animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Tak w zasadzie zakładała, że po wyprowadzce Olivera nie będą zbyt prędko szukać nowego współlokatora. Wydawało jej się, że Albert potrzebował nieco więcej czasu na uporanie się z nieobecnością przyjaciela, a co za tym idzie, nie chciałby raczej zbyt szybko oddać jego miejsca komuś innemu. Carlie zamierzała to uszanować, z marszu nastawiając się na to, że kilka najbliższych tygodni spędzą w mieszkaniu w samotności, a dopiero później podejmą jakieś kroki w kierunku znalezienia nowego współlokatora, dlatego decyzja bruneta odrobinę ją zaskoczyła. Kiedy oznajmił jej, że mogli już teraz zabrać się za poszukiwania, nie protestowała i pomogła Albertowi nie tylko przygotować ogłoszenie, ale też przejrzeć późniejsze odpowiedzi, a następnie odbyć rozmowy z osobami, które miały ochotę zająć wolny pokój. Dziś zresztą odbyli dwie kolejne, co do których Faulkner nie była szczególnie przekonana. Chłopak, który wyszedł przed kilkunastoma minutami, sprawiał wrażenie odrobinę odklejonego od rzeczywistości, przez co brunetka była zdania, że zupełnie do nich nie pasował, a dziewczyna, która pojawiła się przed nim… No, była dziewczyną i w dużej mierze właśnie to jej przeszkadzało. Może gdyby wizualnie prezentowała się trochę inaczej, Carlie podeszłaby do sprawy lżej, ale w trakcie tamtej rozmowy nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że zwyczajnie jej tutaj nie chciała. Do tej pory to ona pełniła rolę domowego rodzynka i było jej z tym dobrze. Poza tym, niewykluczone, że odrobinę też wychodził z niej zazdrośnik, co może i było irracjonalne, ale zważywszy na obawy, które jeszcze nie tak dawno temu siedziały w jej głowie, nie było to też szczególnie zadziwiające. Z tego też powodu zamierzała odwieść bruneta od pomysłu dania tej dziewczynie kolejnej szansy, ale zanim miała okazję to zrobić, z rytmu wybił ją telefon od babci. Carlie zaszyła się z nim w kuchni, przy okazji wyjadając ze słoiczka krem czekoladowy, którym trochę umazała sobie policzek, z czego zupełnie nie zdawała sobie sprawy. Po kilkunastominutowej rozmowie w końcu rozłączyła się i miała okazję dołączyć do Alberta, który siedział w salonie. Wpakowała się na kanapę i niemal od razu przerzuciła własne nogi przez jego uda. - Czasami mam wrażenie, że dzwoni do mnie tylko po to, żeby może gdzieś tam przypadkiem zobaczyć ciebie. Strasznie ją ciekawisz - przyznała, po czym zrobiła jedną z tych min, które sugerowały, że niekoniecznie była z takiego obrotu spraw zadowolona. To znaczy, jasne, cieszyła się tym, że babcia naprawdę im kibicowała, ale jeśli miałaby kiedyś poznać Raynotta, Faulkner wolałaby, żeby odbyło się to na normalnych zasadach, a nie przez wideorozmowę, która sprawiłaby, że wszyscy niepotrzebnie czuliby się skrępowani.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albert, choć nie był do końca przekonany do pomysłu udostępnienia już komuś pokoju przyjaciela, to doszedł do wniosku, że dalsze zwlekanie z tym nie było w porządku, bo dopóki kogoś nie znajdą, wszelkie koszty rozkładały się tylko między niego a Carlie. A przecież żadne z nich nie zarabiało nie wiadomo jak dużo. Jasne, pewnie poradziliby sobie, ale po co aż tak obciążać się finansowo? Tym bardziej, że nie wiedzieli kiedy uda im się kogoś znaleźć. To mogło zająć trochę czasu, więc im wcześniej zaczną, tym lepiej, a poza tym… Chyba miał nadzieję na to, że gdy pusta przestrzeń w ich mieszkaniu na nowo się zapełni, będzie mniej rzeczy przypominających mu o tym, że Oliego nie było już obok, co też mogło pomóc mu w szybszym ruszeniu naprzód, a przecież chciał się pozbierać. Dla siebie i dla Faulkner, żeby nie musiała się o niego martwić, bo wiedział, że przejmowała się nim. Musiał wziąć się w garść, tego był świadomy i nad tym pracował, a przy okazji skupiał się na znalezieniu odpowiedniego kandydata lub kandydatki do zajęcia pokoju jego przyjaciela i na razie… Szło to marnie. Czasami wydawało mu się, że w końcu poznali kogoś odpowiedniego, ale zaraz Carlie zwracała jego uwagę na coś, co sprawiało, że zmieniał zdanie. A w wielu przypadkach po prostu sam doszukiwał się wad w kolejnych osobach, czasem może będąc zbyt krytycznym, ale chodziło przecież o kogoś, z kim będą dzielić mieszkanie, prawda? Dlatego uważał, że ważne jest znalezienie kogoś, z kim się dogadają, zamiast brać pierwszą lepszą. A jego odczucia względem dzisiejszych kandydatów nie do końca pokrywały się z tym, co myślała Faulkner. On też nie polubił tamtego gościa, ale za to nie miał nic przeciwko tamtej dziewczynie i był zdania, że mogliby spotkać się z nią jeszcze raz, żeby lepiej przegadać temat i upewnić się, czy stworzą zgrane trio.
