Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
#Chyba 24


W ostatnich tygodniach niezwykle wiele wydarzyło się w życiu Hyde’a - począwszy od rozmowy z biologiczną siostrą z którą chyba powoli dochodził do jako takiego porozumienia po ponad dwudziestu latach rozłąki, prze próbę naprawy swoich relacji z adopcyjnymi rodzicami aż po cały uczuciowy rozgardiasz powiązany z Julią oraz wiadomość iż może zostanie niedługo ojcem. Może gdyż kobieta nie była pewna kto jest ojcem dziecka, które nosiła pod sercem i ta myśl irytowała go na wielu płaszczyznach, sprawiając, że w ostatnich dniach chodził… poddenerwowany. A ten stan w przypadku pana Terrell należał do niezwykle niebezpiecznych, głównie przez jego skłonności do rozwiązywania spraw za pomocą pięści, jakie były dla niego charakterystyczne podczas czasów nastoletnich, gdy wypominano mu rodzinną tragedię.
Potrzebował się wyżyć.
I to nie w byle jaki sposób - potrzebował porcji adrenaliny jaka przepłynęłaby przez jego ciało połączonej z okrutnym zmęczeniem mięśni. Takim, aby ledwo był w stanie ruszyć ręką po tym wszystkim, a po powrocie do domu zwyczajnie padł, nawet nie zdejmując z siebie ubrań. Dłoń sama sięgnęła po telefon, a palce napisały odpowiednią wiadomość ustalając odpowiedni termin spotkania.
I tak też znalazł się tutaj - w ostatnim miejscu, w którym dało się zaparkować pośrodku lasu deszczowego. Kiedyś, gdy był małym dzieckiem bardzo bał się podobnych miejsc, trwało to jednak tylko do czasu gdy uświadomił sobie, że przyszło mu mieszkać z gorszym potworem, jakim była jego biologiczna matka. Widząc znajomy samochód sam zsiadł z motocyklu (jego kochany mustang nadal był w naprawie) i ściągnął kask, zerkając w stronę dobrego kumpla.
- Gotowy? - Spytał, ściskając jego dłoń w ramach powitania. Sam Hyde jak zawsze był przygotowany podręcznikowo w cały, potrzebny im sprzęt, butelki z wodą, piersiówkę z whisky oraz przygotowane jedzenie na wynos - w końcu gdy dojdą do samego szczytu, z pewnością będą głodni a Hyde, jako rasowy szef kuchni uwielbiał karmić innych ludzi swoimi specjałami. - Znalazłem nową ścianę, na którą możemy wejść. Znajomy mówił mi, że jest wymagająca ale ponoć warto. - Zapowiedział, po czym schował kluczki kask do schowka a kluczyki do plecaka, by ruszyć wąską ścieżką, która miała doprowadzić ich na miejsce. Milczał przez chwilę, ta cisza jednak nie była czymś złym -wręcz przeciwnie, Hyde O. Terrell doskonale wiedział, że w towarzystwie kumpla może pozwolić sobie na przerwy zadumy, pozbawione paplania ozorem. Nigdy nie wytrzymywał jednak w takich okolicznościach długo, to też zerknął kątem oka na twarz Roberta. - Co u Ciebie? Piszesz teraz coś nowego? - Spytał z zaciekawieniem, samemu posiadając komplet wszystkich dzieł, jakie stworzył jego przyjaciel. Doskonale wiedział, że wszelako pojmowany show-biznes był ciężkim kawałkiem chleba, sam poświęcił wiele aby znaleźć się w pozycji rozpoznawalnego szefa kuchni z własnym programem, książkami kucharskimi oraz całą ta otoczką - i dlatego właśnie nie widział niczego dziwnego we wspieraniu przyjaciela. Ostrożnie odsłonił wielki liść stojący na ich drodze, by w końcu mogli ujrzeć niemal pionową ścianę skalną, która miała być dzisiejszego dnia ich celem.

Robert Brown
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
pisarz horrorów, pan loczek — sieje zamęt i chaos
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, fan sportów ekstremalnych i dobrego jedzenia. Przyjazny, otwarty na innych i uczynny. Próbuje poskładać złamane serce.
Na miejsce przyjechał motorem, czyli swoim ulubionym środkiem transportu. Zdjął kask i zsiadł z maszyny, żeby rozprostować nogi. Niedawno wyszedł z ciągu pisarskiego, więc przez dobre kilka tygodni siedział w domu, co zaowocowało spadkiem kondycji fizycznej. Mózg za to chyba się przegrzał. W każdym razie dokończył pisać swoją najnowszą powieść i wysłał wszystkie siedemset siedemdziesiąt dwie strony do wydawnictwa, z nadzieją, że nie będą od niego wymagać zbyt wielu poprawek. W każdym razie miał wolne i nie bardzo wiedział co z tym zrobić. Energia aż go rozpierała i czuł się niczym młody Bóg - przynajmniej duchem, bo fizycznie raczej był bliżej emerytury. Kiedy dostał wiadomość od Hyde’a z zaproszeniem na skałki, uznał że to idealny pomysł. Da upust wewnętrznej energii i zrobi duży krok w stronę odzyskania kondycji fizycznej. Prawdopodobnie wieczorem będzie umierał, ale nie myślało się o takich rzeczach przed faktem. Podobnie jest z imprezami. Czy ktokolwiek, kto lubi się bawić, odmawia zakrapianej imprezy, mówią: “nie, sorry stary, nie idę, bo jutro będę miał kaca”. No chyba prawie nikt.
