recepcjonista — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
32 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Nowy w mieście - empirysta XXI wieku. Charyzmatyczny mówca i niszczyciel porządku, którego da się lubić.
I play my part
and you play your game
002.

     Zmierz zapada niepostrzeżenie, wciera wonne olejki nocy w płaszcz nieboskłonu, jakby ilość wniesionych w niego zapachów miała utrzymać się co najmniej do rana. Czy tak będzie?
     Wieczór tego dnia pachnie niepohamowanym chłodem, zniesioną do gleby wilgocią podłoża, zapadającą się pod ciężarem topornego, jesiennego obuwia oraz... bezwzględnym spokojem. Palce teraźniejszości, maczane w odrobine alkoholu i w towarzyskich rozmowach, w harmonijnym trybie obejmują sylwetkę Neala – utrzymują go w przyjemnie kojącym kloszu aktywnego działania – w krainie mlekiem i miodem płynącej. Wypełnionej po brzegi słodyczą doświadczania. gdy wciąż zainteresowany kontaktami z nowo poznanymi mu osobami, wypuszcza z siebie salwę śmiechu i podekscytowania. Czas wcale nie musi toczyć się kołem bezwzględności, jak widzą go niektórzy – dla niego nie przepływa przez palce niedoceniony. Chwyta każdą z chwil nadawanych mu przez los, ciesząc się na myśl o tym, co może być potem. Nie nosi w sobie ciężaru przegranej, nie myśli o tęsknocie za czymś większym – w grubym obiciu niepokonanych myśli, obwija się woalem zdecydowania, uśmiechając się tryumfalnie do Pani Życia.
     Nawet wtedy, gdy z kilku towarzyszących mu osób, pozostaje przy nim tylko jedna.
     Flann Rohrbach to twardy zawodnik. Pozostaje na nogach, daleki od snu, gdy inni już dawno umawiają się na schadzkę z Morfeuszem. Jedyny, na którego może liczyć, jeśli chodzi o stosownie długą imprezę.
     — Jesteś ostatni, który wytrwał, Flann... — wymawia miękko jego imię, dając rozsupłanemu od procentów językowi działać wedle własnego kaprysu. Wraz z ochoczo wypowiadanymi słowami, przez krótką chwilę opiera się na ramieniu mężczyzny. Dłoń wpierw zaciska się na pięknie okutej mięśniami tkance, a następnie, ściągnięta do rękawa kurtki, prześlizguje się wzdłuż wierzchniego odzienia, by w lekkim odejściu od gorącego ciała dać mu przestrzeń. Wprawdzie rezygnuje z dotyku, ale Flann wolność zyskuje tylko pozornie, bo przecież zaraz chwyta go w kleszczach wzroku — Wiesz co to oznacza?
     Zatrzymuje się przed skrzyżowaniem ulicy. Przeciąga odpowiedź sekundami ciszy, przywołując na twarz mglisty uśmiech. Nie omieszka przy tym oblać kolegę falą uwagi, gdy zniesione do roli dwóch obserwatorskich radarów, oczy wpierw spoczywają na przystojnej twarzy, a następnie ślizgają się między najlepszymi partiami ciała mężczyzny. Wykute na solidnym fundamencie mięśni, ciało to nie może dawać mniej niż bezgraniczną przyjemność. Wie o tym. Nie próbował nigdy, ale podświadomie po prostu wie...
     …napięcie przypomina przy tym sztywno zaciągniętą strunę, tylko czekającą na pierwsze dźwięki wyjaśnień.
     — Jeszcze jest nadzieja na to, że za mną nadążysz, McBeauty — śmieje się krótko, przekraczając pasy na oślep. Pozostawia go w tyle.
     Całe szczęście, że ma w życiu niesamowity fart. Tylko to go ratuje.
     A być może nie... być może jest w tym znacznie więcej niewiadomych do odkrycia?

Flann Rohrbach
malarz, artysta — sztuki nowoczesnej
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
amerykański artysta sztuki nowoczesnej, który do tej pory całkowicie umiał oddawać się jedynie swojej twórczości. teraz wyłączony z życia, oddany jedynie swojej ukochanej desiree, całą uwagę skupia na jej powrocie do zdrowia i zapewnieniu jej bezpieczeństwa.
+ Neal Cassidy

Trzeba to przyznać wprost - Flann Rohrbach nie jest z pewnością najlepszym kompanem, którego wyciągasz z domu na samą choćby myśl o imprezie. Owszem, lubi organizować te swoje olbrzymie przyjęcia, ale to, ile zachodu, ile wysiłku wymaga lansowanie się bez celu po mieście uważa raczej za niewarte swojej ceny. Mimo wszystko dał się dziś namówić. Cóż, ludziom takim jak Neal się nie odmawia - zresztą z niewieloma tego typu osobami w ogóle w życiu miał styczność. Flann lubi tą jego pewność siebie flirtującą czasem niebezpiecznie z zarozumiałością. Sam gdzieś głęboko w środku jest chyba po prostu do niego podobny, a nic nigdy nie będzie tak schlebiać narcyzowi jak towarzystwo kogoś, kto odpowiednio dawkuje ci atencję.
Westchnął sobie dość ciężko słysząc słowa swojego aktualnego towarzysza - między Bogiem a prawdą trzeba przyznać, że liczył raczej na dłuższą imprezę, może zakończoną w bardziej sensowny sposób niż samo upicie się, chyba wyłącznie dla idei tego rozkosznego szumienia w głowie. Rozejrzał się wokół - faktycznie, towarzystwo dzisiaj rozeszło się niewiadomo kiedy, niewiadomo gdzie.
- Wiem? - rzucił, z delikatnym zdziwieniem słyszalnym w jego głosie. Prawda jest taka, że akurat za Cassidym trudno było nadążyć. Nieważne, czy był trzeźwy, czy jak teraz całkiem nieźle wcięty, facet miał tyle inwencji do sprowadzania na siebie (i nie tylko) pewnego rodzaju problemów, że gdyby była to dyscyplina olimpijska, z pewnością byłby w niej medalistą. Złotym i wielokrotnym. Flann poczuł się odrobinę zirytowany - zawsze ogarniało go takie uczucie, kiedy zdawał sobie sprawę, że został w towarzystwie tym najbliższym jakiejkolwiek trzeźwości i resztki jego zdrowego rozsądku pchają go natarczywie w rolę niańki. Dorosłych, podobno odpowiedzialnych ludzi. Eh.
- Hej, hej, McBeauty, zwolnij konia - dorwał swojego towarzysza po drugiej stronie tego nieszczęsnego przejścia dla pieszych. Takie wyjścia już nie są chyba na jego zdrowie. Nie żeby specjalnie i nie żeby jakoś mocno, szarpnął Neila za fragment ubrania, doprowadzając go do pionu. Wymagało to chwilowego oparcia go o ciało Flanna, ale czy przypadkiem nie tego chciał sam zainteresowany? Bliskości, pewnego rodzaju niekontrolowanego flirtu? Trudno odmówić Flannowi przecież, że to akurat nie było działanie celowe. Lubił sprawiać wrażenie zupełnie niezainteresowanego, a z drugiej strony swoim zachowaniem jednak generować w drugiej osobie pewne nadzieje. Rozpalać jakiś, choćby mały płomień fantazji. I gdy tylko zauważył w oczach Neila cień zadowolenia z tej ich, przypadkowej pozornie, bliskości, delikatnie go od siebie odsunął i wrócił do "surowego" trybu:
- Życie ci niemiłe? - ciężki z ciebie człowiek, Rohrbach.
recepcjonista — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
32 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Nowy w mieście - empirysta XXI wieku. Charyzmatyczny mówca i niszczyciel porządku, którego da się lubić.
     Pod sztandarem odpowiedzialności, ciało sztywnieje, zastygłe w konieczności trzymania się pewnego porządku, chowa się w normach grzeczności i zachodzi w cień nic nie znaczącej kurtuazji, by ostatecznie, w ukłuciu obowiązku, rozkruszyć się w piaskach nadgorliwości.
     Tak przynajmniej widzi to Neal, jeśli chodzi o niesienie odpowiedzialności za kogoś nieco tylko pijanego. Nie istnieje bowiem żaden racjonalny powód na to, by zajmować się dorosłym człowiekiem, który nie jest w szczególnej potrzebie, a jedynie waha się między granicą bycia pociesznie nietrzeźwym, a nieogarniętym – szczególnie takim, którego ledwie znasz. Nawet jeśli sumienie czasem podpowiada, że może być inaczej. Nawet jeśli empatia nakazuje pochylić się nad lekkomyślnością towarzysza. Koniec końców, potrzeba objęcia ramieniem opieki kogoś, kto wcale tego nie oczekuje, to zwykła nadgorliwość i zbędne dokładanie sobie dodatkowych obowiązków.
     On niebywale rzadko godzi się na rolę niańki. Co wcale nie przeszkadza mu stać po drugiej stronie układu, jako ten niańczony (czasem nawet przy tym rozpieszczany.)
     — Jesteś pewien...? — głos zawiesza się przyjemnym tembrem w przestrzeni, gładzi uszy niedomówieniem, jakby już po samym początku swojej wypowiedzi chciał pochwycić Flanna w kleszczach uwagi, zachęcić mężczyznę do dyskusji.
     Są momenty, w których mimo braku trzeżwości, zachowuje się wyjątkowo błyskotliwie i czarująco. Nie pozwala odurzyć się głupkowatemu nastrojowi, pozostając blisko bezrefleksyjnych, acz trafnych uwag. To jedna z takich właśnie chwil, gdy pozornie skoncentrowany na meritum sprawy, patrzy mu prost w oczy, lekko tylko oparty na jego klatce piersiowej, by nie upaść zaraz po niefortunnym szarpnięciu go przez kolegę.
     — Że to akurat konia powinienem zwolnić?
     Czas powagi pryska w pełnym seksualizacji dowcipie, zakończonym cichym parsknięciem. Uśmiecha się zaraz nieco i pozwala ustom ułożyć się w charakterystyczną harmonijkę przyjacielskiego gestu.
     — Z Tobą jest więcej niż miłe, Rohrbach... — mruczy, ale grzecznie się przy tym odsuwa, wyczuwając podświadomie, że przedłużanie kontaktu może mu tylko zaszkodzić. Można przypisac mu wiele negatywnych cech, ale natrętność nie jest jedną z nich. Dlatego odpuszcza. Wzdycha głośno, odchylając głowę do tył na jednym, głebszym wdechu. Przymyka przy tym oczy.
     Pozwala na muśnięcie wiatru po odkrytej grdyce i chwilę ciszy, przesyconej spokojem. Płuca, jak miękki, rosnący z wolna balonik, wypełniają się zimnym powietrzem, unosząc jego klatką piersiową w miarowym dryfie. Wpierw do przodu, a po krótkiej chwili ucieczką do pozycji początkowej. W dwóch kolejnych oddechach nie patrzy na niego.
     — Nie rozumiem, po co się tak spinać. Przecież nic nie jechało. Słyszałbym.
     Stało się, słowa wymówki zatapiają się w gęstniejącym pokalu milczenia, a on zerka z boku na kolegę, podświadomie przysuwając się do niego na chodniku. Ramię, okryte kurtką, przez krótkie sekundy ociera się o ciało idącego obok towarzysza. Nie reaguje, przynajmniej nie wprost. To co myśli, to druga sprawa, gdy sili się na to, by nie wydrzeć z tej chwili jeszcze więcej dotyku... jeszcze więcej ciepła, które mógłby dla siebie zagarnąć.
     — Flann?
     Odwraca się do niego, przystając na moment.
     Przeważnie słabość do zajmowania się nim, gdy traci rozum, mają kobiety, więc obecność mężczyzny to przyjemny powiew świeżości. Powiew świeżości, z którego trudno mu dziś rezygnować.
     — Chyba znam odpowiedź, ale... nie chcesz wylądować dziś u mnie?

Flann Rohrbach
malarz, artysta — sztuki nowoczesnej
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
amerykański artysta sztuki nowoczesnej, który do tej pory całkowicie umiał oddawać się jedynie swojej twórczości. teraz wyłączony z życia, oddany jedynie swojej ukochanej desiree, całą uwagę skupia na jej powrocie do zdrowia i zapewnieniu jej bezpieczeństwa.
+ Neal Cassidy

Bywały takie chwile, kiedy łapał się dosyć mocno na tym, jak podobnymi typami osobowości są z Nealem. Lubił mu się przyglądać, obserwować to jak mężczyzna się zachowuje, jak nęcony pewną niespełnioną obietnicą najpierw daje drugiej osobie atencję, by potem efekty tego spijać w postaci czystej, dalekiej od moralności przyjemności. Uwielbiał ten ich pewnego rodzaju flirt, budujący delikatne napięcie, które napędza każde spotkanie, każdy wspólny wieczór.
- Hm? - właściwie jedynie mruknął pytająco. Przez chwilę przyglądał mu się w wyraźnym zainteresowaniem, próbując chyba wyczuć czy te dramatyczne, teatralne pauzy to zasługa szumiącego w głowie aktualnego towarzysza alkoholu, czy po prostu jego osobowości. Roześmiał się perliście, doceniając dopiero dwuznaczność tego, co przed chwilą powiedział. Cwana bestia z ciebie, Cassidy. Z taką skutecznością wyłapywać wszystko, co może tą drugą stronę nakierować na właściwy, raczej seksualny podtekst rozmowy.
- Ja wiem, pewnie wolałbyś słyszeć o tym koniu w innym kontekście? - zatrzymał się nawet na chwilę, krzyżując ręce na piersiach, jakby w ten sposób mógł poinformować blondyna o tym, że wyczekuje odpowiedzi ż pewną dozą zniecierpliwienia. Miał też chwilę by lepiej przyjrzeć się jego sylwetce, z Neala był w końcu kawał przystojnego skurczybyka, o ciele wypracowanym na tyle, by zwiesić oko chociaż na moment. Westchnął jednak ciężko, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że Cassidy nie ma najmniejszej ochoty na zwolnienie tempa. Więc niespiesznie podążał za nim dalej.
- Dbam po prostu o twoją zgrabną dupę - rzucił, a w jego głosie słychać było bardzo delikatne podenerwowanie. Jednak, choćby jego towarzysz był i najbardziej atrakcyjnym mężczyzną na świecie, czuł pewien dyskomfort przebywając przy osobach bardziej pijanych od siebie. Czuł się zobowiązany do tego, by dbać o ich bezpieczeństwo i to, by w jednym kawałku dotarli do domu, więc nie mógł się specjalnie skupić na planowaniu bardziej niecnych występków.
- A co masz w planach na te gościnne występy? - zapytał, choć faktycznie - zwykle na takie propozycje po prostu blondynowi odmawiał. Ale dziś... Może chciał sobie w pewien sposób zrekompensować to holowanie mężczyzny z ich wspólnego wypadu? A może po prostu chciał go odrobinę powodzić na pokuszenie, składając pewnego rodzaju obietnicę, której nie będzie niestety w stanie spełnić?
ODPOWIEDZ