studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
80.

Pierwsza randka. Czy była kiedyś na takiej prawdziwej pierwszej randce? Poprzedni związek Raine rozwinął się z przyjaźni, jeszcze wcześniejszy z bardzo pokrętnej policyjnej sytuacji, a licealne flirty chyba nie do końca mogła zaliczyć do randkowania, więc pierwsze spotkanie z Nemo traktowała naprawdę poważnie. Z dna szafy wyciągnęła sukienkę, kupioną w zeszłym roku przez jej siostrę, a na miejsce spotkania, które sama zaproponowała, przyszła kilka minut wcześniej, nie chcąc być spóżnioną, bo chociaż umiejętności organizacyjne miała na wysokim poziomie, czasowo była albo sporo spóźniona, albo dużo za wcześnie.
Zajęła stolik na zewnątrz, niedaleko wejścia, ale na tyle na uboczu, żeby plecami nie stykać się z innymi klientami i po zamówieniu mrożonej kawy, wlepiła wzrok w telefon. Po powrocie do Lorne Bay miała do załatwienia nie tylko dużo spotkań ze znajomymi, ale też całą masę rzeczy związanych z jej chatką w Sapphire River, uczelnią i innymi nudnymi formalnościami, z którymi nie kojarzy się dorosłości, a które w tej dorosłości są dosyć istotne. Gdyby dwa lata temu ktoś powiedział jej, że wyprowadzka z domu oznacza tyle papierkowej roboty, zastanowiłaby się dwa razy, czy w ogóle tego chce.
Tego dnia miało ją jednak czekać coś przyjemnego. Tinder założony z nudów i, być może, samotności, okazał się być strzałem w dziesiątkę, a sparowanie z Nemo czymś nad wyraz udanym. W opisie nie miał podanych zbyt wielu informacji o sobie, ale szybko znaleźli wspólny język i nie musiała się długo zastanawiać czy chce się z chłopakiem spotkać. Wystarczył jeden wieczór wymiany wiadomości, podczas którego oboje uznali, że wolą się tak naprawdę poznać na żywo, przez co siedziała właśnie przy kawiarnianym stoliku, popijając swoją kawę i czekając aż jej randka się pojawi. Może nie do końca zapomniała o perypetiach miłosnych poprzedniego roku, ale zdecydowanie czuła ekscytację na nowy początek.

Nemo Lovegood
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
podróżnik — szwendający się
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
siedzę dwie godziny w Planie B sam, miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
1.

Wszystko zaczęło się pewnego wieczoru, kiedy to po powrocie do domu jego matka siedziała z koleżanką przy winie i zaczęła wypytywać o jakieś bzdety. Nie wzbudziło to jednak wtedy jeszcze żadnych podejrzeń u Lovegooda, chociaż może powinno, bo te pytania były totalnie dziwne. Powinien znać matkę na tyle, żeby zacząć coś podejrzewać, ale może by po prostu zbyt zmęczony. Albo za głupi. W każdym razie jakieś zaczepne teksty, śmiechy i wymiany znaczących spojrzeń zrzucił na karb otwartej już drugiej (albo trzeciej, kto wie) butelki wina. Zignorował więc to wszystko, a gdy kolejnego dnia dowiedział się, że ma zanieść komuś, jakiegoś kwiatka, to bez namysłu się zgodził, bo spodziewał się raczej spotkania z jakąś jej koleżanką. Zresztą przesadnie też nie wypytywał, a matka załatwiła to na tyle szybko, by być może tych pytań uniknąć.
