aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
W mojej rodzinie od zawsze wszyscy mierzyli wysoko, ale nigdy nie pozwoliliśmy na to, by ambicje uczyniły z nas snobów. Może dlatego, że w przeciwieństwie do ojca, mama pochodziła z gminu, a jakby tego było mało, nawet nie była Francuzką. Tata poznał ją, gdy odwiedzał rodzinę starszego brata, Pierra Soriente, mieszkającego wówczas w Australii. Zakochali się w sobie, wzięli dość spontaniczny ślub i niedługo po tym na świat przyszłam ja. Chociaż na stałe mieszkaliśmy w Paryżu, gdzie ojciec rozwijał polityczną karierę, za sprawą matki, której bardzo na tym zależało, posiadałam podwójne obywatelstwo, a w naszym domu nie brakowało akcentów obu kultur.

Jako dziecku, niczego mi nie brakowało, miałam najlepszych nauczycieli, najlepsze zabawki, ale przede wszystkim najcudowniejszą rodzinę. W domu prawie zawsze się ktoś śmiał i wydawało mi się, że właśnie tak powinno wyglądać życie, pełne radości i uśmiechu, ale wszystko to zmieniło się, gdy u mamy zdiagnozowano złośliwy nowotwór płuc. Chociaż stać nas było na najlepszych specjalistów, kobieta marniała w oczach, proporcjonalnie do tego, jak cichły mury naszego domu. Wtedy nawet nie wiedziałam, że istnieje taka siła, która po prostu może ci nagle wydrzeć całe szczęście. Miałam sześć lat, gdy pochowaliśmy ją z ojcem, sześć lat, gdy pierwszy raz widziałam, jak płakał.

Polecano ojcu, by znalazł sobie drugą żonę. Mówiono, że jest wystarczająco młody, a mi przyda się matka. Podsłuchiwałam te rozmowy z mocno bijącym sercem, leżąc u szczytu schodów, tak by nikt nie dostrzegł mnie w cieniu. Zawsze, gdy zbywał takich doradców, czułam równocześnie dumę i smutek. Nie chciałam, aby mama została kimś zastąpiona, ale też nie chciałam, by ojciec cierpiał, dlatego robiłam co mogłam, by nigdy nie być dla niego utrapieniem. W szkołach musiałam mieć najlepsze wyniki, żadnych przesadnych imprez czy szczeniackich wyskoków, a za to mnóstwo dodatkowych zajęć. Wszystko po to, by w końcu z dumą oznajmić, że będę studiowała prawo na Sorbonie.

Studia miały być najszczęśliwszym czasem w moim życiu. Już będąc w liceum poznałam miłość swojego życia. Był stypendystą bez grosza przy duszy, ale z ambicjami dorównującymi moich własnych. Brałam go za idealnego rywala, a miał się okazać idealnym partnerem, poza tym wierzyłam, że ten związek oddaje po części hołd moim rodzicom... różne sfery społeczne, które niczemu nie stoją na przeszkodzie. Wspólnie wybraliśmy uczelnię, chociaż oddzielne kierunki. Lyam marzył o karierze w sektorze bezpieczeństwa, podczas gdy ja widziałam siebie walczącą o sprawiedliwość na salach sądowych.

Znów brała życie pełnymi garściami, a każde zdany egzamin utwierdzał ją w przekonaniu, że podjęła dobre decyzje w swoim życiu. Miałam dwadzieścia dwa lata, gdy Lyam postanowił mi się oświadczyć i chociaż byliśmy młodzi, wiedziałam, że swoją zgodą uszczęśliwię nas obojga. Ze ślubem mieliśmy poczekać do czasu ukończenia studiów, ale jeszcze w trakcie ich trwania, dzięki mojemu ojcu, Lyam znalazł pracę w interesujących go kręgach... kto by wtedy przepowiedział, że ponownie wszystko się posypie?

Byłam u ojca, gdy zadzwonił do nas telefon. Mój narzeczony miał lecieć gdzieś z pracy, ale samolot uległ awarii. Doszło do lądowania na wodzie, jeden z pilotów przeżył, resztę załogi wyłowiono martwą, ale ciała Lyama nigdy nie odnaleziono... Miałam 23 lata i nie wierzyłam w to, co próbowano mi wyłożyć. Musiałam zawiesić studia, ale bardziej niż na terapii, skupiona byłam na chorym dochodzeniu, zmuszaniu wszystkich znanych sobie instytucji, aby szukali Lyama, jednak wbrew temu, z co wierzyłam, śledztwo umorzono, a on oficjalnie został uznany za martwego.

Popadłam w jakiś marazm. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co ze sobą zrobić i tak mijały miesiące, a potem cały rok. Na moim palcu wciąż tkwił pierścionek zaręczynowy, którego nie potrafiłam z niego zdjąć. Nie chciałam wcale pójść na przód, ale wiedziałam, że w którymś momencie będę musiała to zrobić. Co mnie do tego pchnęło? Może nie miałam już siły, na trwanie w miejscu, a może przypomniałam sobie, że mam dla kogo żyć, a ojciec mnie potrzebuje? Sama nie wiem... dzięki znajomością mogłam dokończyć studia, ale w Paryżu wszystko przypominało mi Lyama... cała Francja była nim boleśnie przepełniona... musiałam uciec. Mieliśmy tylko lecieć do Australii na święta, do mojego kuzyna Remigiusa, ale w kraju swojej matki, pierwszy raz od dawna poczułam znów jakąś chęć do działania. Ojciec chyba przeczuwał, że tak będzie, bo dzięki znajomością załatwił mi aplikację w tutejszej prokuraturze. Miejsce, w którym nikt nie patrzył na mnie, przez pryzmat mojej tragedii - właśnie tego było mi trzeba.

- Wychowała się w zamożnej francuskiej rodzinie. Jej tata jest politykiem, a wuj - Pierre Soriente stanach producentem filmowym, podobnie, jak kuzyn Remigius, który karierę robi w Australii.
- W wieku 6 lat straciła matkę, która zmarła z powodu raka płuc. Kobieta była Australijką i dzięki niej Rissa ma podwójne obywatelstwo.
- Całe życie była typowym prymusem, zawsze musiała zdobywać jak najlepsze oceny. Chętnie uczęszczała też na zajęcia języków obcych, jazdy konnej i malarstwa, z czego to ostatnie to jej największa pasja.
- Studiowała prawo na Sorbonie w Paryżu, ale z przyczyn osobistych w trakcie trwania studiów miała około 2 lat przerwy. Ostatecznie zdobyła tytuł z imponującym wynikiem.
- W liceum poznała swojego narzeczonego. Gdy miała 23 lata mężczyzna został uznany za zmarłego po tym, jak samolot, którym leciał uległ awarii i jego ciała nie odnaleziono.
- Mimo, że od tragedii minęło kilka lat, Laurissa z nikim się nie związała, nawet nie próbowała. Wciąż nosi na palcu pierścionek i żyje tak, jakby jej narzeczony miał wrócić.
- Nie była do końca święta. Zawsze brała na swoje barki za dużo wyzwań i czasem nie potrafiła sobie z nimi poradzić... wówczas sięgała po niekoniecznie legalne źródła pobudzenia.
- Ma problem ze wstawaniem... nie chodzi o to, że jest śpiochem, bardziej o sposób, w jaki powinna być budzona. Zbyt gwałtowne pobudki sprawiają, że robi jej się niedobrze, a czasem nawet zakrawa to o stan lękowy.
- Cierpi na depresję, próbowała wielu terapii, nie jest ich przeciwniczką, to raczej psycholodzy mają jej dość, bo na siłę próbuje wyjść z roli pacjentki.
- Jest bardzo elegancką kobietą, ale gdzieś tam od zawsze chyba żałowała, że nie urodziła się mężczyzną. Nic jej tak nie denerwuje, jak brak równouprawnienia.
- Zamiast kolorowego drinka, poprosi pewnie o whisky, zamiast rozmów o dzieciach, woli te przy cygarze na temat sytuacji politycznej, jej kobieta i męska część natury nie tyle się ze sobą mieszają, co stale ze sobą walczą, więc może się miejscami wydawać, że jest pełna sprzeczności, ale chyba po prostu ona wciąż sama siebie szuka.
- Jako jedynaczka wychowana przez ojca, jest typową córeczką tatusia. Bardzo kocha swojego staruszka i jest z nim mocno związana.
- Co niedzielę odwiedza kościół. Nie wydaje jej się, aby była szczególnie wierząca, ale tak wypada, a ona bardzo pilnuje tego by robić sobie i swojej rodzinie jak najlepszy PR.
- Ma słabą głowę do alkoholu i wbrew chorobie na jaką zmarła jej matka, zdarza jej się w stresie popalać papierosy, ale mówi, że to nie nałóg.
- Dość często łapie przeziębienie i inne choróbska, o dziwo, nawet upały Australii temu sprzyjają.


Laurissa "Rissa" Soriente
30.11.1994
Paryż, Francja
aplikantka prokuratorska
]CROWN PROSECUTOR'S OFFICE
Pearl Lagune
(teoretycznie) zaręczona, heteroseksualna
Środek transportu
Jako, że jej ojciec jest nieco przewrażliwiony, poprosił bratanka o załatwienie jej możliwie jak najbezpieczniejszego samochodu i takim to sposobem jeździ gigantycznym czarnym suvem, do którego wchodzi trochę, jak na konia. Kolor przynajmniej mogła wybrać sama.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie jest z nimi związana.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W sądzie, w biurze prokuratora, w Pearl Lagune.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
kuzyna - Remigiusa Soriente

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale bez zabijania i nieodwracalnych chorób/kontuzji.
Laurissa Soriente
Emeraude Toubia
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany