IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
#17

Powrót Jake'a do Lorne Bay był słodko-gorzki. Słodki ze względu na spotkania z rodziną i przyjaciółmi (i Javą!) za którymi Hargreeves naprawdę się stęsknił - i vice versa! Gorzki z kolei ze względu na dwie kwestie - niespodziewana wizyta Zety w jego chatce i sytuacja z Ginny, która wciąż nie dawała mu spokoju. Po ich ostatnim spotkaniu Jake'a na nowo zaczęły dławić wyrzuty sumienia. Konfrontacja z dziewczyną sprawiła, że zaczął widzieć całą sytuację z Joshem i swoje błędy jeszcze wyraźniej. Ginny jednak nie chciała utrzymywać z nim kontaktu - i uważał, że całkiem słusznie. Szanując więc wolę dziewczyny Jake nie podejmował kolejnych prób kontaktu. I tak była już do niego wystarczająco uprzedzona.
Z takimi przemyśleniami przemierzał rowerem uliczki Opal Moonlane. Rzadko zapuszczał się w centralną część Lorne Bay - głównie wtedy, kiedy odwiedzał Charlotte. Wracał właśnie ze wspólnego lanczu, na który jego mamie udało się wygospodarować czas pomiędzy dwoma dyżurami. Sunął właśnie drogą rowerową, kiedy po przeciwnej stronie zauważył Ginny. Dziewczyna stała właśnie na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych. Jake zatrzymał się i nawet jej pomachał, jednak Ginny najwyraźniej go nie zauważyła. Kiedy wreszcie światło zmieniło się na zielone, Ginny ruszyła przed siebie. Jake również zaczął zbierać się do dalszej jazdy, kiedy kątem oka zobaczył auto mknące wprost na Montgomery.
- Ginny! - zdążył jedynie krzyknąć, zanim usłyszał pisk opon przy hamowaniu, a następnie okropny dźwięk uderzenia o maskę. Niewiele myśląc zeskoczył z roweru, zostawiając go przy krawężniku i pobiegł w stronie miejsca, w którym przed chwilą miała miejsce kraksa.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
6

Ginny niewiele myślała o osobie Jake’a od czasu ich ostatniego spotkania. Właściwie nie chciała o nim myśleć wcale, zważywszy na wydźwięk ich ostatniej rozmowy i tym jak stanowczo zapragnęła się od niego odciąć i chciała, żeby i chłopak sobie odpuścił, bo niczego nie wskóra. Poza tym zajęta była swoimi sprawami – odbywaniem stażu w szpitalu, chodzeniem na terapię, odnawianie dawnych znajomości oraz ogarnianiem życia… po prostu. Myślała, że – z bólem serca mimo wszystko – rozdział z Hargreevesem może uznać za zakończony. Nawet nie rozważała w tej sprawie „może kiedyś”. Po prostu nie.
Ginny zamieszkiwała Opal Moonlane, więc nic dziwnego, że można ją było tam spotkać. Wracała właśnie od Nessy dość szybkim krokiem, słuchając audiobooka i skupiając się na nim całkowicie. Czasem przy tego typu aktywności odlatywała i nie skupiała się za bardzo na tym, co przed nią, tylko na głosie w jej słuchawkach. Ale czerwone światło na przejściu dla pieszych było na tyle charakterystyczne, że faktycznie zatrzymała się i korzystając z tej chwili podkręciła nieco tempo czytania. I kiedy światło zmieniło się na zielone, Ginny niewiele myśląc i nie rozglądając się na boki – przecież miała zielone – weszła na jezdnię. I wówczas wraz z mrugnięciem oka poczuła uderzenie. Niby nie mocne, bo jednak samochód nie był na tyle rozpędzony, by Ginny przeleciała przez maskę samochodu, raczej dopiero nabierał prędkości, prawdopodobnie startując ze stopu. Mimo to była to zaledwie sekunda i Ginny już wiedziała, że prawdopodobnie przez kilka dni – jeśli nie tygodni – będzie obolała. Nie zdążyła nawet krzyknąć z bólu. Siła uderzenia przewróciła ją i Ginny wykonała fikołka. Czuła, że całe jej ramię bardzo boli – prawdopodobnie było poharatane od asfaltu. Poza tym nielitościwie bolał ją bok, w który uderzył ją samochód, co oznaczało, że prawdopodobnie na udzie i biodrze będzie miała potężnego siniaka. Trochę bała się poruszyć z obawy przed bólem, który miał nadejść. Jęknęła, a w jej oczach pojawiły się łzy. I nagle przed sobą ujrzała Jake’a. — To ty mnie potrąciłeś? — zapytała słabo, kompletnie nie kontaktując przez dobrą chwilę.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Mimo, że samochód nie poruszał się prędko, całe zajście wyglądało jednak dość przerażająco. Ginny była drobna, więc przez maskę auta przetoczyła się niemal jak kukiełka. Oczywiście wokół Ginny zaraz zebrał się tłum gapiów, przez który Jake ledwo zdołał się przecisnąć. Ludzie dyskutowali między sobą... ale jednocześnie nikt nie poczuwał się do tego aby chwycić za telefon i zadzwonić na pogotowie.
