and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W głowie Anne ten plan wydawał się całkiem rozsądny. Ot, taka zamiana partnerów na kilka miesięcy. Jaka wizja się rozpościerała przed pozostałą trójką? Tego nie wiedziała, ale ona liczyła, że jej mąż zakocha się w innej. Zwariowała, czyż nie? Która kobieta by tego pragnęła. Ale ona pragnęła dla swojego męża przede wszystkim szczęścia, które według niej mogą mu dać tylko wymarzone dzieci, a których jak na złość ona mieć nie może. Przynajmniej naturalnymi metodami, bo wciąż istnieje chociażby adopcja, ale wyszła z założenia, że jej ukochany takiej opcji nie przyjmuje, więc bez żadnego zagłębiania się w szczegóły powodu swojego pomysłu, wylądowała w sytuacji w której ona siedziała teraz z Otisem, a jej mąż z żoną jej współlokatora zostali w Sydney.
Musiała przyznać, że wpadając na ten zwariowany pomysł nie pomyślała o tym jak to będzie potem przez kolejne miesiące oglądać swojego mężczyznę z inną kobietą u boku, dlatego plan Dunhama, aby wyjechali w jego rodzinne strony był strzałem w dziesiątkę. Tutaj nikt jej nie znał, a więc mogła się odciąć od wszystkich problemów i skupić na pisaniu nowej powieści.
Jednak nie pomyślała też jak to będzie mieszkać z obcym mężczyzną pod jednym dachem. Dotychczas mieszkała tylko z rodzicami, potem wynajmowała mieszkanie z przyjaciółką, aby ostatecznie zamieszkać ze swoim małżonkiem. Ale w takiej konfiguracji jej nigdy nie przyszło mieszkać. Gdy lecieli do Lorne w jej głowie kształtowało się tak wiele scenariuszy, że sama nad nimi nie nadążała. Nie wiedziała też, co było w głowie Otisa i to ją jeszcze bardziej stresowało. Co on o tym wszystkim myśli? Jest zły? Zawiedziony? A może podekscytowany? Co myśli o Anne? Czego od niej oczekuje? Te wszystkie pytania nagle uleciały, gdy podjechali pod domek jego dziadków. Stojąc na podjeździe i patrząc na ten uroczy budynek, czuła że w takim miejscu nie może być źle. Jakoś to wykombinują, prawda? Na szczęście mieli dwie oddzielne sypialnie, chociaż zdarzało im się blokować sobie nawzajem łazienkę. Tym bardziej, że okazało się, że oboje byli rannymi ptaszkami. Miało to swoje minusy, ale też plusy w postaci wspólnej kawy w ogrodzie, który wciąż wymagał jeszcze delikatnych porządków, ale i tak zapierał dech w piersiach.
Tego poranka Anne spodziewała się, że jej mąż będzie jak zwykle już w kuchni. Lecz gdy zeszła było pusto, w łazience również. Może wstał jeszcze wcześniej i gdzieś pojechał? Cóż, nie jej sprawa. W końcu nie musi się jej ze wszystkiego tłumaczyć. Dlatego Sinclair będąc pewna, że jest sama w domu puściła swoją ulubioną składankę na dobry początek dnia i tym razem zamiast słuchać jej na słuchawkach, to włączyła przenośny głośnik. Podśpiewywała sobie pod nosem, kręcąc delikatnie biodrami, a jednocześnie mieliła kawę i wyciągała jajka z lodówki, aby przygotować jajecznicę na śniadanie.
Otis Dunham
i'm anne, your wife
{outfit}
Choć gościli tu od przeszło tygodnia, on nadal nie potrafił tak po prostu się w tym odnaleźć. Ciężko było mu udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku, kiedy zamiast własnej żony, miał przy swoim boku kobietę, której dobrze nie znał. Mało tego, odnosił wrażenie, że z Annabel nie łączyło ich nic, a w dodatku oboje zachowywali się tak, jakby pochodzili z różnych planet. Nie wiedział więc, jak to niby miało się udać, ale milczał, bo skoro już przystał na tę szaloną propozycję, chciał przynajmniej udawać, że dał temu szansę. Poprzedniego wieczora myślał o tym tak długo, iż nie był w stanie zmrużyć oka, co udało mu się dopiero nad ranem. Przez to, choć zwykle szybko podnosił się z łóżka, dziś nie poderwał się o bladym świcie. Mało tego, obudził się dopiero, kiedy jego uszu dobiegła głośna muzyka, co sprawiło, że jęknął przeciągle. Naciągnął na głowę poduszkę, ale to nic nie dało, dlatego nie do końca zadowolony z takiego biegu wydarzeń, w końcu zwlókł się z łóżka i pomaszerował w stronę, z której dobiegał hałas. - Planujesz obudzić w ten sposób sąsiadów? - zapytał w drzwiach, przeciągając się przy tym. Nie pamiętał już, kiedy ostatnim razem czuł się tak niewyspany, dlatego niemal od razu podążył w kierunku kuchenki, z której zdjął czajnik tak, aby nie przeszkadzać jej w gotowaniu. Jego dziadkowie niestety nie dorobili się ekspresu. - Pijesz? - zapytał, bo nie miał pojęcia, czy sama nie była już po kawie. To na pewno wyjaśniałoby, dlaczego tryskała energią.
