animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

W końcu zaczęła pracę. Po długich tygodniach odpoczynku, a później poszukiwania czegoś, co dla niej okazałoby się strzałem w dziesiątkę, Carlie w końcu znalazła coś, w czym czuła się jak ryba w wodzie. Kiedy poszła na rozmowę kwalifikacyjną, a później los uśmiechnął się do niej i otrzymała telefon z domu spokojnej starości, który jasno dał jej do zrozumienia, że dostała tę posadę, omal nie zwariowała z radości. Przez kolejne kilka dni stresowała się jednak niemożliwie, ponieważ nie była w stanie zdusić w sobie obawy o to, że w którymś momencie coś zepsuje, a szefostwo prędko jej podziękuje. Tak się jednak nie stało, a po kilku pierwszych dniach wszyscy zdawali się być naprawdę z jej pracy zadowoleni. Wyglądało to tak, jakby sprawdzała się w swojej roli i w końcu znalazła coś, czego nie mogła skopać, ponieważ jej praca opierała się głównie na interakcjach z ludźmi i zapewnianiu im rozrywki, co zawsze wychodziło jej nienagannie. A jednak, dzisiejszego popołudnia po raz pierwszy zrobiła coś, czym mogła podpaść u swojego nowego szefostwa. Kiedy Ron zadzwonił do niej i powiadomił ją o tym, że Albert miał wypadek, Carlie momentalnie się przeraziła. Niby wprowadził ją w temat i zapewnił, że poza kilkoma uszkodzeniami nie stało mu się nic poważnego, Faulkner i tak miała wrażenie, że zaraz odejdzie od zmysłów. Nie była w stanie skupić się już na pracy, dlatego zamiast się męczyć, po prostu przedstawiła tę sytuację swojej przełożonej, a ta pozwoliła jej skończyć swoją zmianę wcześniej. Carlie była jej ogromnie wdzięczna i zapewniła, że przy kolejnej okazji odpracuje te kilka godzin, a później czym prędzej ulotniła się z pracy. Pognała natomiast na stację i złapała pierwszy autobus do Cairns, ponieważ to właśnie tam znajdował się szpital, później trochę błądząc po nieznanym jej miasteczku. Ostatecznie jednak udało jej się dotrzeć na miejsce, a zanim znalazła się tam, wpadła jeszcze do jednego ze sklepów z dziecięcymi akcesoriami, chcąc kupić Raynottowi jakąś drobnostkę. Skończyło się… no w zasadzie wcale nie na takim maleństwie, ponieważ Carlie zostawiła w tym sklepie całą zaliczkę, którą dostała po rozpoczęciu pracy, w zamian dostając gigantyczną, tęczową alpakę i kilka balonów z napisem It’s a boy!… Innych niestety nie mieli. Z takim ekwipunkiem dotarła pod szpital, a później, przy pomocy instrukcji otrzymanych od Rona i kilku lekarzy, których spotkała po drodze, zlokalizowała odpowiedni pokój. Nie wślizgnęła się do niego bez ostrzeżenia, tylko najpierw delikatnie zastukała w drzwi, a później wsadziła głowę do środka, aby sprawdzić czy to na pewno z Albertem miała do czynienia. - Cześć - odezwała się, kiedy już go dojrzała, a później weszła do pomieszczenia, co z całym tym bagażem nie było wcale takie proste. Trudności jednak nie były istotne, ponieważ teraz przeogromnie ucieszyła się z faktu, że go widzi, a wszystko dlatego, że naprawdę się o niego martwiła. Może był poturbowany, ale cały, a myśl o tym sprawiła, że gigantyczny kamień w końcu spadł jej z serca.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
13.
To było głupie, a nawet bardzo, bardzo głupie. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jest spóźniony i to poważnie, starał się za wszelką cenę jak najszybciej dotrzeć do pracy, dlatego przemierzał ulice miasteczka na swoim rowerze nie dość, że zdecydowanie zbyt szybko, to jeszcze nieostrożnie. W ogóle nie myślał o swoim bezpieczeństwie, ponieważ był przekonany o tym, że nic złego nie może mu się stać, a jednak stało się. Może nie do końca z jego winy, ale gdyby jechał ostrożniej, na pewno by do tego nie doszło. Nie wpadłby na samochód, który przeciął mu drogę, w wyniku czego był połamany, poobijany i co gorsza stracił przytomność. Nie miał pojęcia co działo się z nim po tym, jak jego rower uderzył w samochód. Po tym jak obudził się w szpitalnym łóżku, wszystko pamiętał jak przez mgłę, dlatego to jego babcia, która była przy nim, musiała mu o wszystkim opowiedzieć. Prawdę powiedziawszy trudno było mu uwierzyć w to, że spotkało to akurat jego, ale cóż, jego obrażenia były idealnym dowodem na to, że jednak do tego doszło. Złamana ręka i noga, kilka szwów, jeszcze więcej siniaków i zadrapań… Zdecydowanie nie prezentował się w tej chwili najlepiej, ale to tak naprawdę nie miało znaczenia. Nawet on przy swojej naiwności i głupocie cieszył się, że skończyło się to tylko tak drobnymi obrażeniami, ponieważ wiedział, że mogło być o wiele gorzej. Miał spore szczęście, na pewno miał go więcej niż rozumu, co babcia powtórzyła mu kilka razy zanim spełniła jego prośbę i zadzwoniła do Rona, do którego jako jedynego spośród znajomych Raynotta miała jakiś kontakt. Pechowo telefon Alberta podczas wypadku zaginął. Nie miał go przy sobie, gdy lekarze go zabrali, więc musiał mu wypaść, a to oznacza, że już go raczej nie odzyska.