Gdy Carlie zostawiła go samego, ponieważ poszła porozmawiać z babcią, Albert rozsiadł się na kanapie i włączył telewizje, żeby czymś się zająć przez tę chwilę. Po powrocie brunetki jednak wyłączył wszystko, postanawiając jej poświęcić swoją uwagę, tym bardziej, że mieli coś do przegadania. Gdy przerzuciła przez niego swoje nogi, Raynott ułożył na jednej dłoń i zaczął ją delikatnie gładzić. - A ty jeszcze nas sobie nie przedstawiłaś - odparł z udawaną urazą. Jasne, chciałby poznać jej rodzinę, ale czekał aż Carlie uznał, że nadszedł na to odpowiedni moment. Nie wiedział czy chodziło o sam fakt, że na razie nie mogłoby to być nic więcej niż przez telefon, czy może jeszcze po prostu nie czuła się z tym komfortowo, ale o cokolwiek by nie chodziło, nie naciskał. Ale nie krył się z tym, że sam chciałby poznać jej mamę i babcię, żeby wiedziała, że o jego gotowość nie musiała się martwić.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Faulkner brała pod uwagę jeszcze jeden, dość istotny czynnik. Brak dodatkowego współlokatora oznaczał bowiem nie tylko zwiększone koszty, ale przede wszystkim dzielenie tego mieszkania wyłącznie z osobą, z którą była związana. Może nie miałoby to niczego między nimi zmienić, ale sama świadomość tego, że mieszkali razem, w dodatku sami, automatycznie sprawiała, że ta relacja wydawała się poważniejsza. A może inaczej, w mniemaniu Carlie ich związek był poważny, ale nie znajdował się jeszcze na etapie, na którym mogliby myśleć o budowaniu własnego gniazdka. Chciała więc, żeby dołączył do nich ktoś jeszcze, bo dzięki temu nie czułaby na sobie tej dziwacznej presji, którą sama chyba sobie narzucała. Wiedziała, że to głupie, ale niczego nie była w stanie na to poradzić, dlatego miała nadzieję, że problem wkrótce rozwiąże się sam, ale biorąc pod uwagę to, jak opornie szło im wybranie właściwego kandydata, mogło okazać się to ciut problematyczne. Mieli już za sobą kilka rozmów, ale z żadnej z nich nie wyszło nic konkretnego, ponieważ za każdym razem któreś z nich znajdowało coś, co nie podobało mu się w kolejnym kandydacie. I dziś miało to zresztą wyglądać podobnie, ponieważ Faulkner nie była przekonana do żadnego i raczej nie zakładała, aby Albert miał jej wybić z głowy to, do czego sama już się przekonała.