- Hej, proszę pani! Proszę zadzwonić po karetkę - zwrócił się bezpośrednio do jednej z kobiet. Charlotte zawsze mu powtarzała, że przy tego typu sytuacjach nie można rzucać w przestrzeń haseł typu "Niech ktoś...", bo zazwyczaj mało kto weźmie to do siebie. W międzyczasie z auta wyszedł roztrzęsiony kierowca, który nieco rozhisteryzowany przyglądał się całemu zajściu.
Kiedy Ginny otworzyła oczy, Jake posłał jej lekki uśmiech, który zgasł zaraz po jej pytaniu.
- Co? Nie, nie. Przejeżdżałem obok - odparł szybko. Poczuł ulgę widząc, że Ginny jest przytomna i kontaktuje - nawet jeśli początkowo myślała że znalazła się w tej sytuacji przez niego. - Jak się czujesz? Boli Cię coś? - spytał, chwytając w dłonie jej twarz i próbując ocenić czy dziewczyna nie ma mętnego wzroku lub innych niepokojących objawów. - Spokojnie, zaraz przyjedzie karetka - dodał, żeby wiedziała że za chwilę otrzyma niezbędną pomoc. Miał nadzieję, że w ambulansie nie przyjedzie Mia, bo widok młodszej poobijanej siostry mógłby nieco wytrącić ją z równowagi.
- A pan co, nie widział jej? Miał pan czerwone, do jasnej cholerny - fuknął do kierowcy, który znalazł się tuż przy nich, upewniając się że z Ginny wszystko w porządku. Był to starzy pan, a jego roztrzęsienie wskazywało na to że nie zrobił tego umyślnie czy złośliwie. Albo żeby dać Ginny nauczkę, że przechodząc przez ulicę powinna zdjąć słuchawki czy coś takiego - bo takie przypadki też się przecież zdarzały.
- Ja... Nie chciałem... Pomyliłem gaz i hamulec... - zaczął się tłumaczyć dziadek, jednak widząc mordercze spojrzenie Jake'a natychmiast ucichł.
Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Gdyby tylko kontaktowała nieco lepiej na początku, z pewnością doceniłaby pomoc Jake’a i to jak szybko i zdecydowanie przystąpił do pomocy i wskazał odpowiednią osobę. Postąpił wzorowo, jeśli chodziło o wszelkie poradniki udzielenia pierwszej pomocy. Ale Ginny w pierwszych sekundach nie mogła się skupiać. Od tego uderzenia wszystko jej szumiało w głowie. Nie – nawet nie szumiało. W uszach słyszała okropny, wysoki dźwięk. Poza tym ramię bardzo ją bolało, podobnie jak noga i bok, i przez chwilę naprawdę była zdezorientowana. Ale to było pierwsze uczucie, bo kiedy tylko otworzyła oczy i spostrzegła twarz Jake’a tak blisko siebie, zaczęła odzyskiwać jasność umysłu. Nawet jeśli początkowo myślała, że to on ją potracił.
Ale autem? — spytała odruchowo i uparcie na jego słowa, jakby koniecznie chciała udowodnić, że to on ją potrącił. Tak naprawdę po prostu podświadomość jej szwankowała i próbowała dopasować niepasujące do siebie puzzle. Przełknęła ślinę i ciężko odetchnęła – z trudem niemalże. Wówczas poczuła dłonie Jake’a na swojej twarzy. Wówczas odwzajemniła już przytomnie jego spojrzenie. — Trochę boli, ale to nic takiego — skłamała automatycznie choć trochę niemrawo. Delikatnie skinęła głową na znak, że rozumie, iż karetka wkrótce dotrze.