Jego babcia wyszła na krótko przed pojawieniem się Carlie, więc nie można powiedzieć, żeby długo doskwierała mu samotność, ale ta chwila wystarczyła mu, żeby zastanowić się nad tym, co wcześniej miało miejsce i szczerze? Był tym przerażony. Wyszedł z tego cało, jasne, ale sama myśl, że mogło być gorzej potrafiła napędzić stracha nawet takiemu optymiście jak on. Dlatego dobrze się stało, że ktoś postanowił przeszkodzić mu w tej chwili sam na sam, dzięki czemu nie musiał dalej zagłębiać się w te czarne scenariusze. Jednak kiedy usłyszał pukanie, był przekonany o tym, że to jakiś lekarz lub pielęgniarka, ponieważ innych gości na razie się nie spodziewał. I dlatego widok Carlie bardzo go zaskoczył. Nie potrzebował jednak wiele czasu na to, żeby przywołać na twarz uśmiech. Było to wyjątkowo łatwe, ponieważ była osobą, którą w tej chwili bardzo chciał zobaczyć. - Cze… Czy napadłaś na jakiegoś świeżo upieczonego ojca, który nie ma teraz prezentu dla swojego nowonarodzonego synka? - urwał powitanie na widok tego bagażu, który ze sobą wtaszczyła i którego nie mógł pozostawić bez pytania.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
I właśnie dlatego, że stać mogło się znacznie więcej, Carlie omal nie odeszła od zmysłów, kiedy dowiedziała się o jego wypadku. Czy było to normalne zachowanie? Jasne, o każdego ze swoich znajomych zmartwiłaby się w podobny sposób, choć niewykluczone, że nie była w stanie się uspokoić tylko dlatego, że chodziło akurat o Alberta. Z niejasnych przyczyn wywoływał w niej nieco inne reakcje niż inni znajomi, przez co wszystko to, co wiązało się z nim, Faulkner odczuwała intensywniej. Martwiła się o niego dwa razy mocniej i naprawdę nie chciała, żeby działa mu się krzywda, stąd ten pośpiech i wcześniejsze zerwanie się z pracy tylko po to, aby na własne oczy przekonać się o tym, że wszystko było z nim w porządku. No, biorąc pod uwagę fakt, że był połamany i porządnie poobijany, nie jest to określenie, które do końca pasowało do jego obecnego stanu, ale rzecz w tym, że nie stało się nic naprawdę poważnego i właśnie dlatego można powiedzieć, że było względnie dobrze. W tym przekonaniu utwierdził ją jeszcze uśmiech, który dostrzegła na jego twarzy, kiedy już zajrzała do środka. Ten sprawił, że ona mimowolnie też się uśmiechnęła, choć jeszcze przed chwilą miała wrażenie, że zdenerwowanie jej to uniemożliwi. Jak widać, nie doszło do tego, dzięki czemu nie musiała już na wejściu zadręczać go pytaniami o to, co się stało i jak do tego doszło. To ostatecznie nie było takie ważne, choć Raynott rzeczywiście powinien zapamiętać, żeby znów się tak nie narażać, nie tylko przez wzgląd na to, że ona cholernie się o niego martwiła. Nie, powinien zadbać o to przede wszystkim przez wzgląd na własne dobro.
