masażysta — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
27 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
impulsywny, łaknący uwagi i zagubiony facet, który chciałby zadowolić wszystkich wokół, byleby tylko go nie zostawili. przez to zupełnie nie myśl o sobie i skończył w pracy, która ani trochę go nie cieszy i w związku bez miłości, przynajmniej z jego strony
Przegrane losowanie słomek dziś zemściło się na nim paskudnie, ponieważ to oznaczało, że z całego towarzystwa tylko on nie będzie mógł pić alkoholu. Dlaczego? Bo przypadła mu nieszczęsna rola kierowcy. Jasne, lubił jeździć samochodem, ale nie na imprezy. Los jednak zdecydował, że tego dnia to on będzie musiał później odwieźć znajomych do domów, co nie uśmiechało mu się, ale pogodził się ze swoją rolą na ten wieczór i pojechał z całym towarzystwem do klubu, w którym zazwyczaj się bawili. Do miejscowego w Lorne Bay rzadko zaglądali, ponieważ był na tyle szemranym miejscem, że wszyscy zgodnie woleli unikać tego miejsca i pojechać do pobliskiego miasta, gdzie mogli bawić się w nieco pewniejszym środowisku. I po dotarciu na miejsce rzeczywiście byli w stanie dobrze się tam bawić, wszyscy, choć Sonny pechowo nieco od reszty towarzystwa odstawał. Starał się im dorównać i wbić w ich rytm pomimo dzisiejszej trzeźwości, ale jak to zwykle bywa, brakowało mu tego rodzaju luzu, który zwykle się ma po wypiciu czegoś mocniejszego. Mimo to nie był w stanie narzekać na cokolwiek, bo bawił się nieźle. I może nie wypił dziś ani grama alkoholu, ale za to wlał w siebie inne kolorowe napoje, które wreszcie podziałały i zmusiły go do tego, żeby poszedł za potrzebą. Miała to być krótka wizyta w klubowej toalecie, w której nikt nie chce spędzać więcej czasu niż to konieczne i z nim nie było inaczej, ale coś sprawiło, że jednak został tam na dłużej. Po wyjściu z męskiej toalety zauważył jak z sąsiedniej, damskiej, wyszła dziewczyna, która zaczęła komentować, że jest tam jakaś laska, jak to ona ujęła, która najwyraźniej przesadziła z piciem, bo tuliła się do białego. Z jednej strony, co mu do tego, że jakaś dziewczyna za dużo wypiła, prawda? Wiedział jednak, że takie sytuacje potrafią być nieciekawe, a on nie miał pojęcia czy była sama, czy może był obok niej ktoś, kto byłby w stanie jej pomóc, dlatego zainteresował się. Gdyby przeszedł obok tego obojętnie, później nie dałoby mu to spokoju. A zatem stanął pod drzwiami damskiej łazienki, obok której na razie nikt więcej się nie kręcił i zapukał w nie dosyć mocno, licząc, że jeśli w środku był ktokolwiek w miarę panujący nad sytuacją, to usłyszy go. - Uhm, czy wszystko w porządku? - również to pytanie zadał głośniej na wypadek, gdyby coś innego miało go zagłuszyć. Bądź co bądź w takich miejscach o to wcale nie tak trudno.

Gia Faraday
sumienny żółwik
Edyta
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.

[akapit]

DWA

Lubiła wyjścia ze znajomymi, choć sama preferowała miejsca mniej oczywiste niż tętniący życiem klub, z którego zazwyczaj wychodziło się z bólem głowy. To miejsce nie było wymarzonym, do spędzenia piątkowego wieczoru, ale tak, jak znajomi Gii znosili jej dziwactwa, podobnie i ona czasami zmuszona była się dostosować. Gdy grupa koleżanek, z którymi niegdyś chodziła do szkoły średniej, zarządziła, że ten dzień spędzą poza miastem, sama zrobiła dokładnie to, co robiła cała reszta – nałożyła makijaż, ułożyła włosy, a na koniec wcisnęła się jeszcze w sukienkę, która w znacznym stopniu ograniczała jej swobodę ruchu. Nie bawiła się dziś więc jakoś super wyśmienicie, ale ostatecznie nie chodziło przecież wcale o możliwość wytańczenia się do rytmów porządnej muzyki, a po prostu o to, aby spędzić czas ze znajomymi. Na to nie mogła narzekać, choć sprawy nieco skomplikowały się, kiedy nagle jedną z jej koleżanek dosłownie ścięło z nóg. Cała reszta odłączyła się od nich już pewien czas wcześniej, dlatego Gianna jakby została ze wszystkim sama. Nie mając zbyt dużego pola do popisu, zabrała swoją znajomą do tutejszej toalety, mając nadzieję, że tam zrobi jej się nieco lepiej, ale to również nie przynosiło skutku. Co więcej, nie była w stanie zrobić nic ponad to, ponieważ nie chciała zostawiać jej tu samej. Była zupełnie odcięta od rzeczywistości i gdyby Faraday wyszła choć na moment, istniało spore prawdopodobieństwo, że jej znajoma utopiłaby się w toalecie.
Spędziły tam już dobre kilkanaście minut, może nawet trochę więcej, a stan jej koleżanki wcale się nie poprawiał. Gia powoli zaczynała się tym martwić i bliska była rozpłakania się, kiedy za drzwiami toalety usłyszała męski głos. Serce momentalnie zabiło jej szybciej, ponieważ wystraszyła się, że był to ktoś z ochrony i zaraz zostaną stąd wyrzucone, a przecież to na pewno w niczym by nie pomogło. Właśnie dlatego w pierwszym odruchu skłamała. - W porządku! Nic się nie dzieje - odpowiedziała, po czym nawet spróbowała podnieść swoją koleżankę, ale to nic nie dało. Ta osunęła się po ściance kabiny i bezwładnie padła na podłogę. - Nie, nie, nie! Cholera - zaklęła pod nosem i podjęła się kolejnej próby, znów bezskutecznej. Nie miała na tyle siły, aby cokolwiek tutaj zdziałać, dlatego chwilę później jęknęła z rezygnacją. Mogła dalej siłować się tutaj ze zwłokami, albo pozwolić na to, żeby zostały wyprowadzone. Ten drugi scenariusz nagle wydał jej się lepszy, ponieważ wiązał się z tym, że przynajmniej znajdą się na zewnątrz i łatwiej będzie im wrócić do domu. Zdecydowała się więc otworzyć drzwi, ale… zatrzask przestał z nią współpracować. Szarpnęła raz, drugi, a później nawet pchnęła drzwi ręką, ale to nic nie dało. Była w tej toalecie dosłownie uwięziona. - Halo? - odezwała się, niepewna tego, czy mężczyzna dalej znajdował się po drugiej stronie. Nie wiedziała też, czy był w stanie jakkolwiek jej pomóc, ale jeśli nie, może mógł przynajmniej kogoś tutaj wezwać. Ostatnie, czego chciała, to spędzić noc w klubowej toalecie z koleżanką, która nawet nie kontaktowała.