Dojechał na miejsce jako pierwszy, więc postanowił wykorzystać czas oczekiwania na podziwianie widoków i skupieniu uwagi na tym, aby nie zostać zabitym przez jakieś jadowite stworzenie. Urodził się i wychował w Australii, a dalej nie mógł się przyzwyczaić do wielkich pająków, węży i innych dziwnych poczwar, szczególnie jeżeli jakaś wlazła mu do domu. Niby taki pisarz horrorów, a kiedy ostatnio, tuż po przebudzeniu, natknął się na olbrzymiego węża pod prysznicem, piszczał jak mała dziewczynka.
W końcu podjechał kumpel i to na nim Robert skupił całą uwagę. Uścisnął mu dłoń i uśmiechnął się dziarsko. — Jak zawsze — odparł, chociaż prawda była taka, że bardzo często czegoś zapominał. Tak to jest z marzycielami, zawsze z głową w chmurach. Dobrze, że miał chociaż szczęście, bo gdyby był pechowcem, to pewnie już dawno by nie żył. Dobrze, że Hyde zabierał też super żarcie - lubił gotować i się dzielić, a Robert lubił jeść. Duet idealny.
Ruszył za mężczyzną. — Wymagająca? O, nie mogę się doczekać — powiedział, chociaż zaczął się zastanawiać czy aby na pewno jest gotowy na zwyczajną wspinaczkę, a co dopiero wymagającą. Nie zamierzał jednak narzekać. Będzie odważny i dzielny.
Ucieszył się, że został zapytany o pisanie, bo jeszcze nikomu się nie pochwalił swoim małym sukcesem. — Dobrze, że pytasz, bo oficjalnie skończyłem pracę nad Milczącym — odpowiedział z dumą w głosie. — Wczoraj wysłałem wszystko do wydawnictwa, więc mam chwilę przerwy, zanim zasypią mnie prośbami o poprawki, a później rozpocznie się cała promocja książki.

Hyde O. Terrell
niesamowity odkrywca
Lama
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Kiwnął głową z wyraźnym zadowoleniem, gdy kumpel przyznał się do tego, że jest gotowy na dzisiejszą wspinaczkę. Wydawać by się mogło, że oboje tego potrzebowali - chwili skupienia się na własnych mięśniach oraz skale którą mieli pokonać. Hyde potrzebował tego do uspokojenia myśli ciągle przewijających się przez jego głowę, a Robert by odnowić kondycję. Znali się już na tyle, że Hyde mniej więcej wiedział jak wyglądały ciągi pisarskie w wykonaniu jego przyjaciela, choć sam nigdy w podobny ciąg nie wpadał - czym innym była powieść, a czym innym wydane przez Terrella książki kucharskie z jego najlepszymi przepisami.
- Tak twierdził, mam nadzieję, że się nie rozczarujemy. - Bo faktycznie nie miał zamiaru zobaczyć na miejscu ledwie kilku kamyczków ułożonych jeden na drugim. Potrzebował wymęczyć mięśnie tak, aby ledwo był w stanie wsiąść na motocykl gdy już przyjdzie im skończyć z dzisiejszą atrakcją dnia.
Brwi mężczyzny uniosły się ku górze gdy przyszło mu dowiedzieć się o tej, jakże ważnej wiadomości z życia jego przyjaciela. I choć nie była to pierwsza powieść jaką wydał, Hyde za każdym razem cieszył się z jego powodzenia równie mocno. - To świetnie, gratuluję! - Przyznał z szerokim uśmiechem jaki pojawił się na jego ustach. - No to Apollonia pewnie cieszy się, że znów istniejesz w świecie żywych. Wiesz, czasem nam ciebie tutaj brakuje, gdy wpadasz w wir pisania. - Zażartował, przystając przed wysoką, skalną ścianką. Ostrożnie zsunął z ramion plecak, aby odnaleźć w nim wszystkie, najpotrzebniejsze sprzęty. - Macie już plan na promocję? - Spytał, bo i ta kwestia była niezwykle istotna, sam Hyde doskonale o tym wiedział. Za jego sukcesem na srebrnym ekranie oraz w świecie znanych kucharzy stał cały sztab ludzi oraz specjalistów wszelakich maści, którzy przy każdym działaniu oraz każdym nowym sezonie trudzili się okrutnie, aby zainteresować jego pracą jak najszersze grono odbiorców.
- Nie wiem jak ty, ale ja dziś odpuszczam asekurację. - Poinformował kilka chwil później, gdy był już przygotowany do wspinania się na skałę i zakładał ponownie plecak na plecy. Sam fakt, iż nie zamierzał się asekurować był jasną oznaką tego, że potrzebował się wyżyć oraz oderwać od swoich myśli - robił tak za każdym razem, gdy coś dręczyło jego umysł, a dodatkowa porcja adrenaliny zawsze zdawała się być dla niego lekiem na wszelkie troski oraz rozterki. - To co? Ostatni stawia browara? - Niska stawka, Hyde O. Terrell jednak nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił do tego odrobiny, nikomu nie szkodzącego, hazardu…Ot, uznawał to za odrobinę dodatkowej motywacji, aby dosięgnąć szczytu, znajdującego się daleko, daleko nad ich głowami.

Robert Brown
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
pisarz horrorów, pan loczek — sieje zamęt i chaos
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, fan sportów ekstremalnych i dobrego jedzenia. Przyjazny, otwarty na innych i uczynny. Próbuje poskładać złamane serce.
Książka książce nierówna, tak samo jak pisarz pisarzowi. Każdy miał co innego do napisania, inne pisarskie metody i inne sposoby na najwygodniejsze wykonywanie swojej pracy. Robert na przykład starał się dodawać sobie nowych wrażeń, które wywoływały w nim nieodkryte jeszcze emocje, najlepiej zaskakujące. W ekstremalnych sytuacjach nachodziły go przeróżne myśli, takie, których w zwyczajnych sytuacjach pewnie by nie uświadczył. Lubił to, chociaż nikt nie powiedział, że się nie bał. Często bał się jak cholera, niektórzy mogliby nazwać go nawet tchórzem. Nauczył się jednak ten strach pokonywać i po prostu liczyć do trzech, a potem robić co sobie zaplanował, czy by się paliło czy waliło.
Oby, oby — przytaknął, ale zamiast pokiwał głową, to nią pokręcił. Widocznie kłócił się już sam ze sobą. Cóż się dziwić. W końcu nie wyglądał tak, jak Hyde. Był raczej chuderlawy i niezbyt umięśniony. Z niego raczej sportowiec nie będzie, prędzej mózgowiec, poeta, artysta taki. W średniowieczu na przykład mógłby robić za barda, grajka ulicznego albo za pajaca, takiego który zabawia króla na dworze. Do tego na pewno nadawałby się bardziej, niż na rycerza.
Chciał się trochę zmęczyć, potrenować i dostać kilku napadów lękowych na dużej wysokości, ale później wolałby jednak móc wsiąść na motor i w dodatku bezpieczne dojechać nim do domu.
Szedł za kompanem, ostrożnie stawiając stopy. Nie chciał nadepnąć na jakiegoś węża. Uśmiechnął się szczerze, słysząc gratulacje. Najbardziej chyba lubił jak z jego sukcesów cieszyli się najbliżsi, oczywiście nie dlatego, że czuł się z tego powodu jakiś ważny, ale dlatego, że chciał aby jego twórczość naprawdę sprawiała innym radość.
Dzięki — odparł z faktyczną wdzięcznością, ale gdy padło imię Poli, uśmiech powoli zszedł mu z twarzy. — A wiesz… dawno nie rozmawialiśmy. Właściwie od wypadu do Vegas ciągle coś nam wyskakuje i jeszcze nie mieliśmy, no wiesz, chwili — mruknął trochę pokrętnie. Hyde był jedną z nielicznych osób, które wiedziały, że Robert i Pola wzięli w Vegas ślub. Brown zdawał sobie sprawę, że będzie musiał przeprowadzić z Apollonią poważną rozmowę, ale jakoś nic się w tym kierunku nie chciało kleić. Trochę mu to uciskało klatkę piersiową i odbierało dech. A co jeśli Poli nie zależy? Sam nie wiedział czy lepiej było się tego jednak dowiedzieć, czy pozostać w niepewnej, ale bezpiecznej, niewiedzy.
Moja agentka mówiła coś o spotkaniach z fanami i wywiadzie, ale nie znam jeszcze szczegółów — odpowiedział na pytanie o promocje jego nowej książki. Chciał dodać: ‘wszystko, byle nie Vegas”, ale mogłoby to zabrzmieć trochę chamsko, szczególnie, że wcale nie żałował niczego co się tam stało, no może oprócz wkładania banknotów do majtek striptizerowi w jednym z klubów. Wzdrygnął się na tę myśl, przystając tak, jak Hyde. Nawet nie zorientował się, kiedy dotarli do tej ścianki. Odchylił głowę, aby spojrzeć w górę. No, chyba ten znajomy mówił prawdę.
Rozpoczął przygotowania do wspinaczki, a gdy Hyde wspomniał, że się nie asekuruje, Robert spojrzał na niego z lekkim niedowierzaniem. Zauważył jednak, że przyjaciel wcale nie żartuje. No i co teraz? Robert miałby być gorszy i do śmierci słuchać, że czasami chyba zapomina jaj z domu? Do śmierci, czyli być może wcale nie tak długo, szczególnie, że podjął decyzję, aby również się nie zabezpieczać. — Asekuracja? Gdzie tam, tylko byśmy sobie zepsuli zabawę — odparł, po czym przełknął gulę, która utknęła mu na moment w gardle. Boże, miej ich w swojej opiece.
Taaa… Albo coś mocniejszego — odparł, słysząc zakład.

Hyde O. Terrell
niesamowity odkrywca
Lama
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Pan Terrell zmarszczył brew słysząc jakże nietypowe wieści.
Nietypowe, gdyż on sam wyobrażał sobie, że jeśli już jakaś kobieta zgodziłaby się za niego wyjść zrobiłby wszystko, aby jej nie stracić i nie pozwolić jej odejść. Był bowiem mężczyzną doszczętnie przekonanym o tym, że nie zasługiwał na szczęśliwą rodzinę oraz jakikolwiek dobre zakończenie; nie po tym, jak przypadkiem zamordował własną matkę nim ta udusiła jego starszą siostrę, która wzięła później na sobie całą winę. To paskudne poczucie, że i on powinien odkupić swoje grzechy (choć nie wiedział, jak) sprawiało, że uczepiłby się podobnej szansy mocno, poruszając niebo i ziemię byleby to wszystko wypaliło. I choć wiedział, że jego przyjaciel nie ma za sobą aż takich przeżyć, zwyczajnie nie potrafił go zrozumieć… Choć sam w ostatnich czasach nie potrafił zawalczyć o kobietę, która nie chciała opuścić jego głowy.
- Czekaj, ale jak to? Czemu nie rozmawiacie? - Spytał, bo faktycznie tego nie rozumiał, wlepiając przenikliwe spojrzenie niebieskich oczu w twarz przyjaciela. - Zależy ci na niej? - Kolejne, niezwykle istotne pytanie opuściło jego usta, bo przecież to również było kwestią istotną - śluby w Vegas miały to do siebie, że nie raz wiązały się ze spontanicznością oraz brakiem większego przemyślenia, Hyde jednak zawsze miał Roberta za całkiem rozsądnego gościa, który raczej nie posunąłby się do podobnych działań bez odpowiedniego powodu… Kobiety jednak były stworzeniami, które potrafiły namieszać w męskich umysłach sprawiając, że ci posuwali się do działań irracjonalnych, pozbawionych jakiejkolwiek logiki.
- Jeśli byś chciał, możesz przyjść do mnie do programu w ramach promocji książki. Wiesz, ugotujemy coś razem, pogadamy, opowiesz o książce a ja ją zachwalę… To niewiele, głównie oglądają mnie gospodynie domowe, ale zawsze coś, co nie? - W ten odrobinę pozbawiony braku jakiegokolwiek składu bądź ładu zaproponował współpracę. Bo tak, chciał pomóc przyjacielowi w odniesieniu kolejnego sukcesu jednocześnie posiadając do tego odpowiednią platformę którą, jeśli Robert będzie chciał, mogli wykorzystać - a to zadziałałoby pozytywnie na wizerunek ich obu, każdy więc wydawał się być wygranym.
Parsknął śmiechem, słysząc słowa przyjaciela dotyczące asekuracji. Sam nie myślał w ogóle o śmierci - potrzebował adrenaliny, skupienia na pracy własnych mięśni oraz bólu spowodowanego celowym skróceniem rozgrzewki. Tylko to było w stanie odsunąć jego umysł od tego, co się w nim przewijało.
- Stoi. - Zgodził się, nie widząc w problemu aby dzisiejszy wieczór zakończył się kilkoma, głębszymi drinkami. A potem zaczął się wspinać - ostrożnie, dokładnie wybierając miejsca w których palce czepiały się ściany, a stopy znajdowały oparcie na wąziutkich półkach skalnych. Brakowało mu tego - poczucia, że oto wszystko zależy od kolejnego ruchu, za który tylko on był odpowiedziany. - Pamiętasz tę artystkę, o której ci opowiadałem? - Zagaił w końcu czując, że musi to z siebie wydusić. - Jest w ciąży. I jest niewielka szansa, że mogę być ojcem… Nie jest pewna, kto nim jest. - Powiedział ostrożnie, nieodrywając spojrzenia od skalnej ścianki, zrzucając informacyjną bombę w najgorszym, możliwym momencie.

Robert Brown
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
pisarz horrorów, pan loczek — sieje zamęt i chaos
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, fan sportów ekstremalnych i dobrego jedzenia. Przyjazny, otwarty na innych i uczynny. Próbuje poskładać złamane serce.
Szczerze powiedziawszy to Robert sam tego nie rozumiał. Właściwie nie uważał siebie za jakoś super rozsądnego faceta. Znaczy był inteligentny, rozróżniał dobro od zła i starał się podejmować dobre decyzje, ale często bywał roztrzepany i impulsywny, gdy tylko ponosiły go emocje.
Znaczy… To skomplikowane. Chyba straciłem pewność siebie. Denerwuję się, że ona się będzie chciała z tego wycofać, a ja nie znajdę siły, żeby się temu postawić i wszystko się popsuje — mruknął, chociaż doskonale wiedział, że tak jak jest teraz też nie może być. — Oczywiście, że mi na niej zależy… Chyba już z piętnaście lat — dodał, bo faktycznie w jego przypadku powiedzenie “stara miłość nie rdzewieje” było w stu procentach trafne. W Poli zakochał się kiedy mieli po kilkanaście lat i do tej pory nie spotkał nikogo tak wyjątkowego. Co prawda miał pod koniec studiów pewien epizod, który mógł zmienić jego życie, ale los chciał, że to po prostu nie wyszło. Od tamtej pory z nikim się nie spotykał, aż do momentu, w którym do jego życia wróciła Pola i ponownie zawróciła mu w głowie. Obecnie wiedział doskonale, że ją kocha i musiał tylko podjąć męską decyzję, aby spotkać się z nią i jej to w końcu (na trzeźwo) powiedzieć. Był dorosły i musiał liczyć się z różnymi możliwościami, nawet odmową. Warto było jednak wykonać pierwszy krok, szczególnie jeśli mu na tym zależało.
