Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Oj tam oj tam, jak Gust nie wybiegał tak daleko, to od czego miał przyszłego szwagra, Luke chętnie wybiegnie za niego! Może nie aż tak, żeby zaplanwać im całe wesele, bo na to był zbyt leniwy, ale na pewno nie omieszka przedstawić im swoich sugestii jako że uważał siebie za wszystkowiedzącego i mającego zawsze rację. Pewnie skończyłoby się to tak, że Billie wkurwiłaby się na młodszego brata, może nawet stwierdziłaby że walić to wesele i woli po prostu wyjść za Gusta w obecności urzędnika stanu cywilnego i świadków. Ugh, Luke naprawdę czasami za daleko zapuszczał się w swoich rozkminach, a przecież Gust nawet nie zadał jeszcze Billie tego najważniejszego pytania.
- Nieźle. I nie miałbyś potem problemu z tym całym ożenkiem? Wiesz, że to niby przeszkoda czy coś takiego. Mój kumpel kiedyś starał się o unieważnienie ślubu kościelnego, bo poznał nową pannę, a że stara go wkurwiała to jego adwokat wymyślił, że typ nie wiedział o jej nerwicy i że gdyby o tym wiedział, to nie zdecydowałby się na to małżeństwo - no cóż, Luke miał dziwnych znajomych z dziwnymi pomysłami. Dlatego Winfield uważał, że nie ma co myśleć o jakiś ożenkach dopóki się człowiek nie wyszumi i nie wypróbuje wielu smaków zanim pozna ten najlepszy, if you know wkat I mean. Ale widocznie Gust i Billie byli wyjątkiem potwierdzającym regułę, że na dobry smak można trafić w dość młodym wieku, ale pewnie to tylko przypadek 1 na 100. Zresztą, przecież nawet kiedy Luke był z porządną panną (aż dziwne, że takie chciały z nim być), to i tak ostatecznie dokonywał sabotażu tej relacji, więc chyba było mi pisane pozostanie smakoszem.
- Billie o Tobie? Jesteś pewien, że nie odwrotnie? - spytał z rozbawieniem, bo jednak mimo że kochał swoją siostrę, to jednocześnie nikt przecież nie potrafił człwieka tak wkurwić, jak właśnie rodzeństwo.
No i faktycznie, metoda Gusta zaczęła działać, bo Winfield trochę się rozluźnił i nawet pozwolił sobie na delikatny uśmiech.
- Hej, nie powiedziałem, że mi zależy - sprostował natychmiast, bo aż go przerażały takie słowa. - Ja nawet nie wiem, skąd to wszystko się wzięło, było spoko, to znaczy nie lubiliśmy się, a potem jedna sytuacja, kolejna i kurwa nagle myślisz w koło o jednej lasce - dalej rzucał ogólnikami, bo jednak na aż takie otwarcie się nie był gotowy. Było to dość zabawne, fakt, bo generalnie Luke był rasowym ekstrawertykiem, nie miał problemu z wyrażaniem myśli, tylko te emocje od zawsze u niego kulały. Ale co prawda, to prawda - i Luke, i Billie nie lubili jak coś szło nie po ich myśli. Dlatego najmniejsze odchyły sprawiały, że zaczynali się wkurzać i szukać ucieczki. Problem polegał na tym, że nie dało się ucieć od własnych myśli i uczuć. Można było je stłumić, ale i tak zazwyczaj kończyło się to tak, że wszystko się człowiekowi ulewało.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Rozumiał doskonale gorliwość i myśli, które biegną z prędkością świata przed siebie, serio! Jako dorosłego człowieka, po kilku latach służby, jego lekarz stwierdził, że Johansen ma czasem problem z idiotycznie "prostymi rzeczami" właśnie dlatego; bo ma nadpobudliwy mózg. Zażywał nawet leki, które sprawiały, że chaos w głowie było łatwiej ogarnąć i jakoś z tym wszystkim funkcjonować, chociaż nie chwalił się tym za bardzo ludziom w swoim otoczeniu.. Jakby nie było, zażywał legalną pochodną amfetaminy, wiedział, że niektórzy uznaliby to za "doping" i inne "niepotrzebne trucie organizmu". Miał porównanie jak było bez leków i miał to z lekami, widział różnicę, której naprawdę nie mógł nie zauważyć i w tym momencie, po latach zażywania, ciężko by mu było wrócić do poprzedniego stanu wiecznego zdenerwowania i chaosu we własnej głowie. Preferował święty sposób w swojej własnej głowie, tak.