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Trzeba przyznać, że taki swinging i to z calkowicie obcą osobą jest nie łatwą sytuacją. Szczególnie dla osoby, która nie wpadła na ten pomysł, a jedynie przystanęła na niego z... miłości do żony? W sumie Anne nie wiedziała nawet do końca czym kierował się Otis zgadzając się na ten istnie szalony pomysł. Tak naprawdę się nie znali, bo przez jego długie podróże zaprzyjaźniła się z jego żoną i raczej nie spotykali się na podwójnych randkach. Wiedziała też o nim tyle, ile przekazała jej jego żona, ale było to na tyle dużo, że Sinclair wpadła na to, aby zaproponować wymianę z wiarą że plan się powiedzie.
A niestety jej plan był o tyle okrutny, że gdy Otis liczył na to, że za pół roku wróci do stęsknionej za nim żony, ona miała nadzieję na całkowicie inny dla nich koniec. Można by rzec, że chciała być jak autorka pisząca ich historię i z góry planując dla nich zakończenie , bo tylko ona wiedziała, jakiego chce ostatecznego efektu. Przynajmniej dla swojego męża i przyjaciółki. Jadąc też tutaj, momentami myślała, że może powrót do rodzinnego miasta pozwoli odnowić Dunhamowi jakieś dawne miłości z lat młodzieńczych, żeby nie był taki samotny w tej sytuacji. A ona? Dla siebie nie miała żadnego planu.
Gdyby ktoś dowiedział się o jej planie mógłby uznać, że jest egoistką, a szczególnie tym kimś mógłby być Otis. W końcu wykorzystała jego małżeństwo i gorszy moment w ich życiu, aby osiągnąć swój cel. Miała z tego powodu bardzo duże wyrzuty sumienia, więc postanowiła, że ze wszystkich sił nie będzie mu utrudniać pobytu z nią. Starała się być cały czas uśmiechnięta, nawet jak opadała z sił po podróży i najchętniej by trochę ponarzekała pod nosem. Po wejściu do domu wzięła się też za posprzątanie wnętrza, aby spokojnie mogli się rozpakować. Nawet obiady gotowała, chociaż nie zawsze miała na to ochotę i najchętniej by gdzieś wyskoczyła na miasto. Jednak czuła dystans bijący od Otisa i dostrzegała coraz więcej różnic między nimi. Mimo, że mieszkali razem parę dni, to momentami zastanawiała się czy ten plan w ogóle wypali i czy nie skończy się na tym, że mężczyzna za tydzień wskoczy w pierwszy lepszy samolot, aby odzyskać swoją żonę. Liczyła się z tym, podjęła to ryzyko, ale starała się mu też zrekompensować. W o wiele lepszy sposób aniżeli pobudką z rana po nieprzespanej nocy.
Na odgłos za plecami aż podskoczyła piszcząc z przerażenia, bo myślała że to włamywacz. Gdy się odwróciła i ujrzała swojego męża, to kamień spadł jej z serca, że jednak jest bezpieczna. - Boże Otis, prawie zeszłam na zawał- powiedziała łapiąc się za pierś i oddychając głęboko. Przestraszyła się nie na żarty i dopiero po chwili na dłuższą sekundę zatrzymała na nim wzrok zdając sobie sprawę, że jest bez koszulki. Upomniała się jednak zaraz w myślach i podeszła do blatu. - Przepraszam, byłam pewna że Cię nie ma. Nie wiedziałam, że jeszcze śpisz- wzięła telefon, aby ściszyć trochę muzykę, ale wciąż zostawiła włączoną, aby cicho leciała w tle. - Tak, tak piję. Chociaż po takim powitaniu chyba już nie potrzebuję- odpowiedziała z uśmiechem i naszykowała kubki, aby wsypać do obu świeżo zmieloną kawę z młynka. Trochę się przyzwyczaiła do ekspresu, ale domek w tak uroczym miejscu rekompensował te braki. - Będę robić jajecznicę, też chcesz? Tylko musisz mi zdradzić z ilu jajek jesz i z jakimi dodatkami, aby mógł się najeść i żebym Cię nie otruła- dodała zerkając na niego z nadzieją, że śniadaniem trochę go udobrucha po tej pobudce. Jeszcze nie zna niewyspanego Otisa. Jest wtedy złośliwy? Gburowaty? Znudzony? Jeszcze wiele o sobie nie wiedzą.
