walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
Pour me another drink
'Cause I don't wanna feel a thing

[akapit]

W ostatnim czasie albo siedział sam w willi przypominającej teraz grobowiec bardziej niż mieszkanie, albo wychodził tylko po to, żeby spotkać się z jakąś laską, która i tak nie poprawiała jego parszywego humoru po kłótni z Delilah i przypadkowym spotkaniu w Shadow, gdzie oblepiona była nie tylko spojrzeniami obcych mężczyzn, ale też ich dłońmi i ciałami. Nieważne ile pił, nie mógł pozbyć się tych obrazów sprzed oczu; wracały nawet w coraz bardziej pokręconych snach podczas długich, samotnych nocy nie mających nic wspólnego z odpoczynkiem.

[akapit]

Poza tym Lorenzo więcej walczył, więc częściej czuł się gorzej z zupełnie przyziemnych powodów. Bolały go obite kości, a mięśnie paliły żywym ogniem od zbyt dużej intensywności wysiłku. Nie miał czasu na regenerację po walkach, rzucając się w wir mordobicia bardziej niż kiedykolwiek dotychczas w swoim życiu. Zdarzało mu się co prawda już dawniej nie patrzeć na aspekty własnego zdrowia, ale tym razem to trener zaczął się o niego martwić, a nie on sam — i może ten fakt wreszcie zapalił w jego głowie czerwoną, ostrzegawczą lampkę i rozwył niemożliwy do uciszenia alarm.

[akapit]

Było źle. Choć wcale tego po sobie nie pokazywał, nie rozmawiając z nikim o swoich problemach z Delilah, bo brzydził się użalaniem nad sobą. Tkwił więc tak zawieszony pomiędzy, aż wreszcie postanowił odezwać się do kolegi.

[akapit]

Wybór kompana nie był taki oczywisty. Najchętniej Lorenzo zamknąłby się w jakimś klubie i chlał bez przerwy całą noc — może właśnie dlatego wybrał Hugo? Żeby nie zalać się do nieprzytomności. W końcu jakaś jego część — niewielka bo niewielka, ale wciąż istniejąca — była na tyle dorosła żeby przyznać, że alkohol nie rozwiązuje problemów. Raczej je tworzy.

[akapit]

No cóż, może klub nie był najlepszym wyborem. Ale jakoś nie wyobrażał sobie, że będzie z kumplem siedział przy stoliku w restauracji, z resztą akurat jedno czy dwa piwa potrzebował, żeby nie siedzieć o suchym pysku. Shadow odpadało z oczywistych względów — nie zamierzał sobie dodatkowo przypominać tamtych obrazów — więc wybrał klub w Cairns.

[akapit]

Stary — przywitał się z Hugo, podając jednocześnie rękę, po czym usiadł na stołku barowym. — Jak leci u ciebie? Dalej nie pijesz?

[akapit]

Bezpośrednio, bo nie widział potrzeby żeby owijać w bawełnę, zwłaszcza że zaraz sam zamierzał zamówić piwo.

Hugo Kidman
przyjazna koala
Falcone
34 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Nie panuje nad nałogiem i ranię wszystkich, którzy chcą mi jakkolwiek pomóc.
006
Było dobrze, bezpiecznie. Nieźle trzymała się na granicy i nawet nie myślał o alkoholu. Jeszcze kiedy nie był uzależniony, nie miał świadomości tego, że procenty były w życiu ludzi niemal na każdym kroku. Każdy powód był dobry do tego, żeby wlać w siebie dwa piwka, lampkę wina czy szampana, a może coś mocniejszego. Nie było dużo trzeba, żeby zejść z wybranej ścieżki.
Właściwie nie był pewien czy chciał się spotkać z Lorenzo. Nie chodziło o to, że go nie lubił lub, że nie chciał spędzić z nim czasu. Chciał, ale ich znajomość opierała się swojego czasu na chlaniu, podrywaniu i wyprowadzaniu przez ochronę, kiedy ich butne charaktery dawały za wygraną.
Wahał się, ale nie chciał go unikać, bo cenił sobie łączącą ich relację. Nie mógł od tak z niej zrezygnować, musiał wiec jakoś dostosować się do swojego życia. W końcu nie powinien dać się ponieść przesadzie, nawet jeżeli będzie wymagało to od niego sporo wysiłku.
Dał się skusić, umówił się z Lorenzo w klubie i miał nadzieje, że próba wytrwania w trzeźwości nie zrobi z niego mruka i kompletnie innego człowieka.
Odnalazł znajomą twarz przy barze i przywitał się ze starym znajomym: - Bro – uśmiechnął się, ściskając mu wytatuowaną dłoń i przysiadł obok przy barze: - Staram się i sporo ryzykuje, że tu jestem, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. – Uśmiechnął się i w sumie pierwszy machnął na barmana, bo pozwoli mu to kontrolować sytuację: - Co pijesz? Ja stawiam? – Zapytał kumpla i przeniósł na niego spojrzenie. Kiedy ten się zdecydował, sam poprosił o colę.
- Jak walki? – Zapytał, bo ten jak zawsze nosił na sobie ślady ostatniej bijatyki w postaci siniaków, otarć i większych krwiaków.

Lorenzo Thompson
powitalny kokos
cattitude#5494
ODPOWIEDZ