30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Everyone that tried to fix me knows that I can't change a bit. I've got no shame, got no pride, only skeletons to hide. And if you try to talk to someone, well then someone has to die.
— Suka.
Kayleigh nawet nie przewraca już oczami, słysząc takie określenie wysyczane gdzieś za jej plecami, kiedy niespiesznym krokiem samotnie przemierza parkiet klubu. Kiedyś może by się oburzyła, odwróciła i odpyskowała – ale teraz prawda już jej nie przeraża. Nie marnuje śliny na stwierdzanie oczywistości i nie zawraca sobie głowy kolejnym nudnym, spełnionym życiowo facetem albo zawistną, nawet jeśli piękną kobietą. Zwykli ludzie ją obrzydzają. Nudzą. Wzbudzają pogardę.
Patrzysz na nią, kiedy zatrzymuje się wreszcie przy barze i stwierdzasz, że to po prostu kolejna zbyt pewna siebie puszczalska wywłoka, której tatuś zapłacił za dobry samochód i nad której strojem lamentowała matka. Patrzysz i oceniasz; na mocny makijaż, na rozrzucone w nieładzie, rude włosy sięgające pasa, na sukienkę tak obcisłą, że niewiele zostawiającą dla wyobraźni co może znajdować się pod nią. Na znudzone spojrzenie, którym obojętnie toczy po tonącym w półmroku pomieszczeniu.
Oceniasz. I być może niewiele się mylisz.
Ale diabeł tkwi w szczegółach — różnica jest potężna.

Urodzona oraz wychowana na ulicach Belfastu, miasta sprzeczności; pięknych pałaców i brudnych zaułków, którego duży odsetek mieszkańców stanowią niewykształceni robotnicy i emigranci; miasta gangów, nielegalnych interesów, przemocy, seksu i dzieci, którymi nikt nie ma czasu się zająć.
Mimo woli i nieświadomie proces kształtowania osobowości Kayleigh spowodował, że stała się taka jak jej miasto; stała się każdym z nich po trochę — i czymś więcej niż którekolwiek osobno.
Członkini gangu.
Ponieważ należała do jednego z samej racji urodzenia. Nazwisko jej rodziców było rozsławione na ulicach Belfastu wśród wszystkich tych, którzy zajmowali się nielegalnym handlem dziełami sztuki, narkotykami i praniem brudnych pieniędzy. Nazwisko wplątane w skandal. Swego czasu na ulicach Belfastu całkiem śmiało szemrano, że Donovanowie maczali palce przy tragicznym wypadku McDowellów. Mówiło się, że tamci wiedzieli zbyt dużo o wzbogaceniu się Donovana na lukratywnym kontrakcie mającym podstawę w wyzysku najciężej pracujących robotników fabryk. Mówiono nawet więcej: że wiedzą tą chcieli zaszachować konkurenta i usunąć go ze swojego terenu wpływów, tylko Donovanowie zrobili to szybciej i bardziej brutalnie. Inni sądzili, że nie miało to nic wspólnego z wojnami gangów, które szarpały miastem w latach dziewięćdziesiątych. W każdym razie nikt nigdy nie znalazł dowodów potwierdzających jakąkolwiek tezę łączącą rodzinę pięcioletniej wówczas Kayleigh z tragiczną śmiercią McDowellów — a w następnych latach Donovanowie urośli w siłę i mało kto miał odwagę dłużej powtarzać ów plotkę. Dla samej Kayleigh nie są to jednak odległe wydarzenia, które odeszły w niepamięć; tamten wieczór wrył się w jej niewykształconą świadomość wraz z pełnym satysfakcji uśmiechem ojca i cichym chichotem matki podglądniętymi przez uchylone drzwi kuchni, do której dostęp był kategorycznie zakazany, gdy w rodzinie działy się wszystkie Poważne Rzeczy.
Dziecko, dla którego nie było czasu.
Ponieważ była piątą pociechą, a jednocześnie drugą córką Donovanów, praktycznie wychowywała ją starsza siostra oraz same ulice Belfastu. Ojciec miał wielkie ambicje, poważne plany i brak czasu dla dziewczynek, których nigdy nie zamierzał włączać w rodzinny biznes ze względu na ułomność kobiecego charakteru, którą im przypisywał. Matka zaś jak na ironię dzielnie stała u jego boku z takimi czynami na sumieniu, których ciężaru mógłby nie unieść niejeden mężczyzna. Mimo że oboje stanowczo sprzeciwiali się wciągnięciu dorastającej córki w rodzinny biznes, nie dało się jej całkowicie odciąć od informacji o tym, co robili. Kayleigh nie zamykała oczu, kiedy w rodzinnej kuchni zbierali się obcy, przerażający mężczyźni nadużywający przekleństw i ochoczo eksponujący noszoną za paskiem spodni broń. Nie odwracała głowy, kiedy ojciec lub starsi bracia wyrzucali koszule o mankietach poplamionych krwią. Czekała cierpliwie, aż przyjdzie jej kolej – bo wkroczenie do ich świata równało się dorosłości, której jako wiecznie odsuwane od ważnych spraw dziecko pragnęła bardziej niż czegokolwiek na świecie.