Propozycja Hyde’a wydawała mu się całkiem interesująca. Może jego publika to nie sami fani horroru, który nie ma zbyt wiele wspólnego z gotowaniem (chyba, że makaron się rozgotuje albo cebulka przypali), ale kto wie komu przypadnie do gustu taka reklama. Może zyska nawet kilkoro nowych fanów?
Myślę, że to świetny pomysł. Bardzo chętnie. Co prawda nie mam gotowania we krwi, ale może uda mi się być chociaż odrobinę przydatnym — odparł wyraźnie zadowolony. Jeszcze nie miał okazji gotować na antenie i chętnie zobaczy jak to jest. Nie raz oglądał Hyde’a w telewizji i musiał przyznać, że to chyba całkiem fajna sprawa.
Wspinaczka szła mu trochę lepiej, niże się spodziewał. Wystarczyło, że był uważny i dokładny. Co prawda już czuł, że nazajutrz będzie prawdopodobnie czuł mięśnie, o których istnieniu nie wiedział, ale może to i lepiej? Chyba należał mu się porządny trening za te tygodnie fizycznego nieróbstwa.
Ta Jola? Janice? Julie? — rzucił, będąc pewnym, że to było coś na literę ‘J’. Pamiętał, chodziło o tę piękną brunetkę, z którą Hyde coś kombinował. Następna część wypowiedzi przyjaciela trochę zaskoczyła Roberta. — Ktoś tu nie uważał — skomentował żartobliwe, chociaż zdawał sobie sprawę, że temat jest poważny. — Kiedy się upewni kto nim jest? — spytał więc po krótkiej chwili, tym razem już całkowicie poważnie. Chwycił się wystającej skałki, a gdy jego palce lekko się obsunęły, serce zabiło, jakby chciało wyrwać się mu z klatki piersiowej. Zamarł i przytrzymał się mocniej, wstrzymując oddech. Policzył do trzech, po czym przeniósł dłoń w bardziej stabilne miejsce i podciągnął się. — Co zrobisz jeśli jest twoje? — spytał po chwili, odrobinę drżącym głosem.

Hyde O. Terrell
niesamowity odkrywca
Lama
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Pomruk zastanowienia wyrwał się z męskiej piersi, gdy Robert zdradzał mu zawiłości jego relacji z Polą. Sam Hyde O. Terrell mimo całkiem przyjemnej aparycji specem w sprawach damsko-męskich z pewnością nie był i choć wiedział co nie co, nie mógł uchodzić za specjalistę… Ta cała historia wydawała mu się co najmniej odrobinę dziwna, biorąc pod uwagę to do jakich uczuć przyznawał się mężczyzna.
- No to skoro ci na niej zależy, to co ty jeszcze robisz? - Spytał, naprawdę tego nie rozumiejąc. - Stary, jesteście po ślubie więc z jej strony też musi coś być. Weź się w garść, zbierz w odwagę i odezwij się do niej… Na pewno to jakoś ogarniecie, a jeśli dalej będziecie ale nie będziecie… Cholera Robert, stracisz ją nim się obejrzysz, nie daj jej się nad tym zastanawiać tylko dopilnuj, żeby już ci nie zwiała. - Pewność wybrzmiewała w głosie Terrella który, mimo swojego braku większego doświadczenia w dawaniu związkowych rad (jego związki bowiem zwykle należały do niezbyt udanych) był pewnym, że takie zawieszenie z pewnością doprowadzi co scenariusza, w którym przyjaciel straci ukochaną. A kucharzowi zawsze wydawało się, że jeśli kogoś się kocha to powinno się o niego walczyć - i choć doradzał to przyjacielowi, sam miewał z tym niewielkie problemy.
Uśmiechnął się słysząc, jak Robert zgadza się na jego propozycję.
- Spokojnie, dam ci proste zadania, żebyś wyszedł na bardziej obeznanego. - Stwierdził z rozbawieniem w głosie, bo przecież program był reżyserowany i nie miał problemy z tym, aby odpowiednio rozplanować pracę - robił to już w końcu nie raz. - Przekażę to wytwórni, pewnie mój manager szybko odezwie się do twojego. Szczegóły przegadamy przy browarze. - Bo tak, z tym przedsięwzięciem wiązało się odrobinę więcej niż tylko ich decyzje, Terrell jednak niezwykle doceniał działania managera który załatwiał te wszystkie brudne zdania jemu pozwalając po prostu działać i wykonywać kolejne polecenia powiązane z promocją.
Rozpoczęli więc wspinaczkę, a Hyde dość szybko dał pary z ust jeśli chodzi o problemy zalegające na jego barkach i sprawiające, że zwyczajnie chciał zniszczyć swoje mięśnie zmęczeniem z nadzieją, że odgoni to ciężkie myśli z jego głowy. - Julia. - Sprostował. - Weź, ja nawet nie pamiętam tamtego wieczoru. - Przyznał, nadal zjadany przez wyrzuty sumienia, że pozwolił sobie wtedy na tyle kieliszków tracąc panowanie nie tylko nad sobą ale i nad pamięcią, która nie chciała odnotować wspólnie spędzonej nocy… Przez co później niezwykle Julię zranił. - Za kilka tygodni będzie można wykonać badanie DNA. - Kilka tygodni, spędzonych pod znakiem zapytania, niepewności oraz zwykłego strachu. - Ja… Nie wiem. Nie chciałbym, żeby moje dziecko wychowywało się jak ja w rozbitej rodzinie, ale z drugiej strony… Cholera Brown, boję się, że odwali mi tak samo jak Marianne… - jego biologiczna matka, która próbowała zamordować zarówno Hyde’a jak i jego starszą siostrę. - I że skończy się to tragicznie. - Przyznał, niezwykle ciesząc sie, że w tym momencie skupiał uwagę na swoich ruchach.

Robert Brown
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
pisarz horrorów, pan loczek — sieje zamęt i chaos
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, fan sportów ekstremalnych i dobrego jedzenia. Przyjazny, otwarty na innych i uczynny. Próbuje poskładać złamane serce.
Hyde miał rację i Robert powinien wziąć się w garść najszybciej jak się da i porozmawiać w końcu poważnie z Polą. Już raz uciekła od narzeczonego w dzień ślubu, więc może i teraz próbuje się wycofać? Jeśli nie będzie działał szybko i zdecydowanie, to naprawdę może ją stracić, a tego nie chciał. — Tak, muszę ci przyznać rację. Nie mogę pozwolić, żeby do tego doszło. Za dużo nas łączy, żebym miał z tego tak łatwo zrezygnować, czy raczej pozwolić jej na rezygnację i być może kolejną ucieczkę — mruknął, po czym westchnął, obiecując sobie, że jak tylko wróci do domu (czyli przeżyje dzisiejszą wspinaczkę), to od razu umówi się z Apollonią i to tak szybko, jak tylko się da. A może powinien od razu do niej pojechać? Na pewno zrobi coś, aby szybko doprowadzić do konfrontacji.
Swoją drogą jaki ten Hyde był mądry i znał się na sprawach damsko-męskich jak nikt inny. Na pewno miał ogromne doświadczenie i może nawet robił jakiś kurs psychologiczny, kto wie. W końcu mogło być tak, że Robert nie wiedział wszystkiego o przyjacielu. Kto wie jakie ten ukrywa jeszcze asy w rękawie. Oprócz programu kulinarskiego koniecznie powinien się zastanowić nad dawaniem rad ludziom z problemami w związkach. To byłby hit.
Świetnie. Proste zadania brzmią wprost idealnie dla mnie. Na pewno dam z siebie wszystko — odparł na wzmiankę o gotowaniu na ekranie. Cieszył się, że będzie mógł spróbować czegoś nowego i to z Hydem. To na pewno zrobi mu dobrze, być może nawet im obu.
Wspinał się ostrożnie, wolniej od Terella, jednak mimo wszystko starał się go słuchać, tak jak ten wcześniej słuchał o jego problemach z Polą. Julia, no tak. Miał to imię na końcu języka.
Trudna sprawa — przyznał, przygryzając wargę i rzucając krótkie spojrzenie na tyłek przyjaciela, bo w zasadzie tylko to najlepiej mu się eksponowało w obecnej pozycji. — To już niedługo — podsumował, słysząc, że test będzie można wykonać już za kilka tygodni. — Spokojnie, dasz radę. Jestem pewny, że ci nie odwali. Chociażby dlatego, że nie jesteś Marianne — powiedział z pewnością w głosie, po czym wspiął się odrobinę wyżej, podciągając z cichym stęknięciem. Ustawił stopy pewnie na płycie skalnej i odetchnął. Jakie to było męczące i stresujące. Pewnie będzie spał dzisiejszej nocy jak aniołek.
A co Julia o tym myśli? Znaczy… Jeżeli to twoje, to planujecie być razem? Czy teraz w ogóle jesteście razem? — spytał odrobinę niepewnie. Jakie to życie było skomplikowane i pełne niespodzianek. Czasami chciałby po prostu być żółwiem i jak życie dawałoby w kość, to chowałby się w skorupie i miał wszystko w dupie. Chociaż teraz czasami też się tak zachowuje, zamykając w mieszkanku na kilka tygodni i pisząc. Czy to nie podobny mechanizm?

Hyde O. Terrell
niesamowity odkrywca
Lama
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Terrell wypiął dumnie pierś, gdy przyjaciel przyznał mu rację. Nie zdarzało się to często, czasem jednak posiadał przebłyski związkowego geniuszu, choć w dawaniu porad zdawał się być dużo lepszym niż w zastosowaniu ich w swoim przypadku. Zupełnie nie wiedział, na czym ta dziwna przypadłość posiadała cieszył się jednak, że jego słowa miały sens i w jakiś sposób mogły pomóc jego przyjacielowi. Bo nie chciał, aby Robert cierpiał ponownie z powodu niespełnionej miłości, samemu doskonale wiedząc, jak bardzo potrafiła skomplikować życie.
- No i tak trzymać! Weź sprawy w swoje ręce i tego nie spieprz. - Skwitował radośnie ciesząc się, że Robert nabrał takiego nastawienia… I mając nadzieję, że ten nie stchórzy ani nie zrezygnuje z podjętego planu. Bo o właśną przyszłość trzeba było walczyć, przynajmniej w teorii która nie wymagała od Terrella cięższego działania bądź pokonywania demonów, jakie się na nim ciągnęły. A tych było całkiem sporo, zwłaszcza, że życie dodawało mu coraz to kolejnych rozterek nie raz sprawiając, że gubił się w tym co powinien, a tym czego tak naprawdę, skrycie pragnął.
- Skopałbym ci tyłek, jakbyś tego nie powiedział. - Przyznał z rozbawieniem choć był pewien, że Brown zrobi wszystko aby ich wspólny odcinek wyszedł jak najlepiej. A fakt, że przyjaźnili się i znali prywatnie miał tylko wszystko uprościć, gdyż w towarzystwie przyjaciela oboje z pewnością będą czuli się swobodniej.
O ile nie spadną z tej wysokiej ścianki, gdy pochłonięci rozmową źle postawią stopę bądź nie znajdą oparcia pod palce. Hyde powoli dochodził do wniosku, że wspinanie się bez asekuracji było jednak całkiem głupim pomysłem. Zwłaszcza teraz, gdy skupiał się na odpowiedzi i zwerbalizowaniu tego, co pojawiało się w jego głowie choć nie było to prostym zadaniem, Hyde bowiem posiadał pewne problemy w rozmowach o uczuciach.
- Jesteś pewien, że nie jestem? - Spytał więc, zerkając w stronę przyjaciela na tyle, na ile pozwalała mu obecna pozycja. - Dobrze wiesz, że wybuchałem i miałem spore skłonności do agresji, a gdy Joan się znalazła i posłała mnie do diabła zalałem się prawie w trupa… - Przyznał, przewracając niebieskimi ślepiami czego przyjaciel nie mógł zobaczyć. Wiedział, że gdzieś tam w środku geny jego biologicznej matki nadal w nim istnieją, niczym ta paskudna czarna strona czyhająca na wypłynięcie i ukaranie go za przewinienia, za które nigdy nie poniósł odpowiedzialności. Bo choć to Joan, jego starszą siostrę, skazano za nieumyślne zabójstwo tak prawdą której nikt nie znał był fakt, że to on zadał cios w obronie siostry. I nigdy się do tego nie przyznał, brnąc w siatkę kłamstw usnutą przez Joan. - Jesteś pewien, że jej geny się nigdy nie odezwą? Bo ja nie… - Dodał z dziwnym smutkiem w głosie bo ostatnim czego chciał to stworzyć zagrożenie dla niewielkiej istotki, jaka rosła pod sercem Julii.
Westchnął więc ciężko.
- Nie rozmawialiśmy na ten temat a teraz… Jak jak chcę to ona ma obawy, jak ona chce to ja znajduję pretekst… Pokręcone to. - Przyznał, kręcąc z niedowierzaniem głową, w końcu w całym tym ambaras aby dwoje chciało na raz… I miał wrażenie, że właśnie w tamtym momencie rozmijali się z Julią mocno z tej kwestii. W tym też momencie spróbował oprzeć stopę na jednym z kamieni, ten jednak osunął się sprawiając, że ciało Hyde zatrzymało się jedynie na rękach.
Pięknie.

Robert Brown
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
pisarz horrorów, pan loczek — sieje zamęt i chaos
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, fan sportów ekstremalnych i dobrego jedzenia. Przyjazny, otwarty na innych i uczynny. Próbuje poskładać złamane serce.
Robert nie chciał spieprzyć tego, co było między nim, a Polą. Nie był jednak pewien czy pokona syndrom uciekającej pnanny młodej. Miał wrażenie, że po ślubie w Vegas, Pola coraz bardziej się od niego odsuwała. Może to jednak nie był taki genialny pomysł? Wtedy, podczas ich wypadu do świątyni hazardu, ona wydawała się taka szczęśliwa. Być może wątpliwości pojawiły się dopiero później? Może boi się zaangażować? Robert też był tym zestresowany, ale i podekscytowany, bo mimo nerwów doskonale wiedział, że Pola jest tą jedyną. Gorzej, jeżeli ona nie była pewna, czy on jest tym jedynym. W końcu raz prawie wzięła ślub z kimś innym, tylko uciekła dosłownie sprzed ołtarza. Czy to ten moment, kiedy można śmiało powiedzieć, że historia lubi się powtarzać? Oby nie.
Uśmiechnął się lekko, uznając że skopanie jego tyłka przez Hyde’a, mogłoby się skończyć wizytą w szpitalu (zważając na to, jak ciężkie są buty Terrella, a ja wrażliwa dupa Browna).
Z tyłkiem w gipsie wyglądałbym śmiesznie — przyznał, również lekko rozbawiony.
Gdyby Robert czytał przyjacielowi w myślach, to na pewno doceniłby to, że ten powoli przyznawał się przed samym sobą jak nieodpowiedzialnym pomysłem było wspinanie się bez asekuracji. Brunet powtarzał to sobie co jakiś czas, szczególnie gdy miał wrażenie, że źle postanowił nogę albo, gdy skała kruszyła się pod jego palcami.
Wiem — przyznał. — Jednak zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji, a błędy popełnia każdy, grunt to się na nich uczyć.
Podciągnął się i postawił stopę na kawałku skały, który zatrzeszczał i odłamał się z nieprzyjemnym łupnięciem. Robert musiał przylgnąć do skalnej ściany i szybko poszukać innego oparcia.
Geny na pewno się odezwą. Masz jednak przewagę i predyspozycje do tego, by w porę nad swoimi zachowaniami zapanować — powiedział szybko na wydechu i odetchnął głęboko. Czuł kropelki potu, spływające mu po czole. O mały włos.
Może zróbcie coś innego? Romantyczna kolacja? Weekend gdzieś daleko stąd? Zamiast rozmawiać na trudne i niewygodne tematy po prostu pobądźcie razem, bez nacisków na cokolwiek — zaproponował ostrożnie, a potem zobaczył jak Hyde wisi na rękach. — O Boże nie puszczaj się! Nie umieraj! Jak zobaczysz długi tunel, to nie idź w stronę światła! —wrzasnął dramatycznie, po czym zaczął przemieszczać się w stronę mężczyzny. Powoli, ale najszybciej jak mógł. — Co mam robić? — spytał w międzyczasie, z paniką wypisaną na twarzy.

Hyde O. Terrell
niesamowity odkrywca
Lama
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Prychnął pod nosem rozbawieniem, gdy słowa przyjaciela doleciały do jego uszu. Tak, z pewnością wyglądałby zabawnie z tyłkiem wsadzonym w gips i Terrell z pewnością miałby z tego całkiem niezły ubaw… Przynajmniej do czasu, gdy okazałoby się, że mężczyzna jest w potrzebie i potrzebuje pomocnych dłoni kumpla. Wtedy zapewne Hyde byłby pierwszy w kolejce do pomocy, niezależnie od tego, jak bardzo dziwnych zadań miałby się podjąć. Ciężkie westchnienie wyrwało się z jego ust gdy przeszli na temat jego przeszłych doświadczeń. Hyde doskonale wiedział, że to wszystko nie było takie proste oraz optymistyczne - a raczej tak podpowiadały mu jego obawy, które nadal były żywe w jego głowie, nie pozwalając spojrzeć łaskawiej na temat. Prawdą w końcu było, że nie miał prawa do szczęśliwego zakończenia, a temat matki ciągle ciągnął się za nim cieniem, nie raz napełniając przekonaniem, że nie zasługuje na prawdziwe szczęście.
- Nie wiem, czy będę w stanie nad tym zapanować jeśli to przyjdzie… I czy w ogóle mogę mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie. - Przyznał więc zupełnie szczerze, bo przecież Robert doskonale wiedział, z czym wiązały się jego przeżycia oraz doświadczenia. I choć temat był posępny i zanosił się na negatywny koniec, Hyde uśmiechnął się kącikami ust na wspomnienie zwykłej, prostej randki z Crane.
- Nie wiem, czy to by wypaliło, wiesz? Ta dziewczyna jest ucieleśnieniem chaosu i nic przy niej nie wydaje się być pewne. Po za tym… Cholera, zardzewiałem w tych wszystkich randkach. Nie wiem, czy w ogóle umiałbym z nią iść na taką oklepaną kolację… No i wiesz, ona nie jest typem romantyczki… - Zamyślił się, bo przecież choć znali się niedługo, Hyde doskonale wiedział, że wszelkie romantyczne gesty raczej nie wiązały się z jej zadowoleniem. Julia Crane absolutnie była kobietą wyjątkową, której nie dało się wpisać w żadne, do tej pory znane mu ramy. - Ale spędzanie razem czasu… No, na to znalazłbym trochę sposobów, zwłaszcza, że muszę zrobić mały remont Rity. - I coś, jakiś niewielki ułamek jego głosu ukazywał dumę samym faktem, że oto znalazł kobietę, której nie przeszkadzała miłość do samochodów oraz która sama chętnie ubrudziłaby sobie ręce smarem.
- Nie puszczam się, jestem porządny! - Odpowiedział, próbując utrzymać się na ściance. - To chyba zły dzień, dla odkrywców… Pomóż mi zleźć, jedziemy się napić. - Tak, to był właśnie ten moment w którym zapadła najważniejsza, męska decyzja. Wspinaczka bez asekuracji oraz tematy sercowych rozterek nie były najlepszym połączeniem, należało więc zamienić wspinaczkę na… alkohol, oczywiście.
Bo to faktycznie był zły dzień dla odkrywców nowych szlaków.

| zt. Robert Brown
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
ODPOWIEDZ