Nie minęło więc wiele czasu, aż maszerował z doniczką w rękach myśląc o tym jak po raz kolejny dał się zrobić jak młody, w duchu powtarzając sobie, że to już ostatni raz. Bo przecież ile można? Następnym razem sama może takie sprawy załatwić, skoro już wpada na pomysły rozdawania tych chabazi. Nie miał jednak ani serca jej odmówić, ani dobrej wymówki, bo praktycznie żadnych planów na ten dzień nie miał. I minął już once upon a tart, gdy tak gryzł się z myślami i dopiero po paru metrach ogarnął, że to tutaj miała czekać ta...osoba? No właśnie nawet nie wypytał komu ma to dać. Rozejrzał się więc szybko i podszedł z kwiatkiem tuż obok stolika przy którym siedziała Raine do jakiejś kobiety, która była w wieku jego matki, bo jakoś tak sobie ten plan ułożył w głowie, że takiej osoby powinien szukać.
- Eee... - stęknął właściwie, ale nawet nic konkretnego nie powiedział, bo już po pierwszym spojrzeniu na kobietę skumał, że to raczej niezbyt trafiony wybór, więc odwrócił się spanikowany szybko wpadając prosto na stolik Raine. - Łoł, sorki, trochę jestem... - no właśnie do końca nie wiedział jaki, ale zrobił jakąś minę, która miała go wytłumaczyć, a jej pomóc zrozumieć. - ...skołowany - skończył po chwili i doznał przebłysku. - Raine? - albo ktoś od Raine?. Bo tylko imię znał, a chyba innych osób już tutaj nie było, wiec pomylić się i skompromitować bardziej niż dotychczas już nie mógł. A może to jakaś córka tej Raine? No różne myśli mu teraz po głowie krążyły, łącznie z tym że pomylił miejsca.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Z wzrokiem wlepionym w telefon początkowo zupełnie nie zauważyła chłopaka z doniczką, tym bardziej, że właśnie skupiała się na przepisaniu numeru konta właściciela swojej chatki, który jak na złość postanowił wysłać jej zrzut ekranu, zamiast tekstu, który mogłaby skopiować, a wiadomo, że pieniądze nie rosną na drzewach, więc błędnie wykonany przelew mógłby skutkować brakiem dachu nad głową na najbliższy czas.
- Nemo? - trochę weszła mu w słowo, kiedy chciał powiedzieć o swoim skołowaniu, bo była przekonana, że chce się przedstawić (dlaczego miałby zapomnieć wtedy swojego imienia nie miało zbyt wielkiego sensu). - Ja Raine - pokazała palcem na siebie, kiwając przy tym głową. - To znaczy tak, jestem Raine - jeszcze po chwili dodała z zakłopotanym uśmiechem i poczuła jak delikatny rumieniec wypływa na jej policzki, choć to całe szczęście bez problemu mogłaby zrzucić na upalną australijską pogodę.
- Siadaj, już zabieram torbę - wskazała ruchem głowy na krzesło naprzeciwko, zgarniając z niego wspomnianą torbę, prawie pustą, bo jej portfelem był telefon, nie nosiła szminek, błyszczyków, szczotki do włosów, ani nawet paczki chusteczek, za to sukienka, którą założyła, nie miała kieszeni, musiała się więc posiłkować właśnie torbą. - To dla mnie? Wow, naprawdę ładny - wyciągnęła już ręce w kierunku doniczki, nieco zaskoczona doniczkową rośliną, bo na randkach chyba częściej można się było spodziewać ciętych róż, goździków, czy frezji, ale jej zielenina poumierała podczas nieobecności w Lorne Bay, więc z chęcią znalazłaby miejsce dla nowej doniczki z czymś żywym. - Chyba, że nie dla mnie? - zreflektowała się po chwili, w końcu równie dobrze mógł po drodze wstąpić do sklepu ogrodniczego, kto wie? Taki impulsywny zakup, dobra promocja, albo coś podobnego, wcale nie mogłaby go winić, bo był dość ładny.
- Ja już zdążyłam zamówić, kawa mrożona, ma w sobie jakiś syrop, niby sezonowy, chcesz spróbować? - przesunęła w stronę chłopaka swoją szklankę, ale zatrzymała się w połowie stolika, bo przecież może chciał zamówić coś swojego, nie każdy lubił przy pierwszym spotkaniu wymieniać się swoimi zarazkami, chociaż ona założyła, że jak dobrze pójdzie, to wcale nie będzie sobie pluła w brodę, że się całowali!

Nemo Lovegood
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
podróżnik — szwendający się
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
siedzę dwie godziny w Planie B sam, miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
Może to i dobrze, bo dzięki temu to całe zamieszanie mogło umknąć jej uwagi. To znaczy dobrze i niedobrze, bo wtedy by pewnie załapała, że on nawet do końca nie wiedział z kim ma się tutaj spotkać. Zmieszał się na starcie, bo znała jego imię, o co pewnie zadbała jego matka. Generalnie myślał, że pójdzie dość szybko i będzie mógł wrócić do... nic nie robienia?
- Ja Nemo - odpowiedział odruchowo na ja Jane ja Tarzan Raine. Szybko jednak postarał się ogarnąć i załatwić to po co w końcu się tu znalazł. - To dla ciebie ta... ten... nie wiem w sumie jak się nazywa fachowo - westchnął ciężko bo wypuszczony został na głęboką wodę i oczywiście przeszło mu przez myśl by wymyślić jakąś łacińską nazwę która nie istniała, ale odrzucił szybko ten pomysł by się nie skompromitować do reszty. - Tak, dla ciebie, oczywiście - no bo skoro Raine, to chyba po to się tu spotkali? Dziwna była ta rozmowa. - Ah, ja w sumie... - zaczął i przez krótką chwilę miał nadzieje, że przyjdzie mu do głowy jakaś wymówka, ale kompletnie nie był przygotowany na to zaproszenie do stolika. - O, dzięki - spanikował ostatecznie tą uprzejmością i usiadł na przeciwko nie wiedząc i nie ogarniając co się właściwie dzieje. Może to jakieś niepisane zasady oddawania kwiatów, że trzeba zrobić jakieś czary-mary by się kwiatek jakoś nie popsuł. Trzeba go podlać? Albo to oblać? Ale kawą? No dziwne to wszystko było.
Nie zdążył dobrze tego miejsca zająć, a już częstowała go kawą mrożoną, więc tylko kiwnął głową. Kolejny raz spanikował, ale nie tego się po tym spotkaniu spodziewał, więc jego potwierdzające kiwnięcie głową mogło być w jakimś stopniu usprawiedliwione. - Jasne - już poszedł w to skoro dostał propozycję i spróbował tej kawy. - Brzoskwiniowy? - nie wiedział zupełnie jaki to był smak więc rzucił to co mu się wydawało i dopiero teraz mógł się przyjrzeć dziewczynie w momencie, co mogło być fatalnym błędem, bo gdy odsuwał w jej stronę kawę to kubek wpadł w szczelinę (są takie nieraz w stolikach, nie wiem jak to nazwać, ale mam nadzieję, że wiesz o co chodzi, jak nie to ci wyślę odpowiedni stolik na pw :lol: ), przechylił się i stała się katastrofa, bo upadł na płasko, a zawartość wylała się na tą ładną sukienkę dziewczyny. - O KURWA - wymsknęło mu się niemal od razu i odruchowo przyłożył otwartą dłoń do ust, żeby je zasłonić. - Ale narobiłem, przepraszam... boże... ale ze mnie... ja... - wypuszczał z siebie jakieś losowe słowa i wstał szybko biorąc z papierowe chusteczki i w przypływie ostatecznego idiotyzmu zaczął jej przykładać na tą sukienkę żeby jakoś uratować sytuację. - Przepraszam... - tym razem ogarnął, że to już kolejny przypał, bo przecież po co łapska gdzieś tam pchał i ją dotykał jak ostatni kretyn. - Nie poparzyłaś się? Może trzeba do szpitala? - no z tego wszystkiego to już zapomniał, że to mrożona kawa była. Los ewidentnie tego dnia mu nie sprzyjał. Ale telefon miał w pogotowiu, jakby trzeba było dzwonić po karetkę.