Kiedy jej odpowiedział, omiotła jego twarz spojrzeniem. Czy miała jakieś opory względem tego, aby pokazać go rodzinie? Nie, ponieważ był świetnym facetem i zdecydowanie miała się czym chwalić, ale w drugą stronę nie działało to już tak samo. Kochała swoją babcię, podobnie zresztą jak mamę, ale wiedziała, że potrafiły być uciążliwe. Właśnie dlatego obawiała się konfrontacji – nie chciała, aby któraś z nich go wystraszyła. - Po prostu nie chcę wykończyć swojej babci. Kiedy widzi kogoś nowego, od razu chce go nakarmić, a jak miałaby to zrobić przez telefon? Pewnie w końcu wsiadłaby w samolot i tu przyleciała, żeby tylko to nadrobić, a wtedy… No pewnie nie musielibyśmy już szukać nowego współlokatora - wyjaśniła mu własny punkt widzenia, a przy okazji posłała na tyle wymowne spojrzenie, aby Albert zrozumiał, że wcale nie tego chcieli. Chociaż trochę ją to przerażało, wolała dzielić mieszkanie tylko z nim, niż wciągać w to kogoś ze swojej rodziny. Nie oznacza to jednak, że zamierzała kryć go przed światem przez cały czas. Nie, chciała kiedyś zabrać go w rodzinne strony i pokazać mu trochę swojego świata, ale na to na razie nie pozwalały im oszczędności, które przecież miały dodatkowo się uszczuplić przez to, że ich dotychczasowy współlokator postanowił się wyprowadzić.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albert zupełnie o tym nie myślał. Jakoś nie traktował tej sytuacji tak, jakby miała mieć realny wpływ na ich związek, bo niekontrolowanie pchała ich ku poważniejszemu etapowi związku. I może jest tak dlatego, bo wcale nie czuł się tak, jakby wili swoje wspólne gniazdko, nie traktował tak tego mieszkania. To miało być miejsce, w którym prędzej czy później ktoś do nich dołączy. A oni nawet nie robili nic w kierunku zrobienia z tego tylko ich miejsca, dlatego raczej nie czuł żadnej presji i nie zastanawiał się nad tym. Miał inne zmartwienia, które go trapiły i z którymi starał się uporać. Aby to zrobić, tak naprawdę potrzebował tego samego, co Carlie, czyli właśnie znaleźć wreszcie współlokatora. Tylko, no właśnie, jeśli będą tyle kręcić nosem, to może ostatecznie zabraknąć im kandydatów. Ale rzecz w tym, że poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko, bo poprzednikiem był jego najlepszy przyjaciel, z którym Faulkner również dobrze się dogadywała. I znów potrzebowali kogoś, z kim oboje dobrze się dogadają. I o kogo nie będą zazdrośni, to też jest ważne, a było kilku kandydatów, na których Raynott krzywo patrzył, bo miał wrażenie, że za bardzo interesowali się jego dziewczyną. Może to tylko jego wyobraźnia, ale mógł też mieć rację i dlatego nie zamierzał ryzykować. Niby nie sądził, żeby ktokolwiek mógł zaszkodzić jego związkowi z brunetką, ale po co im jakieś krzywe akcje ze strony współlokatora, jeśli mogli poszukać kogoś innego?
Jakie by nie były, to rodzina Carlie, najbliższe jej osoby, dlatego Albert chciał je poznać i chciał, żeby one poznały jego tak, aby nie musiały martwić się o nią i nie pomyślały, że z jakiegoś powodu ich unikał, bo wcale tak nie było. - W takim układzie musimy zacząć odkładać na wycieczkę do tej twojej strasznej Ameryki - powiedział pół żartem pół serio. Dla Carlie mógłby wybrać się do nawet najstraszniejszego miejsca na Ziemi, ale pomimo jego głupiego gadania, wcale nie postrzegał tak jej ojczyzny. Mógł sobie żartować na jej temat i dokuczać Faulkner, ale tak naprawdę podobnie jak wiele innych osób był ciekawy tego miejsca, za którym oglądał się niemal cały świat. I dodatkowo był go ciekawy jeszcze ze względu na to, że stamtąd pochodziła jego dziewczyna, a on chciał dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Poznać miejsce, w którym dorastała, ludźmi wśród których się obracała, wszystko to, czego odkrycie z Australii nie było możliwe.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Jeśli w ten sposób będą podchodzić do sprawy, niewykluczone, że nigdy tego współlokatora nie znajdą. Z każdego z nich momentami wychodził zazdrośnik, ale może to przez to, że za wszelką cenę nastawiali się na znalezienie osoby, z którą oboje będą się dogadywać? I kiedy już ktoś taki się pojawiał, nić porozumienia mogła sprawiać wrażenie zbyt dużego zainteresowania, które z kolei budziło drobne podenerwowanie u partnera. Gdyby Albert cokolwiek wspomniał jej o tym w odniesieniu do chłopaków, którzy wcześniej mieli okazję ich odwiedzić, Carlie najpewniej stwierdziłaby, że postradał zmysły, ale czy przypadkiem teraz nie postępowała tak samo? Mieli za sobą rozmowę z dziewczyną, która początkowo wydawała się w porządku, ale właśnie przez to, że sprawiała wrażenie fajnej, Faulkner poczuła to irracjonalne zdenerwowanie. Nie chciała, żeby zbyt często obracała się w towarzystwie Raynotta, ponieważ jego chciała mieć tylko dla siebie. Skoro oboje podchodzili do sprawy w ten sposób, może nie powinni się kłopotać i dać szansę komuś, kto wcale jakoś szczególnie im się nie podobał? Była to opcja bezpieczniejsza dla ich związku, który już raz ucierpiał trochę z powodu głupich podejrzeń. Kolejnych zwyczajnie lepiej będzie unikać.