Sonny Chapman
masażysta — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
27 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
impulsywny, łaknący uwagi i zagubiony facet, który chciałby zadowolić wszystkich wokół, byleby tylko go nie zostawili. przez to zupełnie nie myśl o sobie i skończył w pracy, która ani trochę go nie cieszy i w związku bez miłości, przynajmniej z jego strony
Dla każdego wymarzony plan na piątek prezentował się inaczej. Dla Sonny’ego akurat wypad na imprezę ze znajomymi prezentował się jako idealny plan na spędzenie wieczoru, ponieważ nie był fanem przesiadywania w domu. Lubił wszelkiego rodzaju wyjścia i spędzanie czasu pośród innych ludzi, a taki wypad na pewno był w stanie mu to zaoferować, dlatego cieszyła go wizja takiego piątku. Jedynym mankamentem było to, że rola kierowcy w pewnym sensie go ograniczała, ale nie skarżył się i radził sobie nawet bez alkoholu, który jego znajomi w siebie wlewali. On zaś raczył się kolejnymi napojami bezalkoholowymi, które zaprowadziły go do klubowej toalety i dobrze, bo dzięki temu dowiedział się, że ktoś może potrzebować pomocy. Chapman nie potrafił być obojętny na takie rzeczy, dlatego zaraz zainteresował się tym i zaczął dopytywać o to, czy wszystko w porządku. Chciał w ten sposób upewnić się, czy osoba, która przesadziła z piciem, ma tam w ogóle jakąś pomoc, bo z tego co podsłuchał od innych dziewczyn, które wyszły w toalecie, sama nie była w najlepszej kondycji. I swoją odpowiedź otrzymał dosyć prędko. Po niej, skoro nie był tutaj potrzebny, zamierzał wrócić do swoich znajomych, jednak wtedy usłyszał to: “Nie, nie, nie! Cholera” i zatrzymał się. - Na pewno wszystko w porządku? - odezwał się jeszcze raz, a niedługo po tym usłyszał to szarpanie klamki, po którym drzwi ani drgnęły. Już to dało mu do myślenia i sprawiło, że postanowił zainterweniować. - Chwila - odpowiedział po usłyszeniu tamtego halo, a później chwycił klamkę po swojej stronie i rozpoczął szarpaninę z drzwiami, która przyciągnęła uwagę osób najwyraźniej wybierających się do toalety. - Koleżanka zatrzasnęła się w środku - wyjaśnił im i uśmiechnął się niewinnie, dochodząc do wniosku, że to, co robił musiało wyglądać podejrzanie, dlatego wolał wytłumaczyć, co tutaj robił. Po tym kontynuował tę walkę, którą ostatecznie udało mu się wygrać. Drzwi odpuściły i otworzyły się, a przed Sonnym stała teraz… - Dziewczyna od świeczek? - jego pytający ton głosu był wywołany zaskoczeniem tym spotkaniem, a nie niepewnością z kim miał do czynienia. Gię poznał od razu i nawet mimowolnie uśmiechnął się na jej widok, nazywając ją dziewczyną od świeczek tylko dlatego, że jej imienia nie znał, a to jedyne, co mu się z nią kojarzyło obecnie. Zaraz po tym, zerkając za jej ramię i spostrzegł jej koleżankę, która, delikatnie mówiąc, nie prezentowała się najlepiej. - Czy ona… Może powinniśmy ją stąd zabrać? - zaproponował, dochodząc do wniosku, że pijanej lepiej tu nie przetrzymywać i nie czekać, aż ochrona się zorientuje. Poza tym zakładał, że świeże powietrze, którego tutaj nie uraczy, mogło dziewczynie trochę pomóc. Jeśli dobrze zakładał i była jedynie pijana, a nie działo się z nią coś gorszego. I tak, od razu zadecydował, że oni razem powinni się tym zająć, zamiast pytać Gię czy potrzebowała jego pomocy. Doszedł do wniosku, że nie zaszkodzi, jeśli jej pomoże, dlatego trochę się teraz z tym narzucił.