Mogła spodziewać się jego komentarza, ale ten i tak sprawił, że kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej. Naprawdę cieszyła się tym, że był w stanie żartować, bo to oznaczało, że nie mogło być z nim tak znów najgorzej. - Miałam do wyboru to, albo It’s a girl. Nie narzekaj, bo jeszcze mogę tam wrócić i poprosić o wymianę - ostrzegła go, ale po samym wyrazie jej twarzy było widać, że nie mówiła poważnie. Po tym, jak bardzo się o niego martwiła, nie zamierzała zbyt szybko stąd wychodzić, przynajmniej nie dobrowolnie. - Nie wiedziałam jaki jest twój ulubiony kolor, więc wzięłam wszystkie - skomentowała, kiedy posadziła obok niego tę wielką, puchatą alpakę w kolorach tęczy. Przymocowała również balony do rączki szafeczki, która znajdowała się obok łóżka Alberta, dzięki czemu wyglądało to trochę tak, jakby znajdowali się właśnie na oddziale dziecięcym. Jeszcze tylko paczki z przemyconymi słodyczami tu brakowało, ale o to pewnie Carlie zadba następnym razem. - Jak się czujesz? - zapytała, po czym przysunęła do jego łóżka krzesełko i tym razem to ona usiadła na nim tak, jak zazwyczaj robił to Albert, dzięki czemu mogła swobodnie oprzeć przedramiona na oparciu siedzenia. Była na tyle drobna, że nie było to do końca wygodne, ale na razie nie zamierzała tego zmieniać.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Przez własną głupotę napędził stracha sobie oraz innym. Zrozumiał to w chwili, gdy zobaczył jak patrzyła na niego babcia, a teraz w dokładnie taki sam sposób patrzyła na niego Carlie, przez co poczucie winy uderzyło w niego ponownie. Nie chciał nikomu dokładać zmartwień, dlatego był na siebie zły, że doprowadził do takiej sytuacji, ale teraz już niewiele mógł z tym zrobić. Mógł jedynie postarać się o to, żeby więcej się nie powtórzyła i tego na pewno będzie się trzymać, tym bardziej, że na razie i tak nie będzie miał możliwości wsiąść na rower… Zresztą, na razie nawet roweru już nie miał, ponieważ od babci dowiedział się, że ten jego po wypadku już do niego się nie nadawał. To była kiepska wiadomość, biorąc pod uwagę, że to jego jedyny środek transportu, a z pieniędzmi było u niego na razie bez szału. Znaczy, jasne, miał coś odłożone, ale zakładał, że w niedalekiej przyszłości przeznaczy to na swój samochód, a tak jego zakup będzie musiał jeszcze bardziej odłożyć w czasie, co już teraz wywoływało u niego żal. Jeden głupi wypadek, a krzyżował mu tak wiele, w końcu nie chodziło tylko o dodatkowe wydatki, lecz również o to, że na razie nie będzie mógł pracować i na pewien czas utknie w domu jak już wypuszczą go ze szpitala. Wizja zamknięcia w czterech ścianach ani trochę go nie cieszyła, ponieważ Raynott jest tym typem człowieka, którego wiecznie gdzieś niesie.
- Nie możesz. Nie uczyli cię, że nie wolno znęcać się nad poturbowanym - zaprotestował, chociaż nie sądził, żeby Carlie chciała swoją groźbę spełnić, więc pewnie mógł być spokojny o to, że baloniki w chłopięcej wersji przy nim zostaną. Niby nie miał nic przeciwko różowemu, ale bez przesady. - Jest idealna - skomentował, zdrową ręką dotykając tej puchatej alpaki, którą zaraz przyciągnął bliżej siebie. Z takim towarzystwem na pewno będzie mu raźniej kiedy już będzie musiał zostać tu sam, bo na pewno prędzej czy później jego goście zostaną stąd wygnani, co ani trochę go nie cieszyło. Potrzebował towarzystwa i to bardzo, dlatego cieszył się, że Carlie do niego zajrzała. - Lepiej… Chociaż może to być zasługa leków i alpaki - a raczej przez alpakę rozumiał samo pojawienie się Faulkner, ale wiadomo - nie jest to coś, co mógłby powiedzieć wprost, dlatego musiał przemycić to w ten sposób. Ale ogólnie prawda jest taka, że chociaż czuł się średnio, bo był poturbowany, to jeszcze psychicznie też było bez szału, ale wierzył, że to minie tak samo, jak wyliże się z wszelkich ran, dlatego nie zamierzał się nad tym rozczulać. Poza tym wolałby porozmawiać o czymś przyjemniejszym. - A jak było dzisiaj w pracy? Tak wcześnie dziś skończyłaś? - podpytał, próbując tylko zgrabnie zmienić temat, choć fakt faktem interesował się również tym, jak czuła się w swojej nowej pracy, dlatego podpytywał ją o to każdego dnia odkąd ją zaczęła.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Temu nie powinien się dziwić, ponieważ wszyscy jego bliscy porządnie się wystraszyli, a przynajmniej tak zareagowała Carlie, która w ostatnim czasie czuła się do niego naprawdę przywiązana. Był jej obecnie najbliższy, dlatego nie chciała, żeby cokolwiek mu się stało. Nie tylko dlatego, że był jej przyjacielem, ale głównie przez wzgląd na to, jak ciepłą i dobrą był osobą. Bo owszem, Faulkner widziała go właśnie w takich barwach, przez co przekonana była, że nie zasługiwał na bycie poturbowanym i przykutym do łóżka. Szczerze współczuła mu tych wszystkich złamań, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że dla niego to nie ból fizyczny mógł stanowić tu najgorszy problem. Nie, pod tym względem byli podobni, zatem wiedziała, że nie lubił siedzieć w miejscu, a niestety właśnie to czeka go przez najbliższe kilka tygodni. Carlie już teraz zastanawiała się nad tym, w jaki sposób będzie mogła mu ten czas umilić, przynajmniej trochę rozrywki ściągając dla niego do domu. Jeśli się postara, na pewno osiągnie w tym aspekcie sukces, ale myślenie nad tym postanowiła zostawić na wieczór, ponieważ teraz znacznie istotniejsze było odwiedzenie Alberta i zorientowanie się w jego samopoczuciu.
Pokręciła żwawo głową, jakby rzeczywiście nie miała na ten temat bladego pojęcia. Zaraz jednak uśmiechnęła się, tym samym zdradzając, że nie planowała znęcać się nad nim w ten sposób. Niewykluczone nawet, że tym swoim wypadkiem Albert zagwarantował sobie trochę specjalnego traktowania, ponieważ gdzieś umknęła ta bezustanna chęć dokuczania mu. Zastąpiło ją natomiast poczucie tego, że powinna się o niego zatroszczyć, więc… Carlie w najbliższym czasie może stać się trochę upierdliwa. - Wiedziałam, że ci się spodoba! - rzuciła z przekonaniem, wyraźnie z tego powodu zadowolona. Kiedy wybierała dla niego prezent, kierowała się właśnie tym, co jej zdaniem mogło do niego przemówić i właśnie dlatego trafiło na tę puchatą, tęczową alpakę. I znów wykazywali pewne podobieństwo, ponieważ Faulkner utożsamiała tę maskotkę z nim. Dla niej to właśnie Albert był takim barwnym stworkiem, który skutecznie rozświetlał jej życie. - No… Właściwie to nie. Zerwałam się trochę wcześniej, bo Ron do mnie zadzwonił i powiedział, że jesteś w szpitalu. Powiedziałam szefowej, a ona kazała mi do ciebie jechać. Zresztą, wszyscy naprawdę się tam zmartwili, więc nikt i tak nie skorzystałby z żadnych rozrywek, gdybym nie przyjechała się upewnić, że nie będą musieli szukać nowego fryzjera - wyjaśniła, a na koniec uśmiechnęła się łagodnie. Kiedy dowiedziała się o jego wypadku, była na tyle spanikowana, że rzeczywiście mogła chlapnąć coś o nim przy większej liczbie osób, ale nie uważała, że zrobiła coś złego. Po prostu się martwiła i chciała czym prędzej się tu dostać, bo w innym wypadku prawdopodobnie odeszłaby od zmysłów. Czy nie tak zachowałaby się każda przyjaciółka?

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Na pewno jakaś pomoc w znalezieniu domowych rozrywek mu się przyda, ponieważ w innym wypadku niewykluczone, że oszaleje. I nie, to wcale nie przesada. Albert naprawdę nie znosił bezczynności. Jego wiecznie gdzieś nosiło, dlatego perspektywa tego, że przez najbliższe tygodnie utknie w domu, gdzie tak właściwie też zbyt wiele zrobić nie będzie mógł, była dla niego przerażająca. Jasne, możliwość wypoczynku też wydawała się być przyjemna, bo będzie mógł po prostu usiąść w domu i niczym się nie przejmować, ale chyba poniósł za to zbyt wysoką cenę i jeśli miałby wybierać to jednak poświęciłby ten kilkutygodniowy spokój dla tego, aby nie być połamanym i móc zajmować się wszystkim tym, co lubił najbardziej. Niestety to tak nie działało i nie mógł wybrać jak będzie, dlatego już teraz musiał psychicznie przygotowywać się na to, co czekało go w najbliższym czasie.
Czyżby był to kolejny plus bycia połamanym? Chociaż swojego stanu nadal nie uważał za super sprawę, specjalne traktowanie i taryfa ulgowa na pewno brzmią całkiem przyjemnie. Niby to nie tak, że nie znosił tego dokuczania ze strony Carlie, bo bawiło go i to nawet bardzo, ale na pewno miło będzie wiecznie się jej nie podkładać, bo niestety Albert jest bardzo łatwym celem do wszelkich zaczepek. - No pewnie. Jest puchata i kolorowa, czego w niej nie lubić? - wywrócił oczami, nie przestając się uśmiechać. Najwyraźniej Carlie w ostatnich tygodniach zdążyła już całkiem dobrze go poznać, skoro udało jej się rozgryźć, że spodoba mu się pluszowy przyjaciel. Jak już ustaliłyśmy, Raynott nie jest typowym facetem, który na każdym kroku musi udowadniać swoją męską, nienawidząc rzeczy, które ogólnie przyjęto za nie do końca męskie. Jemu takie postępowanie wydawało się idiotyczne, dlatego nie wstydził się przyznać, że alpaka mu się podobała, choć sporą rolę w tym mógł odegrać fakt, że dostał ją od wyjątkowej osoby. Kiedy Faulkner opowiadała mu jak do tego doszło, że tak wcześnie skończyła pracę, Albert nie mógł przestać się uśmiechać. Naprawdę miło było usłyszeć, że ona, a także inne osoby przejmowały się jego losem. Dlatego nie, nie było mowy, żeby mógł mieć jej za złe, że powiedziała o jego wypadku innym ludziom. Chociaż może nie powinna stresować starszych ludzi, pewnie i tak prędzej czy później o wszystkim by się dowiedzieli, bo mieszkali tam znajomi jej babci, więc prawdę powiedziawszy nie robiło mu różnicy od kogo to wyszło. - Pewnie powinienem cię skarcić za to, że wcześniej urwałaś się z pracy, ale… Cieszę się, że przyjechałaś. Inaczej groziłaby mi śmierć z nudów - zażartował, przynajmniej przy tym ostatnim, bo cała reszta to była prawda - Raynott bardzo się cieszył, że tutaj przyjechała i było to po nim widać.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Istnieją dwa rodzaje odpoczynku, a Carlie zaliczała się do grona tych osób, które znacznie mocniej ceniły sobie ten, z którego skorzystać można w sposób aktywny. Nie lubiła siedzieć w miejscu, choć czasami miała ochotę zaszyć się pod kocem z kubkiem ciepłego kakao i ulubionym filmem z dzieciństwa. Były to jednak sytuację sporadyczne, a ona znacznie bardziej ceniła sobie te chwile, kiedy od szarej codzienności mogła odpocząć poprzez jakieś wyjście ze znajomymi i inne formy rozrywki. Właśnie w ten sposób się relaksowała, co zresztą Albert doskonale wiedział, bo niejednokrotnie jej w tym towarzyszył. Wiedziała także, że ona sama nie zniosłaby świadomości, że nie jest w stanie zrobić nic, poza bezustannym leżeniem w łóżku, dlatego domyślała się, że dla bruneta może być to także katorga. Pod tym względem nieszczególnie się od siebie różnili.
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy po raz kolejny pochwalił jej alpakę. Odpowiadało jej to, że wybrany przez nią prezent naprawdę mu się spodobał. Chciała zrobić dla niego coś miłego, a poza tym wydała na niego tyle kasy, że byłoby naprawdę słabo, gdyby pluszak ten w ogóle nie zyskał zainteresowania Raynotta, a później został rzucony gdzieś w kąt. Niby nie miała gwarancji, że tak się nie stanie, ale coś podpowiadało jej, że skoro teraz Albert wykazywał względem niego taki entuzjazm, ten stan rzeczy utrzyma się. - No ale przecież się nie urwałam. Nie zwiałam stamtąd bez słowa, tylko grzecznie poprosiłam o zgodę. Poza tym… Ron przekazał mi tę wiadomość w tak stresujący sposób, że i tak nie nadawałam się do pracy - rzuciła z taką miną, jakby trochę teraz jednak przesadzała i wyłącznie zwalała winę na ich współlokatora, ale nie kłamała. Przynajmniej nie z tym, że nie nadawała się do pracy, ponieważ naprawdę się o niego zmartwiła. Jak wspominałam, Albert był obecnie jedną z ważniejszych osób w jej życiu i myśl o tym, że mogło stać mu się coś poważnego, napawała ją strachem. - I nie mów, że nie bawisz się tu dobrze. Widziałam, że kilka pokojów dalej zaprosili klauna, więc może ciebie też odwiedzi? - zapytała, a na jej twarzy pojawił się głupawy uśmiech. Albert był co prawda zbyt wyrośniętym dzieckiem, aby odwiedzał go tutaj jakiś klaun, no chyba, że takim określeniem można podsumować Carlie, która niekiedy właśnie tak się zachowywała. I zamierzała również dbać o jego rozrywkę, zatem była to funkcja, którą z dumą mogła piastować.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Albert w najbliższych tygodniach jakoś będzie musiał się przemęczyć, innego wyjścia nie było. Na pewno sporym plusem było to, że miał dwójkę współlokatorów i po powrocie będzie mógł liczyć na ich towarzystwo, przynajmniej czasami. Wiedział przecież, że nie mógł oczekiwać od nich, aby towarzyszyli mu przez cały czas i nawet nie zamierzał ich o to prosić. Mieli swoje życia, swoich znajomych, więc nie powinni wszystkiego poświęcać dla połamanego Raynotta, który w tym wypadku może doszukać się dla siebie okazji na nadrobienie wszystkich zaległych gier wideo, więc nie będzie aż tak źle.
Oczywiście, że dobrze zaopiekuje się alpaką i nie rzuci jej w kąt. Może i Albert nie był zbieraczem maskotek (choć mogło tak być tylko dlatego, że mało kto mu je dawał!), ale na pewno dobrze zadba o prezent od Carlie, tym bardziej, że lama miała być jego jedynym towarzyszem podczas pobytu w szpitalu, a w domu… Cóż, czasami doskwierało mu to, że nie miał do kogo się przytulić, więc może maskotka mu to wynagrodzi? Jedno jest pewne, lama już teraz miała zaklepane honorowe miejsce w jego łóżku, które oficjalnie dostanie kiedy on sam będzie mógł do niego wrócić, co powinno niedługo nastąpić. Lekarz, z którym rozmawiał, poinformował go, że nie ma powodów, żeby zatrzymywali go w szpitalu na dłużej, więc już lada dzień powinien zostać stąd wypisany. - Ech, poprosić o coś Rona… - skomentował i pokręcił głową, jednak malujący się na jego twarzy uśmiech jasno mówił, że wcale nie oceniał swojego przyjaciela, przynajmniej nie na poważnie. - Następnym razem powiem babci, żeby zadzwoniła do ciebie - zaproponował, chociaż może nie powinien mówić o następnym razie? I najlepiej nie powinien w ogóle brać go pod uwagę, czego tak w sumie nie zamierzał. Planował w przyszłości być ostrożniejszy na drodze, bo najadł się wystarczająco dużo strachu i nie chciał przerabiać tego ponownie. - Przecież już u mnie jest - skomentował może troszeczkę złośliwe, ale wcale nie po to, żeby ją obrazić. Jeśli jej dokuczał, robił to tylko z sympatii i teraz nie było inaczej. Nie miał jej przecież za błazna, ale za to jedno musiał jej oddać - jak nikt inny potrafiła dostarczyć mu rozrywki i poprawić nastrój, więc można określić ją jako jego osobistego klauna, ale tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dlatego nie miała powodów do obrazy, bo jak widać, Raynott nie potrafiłby postawić jej w złym świetle, ponieważ uważał ją za kogoś fantastycznego, kogo w swoim życiu bardzo potrzebował.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Ale jak to? Czy to miejsce nie było przypadkiem zarezerwowane dla Carlie? Przecież obiecał jej to kilka nocy temu i, choć Faulkner nie wspominała o tym głośno, doskonale pamiętała, że sprawdziła się w roli kogoś, do kogo można się przytulić. Swoją drogą, tej kwestii nie przemilczała dlatego, że nie chciała wprawiać Alberta w zakłopotanie. Nie wspominała o tym, ponieważ sama dziwnie czuła się z faktem, iż jej pierwszym odruchem nie było przerażenie, a raczej ten dziwny spokój, którego zupełnie się nie spodziewała, ani też czuć nie powinna. Dopiero później przyszła do niej fala paniki, po której powiedziała sobie, że nie powinna kiedykolwiek postępować jeszcze tak nierozważnie. Choć wydawało jej się, że nie robiła nic złego, kiedy zostawała u niego na noc, to mimo wszystko mogło okazać się błędem. Błędem, przez który Carlie trochę bardziej zaczynała rozumieć, że chociaż bardzo tego chciała, nie umiała traktować go tylko jak przyjaciela.
Co ciekawe, kiedy wspomniał o następnym razie, Carlie nie zwróciła uwagi na tę konkretną część jego wypowiedzi. Gdyby to zrobiła, na pewno złapałaby go za słówka i poprosiła o to, aby następnym razem jednak bardziej na siebie uważał. Tak się jednak nie stało, a ona tylko lekko pokiwała głową i łagodnie się uśmiechnęła, wyraźnie zadowolona z tego, że Albert chciał zadbać o to, aby przepływ informacji pomiędzy jego bliskimi a nią był lepszy na wypadek kolejnej nieszczęsnej sytuacji. Na tę co prawda nie czekała, ale doceniała to, że chciał skuteczniej włączyć ją w takie aspekty. - Już? - zapytała, kiedy postanowił jej dopiec. Uniosła ku górze jedną brew i zrobiła minę, która sugerowała, że była jego komentarzem szczerze dotknięta, ale nic z tych rzeczy. Już chwilę później lekko pokręciła głową i uśmiechnęła się łagodnie. - Wiesz, że nie powinieneś ryzykować z takimi komentarzami przy osobie, która bardzo chce cię tu odwiedzać, ale może jeszcze zmienić zdanie? I zabrać ze sobą Juanitę i balony? - zagroziła, a później nawet zerknęła wymownie na alpakę, która zajmowała miejsce obok bruneta. Gdyby rzeczywiście chciała mu ją zabrać, robotę miałaby całkiem prostą, bo przecież taki połamany i poobijany raczej nie zdołałby stoczyć z nią walki, ale to wcale nie oznacza, że Carlie miałaby serce mu to zrobić. Poszkodowany wydawał jej się jakiś taki odrobinę rozczulający, w efekcie czego czuła teraz potrzebę zatroszczenia się o niego, stąd zresztą ta szybka wizyta i prezenty, które miały za zadanie poprawić mu humor.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Oczywiście, że było zarezerwowane dla niej, zapewnił ją przecież o tym, prawda? Rzecz w tym, że Carlie nie sypiała u niego codziennie i nie zanosiło się na to, żeby cokolwiek się pod tym względem zmieniło, a on jednak noc w noc potrzebował kogoś do przytulenia, więc musiała podzielić się tym miejscem z lamą. Podobnie jak rolą kogoś, do kogo mógłby się tulić, choć oczywiście Albert pozostawał nieświadomy tego, że tamtej nocy objął Carlie. Gdyby o tym wiedział, na pewno byłoby mu głupio, bo jak już wielokrotnie podkreślałam, nie chciał się jej narzucać i stawiać jej w niekomfortowej sytuacji, a tak na pewno oceniłby obejmowanie jej, gdy spali razem. Chciał być wobec niej w porządku, dlatego musiał się pilnować, ale jak już historia ich tego nauczyła - szło mu to marnie.
Szczerze? Albert już od pewnego czasu coraz bardziej angażował ją w swoje życie. Może na pierwszy rzut okiem nie było to tak wyraźne, ale przecież przedstawił ją swojej babci, która była najbliższą mu osobą z rodziny, zaciągał ją na spotkania ze swoimi przyjaciółmi, którym chciał ją przedstawić i tym samym coraz bardziej otwierał przed nią drzwi do swojego życia, w które ona coraz bardziej była zaangażowana. Wciągnięcie ją w nitkę wymiany informacji między jego rodziną a przyjaciółmi byłoby kolejnym krokiem, na który on chętnie się zdecyduje, bo nie chciał, żeby w takich sytuacjach była pominięta. Nie dlatego, że miło było potem ją u siebie zobaczyć i dostać od niej prezenty (choć to oczywiście mu się podobało), a raczej ze względu na to, że, jak mu się wydawało, mogłaby chcieć być ze wszystkim na bieżąco tak samo, jak on chciał wiedzieć o tym, co działo się z nią, dlatego troszeczkę miał jej pewien czas temu za złe, że od razu nie odezwała się do niego, gdy wyrzucono ją z hotelu. Jasne, przyszła do niego, ale kiedy nie zastała go w domu, nie skontaktowała się z nim. - Balony? I Juanitę? Nie mogłabyś - zaprotestował i na wszelki wypadek bardziej przycisnął do siebie pluszaka, jednak był obecnie na tyle słaby, że i tak nie miałaby problemu z odebraniem mu jej. - Poza tym tak samo bardzo jak ty chcesz mnie odwiedzać, ja chcę, żebyś tutaj przychodziła, więc… Nie możesz mnie porzucić - kończąc mówić, popatrzył na nią z miną zbitego psiaka, chcąc ją w ten sposób urobić. I jak widać on zwracał uwagę na słówka, dlatego zauważył jak podkreśliła, że bardzo chce go odwiedzać, co akurat ucieszyło go. I właśnie dlatego tak się tego uczepił i miał nadzieję, że nie były to tylko puste słowa i rzeczywiście doczeka się kolejnych wizyt w jej wykonaniu.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Wcale go o to nie podejrzewała. Tak naprawdę nie miała jakichkolwiek podstaw, aby zakładać, że Albert mógłby chcieć od niej czegoś więcej, dlatego nie miała też powodów by sądzić, że którekolwiek z jego działań kryło za sobą premedytację. Jasne, niedługo po jej rozstaniu zaprosił ją na randkę, ale teraz, z perspektywy czasu, Carlie wydawało się, że był to raczej efekt tego, że chciał wyciągnąć ją gdzieś i pokazać, że nie musiała zamykać się na ludzi z powodu jednego, nieudanego związku. Spoglądała na tamto spotkanie jak na coś, co tak naprawdę było tylko koleżeńskim wyjściem i w tym przekonaniu utwierdził ją fakt, że jej wówczas odmówił. Później zdarzyło im się drobne potknięcie, ale skoro oboje byli pijani, Faulkner nie doszukiwała się większego znaczenia w tym, że to Albert zapoczątkował tamten pocałunek. Zrobił to, bo chciał jej coś udowodnić, zatem ten niczego nie musiał znaczyć, prawda? I dokładnie tak było z przytulasami. Jeśli wspólnie spędzona noc nie miała znaczenia, one również musiały być go pozbawione.
Gdyby jej o tym powiedział, dzisiejszego popołudnia mogłaby zrozumieć dlaczego chował do niej urazę. Nie zdawała sobie jednak z tego sprawy, a zatem nie uważała, aby brakiem kontaktu tamtego wieczora zrobiła coś złego. Była na tyle rozemocjonowana, że kiedy już znalazła się w mieszkaniu chłopaków, ciężko było jej nad sobą zapanować. Ron miał przed sobą tykającą bombę, która nie myślała racjonalnie, ale też dla nikogo nie chciała być kłopotem. Właśnie dlatego nie dobijała się do Alberta i nie odciągała go od jego zajęć, już i tak wystarczająco źle czując się z odgrywaniem damy w opresji. Nie zmieniało to jednak faktu, że to do niego chciała zwrócić się o pomoc, a że los sprawił, iż trochę zboczyła z kursu… nie wynikło z tego nic złego, prawda? - No dobra - mruknęła, jakby niekoniecznie była z takiego obrotu spraw zadowolona. Warto wspomnieć również o tym, że kiedy Albert przycisnął do siebie pluszaka, usta Carlie wygięły się w uśmiechu. Był to naprawdę uroczy widok i to nawet pomimo tego, że brunet był obecnie taki poobijany. - Nie potrzebujesz czegoś? Widziałam po drodze automat, więc jeśli masz ochotę na jakieś smakołyki, mogę po nie pójść. Czym cię tu w ogóle karmią? - zapytała, tak w zasadzie to nie mając nawet pewności czy Albert już się na jakiś posiłek załapał. Martwiła się jednak i chciała, żeby niczego jej nie zabrakło, a przecież na co dzień nie była osobą, która myślała o wszystkim. Jak widać, wystarczył odpowiedni bodziec, aby trochę spoważniała, a zatem stwierdzić można, że Albert miał na nią naprawdę dobry wpływ.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Nawet nie wiedziała w jak wielkim była błędzie. To wszystko miało znaczenie i to ogromne. Może nie każde jego działanie podszyte było premedytacją, ale żadne z nich nie było pozbawione uczuć i odpowiedniej wagi, ponieważ mogła tego nie wiedzieć, ale dla Alberta stała się kimś bardzo ważnym, dla kogo stracił głowę jak jeszcze dla nikogo innego w swoim życiu. Dlatego wbrew temu, co jej się wydawało, zarówno ich nieudana randka, jak i tamten pocałunek, a nawet ten przytulas, z którego on nie zdawał sobie sprawy, wcale nie były pozbawione znacznie, a ona nie była dla niego tylko koleżanką. Jasne, teraz nie najlepiej szło mu okazywanie tego, bo krył się ze swoimi uczuciami, ale przecież raz za razem tymi drobnymi gestami odkrywał się. No i może nie zwracała na to uwagi, ale z całą pewnością nie spoglądał na nią tak, jak patrzy się na koleżanki. Nie, on patrzył na nią tak, jak mężczyźni spoglądają na kobiety, za którymi szaleją. Tej jednej rzeczy nie był w stanie ukryć, nieważne jak bardzo by się starał.
Nie było potrzeby jej o tym mówić, bo nie było to też coś, z powodu czego powinna czuć się źle. Chociaż on miał jej za złe to, że wtedy do niego nie zadzwoniła, rozumiał też, że to był szalony dzień i mogła nie mieć do tego głowy, dlatego odpuścił jej to, jednak gdyby to się powtórzyło, ten żal na pewno byłby większy, bo Albert chciał być z takimi sprawami na bieżąco. Nie po to, żeby o nich wiedzieć, a dlatego, żeby być w stanie jej pomóc, bo to na tym mu zależało. - O tym przekonam się dopiero przy okazji kolacji. Za wolno mnie składali i nie załapałem się na obiad - przyznał wyraźnie rozczarowany, choć może nie miał czego żałować? Nie miał pojęcia czego może spodziewać się po posiłkach w tym szpitalu, więc równie dobrze mógł się tym jedzeniem poważnie rozczarować. - Więc jeśli chcesz zrobić sobie wycieczkę do automatu to nie pogardzę Crunchie… O, o! Albo wiem, Caramello Koala! Sprawdź czy je mają, ok? Proooszę - nawet ładnie poprosił, bo naprawdę narobił sobie teraz ochoty na coś słodkiego, a te koale były czymś, co jadał zawsze kiedy był chory i przykuty do łóżka. Co prawda teraz teoretycznie był zdrowy, ale część z byciem przykutym do łóżka idealnie pasowała, więc była to chyba pora na smaki z dzieciństwa. Chociaż to też nie tak, że nie jadał ich przy innych okazjach, ale mimo wszystko kojarzyły mu się właśnie z taką formą pocieszenia, gdy akurat był w kiepskiej formie i nie mógł robić tego, co lubił najbardziej.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