aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
7.

Przez sytuację rodzinną, ostatnio nie była w najlepszym stanie, a spędzanie czasu w domu kuzyna nie napawało ją optymizmem. To znaczy ona sama chętnie by wróciła do momentu, w którym między nią, a Remigiusem panowała ciepła atmosfera, ale sama sobie była winna za jej ochłodzenie. Próbowała rzucić się w wir pracy, wierząc, że to ją jakoś rozerwie, ale najwyraźniej roztaczała dookoła siebie aurę przygnębienia, skoro kumpel z pracy kazał jej się ogarnąć i wyjść z nim na drinka. Z początku chciała go zbyć, sama nawet nie wiedziała dlaczego, ale ostatecznie uznała, że taka odmiana rzeczywiście jej się przyda. Posłuchała więc jego rady, aby się odstawiła i w końcu poczuła w swojej skórze dobrze. Miała podejrzenia, że jest gejem, więc nawet dobrze się bawiła, strojąc i malując dla niego, dawno już tego dla nikogo konkretnego nie robiąc, poza sobą samą. Rzeczywiście udało jej się przynajmniej na parę chwil zapomnieć o problemach i próg Moonlight Bar przekroczyła w doskonałym nastroju, z uśmiechem na ustach wymalowanych krwistą szminką. Postąpiła parę kroków, rozglądając się... ale Gabriela nigdzie nie było. Była natomiast inna znajoma twarz. Wzrok jej i Fitzgerald niemalże natychmiast się ze sobą spotkał i zaczynała wątpić w to, że to przypadek. Mimo to nadal stała w miejscy i sięgnęła po telefon, by napisać zapytanie do przyjaciela, gdzie też ten się znajduje. W odpowiedzi dostała niemalże natychmiastowe "nie zabij mnie, coś mi wyskoczyło, ale znalazłem zastępstwo... go też będziesz mogła zanudzić rozmowami o prawie". No i tyle. Przeczytała wiadomość pięć razy, jakby nagle w magiczny sposób słowa miały zamienić się w coś innego. Kiedy uniosła głowę ponownie... miała wrażenie, że cały entuzjazm z niej uleciał, a została dziwna trema. Nie tam miał wyglądać ten wieczór, a ona rzadko kiedy wychodziła z innym mężczyzną na drinka... w zasadzie od czasu śmierci Lyama się to nie zdarzało. Ta najbardziej tchórzliwa część niej szeptała, że mogłaby uciec jak dzieciak, ale nie była dzieciakiem, miała swoją dumę, a przy tym dobre wychowanie by jej na to nigdy nie pozwoliło. Analizując te wszystkie czynniki, pokonała dystans, jaki dzielił ją od Trippa.
- Zaskoczyła mnie pańska obecność, Fitzgerald - powiedziała na przywitanie, będąc delikatnie spiętą, bo... bo nie wiedziała, jak ma się zachować w takiej sytuacji, a jednocześnie nie chciała tego dać po sobie poznać. - Ty też nie miałeś pojęcia, że to ja przyjdę? Jeśli nas obojga wmanewrowali, zapewniam, że nie musisz marnować na mnie swojego czasu, jak nie masz ochoty - postawiła kart jasno, jakby bojąc się, że liczył on na inne, być może ciekawsze towarzystwo.

tripp fitzgerald
Prawnik w rodzinnej firmie — Fitzgerald & Hargrove
38 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Gdy zdobył się na odwagę by wystąpić o rozwód i zawalczyć o Gage, do miasteczka przybywa jego małżonka i pragnie zacząć ich wspólne życie od nowa.
Pomimo kilku nieudanych związków, które na starcie były skazane na niepowodzenie przez wgląd na to, że mężczyzna wciąż nie podjął działań w kierunku rozwodu, brunet nie rezygnował z luźnych randek, kobiecego towarzystwa i niezobowiązujących relacji. Skłamałby mówiąc, że nie odczuwał samotności, bo o ile widywał się z Gage i odwiedzał żonę, brakło mu dalszych perspektyw. Nie widział już szans na odratowanie swego małżeństwa i wiedział, że jego małżonka podzielała jego zdanie, jednak sentyment i stabilność do której przywykł sprawiały, że nie potrafił złożyć podpisu na wydrukowanych od miesięcy dokumentach. Zaś Forsberg, była jego przyjaciółką - nie chciał tego psuć bardziej aniżeli było to konieczne, bo wierzył, że dostawał od tej relacji więcej aniżeli powinien.
Propozycja wyjścia na drinka z Soriente padała praktycznie przy każdej, możliwej okazji. Nie krył faktu, że brunetka mocno trafiała w jego gusta i chciał poznać ją odrobinę bliżej, jednak kurczowo zapierał się, że to jedynie wypad dwojga znajomych z pracy, nic wielkiego. Nie szukał przecież kolejnego związku, bo tym razem wiedział, że budowanie czegokolwiek na fundamentach jakie posiadał było zwyczajnie n i e m o ż l i w e. Nie uważał jednak by wieczór w barze jakkolwiek ich wiązał.
Gdy Gabrielowi udało się namówić dziewczynę i potwierdził proponowany termin spotkania, Fitzgerald przełożył spotkanie w kancelarii i zaproponował Moonlight Bar jako miejsce docelowe. Przez resztę popołudnia starał się wywiązać ze wszystkich, służbowych obowiązków by opuścić pracę przed czasem i przygotować na wyjście. Całe zorganizowanie się do wyjścia nie zajęło mu wiele czasu - odświeżający prysznic, ułożenie włosów i perfumy. Był już gotów.
Na miejscu nie czekał zbyt długo. Zajął miejsce przy stoliku pod oknem i zaledwie po paru minutach, dziewczyna weszła do lokalu. Jej mina wskazywała na to, że to nie jego spodziewała się tu zastać, dlatego też ściągnął brwi i poczekał aż ta zbliży się i rozjaśni mu całe zajście. Podniósł się z krzesła by ją przywitać i pomimo lekkiej konsternacji, posłał jej ciepły uśmiech. Była zaskoczona tym, że go widzi? Co tu się do cholery własnie wydarzyło?
Nie, no co ty. Byłem święcie przekonany, że mam się tu spotkać z Gabrielem — odparł, po czym roześmiał się i pokręcił głową. Przez chwile przyszło mu przez myśl by skłamać, by nie wyjść na durnia i puścić ją wolno ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. — Głupio wyszło. Nie myślałem, że załatwi to w taki sposób. Przepraszam — odparł nieco skrępowany całym zajściem ale bądź co bądź, była tu. Jeśli nie zamierzała kapitulować, Tripp postara się o to by nie żałowała swojej decyzji.
Oczywiście nie śmiałbym cię tu trzymać siłą. Chciałem byś zgodziła się ze mną wyjść dobrowolnie, a nie poprzez podstęp — dodał dla wyjaśnienia, nie chcąc by pomyślała, że miał z tym coś wspólnego. Grał w otwarte karty i nie potrzebował forteli by zaprosić dziewczynę na głupiego drinka.

Laurissa Soriente
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
Urodziła się w dobrej rodzinie i nawet jeśli jej matka nie była nikim wpływowym, a zwykłym przedstawicielem klasy średniej, wychowanie zawsze stanowiło dla Laurissy ważny element jej życia. Może przez to też była odrobinę sztywna i nie pozwala sobie na zbyt wiele zabawy, ale nie oceniała tego w taki sposób. Uważała, że jej rodzice dobrze zrobili, wpajając jej wiele zasad, bo też przez wzgląd na te zasady, nie obraziła się teraz i nie wyszła na pięcie. Nie byłaby w stanie tak nikogo potraktować, więc nawet jeśli zwabiano ją tutaj podstępem, wiedziała, że nie pozwoli Trippowi z tego powodu poczuć się źle.
To też nie tak, że w jakikolwiek sposób nie chciała się z nim umówić. W sensie... nie chodziło o niego, a o nią. Nie chadzała na randki. Ostatnia na jakiej była, miała miejsce ponad pięć lat temu i za towarzysza miała wówczas swojego narzeczonego. Chociaż ten został już dawno uznany za zmarłego, Rissa nadal nie potrafiła pójść na przód. Świadczył o tym chociażby pierścionek zaręczynowy, jaki zdobił jej palec. Nie było to zdrowe, w końcu pozwalała w ten sposób na to, aby jej najlepsze lata przemijały, ale jednocześnie nie potrafiła podejść do tego inaczej. To był jej sposób na radzenie sobie z żałobą. Miała to chyba po ojcu... on też po śmierci matki nie związał się z inną kobietą. Coś w tej linii rodziny Soriente było takim, że jak kochali, to do końca... a przynajmniej tak ta romantyczna część Laurissy sobie wmawiała, by nie wychodziła na idiotkę, która boi się spróbować i dać sobie kolejną szansę.
- Nie przepraszaj - uniosła od razu dłonie, machając nimi delikatnie w powietrzu. Naprawdę nie chciała, aby przez całą tą sytuację Tripp poczuł się nieswojo. Teraz z resztą doszła do wniosku, że mogła to lepiej rozegrać. - Proszę nie przesadzać, gdyby mnie pan trzymał siłą, na pewno bym tutaj w ogóle nie podchodziła - wyjaśniła, uśmiechając się przy tym ciepło, aby wiedział, że wcale nie kłamie. Znali się z pracy, ale chyba oficjalnie jeszcze nie przeszli na ty, co prawda w Australii nie trzeba było robić tego oficjalnie, ale no... Laurissa pochodziła z Europy, czego nie dało się nie zauważyć przez jej francuski akcent i jeszcze wywodziła się z takiego środowiska, że mimo wieku, nie umiałaby tak zaszaleć, by od razu zrezygnować ze zwrotów grzecznościowych. Nawet w tak trywialnych okolicznościach. - Jeśli to panu nie przeszkadza, to zostanę - obiecała i zajęła miejsce przy stoliku, chociaż część niej czuła się delikatnie nieswojo. Niby nie była nieśmiałą kobietą, ale co innego na płaszczyźnie służbowej emanować pewnością siebie, a co innego na spotkaniu w barze. - Poza tym chciałabym wspomnieć, że to nie tak, że nie chciałabym przyjść tu dobrowolnie, ja po prostu... nie uważam, abym była szczególnie ciekawym towarzystwem do takich okoliczności - przyznała bez bicia, na wstępie, by w razie czego miał świadomość, czego się spodziewać. Zawodzenie innych leżało daleko poza zasięgiem jej aspiracji, więc to tym bardziej podjudzało jej stres.

tripp fitzgerald
Prawnik w rodzinnej firmie — Fitzgerald & Hargrove
38 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Gdy zdobył się na odwagę by wystąpić o rozwód i zawalczyć o Gage, do miasteczka przybywa jego małżonka i pragnie zacząć ich wspólne życie od nowa.
Lubił kobiety z klasą, jednak tej, wymagało się przede wszystkim od mężczyzn. Fitzgerald dbał o te wszystkie drobne gesty jak przykładowo pierwszeństwo kobiet w drzwiach, otwieranie im drzwi od auta i inne, jakże kulturalne zachowania. To wszystko miało w jego mniemaniu ogromne znaczenie - zwłaszcza przy początku znajomości. Przez wyżej wspomnianą klasę i własna godność, którą właściwie i tak splamił wielokrotnie, nie pokusiłby się o żaden fortel, tylko po to by przymusić swą towarzyszkę do wspólnego wyjścia. Lubił kobiety zdobywać i nie kręciło go tak bezczelne pójście na łatwiznę, czego z cała pewnością nie omieszka wygarnąć Gabrielowi. Wyszedł na głupka i nie był pewien czy brunetka uwierzyła w jego wersję wydarzeń. Nie uciekła w popłochu - to musiało mu wystarczyć.
Jej liczne odmowy słyszał głośno i wyraźnie. Nie był ignorantem i szanował kobiece zdanie, jednak nie był tez mężczyzną, który szybko się poddawał. Jak już wyżej było wspomniane - Tripp lubił zdobywać kobietę, niezależnie do tego, ile wysiłku należałoby w to włożyć. Nie miał oczywiście pewności, że w przypadku Soriente przyniesie to wyczekiwany efekt ale wierzył, że jest to gra warta świeczki. Co innego gdyby powiedziała mu wprost, że nie był w jej typie - wycofałby się w mgnieniu oka, bo przecież nie był narcyzem, wychodzącym z założenia, że podobał się k a ż d e j kobiecie. Istniały pewne granice.
I tak czuje się idiotycznie — westchnął i wzruszył ramionami, a po chwili na jego twarzy zagościł drobny uśmiech. Bądź co bądź, cieszył się, że postanowiła zostać i miał szczera nadzieje, że pomimo marnego początku, reszta wieczora przebiegnie w znacznie lepszej atmosferze. — I proszę, mów mi Tripp — dodał w końcu, nie chcąc by wciąż zwracała się do niego w formie grzecznościowej. Mimo wszystko mieli kilka okazji do spotkań i zamienienia kilku słów, więc wierzył, że mogli po prostu przejść na ty. Miał nadzieje, że nie odebrała tego w negatywnym brzmieniu.
Zaśmiał się i pokręcił głowa, słysząc jej słowa. Jak jej obecność mogłaby mu przeszkadzać? Dopraszał się o to spotkanie od miesięcy.
To nie tajemnica, że od dawna chciałem wyciągnąć cię na drinka albo kolacje. Totalnie dziwnym trafem mi się to udało, co z wiadomym względów wcale nie cieszy mnie tak jak powinno ale za nic w świecie nie mógłbym się z tego wycofać — odparł, lustrując ją wzrokiem. Robiła na nim wrażenie za każdym razem gdy napotykał ją ją służbowo, jednak teraz.. wyglądała obłędnie. Nie zamierzał odwracać wzroku, wręcz przeciwnie.
Może się przekonajmy? — zaproponował, nie chcąc by czuła się winna. Powodów dla których za każdym razem odprawiała go z kwitkiem mogło być na potęgę i nie mógł mieć o to pretensji. Starał się jednak za każdym razem znaleźć coś, co sprawi, że takowe spotkanie w końcu ją zaintryguje, a ona powie mu t a k.


Laurissa Soriente
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
Laurissa nigdy nie aspirowała do roli łamaczki męskich serc. Nie bawiło jej wzbudzanie w nikim pożądania, tylko po to, by potem odprawiać takiego zalotnika z kwitkiem. Flirt nigdy nie był dla niej formą rozrywki i prawdę mówiąc, uważała, że na tym polu nie jest jakoś szczególnie doświadczona. Jej pierwszą miłością był Lyam. Pierwszą i jedyną, nigdy więc nie miała w zasadzie czasu, czy okazji, aby wyszkolić się w materii uwodzenia. Po śmierci narzeczonego... czuła, że spotykając się z kimś nowym, zdradziłaby go. Bardzo kiepskie podejście, którym sama siebie krzywdziła, ale jeszcze nikt jej z tego nie wyciągnął, a ona sama z roku na rok, jedynie bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że zostanie już samotna, nie patrząc na to, że traci swoje najlepsze lata, usilnie trzymając na palcu pierścionek po zmarłym mężczyźnie.
- Proszę, nie czuj się tak, bo zjedzą mnie wyrzuty sumienia - zażartowała gładko, ale mimo to coś w jej głosie zdradzało, że naprawdę mogłaby nie dźwignąć tego najlepiej. Poza tym zaskoczyła ją jego propozycja i przez chwilę o niej myślała, aż pozwoliła swojej twarzy na przybranie łagodnego wyrazu. - W takim razie Laurissa... albo Rissa, jeśli wolisz - odpowiedziała w końcu i poprawiła się na krześle, analizując jeszcze to, czy tak wypada... między prokuratorem, a prawnikiem. Była do bólu poprawną kobietą i chyba zapomniała już, jak to jest wyciągnąć z wiadomego miejsca kij dobrego wychowania.
Trzeba przyznać, że bezpośredniość Fitzgeralda ją zaskakiwała, ale też wprawiała w lekkie zawstydzenie. Nie umiała powstrzymać lekkiego rumieńca, który wypłynął na jej twarzy, a którego istnieniu śmiało by zaprzeczyła. Nie miała nastu lat, a on był szanowanym prawnikiem.
- Zawstydzasz mnie - mruknęła mimo wszystko, zakaszlawszy dwa razy, by chociaż tak zamaskować to, jak bardzo szczere było jej wyznanie. - Nie chciałabym, abyś pomyślał, że mam coś przeciwko tobie - wyjaśniła zaraz, bo nie ma co ukrywać, nie leżała jej perspektywa podobnych wniosków dotyczących jej osoby. Jednocześnie zakrawało to jednak o tematy delikatne i przez to wyraźnie się zmieszała. - Po prostu nie umawiam się zwykle na takie spotkania. Prawdę mówiąc nie należę do najciekawszych towarzyszy rozmowy i zapewniam cię, wyjdziesz stąd z tym samym wnioskiem - nie było po co mydlić mu oczu. Wierzyła, że mężczyźni lepiej czują się w towarzystwie tych szalonych kobiet, a Laurissa z przejęciem mogła mu opowiadać o najnowszych ustawach prawnych.
- Jasne, śmiało, jednak robisz to na własne ryzyko i zanim zaczniemy, obiecaj, że niezależnie od przebiegu spotkania, nie popsujesz mi renomy w Australijskiej śmietance prawnej - zażartowała, a raczej powiedziała te słowa pół żartem, pół serio. Z takim szefem, jakiego miała, wolała dmuchać na zimne, niż potem odpowiadać na dywaniku za to, że robi wstyd prokuraturze.

tripp fitzgerald
Prawnik w rodzinnej firmie — Fitzgerald & Hargrove
38 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Gdy zdobył się na odwagę by wystąpić o rozwód i zawalczyć o Gage, do miasteczka przybywa jego małżonka i pragnie zacząć ich wspólne życie od nowa.
Przez naprawdę długi czas, sam miał opory przed jakimikolwiek kontaktami z kobietami, które nie były jego małżonką. Po powrocie do rodzinnego miasteczka, chciał skupić się przede wszystkim na swojej pracy, nie szukając rozrywek w postaci nadmiernego randkowania, bo zwyczajnie tego nie potrzebował. Zmieniło się to zaczął częściej wychodzić ze swej strefy komfortu i godził się na wyjścia ze znajomymi. Zaczął się bawić, uśmiechać i nabrał ochoty na to by poukładać swoje życie od nowa. Nie do końca mu to jednak wychodziło, skoro wciąż trwał w małżeństwie, istniejącym jedynie przez kilka dni w miesiącu. Chciał to zmienić.
Ciebie? Zostałaś najbardziej oszukana — parsknął śmiechem, nie rozumiejąc powodów dla których wyrzuty sumienia miałyby dopaść własnie ją. Była z nim całkowicie szczera i nie oczekiwał tak naprawdę więcej. Została wrobiona w spotkanie i wcale nie miała obowiązku w nim uczestniczyć. Gdyby zdecydowała inaczej, na pewno by to zrozumiał.
Owszem, od zawsze był bezpośredni, jednak zachowywał pewne granice przyzwoitości, nie widząc żadnego sensu w odstraszaniu kobiet już na pierwszej randce. Nigdy jednak nie krył swych intencji i przy każdej próbie zaproszenia ją na drinka, kawę lub cokolwiek chciała, było zrozumiałe, że najzwyczajniej w świecie, pragnął się z nią umówić. Nie chciał jednak by czuła się nie komfortowo i chciał jedynie miło spędzić wieczór. To jak potoczy się ono dalej, zależało tylko i wyłącznie od niej.
Wybacz, nie było to w mojej intencji, po prostu.. — zaśmiał się, spuścił wzrok i oblizał językiem usta, próbując swą wypowiedź obrać we właściwe słowa — Jesteś atrakcyjną i inteligentną kobietą, obok której po prostu nie sposób przejść obojętnie. Wiem o tobie jednak tyle, że jesteś świetną prokuratorką i trzymasz facetów na dystans, co oczywiście całkowicie szanuje ale.. chciałem dowiedzieć się czegoś więcej — wyjaśnił, nie chcąc brzmieć jak jakiś stalker, którego aż nad to interesuje jej życie osobiste. Nie zamierzał dopytywać o związki ani rodzinę, bo nie był na tyle bezczelny by wchodzić z buciorami w jej prywatność.
Nie rozumiał dlaczego tak krytycznie podchodziła do swojej osoby ale był święcie przekonany, że po prostu przesadzała. Nie widział w niej tylko i wyłącznie ładnej buzi i wierzył, że jej osoba miała znacznie więcej do zaoferowania, co chciał udowodnić poprzez to spotkanie. Zauważył jednak, że ostatnimi czasy miał szczęście do samokrytycznych kobiet i nie do końca wiedział z czego wynikał problem. Domyślał się jednak, że za całym tym brakiem wiary w siebie stał jakiś mężczyzna.
W sądzie wydajesz się być silną, niezależną i odważną kobietą, a tutaj wyglądasz na przestraszną, szarą myszkę. Skąd ta zmiana? To moja wina? — zapytał grzecznie, chcąc zrozumieć pewne różnice, które zdążył wyłapać już na samym początku spotkania. Wiedział, że ludzie często przywdziewali maski, chcąc tym samym ukryć problemu z którymi się zmagali każdego dnia.
Obiecuje — ułożył dłoń na piersi i przysiągł z rozbawieniem, nie rozumiejąc jak mógłby spróbować coś tak obrzydliwego. Nie chciał mieszać swego życia zawodowego z prywatnym — Powiedz mi proszę, czego się napijesz? — zapytał w końcu, nie chcąc by uschła mu z pragnienia. Nie był co prawda pewien czy spożywała alkohol, ale miał w ten sposób zamiar się dowiedzieć.


Laurissa Soriente
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
Cóż... dla Laurissy jeszcze ten czas nie nadszedł, albo też raczej wmawiała sobie, że takie szaleństwo, wychodzenie z domu, dobra zabawa... to nie dla niej. Lubiła wierzyć że praca jej wystarczy, a profesjonalizm z łatwością zastąpi inne cechy, którymi powinna charakteryzować się młoda kobieta. Na własne życzenie pozwalała więc, by omijała ją własna młodość, ale chyba sama nie potrafiła zauważyć, że robi w ten sposób sobie krzywdę.
- A mimo to czuję się winna - odpowiedziała zgodnie z prawdą, ale już nie ciągnęła tej kwestii wyrzutów sumienia, czując, że nie ma co. Skoro już tutaj razem byli, decydując się zastać, zależało jej samej na tym, by jakoś uratować ten wieczór.
- Muszę przyznać, że zaskakuje mnie twoja odwaga - miała prawie trzydzieści lat, ale poczuła, że się rumieni. Wielu mężczyzn związanych z prawem charakteryzowało się tak wysokim współczynnikiem dumy, że nie sposób było oczekiwać po nich takiego komplementu. Dlatego też Laurissa odwykła od podobnej bezpośredniości i dała złapać się na nieprzygotowaniu. Poczuła się trochę jak ten podlotek, któremu pierwszy raz ktoś powiedział coś miłego, bo nie ma co ukrywać... faktycznie jej to schlebiało i teraz aż się mu dziwiła, że takim zainteresowaniem obdarzył akurat ją. W końcu odmawiała wyjść, więc spokojnie mój ją spisać na straty i uznać za zadzierającą nosa, zgorzkniałą Francuzeczkę. - Mój szef by teraz sprowadził mnie na ziemię i sprostował, że jestem zaledwie aplikantką, więc miło porozmawiać z kimś, kto wierzy we mnie na tle zawodowym - uśmiechnęła się do niego, w końcu próbując przejść na tryb wyluzowania. Rzadko kiedy po niego sięgała, ale czuła, że może... może faktycznie ten wieczór będzie przyjemny, jeśli trochę przekroczy te swoje mury i bariery.
Uśmiech, który przywołała na twarzy miał jednak zaraz zastąpić miejsca zaskoczeniu. Prawdę mówiąc spięła się ponownie odrobinę i chociaż dla prokuratora nie wróżyło to dobrze - w pierwszej chwili po prostu patrzyła na niego, w głowie mając pustkę i nie wiedziała, co ma powiedzieć. W końcu cisza sprawiła, że zrobiło jej się głupio.
- Nie, to nie twoja wina, Tripp - zaczęła od tego, co wydawało jej się najłatwiejsze i chrząknęła cicho, głównie po to by kupić sobie jeszcze sekundę czasu, niż z potrzeby krtani. - Nie jestem przestraszona... staram się wypaść względnie dobrze, ale... trochę minęło odkąd ostatnio się z kimś umówiłam, a cóż... to pewnie zabrzmi, jakbym miała wysokie mniemanie o sobie, ale naprawdę nie lubię robić złego wrażenia - westchnęła ściągając odrobinę brwi, bo nie wpadła na nic lepszego, jak po prostu postawić na szczerość. Niby nie była ona najgorsza, ale też według Laurissy taka wypowiedź nie należała do najlepszych wstępów do spotkań towarzyskich. Mimo to parsknęła jednak śmiechem, gdy z zaangażowaniem złożył jej obietnicę i pokręciła głową na boki, jakby nie wierzyła w to, że naprawdę to zrobił.
- Whisky na lodzie - poprosiła bez zająknięcia, być może nawet zbyt płynnie, le z drugiej strony był to jej ulubiony alkohol. - Skoro mamy się rozluźnić, wyjątkowo zrezygnuję z herbaty - zażartowała, tak na próbę, chcąc pokazać, że naprawdę nie chce już go odsuwać i zgrywać jakiejś wybitnie niedostępnej. Nigdy nie robiła tego specjalnie, nawet jeśli w takich chwilach podwójnie czuła na palcu ciężar pierścionka zaręczynowego.

tripp fitzgerald
Prawnik w rodzinnej firmie — Fitzgerald & Hargrove
38 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Gdy zdobył się na odwagę by wystąpić o rozwód i zawalczyć o Gage, do miasteczka przybywa jego małżonka i pragnie zacząć ich wspólne życie od nowa.
Odwaga? Stwierdzam jedynie fakty — wzruszył jedynie barkami, nie twierdząc, że kierowane pod adresem kobiety komplementy, robiły z niego chojraka. Bywał bezpośredni, jednak to kwestia wychowania oraz fachu, który wytrenował przez lata w kancelariach. Tym razem wyraził jedynie swą opinie, wierząc, że podzielenie się nią z brunetką było czymś, co należało zrobić. W końcu każda kobieta powinna być doceniona, dostrzeżona i zaopiekowana, prawda? — I wierz lub nie, ale pomimo wielu prób zaproszenia cię na drinka, przed wyjściem dopadł mnie mały stres. Najpewniej dlatego, że nie wiedziałem czym spowodowana była twoja zmiana zdania ale teraz już wiem kto jest za to odpowiedzialny — dodał z rozbawieniem i nie, na pewno nie zapomni rozmówić się z Gabrielem, który zrobił z niego desperata, a ją postawił w mało komfortowej sytuacji. Jeśli nie miała ochoty na to wyjście to przecież nie mógł jej do niczego przymuszać. Owszem, składał propozycje wspólnego wyjścia na okrągło ale nie sprawi to przecież, że dziewczyna zostanie zaciągnięta do baru siłą, prawda? Gabriel jednak, poniekąd zmusił ją do tego spotkania, a to ostatnie czego pragnął Fitzgerald. Czuł, że poniekąd za to odpowiada. — Przecież on, zarówno jak ja i reszta prawniczego środowiska zaczynała od aplikacji. Zapomniał wół jak cielęciem był? Jak na swój wiek, uważam, że robisz naprawdę niezłą robotę — odparł pochlebnie, mając świadomość, że podejście szefa najpewniej miało na celu motywować dziewczynę do ciężkiej pracy i wspinania się po szczeblach kariery. W końcu każdemu zależało by spod jego skrzydeł wyfrunęły jak najlepsi specjaliści, bo dawało to swego rodzaju renomę.
Gdybyś takowe na mnie zrobiła to nie próbowałbym do oporu wyciągnąć cię na drinka. I jeśli odrobinę cię to uspokoi, to wiedz, że póki co podtrzymuje moje stanowisko. Może zamiast dawać szanse mi, mogłabyś spróbować dać szanse sobie? Myślę, że warto — odparł, chcąc odrobinę ją pokrzepić, bo uważał, że była w stosunku do samej siebie zbyt krytyczna. Była naprawdę świetną dziewczyną - była piękna, inteligentna, skromna i sympatyczna. Powinna polubić samą siebie odrobinę bardziej. Martwił go jednak fakt, że wiele kobiet oceniało się w podobny sposób i nie wiedział czym było to spowodowane - kiepską relacją w poprzednim związku? Brakiem zainteresowania ze strony partnera? nie da się ukryć, że często to negatywny stosunek partnera oddziałuje na nas w taki a nie inny sposób.
Udało mu się w końcu zwrócić uwagę kelnera, który zbliżył się do stolika i z notesikiem w dłoni zaczął spisywać ich zamówienie. Brunet poprosił o to samo co Soriente i roześmiał się. — Nie jesteś fanka alkoholu? — zapytał z czystej ciekawości, chcąc poznać ja odrobinę bardziej. Nie widział w tym nic złego — Gdybym wiedział, że lubisz herbatę, zabrałbym cie do jakiejś herbaciarni w Cairns — dodał z uśmiechem, a po chwili przy ich stoliku znów pojawił się kelner, który wręczył im oszronione literatki.


Laurissa Soriente
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
Parsknęła śmiechem, chociaż była w tym jakaś niepewność, wywołana po prosty tym, że czuła się winna. Nawet bardzo winna, bo nigdy nie oceniała swoich odmów, jak czegoś, co rzeczywiście mogłoby negatywnie wpłynąć na otoczenie. Chociaż było to dla niej delikatnie krępujące, miała wrażenie, że musi mu teraz wyjaśnić, skąd w niej takie, a nie inne podejście.
- Słuchaj, będę z tobą szczera, okay? Chociaż chyba nie powinnam, bo całkiem miło jest posłuchać komplementów pod moim adresem i niekoniecznie zależy mi na tym, aby stracić w twoich oczach - przyznała, na moment zaciskając mocniej usta, jakby sama nie była pewna, czy rzeczywiście na tą swoją szczerość jest gotowa. Od dawna przyjmowała raczej taktykę zamykania się w sobie i oddzielania tego, co osobiste, od tego, czym dzieli się z innymi. - Uważam ciebie za świetnego faceta... nawet jeśli niekoniecznie stoimy zawsze po tej samej stronie i serio, gdybym była normalniejsza, pewnie już dawno bym się zgodziła na takie wyjście i była przeszczęśliwa, ale prawdę mówiąc, nie pamiętam kiedy ostatnio byłam na czymś, co jakkolwiek nawiązywało do randki - w swojej ocenie, już dawno powinna wyrosnąć z rumieńców i podobnych reakcji, ale teraz poczuła, że poliki ją pieką, więc odwróciła na moment głowę do boku, jakby dzięki temu włosy miały to ukryć. Może się udało. Poza tym zmiana tematu też była korzystna, to też parsknęła całkiem głośno. - No cóż, on jest ciężkim przypadkiem i nie wiem, czy nie urodził się już wołem - rzuciła z przekąsem przewracając oczami. Czasami przez to zaczynała wątpić w swoją wartość w świecie prawa, ale planowała robić swoje i udowodnić każdemu niedowiarkowi, że da radę i nie jest zbyt delikatna na bycie prokuratorem.
- No nie... naprawdę masz gadane, Tripp... jak spotkamy się po przeciwnych stronach w sądzie, nie będzie tak łatwo ciebie zmiażdżyć - postanowiła zażartować, bo inaczej chyba znów by się zarumieniła przez jego słowa. Może próbowała to ukryć, ale te dość mocno w nią trafiły. Danie szansy sobie brzmiało nieźle, ale miała wrażenie, że nie pamiętała już, jak to jest. Za bardzo była skupiona na pracy, a własną osobę gdzieś tam ignorowała po drodze, wierząc, że kariera wystarczy. - Ale nie licz na taryfę ulgową - dodała po chwili, uśmiechając się już szerzej, bo skoro byli tu razem, należało się rozluźnić, a ona chyba rzeczywiście zbyt długo trzymała gardę.
- Jestem z Francji, w moich żyłach płynie wino i szampan - zażartowała w odpowiedzi na jego pytanie. Czuła jednak, że wypadało nieco więcej dodać. - Pewnie to głupie, ale odkąd pamiętam, staram się trzymać fason, możliwe, że nieco przesadzam w tej kwestii, ale spokojnie... lubię whisky i zdecydowanie wybieram kawę zamiast herbaty - wyjaśniła, by nie myślał, że poczuła się do czegoś zmuszona. - Ale to urocze, że tak bardzo chcesz zrobić mi przyjemność - zauważyła, zerkając na niego z przyjaznym błyskiem w oczach, bo rzeczywiście się dla niej starał i nie umiałaby tego nie docenić.

tripp fitzgerald
Prawnik w rodzinnej firmie — Fitzgerald & Hargrove
38 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Gdy zdobył się na odwagę by wystąpić o rozwód i zawalczyć o Gage, do miasteczka przybywa jego małżonka i pragnie zacząć ich wspólne życie od nowa.
Początkowo, gdy wspomniała o szczerości, spodziewał się, że dziewczyna wyzna mu iż to nie z nim miała ochotę spędzać swój wolny wieczór i wcale mocno by się nie zdziwił. Gdy napomknęła jednak o tym, że zbyt dużo czasu minęło odkąd ostatnim razem była na takiej randce, uśmiechnął się ciepło. Nie widział w tym nic złego i jeśli tylko miała poczuć się odrobinę lepiej, mogli nazwać to po prostu spotkanie dwójki znajomych przy drinku.
Przestań, czym się przejmujesz? To tylko drink i nie mam żadnych oczekiwań względem ciebie. Cieszę się, że zostałaś i nie muszę spędzać wieczora przed telewizorem lub co gorsza w kancelarii. W zasadzie, rzadko stamtąd wychodzę i przyjemnie jest wyjść do ludzi, posłuchać tego co mają do powiedzenia — odparł, podpierając się łokciami na drewnianym stoliku. Nie chciał by myślała, że jakkolwiek ją oceniał i wystarczy mu w zupełności fakt, że nie czuła się z cała tą sytuacją źle. Chciał by oboje mogli wynieść coś z tego spotkania i odrobinę ją poznać. — Jeśli poczujesz, że wystarczy ci mojego towarzystwa bądź uznasz, że nie czujesz się komfortowo, po prostu powiedz — dodał dla jasności, nie chcąc by musiała być tu dłużej aniżeli było to konieczne. Jako facet, starał się zadbać o to by czuła się wyluzowana ale zależało to przede wszystkim od jego nastawienia i wiedział, że aby tak się stało, musiała mieć świadomość tego, że wystarczyło jedno słowo, a on odwiezie ja taksówką do domu. Samo to, że zdecydowała się z nim zostać, pomimo dziwnego podstępu Gabriela, stanowiło o jej dobrych manierach i wychowaniu. Nie potrzebował jednak grzeczności ani litości, jedynie szczerości płynącej z jej ust i mówienia głośno o swych potrzebach.
Niektórzy uważają to za wadę ale naprawdę staram się w tym wszystkim zachować umiar, bo nie chce by zahaczało to o jakąś nachalność czy coś w tym stylu. Po tych wszystkich próbach zaproszenia cię gdziekolwiek, pewnie masz mnie za gościa, który nie rozumie słowa nie ale to wcale nie prawda. Miałem jedynie wrażenie, że się wahasz albo że cos cię powstrzymuje i chyba miałem trochę racji, co? — przechylił głowę w bok i zwilżył językiem usta, przyglądając jej się badawczo.
Nigdy nie byłem we Francji — rzucił i zbliżył literatkę do ust, po czym zamoczył je w schłodzonym lodem alkoholu, nie odrywając wzroku od swej rozmówczyni — I chętnie wybrałbym się na taką degustacyjną wycieczkę po tamtejszych winnicach. Założę się, że te nasze, australijskie, nijak się mają do tych europejskich — dodał, choć niewielkie doświadczenie w winach posiadał. Znacznie częściej sięgał po bourbon, tequile albo whisky, jednak nie dlatego, że smaku wina nie lubił.


Laurissa Soriente
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
Wciąż była w niej pewna niezręczność. Nie tylko tutaj, w tej sytuacji, ale generalnie, odkąd przyjechała do Australii, gdzie już zawsze miała być nietutejsza. Mogłaby tutaj zacząć całkowicie od nowa, ale gdzieś tam ze wszystkich sił trzymała się przeszłości i nie chciała jej puszczać. A może raczej bała się to zrobić, bo nie wiedziała kim by miała być... miała już dwadzieścia osiem lat, a utknęła w czasoprzestrzeni z dwa tysiące osiemnastego.
- Nie masz żadnych oczekiwań? Dobrze wiedzieć - parsknęła, pozwalając sobie na ten żart, bo czuła, że oboje go teraz potrzebowali. Miała niewątpliwy talent do wprowadzania sztywnej atmosfery w rozmowę. Była w końcu do bólu poprawnym politycznie człowiekiem, ale nawet ona wiedziała, że nie zawsze jest to dobre. - Jesteś aż takim pracoholikiem? Myślałam, że jak pracuje się u rodziny, to można liczyć na taryfę ulgową - nie, żeby posądzała go o wykorzystywanie nazwiska, chociaż jej samej można to było zarzucić, bo bez wsparcia ojca pewnie nie dostałaby się do prokuratury. Wiedziała, że skorzystała z tych koneksji, ale planowała też udowodnić, że to nie od nich uzależnione są jej mocne strony i z tego względu pracowała nawet dwa razy ciężej. - Och, już nie przesadzaj, Tripp, nie jestem aż taką paniusią, żeby poczuć się niekomfortowo - pokręciła głową na boki, nie mając niczego złego na myśli. Po prostu zaczęła się obawiać, że może faktycznie zrobiła wrażenie ta wyrachowanej, że byłaby zdolna wziąć, wstać i wyjść, bo coś jej przestało odpowiadać. Bardzo chciała mimo wszystko zostawić po sobie całkiem inne wrażenie.
- Może troszeczkę... tak tyci tyci - uniosła nawet dłoń, pokazując palcami to tyci tyci, ale mimo tego gestu, poczuła, że znów się rumieni. Nie przywykła do prowadzenia rozmów na podobnym poziomie, zwykle trzymała wszystkich na dystans i próbowała się sprzedać jako twarda pretendentka do tytułu pani prokurator. Nie młoda kobieta, która boi się iść na przód. - Aczkolwiek muszę powiedzieć, że w takim razie do kobiet masz raczej paskudny gust - zażartowała, pozwalając sobie na tą zabawną obelgę pod własnym adresem, głównie po to by ukryć swoje zawstydzenie i pokazać, jaka to ona nie jest zdystansowana. Zerknęła na niego przy tym ukradkiem, zaczesując kosmyk ciemnych włosów za ucho i sięgnęła po szklankę z alkoholem, z której wypiła odrobinę bursztynowego płynu.
- Naprawdę? - uniosła brwi, w sumie nie wiedząc nawet, dlaczego aż tak ją to zaskoczyło. W zasadzie to wiedziała, ale było to okrutnie stereotypowe. - Sądziłam, że dla osób, które mogą sobie na to finansowo pozwolić, Francja jest jedną z pierwszych Europejskich opcji na wycieczkę - wyjaśniła, uznając, że nie ma co ukrywać jej toku myślowego. - Teraz powinnam zacząć się stresować... ode mnie zależy twoje wrażenie na temat mojego kraju - rzuciła pół żartem, pół serio. O samych winnicach Australijskich nie miała wielkiego podejścia, ale też nie chciała wyjść na typowego turystę, co to wszystko obrażał, a za dobre uważał tylko swoje własne zaplecze.

tripp fitzgerald
Prawnik w rodzinnej firmie — Fitzgerald & Hargrove
38 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Gdy zdobył się na odwagę by wystąpić o rozwód i zawalczyć o Gage, do miasteczka przybywa jego małżonka i pragnie zacząć ich wspólne życie od nowa.
Moja rodzina składa się z samych pracoholików. Kancelarią w której pracuje, zarządza wraz ze wspólnikiem moja młodsza siostra, której życiową misją, jest uprzykrzane mi życia. W teorii jest moją przełożoną — parsknął śmiechem, wyobrażając sobie sytuacje w której faktycznie traktuje Gwen jako swego pracodawce. Wiedział, że nie dostał tej posady wyłącznie przez więzy krwi, łączące go z właścicielką ale przez fakt, że był dobry w tym co robił i jego umiejętności bez wątpienia mogły zasilić szeregi ich zespołu. Był wdzięczny za tę szanse, bo nie twierdził by ta posada z góry mu się należała ale wcale nie zamierzał własnej siostry traktować jako swej szefowej; co to, to nie. — Ale ku mojemu zdziwieniu, wcale nie jest tak źle jak myślałem. Byłem pewien, że spędzając ze sobą tyle czasu, będziemy sprzeczać się o wszystko ale chyba nauczyliśmy się zachowywać bezpieczny dystans i ograniczać się do spraw służbowych. Przynajmniej ja — dodał, uśmiechając się szeroko. Gwen lubiła wtrącać się w jego sprawy, zwłaszcza te, dotyczące małżeństwa, które ciągnął bez celu. Wiedział, że kierowała nią głównie troska ale on naprawdę tego nie potrzebował. Był dorosły i wiedział jak powinien postępować ze swym życiem.
Nie zgodzę się z tym. I wierz mi, w moje gusta nie łatwo trafić — zafalował brwiami, uśmiechając się zawadiacko. Jeśli starała się go przekonać, że nie była warta jego uwagi, to wcale nie zamierzał jej słuchać. Jej pesymizm i samokrytyka nie ułatwiały mu co prawda poznania jej i sprawienia by się nieco otworzyła ale przecież nie podda się tylko dlatego, że kobieta próbowała go zniechęcić. Zamierzał udowodnić jej, że się myliła.
Nie jestem milionerem — roześmiał się i upił kolejnego łyka alkoholu, po czym odłożył szklankę i popatrzył na nią — W zasadzie prokuratura zarabia więcej ale to już nawet o pieniądze nie chodzi. Nie mam czasu na podróże, bo cały czas zajmuje się sprawami kancelarii. Tak jak już wspomniałaś, jestem pracoholikiem — dodał i wzruszył ramionami, przyznając się do tego, że nie przywiązywał wcześniej większej uwagi do urlopów i odpoczynku. Ostatnio jednak zapragnął jakieś dalekiego wyjazdu i wierzył, że wyjazd z przyjaciółką dojdzie do skutku. Sam przecież nie pojedzie.. — Ale chciałbym kiedyś zobaczyć także Francje. Zdania ludzi są podzielone jeśli chodzi o wrażenia ale chyba najlepiej jest przekonać się na własnej skórze. I nie martw się, póki co, jesteś jedynym co przekonuje mnie do tej podróży — rzucił pół żartem, pół serio i obrócił w dłoni literatkę.


Laurissa Soriente
ODPOWIEDZ