rzeźbiarko-farmerka — własna farma
28 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Rzeźbi, lepi garnki z gliny, a w międzyczasie stara się ogarnąć chaos, którym jest odziedziczona po dziadku farma.
Zachowywali się jak dwójka małych dzieci, a jedyne, czego w tym układzie brakowało to ciąganie Gayli za warkocze, co nie zdarzało się prawdopodobnie tylko dlatego, że Farnham nie zwykła nosić włosów w ten sposób. Tak czy inaczej, oczywistym było, że ta dwójka darzyła się większym zainteresowaniem, niż próbowali to sobie okazać, co miało miejsce z powodu jakiegoś dziwacznego nieporozumienia, którego nie umieli ze sobą wyjaśnić. Nie tak powinny zachowywać się dwie dorosłe osoby, a kiedy już wydawało się, że nie da się zachować bardziej dziecinnie, ich dwójka za każdym razem udowadniała, że można upaść jeszcze niżej. Co gorsze, byli w tym tak zagubieni, iż żadne z nich nie dostrzegało, jak irracjonalne były te sytuacje. Skupiali się wyłącznie na tym, aby wyjść z danej walki zwycięsko, jednocześnie nie zwracając uwagi na to, jak zachowywała się ta druga strona, a przecież to właśnie to powinno im wiele powiedzieć. Wystarczyło przecież spojrzeć na Gaylę teraz, aby dojść do wniosku, że nie wściekała się na niego bez powodu. Była zła, ponieważ wcale nie chciała żeby podchodził do niej tak obojętnie, jednocześnie też wściekając się na siebie o to, że w ogóle jej na tym zależało. Powinna przecież już dawno zacząć mieć go w nosie.
Powinna też spodziewać się tego, jak rozwinie się sytuacja. Kiedy gąbka poszybowała w jej stronę, powinna być na to przygotowana, a jednak jej mina jasno sugerowała, że była jego zachowaniem odrobinę zaskoczona, a przy okazji też oburzona. Oczywiście, że nie zamierzała tego przerwać, dlatego od razu podjęła się odwetu. - Buc - wytknęła mu kolejną rzecz, tym razem nie zamierzając jednak pozwolić mu na kontratak. Kiedy tylko gąbka odbiła się od bruneta, Gayla rzuciła się na nią, tym samym trochę zmniejszając dzielący ich dystans. Dzięki temu kolejnym razem mogła rzucić w niego jeszcze skuteczniej. - I plotkarz - dodała, a warto przy tym wspomnieć, że obecnie była na niego tak cięta, iż prawdopodobnie mogłaby tak w nieskończoność. Oby więc to tornado nie przedłużało się zbyt mocno, bo jeśli sytuacja między ich dwójką wygląda w ten sposób już na początku, wszystko wskazuje na to, że któreś z nich może nie wyjść z tego żywe.

Lin Hainsworth
sprzedawca / farmer — Basara
27 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
po części farmer, po części sprzedawca staroci i w pełni cynik
Po prostu byli jak para niedojrzałych dzieciaków. Patrząc na nich z boku można odnieść wrażenie, że nie dorośli jeszcze do swojego realnego wieku, skoro nie potrafili swoich problemów załatwiać jak przystało na dwójkę dorosłych osób. Bo ukrywania powodów złości, bycia złośliwym i jeszcze rzucania w siebie jakimiś przedmiotami nie można nazwać dojrzałym zachowaniem, a choć oni pewnie zdawali sobie z tego sprawę, najwyraźniej w niczym im to nie przeszkadzało. Co prawda Lin po każdym starciu z nią miał to poczucie, że zachowywał się głupio i następnym razem nie może pozwolić na to, żeby wyprowadziła go z równowagi, ale dziś widać, jak mu to wychodziło. Najwyraźniej przy niej był z góry spisany na porażkę i niepotrzebnie łudził się, że ma nad tym jakąkolwiek kontrolę. Albo może zwyczajnie za mało się starał? Może lubił te sprzeczki z nią? Przynajmniej utrzymywały ich znajomość żywą, skoro w inny sposób nie byli w stanie tego osiągnąć. Trudno jednak powiedzieć, czy w tym przypadku sprawdza się powiedzenie “lepsze to niż nic”, bo ciężko doszukać się w tym pozytywów. To było toksyczne i powinni coś z tym zrobić.
Tym razem to on był szybszy, musiał być, żeby nie dać jej szansy na kolejny atak, dlatego wykonał krok w jej stronę, żeby podnieść gąbkę przed nią. I kiedy tylko znalazła się w jego dłoni, celowo przeciągnął ją po ziemi, zbierając nią więcej kurzu. Gdy skończył, wyprostował się i jeszcze bardziej zmniejszył dzielący ich dystans, żeby na koniec przycisnąć tę gąbkę do czubka jej głowy. Skończył z rzutami, przeszedł do nowego rodzaju ataków, a dodatkowa złośliwość wymagała tego, by więcej brudu odbić na jej włosach. Było to dziecinne? Owszem. Czy był z siebie dumny? Bardzo. Czy powinien? Pewnie niekoniecznie, ale tym zupełnie się w tej chwili nie przejmował. Może później zastanowi się nad tym. - Wariatka - odpowiedział w końcu, patrząc wprost w jej oczy z tej już dosyć niedużej odległości. Może powinien zainteresować się tym, że nazwała go plotkarzem, w końcu nie umknęło to jego uwadze i w pierwszej chwili zaskoczyło go. I może do tego wróci, ale na razie za bardzo pochłonęło go odegranie się na niej, a teraz… teraz dla odmiany pochłonęły go jej oczy, w które wpatrywał się w milczeniu jak zaczarowany.

Gayla Farnham
rzeźbiarko-farmerka — własna farma
28 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Rzeźbi, lepi garnki z gliny, a w międzyczasie stara się ogarnąć chaos, którym jest odziedziczona po dziadku farma.
Podobno ciężko wyzbyć się własnych przyzwyczajeń, choć warto nadmienić, że te najgorsze wychodziły z Gayli dopiero przy nim. Lindsay był jedyną osobą, przy której pozwalała sobie na to, aby na światło dzienne wyszły te paskudniejsze cechy jej charakteru. Nie miała pojęcia, czy była to kwestia tego, jak mocno doprowadzał ją do szału, czy odpowiadało za to coś innego, ale bywały chwile, kiedy zwyczajnie się przy nim nie poznawała. Oszalała zupełnie – co do tego akurat miał rację, a to było wyłącznie kolejnym powodem, dla którego powinna wrócić w rodzinne strony. Tam nie miała problemu z panowaniem nad sobą, ani też nie musiała zmagać się z żadnym nieznośnym sąsiadem, który nawet jedną, pozornie niewinną uwagą, potrafił wyprowadzić ją z równowagi. Lindsay działał na nią natomiast niczym płachta na byka i najwyraźniej nie było to nieodwzajemnione, skoro chwilę po tym, jak pozwoliła sobie wybuchnąć, on także się temu poddał.
I znów powinna się domyślić, prawda? Powinna wiedzieć, że kiedy tylko spuści tę gąbkę z oczu, ona znajdzie się w jego dłoniach i zostanie wykorzystana przeciwko niej. Może to wiedziała, dlatego bezgłośnie zaklęła pod nosem, kiedy brunet zabrał zakurzony przedmiot, ale znów nie przewidziała tego, że Haniswort zmieni dotychczasową taktykę. Kiedy rzucił się na nią i wtarł to paskudztwo w jej włosy, Gayla pisnęła. Zupełnie nie zwróciła uwagi na przezwisko, które padło z jego ust, bo tak obrzydziła ją perspektywa posiadania tego brudu na własnej głowie, iż całkowicie już skupiła się na odsunięciu od siebie jego dłoni. Chwyciła go za nadgarstki i spróbowała od siebie odepchnąć, mniej więcej wtedy spojrzeniem trafiając na jego oczy. Nie miała pojęcia dlaczego, ale momentalnie jej serce zabiło szybciej, a ona sama pozwoliła sobie na chwilę zawahania. Zatrzymała się, po prostu na niego spoglądając, nie będąc w stanie niczego poradzić na to, iż mimowolnie zaczęła się zastanawiać o czym teraz myślał. Gdy tylko się na tym złapała, pokręciła chaotycznie głową i włożyła więcej siły w odciągnięcie od siebie jego dłoni. Kiedy jej się to udało, cofnęła się o kilka kroków, jakby podświadomie obawiała się, że jeśli będzie znajdowała się zbyt blisko niego, znów zatonie w jego oczach – nie chciała. Nie chciała myśleć, że mogłaby choć trochę go lubić. Niewykluczone, że to właśnie myśl o tym, jak paskudne byłoby lubienie go bardziej, popchnęła ją do tego, aby w końcu zażądać od niego jakichś wyjaśnień. - Co ja ci zrobiłam, co? - zapytała, spoglądając na niego, wyraźnie przy tym zagubiona. Nie był to pierwszy raz, kiedy się nad tym zastanawiała, a jednak z jakiegoś powodu teraz zaczęło jej to ciążyć. Chciała zrozumieć – chciała wiedzieć, czym tak bardzo mu podpadła, że od samego początku dawał jej odczuć, że w ogóle tu nie pasowała.

Lin Hainsworth
sprzedawca / farmer — Basara
27 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
po części farmer, po części sprzedawca staroci i w pełni cynik
Lin nigdy nie był oazą spokoju. Tak naprawdę wyprowadzenie go z równowagi nie jest aż tak wielkim wyczynem, choć na ogół częściej miał to pod kontrolą i rzadziej pozwalał na to, żeby jedna osoba miała aż taką kontrolę nad jego emocjami. Dlatego przypadek Gayli był dla niego szczególny i tym dodatkowo go irytował. Nie chciał, żeby tak na niego działała. Chciał z większym dystansem podchodzić do jej dziwnych zachowań, ponieważ ostatnio miał wrażenie, że złoszczenie się na nią nie było warte tych wszystkich nerwów. Nie po tym, jak zaczęła bez powodu go atakować i jeszcze zarzucać mu, że czymś rzekomo sobie na to zapracował. Zrzucała na niego winę za swoje dziwne zachowanie, choć on nie zrobił jej nic złego. I to go drażniło, bo odkąd się tu sprowadziła, niemal cały czas jej pomagał i nie prosił o nic w zamian. Starał się nauczyć ją radzić sobie na farmie, ratował ją z opresji i jeszcze wciągnął ją do swojego grona znajomych, a w zamian za to został przez nią niesprawiedliwie potraktowany. Cudowna nagroda, serio.
Zamrugał kilkakrotnie, gdy tylko usłyszał jej pytanie. Zaskoczyła go tym, bo nie spodziewał się takiego pytania z jej strony, ale nie dlatego, że uważał, iż brakowało jej śmiałości. Po prostu nie sądził, że akurat on miał tutaj cokolwiek do wyjaśniania. Prędzej to ona powinna się tego podjąć, dlatego skoro temat i tak już zszedł na tę kwestię, brunet postanowił to pociągnąć. Drugiej takiej szansy mógł nie mieć, a przecież chciał dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodziło. - Co ty mi zrobiłaś? To ja chyba powinienem zapytać, co ja tobie zrobiłem, że traktujesz mnie jak największego wroga? - odbił piłeczkę, ale nie dla zasady, a dlatego, że wydawało mu się, iż to on zasługiwał w tej chwili na jakieś wyjaśnienia, bo jego zachowanie było wyłącznie odpowiedzią na jej traktowanie. Wcześniej przecież zaczął traktować ją przyjaźnie i kontynuowałby to, gdyby nie jej nagła zmiana podejścia, dla której nawet nie potrafił znaleźć wytłumaczenia. Ale skoro ona zażądała teraz jakichś wyjaśnień, choć nie miał pojęcia co miał jej powiedzieć poza tym, że odpowiadał jej pięknym za nadobne, to doszedł do wniosku, że on również może o nie teraz poprosić. Choć w sumie to, co jej powiedział obok prośby raczej nie stało, bo ton jego głosu do najmilszych nie należał. Był poirytowany, jak zresztą za każdym razem, gdy ostatnio z nią rozmawiał.

Gayla Farnham
rzeźbiarko-farmerka — własna farma
28 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Rzeźbi, lepi garnki z gliny, a w międzyczasie stara się ogarnąć chaos, którym jest odziedziczona po dziadku farma.
Niezależnie od tego, jak bardzo się od siebie różnili, w swoim towarzystwie zachowywali się równie dziecinnie. Gayla przecież nigdy nie miała problemu z tym, aby nad sobą zapanować, a jednak w jego towarzystwie zwykle zalewała ją fala tak intensywnych emocji, iż nie potrafiła zrobić nic, poza poddaniem im się. Nie czuła się z tym dobrze, ponieważ była jedną z tych osób, które może nie przesadnie, a jednak naprawdę lubiły kontrolę. Lindsay zdecydowanie ją jej pozbawiał, podobnie zresztą jak zrobił to w kwestii jej aklimatyzowania się w tym miejscu. Nim Farnham zdołała pokazać się okolicznym mieszkańcom z dobrej strony, w ich oczach stała się jakąś wariatką, która próbowała oskubać starszego mężczyznę z podupadającego majątku. Swoją drogą, uwierzenie w to, iż rzeczywiście polowała na spadek po swoim dziadku było wyjątkowo głupie – wystarczyło przecież spojrzeć na farmę, którą odziedziczyła, aby dojść do wniosku, że nie było tutaj za czym gonić. Tym ciężej było jej zrozumieć to, dlaczego Hainsworth za punkt honoru przyjął sobie przedstawienie jej we właśnie takim świetle.
Żartował sobie z niej, prawda? Musiał sobie z niej żartować, ponieważ Gayla nie była w stanie uwierzyć, że nie wiedział, o co tak naprawdę chodziło. Od początku dawała mu przecież wskazówki, a poza tym… czy to nie było oczywiste? Musiał zdawać sobie sprawę z tego, w jaki sposób rozmawiał o niej z innymi, dlatego tłumaczenie mu tego wydawało jej się po prostu głupie. I myśl o tym sprawiła, że Farnham zirytowała się jeszcze bardziej. - Naprawdę musisz pytać? - prychnęła, po czym gwałtownie pokręciła głową. Miała wrażenie, że próbował teraz zrobić z niej idiotkę. - A co tak właściwie myślałeś? Że po tym, jak w oczach wszystkich dookoła zrobisz ze mnie jakąś nawiedzoną pannę, która uwodzi starszych panów, rzucę ci się na szyję i podziękuję? Nie udawaj głupiego - wytknęła mu, po czym skrzyżowała ramiona na piersi. Takim podejściem skutecznie doprowadzał ją do szału, choć można wnosić, że ostatnio w jego zachowaniu było wiele rzeczy, przez które Gayla traciła nad sobą panowanie. Najwyraźniej nie byli dwójką osób, która mogłaby przebywać w swoim towarzystwie, ponieważ oboje mieli na siebie wyjątkowo niedobry wpływ. A szkoda, bo kiedy pewien czas temu się przełamała, wydawało jej się, że mogli się ze sobą dogadać – dopiero teraz zrozumiała, w jak wielkim była błędzie.

Lin Hainsworth
sprzedawca / farmer — Basara
27 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
po części farmer, po części sprzedawca staroci i w pełni cynik
Czy uwierzenie w to, że polowała na spadek było tak trudne? Może i posiadłość jej dziadka nie robiła wrażenia, ale gdyby tak zignorować to, co znajdowało się na ziemi i skupić się właśnie tylko na niej, na ziemi, to ta już była coś warta. W końcu Lin nie bez powodu, pomimo tego, że dobrze znał to miejsce, początkowo przypuszczał, iż mogła być jakąś łowczynią spadków. Oczywiście prędko zrozumiał swój błąd w ocenie i dłużej o to Gayli nie podejrzewał. Nie miał też powodów, by psuć jej opinię pośród mieszkańców Lorne Bay, bo choć potrafił być dziecinny i złośliwy, ostatnio wielokrotnie to udowodnił, to jednak do czegoś takiego by się nie posunął. Znał granice i nie zamierzał ich przekraczać, w końcu nie chodziło mu o to, aby komukolwiek niszczyć życie. Nie był tak złą osobą, ale najwyraźniej w oczach Farnham za taką uchodził. Przykre, ale może czymś faktycznie sobie na to zapracował?
Żartować sobie to musiała teraz ona, bo nie chciało mu się wierzyć, że mogłaby zarzucić mu to na serio. A jednak nie wyglądała tak, jakby mówiła to niepoważnie, więc wychodzi na to, że chyba coś jej się pomieszało, innego wytłumaczenia dla tego nie miał. No, może poza takim, że być może wcześniej pomylił się co do niej? - Nie wierzę… Ty jesteś jeszcze bardziej pomylona niż mi się wydawało - skomentował, niedowierzając w to, co usłyszał. Poważnie, miał wrażenie, że w tej chwili bredziła i nawet nie wiedział, jak ma się do tego odnieść, bo nic z tego, co powiedziała, nie miało dla niego sensu. Teraz przynajmniej udowodniła mu, że miał rację, biorąc ją ostatnio za wariatkę. Z nią naprawdę coś było nie tak. - Po cholerę w ogóle wracasz do czegoś, co miało miejsce dawno temu? I co słyszały co najwyżej twoje kozy? Myślisz, że one dalej to rozpuściły? - poruszył zaczepnie brwiami, trochę się z niej w tej chwili nabijając, bo jej zarzut był dla niego tak irracjonalny, że nie był w stanie inaczej na niego zareagować. Po tym, ile dla niej zrobił, ona jeszcze miała czelność zarzucać mu to, że próbował ją oczerniać? I to przed kim? Przed jej kozami? Bo nie przypominał sobie innej publiczności tamtego dnia, a więcej przecież do tego nie wracali. Na pewno nie on, nie miał ku temu powodów, skoro szybko zrozumiał swój błąd. Nie był przecież dupkiem, który za wszelką cenę próbowałby zszargać czyjąś opinię.

Gayla Farnham
rzeźbiarko-farmerka — własna farma
28 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Rzeźbi, lepi garnki z gliny, a w międzyczasie stara się ogarnąć chaos, którym jest odziedziczona po dziadku farma.
Sama chyba nie do końca rozumiała, dlaczego z taką łatwością przyszło jej uwierzenie w to, że Hainsworth próbował kopać pod nią dołki. Nie znała go na wylot, a jednak w ciągu tych długich tygodni, które spędziła na farmie swojego dziadka, zdołała skierować w jego stronę odrobinę sympatii. Prawdę powiedziawszy, udało mu się prawie wymazać wszystkie złe skojarzenia, które wzbudził w niej na początku tej znajomości, ale wystarczyło, że coś jej o tym przypomniało, aby momentalnie powiązała tę przykrość z jego osobą. Przypomniała sobie również o tym, jak początkowo wydawało jej się, że próbował wytknąć jej każdy błąd, nawet jeżeli to wcale nie to, tylko ewentualna pomoc była jego zamiarem. Tak czy inaczej, Gayla znów zafiksowała się na tej jednej, konkretnej kwestii i za nic w świecie nie chciała dopuścić do siebie myśli o tym, że mogła być w błędzie. A przecież wystarczyło go o to zapytać.
Kłamał, prawda? Bezczelnie wmawiał jej, że nie miał pojęcia, o czym mówiła, chociaż doskonale wiedziała, że musiał maczać w tym palce. A skoro była o tym tak głęboko przekonana, również ona spojrzała teraz na bruneta ze szczerym niedowierzaniem. Miała ochotę pacnąć go za to, że dalej udawał głupiego, ale nawet ona zrozumiała, że przerzucanie się tą cholerną, zakurzoną gąbką, bynajmniej nie miało nabić mu rozumu. - Myślę, że ty to zrobiłeś - wytknęła mu, teraz już nie kryjąc się ze swoimi podejrzeniami. Nie była co prawda pewna, czy zrobił to celowo, czy może jednak wymsknęło mu się to w trakcie rozmowy z kimś z jego znajomych, a później to ta osoba zadbała o to, aby plotka się rozeszła, ale to nie miało znaczenia. Najważniejsze było to, że do tego doszło, przez co Farnham znów nie czuła się w tym miejscu tak, jakby ktokolwiek ją tu rozumiał. - I bardzo dużo osób najwyraźniej ci uwierzyło - dodała, po czym uśmiechnęła się sztucznie i skrzyżowała ramiona na piersi. To oczywiste, że wcale nie była z takiego obrotu spraw zadowolona, ale poza wściekaniem się na niego tak naprawdę niewiele mogła zrobić. Nie zamierzała przecież przekonywać wszystkich dookoła, że w rzeczywistości była tylko wnuczką starego Farnhama, ponieważ miała wrażenie, że to byłoby jeszcze bardziej kompromitujące. I bez tego najadła się przeogromnego wstydu.

Lin Hainsworth
sprzedawca / farmer — Basara
27 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
po części farmer, po części sprzedawca staroci i w pełni cynik
Prawdę powiedziawszy przykre było to, że pomimo wielu dobrych rzeczy, które dla niej zrobił, ona i tak przede wszystkim pamiętała tą jedną złą, która właściwie to była wynikiem nieporozumienia, a nie jego złej woli. Wyglądało to tak, jakby nieważne co zrobił, Gayla już nie miała zmienić swojego zdania o nim na lepsze. W takim razie może powinien przestać się starać i angażować? W końcu skoro dla niej i tak był tym złym, to dlaczego miał pędzić jej z pomocą za każdym razem, gdy wydawało mu się, że mogła jej potrzebować? Jak na przykład dziś, za co na koniec podziękowała mu tymi naprawdę niemiłymi oskarżeniami. W dodatku bezpodstawnymi, bo jaki miała dowód na to, że to mógł być on, poza jakimiś swoimi podejrzeniami, które popierała czymś, co dawno było wyjaśnione. Nie wyglądało to najlepiej.
Teraz to dowaliła. Kiedy stwierdziła, że jej zdaniem on stał za tą dziwaczną plotką, Lindsayowi jeszcze trudniej było uwierzyć w to, czego słuchał. Naprawdę myślała, że on to zrobił? Na jakiej podstawie? Bo jemu w głowie nie mieściło się to, że mogłaby posądzić o to właśnie jego, ale… on znał siebie lepiej niż ona. Dlatego był w stanie z całą pewnością powiedzieć, że niezależnie od okoliczności, on by tego nie zrobił. Gayla jednak wcale nie musiała być tego taka pewna, ale to teraz dla niego nic nie znaczyło, bo i tak zabolało go to, że podejrzewała o to właśnie jego po tym, jak otworzył się na nią. Ale przynajmniej miał w końcu swoje wyjaśnienie jej dziwnego zachowania, prawda? Tylko… znając prawdę, może teraz był zdania, że jednak lepiej było nie wiedzieć? - Oczywiście, to musiałem być ja, bo kto inny? - rzucił ironicznie i przewrócił oczami. - Wcale nikt inny nie mógł dopowiedzieć sobie czegoś do tego, że jakaś tajemnicza panna znikąd nagle pojawiła się na farmie Farnhama - dodał po chwili, posyłając jej ostatnie wymowne spojrzenie, zanim obrócił się do niej plecami, ewidentnie obrażony na nią niczym dziecko. Hainsworth naprawdę poczuł się dotknięty jej zarzutami, ponieważ niemal od początku ich znajomości był wobec niej życzliwy. Jasne, źle zaczęli, a jej niepowodzenia na farmie czasem go bawiły, ale pomimo tego starał się jej pomagać, żeby zaczęła lepiej sobie radzić. Najwyraźniej jednak jego inicjatywa nic nie przyniosła i pierwszego złego wrażenia nie udało się zatrzeć.

Gayla Farnham
rzeźbiarko-farmerka — własna farma
28 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Rzeźbi, lepi garnki z gliny, a w międzyczasie stara się ogarnąć chaos, którym jest odziedziczona po dziadku farma.
To nie do końca tak, że dostrzegała w nim wyłącznie to, co złe. Nie, Gayla widziała w nim wiele dobrego, a jednak brak pewności siebie sprawił, iż jej własne wątpliwości zaczęły odbijać się na tej znajomości. Polubiła go, a upartość z jaką chwyciła się myśli o tym, jak postrzegał ją na samym początku, była odzwierciedleniem jej własnych obaw. Z jakiegoś powodu nie chciała bowiem, aby widział ją w takich barwach. Nie miała pojęcia dlaczego, a jednak odkąd tu przyjechała, za wszelką cenę chciała pokazać mu się z dobrej strony, a jednocześnie bezustannie odnosiła wrażenie, że w tej kwestii zawodziła. Może zależało jej na tym, aby ją lubił? A jednak, choć w tej kwestii mogła odnieść sukces, łatwiej było jej uwierzyć, że w jego oczach czegoś jej brakowało. W ten sposób sama niszczyła relację, która naprawdę zaczynała sprawiać jej przyjemność.
Może wydać się to dziwne, ale do tej pory naprawdę nie wzięła pod uwagę tego, że się pomyliła. Była tak pewna swego, iż nawet przez sekundę nie zastanowiła się nad tym, co byłoby, gdyby jednak nie miała racji. Wystarczyły jednak słowa, które teraz padły z jego ust, aby w Gayli odezwała się nuta zwątpienia. Czy rzeczywiście mogła źle go osądzić? Czy pomyliła się i w ten sposób jeszcze bardziej się przed nim wygłupiła? Gdy wytknął jej to wszystko, po samym wyrazie jej twarzy dało się dostrzec, że wyraźnie się zmieszała. Zagryzła nerwowo dolną wargę i nie zdołała zareagować, nim brunet odwrócił się do niej tyłem. Grał tylko czy rzeczywiście był na nią zły? Odruchowo zrobiła krok w jego kierunku, a jednak zaraz się zatrzymała. Nawet jeżeli istniało prawdopodobieństwo, że teraz to ona powinna go przeprosić, obecnie nie wiedziała, co myśleć i musiała uprzednio poukładać sobie to w głowie. - Ale przecież tak myślałeś. Powiedziałeś tak na początku - odezwała się po chwili, a w tonie jej głosu dało się wyczuć wyraźną zmianę. Nie atakowała go już – wręcz przeciwnie, złagodniała znacznie i może nawet czuła się trochę winna? Potrzebowała jednak zrozumieć, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło, a tego nie była w stanie osiągnąć bez jego pomocy. A skoro utknęli tu na długie godziny, może jednak mogli zdobyć się na pierwszą, całkowicie szczerą rozmowę?

Lin Hainsworth
sprzedawca / farmer — Basara
27 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
po części farmer, po części sprzedawca staroci i w pełni cynik
Szkoda, że w tym wszystkim jemu najbardziej się obrywało i jego pewność siebie również na tym cierpiała. Bo tak, Lin również nie miał o sobie najlepszego zdania, miał wiele wątpliwości względem tego czy był wystarczająco dobry, o co przed laty zadbała jego matka, a Gayla ostatnio dołożyła do tego swoją cegiełkę. Hainsworth starał się z nią zaprzyjaźnić, a jednak mimo to został odtrącony i jeszcze uczyniła z niego złoczyńcę swojej historii. Dlatego miał teraz do niej żal. Większy niż by się tego spodziewał, ale najwyraźniej naprawdę dotknęła go sytuacja. Wychodzi na to, że gdzieś za całą tą warstwą gburowatości był wrażliwym facetem, któremu nie było obojętne to, co myślały o nim osoby, które najwyraźniej sam zaczynał lubić.
Może i zwrócił uwagę na to, że nieco złagodniała, ale to nie znaczyło, że jemu nagle miała minąć złość. Nie, szkód, które wyrządziła, nie da się ot tak cofnąć, dlatego nadal był na nią zły i nie zamierzał udawać, że było inaczej. Wolał zamiast tego dać jej do zrozumienia, że naprawdę pomyliła się co do niego i powinna lepiej się zastanowić, zanim w przyszłości zacznie rzucać oskarżeniami, bo jak widać łatwo jest się pomylić. - O Jezu, na początku, dawno temu. Skąd miałem wiedzieć, że jesteś jego wnuczką? - zapytał, odwracając się ku niej, by posłać jej naglące spojrzenie, ale zaraz dać jej odpowiedzieć, zrobił to za nią. - Dziad słowem nie zająknął się, że ma rodzinę, dlatego bardziej prawdopodobne wydawało mi się to, że naciął się. Bo tego pewnie też o swoim dziadku nie wiesz, ale bystry to on nie był - rzucił trochę w złości, samemu nie rozumiejąc dlaczego tak irytowało go to, że Gayla miała o nim tak złe zdanie. W końcu nie powinno mu aż tak na tym zależeć. - Ale to się wyjaśniło, więc po co miałem do tego wracać? - wzruszył ramionami, próbując dać jej do zrozumienia, że nie miał nic do czynienia z tym, co inni mogli o niej myśleć. Powinna uświadomić sobie, że tak samo jak on na to wpadł, mogli również inni, bo skąd mieli wiedzieć, że była wnuczką Farnhama? On się nią nie chwalił, ona była tu po raz pierwszy, dlatego ludzie zaczynali snuć podejrzenia, najlepiej te najbardziej sensacyjne. O takich przecież najlepiej dyskutuje się z sąsiadami lub właśnie na targu, czyż nie?

Gayla Farnham
rzeźbiarko-farmerka — własna farma
28 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Rzeźbi, lepi garnki z gliny, a w międzyczasie stara się ogarnąć chaos, którym jest odziedziczona po dziadku farma.
Nie wiedziała o tym. Tak naprawdę nie wiedziała o nim nic, a wszystko, co myślała, opierała wyłącznie na tym, co jej pokazywał. Prezentował się przed nią jako mężczyzna, któremu nie brakowało pewności siebie, dlatego w ogóle nie brała pod uwagę tego, iż swoimi osądami mogła w niego ugodzić. Nie myślała również o tym, że mogły być one nieprawdziwe, a przecież to wiele w tej sytuacji zmieniało. Aby to pojąć, Gayla potrzebowała jednak czasu i najwyraźniej też kopniaka w postaci tych drobnych wskazówek, które teraz to właśnie brunet jej podsunął. To wystarczyło, aby zwątpiła we wszystko to, co dotychczas myślała. Była zmieszana, a to sprawiło, że zupełnie nie wiedziała już, jak powinna się przy nim zachować.
Zagryzła nerwowo dolną wargę. Już teraz czuła, jak zalewa ją ta dziwna fala niepokoju, którego nie da się tak po prostu zwalczyć. Czuła się winna temu, że ich sytuacja obecnie wyglądała w ten sposób, a jednocześnie nie umiała zinterpretować tego, co czuła względem niego. Gdzieś pomiędzy całym tym zmieszaniem pojawiło się jednak coś jeszcze - łagodna nuta ulgi, którą Farnham odczuła na myśl o tym, że to, jak postrzegali ją ludzie w okolicy, nie było jego sprawką. Najwyraźniej na takim obrocie spraw zależało jej nieco bardziej, niż sama mogła to podejrzewać. Tylko dlaczego, jeśli jeszcze przed chwilą skłonna była zapierać się, że nie lubiła go ani trochę? I dlaczego nagle zalała ją też fala wyrzutów sumienia, w których powoli się pogrążała? Miała przez to wrażenie, że zrobiło się tu zbyt gorąco. - Nie wiem, ja… - zaczęła, ale nie skończyła. Co tak właściwie miała mu powiedzieć? Iż wydawało jej się, że w jego oczach była skończoną kretynką, która z niczym nie umiała sobie poradzić? Bo właśnie, czasami wydawało jej się, że widział ją w ten sposób, ale pomimo własnych obaw, nie chciała się tym z nim dzielić. Popełniła błąd i najwyraźniej tym razem to ona powinna się do niego przyznać. - Najwyraźniej źle cię oceniłam - odezwała się po chwili, po czym omiotła go niepewnym spojrzeniem. Nie była przygotowana na taką rozmowę, a okoliczności sprawiały, że była ona jeszcze trudniejsza. Nie mogli teraz przecież rozejść się w swoje strony, tylko musieli stawić czoła ewentualnej niezręczności, a wszystko przez tornado, które grasowało na zewnątrz i które teraz dało o sobie znać jakimś głośnym hukiem, na skutek którego Gayla podskoczyła. Nie miała pojęcia, co się dzieje, ale w ogóle jej się to nie podobało.

Lin Hainsworth
sprzedawca / farmer — Basara
27 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
po części farmer, po części sprzedawca staroci i w pełni cynik
Nikt z marszu nie pokazuje dopiero poznanej osobie całej swojej talii. A już na pewno nie zamierzał robić tego Lin, dlatego jasne, miała prawo nie wiedzieć, że miał problemy z samooceną, że wszelkie odtrącenia znosił ciężko, ale czy to w jakimkolwiek stopniu ją usprawiedliwiało? Zachowała się względem niego nie w porządku. Nie dlatego, że w jej głowie pojawiły się te podejrzenia, tylko dlatego, że nie spróbowała z nim o nich porozmawiać i z marszu uznała, że musiały być prawdziwe. Choć zrobiła to tylko we własnej głowie, a nie przed innymi, nie a żadnych wątpliwości, że uczyniła z niego straszną osobę. I to było przykre. Bo najwyraźniej nieważne ile dobrych rzeczy by nie zrobił, ona i tak będzie miała go za jakiegoś dupka, bo raz chlapnął głupotę, w dodatku jeszcze jej nawet wtedy nie znając.
Spoglądając na Gaylę, Lindsay zmrużył oczy. Ewidentnie nie był zadowolony z odpowiedzi, jak i w ogóle z przebiegu całej tej rozmowy, ponieważ w jej trakcie dowiedział się czegoś, co naprawdę go zabolało. Tym razem to ona zrobiła na nim okropne wrażenie, nie na odwrót. - Najwyraźniej - odpowiedział krótko, wcale nie usatysfakcjonowany tą nagłą skruchą. Nie potrafił tak po prostu zmienić nastawienia, bo nagle zrozumiała swój błąd. Szkoda, że nie zrobiła tego wcześniej. Albo nie zapytała go o to, czy to on stał za plotkami, które najwyraźniej pojawiły się na mieście. Zamiast tego wolała z góry założyć, że to on musiał za nie odpowiadać i najwyraźniej miała go za straszną osobę. Tylko dlaczego? Co tak właściwie jej zrobił poza tym, że na samym początku znajomości rzucił jedną niewybredną uwagę? Naprawdę przykre było to, że pomimo tego, co dla niej robił i jak zaczynało się między nimi układać, ona z łatwością zapomniała o tym, żeby zrobić z niego najgorszą osobę. To jednak na chwilę straciło na znaczeniu, gdy i jego uszu dobiegły te dziwne hałasy. Odruchowo zrobił krok w stronę Gayli, a później zerknął w stronę drzwi. Trochę jakby może chciał ją ochronić, gdyby coś tu miało się stać? Było to jednak tylko instynktownym odruchem, wynikającym z tego, że i on zaczynał się bać, bo brzmiało to tak, jakby na zewnątrz robiło się naprawdę nieciekawie. W związku z tym zaczął się martwić nie tylko nimi samymi, ale też swoim ojcem. I zwierzętami również.

Gayla Farnham
ODPOWIEDZ