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Jej, dziękuję, naprawdę ładny! - te wszystkie kwiaciarniane kwiatki albo były mniejsze niż chwasty na jej trawniku po tygodniu od ostatniego koszenia, albo kosztowały tyle pieniędzy, że chyba tylko prawdziwie bogaci ludzie mogli sobie na to pozwolić. Czasem w takich momentach miała przebłysk żalu po rozstaniu z byłym chłopakiem, który szastając pieniędzmi, chciał jej kupować nowy telefon, wozić samochodem i bóg wie co jeszcze, ale nawet nie zdążyła go w niczym wykorzystać, co więcej, z dumą odmawiała wszelkich prezentów. - Lubię takie duże - dodała jeszcze z uśmiechem, gładząc niezidentyfikowaną roślinę po liściu, zanim odstawiła ją gdzieś na ziemię obok stolika. Już wiedziała na której półce będzie go mogła postawić, wszystko się zgadzało, a jeśli w ogóle to Nemo sam go wyhodował (inaczej chyba byłaby kartka z nazwą i sposobem pielęgnacji?), prezent był o tyle bardziej cenny.
- A możliwe, możliwe, taki głównie słodki, może trochę owocowy, ja to się nie bardzo znam na smakach, ty się znasz na gotowaniu? - wyrzuciła z siebie, drapiąc się przy okazji po policzku, bo czuła, że chłopak trochę jest wycofany, ale w końcu nie wiedziała, że to on sam nie wiedział o tym, że są na randce. Jej doświadczenia we flircie, oprócz jakichś pijanych wypadów, ograniczały się do poderwania przyjaciela i policjanta, za to Nemo był pierwszym tinderowym partnerem, z którym się umówiła i samo spotkanie z kimś z internetu było czymś poważnym dla dziewczyny, nawet jeśli to było Lorne Bay, miejsce publiczne i słaba szansa na zostanie porwaną.
Tymczasem tak się zamyśliła nad tym pierwszorandkowym spotkaniem, że zimna kawa z kostkami lodu na kolanach wywołała u niej pisk, zwracający uwagę klientów z niedalekiego stolika. - AŁA! - zawołała, nie wiedzieć czy przez opóźnioną reakcję, odpowiedź na jego stwierdzenie o gorącej kawie, czy też palucha, którym dźgnął ją w brzuch, próbując osuszyć sukienkę. Całe szczęście nie była ani ulubiona, ani droga, za to brązowa plama na jasnym materiale chyba nie do końca wyglądała artystycznie, ale albo się spierze, albo się wyrzuci, bez większego sentymentu. - Czekaj, stop! - zatrzymała jego próby pomocy, które w gruncie rzeczy chyba niewiele dały. - Pójdę do łazienki się... ogarnąć - odchrząknęła wstając od stolika i ze spuszczoną głową pomaszerowała do środka lokalu, bez nawiązywania kontaktu wzrokowego z kimkolwiek.
Przy lustrze spojrzała na tragedię, jaką był jej strój, w całej okazałości i kilkoma papierowymi ręcznikami próbowała ogarnąć ten cały chaos, który zdawał się być nie do uratowania. W międzyczasie napisała do koleżanki smsa, którego główna treść brzmiała jak masakra, muszę się jakoś szybko zwinąć, a sama Raine nie miała już za bardzo ochoty na żadne randki. Nie chciała być jednak niegrzeczna, w końcu przyniósł jej kwiatka, więc po kilku wcale nie tak długich minutach zebrała się do powrotu, z wielką plamą po kawie i mokrą plamą z wody naokoło. - Ekhm, dobrze, że jest ciepło, szybko wyschnie - powiedziała, siadając znów na swoim krzesełku, a odłożony na stolik telefon rozjaśnił ekran powiadomieniem o nowej wiadomości.
"Współczuję takiej randki, zadzwonić, że miałaś jakiś wypadek?
Nemo Lovegood
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
podróżnik — szwendający się
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
siedzę dwie godziny w Planie B sam, miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
Kiwnął tylko głową gdy z entuzjazmem zareagowała na tego kwiatka, bo nie bardzo wiedział co może na ten temat jeszcze dodać. Nie spodziewał się zresztą aż takiej reakcji, bo chyba doskonale powinna wiedzieć jaki to kwiatek jego matka miała jej ogarnąć, ale już mniejsza z tym, bo coraz mniej rozumiał tą sytuację, w której się znalazł.
- Niezbyt, ale robię dobrego pad thaia - wzruszył ramionami, bo w sumie chyba nie było się czym chwalić, ale było to jedyne na co nie było mu wstyd kogoś zaprosić. Coś tam jeszcze w kuchni potrafił, ale irytował go fakt, że nigdy się jakoś za to bardziej nie wziął. Przeszło mu przez myśl, przez krótką chwilę, by zapisać się na jakiś kurs gotowania. Zawsze lepsze to niż wiecznie coś zamawiać.
Swoją niezdarnością był zaskoczony prawie w takim samym stopniu jak ona. Choć to chyba mało powiedziane, bo akcja działa się bardzo dynamiczna. Szybko te ręce zabrał, żeby już nie dotykać i nie pogarszać sytuacji. - Dobra, już, przepraszam! - wyrzucał pojedyncze słowa. - Iść z tobą? - jeszcze całkowicie beznadziejnie rzucił i gdy zmierzyła go spojrzeniem to pokręcił głową, bo nic złego na myśli nie miał. - Kurwa mać - burknął sam do siebie gdy od stolika się oddaliła i strzelił bardzo soczystego facepalma. Podparł się dłońmi na biodrach stojąc przy stoliku i wymownie spojrzał po ludziach by już w końcu wrócili do tego co tu robili.
Nie usiadł przez ten cały czas z niepokojem patrząc w stronę drzwi, żeby zobaczyć co ostatecznie odwalił. Czekając jak na wyrok wypatrywał dziewczyny, a czas dłużył się niemiłosiernie mimo, że cała akcja mogła trwać maksymalnie kilkanaście minut. Przez myśl nawet przeszło mu, by stąd zwiać jak ostatni tchórz, ale ostatecznie porzucił ten pomysł nie chcąc wyjść na ostatniego frajera. W końcu wróciła i zobaczył jakiego piwa nawarzył. - Cholera to nie miało tak być... - zaczął kolejny raz się tłumaczyć jedną rękę wplatając we włosy z zakłopotaniem. - Ale odwaliłem co? - spojrzał niepewnie na dziewczynę unikając trochę jej spojrzenia. - Mogę ci odkupić - rzucił jeszcze, czując że policzki mu różowieją ze wstydu bo zachował się jak ostatni gamoń. I jako że stał, to zauważył mimowolnie wiadomość, która wyświetliła się na wyświetlaczu jej telefonu i już kompletnie zgłupiał. Randka? Jaka randka? - Uhm, powinienem już iść - nic się tu nie kleiło. No poza jej sukienką rzecz jasna.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- O, serio? ja co najwyżej umiałabym go odgrzać - uśmiechnęła się szeroko, bo jej brak umiejętności kulinarnych już jakiś czas temu przestał jej przeszkadzać. Ostatnimi czasy zaczęła nawet gotować coś więcej niż makaron z gotowym sosem, ale chodziło raczej o przeżycie, niż zniewalająco pyszne i piękne posiłki. - Ale wiesz co? Mam wrażenie, że jak coś jest ładne, to od razu lepiej smakuje, a jakiś zielony listek zawsze sprawia, że jest ładniejsze, spróbuj jak coś! - podzieliła się swoim trikiem, bo sama starała się mieć zawsze w domu krzak bazylii, natkę pietruszki, albo cokolwiek, co można położyć na bezkształtną papkę sosu z puszki, a od razu wygląda lepiej. Podobno też pestki i nasiona dodawały koloru, smaku i tekstury, ale ona po powrocie do Lorne Bay jeszcze nie miała okazji zajrzeć do tej szafki w kuchni, w której trzymała kupione pod wpływem impulsu wymyślne dodatki, więc wolała nie mówić nic o tym, zanim się nie dowie, czy jej nasiona słonecznika przypadkiem już nie wykiełkowały.
Propozycję towarzyszenia w łazience wystarczyło zbyć jednym spojrzeniem, ale co on by jej niby miał pomóc? Myślała chwilę nad tym, czy nie zdjąć sukienki, zaprać i wysuszyć pod nadmuchem, ale stać tak w samych majtkach w kawiarence w Sapphire River to niekoniecznie był dobry pomysł. Szczególnie, że znając swoje szczęście, pewnie trafiłaby na kogoś znajomego, pal licho, gdyby to była koleżanka ze szkoły, gorzej, jeśli jakaś sąsiadka jej matki, albo nauczycielka angielskiego z podstawówki. Wtedy czerwieniłaby się jeszcze bardziej niż teraz i sama myślałaby pewnie o tchórzowskiej ucieczce przez łazienkowe okno. Nawet spojrzała w jego kierunku, ale było wysoko, a do tego miało kształt malutkiego prostokąta i chociaż wcale nie była gruba, istniała spora szansa, że się w nim zaklinuje, a taki zbieg wydarzeń mógłby chyba tylko doprowadzić do ucieczki z miasteczka, tym razem na drugi koniec świata.
- Nie, to w ogóle z zeszłego roku, więc pewnie już nie ma w sklepach, ale chyba się spierze, w końcu to tylko syrop - machnęła ręką, bo trochę była zła na Nemo, że jej upaćkał sukienkę, nawet nie pomyślała, że proponował zakup nowej kawy, a nie nowej sukienki. To chyba przyzwyczajenie po okropnym byłym, który wszystko chciał załatwiać pieniędzmi. - Jak to? - zamrugała kilkukrotnie szybko oczami, bo nie zauważyła, że dostała odpowiedź na swojego smsa, ani tym bardziej, że chłopak ją zobaczył, ale najgorsze było chyba to, że zrobiło się jej przykro, nawet jeśli to ona sama przed chwilą pisała jak jej źle. Ale dowiedzieć się, że jemu też było źle, to już zupełnie inna sytuacja, nawet głos się jej podczas tego krótkiego pytania lekko załamał. - Myślałam, że dobrze nam się pisało i w ogóle - dodała jeszcze, z nutą obrażenia w głosie, choć nic jej nie był winien, a do tego sama przed kilkoma chwilami myślała o ucieczce przez łazienkowe okno.

Nemo Lovegood
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
podróżnik — szwendający się
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
siedzę dwie godziny w Planie B sam, miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
Powiedzieć, że było mu cholernie wstyd, to tak jak nic nie powiedzieć, bo czerwienił się na policzkach jakby ledwo co wrócił z wielkiego mrozu, a przecież dni były bardzo ciepłe. Dawno już nie nawarzył takiego piwa, a to konkretne było na tyle kłopotliwe, że nawet za bardzo nie wiedział jak je wypić. Nie bardzo znał się na usuwaniu plam, dlatego do końca nie był przekonany czy ta sukienka była do uratowania. Może to była ulubiona sukienka dziewczyny? On sam miał swoją ulubioną bluzę, po której utracie na pewno byłoby mu bardzo przykro, gdyż miał tendencje do przywiązywania się do rzeczy i ludzi.