Wiedziała, że tak nie myślał, a mimo to omiotła go spojrzeniem, które sugerowało, że nie do końca była zadowolona. Zmarszczyła przy tym nos, a głowę oparła o oparcie kanapy. - Wiesz, że nie wpuszczają tam takich paskud jak ty? Poza tym, jak powiem babci, że tak mówisz, to nie będzie już chciała cię poznać - zagroziła mu, ale oczywiście nie mówiła poważnie. Tak jak on chciał kiedyś odkryć miejsce, z którego pochodziła, tak samo Carlie pragnęła mu je pokazać. Nie była może szczególnie atencyjna, ale tutaj mieli szansę odwoływać się wyłącznie do jego wspomnień. Wszystko to, co dotyczyło Faulkner, zostało gdzieś w słonecznej Kalifornii, która skrywała przed nim swoje tajemnice. Żeby je odsłonić, rzeczywiście musieli oszczędzić trochę kasy. - Ale w takim wypadku zdecydowanie przyda nam się współlokator, tylko… dalej nie jestem do nikogo przekonana - przyznała, po czym uśmiechnęła się nieporadnie. Nie chciała otwarcie mówić o tym, że tamta panna nie przemawiała do niej głównie przez to, że była dziewczyną, ale też po cichu liczyła na to, że brunet po prostu się z nią zgodzi i nie będzie zadawał pytań.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Rzeczywiście przy takim podejściu znalezienie odpowiedniego kandydata może okazać się wyzwaniem, szczególnie, że żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z podejścia tego drugiego. Może to jakaś naiwność, ale Albert nie przypuszczał, że podobnie jak w nim, w niej również obudził się taki zazdrośnik. Po prostu nie przyszło mu to do głowy, dlatego nie sądził, żeby jego grymaszenie stanowiło aż tak wielki problem, dlatego nie hamował się, kręcąc nosem na kolejnych kandydatów. Ale może rzeczywiście powinni po prostu zrezygnować z niektórych wymagań i postawić na kogoś, z kim być może tak dobrze się nie dogadają, ale koło kogo życie nie będzie aż tak ciężkie i co ważniejsze, o kogo żadne z nich nie będzie zazdrosne. Dla ich własnego komfortu to mogło być kluczową opcją, choć równie dobrze mogliby się ogarnąć i nie doszukiwać się w innych zagrożenia. W końcu byli pewni tego związku, a także tego, że żadne z nich nie dopuściłoby się zdrady, a zatem dlaczego mieli aż tak złościć się przez innych?
- Jak to? - zapytał z wyraźnym przejęciem, bo nie chciał przecież, żeby jej babcia go nie polubiła! - Mogłabyś jej na mnie donieść, żeby mnie nie polubiła? - dopytał, zaczynając nerwowo stukać palcami w jej kolano. Teraz to udało jej się go zaniepokoić. Zależało mu na tym, żeby jak najlepiej wypaść przed jej rodziną, a przypuszczał, że mógł mieć utrudnione zadanie po tym, jak na początku miesiąca wróciła do domu. Nie miał pojęcia czy opowiedziała rodzinie o tym, co między nimi zaszło, bo nie zapytał o to, ale obawiał się, że mogło tak być, dlatego teraz dodatkowo przejmował się tym, żeby jak najlepiej wypaść. - Nikogo, nikogo? A co z tą Gemmą? Ona wydawała się być w porządku - wspomniał o dziewczynie z dzisiaj, ponieważ wciąż utrzymywał, że była mocną kandydatką pośród innych osób, które odpowiedziały na ich ogłoszenie. Nie przypuszczał, że Faulkner mogłaby mieć coś przeciwko niej, bo wydawała się być sympatyczną i porządną dziewczyną, a czy nie kogoś takiego szukali? Tym bardziej, że odniósł wrażenie, iż nadawała na tych samych falach co oni, a to było dla nich teraz ważne, tak? Gdy decydowali się na te poszukiwania, zgodzili się w tym, że chcą znaleźć kogoś, z kim będą się dobrze dogadywać, więc jego zdaniem to była kandydatka idealna, ale chciał dowiedzieć się co myślała o niej jego dziewczyna.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, prawda? Carlie przecież już od pewnego czasu wiedziała, że musiała w jakiś sposób poradzić sobie z tą nieuzasadnioną zazdrością, która budziła się w niej, kiedy myślała o Albercie w towarzystwie innych kobiet. Nie mogła tego uniknąć, ani też nie powinna chcieć, bo przecież nie miała zamiaru zamknąć go w złotej klatce, ale naleciałości z jej poprzednich związków sprawiały, że brunetka nie umiała od razu i całkowicie wyzbyć się obaw, które w niej siedziały. Potrzebowała czasu, a także sporej ilości pracy nad sobą, ale nie zamierzała zaczynać od współlokatorki, której obecność działałaby jej na nerwy. Jeśli miała osiągnąć sukces, potrzebowała drobnych kroków naprzód, a nie rzucenia się na głęboką wodę, ponieważ to na pewno nie przyniesie zamierzonego skutku. Po części przez to, a po części też dlatego, że naprawę nie chciała tutaj tej dziewczyny, dzisiaj to Carlie zamierzała zgłosić swoje veto. I miała nadzieję, że Albert nie będzie próbował się z nią spierać. Mieli przecież grać w drużynie, prawda?