Otis Dunham
Wiedział, że dla niej to również nie mogło być łatwe, a jednak sam prawdopodobnie niczego jej nie ułatwiał. Próbował się postarać, naprawdę, ale niczego nie był w stanie poradzić na to, że sytuacja zwyczajnie go przerastała, a pełna energii Anne, paradoksalnie, odrobinę przytłaczała. Potrzebował czasu, aby jakoś się z tym oswoić, a i to nie gwarantowało sukcesu. Może zwyczajnie nie mogło im się udać?
Rzucił bezgłośne przepraszam, bo chociaż wyrwała go z lekkiego snu, nie miał jej tego za złe, a już na pewno nie chciał w odwecie napędzić jej strachu. Zrobił to raczej nieświadomie. - Kiepsko spałem - wyjaśnił, lekko wzruszając przy tym ramionami. Nie zamierzał wdawać się w szczegóły, ponieważ nie chciał stawiać ich w jeszcze bardziej niezręcznej sytuacji. I bez tego było przecież dziwnie. - Eee… Wiesz, że nie musisz cały czas gotować? Może nie jestem mistrzem patelni, ale potrafię przygotować tosty i makaron z serem - zapewnił, drapiąc się z zakłopotaniem po karku. I nie, nie próbował być niewdzięczny, a raczej chciał dać jej do zrozumienia, że nie musiała czuć się zobowiązana do tego, by w ten sposób się o niego troszczyć. Po pierwsze, to ona była jego gościem, a po drugie… Nigdy nie uważał, że w małżeństwie kobieta musiała podawać mężowi ciepły obiadek w dzień w dzień. Stawiał raczej na podział obowiązków. - Ale skoro pytasz… Zjem wszystko poza duszoną cebulą. Nie jestem zbyt wybredny - nie mógł, zresztą. Życie na stacji badawczej nauczyło go jeść wszystko, co podawano, nawet jeżeli nie zawsze zjadał to ze smakiem. - Mleko? Cukier? - zapytał, kiedy woda w czajniku zagotowała się już, a on mógł zalać wrzątkiem wcześniej przygotowaną kawę. Gdyby był tu ze swoją żoną, nie musiałby pytać o szczegóły, ale z nią było inaczej. Jej praktycznie nie znał.
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Fakt, Anne trochę namąciła wyskakując z tą propozycją i licząc, że doprowadzi ona do związania się jej przyjaciółki z jej mężem. Jednak czy gdyby oba związki były takie nieskazitelne i pełne miłości, w ogóle by doszło do tej zamiany? Ostatecznie nikt nikogo do niczego nie zmusił. Każdy mógł się wycofać, a jednak póki co nikt tego nie zrobił. Może Otis i Anne tłumaczyli tylko sobie, że robią to z miłości - on zgodził się na to, co akurat pragnie jego żona, a ona chciała aby jej mąż poznał kobietę, która będzie w stanie dać mu wymarzone dzieci. Lecz gdyby w tych relacjach było pełno miłości, to czy by w takim razie zamiast się zamieniać partnerami i wyprowadzać od siebie kilkaset kilometrów, po prostu nie porozmawialiby o swoich uczuciach i pragnieniach? Znaleźli sposób na rozwiązanie problemów razem, ramię w ramię? Pogodzić pracę Otisa z oczekiwaniami żony i brak możliwości posiadania dzieci przez Anne z marzeniami jej męża? Można wiele zarzucić Sinclair, ale ostatecznie nikogo do niczego nie zmusiła. Stworzyła jedynie pewne warunki. Sama powiedziała mężowi, że podczas tego eksperymentu wszelkie granice zostają zdjęte. Zapierał się rękoma i nogami, że i tak do niczego nie dojdzie, ale chciała żeby miał świadomość, że ona nie będzie zła. Z drugiej strony nie myślała w ogóle o żadnych skokach w bok ze swojej strony.
Cóż, sytuacja była niezwykle skomplikowana. Pełna pytań, niedopowiedzeń i niepewności. Nic dziwnego, że Otis nie mógł zmrużyć oka poprzedniej nocy. Anne z kolei nie miała problemów ze snem, ale momentami łapała się na tym, że nie do końca zachowuje się jak ona. Zawsze była raczej wyluzowaną osobą, pełną dystansu do sytuacji i otwartości. Ale przy Dunhamie czuła, że jest spięta. Uśmiechała się, ale w głębi duszy stresowała się tym co mężczyzna myśli i czuje. Może i dawał jej sygnały, że go przytłacza i osacza, ale kompletnie tego nie dostrzegała. Za wszelką cenę chciała mu wszystko zrekompensować i starała się ze wszystkich sił. Może właśnie w tym problem - starała się za bardzo.
Nie ciągnęła go za język, aby wyciągnąć powody kiepskiego snu. Mogło być tego tysiące. Lecz gdy wspomniał o gotowaniu akurat stanęła przed lodówką, aby wyjąć kolejne składniki. Nie wiedziała jak to odebrać. Czy to oznaczało, że nie smakuje mu jej kuchnia? Nie chciał, żeby gotowała? Powinna się o to zapytać? Czemu do cholery tak się stresowała zwykłą wypowiedzią?? - Jeżeli się za bardzo rządzę, to daj znać. Nie wiem na ile mogę sobie pozwolić w tym domu...- zaczęła się tłumaczyć delikatnie jąkając i wciąż kurczowo trzymając się drzwi lodówki. Nie traktowała siebie tutaj w kontekście bycia gościem, bo nie chciała, aby zawracał sobie nią głowę, a może to był błąd? Może przesadzała w drugą stronę? Nigdy dotychczas nie znalazła się w takiej sytuacji i próbowała zaraz z niej wybrnąć.- A może razem przygotujemy śniadanie? Ja pokroję boczek, a Ty na przykład paprykę?- zaproponowała, gdy dodał o cebuli. Może wspólne gotowanie pozwoli im przełamać pierwsze lody? Chociaż chwilami w to wątpiła, szczególnie że ostatnio robił jej kawę i pytał o to samo. Czy dadzą radę tak żyć jeszcze kilka miesięcy? - Bez mleka, ale poproszę jedną łyżeczkę cukru- odpowiedziała z lekkim uśmiechem i odwróciła głowę, aby w końcu otworzyć tą lodówkę i wyjąć resztę składników.
Otis Dunham
Nie chciał jej urazić. Nie chciał, żeby poczuła się tak, jakby wkroczyła na jego przestrzeń i nie była tutaj mile widziana, nawet jeżeli było w tym nieco prawdy. Uważał ją za miłą dziewczynę - ba, pod wieloma względami nie mógł niczego jej zarzucić, jednak to ich obecna sytuacja sprawiała, że nieco się w tym gubił. Mógł potrzebować nieco więcej przestrzeni. - Nie to miałem na myśli - przyznał, lekko kręcąc przy tym głową. Nie do końca wiedział też, w jaki sposób powinien z nią rozmawiać. Powiedzmy sobie szczerze, poważne rozmowy nigdy nie zaliczały się do grupy rzeczy, które Otis uwielbiał, a teraz dodatkowo utrudniał mu to fakt, że prawie w ogóle się nie znali. Nie wiedział więc, co mógł powiedzieć, ani jak powinien to zrobić, żeby przypadkiem jej nie urazić. I bądź tu człowieku mądry. Teraz jednak uniósł jedną brew ku górze, po czym nieznacznie skinął głową. Nie miał problemu w tym, aby jej pomóc, co, swoją drogą, mogło okazać się naprawdę dobrym rozwiązaniem. Mając poczucie tego, że chociaż w minimalnym stopniu przyczynił się do przygotowania tego śniadania, na pewno czułby się trochę lepiej, niż wówczas, gdyby to ona je przyrządziła, a on jedynie by je zjadł. Właśnie takich sytuacji chciał unikać. Kiedy więc przygotował im obojgu kawę i sam upił niewielki łyk ze swojego kubka, wyciągnął z lodówki paprykę, którą przepłukał pod bieżącą wodą. - Kostka? Paski? Jakieś specjalne życzenia? - zapytał, obracając warzywo w dłoniach. - Ale powinnaś wiedzieć, że na tym kończą się możliwości. Żaden ze mnie ekspert w wycinaniu gwiazdek i kwiatków - choć niejednokrotnie rzuciło mu się w oczy, że ludzie robili takie rzeczy z warzyw. Cóż, na pewno nie do jajecznicy.
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Otis na pewno nie byłby pierwszym mężczyzną, który nie dostrzegł skaz na swoim związku. Ileż to par nie dostrzegało tych wszystkich małych rys, które nieusuwane systametycznie prowadziły już do dużych pęknięć? Małżeństwo Annabel też nie było perfekcyjnie. Tłumaczyła cały czas, że robi to dla męża, że ten cały plan w jej głowie to dla niego, aby mógł się zakochać w innej kobiecie, która da mu wymarzone dzieci. Jednak czy gdyby tak bardzo mu na niej zależało, zgodziłby się na wielomiesięczną rozłąkę i to w momencie, gdy powinni się starać o dziecko? Czy nie powinien stanowczo odmówić i powiedzieć, że czworo w związku to już tłok? Co więcej, czy Anne na pewno robiła to tylko dla męża? Przecież nie znała jego zdania na temat adopcji, nie dała mu możliwości podjęcia decyzji ze znajomością całego tła. A co najważniejsze - czy ona w ogóle chciała mieć dzieci? W ostatnich miesiącach, część jej - ta głęboko uśpiona, coraz częściej wypływała na powierzchnię zadając to pytanie. Dusiła ją od razu, powtarzając sobie, że tak. On chce dzieci. Każda kobieta chce je mieć. Jak mogłoby być inaczej u niej? Lecz to pytanie krzyczało do niej za każdym razem głośniej, więc dlatego wyjazd do Lorne dał jej pewne poczucie ulgi. Z daleko od domu, od rodziny i przyjaciół, będzie mogła spokojnie się zastanowić nad tym czego ona chce. Ale oczywiście wciąż jako oficjalną wersję wmawiała sobie, że robi to dla męża. Tak było łatwiej, prościej, a czasami wręcz bohatersko.
Z założenia swinging polegał na przekroczeniu bariery fizycznej z drugą osobą, a w ich przypadku wszyscy sobie założyli, że tego nie zrobią. Ich forma interpretacji była wbrew pozorom bardziej skomplikowana. W końcu jednorazowy skok w bok jest często nic nieznaczącą ciekawością jak to jest z drugą osobą. Po jednej wspólnie spędzonej nocy rozchodzą się i na tym wszystko się kończy. A oni? Może i ustalili, aby całą sferę intymności zostawić nienaruszoną, ale jednocześnie postanowili razem zamieszkać i to na kilka miesięcy. Czy to nie jest też pewna intymność i to jeszcze bardziej głębsza?
Jednak (przynajmniej jak na razie) między Otisem, a Annabel było poczucie skrępowania, stres i niepewność. Całkiem możliwe, że gdyby poznali się w innych okolicznościach to nie byłoby im aż tak ciężko złapać wspólnego języka, a tak to da się wyczuć, że to ona była bardziej nastawiona pozytywnie (albo dobrze udawała) i to wszystko nie było jego pomysłem. Cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Jajka rozbite, muszą zrobić z tego jakiś omlet.
Gdy tylko przyznał, że nie to miał na myśli to przytaknęła głową i wyszła z propozycją wspólnego przyrządzenia śniadania. Ani jedno ani drugie nie chciało poczucia, że drugie im usługuje, więc to mógł być dobry pomysł. - Jajecznica bez gwiazdek? Nie wiem jak to przeżyję- uśmiechnęła się delikatnie krojąc boczek, ale zaraz dodała. - Kostki będą w porządku- powiedziała wrzucając mięso na patelnię, aby się podsmażyło i upiła w tym czasie kawę. Jak dorzucił swoją paprykę, to po chwili zaczęła wbijać jajka, co zawsze wychodziło jej najgorzej. Połowa lądowała obok patelni, a część skorupek oczywiście wpadała do środka. - Fuck, jajecznica ze skorupkami nie była w planie- przeklnęła pod nosem próbując je wyłowić nie poparzając się przy tym.
Otis Dunham
Wiedział jednak, że nie byłby w stanie przekroczyć bariery fizycznej pomiędzy nim a Annabel. Ba, nie byłby w stanie zrobić tego z żadną inną kobietą, bowiem nie należał do tych facetów, którzy korzystali z każdej nadarzającej się okazji. Jemu naprawdę zależało na wzajemnym zrozumieniu, uczuciach i relacji głębszej, niż zwykła fizyczność. Przez bardzo długi czas właśnie to dostawał od własnego małżeństwa, jednak w momencie, w którym jego żona zdołała na głos powiedzieć, że im się nie układa, on również to dostrzegł. Tamta rozmowa otworzyła mu oczy, a mimo to nie popchnęła go ku zdradzie. Niczego jednak nie był w stanie poradzić na to, że mimowolnie zaczął się zastanawiać, czy jego partnerka nie uważa inaczej.