Ale nawet z tym spokojem, czasami ciężko mu było ogarnąć poglądy innych osób, jeśli chodzi o związki i wszystko co z nimi związane; może był zbyt zamknięty w temacie i akurat w tej kwestii brakowało mu empatii? Zmarszczył lekko brwi, słuchając tej małej anegdotki, nie do końca rozumiejąc jak się ona ma do jego sytuacji.
- To.. brzmi jakby nerwica w ogóle nie była problemem w tamtym związku? - bo skoro potrzebowali szukać z lupą powodu, żeby się rozejść, w dodatku pod lupą lekarza, to chyba nie działało zbyt dobrze, nie? To właściwie też był jeden z tych argumentów "za", żeby poczekać z pytaniem o rękę Billie. Nie wiedział jak jego głowa będzie znosić powrót, czy będzie miał szczęście reagować dobrze na dodatkowe leki, które dostanie, czy totalnie się rozsypie; nie było jak tego sprawdzić. Liczył na to, że będzie okay, a nawet jeśli nie będzie, to że nie potrwa aż tak długo.. Ale. Zawsze istniało jakieś ale. Billie mogła na przykład nie mieć ochoty czekać, aż Gust poskłada się do kupy? Albo uzna, że dorosły facet z jakimiś stanami depresyjnymi czy lękowymi spowodowanymi post-traumatycznym stresem, to za dużo? Nie miałby jej za złe..
- ..no dobra, obustronnie, ale jestem lepszy w zachowywaniu spokoju. - zgodził się, rozbawiony, bo właściwie tak trochę było. Billie na pewno nie raz go chciała zatłuc w myślach, ale sama też potrafiła mu nadepnąć na odcisk i wbić szpilę dokładnie tam, gdzie bolało najbardziej. Bywała uparta jak osioł, do tego przekorna, wredna i kłóciła się dla zasady - tak, wiedział, ale miał już lata doświadczenia w życiu z jej charakterkiem.
Pokiwał głową, przytakując gorliwie, kiedy opowiadał o tym, jaka jego sytuacja była "dziwna" i rozwinęła się "nieprzewidywalnie".. Tak, to też mógł jak najbardziej zrozumieć. - Ale wciąż nie rozumiem, gdzie tu jest coś ciężkiego.. No, lubicie się. I gdzie problem? - może on miał jakieś wolne myślenie, może to piwo, a może jeszcze nie do końca odespał zmianę czasu i półkuli.. Ale zaraz. -..to znaczy nie lubicie się i chcecie się zamordować, ale tak naprawdę się lubicie. Dobra, może to jednak trochę skomplikowane. Czemu się nie lubicie? - istniała szansa, że od tej strony będzie łatwiej. Hey, Gust kiedyś robił przy sprzętach elektronicznych, rozkładanie rzeczy na części pierwsze, zwykle sprawiało, że stawały się łatwiejsze do przyswojenia i ogarnięcia.

Luke Winfield
golabki
AR#7194
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Dla Luke'a i jego skłonności do uzależnień zdecydowanie lepiej by było, aby nie próbował żadnej farmakologii żeby trochę ogarnąć swój galop myśli. Nawet kilkanaście tygodni temu, kiedy pobił się ze starym znajomym w stoczni Winfieldów, mimo palącej obitej mordy bał się przyjąć jakikolwiek lek przeciwbólowy stanowjący pochodną opioidów. Musiał pogodzić się już z tym, że jego życie pod tym względem już nigdy nie będzie normalne, bo każdy nieprzemyślanie zażyty lek wiązał się dla niego z ryzykiem ponownego stoczenia się na dno.
No ale właśnie, tego typu anegdotki z dupy były objawem tego gadulstwa, którego nie potrafił u siebie zatrzymać.