Nie przypuszczała, że weźmie jej słowa aż tak do siebie, dlatego gdy dostrzegła jego reakcję, na jej twarzy pojawiło się szczere zaskoczenie. W ślad za nim przyszedł uśmiech, który wymalował się na ustach brunetki chwilę później. Czy mogłaby celowo zniechęcić do niego swoją rodzinę? Pod żadnym pozorem, a poza tym nie przypuszczała, aby to mogło przynieść odpowiedni skutek. Albert był misiem, niebywale kochanym, a to oznacza, że zarówno jej matka, jak i babcia, prędko stracą dla niego głowę. Panie Faulkner nieszczególnie się przecież od siebie różniły, a skoro Carlie tak bardzo szalała na jego punkcie, z resztą wcale nie miało być inaczej. - To nie donoszenie. To tylko wspomnienie o tym, jak paskudnie wyrażasz się o miejscu, które zapewniło ci takie cudo - kończąc pomachała dłonią w okolicach własnej twarzy, aby Albert nie miał wątpliwości co do tego, że mówiła właśnie o sobie. Chwilę później uśmiechnęła się głupawo, ale ten grymas zbladł, kiedy Raynott wspomniał o tamtej pannie. Jasne, wydawała się w porządku i Faulkner może nawet by się z nią zaprzyjaźniła, gdyby nie musiała wciągać w to wszystko Alberta. Jego wolała trzymać z daleka od takich dziewczyn, bo nie chciała, żeby nagle kimś innym zaczął się bardziej interesować. - No nie wiem, ja chyba nieszczególnie to poczułam. Połowa pewnie i tak nie była prawdą, a ona mówiła to wszystko, żeby nam się przypodobać. Na pewno mocno spodobało jej się mieszkanie - wysnuła własną teorię, w którą chyba nie do końca wierzyła, ale musiała powiedzieć mu coś, co odwiodłoby go od myśli o daniu tej dziewczynie kolejnej szansy. Carlie jej tu nie chciała i zamierzała dopilnować, aby do tego nie doszło.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Żadne z nich nie powinno pozwalać na to, aby zazdrość oddziaływała na ich związek. Jak mówiłam, żadne z nich nie miało podstaw, aby podejrzewać to drugie o skłonności do zdrad, a skoro tak to dlaczego mieli przejmować się innymi? Nie byli dla nich żadną konkurencją. Albert był tak wpatrzony w Carlie, że świata poza nią nie widział, więc co tu mówić o innych kobietach? Ale jeśli Faulkner potrzebowała więcej czasu na przepracowanie problemów, które wyniosła z poprzednich związków, Raynott na pewno nie będzie jej do niczego na siłę przekonywać. Obiecał przecież, że pomoże jej się z tym rozprawić, prawda? Dlatego mogła liczyć na to, że będzie wyrozumiały i na pewno niczego celowo nie będzie jej utrudniać. Co innego nieświadomie, chociaż patrząc na to jakim ugodowym człowiekiem jest na ogół, raczej nie powinien szczególnie spierać się z nią w temacie współlokatora, tym bardziej, że mieli znaleźć kogoś, kto będzie odpowiadać im obojgu, więc w przypadku gdy choć jedno z nich będzie mieć coś przeciwko danej osobie, powinni to uszanować. I tak, musi to działać w obie strony, bo kiedy ktoś jemu nie będzie pasować, na pewno nie będzie już tak ustępliwy.