Gia Faraday
sumienny żółwik
Edyta
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Niezależnie od upodobań, wątpliwym jest, aby ktokolwiek mógł wymarzyć sobie na piątkowy wieczór akurat zatrzaśnięcie się w klubowej toalecie. Ba, już wcześniejsze położenie Gii wiele pozostawiało do życzenia, ponieważ jako jedyna pozostała na placu boju i skłonna była ogarnąć koleżankę, która sama nie dałaby sobie rady. Kiedy jednak drzwi nie chciały się otworzyć, odrobinę się przestraszyła. Miała też dość całego tego wypadu i nie pragnęła niczego, poza powrotem do domu i upchnięciem swojej koleżanki do łóżka. Marzyła o tym, aby nadszedł już kolejny dzień, bo nie musiałaby dłużej się męczyć. W chwili obecnej nie była jednak w stanie tego przeskoczyć, co więcej, nie była nawet w stanie wydostać się z tej cholernej toalety, w czym najwyraźniej postanowił jej pomóc mężczyzna, który znajdował się za drzwiami. Do tej pory przekonana była, iż miała do czynienia z ochroniarzem, choć słowa, które padły z jego ust w momencie, w którym sam zaczął szarpać za klamkę, nie do końca jej zagrały. Gianna jednak nie analizowała ich, tylko w duchu modliła się o to, żeby udało im się otworzyć te cholerne drzwi. A kiedy to się udało, była równie zaskoczona co brunet. Miło było jednak dostrzec teraz jakąś przyjazną twarz. - Chłopak od damskiej toalety? - odbiła piłeczkę, tym samym dając mu do zrozumienia, że nie było to miejsce, w którym spodziewała się go zastać. Teraz, kiedy miała okazję przyjrzeć mu się lepiej, mogła wybić sobie z głowy obawę o to, że przyszło jej się zmierzyć z ochroniarzem. Jego strój odbiegał od tego, które zazwyczaj nosili bramkarze w klubach, dlatego odrobinę się uspokoiła. Nie oznaczało to jednak, że nie chciała wiedzieć, co w ogóle tutaj robił. Zanim o cokolwiek zdołała zapytać, Sonny zwrócił uwagę na jej koleżankę, w odpowiedzi na co Gia jęknęła wyraźnie już tym zmęczona. - Nie daję rady jej podnieść - wyjaśniła i wygięła usta w grymasie, który jasno sugerował, że nie była z takiego obrotu spraw zadowolona. Nie chciała nikogo angażować w tę akcję ratunkową, a już na pewno nie chłopaka, który pewien czas temu został jednym z jej nielicznych klientów. Rzecz w tym, że pracownia ze świeczkami była jedną z nielicznych rzeczy, które jej w życiu wyszły, dlatego bardzo zależało jej na tym, aby wykazywać się odpowiednim profesjonalizmem. Obecnie trochę go jednak zabrakło, ale przecież nie mogła upierać się, że sama sobie ze wszystkim poradzi. Ewidentnie potrzebowała pomocy, a Chapman był najwyraźniej jedynym, który był w stanie jej ją zaoferować, dlatego teraz zamierzała z niej skorzystać, przesuwając się lekko, aby umożliwić mu wejście do kabiny.

Sonny Chapman
masażysta — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
27 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
impulsywny, łaknący uwagi i zagubiony facet, który chciałby zadowolić wszystkich wokół, byleby tylko go nie zostawili. przez to zupełnie nie myśl o sobie i skończył w pracy, która ani trochę go nie cieszy i w związku bez miłości, przynajmniej z jego strony
Patrząc na to, jak rozwinął się jej wieczór, rzeczywiście nie można powiedzieć, żeby był do pozazdroszczenia. Całe szczęście, że Sonny nie doświadczył podobnych akcji ze swoimi znajomymi, przynajmniej dziś, ale co z tego, skoro już postawił sobie za cel udzielenie pomocy dziewczynie z toalety, kimkolwiek ona była? A raczej one, bo prędko dowiedział się, że musiały być tam dwie osoby, jedna pijana, druga zaś trzeźwa i nie panująca nad sytuacją. Takie przynajmniej odniósł wrażenie, przysłuchując się wydarzeniom przez drzwi. W takich okolicznościach już na pewno nie mógł zostawić ich samych, dlatego zaczął walkę z zatrzaśniętymi drzwiami, ściągając w ten sposób na siebie uwagę innych, ale chyba udało mu się wybrnąć z tego gładko. Albo po prostu dziewczyny, które go nakryły, właśnie poszły do ochroniarza, żeby donieść mu, że jakiś gość próbuje wbić do damskiej toalety, to również była prawdopodobna opcja, jednak miał nadzieję, że akurat ona się nie urzeczywistni. I zamiast skupiać się na tym, całą swoją uwagę na początek wolał poświęcić tym drzwiom, które wreszcie udało mu się otworzyć. A za nimi znalazł znajomą twarz, której widok z jakiegoś powodu go ucieszył, choć okoliczności spotkania raczej do najbardziej pozytywnych nie należały. - Wystarczy Sonny - odparł i zaśmiał się krótko. Chłopak od damskiej toalety ani trochę nie brzmi korzystnie, więc wolałby, żeby to określenie nie przykleiło się do niego na dłużej, dlatego postanowił od razu przedstawić się, aby jego imię zaczęło przewijać się w rozmowie. - W takim razie ja spróbuję - zaproponował, a gdy Gia ustąpiła mu miejsca, wyminął ją, aby podejść do jej koleżanki obok której zaraz przykucnął. - Hej. Pozwól, że… - wiedział, że pewnie i tak to, co do niej mówił, za bardzo teraz do niej nie docierało, ale postanowił podejść do niej bardziej personalnie niż po prostu jak do zwłok, które musiał stąd wytargać. Zaraz po tym objął ją odpowiednio i podtrzymując ją, pomógł jej wstać… a raczej podniósł ją z tej podłogi, bo sama niewiele do tej czynności wniosła. Całą robotę odwalił brunet, który cały czas ją trzymał, bo wiedział, że kiedy tylko ją puści, ona nie da rady utrzymać się na nogach. - Masz wszystkie jej rzeczy? - zapytał, aby upewnić się, że mogli już stąd wyjść i udać się na zewnątrz. Nie mogli niczego tu zostawić, tym bardziej, że raczej dziewczyny nie planowały już powrotu tutaj. Na pewno nie koleżanka Gii, która zdecydowanie nie była zdatna do kontynuowania zabawy czy robienia czegokolwiek jeszcze tego wieczora. Potrzebowała wypoczynku, żeby się pozbierać, choć to na pewno nie pomoże jej uniknąć gigantycznego kaca, który, jak wydawało się teraz Sonny’emu, dopadnie ją następnego dnia.

Gia Faraday
sumienny żółwik
Edyta
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Musiałby chyba powtórzyć je jeszcze kilkukrotnie, aby Giannie zapadło ono w pamięć. Nie chodzi bynajmniej o to, że Faraday nie uważała go za godnego zapamiętania. Wręcz przeciwnie, w chwili obecnej udowadniał, iż był naprawdę w porządku, ale Gia była na tyle zagubiona w całej tej sytuacji, iż nie potrafiła przywiązać większej wagi do tego, że przed chwilą jej się przedstawił. Sama zresztą też nie odwdzięczyła mu się tym samym, w gruncie rzeczy dlatego, że podobne formalności mogły zaczekać na inną okazję. W chwili obecnej najistotniejsza była tutaj jej koleżanka, która poniewierała się po klubowej podłodze, która niekoniecznie zachwycała czystością. Teraz było jej prawdopodobnie wszystko jedno, ale kiedy Faraday nazajutrz jej o wszystkim opowie, na pewno nie będzie z tego powodu zadowolona. Może więc powinna oszczędzić jej szczegółów? Taka myśl przemknęła przez jej umysł chwilę po tym, jak brunet zadeklarował się, że spróbuje poradzić sobie z jej koleżanką. Nie miał nawet pojęcia, jak bardzo Gia była mu teraz wdzięczna za to, że postanowił zabawić się w rycerza w lśniącej zbroi. Kiedy siedziała w tej toalecie, naprawdę zaczynała myśleć, że nie zdołają wydostać się stamtąd o własnych siłach, i to jeszcze zanim okazało się, że drzwi przypadkiem się zatrzasnęły. Wniosek? Faraday powinna chyba wybrać się na jakieś zajęcia, na których mogłaby popracować nad własną sprawnością fizyczną, aby kolejnym razem być w stanie swojej znajomej pomóc. - Co? A, tak. Tak, wszystko mam - zadeklarowała chwilę po tym, jak pierwsze objawy zdenerwowania zaczęły z niej schodzić. Przez dłuższą chwilę czuła się tu na tyle niepewnie, iż teraz mogła sprawiać wrażenie, jakby trochę ją zamroczyło. Zgarnęła jednak wszystko to, co rozsypało się gdzieś na podłodze i chwilę po tym, jak sama wyszła z kabiny, zerknęła za siebie, aby upewnić się, że nic po sobie nie zostawiły. Kiedy wszystko pozbierała, poprawiła sukienkę, która nieznośnie podwijała jej się do góry. Zdecydowanie nie była przystosowana do tego, aby organizować w niej akcje ratunkowe. - Mógłbyś? - zapytała po zatrzaśnięciu za sobą drzwi łazienki, jednocześnie wskazując te, które prowadziły do wyjścia. Planowała zamówić taksówkę i zabrać koleżankę do siebie, gdzie mogłaby upewnić się, że przez noc nic się z nią nie stanie. Już teraz wiedziała, że czeka ją bezsenność, ale pogodziła się z tym całkiem szybko. Ona też niekoniecznie umiała przejść obojętnie obok kogoś, kto potrzebował pomocy, zwłaszcza, jeżeli była to bliska jej osoba, a przecież właśnie tak mogła nazwać dziewczynę, która znajdowała się teraz w ramionach bruneta.

Sonny Chapman
masażysta — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
27 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
impulsywny, łaknący uwagi i zagubiony facet, który chciałby zadowolić wszystkich wokół, byleby tylko go nie zostawili. przez to zupełnie nie myśl o sobie i skończył w pracy, która ani trochę go nie cieszy i w związku bez miłości, przynajmniej z jego strony
Może jeszcze kiedyś je powtórzy, ale na razie to rzeczywiście nie było najistotniejsze. On również widział, że priorytetem jest wyprowadzenie stąd koleżanki Gii, która nie tylko była w kiepskiej kondycji, ale też po prostu znajdowała się w miejscu, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. Dlatego zaraz pospieszył, żeby podnieść ją z tej podłogi, co nie było takie łatwe. Raz zachwiali się, ponieważ nie był przygotowany na aż taką bezwładność ze strony nieznajomej, ale kiedy już zdał sobie z tego sprawę, łatwiej mu było zapanować nad sytuacją i zmusić dziewczynę do tego, żeby stanęła na równe nogi, oczywiście cały czas przez niego przytrzymywana. - Świetnie - skomentował krótko, gdy usłyszał ze strony brunetki potwierdzenie, że miała wszystkie ich rzeczy. Skoro tak, to mogli się zbierać, dlatego bez chwili zwłoki Sonny zaczął wyprowadzać koleżankę dziewczyny od świeczek, prowadząc ją bardzo powoli, bo nie chciał przecież ciągnąć ją za sobą. Jeszcze na tyle ogarniała sytuację, żeby stawiać powolne kroki i powtarzać: “Idę, idę”. To jednak był jedyny kontakt z nią, ponieważ nic więcej sensownego nie dało się z niej wyciągnąć. - Macie czym wrócić do domu? - zapytał, zmierzając ku wyjściu z klubu i tylko na moment oglądając się na Gię, do której odezwał się. Nie miał pojęcia czy miały tu kogoś znajomego, kto ich odwiezie, ale to wydawało mu się najodpowiedniejszą opcją. Nie miał pojęcia, że miały polegać na taksówce, która nie dość, że tanią opcją nie będzie, to jeszcze nie najlepszą. Nie każdy taksówkarz chce przewozić tak pijane osoby, a pośród tych niewielu, którzy się zgadzają, można znaleźć takich, którzy szybko tracą cierpliwość. Nie miał pojęcia jak koleżanka Gii zachowa się w aucie, ale jeśli byłoby nieciekawie, Sonny wolałby, żeby nie zostały porzucone pośrodku niczego, dlatego już teraz przeszło mu przez myśl to, że jeśli nie mają jakiegoś pewnego transportu, to mógłby podwieźć je do domu. Sam przecież nic dzisiaj nie pił i przyjechał tu swoim autem. Co prawda miał odwieźć do domu swoich znajomych, ale doszedł do wniosku, że oni w razie co poradzą sobie bez niego. Bo tak, zaczął już na tyle się nad tym zastanawiać, że planował sobie wszystko pod kątem tego, jakby musiał zawieźć je do domu, z czym nie miałby najmniejszego problemu. Nawet jeśli jazda z tak pijaną osobą do przyjemnych nie należy i nie był w żaden sposób zobowiązany, żeby się w to pakować.

Gia Faraday
sumienny żółwik
Edyta
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Miała ochotę zapytać go o to, dlaczego zjawił się pod drzwiami toalety, ale i to prędko uznała za nieistotne. Zresztą, dochodzenie szczegółów nie miało sensu, ponieważ najważniejsze było to, że znalazł się tam w odpowiednim czasie. Gia naprawdę nie poradziłaby sobie bez czyjejś pomocy, a choć nie znała go dobrze, widok znajomej twarzy sprawił, że poczuła się pewniej. Nie była szczególnie nieufna, ale świadomość tego, że pomagał im ktoś, kogo kojarzyła z przynajmniej jednej wspólnej interakcji, zapewnił jej spokój umysłu. Bez zająknięcia ruszyła więc za brunetem w stronę wyjścia, przy okazji posyłając też niemrawy uśmiech ochroniarzowi, który w pewnym momencie zwrócił na nich uwagę. Widząc, że pijana dziewczyna szła ostatkiem własnych sił, a nie była wynoszona z klubu, nie zainterweniował, choć to wcale nie sprawiło, że Faraday odetchnęła z ulgą. Do tego nie miało dojść też po wyjściu z klubu, a dopiero później, kiedy już znajdzie się we własnym domu i położy swoją koleżankę spać. - Hm? - mruknęła, po czym lekko zmarszczyła brwi. Nie zastanawiała się jednak nad odpowiedzią długo, ponieważ już chwilę później lekko pokiwała głową. - Zaraz zadzwonię po taksówkę - zapewniła, posyłając brunetowi łagodny uśmiech. To miłe, że rzeczywiście się tym zainteresował, dlatego Gianna już teraz zakodowała sobie w głowie, że powinna mu podziękować. Zanim jednak zaczęłaby zajmować się takimi rzeczami, musieli wydostać się na zewnątrz. W tym celu Gia nieco przyspieszyła kroku, aby móc otworzyć drzwi przed Sonnym i swoją koleżanką. Przytrzymała je lekko, żeby mogli wyjść na zewnątrz, a kiedy chłód wieczora dał o sobie znać, zadygotała lekko. Sobą nie zamierzała się jednak teraz przejmować, ponieważ świeże powietrze oznaczało mniej więcej tyle, że jej znajoma szybciej przetrzeźwieje. - Chodźmy tutaj. Da się usiąść - wskazała palcem niewielki murek, na którym mogłaby bez problemu posadzić swoją koleżankę i w ten sposób odczekać do przyjazdu taksówki bez ryzykowania tym, że dziewczyna znów wyląduje na podłodze. Kiedy doszło do tego w toalecie, Gia nie była w stanie samodzielnie jej podnieść, a teraz wcale nie miała ochoty zatrzymywać tu bruneta na dłużej. Pomógł im wystarczająco, więc mógł wrócić do swoich znajomych. Akurat on nie musiał narażać własnego wieczora na zmarnowanie.

Sonny Chapman
masażysta — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
27 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
impulsywny, łaknący uwagi i zagubiony facet, który chciałby zadowolić wszystkich wokół, byleby tylko go nie zostawili. przez to zupełnie nie myśl o sobie i skończył w pracy, która ani trochę go nie cieszy i w związku bez miłości, przynajmniej z jego strony
Oczywiście, że interesował się takimi rzeczami. Skoro zaangażował się już w tę akcję ratunkową, normalnym wydawało mu się to, że chciał dowiedzieć się jak zamierzały poradzić sobie później. W pewnym sensie czuł się odpowiedzialny za obie dziewczyny, skoro zaczął im towarzyszyć i rozumiał ich nie do końca ciekawą sytuację. A kiedy tylko usłyszał o tym, że zamierzały wracać taksówką, chciał niemal od razu zaproponować, że sam je odwiezie, ale wstrzymał się z tym, ponieważ warunki i tak średnio pozwalały teraz na taką dyskusję. Wciąż byli przecież w głośnym klubie i brunet prowadził pijaną dziewczynę, dlatego postanowił poczekać z tym, aż znajdą się na zewnątrz i będą mogli na chwilę się zatrzymać. - W porządku - odparł, gdy Gia zaproponowała, żeby posadził jej koleżankę na wskazanym przez nią murku na dworze. Sonny poprowadził tam pijaną, a później ostrożnie pomógł jej tam usiąść. I gdy miał już pewność, że trzymała się tam w miarę stabilnie i nie spadnie stamtąd, odsunął się od niej na krok i zerknął na Faraday, dopiero teraz zwracając większą uwagę na jej niedopasowany do obecnej pogody strój. Sam niewiele miał do zaoferowania, ale zdjął koszulę, którą miał na sobie i bez słowa narzucił ją na ramiona brunetki której posłał łagodny uśmiech. - A co powiesz na to, żebym to ja odwiózł was do domu? - zaproponował, opuszczając ramiona wzdłuż tułowia i spoglądając na nią z zainteresowaniem. - I zanim odmówisz, twierdząc, że nie chcesz robić mi kłopotu, powinnaś wiedzieć, że bardzo chciałbym odwdzięczyć ci się za pomoc z wyborem prezentu dla mamy. Była zadowolona i zakochała się w tej o zapachu lnu - objaśnił jej, postanawiając wyprzedzić jej odmowę, której się spodziewał. Ludzie zwykle reagują tak na podobną formę pomocy, szczególnie oferowaną przez obcych, dlatego chciał od razu powiedzieć jej, że to dla niego naprawdę nie było problemem i chciał to zrobić. I tak jechał w tę samą stronę, więc Gia nie musiała przejmować się tym, że przez nią będzie nadrabiać drogę, a to, że zostawi swoich znajomych? I tak jest już późno, pewnie zaraz by się zbierali, więc nic nie tracił. Jedyną małą komplikacją, z której ona nie zdawała sobie sprawy, było to, że nie odwiezie do domu swojej paczki, ale Sonny był przekonany o tym, że oni bez niego na pewno sobie poradzą. A sam później jakoś zrekompensuje im to, że ich tak porzucił, choć był przekonany, iż tak czy siak zrozumieją jego postępowanie. W końcu starał się po prostu pomóc dziewczynom w potrzebie.

Gia Faraday
sumienny żółwik
Edyta
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
To nie było wcale tak oczywiste, jak może się wydawać. Gianna często wykazywała podobne usposobienie i interesowała się nawet losem osób, które ewidentnie na to nie zasługiwały, ale to wcale nie oznacza, że podobne zachowanie było jakoś szczególnie powszechne. Wręcz przeciwnie, w dzisiejszych czasach ludzie stronili raczej od zaangażowania i robili wszystko, aby to o własny interes zadbać. Zatem nie, jego zainteresowanie wcale nie wydawało jej się naturalną koleją rzeczy i z tego też powodu była w stanie szczerze je docenić. Nie tak, aby za moment o nim zapomnieć, ale tak, aby zapamiętać to na dłużej i pewnie nawet odwdzięczyć mu się jakoś przy najbliższej okazji. To zresztą i tak była mu już winna, ponieważ tego wieczora Sonny zrobił dla niej więcej niż ktokolwiek inny. Właśnie o tym myślała, ślepym spojrzeniem zerkając na swoją koleżankę, kiedy na jej ramionach wylądowała koszula bruneta. Przez to zawieszenie nie zreflektowała się do czego zmierzał, zatem nie zdołała też zaprotestować, dlatego odrobinę zakłopotana zerknęła na niego i również łagodnie się uśmiechnęła. Nie przywykła do tego, aby ktoś obcy tak się o nią troszczył. A skoro już i tak czuła mu się coś winna, rozchyliła usta, żeby – zgodnie z jego przewidywaniami – odmówić, ale Sonny ubiegł ją ze swoimi wyjaśnieniami. Zanim jakkolwiek się do nich odniosła, brunet skutecznie rozproszył ją wzmianką o mamie, która wywołała na twarzy brunetki szczery uśmiech. Naprawdę liczyła na to, że wybrany przez niego prezent okaże się trafiony i kiedy miała gwarancję, że tak właśnie było, szczerze się ucieszyła. - Mówiłam, że się jej spodoba - przypomniała mu, wyraźnie z siebie dumna. Lubiła, kiedy ktoś doceniał jej pracę, a skoro jego mama była wymagającym przypadkiem, Faraday miała podwójny powód do dumy. Na tym nie mogła jednak skupiać się w nieskończoność, ponieważ nadal nie uporali się z kwestią powrotu do domu, a kiedy sobie o tym przypomniała, wypuściła powietrze zrezygnowana, po czym wydęła usta w bliżej nieokreślonym grymasie. - Poza tym ja naprawdę nie chciałabym robić ci kłopotu - jęknęła, a jednocześnie widać było po niej, że biła się teraz z myślami. Nie chciała nadwyrężać jego dobrej woli, ale zdawała sobie sprawę z tego, że tego rodzaju transport byłby dla nich wygodniejszy. Przygryzła nerwowo dolną wargę, starając się znaleźć coś, co mogłaby zrobić dla niego w zamian – bo owszem, o tym właśnie myślała, odkąd zaczęła brać pod uwagę wyrażenie zgody na jego propozycję. Czyżby teraz każde z nich miało odwdzięczać się temu drugiemu w nieskończoność?

Sonny Chapman
masażysta — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
27 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
impulsywny, łaknący uwagi i zagubiony facet, który chciałby zadowolić wszystkich wokół, byleby tylko go nie zostawili. przez to zupełnie nie myśl o sobie i skończył w pracy, która ani trochę go nie cieszy i w związku bez miłości, przynajmniej z jego strony
Właśnie dlatego Sonny traktował to jako pewną normę. Choć nie każdy przejmował się losem innych, on uważał, że to powinno przychodzić ludziom naturalnie. A to, że rzeczywistość nieco różniła się od jego pragnień, cóż, uważał za dużą stratę, na którą nie miał żadnego wpływu. Mógł jedynie sam dawać innym dobry przykład i to robił, starając się pomagać, gdy widział, że ktoś tej pomocy potrzebował. Dlatego nie zostawił dziś Gii samej i nie zamierzał porzucić jej i jej koleżanki, dopóki nie będzie miał pewności, że bezpiecznie dotarły do domu. Czuł się przecież za nie odpowiedzialny, prawda? A zatem gdyby nie wiedział, jak zakończyła się ich dzisiejsza przygoda, z całą pewnością później nie dałoby mu to spokoju. Nic więc dziwnego, że z takim uporem przekonywał ją do tego, by zgodziła się na tę podwózkę. I sprytnie ją podszedł, wykorzystując wszystko, co miał w swoim arsenale, żeby namówić ją na to, co, jak mu się wydawało, szło mu nie najgorzej. Takie przynajmniej odniósł wrażenie, gdy zobaczył uśmiech na jej twarzy i usłyszał, że podchwyciła temat. Żadna zgoda oczywiście nie padła z jej ust, ale jeśli potrafił czytać z ludzi, to wydawało mu się, że dziewczyna od świeczek nie będzie z nim walczyć. - A ja posłuchałem - przyznał, nie przestając się uśmiechać. Wyraźnie był jej wdzięczny za tamtą pomoc, bo dzięki niej udało mu się kupić coś, co jego mamie faktycznie się spodobało. A właśnie o to mu chodziło, chciał kupić jej prezent, który sprawi jej przyjemność i to taką szczerą, a nie na pokaz, żeby nie sprawiać mu przykrości - a znał ją na tyle dobrze, żeby rozróżnić, z którą miał do czynienia. - Ale to żaden kłopot, poważnie. Gdyby nim było, myślisz, że bym to oferował? - rozbawiony wywrócił oczami, trochę się z nią teraz drocząc. Ale pierwsze zdanie powiedział zupełnie poważnie, naprawdę nie postrzegał tego jako kłopot dla siebie. Tak czy siak jechał, w dodatku w tę samą stronę, więc czy robił to w ich towarzystwie, czy sam, z praktycznego punktu widzenia nie robiło mu to żadnej różnicy. I to nawet jeśli po drodze byłby konieczny jakiś postój, gdyby koleżanka Gii miała jakieś problemy, które brał pod uwagę, bo widział przecież w jakiej była kondycji i wiedział z czym to się wiąże. Nie pierwszy raz miał do czynienia z pijaną osobą, w młodości samemu zdarzało mu się doprowadzić do podobnego stanu, także ze wszystkiego doskonale zdawał sobie sprawę i był na to przygotowany. - To poczekajcie tu, podskoczę po samochód i podjadę po was. Nie ma sensu nigdzie jej ciągnąć - oznajmił, spoglądając kątem oka na jej koleżankę, której prowadzenie gdziekolwiek zajęłoby więcej czasu niż jemu pójście po auto i przyjechanie tutaj, dlatego też właśnie to zrobił i niedługo później wrócił do dziewczyn, podjeżdżając tak blisko, jak tylko mógł. A gdy był już na miejscu, wysiadł z samochodu i odsunął jeden z foteli do przodu, aby umożliwić im dostanie się na tylną kanapę auta. - Pomóc ci czy…? - zapytał, wymownie zerkając na jej koleżankę, bo to przy prowadzeniu jej mógł Gii ewentualnie pomóc, chyba, że teraz dadzą sobie same radę.

Gia Faraday
sumienny żółwik
Edyta
robi świeczki i stawia tarota — gia's candlewick
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna dobra wróżka, która umie czytać z kart i robi sojowe świeczki. Przed rokiem przyjechała z Perth, gdzie kilka dni po ślubie zostawiła męża.
Tu ją miał. Może gdyby jej sytuacja nie była tak beznadziejna i nie towarzyszyłaby jej pijana koleżanka, Gianna raz jeszcze rozważyłaby zaprotestowanie, ale obecnie nie miała ku temu najlepszej sposobności. Upieranie się przy tym, że do Lorne Bay wrócą taksówką, kiedy miały znacznie lepszą możliwość, byłoby zwyczajnie głupie. Zresztą, to nie tak, że Faraday nie mogłaby jakoś mu się za to odwdzięczyć. W trakcie drogi powrotnej miałaby przecież idealną okazję ku temu, aby dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat, a później jakoś pomyśleć o podziękowaniu. I to wcale nie musiało być trudne, bo skoro wiedziała już, że jej praca podobała się nie tylko jemu, ale też i jego bliskim, z łatwością mogła znaleźć coś, co mogłoby stanowić prezentową formę podziękowania. O tym przestała jednak myśleć, kiedy zmuszona była skupić się na koleżance, a ta przecież naprawdę potrzebowała teraz jej uwagi. Prawdę powiedziawszy to właśnie ona powinna być jedyną osobą, która mogłaby myśleć o odwdzięczaniu się komukolwiek, ale Gii coś podpowiadało, że o tym mogli raczej zapomnieć.
Ostatecznie skapitulowała więc, kiedy Sonny zadeklarował, że lada moment pojawi się obok z autem. Faraday odpowiedziała mu tylko usłużnym skinieniem głowy, a później łagodnie się uśmiechnęła. Obróciła się nawet lekko przez ramię i przez pewien czas odprowadzała bruneta wzrokiem, ale od tego zajęcia oderwał ją jakiś dziwny pomruk, który jej koleżanka z siebie wydała. Gianna postanowiła więc poświęcić jej trochę swojej uwagi i dowiedzieć się, czy ta przypadkiem nie potrzebowała czegoś. Nie było tu co prawda żadnego miejsca, z którego mogłaby skołować jej wodę, ale wierzyła, że gdyby była taka potrzeba, Chapman nie odmówiłby im wstąpienia do jakiegoś sklepu. Właśnie skończyła wyduszać ze swojej znajomej wspomnienie o tym, że czuła się o niebo lepiej niż w toalecie, w co nieszczególnie uwierzyła, kiedy obok pojawiło się auto bruneta. Gia powędrowała w tamtym kierunku wzrokiem, a później momentalnie podniosła się z klęczek. - Damy sobie radę… chyba - odezwała się, po czym wyciągnęła rękę w stronę swojej koleżanki, żeby pomóc jej wstać. Chwilę to zajęło i kosztowało Gię sporo siły, ale ostatecznie zabieg ten zakończony został sukcesem. Faraday powolnym krokiem podprowadziła swoją koleżankę do auta, a później, uprzednio prosząc ją o to, aby uważała na głowę, zapakowała ją do środka. Nim sama tam weszła, zerknęła jeszcze na bruneta. - Możemy zatrzymać się w jakimś sklepie? Woda dobrze jej zrobi - poprosiła, przy okazji wyginając usta w grymasie, który jasno sugerował, że proszenie go o to, to było dla niej w pewnym sensie dużo. Wiedziała, że i bez tego robił im sporą przysługę, ale nie chciała, żeby w jego aucie doszło do jakiegoś wypadku. To miało być pewnego rodzaju zabezpieczenie dla nich obojga.

[akapit]

KONIEC

Sonny Chapman
ODPOWIEDZ
cron