- Ach to może... - wezmę do wyprania? Co właściwie chciał palnąć? Szczerze pragnął by to spotkanie pełne kompromitacji już się skończyło. I chyba nie tylko on, bo dziewczyna chyba też mogła już żałować, że go do tego stolika zaprosiła. - Mogłem ci dać po prostu tego kwiatka i się zwinąć, to pewnie nie doszło by do tego wszystkiego - wypowiedział to co pomyślał na głos i spojrzał na nią zupełnie zaskoczony. - Ale jak pisało, ja tu tylko miałem kwiatka przynieść? - może w końcu się coś wyjaśni, bo przez chwilę minę miał doprawdy głupkowatą starając się zrozumieć co tu miało miejsce. - O co chodzi? To jakiś żart albo wkrętka? - a co jeśli był w jakimś programie w stylu mamy cię? Odruchowo spojrzał za siebie czy za chwilę nie wyskoczy jakiś australijski Szymon Majewski i wszystko wyjaśni się bez większego bólu. Ale nie było tam ani Szymona ani Simona, dlatego liczył na to, że Raine mu wyjaśni. - Ty mnie z kimś pomyliłaś, tak? - to było jedyne w miarę logiczne i sensowne wytłumaczenie. Swoją drogą jeśli tak było to musiała mieć niewiarygodny niefart, bo z pewnością trafiła na tego gorszego sobowtóra. Tak sobie właśnie pomyślał. Zagmatwana była ta sytuacja i chyba nadszedł najwyższy czas by to w jakiś sposób wyjaśnić. Od samego początku mu tu coś nie grało, ale chyba niezbyt domyślny był i niedostatecznie sprytny by ogarnąć i zrozumieć co ma miejsce w tej kawiarni.

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Aha, dzięki za przemiłą ocenę - burknęła ze złością, bo przecież była przekonana, że umówili się na randkę, a on teraz próbuje jej powiedzieć, że lepiej, jakby ta się nigdy nie odbyła. Nie uważała się może za najfajniejszą dziewczynę na świecie, ale wiedziała, że była dosyć ładna, wykształcona, inteligentna, uczynna nawet, niektórzy śmiali się z jej żartów, więc chyba i zabawna, a do tego zaradna, no na pewno nie taka, żeby żałować z nią spotkania! - Co ty z tym kwiatkiem, nie mówiłeś nic o żadnym kwiatku, ale jak to taki problem to bardzo proszę, zabieraj go sobie! - podniosła doniczkę z rośliną spod stolika, sama się też przy tym podniosła, zadzierając brodę do góry, jakby chciała spojrzeć na chłopaka właśnie z góry, chociaż był pół głowy wyższy od niej. - Wkrętka? Słucham? - powiedziała trochę głośniej, niż zamierzała, przez co ściągnęła na nich zaciekawione spojrzenia gości z sąsiednich stolików.
Odchrząknęła, czując jak coraz ciemniejszy rumieniec wykwita na jej policzkach i zacisnęła dłonie w pięści, paznokciami znacząc ich wnętrze. - Wiesz co, nie wiem co to jest za gierka, jakieś żarty sobie z kolegami wymyśliłeś, czy co? To ta zemsta Matta, że miałam lepszą średnią w ostatnim semestrze, czy jednak jestem przypadkowym celem? To jest OBRZYDLIWE, wiesz? Myślałam, że fajny z ciebie chłopak, a się okazało, że robisz ze mnie idiotkę, no gratuluję, naprawdę! - aż zaklaskała w zwolnionym tempie, święcie przekonana, że Nemo został wybrany z grupy znajomych, żeby ośmieszyć Raine na randce, albo w ramach jakiejś zemsty, albo w ramach zwykłej zabawy z pierwszą lepszą dziewczyną. Była w tym momencie wściekła, patrzyła na niego, jakby chciała go spojrzeniem zabić, a jej nastawienie w ciągu tych kilku minut zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, a w międzyczasie zrobiło jeszcze salto z jakimś pięknym wykopem. - Pomyłką to jest twoje zachowanie, ale już naprawdę, nie musiałeś mi niszczyć przy tym ubrań - dorzuciła jeszcze, przesuwając dłonią po mokrym materiale sukienki, który pewnie po praniu miał wrócić do normalnego stanu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zwykle mało pokazująca po sobie negatywne emocje Barlowe, reagowała na złość płaczem i już czuła w oczach napływające łzy, co w jej głowie miało zwiastować tylko jeszcze większe upokorzenie. - Przepuść mnie! - zażądała, bo stał jej na drodze, a ona chciała stąd uciec i chyba już nigdy więcej nie pójść na żadną randkę.