- Hm... W zasadzie to on zdradzał ją od samego początku, ona była control freakiem... tak naprawdę to ja nie wiem, czy w dniu ślubu oni się nawet lubili. Wiesz, tak po prostu, jako ludzie - stwierdził po krótkim zastanowieniu. Oczywiście powstawało pytanie, po co w takim razie brali ślub? Luke miał pełno takich właśnie znajomych, którzy byli ze sobą od liceum i czy byli ze sobą szczęśliwi czy nie, to tak ze sobą przez zasiedzenie. Potem nadchodził ślub (bo rodzina już nalegała), po ślubie hamulce puszczały i wszystkie trupy z szafy się wysypywały. No ale wiadomo, Gust i Billie byli totalnie innym przypadkiem. I choć Luke generalnie nie wierzył w coś takiego jak stały związek, bo wychodził z załżenia że w życiu nie ma nic na stałe i każdy z biegem czasu się zmienia, tak w przypadku siostry i przyszłego szwagra byłby skłonny uwierzyć, że może im się udać, serio. Nie wnikając oczywiście w obawy Gusta co do tego, czy Billie zdoła unieść jego bagaż, bo sam o tym niewiele przecież wiedział.
- No stary, Bille i spokój to się wzajemnie wyklucza - potwierdził. On też przeżył trochę lat ze starszą siostrą, a że oboje byli po jednych pieniądzach, to aż się prosiło o różne konflity - o pastę do zębów, o to kto dostał więcej hajsu od dziadków, ukrytego sprytnie w czekoladzie... ale także o te, na poważniejszym levelu. No ale grunt, że ostatecznie zawsze potrafili dość do porozumienia i co by się nie działo - jedno wskoczyłoby w ogień za tym drugim. - Ale wiesz co, jesteś chyba jedynym gościem, którego widzę u boku Billie. Potrafisz okiełznać ten żywioł - dodał po chwili, zupełnie szczerze. Być może właśnie to, że poznali się na wylot, również przez pryzmat swoich wad, sprawiało że z każdym kolejnym dniem upewniali się, że chcą ze sobą być? Trochę zajeżdżało to jego historią, bo przecież on też poznał laskę, o której opowiadał Gustowi, póki co głównie od tej najgorszej strony.
- Nie, nie, głównie się nie lubimy. Ta panna wkurwia mnie jak nikt inny - padł ponownie na kanapie, na moment przysłaniając twarz dłońmi. Sam nie do końca potrafił zrozumieć, ani tym bardziej wyrazić co czuł. - Jesteśmy współlokatorami. Generalnie laska rzadko płaci czynsz na czas i muszę za nią zakładać, wyjada mi żarcie, kradnie ubranie, a teraz na dodatek prowokuje te durne myśli - no wiadomo, że to wszystko jej wina, to ona robiłą zamach na jego suwerenność, on sobie tylko grzecznie egzystował i nikomu nie zawadzał.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Poddał się w kwestii próby zrozumienia bardziej tej całej anegdotki o rozwodach znajomych Luke’a; właściwie to uciekł mu nawet wątek a propos którego w ogóle zostało to opowiedziane. Ludzie byli dziwni. Życie było dziwne. Johansen został wychowany w wierze, by tak po prostu nie wpierdalac się w czyjś interes i nie oceniać; w końcu rzadko było tak, ze był mu znany cały kontekst. Nie mając kontekstu.. gowno wiedział i na gownie się znał. Rozłożył ramiona w geście bezradności, właściwie będąc w stanie zgodzić się z tym, ze niektórych małżeństw po prostu nie dało się uratować. Nie i już. Zwykle w momentach, w których albo zdarzyło się coś naprawdę tragicznego, albo głowni zainteresowani najzwyczajniej nie byli zainteresowani. No i dobra, zdarzało się.
Roześmiał się lekko i nawet ukłonił, kiedy Luke postanowił się podlizać. Albo może to nawet jie było podlizywanie? Może serio był najbardziej pasującym do Billie facetem w okolicy? Słyszał już kilka razy, ze miał idiotycznie dużo cierpliwości do niej i posiadał magiczna zdolność uspokajania jej, kiedy zaczynała za bardzo odpierdzielac. Może coś w tym było rzeczywiście.