Wykrzywił usta w łagodnym uśmiechu, dochodząc do wniosku, że jeśli daliby temu szansę, wspólne mieszkanie nie musiało być wcale takie straszne. Naprawdę był zdania, że Annabel była w porządku, a ewentualne napięcia pomiędzy ich dwójką wynikały z tego, że to on nie potrafił się otworzyć. Odpychał ją, bo nie umiał odnaleźć się w tej sytuacji, co w końcu musiał przełknąć, bowiem jeżeli dalej będzie to wyglądało w ten sposób, nie ma mowy, że wytrzymają ze sobą kolejne miesiące. Cokolwiek miało z tego wyjść, na pewno nie było warte tego, by nagle oboje zaczęli się dusić. - Hm? - mruknął, kiedy usłyszał, jak zaklęła pod nosem, po czym obejrzał się w jej stronę. To, co zobaczył, sprawiło, że jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. - Nie wychodzi ci to najlepiej, co? - zapytał z rozbawieniem, jednak to nie tak, że się z niej nabijał! - Może jednak wolisz pokroić warzywa? - zapytał i sięgnął po niewielką łyżkę, aby pomóc jej z wyciąganiem skorupek. Najwyraźniej dotychczasowy podział obowiązków nie był do końca trafiony, jednak nic nie stało na przeszkodzie temu, aby jeszcze się wymienić. Otis, jak widać, naprawdę służył pomocą.
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chyba w tym wszystkim, cała czwórka tak naprawdę nie była pewna czego chce. Żona Otisa jeżeli była nieszczęśliwa i nie chciała być z mężem, to przecież mogła śmiało odejść, czyż nie? On z kolei, gdyby tak bardzo mu zależało na żonie, to nie upierałby się, aby te sześć miesięcy, które akurat nie spędza na stacji badawczej, poświęcić jej, a nie wyjeżdżać z obcą kobietą? Co więcej, Anne mogła porozmawiać z mężem, powiedzieć mu o swojej sytuacji zdrowotnej i pozwolić świadomie podjąć decyzję, co dalej i w jakim kierunku zmierza ich małżeństwo. I nie powinien też się zgadzać na tak długą rozłąkę, wtedy kiedy powinni się starać o dziecko. Pomysł tej zamiany padł ze strony Sinclair, ale chyba każdy z nich dostrzegał w tym całym szaleństwo większą bądź mniejszą korzyść, aby dać sobie czas na podjęcie ostatecznej decyzji. Może Anne całkowicie nieświadomie, dostrzegając początkowo tylko szansę dla swojego męża, poruszyła o wiele większą machinę działań, relacji, uczuć? Ciekawe co z tego wszystkie wyjdzie za kilka miesięcy.
Zamiany i wyjazdu do Lorne nie traktowała w kategoriach jako świetnej okazji do skoku w bok, nawet jeżeli w swój pokręcony sposób liczyła na to, że jej mąż tak. W ich związku nie było nigdy problemów z wiernością (albo o takich nie wiedziała), ale teraz sytuacja była bardziej skomplikowana i nie zamierzała jej jeszcze bardziej komplikować. Uznała, że swinging jest świetną opcją dla jej partnera, a wyjazd z kolei dla niej. Będzie mogła z daleka od zgiełku miasta napisać swoją kolejną książkę. Wszystkie dotychczasowe, które wydała, a nie było ich dużo, bo raptem trzy, rozgrywały się w wielkim mieście, a bohaterowie byli pracownikami międzynarodowych korporacji. Stając pierwszy raz przed domem dziadków Otisa w jej głowie od razu się zrodził pomysł na coś nowego. Pozwoliła też sobie trochę zmienić własne podejście do życia, spędzając dużo czasu w ogrodzie dbając o rośliny czy w kuchni piekąc świeże ciasta. Była na nieznanych jej rejonach i to jej dodawało weny. Był też drugi aspekt, który wpływał na to, że wyjazd mógłby jej pomóc- może spokojnie się zastanowić nad tym, czego to ona pragnie. Nie jej mąż, nie jej rodzice, nie społeczeństwo, a Annabel Sinclair.
Lecz większą część jej głowy zaprzątały myśli, aby w jakiś sposób zrekompensować Otisowi, że wykorzystała gorszy moment w jego związku. Dusiła w środku wyrzuty sumienia, ale i tak próbowała przed nim grać wiecznie radosną i uśmiechniętą. Chociaż czasami było ciężko, gdy jajka lądowały na blacie, a skorupki w patelni. Wtedy klnęła pod nosem i stresowała się jeszcze bardziej, bo takie śniadanie nie było ani trochę perfekcyjne. - Zawsze miałam problem z rozbijaniem jajek. Czemu skorupka jest taka krucha? Nie może mieć jakiegoś normalnego otwarcia?- zaczęła mówić od rzeczy próbując wyłowić wszystko palcami jak na idealną panią domu przystało. Lecz nagle dostrzegła łyżkę i dopiero wtedy podniosła głowę dostrzegając szeroki uśmiech na twarzy Otisa. Chyba jeden z nielicznych jakimi ją obdarzył, dlatego sama również go odwzajemniła- Oh, łyżką będzie na pewno łatwiej, bezpieczniej i bardziej higienicznie- dodała odsuwając się, aby zrobić mu miejsce i umyć ręce. - Tak, chyba lepiej jak pokroję warzywa, ale muszę się przyznać do czegoś strasznego- kostki i paski to jedyne co mogę zrobić. Chociaż pomidora potrafię pokroić w plastry, a to nie to samo co paski- zaczęła opowiadać z większym bądź mniejszym sensem jak to miała w zwyczaju i całkowicie oddała władzę Otisowi nad patelnią, a sama w tym czasie zajęła się krojeniem wspomnianego warzywa.
Otis Dunham
Nie był mistrzem gotowania, jednak był w stanie poradzić sobie z podstawowymi czynnościami, co pozostało w nim jeszcze prawdopodobnie po czasie studiów. Nie był jednym z tych dzieciaków, które latały po pobliskich kawiarniach i barach, aby tam napaść swoje brzuchy, ponieważ zwyczajnie było mu na to szkoda pieniędzy. Radził sobie sam, więc może i nie zawsze jadał smakowicie, ale teraz przynajmniej nie miał dwóch lewych rąk i był w stanie przeżyć bez ciągłego korzystania z Uber Eats. To akurat uważał za sporą korzyść. - Myślę, że kurom byłoby dość ciężko, gdyby miały produkować jajka ze specjalnym otwarciem - odparł z rozbawieniem, a kiedy uporał się z wyciągnięciem niepożądanej przez nich skorupki, sięgnął po kolejne jajko, by przymierzyć się do wybicia go na patelnię. - Nie możesz za bardzo go ściskać, bo wtedy całkiem się rozbije, popatrz - polecił i zaprezentował jej swoje umiejętności. Z rozbawieniem zerknął na Anne, która zabrała się za krojenie warzyw, chwytając w dłoń kolejne jajko. Nie rozbił go jednak, zamiast tego wyciągając je w stronę dziewczyny. - Chcesz spróbować jeszcze raz? - skoro już utknęli tu ze sobą, mogli przynajmniej wyciągnąć z tego doświadczenia tyle, by czegoś jeszcze się od siebie nauczyć. Otis nie przypuszczał co prawda, że taką rzeczą okaże się prawidłowe obchodzenie się z jajkami, ale hej, była to przecież kwestia naprawdę w życiu przydatna.
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie jest tak łatwo zakończyć wieloletni związek i po prostu odejść. Tym bardziej, gdy w grę nie wchodziły jakieś dramaty w stylu prowadzenia podwójnego życia i zdrady. Gdy uczucie wypalało się po cichu, niepostrzeżenie, ludzie często próbowali udawać, że wcale tego nie widzą i wmawiać sobie, że wszystko jest okej. Bo czyż tak nie jest prościej i wygodniej? Strach przed tak dużą zmianą w życiu bywa paraliżujący, bo jak to tak zakończyć z kimś związek, który budowało się latami i zacząć jeszcze raz? Od nowa, z kimś nieznanym i znowu od początku się poznawać, otwierać, przyzwyczajać do czyichś zwyczajów i nie wstydzić się obnażyć własne wady? Im człowiek starszy i związek dłuższy, tym takie zmiany były cięższe.
Anne nie kłóciła się natomiast z mężem i może to właśnie w tym był problem? Może zamiast wyrzucać przed nim swoje uczucia i obawy, dusiła je jak najgłębej, więc nawet nie mieli okazji do żadnej konfrontacji. Gdyby chociaż raz miała odwagę, aby mu powiedzieć, że ma dosyć pytań o dni płodne i czy robiła dzisiaj test. Albo chociażby się zająknęła z własnym pytaniem czy dzieci aby na pewno są tak bardzo istotne w ich relacji i czy ona sama mu nie wystarcza? Lecz to nigdy nie nastąpiło. Powtarzała sobie cały czas, że idealny obrazek to żona, mąż i dziecko. Powtarzała tak sobie nie mając nawet pewności czy jej mąż myśli tak samo. Założyła pewne rzeczy z góry tak jakby pisała książkę, której historia to jej życie, a ona ma pełną władzę nad jej bohaterami. I przecież wciąż to robi, bo czy w pewien sposób nie potraktowała swojego partnera, Otisa i jego żonę jak marionetki, którymi to ona steruje? Robiła to nieświadomie, ale ciężko całkowicie zaprzeczyć temu, że bawiła się trochę w autora nie tylko swojego życia, ale i innych. To dosyć niebezpieczna zabawa, która może mieć katastrofalne skutki.