Nemo Lovegood
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
podróżnik — szwendający się
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
siedzę dwie godziny w Planie B sam, miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
- Ale jaką ocenę? - spojrzał na nią lekko oburzony bo ostatnie co mu przyszło do głowy to ocenianie jej. A Nawet jeśli to raczej oceniłby dobrze, bo przecież miła była dla niego całe to spotkanie. - No ale jak to nic nie mówiłem? To nie miałem dać ci kwiatka? Przecież po to tu przyszłaś tak? - a przynajmniej po to przyszedł tu on. Spojrzał na nią z góry i na tego kwiatka, którego w dłoniach trzymała, po czym ponownie na nią. Nie należał do przesadnie strachliwych osób, ale w tej chwili poczuł się nieswojo, bo właśnie zbierał klasyczny opierdol, a nawet nic nie zrobił. To znaczy zrobił, bo przecież poplamił tą sukienkę, ale przecież wtedy powinien dostać, a nie teraz. - No, że jakoś mnie wkręcasz - wytłumaczył spokojnie, chociaż wiedział, że pewnie wie co to znaczy. Mega wkurzające jednak były takie odpowiedzi, więc mógł ugryźć się w język, żeby nie spowodować kolejnej eksplozji. Gaszenie ogniska benzyną? Niezbyt przemyślane. Jednak nie uspokoił jej chyba w żaden sposób.
- Ale nic przecież nie zrobiłem! - zaperzył się od razu bo co ona mu tu o jakiś kolegach zaczęła, w to już nie da się wmanewrować tak łatwo! - Cooo!? Ja nie znam żadnego Matta. Jakim celem? Miałem ci przynieść po prostu kwiatka i przyniosłem. Nie wiem dlaczego się tak spinasz, wcale nie chciałem tu zostać i ci przeszkadzać. Z grzeczności nie odmówiłem i się dosiadłem - wytłumaczył bardzo szybko, ale też bardzo ogólnie. W jego mniemaniu wcale to takie obrzydliwe nie było. - Skoro tak uważasz, to może rzeczywiście jest - zmienił teraz taktykę, przyznając jej rację, bo już dość miał tej sceny, która miała miejsce i zwróciła na nich uwagę okolicznych osób. Uznał, że może Raine ma jakieś problemy psychiczne, jakieś rozdwojenie osobowości i być może lepiej będzie jeśli już jej rację przyda zamiast tłumaczyć jej kolejny raz, że on tylko tego kwiatka chciał. - Nic nie chciałem ci niszczyć, przeprosiłem przecież - nawet pomóc chciał, ale tego już nie musiał mówić. - Przecież cię nie trzymam - zrobił dwa kroki w tył, bo jeszcze za chwilę ktoś tu zgłosi jakąś przemoc albo coś w tym stylu. I założę w tym momencie, że dziewczyna odeszła, bo Nemo jej jakoś przesadnie nie zatrzymywał. Stał tylko trochę jak wryty z miną wyrażającą bardzo solidne WTF. - No co, nic nie zrobiłem - powiedział po paru chwilach, do ludzi którzy wciąż się na niego gapili, a potem wsunął dłonie w kieszenie i ruszył w swoją stronę. Będzie musiał poważnie porozmawiać z matką!

zt

Raine Barlowe
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