Nie mógł potraktować jej słów inaczej. Rozmawiali o czymś, co dla niego było bardzo ważne, dlatego nie mógł pod żadnym pozorem ryzykować. Chciał, żeby jego relacje z jej bliskimi wypadły idealnie i zamierzał z całych sił się o to postarać. - No dobrze, to jedno im się udało - zgodził się z nią i uśmiechnął się, tutaj akurat nie posiadając żadnego kontrargumentu. Poza tym nawet nie zamierzał się z nią w tej kwestii sprzeczać, bo miała rację, on dokładnie tak to widział i chyba nigdy się z tym nie krył. Od początku uważał, że miał ogromne szczęście, mając ją obok siebie. - Ja jakoś tego nie odczułem, ale… No może masz rację, sporo osób pewnie próbuje nam wcisnąć kit, bo mamy tu spoko warunki - kolejny raz przyznał jej rację, wracając do gładzenia dłonią jej nogi. Jak widać, nie zamierzał upierać się przy tamtej dziewczynie. Aż tak mu na niej nie zależało, chociaż trochę liczył na to, że trafili wreszcie na odpowiednią osobę, bo no, inaczej mieli spory problem. - Ale szkoda, bo to znaczy, że musimy dalej szukać… Bo oboje się zgadzamy, że Stu nie wchodzi w grę, prawda? Był strasznie dziwny - postanowił upewnić się, że nie tylko on zwrócił na to uwagę. Tamten gość zupełnie mu nie podszedł i nikt nie przekonałby go do tego, żeby dać mu jeszcze jedną szansę. No nie, jakoś nie wyobrażał sobie tego, żeby mieli zamieszkać pod jednym dachem lub chociaż utrzymywać ze sobą jakiś kontakt.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Co racja to racja, a jednak wyzbycie się obaw, nawet tych skrajnie irracjonalnych, nigdy nie jest szczególnie proste. Carlie ufała mu, a mimo to wcześniej zdołała zwątpić we wszystko, w co wierzyła do tej pory. Już raz popełniła podobny błąd, czego omal nie przypłacili własnym związkiem. Faulkner natomiast zależało na nim na tyle mocno, iż nie chciała po raz kolejny dopuścić do podobnej sytuacji. Teraz miało być między nimi już tylko lepiej, ale skoro mieli pójść właśnie w tym kierunku, prawdopodobnie powinni zacząć od szczerości. No bo właśnie, gdyby zagrali ze sobą w otwarte karty i przyznali, że nie chcieli dzielić mieszkania z nikim, kto ich zdaniem mógłby wykazywać zbyt duże zainteresowanie tą drugą osobą, czy byłoby to coś strasznego? Nie chodzi tu już nawet o tę niepotrzebną zazdrość, a raczej o fakt, że podobne zachowania ze strony osób trzecich zwyczajnie mogły wprawić ich w dyskomfort, a to nie było uczucie, które chciało się odczuwać we własnym domu. Tu mieli czuć się dobrze, być w stanie zrelaksować się po ciężkim dniu i po prostu nacieszyć się najprostszymi rzeczami. Choć brzmi to całkiem rozsądnie, Carlie nie była w stanie powiedzieć o tym Albertowi, ponieważ trochę bała się, że jeśli wprost powie mu o powodach, dla których nie chciała tu tej dziewczyny, on pomyśli, że to właśnie w niego wątpiła, a nie chciała zasiać w jego umyśle podobnych myśli. To przecież tylko by wszystko skomplikowało.
Uśmiechnęła się łagodnie, kiedy usłyszała jego słowa. Był jedyną osobą, która umiała sprawić, że jakoś szczególnie w to nie wątpiła. Jej samoocena nie była jakoś szczególnie wysoka, a sama Carlie przez długi czas myślała, że nikt nie interesował się nią na dłużej, bo nie była tego warta. Albert pozwolił jej uwierzyć, że była w błędzie, za co była mu ogromnie wdzięczna. I dlatego teraz wychyliła się w jego stronę, aby musnąć ustami jego policzek. Ona również za nim szalała. - Oczywiście, że nie wchodzi - odpowiedziała niemal od razu, a na jej twarzy wymalował się grymas, który jasno sugerował, że nie była do tamtego chłopaka przekonana i to nawet mocno. - Wydawał się trochę nawiedzony. No wiesz, jakby był w stanie przyglądać się komuś we śnie. To nawet w Zmierzchu nie było romantyczne - przyznała, po czym lekko się wzdrygnęła. Takie zachowania były raczej niepokojące i chociaż niewykluczone, że bezzasadnie podejrzewała o nie tamtego chłopaka, to jednak nie chciała przekonywać się o byciu w błędzie na własnej skórze. Skoro mieli taką możliwość, lepiej będzie po prostu trzymać się od niego z daleka i nie zapraszać do wspólnego mieszkania. Trudno, najwyżej przez pewien czas pobędą tu jeszcze sami.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Może coś w tym jest? Albert rzeczywiście mógł przyjąć to dwojako, ale być może gdyby Carlie dobrze wyjaśniła mu swój punkt widzenia, zrozumiałby ją? Pod warunkiem, że zbyt szybko nie nakręciłby się na coś innego, co czasami mu się zdarza, nie ma co udawać, że nie. I to jest jego sporym problemem, zbyt szybko chwyta się jednej myśli, a później chwilę mu zajmuje dopuszczenie do siebie tego, że wkręcił sobie coś, co niekoniecznie ma pokrycie w rzeczywistości. Na ogół jednak odnosi się to do mniej istotnych kwestii, ponieważ w poważniejszych tematach stara się rozsądniej podchodzić do sprawy, właśnie po to, żeby nie popełniać kolejnych głupich błędów, bo ich w przeszłości zrobił wystarczająco dużo. A szczególnie starał się wtedy, gdy temat dotyczył czegoś, na czym mu zależało, a tak przecież jest ze związkiem z Carlie, więc kto wie, może powiedzenie mu prawdy nie skończyłoby się tak źle? Tak czy siak, te obawy oznaczały, że musieli przećwiczyć komunikację ze sobą tak, aby nie obawiać się później powiedzenia sobie o czymkolwiek.
Teraz to na jego twarz wkradł się uśmiech, gdy pocałowała go w policzek. Raynott nie słodził jej tylko po to, żeby się podlizać. On rzeczywiście myślał dokładnie tak, jak zwykle o niej mówił. Uważał ją za świetną dziewczynę i był szczerze zaskoczony tym, że wcześniej nikt nie docenił ją na tyle, aby o nią walczyć, ale… Ich strata, na którą Albert nie mógł narzekać, bo dzięki temu mógł liczyć na swoją szansę, której nie zamierzał zmarnować. - A bałem się, że mogłabyś chcieć go tutaj ściągnąć. Byłaś przy nim taka rozmowna! - podzielił się swoim spostrzeżeniem, które najwyraźniej źle odczytał. Nie, nie przypuszczał, że mógłby spodobać się jej w ten sposób, ale myślał, że mogłaby uznać go za odpowiedniego kandydata do zamieszkania z nimi, czego on zupełnie nie podzielał. Jakoś od pierwszych chwil nie zapałał do niego sympatią i chociaż nie można powiedzieć, żeby Raynott był niegrzeczną osobą, to jemu był skłonny podziękować już na samym wejściu, ale ostatecznie nic nie powiedział i razem z Faulkner oprowadził go po mieszkaniu i chwilę z nim pogadał. I spędzony z nim czas tylko utwierdził go w przekonaniu, że już na samym początku miał rację i gościu nie było nic, co mógłby w nim polubić. No cóż, może z następnymi kandydatami będą mieć więcej szczęścia. - Na pewno nie masz żadnych znajomych, którzy szukaliby pokoju? Tylko nie mówię o takich 70+ - uśmiechnął się tak, że od razu było widać, iż własny żart mocno go rozbawił.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Czasami mu się zdarza? Zresztą nie tylko jemu. Oboje byli osobami, które nakręcały się wyjątkowo szybko, a kiedy już coś wbili sobie do głowy, ciężko było tę myśl stamtąd przegonić. Carlie przekonała się o tym na własnej skórze nie tylko ostatnio, ale też kilka razy wcześniej. Swoją drogą, czy przypadkiem podobne zajście nie doprowadziło do ich pierwszego, pijackiego pocałunku? Przecież i wtedy doszło do wyjątkowo głupiego nieporozumienia, w które Faulkner z niejasnych powodów postanowiła uwierzyć. Czy żałowała tego? Ani trochę, ponieważ z perspektywy czasu było to jedno z tych wspomnień, do których naprawdę lubiła wracać. Może i nie zeszli się zaraz po tym wydarzeniu, ale to właśnie ono po raz pierwszy zasiało w jej głowie myśl, że lubiła go trochę bardziej. Gdyby do niego nie doszło, może Faulkner nadal walczyłaby o to, aby tego do siebie nie dopuścić? Nieważne! Nad komunikacją zdecydowanie powinni jednak popracować, bo o ile czasami rozumieli się bez słów, tak w poważniejszych kwestiach niekiedy brakowało im odwagi. Zadziwiające, bo przecież oboje są osobami, które niewielu rzeczy się obawiają.
