wieczne dziecko — karuzela zwana życiem
48 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Bogaty, gburowaty czterdziestolatek o mentalności nastoletniego chłopca, przed którym świat mógłby stać otworem, gdyby nie żona i ten jej... znaczy ich cholerny dzieciak.
Do Sydney przyjechał w interesach - został na dłuższe wakacje, bo tym właśnie stała się jego codzienność, ledwo przekroczył dwudziesty trzeci rok życia. Do jego samodzielnie wyznaczonych obowiązków należało wylegiwanie się na prywatnej plaży, jadanie w drogich hotelowych restauracjach, niekończące się imprezowanie w najbardziej eksluzywnych klubach i barach oraz na prywatnych jachtach śmietanki towarzyskiej, a także utrzymywanie niezmiennie pięknej i młodej, ale nigdy dwa razy tej samej, towarzyszki u jego boku. Paradoksalnie nie zmieniło się wiele - po złożeniu firmowego wieńca na grobie ojca i emigracji zagranicę, Leo żył dokładnie w ten sam sposób, co wcześniej. Nie zamierzał zakładać rodziny, z własną i tak nie utrzymywał kontaktu, nie zamierzał już nigdy więcej postawić stopy w Auckland. Tak jak przyrzekł to umierającemu ojcu, co tylko mógł to sprzedał, bezlitośnie rozczłonkowując holding, zamieniając tym samym ciężką pracę dwóch pokoleń Rasmussenów na kompletnie nierozpoznawalną markę hotelarską - nie chodziło przecież o całkowite pozbawianie się środków do rozpustnego życia, a jedynie doprowadzenie do tego, by się ojciec w grobie przewracał. Leo poddał się też ostatecznie wazektomii, by pomimo planowanego wbrew jego wszelkim przekonaniom i przyzwyczajeniom ślubu, dotrzymać obietnicy o nieposiadaniu żadnych potomków. Nie wiedział jeszcze wówczas, że jest to przysłowiowa musztarda po obiedzie. Kiedy jednak obecny majątek dostarczał strumieni i rzek alkoholu szerszych i głębszych niż jakakolwiek wątroba byłaby w stanie znieść, a nowy majątek przybywał w tempie szybszym, niż Leo był w stanie cokolwiek wciągnąć nosem, nastąpił moment, w którym po raz pierwszy w jego dotychczasowym życiu załamały się nie tylko wszelkie przelotne związki i relacje, ale też organizm. Niestety ani pierwszy odwyk, ani jeszcze parę kolejnych momentów oprzytomnienia, zarówno w szpitalach jak i na sali sądowej, nie zdołało utrzymać poważnych zmian w jego stylu życia na długo. W wieku dwudziestu siedmiu lat, po wielu perypetiach życiowych, był już nie tylko zmęczonym mieszkańcem Sydney, właścicielem sieci hoteli i kasyn z dwoma publicznymi oskarżeniami o molestowanie na koncie, rozwodnikiem z psem jako jedynym wyposażeniem mieszkania, ale też ojcem dziecka, o którym bardzo długo nie wiedział i którego w żadnym wypadku nie chciał.
Z nadszarpniętymi majątkiem, ego i opinią publiczną, po latach batalii sądowych ostatecznie rozstrzygniętych na jego korzyść, gdyby był zmuszony wybierać, zdecydowanie wolał wylegiwać się z drinkiem w dłoni, niż ganiać za kilkuletnim berbeciem po placach zabaw. Toteż dokładnie to zrobił, kiedy w końcu dotarły do niego bocznymi kanałami niechciane informacje. Wyparł z pamięci istnienie dziecka, a z serca jakąkolwiek odpowiedzialność, a przynajmniej tak sobie bardzo długo wmawiał. Coś jednak zmieniło się w jego życiu - na pewno nie od razu i nie dla każdego zauważalnie, a jego codzienne obowiązki dalej stanowiły niekończące się wakacje. Ale jego sumienie rozwijało przed nim coraz dłuższą listę zakazanych czynności, jego podświadomość coraz częściej i głośniej szeptała mu do ucha dawno zapomniane rady z odwyków. Nie wyobrażał sobie siebie w roli jakkolwiek kompetentnego męża i ojca, nie miał zamiaru brać na siebie żadnej odpowiedzialności, ale nie był w stanie dłużej utrzymywać tego samego tempa bez rosnącego poczucia odrazy i rozczarowania wobec samego siebie. Po kolejnej wizycie w szpitalu z jego szklanek stopniowo zaczął znikać alkohol, na jego kartach przestały widnieć ślady po białych proszkach, aż w końcu był w stanie być całkowicie odpowiedzialny nie tylko za samego siebie. Dalej nie widział siebie w zbyt stałej roli rodzica albo partnera, ale okazał się być wystarczająco dobrym mentorem na drodze do trzeźwości - może trochę zbyt gburowatym, ale skutecznym.
Przez lata myślał, że oto wspiął się na wyżyny swojej dojrzałości moralnej, kiedy w jego progu pojawiła się schorowana i wyraźnie zmęczona życiem kobieta, której przed wiele, wiele laty, jeszcze jako młody bogacz, obiecywał nieba przychylić, nie mając wówczas pojęcia, że sytuacja kiedykolwiek mogłaby go faktycznie zobligować do dotrzymania tej obietnicy. Czego to się nie robi dla matki swojego dziecka, którą dawno bo dawno, ale kiedyś prawdziwie przecież kochał. Opuścił tętniące nocnym życiem i niekończącą się zabawą okolice i pojechał się ustatkować w Lorne Bay, rodzinnym miasteczku swojej najnowszej żony. Miał jak najlepsze intencje. Skąd mógł wiedzieć, że starego psa trudno nauczyć nowych sztuczek, kolejne małżeństwo wzięte z rozsądku zamiast z miłości, skończy się separacją zanim się jeszcze na dobre zacznie, a latorośl okaże się wybitnie trudnym do opanowania przypadkiem, pałającym w jego kierunku wieloletnią nienawiścią godną tylko potomka Rasmussena?
Leonard Wilhelm Rasmussen
27/12/1975
Auckland, Nowa Zelandia
prezez zarządu
South Pacific Corp.
Pearl Lagune
Żonaty | heteroseksualny
Środek transportu
Właściciel jachtu, motorówki i skuteru wodnego; trzech Ferrari (Icona, Portofino M i SF90 Stradale), zabytkowego volkswagena oraz bolidu F1 Ferrari F399.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak istotnych związków.

Najczęściej spotkasz go w:
jego własnym domu, hotelu lub jachcie; barach i klubach z gatunku ekskluzywnych; na mniej zatłoczonych plażach i wszędzie tam, gdzie musi się pofatygować, żeby wyciągnąć dziecko z tarapatów.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Zdecydowanie ma bliższą relację z zarządem swojej firmy niż z własną rodziną, głównie dlatego, że w razie wypadku nigdy nie podejrzewałby tych pierwszych o natychmiastową chęć odłączenia go od aparatury podtrzymującej życie.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak (aczkolwiek absolutnie nie piszę się na żadne opisy brutalnych i/lub krwawych akcji, przemocy seksualnej i znęcania się nad zwierzętami).
Leonard W. Rasmussen
Michael Fassbender
powitalny kokos
smort_1141
brak multikont
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany