żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kolejny dzień, kolejna mała gra. W gruncie rzeczy już przywykła do odgrywania wciąż tej samej szopki, niemal każdego dnia na nowo, wdrażając tylko drobne nowe szczegóły do dobrze znanego repertuaru. Niezależnie od miejsca, pory dnia czy dress code'u, większość rzeczy, które robiła publicznie, były tylko na pokaz.
Nie znała się na sztuce ani trochę, podobnie zresztą jak jej mąż. Potrafiłaby może rozpoznać Słoneczniki i wiedziała, że Van Gogh nie miał ucha. Picasso malował dziwaczne bohomazy, a Michał Anioł był malarzem-tapeciarzem specjalizującym się w odpicowanych sufitach. Zdawała sobie sprawę, że posiadanie tych skrawków wiedzy zakrawało o jawną ignorancję, więc nawet do tych okruchów nigdy się nie przyznawała. Zresztą, nie czuła też specjalnej potrzeby, żeby to zmieniać. Ostatecznie na takich eventach nie pojawiała się często, a jeśli już to w charakterze dodatku do garnituru swojego małżonka. Uśmiechała się promiennie, wymieniała uprzejmości i z gracją piła szampana z wysokich kieliszków, podczas gdy Pan Tremaine wcielał się w rolę eleganckiego impresario, hojnego darczyńcy, cholernego łowcy talentów gotowego zainwestować w przyszłego nowego Leonardo da Vinci. W rzeczywistości znał się na sztuce jeszcze mniej niż ona, a obrazy, które kupował, były już wcześniej wybrane przez ich dekoratorkę wnętrz. Bardzo chciał pokazać się z tej wrażliwszej strony przed szerszą publiką. Sportowiec o czułym wnętrzu, cholera by go...
Przyzwyczaiła się do grania w tę grę, na swój sposób bywało to nawet rozrywkowe... Ale mógłby się przynajmniej nie spóźniać. Powiedział, że trochę mu się przeciąga spotkanie i ze do niej dołączy, więc żeby nie czekała... Tylko że czekała, powoli przechadzając się po galerii, od czasu do czasu zatrzymując pod jakimś obrazem i starając się nie spoglądać w stronę zegarka (mały, na srebrnej eleganckiej bransoletce, nie gryzący się z elegancką sukienką, specjalnie na takie okazje), zajmując sobie czas sączeniem powoli kolejnych kieliszków szampana...

Christian Torres
Grafik, malarz — Cudotwórca za dodatkową opłatą
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wernisaże były jednym z tych wydarzeń, na które naprawdę czekał, nawet jeśli sam nic nie wystawiał. Było dla niego niesamowicie ciekawe, zobaczyć człowieka przy jego twórczości, głęboko wierzył, że co jak co, ale malarstwo ze wszystkich sztuk, najbardziej oddaje charakter malującego. Widział to zwłaszcza przy artystach lubujących się w abstrakcyjnym przedstawianiu rzeczywistości, chociaż po chwili przesuwania spojrzeniem po pejzażu, też dało się wyczytać sporo. Lubił widzieć swoje obrazy podczas tych wernisaży; nie wiedział do końca, czy to była kwestia światła, czy może kontekstu, ale wydawały mu się zawsze znacznie lepsze i więcej warte, niż kiedy patrzył na nie krytycznie we własnej pracowni. Jedyne, co średnio lubił w tym całym zamieszaniu, było rozmawianie z personelem galerii.. z tego prostego powodu, że mówili mu na "pan", byli zdecydowanie zbyt zainteresowani każdym aspektem, nie tylko wystawionych obrazów, ale jeszcze jego codziennego życia i robili zbyt dużo ruchu. Na szczęście ten konkretny event nie wymagał od niego mówienia do ludzi. Po latach spędzonych w akademii sztuki potrafił być pretensjonalny, pewnie, pitolić trzy po trzy o jakimś zupełnie wymyślonym koncepcie, który w gruncie rzeczy nie miał nic wspólnego z jego twórczością... Ale po co? Prawda była taka, że malował pejzaże, bo pozwalało mu to zatrzymać się w momencie i uwiecznić rzeczywistość, najczęściej taką, jaką chciał ją widzieć. Z trochę ciekawszym światłem, bardziej nasyconymi kolorami i, w zależności od nastroju, odpowiednimi małymi smaczkami tu i ówdzie. A dlaczego wybierał, żeby tworzyć swoje własne, niestandardowe płótna...? Bo miał taki kaprys. Bo się to bardziej opłacało. Bo było ciekawsze. Żadna z tych rzeczy nie była czymś, co miłośnicy sztuki chcieli słyszeć.
Preferował wino, ale rzadko się zdarzało, by na podobnych eventach można sobie było wybierać. Był też zdruzgotany, że nigdzie na horyzoncie nie widział tych małych, uroczych kanapeczek, ale na takie sytuacje był przygotowany. Mała paczka orzeszków w chrupiącej panierce nadawała się pewnie bardziej do piwa, niż do szampana, ale... Hey, kto bogatemu zabroni, nie? Propos bogatych, ta konkretna blondynka złapała jego oko. Na pierwszy rzut oka łączył ich fakt, że obydwoje wydawali się super znudzeni. To, jak elegancka była sprawiło natomiast, że był prawie pewny, że też coś tutaj wystawiała; to była trochę niepisana zasada, którą z uporem maniaka i dziką satysfakcją łamał, wybierając najwyżej cienki, czarny golf, najzwyklejsze jeansy i trepy, które wyglądały, jakby zwiedziły pół świata. No dobra, tym razem przynajmniej spiął włosy w małą, ciasną kitkę, więc przynajmniej trochę się postarał.
Zgarnął dwa kieliszki z tacki przesuwającej się na czyichś nogach zaraz obok niego, zgrabnie przystanął obok niej, wyciągając jeden w jej stronę. Jej był już właściwie pusty, definitywnie bez bąbelków.
- Bąbelki to jedyna dobra rzecz w tym szampanie. - zagadnął bez "dzień dobry" czy innego przedstawienia się, zakładając, że ta ładna pani jest rzeczywiście jednym z artystów biorących udział w wystawie. Hey, dobrze przynajmniej, że nie zaczął pitolić o technicznej stronie organizowania wystawy..

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To, że bywała zagadywana na podobnych imprezach, nie było dla niej niczym nowym. Nawet kiedy jej męża nie było akurat tuż obok jej ramienia, niektórzy tak czy siak zdawali się wiedzieć, ze to właśnie ona była panią Tremaine i być może nawet uznawali, że warto było ją poznać z powodu powodów – chociaż nigdy takich, z których chciałaby być poznawana, jeśli miałaby być całkowicie szczera. Nigdy dla niej, dla Adeline lub Addie, zazwyczaj dla Pani Tremaine… Albo dlatego, że sprawiała wrażenie bogatej, zadbanej snobki z kijem w dupie, ale za to nie najbardziej obrzydliwej dla oka. Z dwojga złego zdecydowanie bardziej pasowała jej ta druga opcja. Wolała być brana za bogatą, zadbaną snobkę z kijem w dupie niż tylko i wyłącznie za żonę. W tej pierwszej wersji przynajmniej chodziło o nią, nie o jej męża.
Przywołała na twarz uśmiech, gdy obok niej pojawił się mężczyzna z dodatkowym kieliszkiem szampana, który postanowił jej zaoferować. Uśmiech był niejako odruchem, ale ten odruchowy w tym przypadku szybko zmienił się we względnie szczery. Nie wyglądał na kripa ani starego zwyrola (głównie dlatego, że nie był stary), na dodatek sprawiał całkiem przyjemne wrażenie wizualnie, więc to wszystko sprawiło, że nieco opuściła gardę. Tylko trochę.
- Procenty też są całkiem w porządku – odpowiedziała być może odrobinę nazbyt śmiało, ale nie sądziła, że powinna w tym konkretnym przypadku uważać na podobne żarciki. Trzymała się prosto, nie robiła problemów, raczej nie sprawiała wrażenia alkoholiczki, dla której najważniejszą rzeczą w podobnych imprezach było to, żeby się odrobinę znieczulić za darmo… Chociaż prawda była taka, że taka możliwość była w opinii Addie plusem. - Wystawiasz coś czy tylko zwiedzasz? – postanowiła zapytać prosto z mostu. Być może powinna udawać, że doskonale wiedziała i na pamięć znała wszystkich artystów wystawiających swoje prace na tym wernisażu, ale… Równie dobrze mogła zrezygnować z tej szopki. To nie ona była bogatym impresario rzekomo znającym się na sztuce, tylko jej szanowny małżonek.

Christian Torres
Grafik, malarz — Cudotwórca za dodatkową opłatą
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
A gdyby on miał powiedzieć, dlaczego ją zaczepiał, właściwie nie miałby bladego pojęcia. Bo była ładna? Bo wydawała się tak samo znudzona jak on? Bo nie wydawała się udawać, że niesamowicie zajmuje ją najdrobniejsze pociągnięcie pędzla jakiegoś palanta, który cenił się zdecydowanie zbyt bardzo? Wszystko po trochę, ale najbardziej chyba dlatego, że kończyły jej się obrzydliwe bąbelki, a on nie lubił pić bez towarzystwa. Uśmiechnął się i skinął głową, przyznając bez słowa, że rzeczywiście, bąbelki były tylko dodatkiem do tych procentów.
- Podobno te bąbelki mają sprawiać, że szybciej wchodzi. - skoro ona wybrała prostolinijność, jemu to było bardzo na rękę. Przez ostatnią godzinę musiał dyskutować na tematy kręcące się tylko i wyłącznie wokół sztuki i o ile malarstwo naprawdę kochał, o tyle rozmowa o nim szybko go męczyła. Uważał szczerze, że to było trochę jak rozmawianie o seksie; preferował jednak robić, niż mówić. - Osobiście wole wiśniówki. - hit wernisaży w jego opinii i najlepsze, co mogło go przywitać po wejściu.. A jeśli jeszcze była lokalna albo domowa? Najlepiej! Darmowemu alkoholu jednak się nie zaglądało.. W skład...? Nie lubił narzekać z natury, definitywnie nie na głos i nie przy ładnych paniach, więc uznał, że na tamtej losowej informacji poprzestanie.
- Gdybyś się zastanawiała co Eugene miał na myśli.. - rzucił, w ramach odpowiedzi, niedbałym ruchem wskazując w okolice podpisu obrazu przed którym się zatrzymała. - ..nic konkretnego. Ale to tutaj, to definitywnie plama po kawie. - tym razem zmarszczył brwi i lekko zmrużył oczy, przyglądając się przez moment wspomnianemu przebarwieniu. Nie miał pewności, czy to kawa, czy to była po prostu mistrzowsko przeprowadzona improwizacja.. Ale miał nadzieję, że odpowiedziało to na jej pytanie.

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No, ładne to wszystko było, to prawda. Gdyby ktoś zapytał o jej szczerą opinię dotyczącą sztuki, odpowiedziałaby, że doceniała ludzi z wizją i podziwiała również tych posiadających dodatkowo talent do nadawania swoim wizjom konkretnych kształtów (barw, cieni, kontrastów…). Ona sama nie uważała się za przesadnie artystyczną duszę. Najbliżej sztuki była, kiedy jako małe dziewczynka uprawiała łyżwiarstwo figurowe i uczyła grać się na fortepianie – w jej przypadku to zawsze było jednak tylko i wyłącznie odtwarzanie, nie tworzenie czegokolwiek z głębi siebie, z serca albo choćby dla utrwalenia ulotnej emocji. Nie znała się na malartstwie, a gdy w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby obserwować ją nieco zbyt wnikliwie, nie próbowała nawet przesadnie udawać, że jest inaczej. Kontakty z ludźmi interesowały ją już nieco bardziej.
Uśmiechnęła się odrobinę szerzej i obróciła w palcach kieliszek, wprawiając szampana w nim w lekki ruch wirowy. Zerknęła potem w stronę nieznajomego i przez moment przypatrywała mu się uważnie, zastanawiając się, którą z dobrze znanych sobie gier mogłaby wyciągnąć z rękawa (a jej sukienka nawet rękawów nie miała -taka z niej sztukmistrzyni!). - Muszę przyznać, że w takim razie całkiem działa... Nie mów nikomu – odpowiedziała, ostatecznie uznając, że tym razem zagra w całkowitą szczerość. Addie, udawana znawczyni sztuki, żona bogatego impresario, aktualnie była na urlopie. Skoro pan Tremaine nie zaszczycił wernisażu swoją obecnością, to pani Tremaine też mogła być nieobecna, prawda? Mogła tu być po prostu Addie. - Wiśniówki? Dlaczego na wszystkich wystawach, na których byłam, nie dawali mocniejszego alkoholu? – dodała z lekkim rozbawieniem, bo nie miała przyjemności być witana wiśniówką. Szampan, wino, nawet piwo – jak najbardziej. Ale wiśniówka czy choćby whiskey? Z tym się nie spotkała. Chyba nie była na tak wielu tego typu spędach, jak sądziła, hm?
- O! Właściwie właśnie dokładnie nad tym się zastanawiałam! – Zaśmiała się pogodnie i szczerze, gdy przyznał się do małego, wesołego błędu z kawą. Sztuka to sztuka, nie musi być totalnie perfekcyjna, nie? - Któreś jeszcze są twoje? Masz w zanadrzu więcej takich drobnych kawowych incydentow? – szczerze ją to zainteresowało. W końcu coś interesującego i prawdziwego w takim miejscu! Bez górnolotnych opowieści o wenie i inspiracjach, po prostu kolory, nic konkretnego i zwyczajna, prosta plama po kawie. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie zrobił takiej na swoich dokumentach.

Christian Torres
Grafik, malarz — Cudotwórca za dodatkową opłatą
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Świat sztuki pełen był snobów i artystów, którzy uważali się za lepszych od całej reszty społeczeństwa, bo "mieli wizję"... Starał się nie zwracać na nich większej uwagi. Na wernisażach rzadko zdarzało mu się spotkać kogoś normalniejszego, ale czasami, z braku laku i snującej się po kątach jego głowy samotności, stawia na bycie pustym wzrokowcem i zagadywał kobiety, które cieszyły jego oko. Ta konkretna definitywnie odhaczała sporo punktów z listy, które uważał za atrakcyjne. Przy tym, podczas tej krótkiej wymiany zdań, sprawiała wrażenie posiadającej poczucie humoru i dystans, z którym spotykał się zdecydowanie zbyt rzadko. Od poczuł, że sztuczną pewność siebie zamienia powoli ta prawdziwa; może ten wieczór nie był do końca taki stracony?
- Twój sekret jest ze mną bezpieczny. - obiecał, przykładając sobie wskazujący palec wolnej dłoni do ust, uśmiechając przy tym wymownie, chociaż wcale nie wiedział dlaczego morda postanowiła mu się wyjątkowo cieszyć. Nie wątpił przy tym, że musiała doskonale wiedzieć, że jest ładna, przypuszczał też, że nikt jej do tej pory nie zaczepił, uważając, że to za wysokie progi. Nigdy nie rozumiał podobnego podejścia.. chyba dyktowanego męskim ego i strachem przed odrzuceniem? Grunt to się na nic nie nastawiać i iść z flow, prawie jak w sztuce. Uznał też, że jej pytanie o mocniejszym alkoholu było czysto retoryczne, więc tylko uprzejmie się zaśmiał, znów lekko rozkładając ramiona, jakby w ogóle nie wiedział nic na ten temat. W ogóle. Tak samo jak nic nie wiedział i imprezach przed i po, oraz o tym, że rzadko ktoś tu był trzeźwy.
- Yeah. Te idiotycznie duże. - zakręcił młynka nadgarstkiem, bo nie musiał nawet specjalnie się zastanawiać, żeby wiedzieć, że jego płótna są na tej wystawie jedyne niestandardowe. - Krytycy lubią mówić, że rekompensuję sobie przy tym brak kreatywności. - wzruszył ramionami, bo jeśli miałby się rzeczywiście przejmować tym, co krytycy mówili, to już dawno by oszalał, albo popadł w jakieś większe, bardziej poważne nałogi.

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rozpoznawała to spojrzenie i ten konkretny uśmiech. Była już dużą dziewczynką i rozumiała, co kryło się za propozycjami mężczyzn o postawienie jej drinka - czemu wcale nie było tak daleko do podania jej kieliszka szampana na wernisażu, gdy w jej własnym niemal wyschło dno. To nie był tylko szampan. To nigdy nie był tylko szampan i szczerze? Nie widziała w tym niczego złego. Bo co zdrożnego jest w chęci zamienienia kilku słów z osobą, która wydaje się interesująca? Podstawy zainteresowania nie powinny mieć tak naprawdę znaczenia. Brała pod uwagę zarówno, że zagadywał ją, bo wiedział, kim była i być może chciał znaleźć w jej męzu kupca na obrazy z niesfornymi (ale uroczo szczerymi, co przyznawała również szczerze) plamami po kawie jak i to, że zwyczajnie wpadła mu w oko. Nie zamierzała się nad tym zastanawiać, nie widziała takiej potrzeby. Z każdą minutą coraz mocniej utwierdzała się w przekonaniu, że pan Tremaine zwyczajnie ją wystawił, była więc sama, odrobinę zagubiona, nie do końca zainteresowana... a Eugene był towarzystwem do tej pory sympatycznym i na dodatek miłym dla oka (kobieta nie ślepnie z momentem założenia jej na palec obrączki, okej? Podobnie zresztą jak mężczyzna). Poza tym już dawno nie pozwoliła sobie na bycie po prostu Addie, to była miła odmiana.
Posłała mu dłuższe spojrzenie, przez moment zastanawiając się nad tym, czy powinna jeszcze przez chwilę ciągnąć tę żartobliwą wymianę zdań. Mogłaby najprawdopodobniej, ale z jakiegoś powodu wydawało jej się, że nie powinna. Z drugiej strony spojrzenia, jakie jej posłał, też nie powinna podtrzymywać przez tak długi czas, a jednak to zrobiła, zanim nie odwróciła wzroku jak gdyby nigdy nic w stronę obrazu wiszącego na ścianie obok.
- Dobrze, że nie... - wymsknęło jej się mimowolnie, ale na szczęście zdążyła ugryźć się w język, zanim ilość alkoholu, jaki wypiła tego wieczoru, dała o sobie znać w tym żarciku, który należał do dość niewybrednych, umówmy się. - A kto niby słucha krytyków? - stwierdziła zamiast tego i wymownie, nawet przesadnie teatralnie przewróciła oczami, po czym machnęła ręką. Ona nie słuchała ich na pewno. Tak czy siak nic by jej nie dały ich mądrości. No i musiałaby przyznać, że idiotycznie duże pejzaże znacznie bardziej jej się podobały od serii kolorowych kresek na czarno-białym tle, które miały rzekomo cokolwiek znaczyć - i być może znaczyły, chociaż Addie nie miała bladego pojęcia co konkretnie.

Christian Torres
Grafik, malarz — Cudotwórca za dodatkową opłatą
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Właściwie lubił o sobie myśleć jaklo o oportuniście, nie zważając na to, że nie było to pozytywnie nacechowane słowo ani trochę. Nie obchodziły go przy tym za bardzo pieniądze, już od dłuższego czasu; właściwie odkąd znalazł swój sposób na sprzedawanie obrazów jeszcze na swoich artystycznych studiach, a potem dodatkowo zakręcił się w nieźle płatnej, stałej pracy. Z resztą, zatrudnił agenta właśnie po to, żeby to ona zajmowała się sprzedawaniem jego obrazów, sam nie miałby do tego ani nerwów, ani głowy, umówmy się, on tu tylko malował.
Podłapał jej niedokończony żarcik, mimo że nie spodziewał się podobnego humoru uciekającego z tak eleganckiej buzi. Nie, żeby mu to przeszkadzało, przeciwnie, tym bardziej pasowało mu, że nie musiał tutaj zgrywać kogoś, kim nie był. Zaśmiał się lekko pod nosem, pokręcił też głową, bo nie, co jak co, ale krytykami też się nie przejmował; to była jedna z tych rzeczy, za które odpowiadała jego agent.
- Zwykle kupujący.. I to oni zazwyczaj mają jakieś kompleksy. - na ten moment był już niemal pewny, że kobieta obok nie wystawiała swoich obrazów, a przynajmniej ich nie sprzedawała. W sumie znał i takich, którzy uważali, że wszystko co tworzyli, było kawałkami ich duszy, serca czy innego ego i nie mogli za ludowe chiny się zmusić do sprzedaży. Dla każdego coś.. Miał też nadzieję, że ona nie była kupującym i właśnie jej nie obraził, ups? Gestem zaprosił, żeby się ruszyli z tego jednego miejsca, preferowanie marzył o tym, żeby odejść od jego twórczości. Istniało prawdopodobieństwo, że ktoś go pozna, ktoś będzie chciał coś kupić i będzie musiał uprzejmie odsyłać z kwitkiem, jak pompatyczny dupek. Nie chciał tego.

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Być może wypiła nieco zbyt dużo i dlatego pozwalała sobie na tego typu komentarze, które niekoniecznie były na miejscu. Przecież ona i Pan Artysta nawet się nie znali, zdecydowanie nie powinna robić wyprawek w kierunku… No, jakichkolwiek sugestii odnośnie kompleksów, prawda? No bo niby w jakim celu i czego oczekując? Nie wspominając o tym, że tego typu myśli nie powinny nawet przebiegać przez jej grzeczną, blondwłosą, zamężną główkę, totalnie. Była jeszcze być młoda, żeby mieć wyjebane na konwenanse tylko dlatego, że udało jej się być bogatą. Szampan najwidoczniej robił jednak swoje.
Nie spodziewała się, że w odpowiedzi dostanie tak zręcznie odbitą piłeczkę. Kącik jej ust zadrżał. Czy wiedział, że to ona była potencjalną kupującą? Czy to była szpileczka posłana w jej stronę? Próba droczenia się? A może testowania, co zrobi? Jeśli tak, to gotowa była podnieść rękawicę, bo też nie doszukała się w jego tonie celowej złośliwości bądź faktycznej krytyki. Zresztą, nie mogła mieć przecież pewności, że…
- A jeśli jestem tu w roli kupującej? Myślisz, że mój gust świadczy o moich kompleksach? – zapytała z uśmiechem, chętnie podążając za nim w stronę, którą wskazał. - Bo mogę ci powiedzieć, że bardzo lubię kawę, a plamy po niej… Nadają twórczości sporej dozy realizmu, łączą odbiorcę z twórcą i… - urwała, bo nawet jak dla niej i jej naturalnej tendencji do aktorzenia tego typu wspinanie się na wyżyny pretensjonalnego bullshitu to było zbyt wiele. Parsknęła pod nosem, pokręciła głową, a potem posłała swojemu nowemu towarzyszowi krótki, ale całkiem szczery uśmiech. Potem przeniosła wzrok znów na otaczające ich obrazy, kąciki jej ust zadrgały nieco mocniej, zrobiła jeden dłuższy krok i pól kolejnego i zerknęła wymownie najpierw na mężczyznę, a potem na obraz, przed którym się zatrzymała, jakby chciała zasugerować, żeby dołączył do niej w kontemplowaniu tej sztuki. Kolory, kreski, faktury… - Hm – stwierdziła elokwentnie, przekrzywiając głowę i unosząc kieliszek do ust.

Christian Torres
Grafik, malarz — Cudotwórca za dodatkową opłatą
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie miał to być przytyk czy inna szpilka.. Serio! On naprawdę uważał, że wydawanie takich kwot na kilka kresek na płótnie, po prostu świadczyło o tym, że ktoś miał albo za dużo pieniędzy, albo miał ich wystarczająco dużo, żeby udawać przed znajomymi, że interesuje się kulturą bardziej, niż robił to w rzeczywistości. A jeśli była w roli kupującej... Nie zdziwiłby się chyba? Wyglądała, poruszała się i mówiła z manierą kogoś, kto miał i ma pieniądze i nie może narzekać na ich brak. Miała w sobie tą typową dla zamożnych ludzi pewność siebie, pomieszaną z dozą arogancji, skutecznie odstraszającą wszystkich, którzy znajdowali się niżej w społecznej hierarchii. Rzecz w tym, że nie robiło to na nim wrażenia, jako facet, który swoje pieniądze zdobył ze skromnego pochodzenia, nie urodził się w pieniądzach, jak znaczna część ludzi, która właśnie go otaczała.
Tak czy siak, wysłuchał jej, lekko unosząc brwi, ale postanawiając w żaden sposób nie komentować. Tak, nie próbowała nawet udawać, że mówi serio, a przynajmniej on by się w życiu na to nie nabrał. Za dużo rozmów przeprowadził w podobnych okolicznościach, żeby uwierzyć w chociażby jedno słowo, które wychodziło z jej ust, bo.. Brzmiało jak bełkot, pseudo mądre słowa, które miały brzmieć, jakby wiedziała o czym mówi. Znał to. Bawiło go to tak czy siak, co odbijało się na jego twarzy.
- Świadczyło by o tym, że często udajesz. - sprostował, kiedy już skończyła swój mały teatrzyk, tym bardziej utwierdzając go w przekonaniu. że wcale nie mylił się jakoś bardzo. Każdy bogaty człowiek był trochę aktorem, już dawno to stwierdził i to chyba nie była jakaś tajemnica, prawda?
Nie oponował, kiedy gestem zaprosiła go do analizy jednego z obrazów. Trochę jakby znów był na studiach i przygotowywał materiały do napisania tekstu o wystawie.. Ah, dobre czasy pełne lania wody na papier.
Zerknął najpierw na podpis autora, zastanawiając się przez moment, czy wie coś o tym kimś i właściwie nic jakoś specjalnie nie świtało. Nie podszedł bliżej razem z nią, najpierw mrużąc lekko oczy i oceniając ogólną kompozycję. Lewa strona była trochę za ciężka, spadała z płótna, ale oprócz tego nie mógł się czepiać. Wiedział, że niektórzy młodzi artyści lubili pokazywać środkowy palec w stronę akademii robiąc podobne "błędy" w podstawach malarstwa, mające wprowadzić chaos w głowach ich prowadzących. Dopiero po tej chwili patrzenia z odległości, zrównał się z nią, przyglądając się detalom. Definitywnie był to młody artysta, jeszcze nie do końca pewny czym chce pracować i co chce przedstawić.. Ale było w tym coś czarującego, w tej niepewności i drobnych błędach.
- Mieszana technika, ale przypadkowa, nie zamierzona. O tu, na przykład, użył szpachli tylko po to, żeby ściągnąć farbę z płótna i wyraźnie później uznał, że to ciekawa technika, więc zaczął mieszać pędzel ze szpachlą.. Niezbyt pewnie. Zwłaszcza tutaj, dużo nerwowości w ruchach, suchy pędzel. To jakiś młodziak z akademii, jeszcze się uczy. - podsumował podnosząc wolną dłoń, żeby rysować w powietrzu każdy punkt, o którym mówił. Oczywiście, mógł się mylić. Jeśli czegoś się nauczył przez lata spędzone wśród malarzy w akademii to to, że nie było dobrej i złej odpowiedzi.

adeline tremaine
żona — poszukuje czegoś odpowiedniego dla siebie
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Widocznie była naprawdę dobra w tę grę, skoro tak dobrze potrafiła sprzedać wizję samej siebie jako bogatej, rozwydrzonej damulki, dla której pieniądze stanowiły tylko niepotrzebny ciężar w portfelu – a przecież w tę rolę wprawiała się zaledwie od kilku lat. Być może zwyczajnie się do niej przyzwyczaiła. Może nawet wcielanie się w nią przychodziło jej znacznie bardziej naturalnie niż wszystko to, co było przed tym. Niewielki dom, brak luksusów, pracowanie własnymi siłami na każdą drobną rzecz, której mogłaby chcieć. Stare dzieje… Przecież już od dawna była kimś innym, prawda?
Uśmiechnęła się lekko, gdy wyrzucił jej to z tak nonszalancką bezpośredniością, jakby w ogóle nie przejmował się tym, jak mogła to odebrać. Podniosła na niego wzrok, przez kilka chwil przypatrywała mu się dłużej, gdy kąciki jej ust powoli unosiły się coraz wyżej i wyżej. - Jak my wszyscy. Świat jest teatrem, wszyscy odgrywamy w nim jakieś role – pozwoliła sobie na mały cytat i wzruszenie ramionami. Nawet dygnęła przy tym lekko. Gdyby okoliczności były nieco inne, ona miała za sobą jeszcze kilka kieliszków szampana, mogliby podyskutować na temat tego, że każdy tak naprawdę odgrywał jakąś rolę w zależności od sytuacji. Ludzie byli inni w towarzystwie znajomych, inni w pracy, inni przy rodzinie, inni sami ze sobą. Każdy grał w zależności od potrzeb, w takim czy innym stopniu. Niektórzy zwyczajnie grali częściej i wcielali się w role znacznie bardziej odmienne od tych, jakie mogły wynikać z ich natury.
Nie spodziewała się aż tak dogłębnej analizy. Szczerze mówiąc, podejrzewała raczej, że pójdzie w jej ślady i postanowi jej sprzedać jakiś pseudo-uniesiony bełkot, który nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością. Nie mogła się powstrzymać od spoglądania na niego z niekrytym uznaniem. - Podobno dobrze wygląda nad kanapą – dodała do tej profesjonalnej oceny, ewidentnie i poniekąd świadomie zaniżając poziom tej dyskusji. - Długo się tym zajmujesz? – zapytała, obracając bardziej w jego stronę. Tym razem była szczerze zainteresowana. Była zawsze prostą dziewczyną, interesowała się sportem, muzyką i tym, czym zajmuje się każda przeciętna dziewczyna w jej wieku, nic niezwykłego. W jej oczach świat był prosty. Być może dlatego każdy, kto widział w nim coś więcej, był dla niej na swój sposób fascynujący.

Christian Torres
Grafik, malarz — Cudotwórca za dodatkową opłatą
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Był jak najbardziej arogancki, nonszalancki i przyznawał się do posiadania niewyparzonej gęby, częstego braku jakiegokolwiek filtra czy instynktu samozachowawczego. Mógł to zrzucać na fakt, że naprawę nie musiał dbać o to, co inni o nim myślą, albo na swoje pochodzenie pod znakiem zapytania, ewentualnie na bycie artystą; możliwości miał naprawdę wiele, ale.. Nie, właściwie to po prostu nie dbał o większość rzeczy. Może ta kobieta go polubi i może spędzą miły wieczór. Może polubi go bardziej i zaprosi gdzieś w bardziej ustronne miejsce. A może w ogóle nie i każe spadać na drzewo. Każda z tych opcji była prawdopodobna i kiedy tak utrzymywał jej spojrzenie, czekając na odpowiedź, wydawało mu się, że ona sama się jeszcze nie wie, co o nim myśleć. Zrozumiałe. Poznała go przed momentem, dziwaka, który pitolił jakieś dziwne rzeczy. A potem się odezwała i Chris naprawdę nie mógł się powstrzymać od wywrócenia oczami, spojrzenia w sufit i głębokiego westchnienia. Był artystą, ale pretensjonalne, pseudo-filozoficzne teksty tego typu przyprawiały go o słabość.
- Sreatrem. - odpowiedział bardzo elokwentnie, zanim wzruszył ramionami. Mógłby się rozgadać na temat tego, co on sam uważał, ale... Nie chciał się odpalać. Zamiast tego podniósł swój kieliszek do ust, wychylił od razu resztę zawartości, a pusty odłożył na tacę przechodzącego kelnera.
- Ja bym to bardziej widział nad sztucznym kominkiem. Albo nad łóżkiem, chociaż w sypialni średnio potrzebny conversation starter. - zastanowił się przez moment, najwyraźniej tego dnia obudził się i wybrał bunt, zgadzając trochę z myślą, że poniekąd się z nią sprzecza. Poniekąd. Nie tak do końca.
Zauważył też zmianę w jej postawie, zarówno w tonie, jak i w fizycznym ułożeniu ciała, uznał to za całkiem zabawne, ale nie skomentował. Musiał natomiast się zastanowić kiedy właściwie sztuka weszła do jego życia. Zawiesił spojrzenie w nieistniejącym punkcie, marszcząc brwi, próbując sobie przypomnieć najdalszy punkt.. Nah. Mogliby tak stać do jutra.
- Moja mama mówiła, że odkąd mnie poznała, więc mogę powiedzieć, że od zawsze. - stwierdził w końcu, uznając, że to będzie najbliższa prawdzie odpowiedź. - Malować trochę później, ale wszystko co kreatywne było bardzo w mojej alejce. - dodał jeszcze, bo właściwie nie uściśliła, czy pytała o malarstwo, czy może o sztukę tak ogólnie. Nawet malarstwo było ciężkim pytaniem i momentem do określenia, dzieciństwo stanowiło jedną wielką smugą; wiedział tylko, że zawsze robił coś.

adeline tremaine
ODPOWIEDZ