane śniadanka, wszystko miała podstawione pod nos jeśli o to chodzi. Matka dbała o jej zdrową dietę biorąc pod uwagę jej przypadłości medyczne z przeszłości.
Nie mogła się powstrzymać kiedy Ares wszedł do salonu z wielkimi, aromatycznymi pizzami i zaczęła bić brawo! Zamachała śmiesznie nogami w geście ekscytacji i wyciągnęła łapki po jedzonko dokładnie w momencie, w którym talerz dotknął stolika.
- Nie mów do mnie teraz...- ostrzegła go bo to był moment, na który czekała od ponad godziny i chciała się nim delektować. Wgryzła się w ciasto, a jej ciało przeszedł dreszcz rozkoszy. To była najlepsza pizza jaką jadła w swoim krótkim życiu, a już trochę zdążyła ich spożyć. Jęknęła aż z przyjemności i odchyliła głowę do tyłu. Upaćkała sobie brodę pomidorami, ale kto by się przejmował jedząc takie cudo?
- Otwórz pizzerie... Będę w niej codziennie. Zajebista!- naprawdę szczerze go pochwaliła, a jej mina mówiła więcej niż tysiąc słów. Oczy się błyszczały i śmiały a ona zatykała sobie gębę jedzeniem. To największy komplement dla kucharza — człwowiek z ustami pełnymi żarcia, który przez to nie jest w stanie mówić.
- Kulinarny orgazm... Nie chcesz mnie adoptować? Trochę już cholera za późno, ale może jeszcze coś zdziałamy! Dobra, koniec gadania, dawaj będziemy rozjeżdżać ludzi. Chcę mieć fajne auto.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera wulgaryzmy
- Deal. - Zgodził się na te gokarty, bo w sumie czemu nie? Kierowcą był świetnym, kiedyś nawet brał udział w pościgu, ale to nie o tym teraz... Zauważył jej zawstydzenie, specjalnie to robiła, czy może faktycznie powód jej przybycia był inny? Nie podjęła tematu, a powinna, skoro chciała się z nim bzykać dla kasy. Znowu się zaczął nad tym zastanawiać, w zasadzie to ani na chwile nie przestał. Chyba, że to granie niewiniątka, to taka gra? Albo nie! Wiedział! Chciała, ale się bała, bo nigdy w taki układ nie wchodziła? Skoro już przeszła pierwszy bunt i zrobiła dziarę, to teraz cas na coś nowego szalonego... tak, tak, teraz mu się to w końcu zaczęło składać do kupy.
Bawiła go jej reakcja, ale też miło łechtała jego wyjebane i tak w kosmos ego. Wyprostował się dumnie jak struna i sam zajadał ciepłą pizze jakby nie jadł sto lat. Gabi wyglądała trochę jak dziecko, robiąc te wszystkie gesty. Machanie nogami, odchylanie głowy, reagowanie właśnie jak na swojego ulubionego cukierka. Był pewien na sto procent, albo i więcej, że pokochałaby żarcie w jego rodzinnych stronach tak samo mocno, jak i on. Nie mógł przestać się śmiać, kiedy na nią spojrzał, już dawno nikt nie obudził w nim takiej ilości radości. Jasne, przynosiło u ją wiele czynności, ale on po prostu siedział, jadł pizze, a miał tak dobry humor, jakby właśnie wyrżnął jakąś wrogą rodzinę i przejął władze absolutną nad mafią świata. Ciekawe i nowe uczucie.
- A wiesz, że to jakiś pomysł? Właśnie myślałem nad kolejnym biznesem i to brzmi nieźle. - Włoska Pizzeria w mieście byłaby odwiedzana tak często, jak plaża. A gdyby tak postawić ją na plaży? Ares już miał w głowie szybki biznes plan i w sumie była to kwestia do przemyślenia. Kolejna świetna przykrywka, przynosząca same korzyści i przyjemności.
- Dwa razy powtarzać nie musisz. Zabijmy ich wszystkich! - Podobał mu się jej zapał. Widział w jej oczach tę chęć mordu i tak go to jarało... Musiał się uspokoić, bo się zaraz za bardzo podnieci, a akurat ten temat podniecał go bardzo. Ustawił grę na obu konsolach i podał dziewczynie pada od jej postaci. Zanim zaczęli grać, dolał jej jeszcze wina, sobie i butelka była pusta. Ale spokojnie, Ares posiadał całkiem spory zapas czerwonego płynu rozkoszy. Przysunął się do niej nieco bliżej, opierając wygodnie o kanapę i czuł, jak jego nagie ramię ociera się o przyjemną skórę Gabi.
- To tak. Nie idziemy na żadne napady. Po prostu rozkwaśmy NPC, albo innych graczy. O patrz, bierz tego Porshaka, a ja wezmę tego mustanga! - Jak duże dziecko... Ale nic mu tak nie przynosiło radości jak zabijanie. Kątem oka spojrzał na nastolatkę. Widząc jej zapał, zaangażowanie i to, co lubił najbardziej - chęć wyrżnięcia wszystkich, aż mu się cieplutko na serduszku zrobiło.
- Jesteś zajebista laska. - Musiał jej to powiedzieć, wracając już wzrokiem do gry, w której kosili przechodniów, innych graczy i uciekali przed policją. Ares w pewnym momencie wyskoczył z fury i zaczął zabijać wszystkich z broni.
- O a to Ares lubi najbardziej! Gińcie kurwy, dawaj Gabi osłaniaj mi dupsko, rozjedź ich! - Nie pamiętał, kiedy tak świetnie bawił się z kobietą. Śmiał się w głos, latając całym ciałem za padem. Wyglądali jak dzieci...
W międzyczasie dopijał wino. Musi otworzyć kolejną butelkę.... ale jeszcze musiał odstrzelić kilku typów.
Czu ulgę i wszechobecne szczęście. Po domu roznosił się krzyk zabijanych postaci, ioio policyjnych radiowozów i ich wrzaski.
- TEGO GABI ZRÓB MU Z DUPY GARAŻ! - Wrzasnął nagle, odskakując postacią, aby mogła przejechać policjanta. - Giń psie!

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
No to byli umówieni na kolejne spotkanie, Gabi sobie nie zdawała sprawy, że brzmiało to jak zaproszenie na randkę, ale przecież heteroseksualna dziewczyna nie może umówić się z gejem na randkę. To tak nie działa. LAska może być najpiękniejsza, najfajniejsza, najmądrzejsza na świecie a i tak orientacji seksualnej faceta nie zmieni choćby bardzo się starała. Ona brała to bardziej pod kątem przyjacielskiego spotkania, takiego ja teraz. Oboje dobrze się bawili, śmiali się, jedli, pili — czy można chcieć czegoś więcej? Ares to i pewnie by chciał, ale Gabi należy do tych dziewczyn co za szybko się facetom do łóżka nie pchają. O nią trzeba zabiegać, starać się, skraść jej serduszko, a jak przyjdzie pora to odda ukochanemu całą siebie w opakowaniu lub bez jak woli.
- To będziesz mieć salon tatuażu i pizzerię, super sprawa. Możesz klientom rozdawać kupony zniżkowe na pizzę albo klientom pizzerii zniżki na tatuaże. Promocja obu biznesów, dobry marketing i simoleony będą się same sypały do kieszeni. Tylko wiesz, pamiętaj kto ci rzucił pomysł na pizzerię, nie? Jesteśmy w końcu ziomkami. - zaśmiała się i trąciła mężczyznę łokciem miedzy żebra, ot tak zaczepnie, jak starszego brata, którego nigdy nie miała. Zawsze chciała mieć brata... Przyprowadzałby kolegów do domu, kłóciłby się z nią, ale ile razy prosiła staruszków o starszego brata to nawet nie zliczy. Była dzieciakiem i nie rozumiała, że już starszego nie uda im się zrobić, no i już ze sobą nie byli, więc kolejny dzieciak nie wchodził w grę. Mogli adoptować, dać jakiemuś dziecku fajny dom, ale nie... Jej marzenie pozostało marzeniem, które nigdy się nie spełni.
- THIS IS SPARTA! Nie bierzemy jeńców! - zawołała, zwarta i gotowa do gry. Zgarnęła pada i dosłownie wpadła w trans gry. Działali razem jak dobrze naoliwiona maszyna. Gabi śmiała się jak szalona kiedy rozjeżdżała ludzi, specjalnie wjeżdżając w nich jak byli na chodniku, albo specjalnie przyspieszała jak przechodzili na światłach przez pasy. Dostała taki piękny komplement... A uznała go za taki typowo ziomalski więc szturchnęłą Aresa ramieniem i rzuciłaczymś na zasadzie: ty też.
- Jedyne miejsce, gdzie mogę robić ludziom krzywdę, hahaha.... A masz, to za ojczyznę! A to za pedofilię! A ty giń bo nie segregujesz śmieci! - z każdego na swojej drodze robiła miazgę, piła przy tym wino, które powoli się kończyło, a jej uderzało do głowy, bo ma ją słabą jak cholera.
I po jakiejś godzinie gry, nawalanki i setkach trupów stał się dramat, ktoś ją wywalił z auta i zaciukał i przegrała, umarła na amen. Niepotrzebnie się zatrzymywała na czerwonym świetle kretynka, jeździła nawet w grze zgodnie z przepisami.
- Nieeeeeee..................!- jęknęła, rzuciła pada na kanapę, padła na kolana przed sofą i wplotła sramatycznie palce we włosy. Boże jak ona nie umiała przegrywać, to był jakiś żal. Jakby świat się skończył i nie było co ratować.
- Zabili mnie, ale chamstwo! To było nieuczciwe! Widziałeś to?! Gdzie można składać reklamację? Ja się nie zgadzam!
Była zarumieniona od śmiechu, krzyków, emocji i jeszcze sobie klęczała przed kanapą pogrążona w rozpaczy. Nawet nie zauważyła kiedy obie pizze zniknęły. Zjadłaby w sumie jeszcze, ale nie będzie już taka roszczeniowa, nie ładnie tak.
- Ale się tu zrobiło gorąco... W ogóle... Mieszkasz sam czy z partnerem? Bo ja z matką, ale wolę z ojcem, jest bardziej wyluzowany. - zapytała już luźniej, ona serio była pewna, że to nie jego dom, że on nie ma tyle hajsu, że ma bogatego faceta. Boże jak bardzo się myliła... Jak on jej powie, że nie jest gejem, to ona się chyba spali ze wstydu i już nigdy w życiu mu się na oczy nie pokaże.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera wulgaryzmy
Nigdy nie musiał się starać o kobietę, bo też nigdy nie musiał i przede wszystkim nie chciał. Ponad wszystko cenił sobie wolność i władzę, a kobiety kojarzyły mu się jednak z ustępstwami i tym, że bardzo lubiły tę władzę przejmować. Ares raczej wolał krótkie romanse, albo posrane układy. Jasne, dawał kobitom kwiaty, zabierał je na pyszne jedzenie, czasami coś sam ugotował, ale nie po to, by skraść ich serca, ale po prostu miał zasady i się ich trzymał. Mafiozi w cale nie byli tacy źli, jak ich pisali. Do tych, do których mieli posiadać szacunek, to posiadali. Kobiety, które uwodził miały z nim zazwyczaj jak w raju - Drogie prezenty, świetny seks, kwiatuszki. Oczywiście nie zawsze, ale przeważnie wychodził z niego gentleman. Głownie na Sycylii, w Australii stracił nieco to coś i zaczął podchodzić do tego nieco inaczej. Z resztą nawet nie musiał się często zbytnio starać, wystarczyło podjechać samochodem, machnąć zegarkiem, albo po prostu posypać kreseczkę, zależy od laski.
- Będziesz śliczną kelnereczką, na pewno ściągniesz dużo klientów i napiwków! - A oto jej nagroda! Zaśmiał się, bo oczywiście będzie pamiętał, jeśli już dojdzie ten biznes do skutku, ale lubił się z nią drażnić. Zauważył, że lubił, jak się złościła, wyglądała jak ten różowy pokemon.
Dobra, z segregacji śmieci to prawie zachłysnął się śliną ze śmiechu. Kisnął razem z nią, a w pewnych momentach obydwoje się wkurwiali. Ares po mistrzowsku odwalał głowy ze spluwy typom kręcącym się koło postaci Gabi, chronił jej dupsko za każdym razem!
- Spierdalaj od mojej laseczki, vai a farti fottere, won, vaffanculo!!! Bo jaja urwę! Łeb! KURWA GIIIIIIIIIŃ! - Krzyknął raz ratując ją w ostatniej chwili. Rzucali się po kanapie jak ryby po kutrze, Ares już nie zwracał uwagi, czy na siebie wpadają, włażą, czy to jej noga, ręka, głowa, czy co, najważniejsza była rzeź! Ja pierdole ale bym ją zabrał na akcję! Podjarał się tą myślą w pewnym momencie. Wisiało mu to i powiewało, że to tylko gra, zauroczyła go swoją chęcią mordu wszystkich!
Wino znikało, w międzyczasie opróżnili kolejną butelkę, Ares otworzył już trzecią, dolewając bez umiaru. Pizza zniknęła, trupów rosło, a on kompletnie przestał się hamować.
- Nie!!!! GABI KURWA !!! CAZZO!!!! JEDŹ, CHUJ Z TYM CZERWONYM, JEDŹ!!!! - Nie wierzył w to co widział, próbował ją jeszcze uratować, drąc się w głos, ale ..... - Nie zdążyłem!!!! CAZZO!!!!! - Stala się ogromna tragedia, Ares rzucił padem i sam rzucił się o kanapę, łapiąc za łeb. Walnął pod nosem jakąś wiązankę po Włosku i zaczął brać wdech, wydech, próbując uspokoić. Spojrzał naglę na pozycję Gabi i parsknął śmiechem, opadając na kanapę. pamiętał, kiedy tak się świetnie bawił. Po chwili obydwoje się trochę uspokoili, odpoczywając na kanapie, a on czuł, jak powoli zaczyna wirować świat. Zapomniał o koksie, a teraz to już było za późno... Bez podkładu było nędznie. Nieważne.
Przesłyszał się? Nie no nie był tak najebany. Z partnerem?
- Jakim kurwa partnerem? - Uniósł wysoko brwi, może jej chodziło o partnera Mafii.... nie no nie mogła wiedzieć, że tu wpadali! Parsknął śmiechem. -Sam mieszkam. - Zastanawiał się skąd to pytanie? - Czekaj, twoi starzy po rozwodzie, latasz to tu to tam? - Sięgnął po wino, które dopił i tak skończyła się trzecia butelka.
- Nie no kurwa czwartej teraz nie otworzę, chcesz pogadać o układzie pewnie jeszcze co? - No w końcu to z siebie wyrzucił. Siedzieli bardzo blisko siebie, Ares sięgnął dłonią do twarzy nastolatki i odgarnął jej niesforne kosmyki. - Ogólnie to się po tobie nie spodziewałem takich rzeczy. - Wyznał, już pijany zanim zdążyła odpowiedzieć i spojrzał jej głęboko w oczy, zatrzymując dłoń za jej uchem, nieco na policzku.

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Kelnereczką?! Ona myślała tu o udziałach 50/50, robieniu social mediów, tworzeniu nowego menu i ogólnie byciu piękną twarzą pizzerii a on jej o kelnerowaniu? Takiego wała, tylko cholera nie miała żadnej podkładki pod to, że to był jej pomysł z tą pizzą. Następnym razem przyjdzie tu z kamerką szpiegowską, co by nic nie umknęło! Będzie podstawa do pozwu sądowego w walce o prawa do dziecka. Znaczy pizzerii.
Gdyby nie wypiła tyle wina to pewnie te jego przekleństwa bardzo by ją raziły, co prawda nie zwróciłaby mu uwagi, ale ogólnie nie lubiła jak ktoś przeklinał. U niej najgorszym przekleństwem to była cholera, albo jasna dupa, czy coś w ten deseń. To nie tak, że nigdy nie powiedziała słowa na k! Zdarzyło się, ale uważała, ze kobiecie nie wypada używać takich słów, to powinno zostać domeną facetów.
Boże była tak zmęczona i zziajana jakby przebiegli dopiero co półmaraton, albo uprawiali dziki seks na ten kanapie, a to była tylko gra w GTA i rozjeżdżanie ludzi różowym samochodem.
Jejku, jak on się przejmował tą grą! Jakby faktycznie ratował świat, albo chociaż jej tyłek, a to były tylko piksele i fikcyjni ludzie, których śmierć nikogo nie zaboli. Nikt z nich nie był synem, córką, mężem, bratem... W przeciwnym razie nastolatka w ogóle nie usiadłaby do grania. Brzydzi się przemocą jak mało czym na świecie. Śiechom nie było końca, a potem pozostała już tylko bezradność i gorycz przegranej.
Dziewczyna wróciła na kanapę i legła się na niej wygodnie, adrenalina zrobiła swoje, alkohol też. Rozwiązał się jej język, w trochę złą stronę.
- Jak to? To ty nie jesteś gejem? -zapytała szczerze zdziwiona. Mogłaby przysiąc, że to homoseksualista. Rękę by sobie dała obciąć, nogę pewnie też, ale żeby aż tak się pomylić? No kurde, jaki facet hetero ubiera się tak dobrze? Okej... Włosi mieli wyczucie stylu, to by wszystko wyjaśniało. Nagle zrobiło jej się totalnie głupio i gdyby nie była zarumieniona przez wypite wino i emocje związane z grą to pewnie teraz strzeliłaby buraka.
- Yup... Rozwiedli się rok po moim porwaniu i już do siebie nie wrócili.- odparła zupełnie szczerze. Złapała głębszy oddech i już miała zakrywać twarz dłonią, kiedy to ręka Aresa wylądowała na jej policzku i odgarnął jej włosy z twarzy za zgrabne uszko.
Ciężko było pozbierać myśli, mózg zalany był alkoholem jak gąbka, a pijana Gabi to śmieszna Gabi... Trzeźwa zresztą też.
- Czekaj, co? Jakim znowu układzie? Nie rozumiem.- odwróciła buźkę w jego kierunku, żeby spojrzeć mu w oczy. Zmarszczyła brwi i nosek, tak zabawnie i słodko jak króliczek poruszała nozdrzami przy tym.
Miał przyjemnie chłodną dłoń, przynosił ulgę układając ją tuż za uchem i odrobinę na policzku. Gabi nie mogła pozbierać myśli, o jakim układzie on do niej mówił? To się dogadali, nie ma co.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera wulgaryzmy
Tu by się również zgodzili, bo choć klął jak szewc, a szczególnie w swoim rodowitym języku, tak z ust kobiet bardzo nie lubił tego słyszeć. Jednak rola kobiet i mężczyzn istniała i jakiś tam podział na pewne sprawy, choć wszyscy tak bardzo dzisiaj krzyczą o równouprawnieniu. Tak przeklinający mężczyzna brzmiał dużo lepiej niż przeklinająca kobieta. Do niego z resztą to jako pasowało, dodatkowo w ten sposób wyładowywał emocje i to naprawdę działało. Ares znał tylko agresję. Pomijając kilka pierwszych lat jego życia, przez resztę było tylko to i takie radzenie sobie z emocjami. Tu zaś byli bardzo inni, jednak Kennedy tego nie wiedział. Dla niego był jakiś pazur w tej dziewczynie, niezależnie, czy była tylko taka w grze czy nie. Nie wszyscy lubili grać, nie wszyscy lubili w tych grach przemoc, a szczególnie kobiety. Drugi raz natknął się na taka, która lubiła, ale może to też kwestia jej wieku?
Chwila, co?
Czy on się znowu przesłyszał? Patrzył na nią, jakby przyznała, że jest prezydentem stanów zjednoczonych i nagle, w pewnym momencie parsknął śmiechem.
- Skąd taki pomysł w ogóle?! - No rozjebała go tym. - Ja gejem? Wyglądam? Jezu kwiatuszku nie, jestem hetero z krwi i kości! - Jakby chcąc to podkreślić przesunął jeszcze dłonią po swojej klatce piersiowej. Ares gejem? Z dupy musiała sobie to wziąć, przecież ani się tak nie zachowywał... ej dobra, a może to dlatego, że nie wykazywał nią zbyt pokaźnego zainteresowania? Widział, że jest jej głupio, dobrze i powinno! Pokręcił jeszcze głową w niedowierzaniu i tak się tą sprawą zaaferował, że nie zakodował kompletnie tego co mówiła o porwaniu. Zrozumiał coś jakimś rozwodzie, czy coś. Coś, co chciał usłyszeć, bo jego nawalony łeb skupiony był dalej na tamtej spawie.
Próbował się teraz skupić jeszcze na kolejnej sprawie. Też wyglądała jak on wcześniej, kiedy zarzuciła mu, że jest gejem. Tak na siebie patrzyli chwilę w milczeniu, a on na moment kompletnie zapomniał o czym gadali. Próbował połączył kropki w głowie, po chwili marszcząc czoło, jakby w końcu loading danych się zakończył.
- No jak, chciałaś żebym zabrał cię na zakupy, myślałem, że chcesz pogadać o zapłacie. - Wystrzelił, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie. Odsunął się od niej, przeanalizował całą sytuację i parsknął śmiechem. Łza poleciała mu po policzku, a on próbował się uspokoić. Dawno się tak nie śmiał.
- Ja pierdole GABI!!! - Znów wybuch niekontrolowanego napadu rozbawienia. Ares schował twarz w dłonie, żeby się jakoś ogarnąć i jeszcze nadal rozbawiony w końcu wychylił się zza rąk. - Ty myślałaś, że jestem gejem, a ja myślałem, że szukasz sponsora, co jest kurwa! - Pijany umysł nie hamował słów, ani kolejnego parsknięcia. Dla niego to było zajebiście zabawne i nie czuł się ani trochę dziwnie w tej sytuacji. Otarł policzki i oczy z dłuższym westchnięciem, opanowując w końcu emocje.
- To się dogadaliśmy. - Spojrzał na nią rozbawiony. - Dawno się tak nie ubawiłem laska, serio. - Przyznał całkiem szczerze, rozluźniając ciało. - Chcesz to przepić? Może jeszcze winka? - Dlaczego znowu chciało mu się śmiać?

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
Królowa życia — śpiąca na pieniądzach
19 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Wszystko legło w gruzach, jej cały pogląd na osobę Aresa rozsypał się jak domek z kart. Przecież ona mu się zadkiem chwaliła! Nigdy w życiu nie zachowałaby się tak przed facetem hetero. Gapiła się na mężczyznę jak na wariata, nie wierząc w ani jedno jego słowo, ale przecież przysięgał. Boże co za wstyd...
- No bo jaki facet tak dobrze zna się na modzie i tak dobrze się ubiera! Co ja miałam sobie pomyśleć... Rany boskie, co za wstyd... Co za upokorzenie...!
Twarz zaczęła jej płonąć żywym ogniem więc kryła ją w dłoniach i potrząsnęła głową. Najbardziej żenująca sytuacja w jakiej była kiedykolwiek w swoim krótkim życiu. Miała ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu, ale Ares nie wyglądał na urażonego czy złego. Wielu ludzi zwyczajnie strzeliłoby focha, przestałoby do niej się odzywać i tyle by było z fajnego kontaktu. No to po takiej rewelacji chyba aż tak swobodnie przy Arsie nie będzie się czuła, a może jednak będzie...
O jakiej zapłacie on mówił? W ogóle nie rozumiała o co chodziło, jej to łączenie kropek szło znacznie gorzej niż jemu, była bardziej pijana. Bała się, że gdy wstanie to podłoga okaże się bardzo mało stabilnym gruntem i szybko z pozycji pionowej, wyląduje w poziomej i będzie tulić się do zimnego podłoża. Uniosła się jedynie na łokciach i gapiła się na Włocha wyczekując jakiegoś wyjaśnienia, które spłynęło na nią jak grom z jasnego nie ba. On się śmiał, ona milczała, bo przetwarzała te informacje. W stanie trzeźwości pewnie by się oburzyła i śmiertelnie obraziła, no bo gdzie ona i szukanie sponsora. Nieporozumienia między tą dwójką przeskakiwały jak pchły z jednego psa na drugiego.
- Poważnie wyglądam na taką co chce spać z kimś za kasę? Chryste panie Ares... Piękne miałeś o mnie zdanie... - palnęła się otwartą dłonią w czoło. Gdzie...ona taka miła, grzeczna, poukładana i sypianie z kimś za pieniądze. Zaczęła się śmiać tak bardzo, że zwinęła się w mały kłębek na kanapie i zaczęła się po niej kulać. Ona też się popłakała i od śmiechu rozbolał ją brzuch. Nie mogła się uspokoić, co próbowała przestać, to widziała twarz mężczyzny wykrzywioną w zdziwieniu po rewelacjach jakie od niej usłyszał.
- Jeśli wypiję jeszcze choćby mililitr to się dobrze nie skończy, dzięki...- powiedziała gdzieś między kolejnymi salwami śmiechu i turlania się po kanapie. Istniało ryzyko, że jej żołądek nie zniesie więcej alkoholu i przepyszna pizza opuści jej system trawienny, a tego nie chciała. Lubiła uczucie pełnego do granic możliwości brzuszka.
- Nie mogę przestać się śmiać... Pomóż....- trzymała się za brzuch, ledwie łapała oddech a łzy same ciekły po policzkach. Dosłownie to wyglądało tak jakby wypaliła pokaźnego skręta z maryśką i miała niezłą fazę, tylko była w tym tak uroczo bezradna, bo naprawdę nie mogła przestać, choć z każdą sekundą dało się słyszeć mniej chruknięć między salwami śmiechu.
- Byłabym tania w utrzymaniu przez takiego sponsora, boże... Co ci przyszło do głowy!

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera wulgaryzmy
- SERIO? - Nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Stwierdziła, że jest gejem, bo się potrafi ubrać i ma rzeczy od projektantów? Patrzył jakby się z choinki urwała i znowu parsknął śmiechem. Było jej głupio i dobrze! Jeszcze nikt go nigdy za geja nie wziął i nie był na nią jakoś specjalnie wściekły, ale niewykluczone, że gdyby powiedziała to inna osoba, odjebałby palce. Tak, to chyba jego ulubiona forma karania ludzi, ich strata bolała i fizycznie i mentalnie, ale znowu nie o tym.
Nie widział sensu żeby wypierdalać ją za to z domu, w końcu też ją osądził, nawet nie wiem czy nie gorzej. Na pewno gorzej. Czuł jakiekolwiek wyrzuty sumienia? Nie, bardziej rozbawienie tą kuriozalną sytuacją. Raczej miał gdzieś, czy Gabi to urazi, czy nie urazi. Skoro on się świetnie bawi, to i ona powinna, prawda?
- Właśnie nie! I to rozjebało mi łeb, bo mówiłaś jedno, a robiłaś drugie. Najpierw o Ares chodź na zakupy, Ares fajna chata, zamieszkam u ciebie.... patrz jaką mam ładną dupę... - Podśmiechiwał się, wymieniając kolejne rzeczy, parodiując jej głos. - A ciało krzyczało: Ares jestem zakonnicą, Ares jejku bo spale buraka! - Przybrał jeszcze bardziej piskliwy głos i zwieńczył wypowiedź kolejnym śmiechem. - Teraz kurwa wszystko jasne! Comfort person, skoro gej! - Wytknął jej palcem, patrząc jak zwija się ze śmiechu. Obydwoje byli chyba najebani, ale ona jeszcze bardziej z tego co widział. Pokręcił głową i czekał aż się uspokoi, bo w sumie jemu się już udało pozbierać.
- Gorzej być chyba nie może! - Nie no zawsze mogło być gorzej i tak pomyślał, że ciekawe co by robiła, jakby wypiła jeszcze bardziej, a może po prostu zajebałaby zgona? Teraz to miał sens. Jednak była grzeczną dziewczyną, raczej na stole by nie tańczyła, prędzej właśnie by na nim zasnęła! Słuchał jak chrumka w śmiechu i to trochę go znowu rozbawiało, aż sam się cicho zaśmiał kiedy znowu to robiła. Faktycznie, jak on mógł w ogóle pomyśleć o tej laseczce, że może chcieć wejść w taki układ? Teraz jak tak na nią patrzył, to serio wyglądała jak dziewica, pewnie nią nawet była! Aż się zaczął zastanawiać, czy przylazłaby do jego domu gdyby wiedziała,że jest hetero? Wątpił. Teraz też stało się jasne, czemu się go nie bała i tak swobodnie przy nim czuła.
- A co tobie do głowy przyszło! Sam już nie wiem kto ma bardziej chory łeb. - Podsumował jeszcze i usiadł wygodnie, kręcąc znowu głową. - Kurwa Ares gej, nigdy nikomu o tym nie mów. - Nawet nie chciał myśleć, co by było, gdyby o całej tej sytuacji dowiedziało się kilku z tych zakapiorków. Na pewno doszłoby do nieprzyjemnych sytuacji i użycia broni, bo już do nich Ares nie byłby taki wyrozumiały.
Nagle coś mu się przypomniało, wyglądał, jakby nad głową w jednej chwili zapaliła się żarówka. Zmarszczył brwi i spojrzał na nią.
- Ej ej.... Mówiłaś, że ktoś cię porwał? Co się stało? - Nagle jego umysł uformował tamte słowa w takie, jak je wypowiedziała, a nie takie, jak chciał słyszeć. "Porwanie" w jego głowie od razu kojarzyło się z taką formą, jak sam uprawiał. Nawet przez chwilę nie przeszło mu przez myśl, że uprowadzili ją jako dziecko, raczej myślał, że mogło się to stać w niedalekiej przeszłości. Okup raczej odpadał, skoro nie pochodziła z bogatej rodziny, ale właśnie może spodobała się komuś takiemu jak on? Albo chcieli ją sprzedać? Bardzo go to zainteresowało.
- Poczekaj... - Powstrzymał ją nim zaczęła mówić i wstał dość niezgrabnie z kanapy. Wyciągnął z szuflady cygaro i wrócił na poprzednie miejsce, odcinając końcówkę. - Dobra jestem gotów na tę opowieść. - Machnął ręka, by mówiła i zaciągnął pierwszego bucha. - Chcesz?

Gabrielle Glass
rozbrykany dingo
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