Nie krzycz na tego pana. Zdarza się przecież — powiedziała Hargreevesowi i posłała pocieszający uśmiech staruszkowi. Wina nie do końca leżała po jego stronie. W końcu to ona weszła na jezdnię bez rozglądania się. —Ja wstaję — oznajmiła apodyktycznie i nawet spróbowała, pomimo tych dłoni na swoich policzkach, odpychając je niedbale. Ale nie mogła się wesprzeć na dłoniach, by wstać, bo momentalnie przeniknął przez jej ciało – ręce, ramię i wszystko – ból. Zresztą jej naskórek był wystarczająco zraniony, by nie szczypać. Złapała haust powietrza i ponownie jej oczy wypełniły łzy. Nie powinna wstawać choćby ze względu na to, że choć wypadek nie wyglądał na wyjątkowo niebezpieczny to jednak nie wiadomo czy nie doszło do uszkodzenia, którego być może nie widać na pierwszy rzut oka. I o ile do tej pory ból był znośny, to od momentu, gdy próbowała wstać, uderzył w nią mocniej.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake oczywiście nie robił tego wszystkiego po to, aby przypodobać się Ginny, czy nawet mieć potem argument w stylu "hej, przecież Ci pomogłem!". Zachował się tak jak na porządnego obywatela przystało i tak, jak wychowała go matka (God, bless Charlotte). Zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna może być w szoku, więc nie miał jej za złe tego, że w jej głowie pojawiło się podejrzenie że to Jake był sprawcą jej potrącenia. Tak naprawdę cieszył się, że dziewczyna kontaktowała i nawiązała z nim jakąkolwiek rozmowę. No a że przy tym nie straciła swojego charakterku - no cóż, tylko się cieszyć!
- Rowerem. Jechałem na przeciwko i widziałem wszystko. Próbowałem Cię ostrzec ale nie słyszałaś - wyjaśnił powoli, uważnie obserwując jej reakcje. Wyglądała już przytomnie, ale cóż, nie jemu to oceniać, nie był lekarzem. Za chwilę miała już otrzymać profesjonalną pomoc. - Nie kręci Ci się w głowie? Jeśli czujesz taką potrzebę, to może się połóż do przyjazdu karetki - zaproponował, chociaż Ginny uważał za tak upartą, że pewnie za chwilę będzie chciała wstać, otrzepie się i stwierdzi, że sama dojdzie do domu.
Z lekką dezaprobatą spojrzał na staruszka, w którego obronie niejako stanęła dziewczyna. Facet wyglądał na naprawdę przejętego, no ale - tak samo jak wcześniej - to nie rolą Jake'a było wydawanie jakichkolwiek wyroków i bawienie się w Strażnika Teksasu. Strażnika Lorne Bay tak właściwie.
- Hej, spokojnie. Połóż się, Ginny - tym razem przybrał już nieco bardziej stanowczy ton. Zdjął kurtkę, którą miał na sobie, zawinął ją w rulon i położył w miejscu, w którym - miał nadzieję - za chwilę spocznie głowa dziewczyny. Z oddali słyszał dobiegający sygnał karetki. - Już jadą, słyszysz? Za chwilę otrzymasz pomoc - oznajmił, a następnie skierował się do staruszka, który tak bardzo chciał im pomóc, że zaczynał robić się już upierdliwy. - Ma pan może wodę? Jeśli nie, proszę kupić małą butelkę w sklepie - polecił sprawcy wypadku, który po słowach Jake'a faktycznie skierował się do pobliskiego lokalnego sklepiku. - Proszę się odsunąć, naprawdę państwo nie pomagacie... - te słowa skierował z kolei do tłumu gapiów. Po jego słowach rzeczywiście część z nich zaczęła się oddalać, stwierdzając najwidoczniej, że to koniec showtime.
Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Rowerem… — powiedziała ze zmarszczeniem czoła, ale powiedziała to takim tonem jakby się z nim zgadzała. W końcu jej się wszystko zgrało i dopasowało. Dlatego skinęła głową delikatnie, aprobując te wyjaśnienia. Uznała, że dobra, to było możliwe, że jechał rowerem po drugiej stronie ulicy i był świadkiem tego wypadku. Prawdę powiedziawszy, to było trochę śmieszne, że Lorne było AŻ tak małe, że naprawdę zwykłym przypadkiem udało im się spotkać w takiej sytuacji. — Nie. Po prostu… tylko ten dźwięk — powiedziała mu i zacisnęła mocno powieki, bo ów wysoki dźwięk się nasilił i zmieszał z gwarem na ulicy. Ginny spróbowała się uspokoić i nie odlecieć i prawdę powiedziawszy to ponownie głos Jake’a sprowadził ją na ziemię. Bo dotarło do niej, że podniósł ostry głos na staruszka. Wysoki dźwięk w jej uszach ustał, a ona skupiła się już tylko na słowach, jakie padły z ust chłopaka. Dlatego zareagowała. Potrzebowała z kimś rozmawiać i skupiać się na słowach. Co prawda zaraz bezmyślnie podjęła próbę wstania, ale prawda była taka, że nie była w stanie.
Słysząc jego spokojny głos, tylko z niechęcią westchnęła, obserwując jego poczynania z kurtką. I gdy zwinął dla niej ten rulon pod głowę, ponownie westchnęła – tylko strasznie płytko tym razem w obawie o żebra – i chwyciła jego dłoń, której palce mocno ścisnęła i zaczęła powoli opadać plecami na asfalt. Gdy jej głowa napotkała materiał, jej postawa nieco się rozluźniła i tak samo poluzowała palce, by nie ściskać go tak mocno. Potrzebowała po prostu asekuracyjnej stabilizacji, ale kiedy już się położyła, doszła do wniosku, że może puścić jego rękę. Zamknęła oczy, nie chcąc już dłużej patrzeć na spanikowaną minę Jake’a. Niby spanikowaną, ale jednak przebiegło jej przez myśl, że chłopak zachowuje się bardzo dojrzale i adekwatnie do sytuacji. Gdy to sobie uświadomiła, niemal parsknęła śmiechem, ale powstrzymała się, pozwalając sobie jedynie na cień lekkiego uśmiechu. — Nigdy bym nie pomyślała, że akurat ty będziesz tym ogarniętym — mruknęła i po tych słowach przekrzywiła głowę i otworzyła oczy, by spotkać jego spojrzenie. — Chociaż… przecież twoja mama to szefowa oddziału ratunkowego — dodała jakby do siebie, bo nagle jej się to przypomniało. I przynajmniej strategiczne zachowanie Jake’a nabrało sensu.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake cały czas uważnie przyglądał się Ginny. Tak naprawdę po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji, więc musiał trochę improwizować. Działał instynktownie, a adrenalina tylko podbijała prędkość podejmowanych decyzji. Jednocześnie starał się zapewnić Ginny pewien komfort - na tyle, na ile można było mówić o komforcie w obliczu potrącenia. Dlatego ucieszył się w duchu, że nie pogardziła jego pomocą i z pomocą jego dłoni zsunęła się na asfalt. Upewnił się jeszcze, czy ma wystarczająco miękko, cierpliwie ją asekurując aż sama zdecydowała, że jest już okej. Kiedy parsknęła śmiechem Jake zmarszczył brwi, spoglądając na nią zaskoczony. Już miał pytać, co ją w tej sytuacji bawi, ale Ginny sama pierwsza odpowiedziała na to pytanie.
- Nie? Dlaczego? - spytał lekko rozbawiony, bo dobry humor dziewczyny - który nadszedł nie wiadomo skąd! - zaczął udzielać się i jemu. - Na zajęciach z pierwszej pomocy w liceum byłem jednym z lepszych. Brałem nawet udział w międzystanowych mistrzostwach i moja drużyna wygrała - dodał nieskromnie, choć Ginny z racji różnicy wieku pewnie nie była tego świadoma. A skoro Montgomery była w stanie się z nim porozumiewać, próbował podtrzymać rozmowę żeby po pierwsze nie myślała za dużo o wypadku, a po drugie - nie poddała się senności i nie straciła przytomności. - Fakt, mama zajmująca się tym na co dzień pomaga. Ale spokojnie, czasami też pozwalała mi się pobawić klockami Lego zamiast respiratorem - puścił jej oczko. W międzyczasie wrócił do nich staruszek - sprawca wypadku - z wodą. Jake natychmiast odebrał od niego butelkę i odkręcił ją.
- Dasz lekko się podnieść, żeby nabrać parę łyków? Pomogę Ci - zapewnił i asekuracyjnie wsunął dłoń pod kark dziewczyny, żeby pomóc jej unieść głowę. Czekał jednak aż Ginny sama się podniesie, wybierając do tego najlepszy dla siebie moment.
Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
W duchu musiała przyznać, że w każdym geście chłopaka było czuć troskę, jaką próbował ją tutaj otoczyć pomimo przecież ich niepewnej relacji i tego, jak ostatnio powiedziała mu przecież by ją zostawił w spokoju. I doceniała to, jak natychmiastowo zareagował, jak szybko skoordynował wezwanie pomocy oraz to, że wysłał starszego pana po wodę. Czuła się spokojnie i może nawet nieco zbyt spokojnie, co mogło oznaczać przykładowo, że adrenalina powoli zaczyna opadać. — Chyba kręci mi się w głowie — wyznała nagle, przymykając oczy i tylko mocniej ścisnęła palce Hargreevesa by upewnić się, że on wciąż tam faktycznie i fizycznie jest. Ale był i nawet podtrzymywał z nią rozmowę.
No tak, racja. Josh o tym mówił. I zawsze wspominał, że nie mamy czego się bać, gdy robiliśmy coś głupiego, bo ty jesteś w pogotowiu i znasz resystutację, choć on ubrał to w nieco inne słowa... — powiedziała niechętnie, bo jednak, gdy przypomniała sobie o byłym nieco zrzedła jej mina. Choć oczywiście sama myśl, że ktoś inny mógłby chociażby dotknąć Ginny była dla Josha niedorzeczna. Znając zycie to nawet w takiej krytycznej sytuacji jak ta, Josh mógłby mieć pretensje do Jake'a za to, że trzymał jej dłoń – gdyby byli oczywiście wciąż byli razem. Ciężko było jej to przyznać, ale tęskniła za poczuciem humoru Jake'a. I za tym jakim był po prostu fajnym chłopakiem. Dlatego choć pomimo absurdalnej sytuacji najchętniej by się roześmiała i z nim trochę podroczyła to jednak nie chciała by jeden incydent nagle sprawił że wszystko będzie ok. Dlatego nie odezwała się. — Dzięki — oznajmiła, gdy pomógł jej się nieco podnieść i z jego pomocą napiła się wody. Przynajmniej poczuła się trochę lepiej – albo to wciąż złudzenie? W każdym razie głośno odetchnęła, gdy obok podjechała karetka. Miała tylko nadzieję, że jej nie zabiorą do szpitala, bo przecież nie było aż tak źle. Wolała, żeby sprawdzili jej stan tutaj na miejscu.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake po prostu nie mógłby zostawić Ginny bez pomocy czy przyglądać się biernie całemu zajściu. Nawet jeśli parę dni temu dziewczyna powiedziała, że nie chce mieć z nim kontaktu, Hargreeves uważał dzisiejszą sytuację za stan wyższej konieczności. Działał dość instynktownie - nie kalkulował sobie w głowie że pomoc Ginny może być dla niego opłacalna, bo wtedy pojawiłaby się szansa na to, że Montgomery spojrzy na niego nieco bardziej przychylnym okiem niż dotychczas. Dlatego z ulgą obserwował, jak z dziewczyny powoli schodziło napięcie i wydawało mi się, że czuje się ona w jego towarzystwie całkiem komfortowo.
- Spokojnie, jestem tu. Przymknij oczy jeśli Ci to pomoże - odparł cicho, po czym odwrócił się w stronę paru stojących jeszcze gapiów i odgonił ich wolną dłonią, dając znak żeby jeszcze bardziej się odsunęli i nie blokowali dopływu świeżego powietrza.
Nieco się wzdrygnął, kiedy wspomniała o Joshu. Ostatnia ich rozmowa na jego temat skończyła się praktycznie urwaniem znajomości.
- Chyba nawet wiem jakie. Cały Josh - skomentował krótko, nie chcąc brnąć w te tematy. Typowy Josh, nawet ratowanie życia kojarzyło mu się dwuznacznie.
Kiedy na miejscu pojawiła się karetka, Jake odetchnął z ulgą że nie wysiadła z niej Mia. Na pewno i tak dowie się o wypadku, któremu uległa jej młodsza siostra, ale chyba lepiej aby nastąpiło to z opóźnieniem.
- Przyjechali sanitariusze. Dopuszczę ich do Ciebie, ale będę cały czas obok, dobrze? - zapewnił, aby dziewczyna wciąż mogła czuć się bezpiecznie, że ktoś znajomy jest obok i że w każdej chwili może go zawołać. I faktycznie, lekko się odsunął aby zrobić miejsce medykom - był jednak na tyle blisko, że wciąż znajdował się w zasięgu wzroku Ginny. Z trwogą przyglądał się, kiedy sanitariusze udzielali jej pomocy. Nie chciał tego wcześniej mówić głośno, żeby nie denerwować Ginny, ale spodziewał się że niestety Montgomery będzie musiała spędzić w szpitalu chociaż jedną noc na obserwacji. W razie czego był gotów jechać tam z nią i przez jakiś czas dotrzymać jej towarzystwa - przynajmniej dopóki sama go nie wygoni.
Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Ginny ani przez moment nie przemknęła myśl, iż Mia może gdzieś tam być obecna. Choć może powinna o tym pomyśleć? Chyba było jej po prostu w tej kwestii wszystko jedno. Wiedziała, że starsza Montgomery i tak prędzej czy później się dowie – prawdopodobnie sama będzie jej musiała po prostu opowiedzieć o tym wypadku. Po drugie wciąż wychodziła z założenia, że nic jej nie jest i nie ma potrzeby, by zatrzymywać ją (czy w ogóle zabierać) do szpitala i w tym aspekcie zamierzała się upierać. Prawdopodobnie wypisać na żądanie, jeśli będzie musiała. Pewnie nawet uspokoiłaby Jake’a w tym temacie, gdyby wiedziała, iż pojawienie się Mii w karetce tak bardzo go przerażało.
Dziękuję, ale wiesz, że już nie musisz. — To z pewnością nie było pytanie czy prośba. — Właściwie możesz już jechać dokądkolwiek zmierzałeś… Sanitariusze się mną zajmą — odparła na jego słowa. Wiedziała, dlaczego je wypowiedział i nie mogła go przecież winić za to, że chciał być przydatny. Pewnie w odwrotnej sytuacji sama by została – i hej, sama pewnie popędziłaby do szpitala, by dotrzymać mu towarzystwa, gdyby zaszła taka potrzeba. To znaczy… zrobiłaby to w tym idealnym świecie, gdzie poznaliby się nie poprzez Josha. — Kręgosłup nie wygląda na uszkodzony, ale zabierzemy panią do szpitala na prześwietlenie — oznajmił jej ratownik medyczny. Wiedziała, że zgodnie z procedurą musieli upewnić się czy wewnętrznie nie doszło do krwotoku albo innego uszkodzenia. — Może pani wstać? — spytał jeszcze. Mogła i nawet wstała z jego pomocą. Otulili ją kocem termicznym ratunkowym, kiedy siedziała w drzwiach otwartego bagażnika karetki i kazali zaczekać. Tak, więc czekała przez parę minut. Wiedziała, że nie daje się go po to, by człowiekowi było ciepło, ale po to, by osoba poszkodowana poczuła się lepiej – ukojona. I gdy tam tak siedziała jej wzrok skrzyżował się ponownie ze spojrzeniem Jake’a. — Jeszcze tu jesteś? — spytała lekko zdziwiona.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Wiedział, że nie musiał przy niej zostawać. Ba, być może Ginny nawet by sobie tego nie życzyła. Ale jednak nie darowałby sobie, gdyby po prostu ją tu teraz zostawił. Dlatego czuł, że niestety ale musiał jej jednak trochę narzucić swoje towarzystwo - przynajmniej dopóki nie będzie już całkiem bezpieczna.
- Nigdzie mi się nie spieszyło, po prostu wracałem od Charlotte - wyjaśnił, tradycyjnie mówiąc o matce po imieniu.
W ciszy przysłuchiwał się temu, co mówili sanitariusze. Nie posługiwali się żadnymi skomplikowanymi medycznymi zwrotami, więc ciężko było nie załapać że z Ginny na pierwszy rzut oka było całkiem okej. Obserwował uważnie jak siadała z tyłu karetki - już całkiem przytomna i opatulona kocem. Nieco nieśmiało podszedł w jej kierunku.
- No tak. Musiałem się upewnić, że wszystko z Tobą dobrze - odparł jakby mówił o czymś zupełnie naturalnym, opierając się ramieniem o otwarte drzwi. - Chcesz, żebym do kogoś zadzwonił? Może wolisz, żeby to ktoś poinformował Twoją siostrę? - dopytywał, chociaż zdawał sobie sprawę że telefon od obcego w sprawie stanu zdrowia członka rodziny potrafił przyprawić o zawał. Z drugiej strony, być może Ginny nie miała jeszcze siły na tę rozmowę. - Pewnie trafisz na oddział ratunkowy. Moja mama ma akurat tam dyżur, mogę dać jej znać żeby przygotowała Ci coś specjalnego na powitanie - zażartował, żeby trochę rozładować atmosferę. Miał nadzieję, że Ginny nie uzna że Hargreeves śmieje się z jej wypadku. - A może chcesz, żebym pojechał z Tobą? - spytał unosząc lekko brew. Tutaj chciał już dać wybór Ginny - jeśli naprawdę nie życzyła sobie jego obecności, to nie będzie jej się narzucał.
Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Zamrugała powoli i ze znużeniem – chwilę zajęło jej uświadomienie sobie kim była Charlotte. I kiedy dwa pasujące elementy kliknęły, oblicze dziewczyny rozjaśniło się ze zrozumienia. Ginny przypomniała sobie, jak wielokrotnie Josh podkreślał, jaka to niezła dupa z matki Jake’a. Oczywiście robił to za jego plecami, bo jakoś nigdy nie odważył się – na szczęście – na taki okropny komentarz w obecności chłopaka. Ale Ginny i tak skrzywiła się z niesmakiem na to wspomnienie, bo nie uważała, by takie uprzedmiotowianie czyjejś matki było w porządku. Jak i w ogóle kobiet. Boże, jak Josh wszystkich okropnie traktował – to było niepojętne. I co do każdego miał jakiś komentarz.
Siedząc na tyle karetki, poprawiła swoją spódnicę, co by jej niczego nie było widać i nagle uświadomiła sobie, że naprawdę ma zdarte kolana do krwi. Zupełnie jak za dzieciaka. Przejechała palcami po zadrapaniach i otuliła się nieco kocem, myśląc, że jest sama i zaraz pewnie wróci sanitariusz i zamknie drzwi karetki. Ale zamiast sanitariusza spostrzegła tylko Jake’a. Na jego pytanie tylko potrząsnęła głową przecząco. — Nie. Będzie lepiej jak sama jej powiem — oznajmiła i sięgnęła po torebkę, którą uprzednio przyniósł jej jeden z sanitariuszy. Wolała sama przekazać starszej siostrze komunikat i zapewnić ją, że czuje się dobrze. Zanurzyła dłoń w odmętach torebki, ale nie wyczuła telefonu. Zmarszczyła brwi i spróbowała spojrzeć poza stojącego przed nią Jake’a. — Widziałeś mój telefon? — spytała wreszcie z cichym westchnieniem i pokonana nieco, bo chyba nie było mowy, by sama przeszła ten odcinek, który dopiero co pokonała.
Wiem. Przecież ja… — urwała, przyglądając mu się nieco skonfundowana. Ona wiedziała, że Charlotte jest ordynatorką oddziału ratunkowego. I że może ją tam spotkać. Tylko oczy Jake wiedział? — Wiesz, że jestem na położnictwie, prawda? Odbywam staż w Cairns Hospital. — Może nie wiedział? Miał prawo nie wiedzieć. Chyba. W końcu zerwała z Joshem jeszcze w liceum – co w sumie nie było aż tak dawno temu dla niej – a potem już nie rozmawiała z Hargreevesem. Zignorowała też żarcik o przygotowaniu jej czegoś na powitanie. Zawahała się, bo z jednej strony trochę nie chciała, żeby sobie szedł. Ale z drugiej wiedziała, że tak będzie dla niej lepiej. — Nie. Naprawdę sobie poradzę — powiedziała jeszcze tylko.
Jake Hargreeves
ODPOWIEDZ