-Dziekuje. - powiedział po prostu, z szerokim, całkiem rozbawionym uśmiechem, zaraz dodając; -Totalnie by jej się nie spodobało to „okiełznanie”, ale nic jej nie powiem. - tym razem na końcu się zaśmiał, bo o ile Billie znał bardzo dobrze, o tyle nie miał pojęcia, czy Luke lubił w ten sposób nadstawiać kark rodzeństwu. Hey, to, ze lubił życie na krawędzi, to Gust wiedział, ale czasami jednak jakieś resztki samozachowawczego instynktu przejawiał. Chyba. Miał nadzieje.
Jak chociażby właśnie wtedy kiedy rękami i nogami zapierał sie przed rozwinięciu jakichś głębszych uczuć do kogoś. To tez był jakiś rodzaj samozachowawczego zachowania; kiedy nie możesz ufać sobie, ufanie osobom trzecim brzmiało jak idiotyczny żart. To tez rozumiał.
-Ale robi to specjalnie? Czy tak po prostu…? - czy tak po prostu sobie jest i egzystuje i to bruneta prowokuje, tak. Blondyn naprawdę niezbyt sie znał na takich relacjach, ale hey, na pewno dało się tutaj zastosować trochę racjonalnego myślenia, nie? Bo jeśli panna była zainteresowana, to gdzie problem?

Luke Winfield
golabki
AR#7194
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No i tak to właśnie wyglądają opowieści Luke'a - zero sensu i składu, za to wiele przeskakiwania przez uprzedzenia od wątku A do wątki Z. No i w przeciwieństwie do Gusta bardzo chętnie oceniał innych ludzi, nie omieszkując dzielić się swoimi przemyśleniami z innymi ludźmi, którzy nawet tych ocenianych nie znali. Ciężki typ człowieka - najwięcej do powiedzenia miał o innych, podczas gdy na swoje przewinienia i błędy był całkiem ślepy.
Luke się nie podlizywał, mówił totalnie szczerze! Jeszcze do niedawna nie widział przy Billie absolutnie żadnego faceta, nie dlatego że z siostrą było coś nie tak, tylko po prostu była skrajnie niezależna. Teraz natomiast Winfield dałby się nawet przekonać, że można być z kimś nie tracąc przy tym tej swojej niezależności. No, ale przed nim długa droga zanim sam by to wprowadził w życie, bo na ten moment widział związek w bardzo skrajnych barwach - albo wszystko, albo nic.
- Mam nadzieję, bo nie chciałbym żeby rzuciła mi się do krtani z pazurami. Ups, tego też jej nie mów - puścił mu oczko. Nie to, żeby podejrzewał Bills o aż takie formy dokopania bratu, no ale przezorny zawsze zabezpieczony.
No i totalnie było tak, jak myślał Gust - Luke miał milion zapór obronnych, żeby przypadkiem nie stracić kontroli nad swoimi uczuciami, bo to nigdy niczego dobrego za sobą nie niosło.
- Gdybym to wiedział, to na mojej szyi powinien zawisnąć jakiś order bohaterstwa - westchnął, bo sytuacja w jego ocenie była tak dziwna i głupia, że już kompletnie tracił rozum. Nie miał pojęcia, o co pannie chodziło, bo przecież mieli kilka wspólnych miłych chwil między kłótnami, a jednocześnie laska notorycznie gdzieś się wymykała. Luke nie wiedział jak z tym dealować, dlatego stawiał na wzmocienie murów na wszelki wypadek. - Weź tu spróbuj nadążyć za tymi babami... No, nieważne. Mamy mecz do rozegrania - machnął lekceważąco ręką, bo i tak mu było głupio że aż tak wypruł tu przed Gustem swoje flaki i przemyślenia. I przez resztę wieczoru usilnie starał się o to, żeby przypadkiem nie przeszli w rozmowie na poważniejsze tematy, bo czuł że wyczerpał swój limit na dłuuuugi czas.

/zt
Gust Johansen
ODPOWIEDZ