Anne nie zawsze miała dwie lewe ręce do gotowania. Potrafiła przygotować kilka potraw, aby móc odpowiednio się odżywiać. Czasami trochę urozmaicała przepisy, aby nie było zbyt monotematycznie, lecz przez ten tydzień wykorzystała wszystkie umiejętności i pomysły pomału się kończyły. Będzie trzeba próbować dalej! Na szczęście w pieczeniu radziła sobie o wiele lepiej, chociaż standardem było wyławianie skorupek, gdy trzeba było dodać jajka. - Hej! Ale podobno według badaczy pierwsze było jajko. Nie mogło być jakieś bardziej takie praktyczne skoro ma tyle zastosowań?- dodała z coraz większym rozbawieniem, że to właśnie taka rozmowa wywołała najwięcej uśmiechu u Otisa od początku całego tego eksperymentu. Przyjrzała się jednak jak rozbija to jajko, bo fakt - takie umiejętności bywają przydatne. Na pewno jak je przyswoi to będzie mniej bałaganu i mniej będzie marnować jedzenia. - Sądziłam, że pierwszą rzeczą jaką będę się tutaj uczyć, to jak odpowiednio posadzić ananasy albo opowiesz coś o Antarktydzie- przyznała odkładając nóż na deskę i podchodząc do niego, aby wziąć to jajko i spróbować jeszcze raz, delikatniej. Cała sytuacja ją bawiła, ale pozytywnie i chyba pierwszy raz odkąd tutaj przyjechali nie czuła od niego dystansu bijącego na kilometr. Mogła się więc przybliżyć, aby stanąć obok i pomimo ogromnych chęci rozbić jajko centralnie na ziemi przed nimi. Skorupka wciąż była natomiast w jej ręce, czyli mamy progres! Nie ma co wyławiać z patelni.- Twoja babcia chyba by się załamała widząc co wyrabiam w jej kuchni- dodała jeszcze bardziej rozbawiona tym wszystkim, bo nie będzie przecież płakać nad rozbitymi jajkami. W najgorszym wypadku niewiele tej jajecznicy będzie.
Otis Dunham
Uniósł jedną brew ku górze, kiedy przywołała ten pseudonaukowy argument nawiązujący do popularnego dylematu. Nie skomentował tego, jednak fakt, że na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech, powinien być dla niej wystarczającą sugestią, że udało jej się go rozbawić. Nie po raz pierwszy tego poranka, co rzeczywiście sugerowało, że wspólne mieszkanie mogło nie być aż taką katastrofą i może sprawdziłoby się, gdyby doszło do niego w innych okolicznościach - na przykład na studiach, to mogłoby się udać. Teraz jednak nadal odczuwał pewien dyskomfort związany z tym, jak bardzo to wszystko było dziwne. Tego nie dało się tak po prostu przełamać. - Opowieści o Antarktydzie są zarezerwowane dla tych, którzy potrafią poradzić sobie z jajkiem - stwierdził z rozbawieniem, choć naturalnie nie miałby nic przeciwko temu, by co nieco jej opowiedzieć. Dotychczas nie sądził, że mogło ją to interesować. - Ale o ananasach możemy podyskutować… - choć, prawdę powiedziawszy, sam nie wiedział wiele o ich sadzeniu. Jego dziadkowie nigdy się tym nie zajmowali, więc w młodości nie miał nawet okazji przy tym asystować, jednak z pomocą internetu nie mogło okazać się to takie trudne, a oni przecież mieli dostatecznie dużo ziemi, aby to wypróbować. Jedyne, co stało im na przeszkodzie, był ewentualny brak chęci z ich strony… Choć tym nie myślał w tej chwili. Cała jego uwaga spoczęła na jajku, które wylądowało na podłodze. Widząc to, Otis zaśmiał się, a później lekko pokręcił głową. - Pójdę po mopa, a ty postaraj się poradzić sobie z resztą, bo w innym wypadku nie zjemy dzisiaj nic - stwierdził, po czym zabrał się za sprzątanie, żeby później rzeczywiście mogli w spokoju zjeść śniadanie i nacieszyć się resztą tego poranka, który, o dziwo, nie okazał się aż tak niezręczny, jak mogłoby się wydawać.
i'm anne, your wife