Spojrzała na niego z politowaniem, a później jeszcze wychyliła się w jego stronę, ale tym razem wcale nie po to, aby okazać mu czułość. Nie, zamiast tego szturchnęła go w bok, no bo jak mógł jej takie głupoty wmawiać? Przecież wcale nie poczuła więzi z tamtym chłopakiem, a gadała jak najęta, bo… no tak robiła, kiedy czuła się niekomfortowo. Stu natomiast właśnie w ten dyskomfort ją wprawił, przez co Albert miał teraz powód, żeby jej dokuczać. - Ha, ha, ha. Bardzo zabawne, Albert. Skoro tylko takich mam znajomych, to może po prostu zaprosimy tu twoją babcię? Ona przecież też często odwiedza kogoś u mnie w pracy - rzuciła z przekąsem, a później posłała mu spojrzenie, które sugerowało, że w przeciwieństwie do niego wcale nie była tym tak bardzo rozbawiona. I nie miała pojęcia czy ktoś z jej znajomych szukał akurat mieszkania, bo nie miała ich tu zbyt wielu. - Swoją drogą, może powinnam wymienić sobie łóżko na to, które stoi w starym pokoju Olivera? Jak masz sobie w ten sposób ze mnie żartować, coś wygodniejszego mogłoby mi się przydać - zasugerowała, tym samym dając mu do zrozumienia, że trochę sobie grabił i jeśli jakoś jej tego nie wynagrodzi, mógł zapomnieć o wspólnej nocy, a przecież był do sennych przytulanek przyzwyczajony pewnie tak samo mocno, jak właśnie Carlie.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Czasami z takich nieporozumień potrafiły wyniknąć przyjemne rzeczy, ale mimo wszystko powinni dążyć do tego, żeby nauczyć się rozmawiać ze sobą. Przecież koniec końców okazywało się, że nie musieli obawiać się szczerości, prawda? Rozmawianie ze sobą na różne tematy nie wychodziło im najgorzej, tylko za niektóre rzeczy zabierali się ze zbyt dużym opóźnieniem i po zbyt wielu perypetiach, a mogli sobie tego oszczędzić. Po co niepotrzebnie się denerwować? I jeszcze niepotrzebnie sobie komplikować pewne sprawy, a nawet doprowadzać do kryzysu w ich związku. Po co narażać coś, na czym obojgu zależało i czego nie chcieli stracić? I to powinno być dla nich odpowiednią motywacją, ale chyba jeszcze byli dalecy zdania sobie sprawy z tego, że naprawdę powinni wziąć się za pracę nad sobą i nauczyć się większej otwartości przed sobą. To może być trudne, bo pozornie byli przed sobą jak otwarte księgi, ale… No właśnie, tylko pozornie.
Kiedy go szturchnęła, uśmiech na jego twarzy nieznacznie się poszerzył. Wywołał dokładnie taką reakcję, na jaką liczył i był tym szczerze rozbawiony, bo Carlie jak zawsze była urocza, gdy się złościła. - Myślę, że by nie chciała. Nie bez powodu już z nią nie mieszkam - przypomniał Faulkner, bo na pewno opowiadał jej o tym, że jeszcze kilka lat temu mieszkał z babcią, ale po tym jak ponownie wyszła za mąż, wyprowadził się od niej, żeby nie siedzieć jej i jej mężowi na głowie. Niby nikt go nie wyganiał i dogadywał się ze wszystkimi domownikami, ale chciał, żeby oni mieli swoją przestrzeń, w której nikt nie będzie siedział im na głowie. Właśnie dlatego tu się przeprowadził. - Nie ma mowy. Nie odbieraj mi pretekstu, żeby ściągać cię do siebie - zaprotestował, będąc gotowym siłą przytrzymać tamto łóżko na jego miejscu. Niby to nie tak, że chciał, żeby Carlie spała na niewygodnym, ale czy nie ze względu na to zapraszał ją do siebie co noc? On akurat miał wygodne, dobrze złożone i nie powodujące bólu pleców łóżko, a w pakiecie z nim szedł, no właśnie, on sam. Po co psuć ten idealny układ? Albert na pewno nie chciał tego robić, ponieważ uwielbiał zasypiać i budzić się obok Carlie. Pewnie dlatego zabiegał o to każdego dnia, później po prostu ciesząc się jej bliskością i możliwością przegadania niemal połowy nocy, choć akurat to nie przy każdej okazji. Nie mógł przecież męczyć Faulkner i doprowadzać do tego, że później chodziła do pracy niewyspana. To, że on był nocnym stworzeniem, nie znaczy, że inni też potrzebowali tak niewiele snu.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