Niewykształcona.
Ponieważ nie skończyła szkoły, nie zdobyła wyższego wykształcenia. Ani nawet średniego. Wyrwała się z toku nauczania, który nieudolnie starał się wtłoczyć ją w ramy, a do jej mózgu wsączyć informacje nieprzydatne w życiu, jakie Kayleigh zamierzała wieść w przyszłości, ślepo wpatrzona w swojego ojca i podziwiająca starszych, bardziej doświadczonych braci. Nigdy więc nie widziała celu w szkolnej nauce, nawet jeśli rodzice uważali inaczej; jeśli planowali dla niej inne życie. Ona bowiem miała ważniejsze problemy i większe cele do osiągnięcia niż zostanie kolejną osobą zasilającą armię wykształconych księgowych wciśniętych w nijakie komplety ołówkowych spódnic z prostymi marynarkami i siedzących w biurze gdzieś na południowej prowincji Wielkiej Brytanii.
Pełna przemocy i niehamowanej wściekłości.
Ponieważ nieważne co zrobiła i z jakim wysiłkiem udowodniła swoją wartość oraz przydatność w rodzinie i ich szybkim życiu tłoczącym adrenalinę do krwi, zawsze pozostawała gorsza od mężczyzn, którzy ją otaczali, wypełniali jej świat. Kochała więc swoich braci najszczerszą miłością i była im wiernie oddana. A jednocześnie nienawidziła ich całym sercem za posiadanie na wyciągnięcie ręki wszystkiego, o co ona musiała walczyć i co musiała wyszarpywać, zdzierając sobie przy tym kostki do krwi.
Ale też dlatego, że Kayleigh zabiła człowieka. Zawsze działała zbyt impulsywnie, zbyt odważnie, podejmując niepotrzebne ryzyko — ale tamtej nocy wszystko poszło nie tak jak powinno. Miała przy sobie broń, a jej ciężar przy pasku powodował, że stawała się nawet bardziej skłonna do szaleństw. Jej zadanie ograniczało się do nastraszenia nastolatka, który regularnie gubił drobne ilości dobrego towaru rozprowadzanego przez ich rodzinę, prawdopodobnie na własny użytek. Ale na miejscu zrobiło się gorąco — posypało się kilka słów za dużo, wystarczył jeden nieuważny gest dzieciaka i ograniczone pokłady cierpliwości Kayleigh. Pociągnęła za spust, z chorą satysfakcją obserwując rozbryzg krwi na ścianie i ciało upadające na posadzkę; ale strzał był niecelny i nie zabił go na miejscu. Jej największym błędem tej nocy nie była jednak pierwsza kula.
Ale fakt, że nie strzeliła ponownie.
Dzieciak zmarł w szpitalu kilka dni później, sprzedając wcześniej policji poufne informacje o siatce handlarzy narkotykami Donovanów. Ojciec ledwie wyciągnął ich z łap funkcjonariuszy, ale straty były ogromne. I nikt nie zamierzał zapomnieć, czyja była to wina.
Emigrantka.
Ponieważ starszyzna Donovanów wywarła na niej nacisk i zmusiła do ucieczki z rodzinnego kraju. Na banicję. Na drugą półkulę ziemską, gdzie odcięta od rodzinnych interesów miała dławić się goryczą przez kolejne samotne lata. Zagroziła wypracowanej krwią i potem pozycji Donovanów, sprzeciwiła się wszelkim rozkazom ojca i poniosła klęskę. Karą wystarczająco surową w stosunku do przewinienia miała być ucieczka z podkulonym ogonem. A jednak Lorne Bay okazało się być miejscem, w którym dopiero planowała rozwinąć skrzydła.

Otworzyła się przed nią niepowtarzalna szansa na stanie się prawdziwie sobą. Kimś, na kogo nie wpływa już Belfast ani rodzina; ani ktokolwiek inny.
Kayleigh Donovan
26.10.1991
Belfast, Irlandia
Dealer, sporadycznie fałszerz
Shadow
Opal Moonlane
panna, heteroseksualna
Środek transportu
Porusza się motocyklem, swoim zielonym Kawasaki Ninja, dzięki któremu jest niezależna, szybka nawet w korkach i czuje się prawdziwie wolna.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak związku.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W Shadow oraz we wszelkich innych klubach nocnych i ze striptizem, w barach, w najbardziej rozrywkowych i najtłoczniejszych częściach miasta; wszędzie tam, gdzie są klienci. A kiedy nie chce być spotkana, niemal niemożliwe jest jej odnalezienie.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Nikogo.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, poza śmiercią i nieplanowaną ciążą.
Kayleigh Donovan
Bella Thorne
ambitny krab
Kayleigh
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany