about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
about
Here, hold my morals. I've got some sketchy shit to take care of.
#2
Zjawia się na miejscu o ustalonej porze, choć bynajmniej nie przez nadmiar wolnego czasu. Punktualność jest nawykiem, w jego przypadku również kwestią wychowania i kultury, którymi przesiąkł na przestrzeni lat już chyba nieodwracalnie zarówno jako Koreańczyk, jak i żołnierz. Oficjalne zakończenie służby czy wyjazd z kraju nie oznaczają przecież wyzbycia się od razu wszystkich zasad i wartości… Istnieje zresztą spore prawdopodobieństwo, że nawet gdyby Jeha próbował to zmienić, po prostu nie byłby w stanie.
— VB — rzuca barmanowi, wsuwając się na stołek. Zanim to robi upewnia się jeszcze, że jego towarzysz nie czeka gdzieś w pomieszczeniu, ukryty w kącie, ale nigdzie go nie dostrzega.
Sung wybiera miejsce na samym końcu, by mieć oko na jak największą część lokalu. Dba o to, by to ściana znajdowała się za jego plecami, skoro właśnie to miejsce najtrudniej jest kontrolować i zanim Archibald wreszcie zaszczyca go swoją obecnością, ma już w głowie listę kilkunastu możliwych dróg ucieczki na wypadek wystąpienia jakichkolwiek nieprzewidzianych okoliczności – kolejna wyuczona maniera, na którą niewiele może poradzić.
— Archi — wita go krótkim skinieniem, wciąż nie do końca przekonany do tego zdrobnienia. Z drugiej strony Archibald brzmi w jego ustach twardo i obco, zupełnie niezgodnie z jawnie pozytywną naturą młodszego kolegi.
— Nie przejmuj się — zapewnia, zerkając na zegarek, choć Burns nie wygląda wcale, jakby własne spóźnienie faktycznie ciążyło mu na sumieniu. Jeha zresztą istotnie nie ma mu tego za złe, więc nie widzi sensu w roztrząsaniu tematu.
Zamiast tego upija łyk piwa i odstawia je na okrągłą podkładkę.
Przygląda się Archibaldowi z zaciekawieniem, bo choć zdarza im się mijać w trakcie pracy, nie mieli zbyt wielu okazji, by zamienić ze sobą więcej niż kilka zdań. Z jego aktami zapoznał się w ramach piastowanego stanowiska, ale ma świadomość, że papiery nie zawsze oddają ludzką osobowość, w związku z czym woli sam ocenić na ile osoba sekretarza pokrywa się z oficjalnymi dokumentami.
— To zależy — odpowiada i unosi kącik ust w nieznacznym uśmiechu. — Czy Joon-Tae ma coś ekscytującego w grafiku na ten weekend? — pyta, dając tym samym do zrozumienia, że w tym czasie będzie najprawdopodobniej pełnił służbę u boku prezesa. Nie określa go jednak w ten sposób, nie mówi Moon, nie używa również oficjalnego określenia sajangnim, chociaż wie, że Archi by je zrozumiał. Zamiast tego posługuje się jego prywatnym imieniem, co dla wprawnego obserwatora może sugerować pewną, nieokreśloną dokładnie zażyłość.
— A co z tobą? — dopytuje, obracając się na stołku w jego stronę. — Nie wyglądasz na kogoś, kto spędza czas wolny w kapciach przed telewizorem — zauważa, oceniając spojrzeniem jego strój. Sam Jeha ma na sobie lekki, granatowy sweter i ciemne spodnie cargo, więc można podejrzewać, że bardziej niż wyczucie stylu liczy się dla niego wygoda. — Chyba że się mylę? — unosi nieznacznie brew, wręcz zachęcając Burnsa do gadulstwa.
Archibald Burns
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Archibald Burns